Jump to content

Taiteilija

Moderators
  • Content Count

    1961
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    168

Everything posted by Taiteilija

  1. [video=youtube] Refren tej dziwnej piosenki się wkręca! :happy:
  2. [video=youtube] Hello darkness, my old friend, I've come to talk with you again, Because a vision softly creeping, Left its seeds while I was sleeping, And the vision that was planted in my brain Still remains Within the sound of silence. In restless dreams I walked alone Narrow streets of cobblestone, 'Neath the halo of a street lamp, I turned my collar to the cold and damp When my eyes were stabbed by the flash of a neon light That split the night And touched the sound of silence. And in the naked light I saw Ten thousand people, maybe more. People talking without speaking, People hearing without listening, People writing songs that voices never share And no one dared Disturb the sound of silence. "Fools" said I, "You do not know Silence like a cancer grows. Hear my words that I might teach you, Take my arms that I might reach you." But my words like silent raindrops fell, And echoed In the wells of silence. And the people bowed and prayed To the neon god they made. And the sign flashed out its warning, In the words that it was forming. And the sign said, the words of the prophets are written on the subway walls And tenement halls. And whisper'd in the sounds of silence.
  3. Wszystkich rzeczy jak najwspanialszych, droga Sami! :happy: Sukcesów artystycznych i studenckich życzę Ci z całego serca (bo i ja na nie liczę! ;) ), dużo koncertów i pogodnych dni wypełnionych po brzegi lenistwem i błogością! Sto lat, naszej Sami, słowem!
  4. Taiteilija

    Galeria Adriana

    O jaki sierściasty koteł! :happy: Genialnie Ci ta sierść wyszła! Tło (szczególnie jego faktura i kontrast między stroną lewą a prawą - genialnie się to komponuje z całością!) oraz marszczący się materiał także zachwycają! Nie całkiem przekonuje mnie kształt pyszczka, a konkretnie jego przednia część, okolice nosa - jest taka nazbyt wymuskana, gładka i mechaniczna nieco, ale to niestotny mankament... jednak o nim wspominam. Takie detale zaobserowowane przez postronnego i obiektywnego człeka mogą pomóc w doskonaleniu się, tak mi się wydaje. Poza tym - just fantastic. Chwalę postęp po raz setny i błogosławię jego... dalsze postępowanie, a jakże! :)
  5. Taiteilija

    Co nas śmieszy?

    W sensie tragikomiecznym śmieszy mnie bałagan w domu... czy ktoś kiedyś miał ten problem, że w kuchni zabrakło miejsca na brudne kubki i na poważnie rozważał, czy nie warto by przenieść je na podłogę... czy do wanny? ... Nie? Nikt? Ani jeden solidarny głosik nie zapiszczy? Cóż... to chyba znaczy, że wypada coś... POSPRZĄTAĆ! O.o
  6. A ja zupełnie zapomniałam, że zmieniłam avatar! Taka jestem ogarnięta ostatnio! :happy: A zmieniłam, bo postęp artystyczny należy uwiecznić, a jednak wiele się zmieniło w moim rysowaniu od czasów starego avka, więc jest zupełnie nowy, a raczej nowa. C'est moi. ;)
  7. Właśnie Polski Bus najbardziej kusi (cenowo i bez przesiadek... jakbym ja się miała przesiadać, to pewnie skończyłabym w Berlinie! :D). Bilet oczywiście zarezerwuję (albo raczej zarezerwujemy, bo Izzy uzyskał wczoraj swój bilet) grubo wcześniej, no i nadal mam wstępny plan, jeżeli nie wymyślę niczego lepszego, żeby zarezerwować sobie z dużym wyprzedzeniem jednodniowe miejsce w hotelu, najlepiej dzień przed, jak wyżej pisałam, bo noc koncertu to się jakoś tam spędzi... jeszcze nie wiem jak! Doprecyzuje się to z czasem. Jeżeli będę miała jakiekolwiek pytania, to niechybnie się tu z nimi zwrócę. Podejrzewam, że ich wysyp będzie miał miejsce w okolicach czerwca, czyli na etapie wielkich planów i wielkich rezerwacji. ;) Dzięki Evi!
  8. Już w sumie nieco ogarniałam i te przesiadki są możliwe do zniwelowania. Rozważam podróż Polskim Busem do Rzeszowa dzień wcześniej i jeden nocleg gdzieś w hotelu, żeby na koncert nie czołgać się po całonocnej podróży pociągiem z przesiadkami. Jest też opcja z Gdańska Głównego bezpośrednio do Dębicy, ale niestety dość kosztowna. Chwilowo myślę o Polskim Busie. Bardzo też liczę na jakąś DE inicjatywę wspólną, bo zapewne po samym koncercie powrót na północ okaże się niemożliwa (późna noc), więc fajnie by było tę noc spędzić bezpiecznie z jakąś grupą. ;)
  9. W tym roku akademickim mieszkam w Sopocie, tuż pod samym lasem i... las był piękny jesienią... teraz to kilka patyków, które szaro-brązową ścianą odbierają mi prawo do oglądania jasnego nieba (choć to żadna strata, bo i niebo ostatnio nie lepsze!). Tęsknię za śniegiem! Jakiś miesiąc temu solidnie popadało i las został zaczarowany! Dosłownie! Pochwalę się, bo cyknęłam tosterem zdjęcia (chyba obrażam właśnie telefon Izzy'ego, ale może się nie obrazi i nie każe mi tego telefonu przepraszać za obelgę). Dawać mi śnieg do Sopotu! :-D
  10. No, trochę zawód faktycznie z tym Lemminkäinenem, ale dobrze, że robią cokolwiek. Tak, jak Sami, i mnie cieszy fakt ich nieustannej aktywności mimo trasy.
  11. Taiteilija

