-
Content Count
1961 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
168
Content Type
Forums
Gallery
Calendar
Aktualności
Lyrics
Dyskografia
Reviews
Everything posted by Taiteilija
-
Powracam uporczywie do "Biesów". Skoro stworzyłam Stawrogina, to nie mogło się obejść bez jego demonicznego kolegi - Wierchowieńskiego. Stawrogina jednak narysowałam, inspirując się tylko książką i moim wyobrażeniem tej postaci, a Wierchowieński, odkąd obejrzałam serial (pomijając tu jego dobre i złe strony), jawi mi się zawsze z twarzą odgrywającego fenomenalnie tę rolę Antona Szagina, więc tak też go przedstawiłam. A oto i mój art: "Wierchowieński" Żeby obyć się bez zbędnych opisów... (zresztą jest też w mojej sygnaturze ;) )
-
Witam na forum, Kasiu i życzę Ci miłego forumowania. :)
-
Ej, Tobie to te arty naprawdę coraz lepiej idą! :D Od pierwszych Twoich prac, które tu widziałam zrobiłeś fenomenalny postęp. Nie chodzi o to, że pierwsze widziane przeze mnie prace były złe, ale były, moim zdaniem, niepomiernie gorsze od tych, które tworzysz obecnie. Te nowe są niesamowicie proporcjonalne, cienie i światła są lepiej rozmieszczone, kolory dobierasz trafnie, rozmycie widoczne na twarzach jest mniejsze, a jeżeli występuje, to wygląda raczej naturalnie (chodzi mi o... jakby to ująć... fakturę skóry, ale mam na myśli także fakturę ubrań, włosów itd.) - stopniowo zbliżasz się więc do niemal doskonałego odzwierciedlenia rzeczywistych postaci. Tak trzymaj. Pan Dimov wyszedł Ci genialnie. Podoba mi się symbolika z herbem Kitee i Plamenem jako takim kapitanem tamtejszego światka kultury i przysłowiowego ojca przewodnika w świecie NW oraz łącznika między fanami a członkami zespołu. Nie mam nic więcej do dodania! Idzie Ci świetnie. :)
-
nightwish Dokument o fanach Nightwisha w fińskiej telewizji
Taiteilija replied to Nightwish.pl's topic in Newsy
Niedziałające urządzenia nagrywające mnie wykluczają z zabawy. Bu. Tai rzecze: bu. :( Ale śledzę sprawę i bardzo jestem ciekawa samego dokumentu. Chciałabym bardzo zobaczyć szczególnie naszyhc forumowiczów (i pierwszy raz ich usłyszeć!). :D Szkoda, że link Sami mi nie działa (i wcześniej też nie działał), ale widzę, że nie tylko mnie, więc nie muszę uciekać się do żadnej przemocy względem mojego komputera. No, ale ja was tak, czy siak mam nadzieję zobaczyć w dokumencie. Gratuluję Arabesque (już jeden Dreamer joined :happy: )! -
Narzekam, że nie mam czasu oddychać i dalej nie mogę znaleźć dość dużo czasu na aktywne forumowanie. Czo te studia? :(
-
Milla zawsze podrywa moje sygnatury! Niech ją ktoś poskromi! :happy: Ten "ładny pan" to Maksim Matwiejew (serialowy Mikołaj Stawrogin), drugi zaś to Anton Szagin (serialowy Piotr Wierchowieński). Wspaniale nikczemini bohaterowie! :devil:
-
