-
Content Count
1560 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
77
Content Type
Forums
Gallery
Calendar
Aktualności
Lyrics
Dyskografia
Reviews
Everything posted by Maciek
-
Ani wrażliwa, ani z małymi partiami. Wrażliwy może być człowiek, a nie piosenka :). Raczej pełna emocji i uczuć i też nie małe partie orkiestry, ani jej mniejszy udział, tylko zaangażowana mniejsza orkiestra (skład typu orkiestra kameralna, z wyraźnymi brzmieniami pojedyńczych instrumentów), ale ona może całkowicie zdominować aranżację i wypełnić cały utwór. W sumie to byłoby ciekawe, utwór NW oparty na przykład na niemal wyłącznie kwartecie smyczkowym, bez tego epickiego "ataku" rozbuchanej orkiestry.
-
Odkąd Kai Hahto jest w obozie Nightwish, Wintersun pewnie jest bliższe wielu fanom NW ;). Zawsze ich lubiłem, zresztą cenię grupy, które wymykają się klasyfikacjom. Nie będę pewnie oryginalny, jeśli powiem, że moim faworytem w twórczości Wintersun jest Sons Of Winter And Stars. :) Co do debiutu, to nie jest on tak odległy od tego, co prezentowało wczesne Children of Bodom, różnicą jest więcej klimatów rodem z folk/viking metalu, szczególnie w zagrywkach gitar, podczas gdy Alexi Laiho i spółka skupiali się głównie na standardowych rockowych (i neoklasycznych) melodiach. Ponadto Wintersun lubuje się w dłuższych utworach i "klimatycznych" wstawkach. Zdecydowanie wolę drugi album Time I niż eponimiczne Wintersun. Ponieważ Time to wydawnictwo, gdzie widać rozwój grupy, bardziej dojrzałe, łączące pewne wątki symfoniczne, trochę również atmosferyczno- progresywne, nie pozbywając się też tak do końca folkowych motywów granych na gitarze (co jest charakterystyczne dla Wintersun, że wpływy folku są niewielkie i dotyczą właśnie gitarowych melodii, a nie instrumentacji). Jak to już mówiliśmy w innym temacie, Time II ma szansę pobić rekord "Chinese Democracy" Gunsów. :D
-
Elektronika to obecnie trochę nieostre pojęcie, gdyż w dzisiejszych czasach przy użyciu odpowiednich programów, można stworzyć na komputerze bardzo naturalnie brzmiący album. Niemniej potocznie wiadomo o co chodzi: elektroniczna perkusja (beaty), sample, syntetyczne brzmienie, łamanie tradycji i inne rzeczy, dzięki którym można być w muzyce open-minded :). Wercia – bardzo przyjemny kawałek, trochę momentami z Autumn Tears mi się kojarzy. Klimatu nie można mu odmówić. Sami – spodziewałem się, że ktoś wrzuci Fever Ray, nawet obstawiałem, iż pewnie utwór z serialu Vikings. Stylowy numer. Duduś – taka minimalistyczna muzyka, ambient z niemal drone’owo – klaustrofobiczną atmosferą, to nie jest coś, co słucham na co dzień, ale intrygujące to było. Nightfall – lubię, nawet bardzo, o mniej więcej takie rzeczy mi chodziło, czyli coś a la Diary of Dreams. Swoja drogą już mi go kiedyś pokazywałaś :P. Krzys47 – Charakterystyczna budowa, spokojny początek, zwiększanie napięcia, a potem zamiast wybuchu w refrenie "zmniejszenie ataku", przez wycofanie niektórych instrumentów z aranżu, nawet do wyciszenia, a potem "przyłożenie" od razu po refrenie. Na marginesie, zwróćcie uwagę na patenty w And We Run z ostatniej płyty Within Temptation, to powinny się wydać znajome ;). A sam utwór, mimo że nie słucham zbytnio gościa, to jest całkiem niezły. Ares – takie syntezatorowo - EBMowe uderzenie, w sumie jest blisko tego, na co liczyłem. Milla – Co za zbieg okoliczności, bo wczoraj dokładnie tego kawałka słuchałem :D, zespół to zasłużony i bardzo w temacie. Cameloth – Blutengel to też rzecz w klimacie, co prawda