    Narzekamy

    Narzekam, że mam ostatnio takie luki w forumowaniu. Już myślałam, że mam po sesji spokój, a tu nagle pani doktor podzieliła nam egzamin na dwie części i na jedną z nich dała tylko tydzień do nauki (bo wcześniej podała nam spis zagadnień bez połowy z nich i uparcie twierdziła, że to nasza wina, iż tego nie zauważyliśmy... dodam, że na wcześniejsze pytania o to, czy to na pewno są wszystkie zagadnienia obowiązujące odpowiadała twierdząco). Więc dopiero teraz odpoczywam. Oczywiście, na skutek tego dodatkowego egzaminu już mam tydzień zaległości z kilku innych przedmiotów. To się chyba nigdy nie skończy! :(
  12. Taiteilija

    Galeria Adriana

    Piękna jest ta róża. Uwielbiam detale i subtelne przejścia kolorów oraz cienie. Postęp postępuje! :D
  13. Ma ktoś pomysł jak stosunkowo logiczne dojechać do Straszęcina z Gdańska? Nie wyjeżdżałam nigdzie dalej od lat i się całkiem nie orientuję w kwestii przewoźników i przesiadek. Ktoś poratuje? Jak to jest z tym wszystkim? Tai będzie wdzięczna za każdą pomoc, bo inaczej Tai zabłądzi i nie dojedzie. :(
  14. Właśnie kupiłam bilet na NW. :happy: JESTĘ BANKRUTĘ STUDENCKIM! DO SIERPNIA JEM ZUPKI CHIŃSKIE!
  15. Taiteilija

