Jump to content

Maciek

Moderators
  • Content Count

    1560
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    77

Everything posted by Maciek

  1. Nowy album Liv Kristine jest już dostępny. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że to najlepsza jej solowa płyta (o co zresztą nie było trudno). Liv wreszcie nagrała płytę w 100% rockowo-metalową, na albumie nie ma żadnego popowego kawałka (sic!), zatem w stosunku do poprzednich jej wydawnictw nastąpił zwrot o 180 stopni, w ogóle przepaść jaka dzieli ten album od wcześniejszych jest zaskakująca... Niemniej jest to materiał odległy od tego co prezentuje Leaves Eyes. W zasadzie żaden numer z Vervain nie mógłby być kawałkiem LE. Nie uświadczymy tu akustycznych brzmień, folkowych aranży, epickiej symfoniki, chórów itp. Jaka zatem jest solowa płyta Liv? Zdominowana przez gotyk. Balansująca między przebojowym gothic/dark rockiem a gothic metalem (gdzieniegdzie z doomowymi naleciałościami, kilka zagrywek może nawet się kojarzyć z My Dying Bride, choć raczej nie tym bardzo wczesnym). Czuć oczywiście pewne pokrewieństwo z Theatre of Tragedy z okresu Aegis, mimo że płyta zasadniczo ma ciut mocniejsze brzmienie gitar niż wspomniane Aegis, z drugiej strony nie operuje aż takim melancholijnym klimatem, jest bardziej melodyjna i przebojowa (oczywiście w granicach gatunku). Gdyby Teatr dalej kontynuował swój styl z lat 90-tych, zamiast tego co zaprezentowali na Musique i Assembly), to przy usunięciu męskiego wokalu i dodaniu ciutkę przebojowości, tak mogłaby brzmieć hipotetycznie następna płyta Teatru po Aegis. Na płycie są dwa duety singlowe: Love Decay i Stronghold of Angels z Doro Pesch. W pierwszym wokalista End of Green od razu nasuwa skojarzenie z Raymondem na przykład w Lorelei . W drugim duecie, choć głos Doro nadaje klasycznie rockowy posmak, to muzycznie mamy do czynienia z przestrzenną gotycko-metalową balladą. Myślę, że to płyta jakiej brakowało w jej dyskografii, Liv w gotyckim wydaniu już od dawna nie słyszeliśmy, więc ta płyta to swego rodzaju brakujące ogniwo, nawiązujące i podejmujące wątek sprzed lat. Nie wiem, ale pasuje mi tu określenie - "mroczna elegancja" (nawet jesli takie sformułowanie brzmi ciut pretensjonalnie :P). Bardzo ciężko wyróżnić jakiś numer, bo to wydawnictwo bardzo równe i bardzo spójne stylistycznie i gatunkowo. Muzyka, teksty, nawet okładka wszystko układa się w jeden całościowy pakiet. Przez to może brakować większego zróżnicowania, ale jest w tym artystyczna konsekwencja. Na koniec ciekawostka: kompozytorami całego materiału są muzycy z Leaves Eyes (na czele z mężem Liv – Alexandrem Krullem). Mamy więc personalnie do czynienia z kamuflowanym albumem Leaves Eyes, który nie ma muzycznie nic wspólnego z LE. Jak widać muzycy tej formacji mają dość szerokie spektrum możliwości.;)
  2. W sumie mnie nie dziwi, że Emi na Emily na avku :D, a i płyta "Opheliac" bardzo zacna.
  3. Milla dałaś sobie Emily Autumn w avatarze czy mi się wydaje? :)
  4. Maciek

