Jump to content

Ada28

Moderators
  • Content Count

    258
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    73

Everything posted by Ada28

  1. W temacie popularności Nightwish mam podobne odczucia, jak Wy. Zespół jest w Polsce stosunkowo mało znany, gra muzykę ciężką i mało przystępną dla przeciętnego odbiorcy, który nie identyfikuje się z metalową subkulturą i nie darzy uwielbieniem mocniejszych brzmień. Większość ludzi chłonie „papkę” serwowaną przez komercyjne stacje telewizyjne i radiowe i słucha zespołów będących aktualnie „na topie”. Ja do takich osób nie należę. Pamiętam taką sytuację, jak ktoś kiedyś wrzucił na jedną z fanowskich stron na FB posta z informacją, że usłyszał w radiu Jelenia Góra „Élan”. Wooow. Poczułam się dumna z mojej rodzinnej miejscowości i z radia, którego nigdy nie słuchałam. Czasami odnoszę wrażenie, że muzycznie zatrzymałam się gdzieś w latach 80-90. Bardzo lubię wracać do tamtych czasów i darzę wielkim sentymentem dokonania artystyczne sprzed przełomu wieków. A jednak to dzięki poznanemu w 2008 roku NW odnalazłam swoją muzyczną drogę, którą od tamtej pory jako słuchacz wytrwale podążam. Nie przeszkadza mi fakt, że jestem mamą rozkochaną w brzmieniu metalu symfonicznego, ani to, że jako fani tego gatunku jesteśmy w mniejszości. Szkoda tylko, że to drugie przekłada się na rzadkie odwiedziny zespołu w naszym kraju. Koncert zawsze dobrze służy promocji bandu i sprzedaży płyt, a na ten w Polsce czeka się latami. Jeśli już się odbywa, zespół wychodzi, odgrywa przeważnie okrojoną z różnych względów setlistę i wśród oklasków rozentuzjazmowanego, nienasyconego tłumu schodzi ze sceny (uroki festiwali). Brakuje bezpośredniego kontaktu z członkami grupy, szansy na zdobycie autografu (nie mówiąc o zdjęciach), okazji do rzucenia choćby zdawkowego „Kiitos” czy posłania serdecznego uśmiechu. Takie bliskie spotkania, choć krótkie i ulotne, są dla fanów przeżyciem bezcennym, nagrodą za wierność zespołowi i uwielbienie dla jego muzyki. Jeżdżę na wiele koncertów i zawsze z nadzieją czekam na możliwość spotkania się z artystami. Jest to dla mnie dodatkowa motywacja do zakupu płyt, które z podpisami bezsprzecznie zyskują w moich oczach na wartości. Fani Nightwish w Polsce mieli ku temu okazję jak dotąd tylko raz – w 2008 roku w Krakowie. Nie było mnie tam, bo jeszcze ich wtedy nie znałam (poznałam niedługo potem). Pamiętam, jak cztery lata później mój koncertowy towarzysz mąż spytał mnie, czy chcę jechać na Ursynalia do Warszawy. Popatrzyłam na niego krzywym wzrokiem i powiedziałam wprost, że nie, bo nie zniosę AO na żywo. Nawiązując do bardzo trafnie użytej przez @Taiteilija metafory kulinarnej – mimo uwielbienia pomidorowej nie miałam ochoty spożywać jej z nadmiarem soli. Wyjadałam jarzyny i makaron, ale w całości pozostawała dla mnie zwyczajnie niestrawna. Aż do niedawna... Dokładnie tak. Niemal dziewięć lat musiało minąć, zanim to w końcu to zrozumiałam i sól w pomidorowej zaczęła mi smakować. Moim zdaniem to nie wokal jest siłą NW, lecz jego kompozycje. Magia muzyki tkwi w geniuszu Dead Boy’a, a my, oddani fani, jesteśmy jednymi z nielicznych, którzy go zauważyli i docenili. Przy tak zróżnicowanym potencjale i stylu prezentowanym przez wszystkie trzy wokalistki to prawdziwa sztuka. Nie uważam, że zespół szczyt popularności ma już za sobą, ale marzy mi się większa popularność NW w naszym kraju. Floor wyraźnie ich uskrzydliła, wniosła w szeregi grupy powiew świeżości i nutę drapieżności. Obudziła w fanach nadzieję na częściowy powrót operowego stylu śpiewania – czyli tego, co przez lata stanowiło znak rozpoznawczy zespołu. Moim zdaniem pięknie połączyła erę Tarji i Anette w jedną całość, nie kopiując przy tym żadnej ze swoich poprzedniczek. Życzyłabym sobie tylko, żeby Tuomas nie bał się skorzystać z pełnego wachlarza jej wokalnych umiejętności na kolejnym albumie, bo po EFMB mam w tej kwestii duży niedosyt. Z niecierpliwością czekam również na powrót zespołu do korzeni (20 lat „Oceanborn”) z Floor w roli głównej. Podsumowując... Metal symfoniczny to gatunek specyficzny i nie każdy może się z nim „zaprzyjaźnić”. Wśród moich znajomych jest kilkoro fanów grupy, ale nikt nie kibicuje im tak mocno i żarliwie, jak ja. Największych sprzymierzeńców w krzewieniu popularności naszych idoli (póki co tylko w najbliższym otoczeniu) mam w domu – męża i dwie pociechy. Mąż przygotowuje covery NW ze swoim szkolnym zespołem rockowym, a dzieci słuchają, podśpiewują, tańczą, oglądają okładki płyt i książeczki, wypisują imiona członków zespołu, rysują wszystkich po kolei i zadają masę pytań, np. A który to Emppuś? A czemu Tarja już nie śpiewa w NW? A ile Floorka ma lat? A będę mogła pójść kiedyś z tobą na koncert? To by dopiero było, gdybyśmy się kiedyś wybrali na ich występ całą rodziną! Fanki w każdym razie rosną i chłoną fińskie klimaty od dziecka. Wspaniale jest móc dzielić się swoją muzyczną pasją z młodszym pokoleniem :)
  2. Moja kolejna propozycja śpiewanego przekładu jednego z najpiękniejszych według mnie utworów zespołu. Zachęcam do ćwiczeń. W niektórych miejscach trzeba nieco przyspieszyć, aby nie zgubić oryginalnej linii wokalnej (Miłości dawno stracona ma...). Słowa Święty mnie pobłogosławił odpowiadają angielskiemu A saint blessed me, drank me deeply – zwrot po przecinku przeniosłam do następnego wiersza. Tłumaczenie z konieczności nie jest dosłowne, tylko dopasowane pod kątem ćwiczenia strun głosowych ;) Udanych prób! Piękno Bestii [Miłość dawno stracona] Z drzew już spadły liście Z chmur ulewy Całe to brzemię dobija mnie Dystans szlak twój znaczy Łzy wspomnienia Całe to piękno dobija mnie Obchodzi cię Mych uczuć ciągły żar Świadomość że Co zginąć miało – trwa Boję się, że zawsze, zawsze już będę sam Wiem, że mój ból największy jeszcze przyjść ma Odnajdziemy siebie wśród ciemności? Miłości dawno stracona ma Obchodzi cię Mych uczuć ciągły żar Świadomość że Co zginąć miało – trwa [Przeżyć jeszcze jedną noc] W schronieniu przed światem swym W ciszy snu, gdzie czas nie płynie Szkrab ku marzeniom gna wzrok Ojca duma, matki klon Powrócić do ciebie bym chciał Znowu poczuć deszczu krople Dźwięczące we mnie, by zmyć Wszystko to, czym stałem się Choć dom odległy To spoczynek jest tuż-tuż Z miłością straconą, w cieniu czarnych róż Mówiłaś mi, że mam oczy wilka Spójrz w nie i piękno skryte w bestii znajdź Największy ból – tylko on źródłem wszelkich pieśni mych może być Każdy jeden wers zrodzić może się tylko z największego pragnienia Chciałbym przeżyć jeszcze jedną noc Święty mnie pobłogosławił Żarliwie spiwszy, łzą mych nieszczęść splunął Grzesznik wszak wciąż krzywdzi rzesze świętych W jednym wraz ze mną piekle tkwiąc Najrozsądniej w ten szalony czas Strzec bestii się, lecz ucztować przy jej stole Największy ból – tylko on źródłem wszelkich pieśni mych może być Każdy jeden wers zrodzić może się tylko z największego pragnienia Chciałbym przeżyć jeszcze jedną noc [Christabel] Słodka Christabel Dziel ze mną swój wiersz Bo teraz wiem, jestem tylko kukłą w tym niemym spektaklu Jedynie poetą, który zawiódł w swej najlepszej sztuce Martwym chłopcem, który poległ, gdyż nie skończył żadnego ze swych wierszy
  3. Ada28