Właśnie to mi się najbardziej podoba w twojej twórczości :happy: . Patos i dłuuużyzny. Też tak chcę pisać! Tai, jesteś moim wzorem :D Uczę się pisać od Ciebie ;) Serio? A mi się zawsze wydaje, że wylewa się ze mnie razem z wartościowymi rzeczami (bo wierzę dumnie, że ich także jest sporo) straszny kicz. :D Gdy czytam swoje opowiadania po dłuższym czasie, kiedy już sama zapomnę o czym były, to czuję się strasznie niezręcznie z niektórymi wyrażeniami, dosłownie rumienię się do własnych słów. Oczywiście, da się pisać o pięknych i wzniosłych rzeczach ze smakiem i nawet bardzo lubię takie nadmuchane nieco pomysły niektórych zręcznych pisarzy, ale mam wrażenie, że gdy sama usiłuję na lubianą przeze mnie gawędziarsko-patetyczną modłę pisać, to jakoś tak... czuję, jakbym karykaturalizowała styl lepszych od siebie. Chociaż być może, że przesadzam i wcale nie aż tak tandetne bywają te moje zagrywki. Nie potrafię obiektywnie oceniać własnych sprawek, niestety. Bardzo się cieszę, że tak Ci się podoba mój styl, Lawendo (zapewne się powtarzam :D). Może więc wcale tak kiepsko mi nie idzie, jak myślę? ;) To zabawne jak pełna emocji potrafi być twarz, która przecież tak niewiele w gruncie rzeczy wyraża. Cieszę się, że tyle potrafisz z niej odczytać. Jesteś bardzo spostrzegawcza Aniu, i tak, tak - to miękki ołówek. Zresztą zdecydowana większość pracy wykonana została takimi właśnie ołówkami. A "Biesów" jakoś nie mogę się pozbyć - jeszcze nie wiem, czy to definitywnie ostatnia praca na ich temat. Wena da znać. ;) Dziękuję Ci bardzo za komentarz. :)
-
Cieszę się, że tak długo razem się trzymamy i tworzymy społeczność fanów Nightwisha zarówno kameralną i bardzo rodzinną, jak i zawsze otwartą na nowych ludzi. Rozwijamy się prężnie, mamy kontakty i plany na przyszłość, nawet konkursów było już bardzo dużo jak na tak, nazwijmy to, alternatywną społeczność. Żyjemy od trzech lat i żyjemy całkiem zdrowo; zaprawa, która nas spaja jest widać mocna i bardzo "uparta", a to dość rzadkie w dobie raczej krótkotrwałych forów internetowych. Życzę Dreamerom wszystkiego najlepszego i wytrwałości w aktywnym "forumowaniu", a osobne życzenia składam koleżankom i kolegom z Ekipy, którzy odwalają naprawdę kawał znakomitej roboty! :) A teraz... Dzie' jes' tort? Dawajcie tortaaa! :happy:
-
Tai też coś odświeżyła! Ze smutkiem pożegnałam się chwilowo z Myszkinem z "Idioty" i zaprosiłam "Biesy" do sygnatury; Wierchowieński i Stawrogin będą was czujnie obserwować. :happy:
-
Bo to właśnie ołówek! :D Cieszę się, że Ci się podoba. Naprawdę chciało Ci się przebić przez tego mojego starego kolosa?! Dzięki Ci wielkie, Lawendo! Poprawiłaś mi humor. :-D Nie spodziewałam się, że to jeszcze ktoś przeczyta, a nawet, że mu się to spodoba. Miło mi. Mam tylko nadzieję, że mój styl, który niestety charakteryzuje się nieposkromionym i tandetnym patosem (uczę się z tym walczyć) oraz przeintelektualizowanymi dłużyznami (i z tym także walczę) nie znużył Cię za bardzo. *** Skoro zaś o pisaniu mowa, to od dłuższego czasu tworzę opowiadanie i wydaje mi się, że jest możliwie niezbyt przesadzone pod względem tej wyniosłości, o której mówiłam i wiele sobie po nim obiecuję... znaczy, że zapoczątkuje ono mój powrót do bardziej regularnego pisania i publikowania. Mam nadzieję, że uda mi się je skończyć niebawem, choć mam tak mało czasu...