    Floor Jansen

    Halloweenowa fota Floor:D
  5. Mnie nie razi wtrącanie słów z angielskiego (czy z innych języków), jeśli jest z sensem i służy jakiemuś celowi. Rozróżnijmy dwie rzeczy: kaleczenie języka (przykład A) od świadomego wplatania makaronizmów (przykład B). To pierwsze brzmi niedorzecznie, to drugie wręcz przeciwnie. Może nie w takiej wielkiej ilości w mowie potocznej, ale w tekście, gdy piszemy na przykład jakiś artykuł, to właściwie użyte zwroty obcojęzyczne podnoszą jakość literacką wypowiedzi, plus trzeba wziąć pod uwagę fakt, że są dziedziny życia (informatyka, muzyka), w których nie ma polskich odpowiedników (albo brzmią śmiesznie) i musimy używać obcojęzycznej terminologii. A: Ja i moi friends goingujemy sobie teraz do shopu, żeby kupić one kilo ziemniaków i kilka oranges. I like oranges, są sweet i w ogóle. Dobrze, że mam cash, bo moją credit card zgubiłem wczoraj na streecie, ale jest lightowo i cool. B: Ten album to udany sequel płyty X. Zespół serwuje nam swoje spécialité de la maison, czyli growling i blasty. Perkusja jak zawsze nagrana bez triggerów. Można narzekać, że ich muzyczny modus operandi się nie zmienił i całość brzmi jak poprzednik, ale i tak longplay ten sprawia, że chcemy naciśnąć repeat.
  6. Maciek

    Muzyczne nowości

    Mnie utkwiły w pamięci trzy utwory: Order of Dracul z mostkiem, gdzie mamy klawesyn i solowe skrzypce rodem z twórczości kompozytorów doby romantyzmu, epicki Prometheus z wolniejszym, bardziej doomowym tempem, wymieniającymi się chórkami (w tym dziecięcym) oraz filmowym, orkiestralnym zwolnieniem. Trzeci to Confessions of a Serial Killer z zawodzącą grecką melodią (zaraz mi się kojarzy grecka tragedia:D). Nie wiem, czy to zawodzenie jest w pewnych fragmentach śpiewane operowo czy z klawisza (wydaje mi się, że to pierwsze), ale klimat całego utworu jest przez to dość niepokojący, plus piękna pełna rozmachu końcówka. Tylko niech nikogo nie zmylą hasła: orkiestracje, metal symfoniczny itp, bo to jednak album z kręgów death metalowych, ciężki jak walec, o dość apokaliptycznym brzmieniu i żadnych miłych i "ładnych" (w potocznym tego słowa rozumieniu) utworów z damskim wokalem się na nim nie uświadczy :P, co nie zmienia faktu, że w kategorii: ekstremalny metal + orkiestra symfoniczna, ścisła czołówka.
  7. Whoever Brings The Night – czemu na ten numer głosuje? To jest idealny przykład genialnej aranżacji i średniej kompozycji (może dlatego, że to autorskie dzieło Emppu). Aranż jest cudny: interesująca i nietuzinkowa orkiestracja, różne ciekawe zabiegi formalne, użycie nietypowych instrumentów (szyna kolejowa, beczki, cymbały) itd. Tylko że w wersji albumowej to wszystko jest gdzieś w tle. Jakby wyciąć środek z tym przyspieszeniem i solówką, to by się moim zdaniem nawet kompozycyjnie obroniło, w szczególności przy innym ustawieniu instrumentów w przestrzeni muzycznej. Znaczy w sumie to rozumiem, Nightwish to metal a nie muzyka filmowa, więc instrumenty rockowe muszą być z przodu, niemniej delikatnie inny miks by nie zaszkodził. Za to po przesłuchaniu wersji orkiestralnej Amaranth, nabrałem kiedyś więcej sympatii do tego numeru, piękne chóry (osobno żeńskie i męskie), których na przykład w mostku prawie w ogóle nie słychać w normalnej wersji.
  8. Maciek

    Zapodaj nutę

    Sami Hiszpanie to nie mają za dużo fajnych zespołów, ale Ameryka Łacińska to co innego.. :) [video=youtube]
  9. Nie wiadomo, gdzie o The Sirens pisać, bo to dotyka wielu wykonawców, no ale skoro już tu zaczęliśmy. ;) Na youtubie są już filmiki z występów i świetnie to wyszło. Wszystkie panie w świetnej formie. Ciekawa setlista, twórczość starych zespołow każdej z pań z lat 94-98 plus ich solowe rzeczy i owe dwa premierowe utwory. Zapraszają się wzajemnie, więc duetów nie brakuje. Kari nie występowała od lat, zatem nie mam porównania, ale Anneke i Liv śpiewają chyba lepiej niż kiedykolwiek, szczególnie Liv., utwory Teatru nabrały przestrzeni.. Dowiedziałem się, że "Embracing the Seasons" to kompozycja Anneke, a "Sisters of the Earth" to Liv Kristine z mężem (Alexandrem Krullem). p.s. sympatyczny, świeży wywiad z Anneke i Kari z Metal Female Voices Fest, cieszy entuzjazm Anneke do cięższego grania, bo o ile na Everything Is Changing było trochę fajnych numerów, to na ostatnim jej albumie Drive nastąpił spory skręt w popowe rejony. [video=youtube]
  10. Maciek

    Co nas śmieszy?