    Ada & Full-X Trio

    Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych na kolejny koncert Full-X Trio, który odbędzie się już 26 kwietnia 2017 r. we Wrocławiu. Spotykamy się w "Niebie" (czyli tam, gdzie ostatnio). W programie zarówno dobrze znane kompozycje z dwóch dotychczasowych krążków "Doubleshred" i "An Introduction To Counterpoint", jak i nowości z nadchodzącego wydawnictwa "Triple Timing", nad którym zespół właśnie pracuje. Wieczór pełen muzycznych wrażeń gwarantowany! Moje starsze dziecko już nie może się doczekać, kiedy znowu usłyszy na żywo swoje ulubione utwory, które Tata codziennie ćwiczy w domu. I nieważne, że rano następnego dnia trzeba wstać do szkoły... :P Link do wydarzenia na FB: https://www.facebook.com/events/644248849094134/ Będzie się działo! ;)
  4. Ada28

    Brother Firetribe

    Z zespołem utworzonym przez naszego sympatycznego Emppu zetknęłam się po raz pierwszy kilka lat temu za sprawą nagrania live do utworu „Heart Full Of Fire”. Spodobało mi się brzmienie, wokal Pekki i kobieca, pełna wdzięku, czarująca swoim ciepłym głosem Anette :) Zaczęłam przesłuchiwać kolejne proponowane przez YT utwory tej grupy, ale niewiele z nich wówczas zapamiętałam i Finowie nie zatrzymali mnie przy sobie na dłużej. Do czasu niedawnego ogłoszenia jubileuszowej trasy z okazji 15-lecia istnienia zespołu i zapowiedzianego z tej okazji koncertu w Polsce. Zapewne część z Was już wie, że Brother Firetribe wystąpi w naszym kraju 12 października 2017 roku we Wrocławiu. 24 marca światło dzienne ujrzało czwarte wydawnictwo BF, zatytułowane „Sunbound”. Miesiąc wcześniej poznaliśmy teledysk promujący ową płytę: [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=A6KO1U8NXPo Melodia jest tak chwytliwa, że trudno jej nie nucić po zaledwie jednokrotnym odsłuchaniu utworu. I chyba o to chodzi w twórczości Finów, którzy swoją muzykę określają jako „zaraźliwą, sprawiającą, że czujesz się dobrze, naładowaną chwytliwymi melodiami, z jajami i pełną błysku". Po zapoznaniu się z całą płytą stwierdzam, że właśnie taka jest. Wypełniona pozytywnymi emocjami, dodająca energii, lekka i przyjemna w odbiorze. Współczesny hard rock inspirowany brzmieniem lat 80-tych – coś dla tych, którzy darzą sentymentem muzyczne dokonania z tamtych czasów. Ja zdecydowanie należę do takich osób. Ciekawostka: Dlaczego członkowie zespołu określają tworzoną przez siebie muzykę jako „metal dla tenisistów” (tennis heavy)? Otóż jest to związane z nazwą grupy. Brother Firetribe to dosłowne tłumaczenie z języka fińskiego: Veli Paloheimo. Jest to imię i nazwisko słynnego fińskiego tenisisty. Taki środowiskowy żarcik ;) A na deser jeszcze jeden utwór z nowej płyty „Sunbound” [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=qT9BIMOUTjQ
  5. Ada28