-
Budzę się z odrętwienia naturalnego po nagłym szoku, jakim był powrót do masy zajęć na studiach i przeprowadzka. Powoli zaczynam ogarniać nawet rysunki, ale, że laptop nie jest najbardziej poręcznym narzędziem tworzenia, a mój czas na nim jest ograniczony (dzielimy z Izzym jeden), toteż ćwiczę sobie dobre, stare tradycyjne rysowanie ołówkiem. I muszę przyznać, że nie ma porównania - może i rysowanie na komputerze daje lepsze efekty, ale to "papierowe" jest bardziej... soczyste. Bliższy kontakt z narzędziem sztuki i ta namacalność... Wciąż nie mogę się wydostać z pułapki, w jaką schwytała mnie "dostojewsczyzna" i nadal chodzą mi po głowie jego wielowymiarowe postaci, ich słowa, wywody, dziwactwa; raz wspaniałomyślne, innym razem obmierzłe, ale zawsze fascynujące. Wgryzłam się tym razem głębiej w postać Mikołaja Stawrogina z "Biesów" - człowiek ten pozbawiony był emocji niemal do duchowej martwty i jego samego zdawała się ta sytuacja dziwić, bo, jak twierdził, jego umysł był jasny, nie chory, nie słaby... więc co było nie tak? Właśnie: nic. Nihil. Próżnia, negacja i przez to także obojętność zarówno na akty wielkiej życzliwości, jak i na najobrzydliwsze zbrodnie. Do obu był równie skłonny, a w tych ostatnich znajdował szczególną satysfakcję zupełnie mimo woli. Tak chyba należałoby naszkicować tego bohatera. Choć i to nie oddaje esencji tego, czym był w "Biesach", bo i ogromna liczba zdarzeń oraz innych postaci miała wpływ na kształt duszy Stawrogina, mimo że wciąż był jakby wyalienowany. Przegadałam... "Stawrogin" "Stawrogin" - 2 Ale czuję, że to faworyzowanie jednej postaci jest nie fair, szczególnie, że wiele lubię tak samo... Chryste, ile jeszcze trzeba by było narysować, żeby sprawiedliwości stało się zdość?! :happy:
-
[video=youtube] Ostatnio odświeżam sb WT. :-D
-
Jestem tu, wciąż żyję! Tylko tonę w robocie; przeprowadzka, problemy z właścicielami, papiery do stypendiów, zajęcia i jeszcze człowieku znajdź czas na spanie! :D Przez ostatnie 2 tygodnie zajmowałam się też dźwiganiem mojego dobrowolnego krzyża w postaci tłumaczenia z rosyjskiego (który to język jest mi niemal obcy) napisów do mini-serialu "Biesy" z 2014 i wreszcie skończyłam, a łatwo nie było. Siedziałam nieraz do 2/3 w nocy, żeby jak najszybciej je skończyć... Izzy twierdzi zapewne, że postradałam z tymi napisami rozum (jestem strasznie surowa wobec siebie nawet jeżeli chodzi o dobrowolne zobowiązania dane samej sobie). Postaram się być częściej na forum, skoro mam już z głowy napisy (jakby ktoś kiedyś miał chęć na czteroodcinkowy serial rosyjski, to mam do niego napisy obecnie niemożliwe do zdobycia... no dobra... nie całkiem... wrzuciłam je już na Opensubtitles, ale... są ciągle w fazie drobnych reperacji, więc... jakby ktoś coś, to służę ;) ). Założę się, że tęskniliście za swoim upartym moderatorem! Wracam i skończę z Waszymi offtopami i wszelkimi innymi narowami, które się w Was zakorzeniły pod moją nieobecność, Dreamerzy! :happy: Tai back!
-
Płaczę, bo mi się "Biesy" skończyły, a ja tak polubiłam tę męczącą książkę! Typowy Dostojewski - zamęczy, zanudzi, rozwlecze, a serce i tak podbije, wyrwie, podepcze i zostawi bez krzty nadziei. Jestem chyba masochistką, że to czytam, a czytam i podoba mi się. "Biesy" były i ciężkie i ciekawe; oczywiście obrazowały zło na milion sposobów i chyba nie ma (no prawie...) przestępstwa, czy innej obrzydliwości popełnionej przez bohaterów... kłamstwo, morderstwa mnogie, mnogie samobójstwa, pobicia, bigamia i pedofilia. No, było ciężko, ale pod względem filozoficznym bardzo ciekawe, inspirująco i nawet pouczająco. Po "Idiocie" to będzie mój nr 2, jeżeli chodzi o moje ulubione książki tego pisarza. Bardzo przypadła mi do gustu kreacja dwóch biesów: Stawrogina i Wierchowieńskiego. Byli esencją niegodziwości, ale przy tym byli też genialnie wykreowani. To świetni bohaterowie. Źli, bo źli, ale jacy cudowni! To co? Nie ma co się rozdrabniać! Zabieram się za kolejne powieści tegoż (trochę ich napisał). Zdobyłam już nawet następną pt. "Skrzywdzeni i poniżeni" (jak rozumiem bardziej dosadnie przygnębiającego tytułu nie mógł wymyślić... no, czyli pewnie znów bez happy endu... przestaje wierzyć w happy endy... jedyny był chyba w "Zbrodni i karze").