    Takie reklamy możliwe tylko w Finlandii :D
  11. Jak ktoś jeszcze nie wie, to album Arjena z Anneke van Giersbergen pod szyldem – The Gentle Storm, będzie się składać z dwóch krążków. Pierwszy akustyczny, zabarwiony folkiem i dużą ilością egzotycznych instrumentów (The Gentle). Drugi będzie zawierał dokładnie te same kompozycje, tylko w orkiestralno – metalowych aranżacjach, zatem będzie on połączeniem metalu i klasyki (The Storm). Brzmi to bardzo obiecująco. :)
  12. Używał ktoś kiedyś rysika do smartfona? lepiej się pisze niż palcem?
  13. Maciek

    Muzyczne nowości

    Nowy Septicflesh – Titan to jedna z ciekawszych tegorocznych pozycji. Ten zespół od blisko 20 lat jest jednym z ambasadorów greckiego metalu. Jednak w przeciwieństwie do swoich czerpiących z blacku pobratymców, przez ostatnie płyty kultywuje styl "symfonicznego death metalu" i w zasadzie jest w tej chwili liderem tego gatunku. Inna sprawa, że nie za wiele zespołów gra w tym nurcie, bo symfonika z ekstremą w 95% przypadków łączy się zazwyczaj na black metalowym podłożu, a nie tradycyjnego death metalu. Tym co wyróżnia Greków, są znakomite orkiestracje, nietuzinkowe, zaskakujące. Już trzecią płytę z rzędu nagrywane przez Praską Orkiestrę Filharmoniczną. Lider zespołu studiował na akademii muzycznej, więc dzięki temu nie zatrudniają nikogo z zewnątrz do pracy przy orkiestracjach (co też jest rzadkością w świecie metalu). Nie wiem, czy to jest to ich najlepsza płyta ever, ale i tak ciężka do przebicia dla innych załóg w tym stylu (Ex Deo, Hollenthon, Eternal Tears of Sorrow itp.), szczególnie właśnie pod względem aranżacji. To album, który tonie w orkiestracjach i nie brakuje na nim dobrych melodii, jednak trzeba pamiętać, że cały czas mamy do czynienia z muzyką ekstremalną, albumem niemal w całości growlowanym. Same riffy gitar przypominają bądź klasyczny Morbid Angelowy - death metal, bądź mają potężne, nowoczesne brzmienie, bliskie rzeźnikom z Nile (który to zespół może czasem też wzbudzać pewne skojarzenia przez atmosferę i orientalizmy, choć w przypadku SF nie tyczy się to Egiptu, więc są to raczej "muzyczne hellenizmy", że wymyślę takie pojęcie). Klimatyczno - doomowe początki zespołu też gdzieniegdzie się przebijają, aczkolwiek niewiele ich słychać. Całości dopełnia antyczny posmak poprzez używanie czasem skal z tamtego rejonu i teksty nawiązujące do mitologii greckiej. Bardzo spójny to album, jedno z lepszych tegorocznych wydawnictw i jeśli chodzi ogólnie o połączenie metal + symfonika - to bez dwóch zdań pierwszorzędna płyta. p.s na płycie użyto też chóru dziecięcego - przypadek :D [video=youtube]
  14. Maciek