    Dark Sarah

    Klip „Dance With The Dragon” ma już niemal milion odtworzeń na YT. Jest to moim zdaniem zdecydowanie najlepszy i najciekawszy utwór na krążku „The Puzzle”, tym bardziej więc cieszy mnie fakt, że doczeka się on kontynuacji. Heidi zapowiedziała niedawno kolejny teledysk, a nawet nagranie całego albumu wspólnie z tytułowym Smokiem, JP Leppäluoto. Realizacja tego projektu będzie możliwa po zebraniu odpowiednich funduszy drogą finansowania społecznościowego (crowdfunding), gdyż zespół Dark Sarah nie jest związany z żadną wytwórnią. Nowy teledysk ma pojawić się na jesieni, a trzeci album artystki wiosną/latem 2018 roku. Jest na co czekać :) Szczegóły tutaj: https://www.indiegogo.com/projects/dark-sarah-the-dragon-new-music-video--2#/
  6. Ada28

    Zapodaj nutę

    Dziękuję za wszystkie propozycje. Czas na podsumowanie. MIKE OLDFIELD – rzeczywiście idealnie wkomponowuje się w wyimaginowany pokaz slajdów. Bardzo chwytliwa, wpadająca w ucho melodia. Z pewnością ją wykorzystam! DAVID SOLIS – cudowna kompozycja. Mam wrażenie unoszenia się w przestworzach i podziwiania uroków Ziemi z poziomu chmur. Absolutny pewniak w pokazie. FRAMES – ciekawie zaaranżowany utwór, delikatny i ciężki zarazem. Jednak trochę zbyt dramatyczny i chaotyczny, jak na melodię towarzyszącą oglądaniu zdjęć. MADONNA – piękna piosenka, jak i cały album, z którego pochodzi. W górskim pokazie raczej jej nie widzę, ale zapamiętam sobie ten utwór na przyszłość. AMETHYSTIUM – bardzo przyjemna, melodyjna kompozycja z wdzięcznym wokalem. Cudo. Już zaczęłam zgłębiać dyskografię tej norweskiej grupy. Chętnie przyznałabym podium. Skoro jednak mamy tylko jeden złoty medal, to wygrywa Adrian :)
  7. Ada28

    Zapodaj nutę

    Pięknie dziękuję :) Ta zabawa rzeczywiście poszerza muzyczne horyzonty, dużo ciekawych rzeczy odkryłam dzięki Wam w ostatnim czasie. Z mojej strony coś nietypowego. Proszę o utwór, który nadawałby się jako muzyczny podkład do pokazu slajdów (o tematyce górskiej / podróżniczej). Może być instrumentalny lub z wokalem. Coś spoza kręgu ciężkich brzmień, bardziej w kierunku Ambient / New Age. Mile widziane klimaty typu Enya, Karunesh, Vangelis, ale jestem otwarta również na propozycje z innych gatunków muzycznych.
  8. Ada28

