-
Content Count
1961 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
168
Content Type
Forums
Gallery
Calendar
Aktualności
Lyrics
Dyskografia
Reviews
Everything posted by Taiteilija
-
Idę zatańczyć taniec radości. :happy:
-
Oj, HietAla, kot Ci prezenty przynosi w dowód miłości, a Ty się czepiasz! :D *** Narzekam na bezdomność studentów. Moją i Izzy'ego. Jest 20 września, a my dalej pozostajemy bez mieszkania. Znalezienie czegoś, co spełniałoby podstawowe kryteria (tanie, blisko uczelni, wyposażone w najważniejsze sprzęty i z możliwością meldunku na czas trwania umowy (potrzebnego do stypendium)) jest trudne, a wolałabym raczej nie musieć dzwonić do właścicielki poprzedniego lokum (choć była to kobieta nad wyraz dobroduszna i ugodowa) i błagać o ponowne przyjęcie, a raczej spróbować czegoś nowego. Wrzesień/październik to trudne miesiące, a do tego pierwszego zastrzyku gotówki mogę się spodziewać dopiero w listopadzie. Stres zabija. :undecided:
-
Wiem, że wszystkich, którzy mieli okazję czytać moje ostatnie posty w tym temacie niezmiernie zadziwi to, co teraz napiszę, ale... teraz czytam Dostojewskiego! :happy: Konkretnie zaś "Biesy". Pierwsze sto stron szło opornie, bo oczywiście po co mi cokolwiek ułatwić, skoro można utrudnić, wprowadzając multum postaci, powiązanych ze sobą tak, czy inaczej, szepczących coś półsłówkami, używających rozmaitych podstępów, knujących coś tajemniczego... Taki "żona brata kuzyna kolegi towarzystwa naukowego" styl, który miesza czytelnikowi w głowie i zmusza go do wytężonej uwagi, do skupiania się nad każdym słowem bohaterów. Ale już przywykłam i zaczęłam kojarzyć postacie, więc cała ta mozaika zaczyna ze sobą harmonizować w mojej głowie, ale obraz dalej jest niejasny. Niemniej, po pokonaniu stu stron czyta się już lepiej (to powinno mieć jakąś nazwę, bo taka sytuacja ma miejsce w większości utworów Fiodora, które czytałam... jakiś syndrom fiodorski, czy coś :D ).
-
[video=youtube] :-D
-
Cieszę się, że rysunki tak dobrze idą i, że w końcu zabrałam się za samodzielną naukę jakiegoś języka (padło na rosyjski) i nawet szybko mi idzie, jak na kogoś kto nigdy nie miał żadnej bliższej styczności z tymże (wybrałam rosyjski, bo uznałam, że fiński jest dla mnie za trudny ... muszę sobie znaleźć od fińskiego jakiegoś nauczyciela, jak będę przy kasie). Szkoda tylko, że nie zabrałam się za to wcześniej, mając całe wakacje wolałam się obijać... ale mimo to - idzie mi sprawnie. W dwa dni opanowałam praktycznie cały alfabet zarówno pisany, jak i drukowany. :D
-
Dziękuję, Lawendo! Postaram się "tak dalej". :happy:
-
Nie wiem, czy koty w książkach dla dzieci często jedzą marynowane grzybki i popijają je wódką! :D Ależ to by była niezdrowa edukacja. Dzięki, Aniu, za komentarz! Tobie też bardzo dziękuję, Marjo. Granatowy jest zwykle najładniejszy jako kolor tła dla wszelkich magiczno-baśniowych stworków. :)
-
Spamuję coś ostatnio. Aż dziwne, że tak szybko mi to bazgranie idzie. Jednak na komputerze robi się to szybciej... choć brak mistycznego uroku ołówka w dłoni i szorstkiej karty papieru, ale... no, pod względem tradycyjnych prac się bynajmniej nie opuszczam, tylko idą mi one stokroć wolniej, aniżeli te cyfrowe. No, mniejsza... Stworzyłam coś skromnego do mojego ukochanego "Mistrza i Małgorzaty" (pierwszy to art niestety, ale i na pewno nie ostatni, a mam nadzieję, że będą jeszcze lepsze prace o Bułhakowowej tematyce): "Behemoth"
-
[video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=2LxAxPygkC4 Ej, to jest naprawdę dobre! :happy:
-
Już złożyłam, co prawda, na Twarzoksiążce, ale tu mogę się do woli rozwinąć! Wszystkiego najlepszego, Milla, dużo DE, a co za tym idzie dużo Nightwisha, dużo radości, zdrówka, ocen...hm... smakołyków (bo słodkie, tudzież po prostu smaczne rzeczy zawsze są mile widziane! :D)! Słowem - samych najlepszych rzeczy. :)