    Seriale

    Wlazłam tu na chwilę zerknąć co tam drodzy moi userzy oglądają i zaczęłam się zastanawiać, co ja ostatnio oglądam... No, w otoczeniu fanów zagranicznych seriali, odurzających pomysłowością i złożonością, Tai was powali! :happy: Od jakiegoś czasu łykam sobie dobry, stary, leciutki serialik komediowy tj. "Bulionerów". W ogóle o nim zapomniałam, a podczas sesji, w otoczeniu wszystkich tych bestii z kłami zwanych potocznie kolokwiami, taki zabawny serial komediowy, to prawdziwe wybawienie! Zabawne jest to, że z czasem nawet bohaterowie zaczynają człowieka obchodzić i można się w to wciągnąć. Kompletnie nie rozumiem tak niskiej oceny tego serialu na Filmwebie (szczególnie, że większość komentarzy jest "na tak"). To oczywiste, że nie jest zbyt ambitny, ale kreuje wyraziste postaci, aktorzy grają przyzwoicie i można się pośmiać. Szkoda tylko, że (niestety dobrnęłam już do ostatniego odcinka) kończy się tak, jakby brakło pomysłu, jakby bez zakończenia, ale cóż... to charakterystyczne dla tych krótkich serialików komediowych. Jakby miała być kolejna seria, której już nie było. Zauważyłam przy tej sposobności, że obecnie takich serii w TV w ogóle nie ma. Mam na myśli - nowych. Przeważają nędzne dramatyczno-obyczajowe serialiszcza pełne naturszczyków bez polotu, paradokumenty (kpina z ludzkiej inteligencji), ewentualnie jakieś słabe niby zabawne komediowe serie, w których oglądamy wesołe rodziny bez skaz, w odpicowanych domach, ludzi pięknych i uśmiechniętych, którzy nawet złoszczą się "pięknie". Brak serii na miarę "Miodowych lat", czy "Rodziny zastępczej". Takich, które miały "to coś" i były naprawdę niezłe, jak na programy dla ludzi "po pracy", były ciepłe, trochę złośliwe i przy tym wciągające.
  16. Taiteilija

    Narzekamy

    Dajesz mi jako pierwsza nadzieję, którą całkiem odebrały mi opisy tego teatralnego survivalu. Może od wakacji zacznę ćwiczyć? Muszę o tym pomyśleć. To byłaby całkiem fascynująca, choć okrutnie trudna ścieżka przyszłej kariery. ;) *** Narzekam... jutro wracam do Sopotu i od poniedziałku znowu studencki młyn. A w czwartek w końcu odbędzie się egzamin roczny i ostateczny ze sztuki... skłamię, mówiąc, że jestem przygotowana, a kompletnie nie potrafię się skupić na nauce (znowu mnie dopadła lutowo-marcowa depresja i typowy dla tego okresu brak chęci i wiary w siebie). :-(
  17. Taiteilija