    Zapodaj nutę

    [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=R7LylVVaKJQ
  9. Evi, marii, dziękuję za podpowiedzi. Domyślam się, że to lektura niełatwa do zdobycia, ale nie zamierzam się poddawać ;) Poczekam cierpliwie, może jakaś okazja się trafi. Jeśli nie, czeka mnie zaciskanie pasa :P Rozważam jeszcze zakup niemieckiego tłumaczenia biografii (to tańsza opcja, w pakiecie z DVD „From Wishes To Eternity”). Niestety wszystkie oferowane w tej chwili wydawnictwa są używane, więc tak do końca nie ma pewności co do ich stanu. Coś wymyślę ;) I wtedy z chęcią sięgnę również po Wasz przekład. A na przyszłość możecie mnie śmiało wciągać w tego typu projekty tłumaczeniowe – uwielbiam takie wyzwania i w miarę możliwości chętnie pomogę :)
  10. Kochani! Choć jeszcze nie czytałam Waszego tłumaczenia biografii NW (zaraz wyjaśnię dlaczego), przyłączam się do gratulacji i podziękowań, które Wam się należą za trud, jaki włożyliście w pracę nad przekładem. Wyznaczyliście sobie niełatwy cel, który udało Wam się osiągnąć dzięki wspólnej pasji, poświęceniu i determinacji. Bardzo pozytywna, budująca inicjatywa zakończona wspólnym sukcesem – oby tak dalej! Kusi mnie to Wasze wspólne dzieło już od dawna. Przeczytałabym je z największą chęcią już teraz, ale... Właśnie. Kilka lat temu postanowiłam sobie, że zdobędę tę biografię i spróbuję przebrnąć przez nią najpierw w wersji angielskiej (odezwał się we mnie filolog-samouk, który lubi stawiać sobie wyzwania – już tak kiedyś czytałam „The Lord Of The Rings”, ze słownikiem w ręku i zeszytem do zapisywania słówek). Mam do Was w związku z tym pytanie. Czy ktoś z Was orientuje się, gdzie i za ile można owe angielskie tłumaczenie nabyć w cenie, która nie zwali z nóg? Ta książka była jednym z moich gwiazdkowych życzeń w zeszłym roku, ale koszty zamówienia na Amazonie razem z przesyłką do Polski oscylowały wokół 600 zł i musiałam dać sobie spokój. Chwilowo...
  11. Nie spodziewałam się, że tak bardzo przylgnę do albumu DPP. Zdjęłam z uszu instrumentalne klapki i jestem pod wrażeniem, ile bliskich mi utworów zawiera to wyjątkowe, niedoceniane dotąd przeze mnie wydawnictwo. Inspiracją do stworzenia kolejnego wokalnego przekładu stał się... cover formacji Gregorian, który miałam okazję usłyszeć na żywo w lutym tego roku. Wykonanie chóru wzruszyło mnie do łez. Odpłynęłam na swoje własne niebiańskie łąki, na kilka minut znów stając się dzieckiem, radośnie pląsającym w otoczeniu rodzinnego domu. star of fall – moim zdaniem (i z takim tłumaczeniem spotkałam się również w innych językach) nie chodzi tu o spadającą gwiazd(k)ę (to raczej: falling / shooting star), a o gwiazdę jesieni. Jesieni życia. Piękna metafora. Jak zwykle odbiegam od dosłownego przekładu, chcąc jak najlepiej dopasować treść do linii wokalnej utworu. Zachęcam do pośpiewania. Łąki Niebiańskie Zamykam oczy Gaśnie latarń blask Zapach jutrzenki Leśny miód, rosy łza Beztroski czas Jeziora, las Srebrne potoki Zabawki z dawnych dni Łąki Niebiańskie [...] Przecudne kwiaty i ukryte skarby Oto na łące życia Własny mój nieba akr Pięcioletnie dziecko zimy W miejscu zwanym domem Na falach wspomnień mknie Łąki Niebiańskie [...] Nikt nie marzy na bujaku Ustał chichot na huśtawce Żołnierzyków nie ma w piasku Koniec Lotu w czasie Świąt Marzeniem żyć Więdną kwiaty, nieodkryte skarby Dopóki nie ujrzę pierwszej gwiazdy jesieni Zapadam w sen i widzę to Matczyną troskę Barwnych latawców szyk Łąki Niebiańskie [...]
  12. Fińska grupa Battle Beast zagrała dla polskich fanów 5 marca 2017 r. we wrocławskim „Firleju”. Koncert miał się początkowo odbyć w klubie „Liverpool”, jednak ze względu na duże zainteresowanie wydarzeniem i wymagania techniczne został przeniesiony do większej sali. Nie była to pierwsza wizyta Finów w naszym kraju (gościli u nas już w 2012 roku supportując Sonata Arctica, w 2015 roku supportując Sabaton i w 2016 roku supportując Powerwolf), jednak po raz pierwszy kapela z charyzmatyczną Noorą Louhimo wystąpiła u nas w roli headlinera. Wokalistka nie omieszkała wspomnieć o tym fakcie, sugerując zgromadzonej publiczności, by dobrze zapamiętała sobie ten wieczór, który będzie prawdziwym świętem metalu. I był! Hell Yeah! Pierwszym zespołem, który zaprezentował się na scenie, był japoński GYZE (melodyjny death metal). Niestety spóźniłam się na ich występ, gdyż powodowana koniecznością spożycia szybkiej kolacji zbyt długo zamarudziłam w pobliskiej pizzerii (wybaczcie :P) Dotarliśmy z mężem do klubu w chwili, gdy swój występ rozpoczynał drugi support, niemiecka kapela MAJESTY. Słuchałam już wcześniej ich ostatniego krążka (Rebels, 2017) i przyznam, że melodyjne heavymetalowe brzmienie wpadło mi w ucho. Byłam ciekawa, jak zespół zaprezentuje się na żywo. Zrobił to doskonale. Choć sala nie była jeszcze pełna, to fani zgromadzeni pod sceną reagowali niezwykle żywiołowo, ochoczo wykrzykując charakterystyczne partie poszczególnych utworów („We Are The Metal Law”, „Yolo Heavy Metal”), nie szczędząc muzykom gromkich braw i wiwatów. Po energetycznym występie Niemców można było śmiało powiedzieć, że wrocławska publiczność, która jak gąbka wchłonęła metalowe fluidy płynące ze sceny, była gotowa do spożycia wisienki na torcie wieczoru. W trakcie przerwy technicznej podeszłam na chwilę do barierek, żeby bardziej „wczuć się w klimat” i spotkać ze znajomą duszyczką, która przebyła kawał drogi, by dotrzeć do Wrocławia na ten koncert. Dotarła, uśmiechnięta, pełna energii, z biało-czerwoną flagą podpisaną „Battle Beast”. Podobno kapela ma już w Polsce swój fanklub :) Przed wejściem Finów na scenę wycofałam się o kilka rzędów, chcąc przeżyć ich występ w nieco spokojniejszej atmosferze. Napięcie rosło z każdą minutą. Godzina była dość wczesna (jakoś po 20), a w sali zgromadziło się ok. 150-200 osób. W końcu światła zgasły i rozbrzmiało intro. Wrocław przywitał zespół jak prawdziwą gwiazdę. Oklaski i radosne okrzyki wypełniły klub i umilkły dopiero, gdy Finowie zeszli ze sceny po odegraniu 17 utworów. Najnowszy album Battle Beast zdecydowanie może się podobać. Ma w sobie niesamowite pokłady energii, które stopniowo uwalnia w każdym kolejnym utworze. Dynamiczne melodie, taneczne rytmy i potężny, drapieżny wokal sprawiają, że ciężko się od niego oderwać. Właściwie w moim przypadku jest to od tygodni niemal niemożliwe. Wróćmy jednak do koncertu. The Bringer Of Pain has come. W setliście królowały utwory z najnowszego albumu grupy: tytułowy „Bringer Of Pain”, „Straight To The Heart”, „Familiar Hell”, „We Will Fight”, “Lost In Wars”, “King For A Day”, “Beyond the Burning Skies” i ballada “Far From Heaven”, którą Noora zapowiedziała jako jedyny wolny numer wieczoru. Jak się okazało, nie miała racji, gdyż po energetycznym i skocznym “Bastard Son Of Odin” zaszło coś, czego przewidzieć nie mogła – częściowo „wysiadło” zasilanie. Skutkiem krótkotrwałej (na szczęście) awarii było przepiękne wykonanie coveru „Wild Child” zespołu W.A.S.P. (z płyty „Unholy Savior”), podczas którego wrocławska publiczność nie szczędziła własnych gardeł i strun głosowych w partiach wokalnych. Z płyty US usłyszeliśmy jeszcze taneczny „Touch In The Night” (jeden z moich ulubionych), a z pierwszego albumu grupy z Noorą jako wokalistką utwory „Into The Heart Of Danger”, „Out Of Control”, agresywny „Let It Roar” i niekwestionowany hit, którego nie mogło zabraknąć – „Black Ninja”. Setlistę uzupełniały kompozycje z debiutanckiego krążka formacji, nagranego z pierwszą wokalistką, Nitte Valo: „Enter The Metal World” i „Iron Hand”. Noora wypadła w nich świetnie. Jej głos na żywo wgniata w podłogę bez dwóch zdań. [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=XaqaGA_rs5w&list=PLkPcHeDKCRZhxvz9cpuLBzdAvfw12P0LQ [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=kduCS9giz-c [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=cZ9ASkvTgKE Po tak dużej dawce heavymetalowego brzmienia, gdy zespół zszedł już ze sceny, a oklaski publiczności umilkły, czułam się wspaniale. Usatysfakcjonowana i naładowana nową, pozytywną energią. Uświadomiłam sobie po raz kolejny, że fińskie kapele metalowe mają w sobie coś wyjątkowego. Taki wewnętrzny magnes, który zawsze będzie mnie przyciągał na ich występy. Mimo zmęczenia postanowiliśmy z mężem po koncercie chwilę zostać. Porozmawiać, wymienić się wrażeniami, zdobyć autografy. Panowie z Battle Beast pojawili się dość szybko. Poprosiłam ich o parafki na biletach, wyszczerzyłam ząbki do wspólnego zdjęcia i podziękowałam za świetne show. Oby jak najszybciej do nas wrócili! Na deser kilka moich amatorskich fotek zrobionych w trakcie koncertu:
  13. Ada28