-
Ależ, ja się nie gniewam! :D Komentarz jest darmową uprzejmością i wdzięczna byłabym, gdybyś odpisała choćby i za rok. Dziękuję za Twoją niezawodną opinię! Jak zwykle cieszę się, że komuś się to podoba. :)
-
To zabawne, że często człowiek jak się wcale nie stara, to wychodzi mu lepsza praca niż wiele z tych, którym poświęcał godziny i tygodnie. Dziękuję Ci ponownie, Marjo, cieszę się, że nie tracę z każdą pracą, ale nawet coś zyskuję. ;) Nawet całkowicie niezaprzeczalnie martwy! Chociaż, czy faktycznie przyroda jakiegokolwiek rodzaju może być tak całkiem martwa? No, jest przecież jakieś światło, jak sama bardzo słusznie zauważyłaś, więc może i całość nie jest aż tak martwa, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. :D Dziękuję za komentarz, Aniu. A warto by przeczytać... choć może takie książki niekoniecznie są ciekawe, może ciekawa była tylko dla mnie, a 3/4 forum zasnęłoby przy niej, ale nie ważne... Cieszę się, że, Twoim zdaniem, moje prace mają "to coś" i dziękuję Ci za komentarz. :)
-
A żeby się nie rozleniwić, dokończyłam dziś mój speed-paint (jaki to speed-paint skoro jego nabazgranie zajęło mi 2 miesiące?! No, a jednak speed, bo był gotowy w kilka godzin tylko jakoś drzewa zostawiłam na potem i teraz sobie je skończyłam w kilka minutek): "Martwy Dom"
-
Dziękuję za miłe słowa, Marjo! Miło, że przyłączyłaś się do skromnego grona moich komentatorów i, że moje prace przypadły Ci do gustu. :) Och, znam sporo prac w jednej tonacji, które są przepiękne i daj Boże, żeby i mnie kiedyś udało się tworzyć tak pięknie, jak to czynią niektórzy sprawni ludkowie na DeviantArt. Mój słynny szalik wyszedł mimochodem, bo tak naprawdę robiłam go kilkakrotnie i w różnych wersjach. W końcu został taki, jakim go teraz widać i zależało mi, żeby faktycznie przypominał szalik, znaczy, żeby było widać fakturę zbliżoną do materiału i chyba wyszło nieźle! Nawet mnie to cieszy... a bez oka nie byłoby efektu i mistycznej symboliki; oka zamkniętego i otwartego... tak mi przyszło na myśl, gdy zabierałam się do rysowania Myszkina-Idioty (który warto wspomnieć wcale nie jest idiotą w prostym rozumieniu tego słowa), czyli jednostki czystej, prostodusznej i wesołej w świecie arystokratycznej, zepsutej próchnicą najwstrętniejszych wypaczeń charakteru socjety dziewiętnastowiecznego Petersburga. W ogóle... to smutna książka i serial na podstawie też smutny, ale jaki wspaniały i zgodny z książką... (ech, jakby ktoś coś, to ktoś coś zrobił zwiastun i nawet angielskie napisy można zadziałać; ). Ee... Rozgadałam się! No, dziękuję Aniu za poświęcony na komentowanie czas i jak zawsze cieszę się, że Ci się podoba. :D Żeby było więcej takich użytecznych pędzli w tej aplikacji (większość to tragedia, a innych programów chwilowo nie mam, albo nie potrafię na nich pracować)! To chyba więcej zasługa pędzla, aniżeli jakiegoś specjalnego talentu, ale cieszę się, że wyszło dobrze. ;)
-
Dziękuję, Lawendo, za komentarz oczywiście. Cieszę się, że przypadło Ci do gustu. Specjalny... i teraz myślę, czy w tej aplikacji muro na Deviantart jest w ogóle cokolwiek, co zasługuje na takie słowo, szczególnie w wersji podstawowej (czyt. dla użytkowników bez konta premium). :D Niewiele jest tam pędzli, a w każdym razie przydatnych dla mnie. Do zrobienia szalika używałam anonimowego (jak wszystkie) pędzla, który przypominał podczas pracy pociągnięcia szerokiego, prawdziwego pędzla z twardym włosem. Użyłam też trochę, ale naprawdę trochę pędzla imitującego dym i to wszystko. Tak się zrobiło... Fachowo poinstruowała Tajka. :happy:
-
Dostojewski, Dostojewski wszędzie! :happy: Nareszcie skończyłam to coś, które zabrało mi stanowczo zbyt wiele czasu! "Idiota"
-
Ogarniam; koniki, kółka, buda - jakoś sobie z tym poradzę. :D Tajemnicze wycieczki do lasu w snach są zawsze podejrzane... zawsze!