    Narzekamy

    Narzekam na dzisiejszy dzień, który uświadomił mi, że jeżeli po moim drogim kulturoznawstwie, które za rok mam nadzieję definitywnie zakończyć na poziomie marnego licencjatu (zawsze to jednak coś), zapragnę odrzucić wszelką logikę (to jest odrzucić składanie papierów na filologię fińską lub rosyjską, czy to na UG, czy, lepiej, gdzieś z dala od Pomorza) i wybiorę realizację wielkich marzeń, to praktycznie nie mam szans na ich faktyczną realizację. Ostatnio doszła do głosu szalona myśl, że "do diabła ze wszystkim chcę iść na PWST! Zrealizuje jedno z najskrytszych marzeń!", ale dziś w końcu zaczęłam się nad tym poważnie zastanawiać i zerkać na proces rekrutacji na PWST w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu (wydział krakowskiej PWST), lub łódzkiej filmówki... to jest nie do przejścia bez stu lat przygotowań, fortuny na kursy i farta! :confused: Zgroza. Nigdy na poważnie się nie zastanawiałam na tym (sfera ukrytych marzeń Tai funkcjonowała wewnątrz) i teraz, gdy już zaczęłam okazuje się, że zwykły casting + egzamin to była z mojej strony naiwna fantazja. Trzeba przygotować z milion wierszy (starannie podzielonych na dane przez wyższą instancję rodzaje), kolejne milion różnych rodzajów prozy, minimum trzy piosenki (w tym rozróżnienie na ludowe, kabaretowe itd.), trzeba tańczyć tańce nowoczesne i ludowe, mieć równomierną budowę ciała, zdać pisemny i ustny egzamin, improwizować ("zagraj mi kolor żółty!"), ułożyć układ gimnastyczno-taneczny, a wszystko to może trwać do późnej nocy, jak masz, dajmy na to, nazwisko na "Z"... to szkolenie survivalowe, czy egzamin do uczelni wyższej? O.O Ja wiem, że trzeba mieć odwagę i ryzykować, ale tam na 20 miejsc jest ok. 1000 kandydatów + cała ta kołomyjka z rekrutacją, a panowie/panie z komisji mają prawo Cię zrugać od góry do dołu, żeby się zorientować, czy jesteś odporny na stres. Niech mi ktoś powie, że to się da przejść, nie będąc maszyną. Chociaż, patrząc po profesorach na np. PWST w Warszawie (np. Englert, czy Gajos), to dziwne, żeby było się łatwo dostać, hm? Padam na nos. Przez rok nie nadrobię takich zaległości... no i nie jestem Chuckiem Norrisem, do czorta!
  18. Dziękuję, Sami! :happy: Mam nadzieję, że portret Tuo wyjdzie jeszcze lepszy!
  19. Dla kogo wyśmienita, dla tego wyśmienita... Dla mnie trochę przygnębiająca. Owszem, wychowałam się na powieściach o Harrym Potterze, ale te powieści dobiegły końca. Sama Rowling jakiś czas temu gwałtownie zaprzeczała, że napisze kiedykolwiek prequel o Huncwotach, bo to "odcinanie kuponów" i tak dalej, a teraz nagle robi spektakl i wydaje na jego podstawie aż dwie wersje książki. Nie wspomnę nawet o tym, że rzecz nazywa się "Harry Potter and the Cursed Child", co brzmi jak tytuł jakiegoś fan-fiction, albo tytuł albumu grupy grającej jakiś emo-gothic. Nie mam pojęcia w jaki sposób można ożywić tę historię (jeszcze z takim tytułem?), skoro nie ma w niej już nawet czarnego charakteru! Jedynym czarnym charakterem w tej bajce ma być smutny-Harry-jestem-bogaty-i-sławny-i-nie-mam-co-robić i jego jakże-ciekawy-syn-który-cierpi-bo-tata-jest-sławny-i-bogaty. Brzmi nieco jak jakiś paradokumentalny gniot serwowany przez TVN; "Harry Potter lat XY, cierpi na depresję pourazową, jest zbyt sławny i bogaty". Nie chodzi o to, że uwielbiam się czepiać, ale to zwyczajnie brzmi dla mnie fatalnie. Już ostatnie części filmów, to była taka masowa, pełna efektów papka, naszpikowana dialogami pokroju "musimy to zakończyć", "jesteś wybrańcem" itd. Rowling miała wtedy pewnie już duży wpływ na filmy i mogła jakoś lepiej to poprowadzić (części pierwsza i druga miały w sobie więcej magii, mniej patosu, więcej dialogów, mniej wybuchów - i były dla mnie zwyczajnie lepsze, mimo, że nie powalały super efektami). Tak, wiem, film musi się sprzedać, a brak piętnastominutowej sieczki bitewnej między Harrym a Voldemortem poważnie osłabiłby odbiór, ale... jakoś mnie ta trywializacja książki obraziła. No, ale nie ma co krzyczeć - to chociaż było zakończenie sagi i ok., wszystko planowo... a nie spektakl o bardzo banalnym tytule. Rozumiem, że ten cały fenomen Harry'ego od lat jest bardzo... hm... masowy... gacie z Potterem, tony zbzikowanych fanek Draco (nie