    Zapodaj nutę

    [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=K18A-CTPc7I
  14. Chór Gregorian wystąpił we wrocławskiej Hali Stulecia 15 lutego 2017 roku, w ramach drugiej części trasy “Masters Of Chant. Final Chapter Tour”. Nie myślałam, że tak szybko doczekam się ponownej wizyty „mnichów” w moim mieście, w którym gościli już w grudniu 2014 roku (z repertuarem świątecznym). Wówczas grali w małej sali na kilkaset osób. Tym razem koncert został zaaranżowany w sercu ogromnej hali, w której publiczność, mimo wygórowanych cen biletów, szczelnie wypełniła płytę i wyznaczone sektory na trybunach. Tłoczno było również na stoisku z merchem zespołu, z którego towar znikał w zaskakująco szybkim tempie. Przyczyniłam się do tego i ja, nabywając najnowsze wydawnictwo koncertowe zespołu w limitowanej wersji. Może i bym go nie kupiła, ale nauczona doświadczeniem sprzed dwóch lat wiedziałam, że artyści po koncercie wychodzą do fanów i z chęcią rozdają autografy. W perspektywie ponownego spotkania tych przesympatycznych panów „face to face” i uzyskania podpisów na płycie, nie żałowałam wydanych złotówek. Koncert Gregorian to wydarzenie pod wieloma względami wyjątkowe. Zacznijmy od tego, że oficjalnie nie wolno kręcić amatorskich filmów ani robić zdjęć w trakcie występu. Jeśli ktoś chce się przygotować i wcześniej zapoznać z setlistą, też może mieć z tym problemy. Krzesła na widowni zapraszają do siedzenia, a tymczasem w trakcie show nogi chwilami rwały się do tańca, a głowa do headbangingu. Niestety pole manewru na wąskim krzesełku było ograniczone. Najważniejsze jednak, że z twarzy nie schodził uśmiech. Zgromadzona we Wrocławiu publiczność otrzymała „pełny koncertowy pakiet”, czyli ponad 2 godziny porywającego show z udziałem obu współpracujących z chórem gwiazd (Amelia Brightman i Narcis), wszystkimi efektami specjalnymi i największymi „hitami” grupy. Żadnych cięć i zero ograniczeń. Zespół wykonał łącznie ponad 20 utworów, a każdy z nich zaaranżowany był z najwyższą starannością. Nie brakowało elementów zaskoczenia (np. „płynącej” po scenie Amelii w utworze „Kiss From A Rose”), mocniejszego brzmienia (covery Rammstein, AC/DC, Nine Inch Nails), ani efektownych solowych popisów instrumentalistów. Jako że setlista owiana była tajemnicą, z zapartym tchem wyczekiwałam kolejnych numerów. Przy pierwszych dźwiękach szóstego w kolejności „Meadows Of Heaven” (Amelii grającej na flecie) serce zadrżało ze wzruszenia, a w miarę trwania utworu coraz bardziej rozmywał się obraz. Magia Nightwish zadziałała. Zespół się rozkręcał, nakręcając swoim występem wrocławską publiczność. Choć wszyscy grzecznie siedzieli na swoich miejscach, nie szczędzili artystom gromkich braw ani wiwatów po każdym z utworów. Tuż przed przerwą na scenie pojawił się Narcis, czarując swoim wdzięcznym, kontrastującym z męskim chórem głosem w kawałku „Cry Softly”. Po przerwie koncert nabrał tempa i ani się obejrzałam, gdy zabrzmiał klasyk Andrei Bocellego, „Time To Say Goodbye”. Noooo. Why??? Too soon! Mogłam sobie marudzić, a oni śpiewali. Wszyscy razem. Przepięknym, emocjonalnym wykonaniem po raz drugi tego wieczoru wycisnęli ze mnie łzy wzruszenia. Oklaski nie milkły. Były bisy, podczas których niektórzy wstali ze swoich miejsc i podeszli pod samą scenę. Teraz już nikt nie zabraniał filmowania ani robienia zdjęć. W atmosferze swobody mnisi dali upust swej rozrywkowej naturze, tańcząc i wesoło podskakując w rytm muzyki. Zaproszona do wspólnej zabawy wrocławska publiczność ochoczo się do niej przyłączyła, a na samym końcu występu „oberwała” od artystów kolorowym konfetti, wystrzelonym ze sceny prosto w tłum. To był wspaniały wieczór. Już tęsknię za kolejnym koncertem! Era „Masters Of Chant” dobiegła wprawdzie końca i być może czeka nas teraz dłuższa przerwa, ale z enigmatycznych zapowiedzi mnichów wynika, że jednak powrócą. Być może z własnym materiałem. Zobaczymy. Setlista wyglądała mniej więcej tak (kolejność losowa): - Masters Of Chant (Gregorian) - Nothing Else Matters (Metallica) - Now We Are Free (Hans Zimmer) - Hells Bells (AC/DC) - Meadows Of Heaven (Nightwish) - Kiss From A Rose (Seal) - Crying In The Rain (Carole King) - The Last Unicorn (Jimmy Webb) - Moment Of Peace (Gregorian) - Engel (Rammstein) - Time To Say Goodbye (Andrea Bocelli) - Shout (Tears For Fears) - Only you (Yazoo) - Caruso (Lucio Dalla) - Hymn (Barclay James Harvest) - The Raven (Alan Parsons Project) - Born To Feel Alive (Unheilig) - Just For You (Lionel Richie) - Sky And Sand (Paul Kalkbrenner) - Stay (Hurts) - World Without End (Gregorian) - Cry Softly (Secret Service) - Strong (London Grammar) - Hurt (Nine Inch Nails) [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=4ZjoeTJGR6E [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=0Jis6hDjybc [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=Y0ag4Q0PcQ0 [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=a2oeT3sdJX0
  15. "Bringer Of Pain" jest bardzo dobrym albumem, który trafił do mnie od razu. Melodyjny, dynamiczny, chwilami przywodzący na myśl szalone lata 80-te. Świetnie się go słucha. Już kupiłam bilet na koncert we Wrocławiu 5 marca :) Ktoś z Was również się wybiera?
  16. Ada28