na dłuższą metę trochę mnie irytuje w ich utworach zbytnia łupanka, ale ten hicior jest bardzo chwytliwy i udany. Freyja – Last but not least Diorama. Niewiele znam od tego bandu, ale to jest całkiem zachęcające. W zasadzie Niemcy i elektronika (gothic/darkwave/synth/electro), to już taki standard, ale co poradzić mają chyba najlepszą tego typu scenę na świecie, to jest ich spécialité de la maison :). W zasadzie powinienem ex aequo kilka numerów wskazać, ale co zrobić takie zasady, zatem punkcik wędruje do Aresa za przypomnienie And One. Freyja - 23 Evi - 22 Sølvi - 21 Sami - 15 Simo - 14 Nymphetamine - 10 Jillian - 8 Ares - 10 Maggie- 8 Maciek - 8 Milla - 9 Izzy - 8 BlackSymphonia - 6 Nightfall - 6 Dark - 4 prostreet94 - 4 NightwishAnka - 4 Annaif - 5 Dave_MaxXx - 3 Mike - 3 Taiteilija - 3 98wercia - 2 Pablito - 1 Ivan - 1 PaulaEija - 1 Scavenger -1 Duduś - 1
-
W ostatnim czasie prawie nie sięgałem po Lindsey, ale lubię ją, bardzo barwna i nietuzinkowa postać. Cenię takie artystki jak ona (nie wiem czemu, ale zawsze mam przy niej skojarzenia z Emilie Autumn, którą też uwielbiam, chyba nawet bardziej. Może przez image i lekki pierwiastek ekstrawagancji u obu pań). Cieszę się też, że Lindsey nagrała duet z jedną z najlepszych wokalistek rockowych młodego pokolenia, czyli Lzzy Hale z Halestorm. Nawet mi wstawki dubstepowe w tym utworze nie przeszkadzają, bo obie panie znakomitą robotę wykonały, klip też na poziomie :). [video=youtube]
-
Okay :). To ja poproszę jakąś ciekawą elektronikę :). Wybór macie moi drodzy szeroki. Może być zarówno coś z klimatów darkwave/gothic/electro, może być jakieś łączenie elektroniki z rockiem/metalem, jak też jakieś nietypowe zestawienia (folk+elektronika).
-
Ukochanych numerów mam legion, ale powiedzmy, że wziąłbym ten: [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=pI-Y_1zTruE
-
Co prawda mam w zwyczaju raczej składać życzenia na fb (ot takie przyzwyczajenie), ale skoro Emi nie ma fejsa, to wszystkiego dobrego dla naszej dzisiejszej solenizantki, dużo radości i spełnienia marzeń (nawet tych najskrytszych) :). Dołączam się też do życzeń dla Camelotha - wszystkiego najlepszego :).
-
Ponoć są programy w sieci, co są w stanie usunąć reklamy, ale mi jakoś specjalnie reklamy nie przeszkadzają. Nie liczyłem dokładnie, ale chyba gdzies tak co 6-7 utworów są - da się przeżyć ;).
-
Zawsze do usług ;). Słuszne spostrzeżenie z tym ELP, faktycznie jak weźmiemy jeszcze pod uwagę pracę perkusji, to dość „agresywne” uderzenia hammondów, jak najbardziej mogą wzbudzać skojarzenia z grą Emersona :), może też ciutkę z organami Kena Hensleya. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że na albumie prawie nie ma rozbudownych klawiszowych partii solowych, z których w/w panowie słyną. W ogóle atmosfera, którą kreuje Opeth, mimo że nie jest jakoś wielce "mroczna", to jednak w większości jest dość ciemna w wyrazie, jeśli używać porównań malarskich. Nie sposób pamiętać dokładnych nazwisk klawiszowców z włoskich zespołów progresywnych tamtego okresu, ale charakteryzowało ich właśnie podejście bardziej nastawione na budowanie klimatu niż wielką ilość solówek, tam też myślę można znaleźć pewne Opethowe inspiracje. W ogóle przecież gdzieś do lat 1975/76, organy Hammonda były jednym z wiodących instrumentów klawiszowych w rocku (chyba nawet bardziej niż Moog). Zatem zespołów prog rockowych i hard rockowych, które używały go w mniejszym lub większym stopniu – jest cały legion. Można snuć różne paralele :).