-
Lawendo, Twój sen "zrobił mój dzień", że tak spolszczę! :D Papier toaletowy to doskonały temat do dyskusji; papier toaletowy i wiara - brzmi jak tematy pokrewne. Moja jest akurat, hm, chrześcijańsko-agnostyczna, oparta na chrześcijańskiej moralności i nadziei (niełatwo byłoby mi to wyjaśnić), więc na całe szczęście walki z ateistą byś tu nie stoczyła. Chociaż, abstrahując, wielu chrześcijan pełną gębą uważa wszelkie połowiczne, filozoficzne poglądy pokrewne wierze chrześcijańskiej za niezgodne z tąż wiarą i za jej całkowite zaprzeczenie - więc ateizm, ale... to tak na marginesie. Na koniec Izzy zabiera nas do lasu (to brzmi podejrzanie). Nie, no, bardzo ładny sen, Law (czy ja mogę tak to skracać, czy to brzmi okropnie?). ;)
-
Rysujesz sobie spokojnie, w końcu wychodzi ci szkic niezły i nagle... okazuje się, że na twarzy postaci, którą naskrobałaś jest plamka. Plamka ta jest wtopiona w kartkę. Wcześniej jej nie widziałaś, ale nagle dostrzegasz i nie możesz nie zauważać i wydaje ci się, że rysunek od razu wygląda gorzej i jakkolwiek nie spojrzysz widzisz... plamkę na policzku. Bierzesz gumkę i daremnie usiłujesz zmazać natręta, ale, o zgrozo!, zmazując odsłaniasz go w całości i okazuje się, że jest większy! Bierzesz żyletkę i delikatnie usiłujesz go usunąć... i nic z tego. Za to policzek postaci został oszpecony... działa na nerwy i kto wie... ale zapewne... wszystko trzeba będzie zrobić od nowa... a to już, zaznaczam, drugie moje podejście pod ten szkic. Wr. Bu. Łe. :/
-
Ano, Gaiman genialny! Mam "Dym i lustra" na własność, a czytałam też "Bogów" i "Księgę Cmentarną". Mam nadzieję jeszcze przeczytać "Koralinę", "Gwiezdny pył" i "Nigdziebądź" to na pewno. Miłego czytania "Waldenu" też Ci życzę; trochę przetrenowuje mózg ten filozoficzno-kontemplacyjny bełkot Thoreau, ale i daje czas na refleksję lub choćby możliwość posprzeczania się wewnętrznie z autorem odnośnie pewnych jego opinii. Życzę wytrwałości w czytaniu i mnóstwo samozaparcia. Najlepiej chyba to czytać, gdy się ma umysł niczym nie obciążony, albo gdy ma się nastrój do refleksji, bo inaczej trochę ciężko może iść. *** Zaś ja skończyłam "Braci Karamazow" i się pytam czemu Dostojewski musiał umrzeć, zanim naskrobał drugą część! Wątki się przerwały i się nie dowiedziałam kilku rzeczy; czy ten przeżył, czy ten uciekł itd., no i się nie dowiem, bo nie ma kontynuacji! Podłość. Mogę sobie wyimaginować tylko. Poza tym, choć pierwsza połowa książki szła bardzo opornie, to druga już lepiej i zdążyłam zżyć się z tym światem, poznałam psychologiczne motywy postępowania tego, czy owego bohatera i mogłam się zachwycić talentem Dostojewskiego do konstruowania wypowiedzi i szkiców mentalnych postaci raz jeszcze (przemowy prokuratora i adwokata pod koniec były niesamowite - jaki talent trzeba mieć, żeby najpierw przedstawić akt oskarżenia tak, że czytelnik nie ma żadnych wątpliwości i wydaje się, że jest niepodważalny, a potem podważyć go całkowicie i jeszcze to perfekcyjne podważenie podważyć! No majstersztyk! Kłótnia ze samym sobą wręcz! :D) Od razu pomaszerowałam do biblioteki i chciałam wypożyczyć "Biesy", ale jakiś bies śmiał mi sprzątnąć jedyny dostępny egzemplarz sprzed nosa. Zadowoliłam się "Wspomnieniami z domu umarłych". Zaczęłam je właśnie i już czyta mi się nieźle. Książka dotychczas bardzo ciekawie obrazuje realia życia katorżnika na Syberii i zapewne pozostanie ciekawą do ostatniej strony.