    Sonata Arctica

    Ja byłam dotychczas na dwóch koncertach Sonaty. Klubowym - w 2014 roku w Pradze i festiwalowym - w 2015 roku na Masters of Rock. Atmosfery klubu i festiwalu nie ma co porównywać - wszyscy wiemy, w jakich warunkach odbiór muzyki jest przyjemniejszy ;) Sala w Czechach była wypełniona po brzegi, nagłośnienie idealne, publiczność żywiołowa, a ja żałowałam tylko jednego - że siedzę w loży na balkonie zamiast stać przy barierkach naprzeciwko Toniego :P Cóż, takiego szaleństwa nie wytrzymałby mój mąż, któremu i tak jestem wdzięczna, że dla mnie zrezygnował wtedy z corocznego udziału w święcie bicia Gitarowego Rekordu Guinessa we Wrocku, którego termin akurat pokrył się z koncertem SA ♥ Na Czad się więc w tym roku nie wybieram, natomiast na koncert w warunkach klubowych z chęcią poszłabym jeszcze raz (mimo że już nie fanuję SA tak mocno, jak kiedyś).
  17. EDIT: YT podrzucił mi nagranie "Meadows Of Heaven" w profesjonalnej jakości, więc pozwoliłam sobie na podmiankę klipu w poprzednim poście. Koncert we Wrocławiu już za dwa tygodnie. Wiadomo na pewno, że ponownie pojawi się u nas Amelia Brightman, co do Narcisa potwierdzenia jeszcze nie ma. Czekamy. Z pewnością napiszę tutaj parę słów o tym wydarzeniu, więc zachęcam zainteresowanych do śledzenia wątku. I trzymajcie kciuki, żeby zaśpiewali cudowne MOH! :)
  18. Ada28

    Utwory dla nas ważne

    Muzyka od lat jest moją nieodłączną towarzyszką życia, bez której nie potrafię się obejść. Na przestrzeni lat uzbierało się niemało utworów, które z różnych względów zapadły mi w pamięć na dłużej, a niektóre z nich na zawsze. Wśród tych drugich jest i nasz Nightwish, od którego pozwolę sobie zacząć: 1. SLEEPING SUN – popłynęło z domowych głośników pewnego pięknego dnia. Owego dnia wpadłam w sidła anielskiego głosu Tarji, który trzyma mnie w niewoli po dziś dzień :) Śpiewać nie umiem, ale każdego roku podczas wakacji, spacerując plażą wieczorową porą, nucę sobie balladę o śpiącym słońcu i zawsze ogarnia mnie wtedy błogi spokój... 2. GHOST LOVE SCORE – od początku przygody z NW mój faworyt z całej dyskografii zespołu (i to się chyba już nigdy nie zmieni) "My fall will be for you..." ♥ ♥ ♥ 3. ELIZABETH – trzyczęściowy kolos z repertuaru amerykańsko-norwesko-szwedzkiego zespołu Kamelot. Choć utwór traktuje o życiu Krwawej Hrabiny Elżbiety Batory, jego wykonania na żywo przez byłego wokalistę grupy, Roya Khana, mogę słuchać przez 24 h na dobę A teraz cofniemy się nieco w czasie (do lat 90-tych): 4. Guns ‘n Roses – NOVEMBER RAIN 5. R.E.M. – Losing My Religion 6. Depeche Mode – ENJOY THE SILENCE 7. Die Toten Hosen – ALLES AUS LIEBE – tylko i wyłącznie w oryginalnym wykonaniu. AD 1993. Niemiecki punk-rock 4ever. Kocham ten utwór od lat. Polski cover pominę milczeniem. - wersja live, official video się zablokowało :/ 8. Bryan Adams – EVERYTHING I DO (I DO IT FOR YOU) – do głosu Bryana zawsze miałam słabość https://www.youtube.com/watch?v=ZGoWtY_h4xo I 80-tych: 9. Clannad – LEGEND – cała ścieżka dźwiękowa jednego z moich ukochanych seriali, "Robin Of Sherwood" 10. Michael Jackson - THE THRILLER - MJ był jednym z pierwszych artystów, od których zaczynałam swoją przygodę z muzyką Do utworów z lat 80 i 90 wracam często. Coś tam się jeszcze znajdzie ;)
  19. Ada28