-
Czyli na razie ogłosili cały jeden koncert, ale przynajmniej wiemy, że początek trasy to 1 V 2015, zatem wygląda, że album musi być wcześniej :D
-
W sumie po wyrzuceniu coveru, najmniej cenię Dead Gardens. Pomimo faktu, że wiem, iż to ma tak być i konstrukcja utworu wynika z tekstu (artystyczny blok). Może dlatego, że NW to nie jest zespół, od którego wymagam bardzo agresywnych riffów, bliższe są mi innego rodzaju aranżacje :).
-
Uważaj Magda, bo jeszcze jakiś ksiądz nas czyta i potem tak będą wyglądały lekcje religii ;). Ale fakt - zabawne :).
-
[align=justify] Nie jestem osobą, która lubi się czymś podpierać i musi to wcześniej przeczytać u kogoś, żeby móc podawać to co inni, zamiast napisać coś od siebie ;). Napisałem ogólnie o włoskiej szkole, bo raz, że nie tylko Goblin tam słychać. Dwa, to że dokładnie utwór Goblin jest zainspirowany włoskim Goblinem, piszą praktycznie wszystkie recenzje (oczywiście gdyby nie sam tytuł czy wywiady, prawie nikt by tego w recenzji nie napisał, ale to inna historia), więc mówienie, że Goblin to przecież od Goblina jest już niemal wyświechtaną mantrą ;). Teoretycznie nie sięgnął, ale tak nie do końca. Jak to już wielokrotnie tu na forum było mówione, muzyka to nie matematyka ani sport, gdzie można „obiektywnie” wyliczyć z cyrklem w dłoni coś, a dwa plus dwa jest zawsze cztery. Muzyka to sztuka i naczynia połączone, wiele rzeczy jest dość płynne. Zatem w sensie dosłownym to nie. Ale wczesny Camel czy Comus (którym to Opeth się inspiruje, a który miałem na myśli pisząc o acid akustycznym graniu) mają jakieś tam koneksje z Canterbury. Chociaż oczywiście całościowo nie są sceną Canterbury w tym właściwym znaczeniu, jak powiedzmy Soft Machine. Poza tym może nie akurat dokładnie stricte styl Canterbury, ale w kilku utworach słychać takie zagrywki rodem z jazz-rocka. Podobnie Krautrock. Wyraźnie się zaznaczają się dwa obozy ludzi. Spotykam się z takimi, co rozumieją to szeroko, jako wszelką postępową muzykę niemiecką lat 70-tych i w tym rock progresywny i wrzucają w to niemal wszystko: Pell Mell, Triumvirat, Novalis, a nawet Eloy. Drudzy (i Ci moim zdaniem mają rację) ograniczają to do awangardowych, eksperymentalnych kapel w rodzaju Can, Neu! czy Faust, a te pierwsze zwą zwykłym prog-rockiem albo po prostu niemieckim rockiem symfonicznym (którym de facto kapele z przykładu pierwszego są). Tego pierwszego, ja akurat nie słyszę, ale jakby się ktoś uparł, to nie wykluczam, że mógłby coś tam wyszukać :). A do tego drugiego, właściwego krautrocka Opeth raczej na pewno nie nawiązuje ;). Choć tak jak mówię, pewniki są w fizyce, nie w sztuce, bo może się okazać, że Mikael słuchał jakiegoś niszowego krautrockowego bandu i jakieś rozwiązanie, pojawiło się pod wpływem owego faktu, tylko tak to przefiltrował, że nikt do tego nie dojdzie. Dlatego warto zwracać uwagę na wywiady z artystami, bo twórca sam najlepiej wie, co legło u podstaw procesu twórczego. Kiedyś słuchałem taką składankę The best of krautrock sounds (kilkupłytową), wydaną przez jakąś niemiecką wytwórnię i tam wśród kilkudziesięciu zespołów było absolutnie wszystko: od akustycznego folku po klony Uriah Heep. Po przesłuchaniu tego doszedłem do wniosku, że ile ludzi, tyle rozumień tego terminu :P, ale nie będę tu już off – topował na ten temat. [/align]
-
Faktycznie Amerykańscy Bogowie są uważani za największe dzieło Gaimana i chyba słusznie. Czytałem zwykłą wersję (tą z autostradą na okładce), ale wiem, że jest jeszcze druga wersja tzw "autorska", która ma zdajsie inne zakończenie i trochę więcej stron. Od siebie jeszcze dorzucę jego drugą książkę z tej serii, czyli: Chłopaki Anansiego, równie udana rzecz i też utrzymana w stylu urban fantasy. W sumie to wydawała mi się nawet napisana z większą lekkością niż AB, może to także przez pierwiastki komediowe.