ukrywam - drażni mnie takie wtłaczanie czegoś, do czego mam sentyment w te plastikowe ramy, ale cóż... przywykłam już dawno)... ale serio? "Przeklęte dziecko"? Już pomysł tego spektaklu brzmi jak skok na kasę i tanie źródło ekscytacji dla fanek z bielizną w podobizny Albusa Dumbledore'a, a teraz jeszcze książka? A jest jeszcze pomysł (nie wiem, czy już realizowany, zrealizowany, czy w realizacji) na przepisanie przez J.K.R. książek o HP w stylu stricte "dla dzieci". :huh: Rly? A potem co? Wersja dla starszych ludzi, wersja bez magii, wersja katolicka? Do tego jeszcze te "Fantastyczne zwierzaczki"... Moim zdaniem pewne rzeczy powinny się kończyć bezpowrotnie, by zachowały moc, magię i szczerość. A tak? Istna "Moda na sukces". Nie protestowałabym, gdyby po wielu latach Rowling wydała jakieś opowiadanie, czy zbiór. To byłoby takie... urocze i skromne. Godne. A zasypywanie świata tym fenomenem zaczyna już przebierać miarę rozsądku. Fanatycy i wariaci się cieszą. Niektórzy bardziej optymistyczni i bezkrytyczni fani pewnie też. A ja? Jakoś nie potrafię. Dodam jeszcze, że oczywiście obejrzę i przeczytam, co tylko będzie do obejrzenia i przeczytania, żeby móc podeprzeć moją opinię racjonalnymi argumentami, lub, jeżeli się mylę, bez oporów przyznać się do błędu. Chcę się mylić. Bardzo chcę się mylić, bo Harry to część dzieciństwa, ale bardzo się boję, że się nie pomylę i będę pełniła rolę jakiegoś ponurego kota z memów. Oczywiście, wiem, że wyrażanie takiej opinii zawsze prowadzi do kłótni. Nie potrafię chwilowo wyrazić innej. Czy ją zmienię? Czas pokaże. Entuzjastom przedsięwzięcia nie bronię entuzjazmu. Niech chociaż oni się cieszą, skoro ja nie mogę! ;)
  20. Dziękuję Ci bardzo, Lawendo! Cieszę się, że rysunek zyskał duszę! :D Nieoceniona Emi - dziękuję bardzo za komentarz pełen emocji! :) Ten mój Siergiej to mnie prawie wykończył nerwowo z tymi wszystkimi szczegółami; usta i kołnierz kamizelki to był prawdziwy dramat! Aż zaczęłam tracić wiarę i zastanawiać się, czy ja się aby nie porwałam z motyką na słońce, ale... ostatecznie wyszło nieźle! I bardzo się cieszę, że Ci się podoba, oczywiście i, że włosy, i oczy, i wszystko...! Jako wzór wzięłam sobie moje ulubione zdjęcie Czyżyka z młodości: Nie udało mi się go narysować idealnie, bo też w pewnym momencie, jak to ja, zaczęłam się złościć, niecierpliwić i "lecieć z freestylem", więc... no, ale mi przecież nie chodziło o przerysowanie zdjęcia idealnie, tylko "po mojemu". Muzyka Siergieja w ostatnich miesiącach bardzo mi pomagała znieść szarość i nijakość chłodnych dni w Trójmieście i pomyślałam, że jestem mu coś za to subtelne pocieszenie winna. Stąd pomysł, żeby uwiecznić go na kolejnym portrecie. Myślę, że faktycznie zrobiłam postęp ostatnio, więc warto by się zabrać za portretowanie Tuo... Ej, Emi, Emi, jeżeli o rysunki chodzi, to z czasem (i ciągłym ćwiczeniem) naprawdę można zrobić wielki postęp! Rysuj, rysuj, rysuj, wściekaj się, wściekaj i wyrzucaj tony kartek do kosza, a efekty prędzej, czy później się pojawią. Mam tonę starych prac z czasów końcówki gimnazjum i początków liceum i są one koszmarne (byłam w Twoim wieku!). Ale od tamtego czasu bardzo wiele się poprawiło! Tak więc... Go, go, Emi, draw! :happy:
  21. Korzystając z kilku dni wolnego dokończyłam jeden arcik. Taki poligon doświadczalny, zanim zabiorę się za portretowanie Tuomasa. Nabazgrałam młodego Siergieja "Cziża" Czigrakowa... jakby to wyjaśnić: KLIKNIJ TU :D Siergiej "Cziż" Czigrakow Polecam: [video=youtube] [video=youtube] I idę odpocząć po walce z tym artem (nie potrafię rysować jeansu i to dzieło dało mi to odczuć). Huh.
  22. Taiteilija

    Narzekamy

    Największy minus rysowania w internetowej aplikacji? Jakby to streścić... może dosłownie: UNDER CONSTRUCTION. I co ja mam robić? Na pewno nie rysować. :/
  23. Taiteilija

    Dziennik Snów

    Piękna & tajemnicza zebra...i do tego wysoka... nie, to kompletna fantazja... przykro mi powiedzieć, że jestem niska i do tego chuda jak wieszak na kapelusze (piękne połączenie, czyniące ze mnie wieczną piętnastolatkę... mimo, że mam już dwadzieścia jeden...). To już ta zebra byłaby bardziej prawdopodobna! :happy:
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.