    Filmy

    Filmów oglądam mało (brak czasu...) Przejrzałam cały filmowy wątek na naszym forum, żeby nie powtórzyć tytułów, którymi chciałam się z Wami podzielić. Dziwię się, że ten pierwszy jeszcze nie został tu wspomniany ;) „Imaginarium of Dr. Parnassus” (pol. „Parnassus: Człowiek, który oszukał diabła”) Film z 2009 roku o znajomo brzmiącym tytule ;) Nic o nim nie wiedziałam, dopóki nie odkryłam go przypadkiem w sieci. A jak już odkryłam, to oczywiście z miejsca obejrzałam, gdyż chłonę jak gąbka wszystko, co nasuwa jakiekolwiek skojarzenia z NW, choćby jedynie z nazwy. Obraz wyreżyserował Terry Gilliam (tak, ten od Monty Pythona), a swoją ostatnią w życiu rolę zagrał w nim Heath Ledger, którego tragiczna śmierć nastąpiła w trakcie kręcenia zdjęć. Mimo to film został ukończony. Pozostałe sceny nakręcono z udziałem trzech innych hollywoodzkich przystojniaków (Depp, Law, Farrell), którzy podobno zrzekli się gaży za swoje role na rzecz córki zmarłego aktora. Najogólniej rzecz ujmując, film traktuje o potędze ludzkiej wyobraźni. Trochę w nim Fausta (pakt z diabłem), trochę Alicji w Krainie Czarów. Rzeczywistość przeplata się z baśnią, magią i absurdem. Chwilami ma się wrażenie chaosu, w którym trudno się odnaleźć. Mimo to dobrze mi się oglądało, więc polecam. Jestem ciekawa, czy Tuomas też już zdążył zapoznać się z tym filmem. W jednym z wywiadów z 2011 roku czytałam, że ma go na swojej liście w kolejce do obejrzenia. Jak by nie było, obraz ten jest jednym z powodów, dla których tytuł albumu NW nosi nazwę pisaną przez „ae”. Drugim, co z kolei stwierdził w jednym z wywiadów Marco, jest nazwa sklepu z zabawkami w Hiszpanii. Och, w takim „Imaginarium” sama bym chętnie kupowała ;) Drugi film, o którym chciałam wspomnieć, obejrzałam ostatnio w TV, bodajże na Stopklatce. Znowu przypadkiem, surfując po kanałach, trafiłam na obraz „The Raven". (pol. "Kruk. Zagadka zbrodni”) z 2012 roku. Mroczny klimat XIX-wiecznego Baltimore wciągnął mnie od razu. Na ekranie śledzimy ostatnie dni życia Edgara Allana Poego (w tej roli John Cusack), którego chyba przedstawiać nie trzeba. Fabułę napędza seria makabrycznych zbrodni, a każda z nich wzorowana jest na motywach twórczości pisarza. Ostatecznie on sam zostaje poproszony o pomoc w rozwikłaniu sprawy i ujęciu mordercy. Film dość dobrze zrealizowany, trzymający w napięciu, zgrabnie łączący fikcyjne zdarzenia ze znanymi faktami z życia autora. Jednak przede wszystkim (dla mnie) zachęcający do szerszego poznania jego literackich dokonań. Co tu dużo mówić, gdyby nie utwór „The Poet and the Pendulum”, z pewnością nie poświęciłabym temu filmowi aż tyle uwagi ;)
  20. Ja już żyję nadchodzącym koncertem chóru Gregorian (15 lutego we wrocławskiej Hali Stulecia) i zastanawiam się poważnie nad Battle Beast (5 marca, również we Wrocławiu). Na pierwszy bilet już mam, na drugi na razie tylko wielką ochotę. Zobaczę, czy dam radę się zorganizować ;)
  21. Pochłonęła mnie nowa Angra i płyta "Secret Garden" z Fabio Lione na wokalu. Świetne, dynamiczne melodie - idealne na poranną rozgrzewkę i naładowanie akumulatorów na cały dzień. Polecam :) [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=bg_VEy4AB-E&index=2&list=PLcVfT-_2t-shzQzpAl3qe3erw4omyX0Ir
  22. Jeśli ktoś z Was zastanawiał się kiedyś nad tytułem tego utworu, a być może szukał na jego temat informacji we współczesnej encyklopedii zwanej Internetem, z pewnością natrafił w niej na nazwisko Emily Dickinson, amerykańskiej poetki żyjącej w latach 1830-1886. Tej samej, której inny poemat, „A Wounded Deer Leaps Highest”, już zdaje się kiedyś zainspirował naszego poetę. Jeśli znamy tekst piosenki EOAH, to wiemy, że „Wounded is the deer that leaps highest”. Emily Dickinson jest także autorką wiersza rozpoczynającego się od słów, które dały tytuł przepięknej, bonusowej balladzie z „Imaginaerum”. Oto jego treść: The Heart asks Pleasure – first – And then – excuse from Pain – And then – those little Anodynes That deaden suffering – And then – to go to sleep – And then – if it should be The will of its Inquisitor, The privilege* to die – *w niektórych wersjach „privilege” zastąpione jest przez „liberty” Autorem najbardziej znanego polskiego przekładu tego wiersza jest Stanisław Barańczak: Serce żąda Rozkoszy – najpierw Potem – Zwolnienia od Bólu Potem – tych krótkich Narkoz, Które cierpienie znieczulą. Potem – chce Snu – a potem – Jeśli tego nie wzbrania Inkwizytor – chce tylko Przywileju Skonania. Ktoś z Was zetknął się już wcześniej z tym konkretnym poematem ED? Zna jej twórczość w szerszym zakresie? Ja, przyznam, niestety nie. Ale od czego mamy naszego Maestro - zawsze coś ciekawego i inspirującego podrzuci ;)
  23. Podziękowania dla M. Nymana za udzielenie zespołowi praw do publikacji tego coveru. Odczekał swoje od czasów DPP, zbierając przez lata kurz na półce ;) Po raz pierwszy usłyszałam go w wersji instrumentalnej, która ujęła mnie od razu. Chwytająca za serce melodia połączona z orkiestrą sprawiła, że nie potrzebowałam do szczęścia ani wokalu, ani brzmienia oryginału. Po prostu chłonęłam dźwięki, które wywoływały (i nadal wywołują) u mnie burzę emocji i gęsią skórkę. Żaden instrumental NW nie wzrusza mnie tak, jak ten. A jednak w pewnym momencie zaczęłam tęsknić za słowami, co pchnęło mnie do kolejnego tłumaczenia. Tekst jest dopasowany do linii melodycznej, a tym samym z konieczności nie zachowuje charakteru dosłownego przekładu. Można sobie pośpiewać, potańczyć, popłakać, potęsknić, powspominać... Serce Żąda Rozkoszy Wpierw Nocnej ciszy wkładam szal Muska brzeg szum rzewnych fal Życzliwe serce, wierzę ci W świat taki, jakim chcę, by był Zbożem kołysze wiatr Dotyk ust ciepło tchnie Mała przystań dla samotnego serca Porwał piękna mroczny nurt Mą dobroć i dziecięce sny Złe serce, zapomniałem już Świat taki, jakim chcę, by był Błądzi w życiu, choć dom ma Kochanym serce pragnie być W szponach znoju, doczesności tkwi Zwadą, bólem, pustką jego rytm Zbożem kołysze wiatr Dotyk ust ciepło tchnie Zimy, cichy ranek wstał Poranny ptak, uśmiechnięta obca twarz Zamrożonych chwil blask Małe przystanie, esencja życia Mała przystań dla samotnego serca Zbożem kołysze wiatr Dotyk ust ciepło tchnie Mała przystań dla samotnego serca Nocnej ciszy wkładam szal Muska brzeg szum rzewnych fal Życzliwe serce, wierzę ci W świat taki, jakim chcę, by był
  24. Ada28