-
Dobrze wiedzieć, że przelicznik minutowy znów działa (bo przez ostatni rok nie działał). Choć w sumie u mnie niewiele zmieni, najwyżej Devil Doll, który jest pewnie gdzieś w okolicach dwutysięcznej pozycji, wskoczy do top 50, bo mają prawie same godzinne kawałki :D. Zresztą zobaczę, jak będzie wyglądał na profilu po zainstalowaniu, bo nie chce, żeby reklamowanie DE tonęło w masie różnych dodatków.
-
W świecie Sknerusa McKwacza, czyli tajniki solowego albumu Tuomasa
Maciek replied to Taiteilija's topic in Twórczość zespołu
Okay, nie będę w tak krótkim odstępie dublował postu, więc once again. Bardzo fajnie napisane, Justyna zanalizowała teksty z albumu pod kątem zależności od Sknerusa i naprawdę można zobaczyć i poczuć tę całą zależność, zatem brawo :) W sumie to nawet mnie zaskoczyło, że aż tak podporządkowany komiksowi to album, bo akurat (jak my wszyscy) podziwiam wydawnictwa za stronę muzyczną. Podejrzewam, że dla kogoś, kto jest fanem Sknerusa, to musi być nie lada gratka. Wyobraźcie sobie, iż Tuomas robi album oparty na Waszej ulubionej książce (tu sobie wpiszcie wybrany tytuł). Myślę, że celowo. Po pierwsze dlatego, że Tuomas to perfekcjonista (perfection my messenger from hell ;)), więc nie sądzę, żeby nie zadał sobie trudu sprawdzenia, jak brzmi ten cytat w oryginale, szczególnie w przypadku wydawnictwa, z którym jest tak związany emocjonalnie. Po drugie w każdej (dobrej) działalności twórczej ważna jest komunikatywność z odbiorcą, czyli innymi słowy, jeśli cytat jest powszechnie znany w danej wersji, to umieszcza się go właśnie w tej wersji, aby odbiorca mógł go rozpoznać (tak się tez robi przy przekładach). -
Kasiu, ale pogoda za oknem zrobiła małego psikusa i lato wróciło :D. Ostatnie DCD, to wiem, że znasz, więc może dla odmiany coś takiego, mnie się zawsze kojarzyło z jesienią i przemijaniem, które chcemy zatrzymać. @Gośka -też nad tym myślałem :P [video=youtube]
-
To widzę Justyna, iż robisz podobnie jak ja :D, też zawsze zbierałem rzeczy z bibliotekowego kosza. Aż niewiarygodne jakie rzeczy ludzie oddają na "niby książkową makulaturę". Zgarnąłem stamtąd np: Lema albo lektury typu Przedwiośnie, Quo Vadis.
-
Pewnie zarejestrują partie klawisze i wokale teraz we wrześniu, bo w październiku mają być orkiestra i chóry w Londynie nagrywane. Potem dogrywki dodatkowych instrumentów (na czele z Troyem), brakujące solówki Emppu oraz różne smaczki :D - zatem do świąt im zejdzie. Następnie miksowanie materiału, mastering, w pierwszym kwartale 2015 roku powinni zakończyć, choć nadchodzący album podejrzewam nie będzie miał małej ilości ścieżek, więc miksy mogą potrwać tyle, co miksowanie DPP i IM, kilka miesięcy nawet. Biorąc pod uwagę, że Nightwish nigdy nie wydawał albumu na wiosnę oraz strategię marketingową NB, to spodziewałbym się płyty, tak gdzieś maj/czerwiec 2015 roku. Podobnie to wyglądało czasowo w przypadku Once.