    Zapodaj nutę

    Freyja – no tak z Rotting Christ zatrzymałem się kiedyś na Khronosie i późniejszego nigdy nie zgłębiałem (zresztą jak wiesz, wracam głównie do "A Dead Poem"). Zaskoczył mnie ten numer, szczególnie chóry. Czuję, że to będzie jeden z faworytów, bo klimat jest dokładnie taki, jaki u nich lubię, choć osiągnięty trochę innymi środkami. Adrian – bardzo dobry wybór utworu, bo In Sorte Diaboli to średniak w dyskografii DB, ale akurat otwieracz to najlepsza rzecz na płycie. Swoją drogą orkiestracje na krążku są z komputera, ale przy dzisiejszej technice w ogóle tego nie czuć. :) 98Wercia – lubię Arch Enemy. Myślałem, że może nawet ktoś da coś z nowej bardzo udanej płyty z Alissą. Lubię te szarpane riffy i potem melodyjną solówkę. Na plus, choć nie mam chyba zbytnio teraz ochoty na melodeath. ;) PaulaEija – z tego co napisałaś, pomyślałem, że to będzie black/pagan i pojawią się elementy folkowe, ale okazuje się, że ta pogańskość dotyczy chyba tylko tekstów. Niemniej niezłe, muzycznie typowy black metal i przynależna mu produkucja "low-fi, w lesie w piwnicy, 100 metrów pod ziemią" :D, plus za te kobiece akcenty pod koniec. Notabene nawiązania do wierzeń pogańskich i kultury ludów typu słowianie/ celtowie/ wikingowie itp, spotyka się nieraz w blacku, choć przede wszystkim jest to składnik nieodzowny pagan metalu, stylu który inkorporuje najczęściej owe blackowe środki wyrazu w stylistykę folk-metalu. Naevey – przy najlepszych chęciach nie jestem w stanie zaliczyć Drowning Pool nawet w pobliże klimatów black/death, to jest generalnie grupa alternatywno-numetalowa, a momentami po prostu (hard) rockowa. Zatem nie tym razem :). Ares – Summoning to zacny band, z dużą ilością symfonicznych klawiszy i charakterystycznych dla nich dość rozmytych riffów. Chóralne wstawki pod koniec. Epicka rzecz i ze świetnym klimatem. Również mocny punkt zestawienia. Kuolema - nie myślałem, że taka młoda niewiasta, takich rzeźników słucha. Swoją drogą wybrałaś wyjątkowo łagodny numer - jak na Gorgoroth oczywiście :P. Jest Norwegia, jest las, jest noc, są rogi, ogon i kopyta – ingrediencje gatunku – wszystko się zgadza. :D Dave – drugi raz Dimmu, zaiste też b.lubię ten utwór, praska orkiestra robi doskonałą robotę, ale póki co już się go w życiu nasłuchałem. ;) Sami – owszem nie lubię takiej totalnej, jednostajnej ekstremalnej sieczki w rodzaju Cannibal Corpse, ale black i death niejedno mają imię i mienią się różnymi odcieniami. Jakby patrzeć tak na całe spektrum, to wychodzi, że jednak sporo takich klimatów słucham. :) A ten kawałek Gojiry, dużo w nim klimatu, mimo że to estetyka thrash/death. Francuzi (poza palcami jednej, max dwóch rąk) nie mają szczęścia do kapel na poziomie, ale to chlubny wyjątek jest. Strzelające wstawki na gitarze koło 3 minuty rulez. Sandra. K – zespoł znam tylko z nazwy, bo jeden z jego liderów równocześnie gra w Lux Occulta (które b.lubię). Fajne granie, mimo że nowoczesny, techniczny death metal, to nie jest moja bajka, to miło było coś od nich posłuchać. Evi – Jaką muzykę może grać grupa o takiej nazwie?, ano musi grać death :P. Spodziewałem się czegoś w stylu Decide albo wspomnianych wyżej Kanibali, a wyszło, że to rejony melodic deathu. Całkiem przyjemny numer. Generalnie w tej zabawie mogłoby nie być punktacji, bo przecież nie o to chodzi, gdyż wygrywa każdy, bo dzieli się swoją muzyką z innymi. Z wielkim trudem wybieram.... Rotting Christ, głównie dlatego, że zaskoczył mnie ten numer, bo na ich wcześniejszych wydawnictwach takich chórów nie zanotowałem w ogóle.
  15. Co by się już nie rozdrabniać tematycznie na Liv Kristine solo, to wrzucę tutaj. Świeży singiel i jest to najlepszy solowy singiel Liv od wielu lat, spowity gotyckim klimatem, nawet mi się kojarzy z Teatrem z okresu Aegis. Mam nadzieję, że taka będzie cała płyta, bo jej solowe albumy niestety nieraz zawierały zwykły pop/rock. [video=youtube]
  16. Maciek