-
Mam dom! Mam nowy studencki dom! Znaczy się mieszkanie na końcu świata (w otchłaniach rozmaitych, dzikich i zalesionych dzielnic Sopotu), które póki co cuchnie obcym mieszkaniem i kurzem, ale damy radę z Izzym! Mam nawet własny pokój. :happy: A dziś połechtałam swoją żeńską próżność, sprawiając sobie nową sukienkę (tak, genialnie Tai, świetnie - zima idzie, a ja zamiast swetra... co? Sukienkę! Taka praktyczna!) i szalik.
-
Ale nie bądźmy zbyt... obowiązkowi i znów nie skończmy "Włóczykija", bo przecież czytałam "Biesy", bo oczywiście "Biesy" przeczytałam w nieco ponad dwa tygodnie i całkiem oczywiście mam teraz kaca, bo się skończyły, więc... No, biesy mnie opętały! :devil: "Choćbyś zabił - nie ma śladu, Zbłądziliśmy, co się stanie? Biesy w polu ścieżki kładą, Krążą na nich, rogi ranią, Czemu wyją tak żałośnie, Ile jest ich, dokąd pędzą? Czy grób bożka w ziemi rośnie, Czy też za mąż dają jędzę?" A. Puszkin, Biesy (fragment w tłumaczeniu B. Boliry) Edit: Chociaż wczoraj znalazłam tłumaczenie Tuwima; nie wiem czy bardziej wierne, ale zapewne bardziej poetyczne i mnie samej podoba się bardziej (podaję nie całkiem ten sam fragment): "Niezliczone, uprzykrzone, W blasku mdłym miesięcznych mżeń Biesy kręcą się, szalone, Jako liście w słotny dzień. Skąd ich tyle? Dokąd pędzą, Zawodzące straszną pieśń? Czy to czart się żeni z jędzą? Czy uboże zmarło gdzieś? Pędzą chmury, walą chmury, Niewidomie księżyc mży, Na śnieg lotny prósząc z góry; Mętne niebo, mętne mgły. Pędzą biesy rój za rojem W nieprzejrzany śnieżny dym, Rozdzierając serce moje Rozpaczliwym jękiem swym." A. Puszkin, Biesy (fragment w tłumaczeniu J. Tuwima) <Świetna ballada! Polecam w całości i w tłumaczeniu Tuwima> "Biesy" (wersja oryginalna) "Biesy" (druga wersja... demoniczna!) Szczerze, książka była trudna, ale wciągająca, bo, jak powszechnie wiadomo, zło potrafi przyciągać. To chyba najbardziej przesiąknięta jego istotą książka Dostojewskiego, krytykująca nihilizm pod każdą postacią.