    Zapodaj nutę

    Szalałam kiedyś za tym utworem, jak i za całą twórczością tej utalentowanej skrzypaczki (i narciarki alpejskiej, o czym dowiedziałam się dużo później). To był koniec lat 90-tych, a ta kompozycja ma już 22 lata... Strach się bać :P [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=7bDNJAzREQY
  25. To zdecydowanie jeden z moich obecnych faworytów w twórczości zespołu. Do niedawna uwielbiany głównie w wersji instrumentalnej, a teraz równie mocno ubóstwiany w oryginalnym wykonaniu (przełomu ciąg dalszy). Nie ukrywam, że impulsem do podjęcia się tłumaczenia tego tekstu było dla mnie wykonanie Floor z Wembley, które poruszyło mnie do głębi. Przekład jest śpiewany, z zachowaniem rymów tam, gdzie są one w oryginale. Zachęcam do prób. POETA I WAHADŁO Koniec Autora śmierć Spadło nań ostrze Odszedł do białych krain Empatii i niewinności Empatii i niewinności DOM Marzyciel, wina smak Poeta, rymu brak Pisarz-wdowiec co łańcuch piekła rozdarł go Ostatni świetny wers Ta sama stara pieśń Chryste, jak mi źle z tym czym stałem się Do domu mnie weź Wyrwij się, uciekaj, biegiem leć Zwiedź mnie tam, gdzie marzyciel chowa się Tłumię swój płacz, gdyż ramię mocniej szlocha Nie umrę, ja, dziwka której świat nie kocha Wybacz mi Dwa moje oblicza Jedno zna świat, drugie Bóg Ocal mnie, tłumię płacz, gdyż ramię mocniej szlocha Nie umrę, ja, dziwka której świat nie kocha Mój dom był właśnie tam U łąk niebiańskich bram Przygód pełne dni Gdy na twarzach uśmiech kwitł Żadnych już słów Myśli ściętego łba Nie chwal, mów, że raz serce me złapało rytm Do domu mnie weź Wyrwij się, uciekaj, biegiem leć Zwiedź mnie tam, gdzie marzyciel chowa się Tłumię swój płacz, gdyż ramię mocniej szlocha Nie umrę, ja, dziwka której świat nie kocha Wybacz mi Dwa moje oblicza Jedno zna świat, drugie Bóg Ocal mnie, tłumię płacz, gdyż ramię mocniej szlocha Nie umrę, ja, dziwka której świat nie kocha PACYFIK Rozświetl mą scenerię Niech kaskad turkus lśni Pięknem co dotyka dna W wolności trwa Otul mnie błękitu snem W cierpieniu skryj Łzą deszczu zmyj Całus dziecku, co spać już mknie Ostrza śpiew kołysze mnie Brzegiem z nami nadzieja szła Ten sam księżyc blado lśnił Oświetlając drogę ci Wszystkim wam Boję się, tak bardzo się boję ponownego gwałtu, potem znów, i znów Wiem, że umrę samotnie Lecz kochany Żyjesz dość długo, by słyszeć strzały z broni Dość długo, by budzić się z krzykiem każdej nocy Dość długo, by widzieć zdradę swych przyjaciół Od lat jestem przywiązywany do tego ołtarza Teraz pozostały mi tylko trzy minuty, odliczam Ach, gdyby tak przypływ zabrał mnie wcześniej, dając mi śmierć, jakiej zawsze pragnąłem MROCZNY SPEKTAKL PASJI Drugi łotr po prawicy Chrystusa Rozcięty wpół – dzieciobójstwo Świat dziś śmiał się będzie, gdy gnijące ciało twórcy pożrą kruki Każdy swych bliskich chować ma Nie da pochówku sercu z kamienia Odszedł do domu, piekła sługą jest Zabił go dzwon, ten pożegnania gest Wstał ranek nad jego ołtarzem Skrawki mrocznego pasji spektaklu Bezwstydnie zagranego przez przyjaciół Każdy z nich przyszedł, na grób jego pluł Wyrwij się, uciekaj, biegiem leć Zwiedź mnie tam, gdzie marzyciel chowa się Tłumię swój płacz, gdyż ramię mocniej szlocha Nie umrę, ja, dziwka której świat nie kocha Wybacz mi Dwa moje oblicza Jedno zna świat, drugie Bóg Ocal mnie, tłumię płacz, gdyż ramię mocniej szlocha Nie umrę, ja, dziwka której świat nie kocha Dziś, Roku Pańskiego dwa tysiące piątego Tuomas został oderwany od ziemskich trosk Ucichł jego płacz pod koniec każdego pięknego dnia Muzyki, którą pisał, zbyt długo nie spowijała cisza Znaleziono go nagiego i martwego, z uśmiechem na twarzy, piórem i tysiącem stron wymazanego tekstu Ocal mnie! MATKA I OJCIEC Cii, synu mój Tu twój dom Och, czemu zimna jest twa dłoń? Ostrze będzie nadal zniżać się Trzeba ci tylko poczuć miłość mą Szukaj piękna, znajdź swój ląd Ocal wszystkich ich, krwawić skończ Drzemie w tobie oceanów moc Ostatecznie ja zawsze kocham cię Początek
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.