    Zapodaj nutę

    Okay :). Zatem żeby nie ograniczać wyboru tylko do jednego gatunku, to będzie trochę szerszy. Zatem poproszę o coś z black metalu lub death metalu – jak kto woli. Dopuszczalne są też oczywiście wszelkie możliwe podgatunki tych stylów (i te melodyjne/klimatyczne, jak też te najbardziej rzeźnicze). :) p.s Tak uściślając, bo może komuś się wydawać, że nie słucha blacku czy deathu, ale w rzeczywistości może być inaczej, bo możliwości jest wiele: black/gothic, black/pagan, progresywny death metal, symfoniczne odmiany, industrial black, melodic death metal, thrash/death, blackgaze, ambient black i cala masa innych.
  17. Słyszałem, że panie grają wspólną trasę jako The Sirens, ale nie spodziewałem się, że nagrają razem jakieś premierowe kawałki. :D W ogóle zamysł tego połączenia i wspólnej trasy był taki, żeby pokazać razem po 20 latach pionierki współczesnego female fronted metalu, czyli tego własciwego, klimatyczno-klasycyzująco-okołogotyckiego, a nie zwykłego gitarowego grania. Kari wydała kultowe Tears Laid In Earth z The Third and The Mortal w 1994 roku, debiut Theatre of Tragedy z Liv Kristine wyszedł rok później, w tym samym 1995 roku mamy też Mandylion The Gathering z Anneke. W sumie powinno to być interesujące dla fanów Nightwish, bo te płyty i te wokalistkl zainspirowały Tuomasa do założenia Nightwish dwie dekady temu, będąc silną inspiracją muzyczną w początkowych latach. :) Co do premierowych kawałków, oba mi się podobają, dość przyjemne są, choć pierwszy faktycznie jest ciut lepszy. Drugi utwór utrzymany w metalowej stylistyce, przypomina za to bardziej twórczość Liv Kristine z jej obecnym zespołem (Leaves' Eyes), tyle że bez tych folkowych naleciałości. Jakby wydały razem całą płytę, to raczej na pewno ją przesłucham. :)
  18. A wystarczy sobie tylko przypomnieć, że "panna jest do wzięcia" i już wszystko jest proste. :D
  19. Maciek

    Zapodaj nutę

    Ten pan musiał się pojawić, choć oczywiście nie z zespołem i nie z wiadomym utworem ;) [video=youtube]
  20. Maciek

    Behemoth

    Behemoth na nowym albumie (znowu?) pokazał, że można bez zdrady swego stylu, wciąż utrzymując ekstremalną stylistykę, nagrać coś, co nie jest jednowymiarowe i pokazuje otwartość muzyczną zespołu. Wyróżnia się kilka utworów. Singlowe Blow Your Trumpets Gabriel z subtelnymi orkiestracjami. Tytułowy The Satanist, w którym mimo growlu riffy są wręcz z dość tradycyjnego, ciężkiego rocka, choć podlanego tu i ówdzie blackened deathową ekstremą. In The Absence Ov Light, gdzie mamy recytacje fragmentu z Gombrowicza, pod względem formalnym ten zabieg może się kojarzyć z Luciferem z Evangelionu. No i na deser O Father O Satan O Sun – moim zdaniem chyba najlepszy utwór na płycie (no może na równi z otwieraczem). :) [video=youtube]
  21. Maciek

    Turisas

    Jesteś pewien, że ten kawałek to Turisas, masz może link? :). Bo na żadnym albumie nie ma takiego utworu, więc to może być jakiś mało znany bonus albo po prostu jakaś błędnie podpisana rzecz.
  22. Maciek

    Zapodaj nutę

    W Finlandii (dobrych) grup metalowych jest legion, więc ciężko coś wybrać, zatem będzie coś zupełnie innego. Post rock z głębin Rosji, ale z niewiadomych względów nagrywający utwory po fińsku :D
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.