-
[video=youtube]
-
Nie, nie zrobiliście mi tego, nie zrobiliście... a jednak... http://ug.edu.pl//rekrutacja/studia/kierunki_studiow/20152016/skandynawistyka_specjalnosc_jezyk_kultura_gospodarka_finlandii-stacjonarne-i_stopnia W tym roku utworzono na UG taki kierunek... rok temu tego tu nie było. Co ja robię ze swoim życiem? :dodgy: Wr. Wr. Wr. Ale spoko, bo widzę, że i tak przyjmowali tylko 30 osób.
-
[video=youtube] :-D
-
[video=youtube]
-
Te wakacje przeznaczam, jeżeli idzie o literaturę, na uzupełnienie swojej wiedzy dotyczącej literatury klasycznej, a konkretnie na powieści Dostojewskiego. Jakoś po "Idiocie" nie mogłam wyjść z podziwu dla kunsztu pisarskiego, dla wszystkich tych doskonałych monologów zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych poszczególnych postaci i zabrałam się jakiś czas temu za "Braci Karamazow". Okazało się szybko, że lektura tegoż dzieła nie będzie tak lekka i przyjemna, jak lektura "Idioty", czy "Zbrodni i kary". Przede wszystkim - akcja rozwija się ospale, a kunszt literacki przewyższa pojmowanie zwykłego obywatela i momentami odpływam, ale nie mogę się oderwać (dziwna właściwość). Tak jestem zła na "Braci", że na złość ich czytam - nie wiem, czy sobie, czy im. :D Widzę tam odbicia znajomych postaci z "Idioty", ale odbicia te są nieskończenie bardziej dla mnie drażniące, aniżeli pierwowzory, mimo wszystko... o czym jest ta książka? O czymże jak nie o braciach - trójce braci (właściwie po namyśle, to czwórce, ale czwarty jest jakby mało istotny, bo nieślubny, a i to jest niepotwierdzona informacja); Dymitrze, Iwanie i Aleksym, czyli: zły, uczony i pobożny oraz o ich nikczemnym ojcu: rozpustniku, bogaczu, pijaku, egoiście (etc., etc., etc.). Do tego najstarszy brat i ojciec rywalizują o względy tej samej panny, we wszystko wmieszane są sprawy finansowe (ojciec ma majątek i chyba nie zamierza się dzielić z synami), mnóstwo religii, oscylującej wokół wszystkiego czego się tknie najmłodszy, bodajże, brat - Aleksy - kochana, pobożna duszyczka (nieskończenie drażniąca), która ubolewa nad złem świata i próbuje dogadać się z braćmi, z których jeden, uczony Iwan jest właściwie ateistą, a drugi hultajski nieuk Dymitr jest chyba wcieleniem samego diabła. ;) Wszystko wskazuje na to, że ktoś w końcu zabije ojca rodzinki, bo chyba nie ma nikczemniejszej postaci w tej książce. Ciężko wyrazić mi bardziej konkretne zdanie, bo jestem dopiero w połowie, ale... nie zniechęcam się, bo zniechęcona byłam względem "Idioty", który okazał się niezwykły. Daję "Braciom" szansę.