-
Obecne kolory są zapewne bardziej nie tyle Nightwishowe, ale bardziej w stylu Imaginaerum. Żywsza kolorystyka byłaby chyba wskazana, choć może zdecydujmy się raczej na jakiś inny odcień błękitu... mniej, hm, płaski. Bardziej może granatowy? Cała reszta (czcionki itd.) jest dobrym pomysłem. :)
-
[video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=76vNTFIB4Hc :-D
-
Ano, nagłośnienie jest słabe, nawet bardzo słabe, jak na nagranie profesjonalne. Czy to kwestia tego, że to jest festiwal i cały sprzęt nagrywający dźwięk jest ustawiony optymalnie, jednakowo dla każdego zespołu, czy też to akustyka? Ogólnie nie lubię koncertów nagrywanych na świeżym powietrzu, bo wtedy trudno jest, moim zdaniem, panować nad dźwiękiem, sale koncertowe pod tym względem przodują, bo zwykle zbudowane są tak, by akustyka była jak najlepsza, ponadto jest wcześniej możliwość próby sprzętu i nagłośnienia (bardziej dokładne, aniżeli na świeżym powietrzu i to do tego podczas festiwalu), więc wiadomo, jak będzie słychać. Pod gołym niebem dźwięk może rozchodzić się bardzo nierównomiernie, w zależności także od czynników atmosferycznych (upał, pył w powietrzu, deszcz - pewnie wpływają na odbiór) i kończy się to tak, że nie dość, że słuchacze (z których grubo ponad połowa ogląda zespół tylko na telebimach) słyszą muzykę w zależności od miejsca stania; ci słyszą bas wyraźnie, tym wszystko zagłusza perkusja itd. Trochę szkoda, że dźwięk taki słaby, bo jakość obrazu profesjonalna, a to pierwsze takie "większe" nagranie na żywo podczas tej trasy. Szkoda tylko, że nie ma GSOE (ale czego ja się spodziewam po festiwalu? :huh: )... chociaż może lepiej, bo ten dźwięk mógłby nasz "opus magnum" bardzo zdewastować. Abstrahując, to głos Floor wydaje mi się być coraz lepszym i, pomijając już kwestię akustyki, bardzo podoba mi się (nie wiem, czy gdzieś już o tym nie wspominałam?) lekki, choć jakby operowy głos pani Jansen w "My Walden" - zwiewny i naprawdę, słuchając człowiek "flying higher, hogher, higher!". Chwalę też bardzo jej wokal w "Stargazers", na który tak wielu niesłusznie, według mnie, narzeka. Dobrze to brzmi.
-
[video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=tdNKtqQnSck Genialna jest ta płytka! :happy: Tai i rosyjski rock.
-
Aniu, po raz kolejny zawstydzasz mnie. :blush: Moja śmiałość, konkretnie zaś jej stopień... niski... skutecznie mnie odstrasza od podejmowania wszelkich inicjatyw dotyczących mojego wyglądu (który bądź, co bądź i tak zależy od zdjęcia , jak w niemal każdym przypadku, bo zdaje mi się mało jest ludzi, którzy są piękni prawie nieskończenie). Jedyne publiczne wystąpienia, jakie mnie interesują to te w teatrze i w tym roku zdecydowanie muszę, spróbować się odważyć na casting do naszego akademickiego teatru. Co zaś się tyczy Gdańska, to po rocznym mieszkaniu tam miałam ochotę z tego miasta uciec na drugi koniec Polski (zwłaszcza, że ja prawie wcale nie znam naszego południa) - szczególnie, że mieszkałam w niezbyt ładnej dzielnicy (same falowce, same długie, niekończące się szare ulice - czyli Przymorze, nieopodal Oliwy). Ogólnie jej nie polecam, chociaż jest świetnie skomunikowana, blisko marketów i uczelni, to jednak... przyprawia o ból głowy. Dobrze, że choć jest nadmorska i koło Parku Reagana. Dziękuję Ci, Błażeju. Nic tak człowieka nie dopinguje, jak komplement zarówno wyglądu, jak i dzieła skromnie wypracowanego talentu artystycznego. :)
-
Idzie jesień, a Tai (i Izzy, bo zdjęcia same się nie zrobią :D ) łazi po Parku Oliwskim w Gdańsku w międzyczasie poszukiwań lokum studenckiego.
- 1794 replies
-
- 13
-
Kapelusz to mój sukces! Z głowy, całkiem z głowy. Nauczyłam się go rysować jeszcze w gimnazjum i od tamtej pory robię to po swojemu. Dzięki, Sami! :D
-
Oj, cieszę się, że trafiłam w czas! :happy: I, że Twojemu synkowi przypadł do gustu (Tai inspiruje młode pokolenia!). Ale chociaż wygląda na prawie skończonego, to dużo zostało do roboty, wszystkie te detale do starannej obróbki, jakieś guziki, tu coś na piórku, tu gwiazdki... Muszę koniecznie to skończyć! I oczywiście zabrać się za resztę bohaterów! Od lat jestem fanką cyklu Tove Jansson; jej książki są magiczne i trzeba im oddać należny hołd. :-D
-
Właśnie zdałam sobie sprawę, że w mojej wirtualnej teczce prac nieskończonych pokutuje od kwietnie Włóczykij i chyba by wypadało go skończyć... kiedyś... :D "Włóczykij" - nieskończony