-
No tak zapomniałem, że w temacie o SOAD mamy wyłącznie peany pochwalne i słusznie, bo zespół to godzien braw ;). Za to, że tak pięknie drwi z zatwardziałych truemetalowców, za świetne przejścia od delikatności do agresji, za odejście od heavy metalowej sztampy, za sięganie w rytmice i riffach do swoich źródeł (armeński folk). Słuchałem też kiedyś solowego Serja (Imperfect Harmonies) i solowego Darona (debiut Scars on Broadway) i obie płyty mnie rozczarowały. Serja mniej, ze względu na momentami intrygujące eksperymenty aranżacyjne. Za to Daron nagrał album do bólu przeciętny, aż się zastanawiałem, czy to ten sam gościu, który stworzył Mezmerize, Hypnotize czy Toxicity. ;) Wniosek jest zatem jeden: Systemowy Lennon i McCartney, czyli Serj i Daron muszą tworzyć razem, inaczej to nie zdaje egzaminu, choć prawdę mówiąc nie wierzę, że się doczekamy jeszcze kiedyś płyty SOAD. To będzie (jest?) kazus The Police, czyli bez oficjalnego zakończenia działalności zespołu, ale każdy sobie będzie swoją rzepkę skrobał.
-
Zdziwiłabyś się Magda, bo Once jak wyszło zostało przez starych fanów w większości zjechane z góry na dół, a zespół odsądzony od czci i wiary za zmianę stylu ;). Ta płyta zdobyła tylu nowych fanów w momencie wyjścia, więc dziś to się może wydawać surrealistyczne, że ktoś krytykował. Przenikliwa z Ciebie niewiasta. Bo faktycznie avatar miał być jakąś tam namiastką mnie, oczywiście z bardzo dużym przymrużeniem oka ;). Nie było mnie na PoW przy narodzinach, więc znam to tylko ze słyszenia, że początki datują się na koniec 99 roku. Na pewno strona była już w sieci na przełomie 2000/2001, jeśli dobrze pamiętam. Forum było na innym adresie i na starym skrypcie i w niczym nie przypominało wyglądem tego, którym się potem zajmowaliśmy. DE mam nadzieję, nie tylko dożyje tak sędziwego wieku, ale znacznie go przekroczy.
-
Ameryki nie odkrywasz, bo o LMO już sporo było pisane na forum, nawet chyba w zeszłorocznym podsumowaniu się rozpisywałem na ten temat. Eye for an Eye wygrało za to kiedyś Zapodaj nutę. Z tego co mi wiadomo, to na zeszłorocznym debiutanckim albumie LMO są dwie orkiestry i żadna nie jest z Pragi. Jedna jest z Białorusi, a druga z Hiszpanii. Może mało odkrywczy materiał, ale na naprawdę wysokim poziomie. Zdecydowanie wolę LMO od normalnego Rage, może dlatego, że nie przepadam za tradycyjnym patataj metalem. Czasem wracam do płyty z przeróbkami swoich kawałków i motywów z klasyki z orkiestrą (tym razem rzeczywiście praską), bo jak na 1996 rok - to faktycznie nietuzinkowa pozycja.
-
[align=justify]Nową Arkonę na razie pobieżnie przesłuchałem i pierwsze co rzuca się w oczy to długość utworów. Dryfują w kierunku folk-prog-metalu. Masza z kolegami są koryfeuszami folk/pagan metalu, nagrali Goi Rode Goi jedną z najlepszych płyt gatunku. Zastanawiałem się, co wymyślą po bardziej symfonicznym, ale średnio udanym albumie Slovo, ale tego się nie spodziewałem. Długie, posępne numery, zupełny brak owej ludowej skoczności, jaka charakteryzowała ich muzykę. Znikły krótkie folk-metalowe strzały, akcent przesunął się wyraźnie w kierunku wpływów atmosferyczno-progresywnych. Jest to ciekawe, odmienne, variatio delectat, ale na razie odłożę ją na bok. Mimo zaskakującego skrętu w zupełnie inne rejony, kultowego Goi Rode Goi nie przebili, bo i przebić taką płytę – rzadko się zdarza. Możliwe, że to wciąż będzie taki ichni Master of Puppets, ich wzorzec metra w Sevres i ciężko będzie drugi raz tak interesująca rzecz nagrać. p.s @Ares ten koncert z linku, to jest video do koncertówki Decade of Glory? (pytam, bo nie śledziłem ostatnio nowości od Maszy.) [/align]