-
Content Count
1961 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
168
Content Type
Forums
Gallery
Calendar
Aktualności
Lyrics
Dyskografia
Reviews
Everything posted by Taiteilija
-
Zmienię temat; co powiecie o sesjach zdjęciowych Tuomasa autorstwa Natali K.? Można znaleźć sporo ciekawych ujęć: KLIK Obserwuję jej poczynania od dłuższego czasu i nie uskarżam się. Może jej styl jest nieco sztuczny, ale pomysłowy. Od dziś to moja nowa tapeta na pulpit;
-
@nightwishmaster666; widzę nowiutkie zdjęcie autorstwa Natali K., która już wielokrotnie robiła zdjęcia Maestro. Wszystkie ciekawe. ;)
-
Ja na książkę Anette nie czekam, ponieważ byłaby to tylko subiektywna prawda i to z punktu widzenia tylko jednej ze stron, bo od Tuomasa i reszty się wiele nie dowiemy. Zatem taka książka mogłaby pokazywać Nightwish w negatywnym świetle, które nastawiłoby wrogo fanów, a niekoniecznie byłoby zupełnie słuszne. Anette robi straszne zamieszanie; najpierw ucina temat, potem go drąży, nie panuje nad emocjami (raz napisała agresywny komentarz do podłego fana, a później kolejny już bardziej opanowany)... ona chyba bardzo boi się, że straci sporą część fanów skoro w NW już nie śpiewa. W końcu to ten zespół ją rozsławił "światowo", a ona zapewne polubiła to zainteresowanie, bo jest osobą, co wiadome, bardzo towarzyską i chętną do kontaktów z fanami. Świadczą o tym te codzienne niemal zdjęcia (dla mnie trochę nie mądre, łagodnie mówiąc) codziennych strojów, każdej błahej rzeczy - dosłownie wszystkiego. Do tego faktycznie; jak mogła o dokumencie nie wiedzieć skoro była filmowana? Przecież na dokument nie składają się same wywiady, ale też cała reszta materiału poza kulisowego, zatem myślę, że raczej wiedziała. Dziwne to wszystko i bardzo mydlane. Zraża mnie do Anette. Nie zrozumcie mnie źle - nie wybielam Tuomasa i reszty, bo nie wiem jak sprawy miały się od wewnątrz i nie zamierzam uchodzić za eksperta, ale o tyle o ile Tuomas i reszta nie wydziwiają, o tyle Anette ciągle miesza fanom w głowach.
-
KLIK Cóż to się pojawiło? Anette zdjął strach, że fani ją zjedzą żywcem (słusznie) i postanowiła powtórzyć to samo, co już kiedyś oznajmiła w odpowiedzi na pytanie fana... tyle, że oficjalnie. Niech wszyscy widzą, wiedzą i nie zlinczują! Nota bene; w komentarzach pod spodem zdarzają się utarczki fan kontra Anette. Nowe stadium wojen; zamiast fan vs fan, mamy Anette vs fan.
-
Powiem tak; początkowo pomysł zatrudnienia Anette był dla mnie wręcz koszmarny, nie do pomyślenia, dziki wybryk i jakaś kompletna fanaberia, bo jej głos z metalem (nawet tym lżejszym, symfoniczno-elfickim) zupełnie mi się nie komponował. Z czasem ochłonęłam i stwierdziłam, że przecież to tylko jej praca, to nie jej wina, że Tarji nie ma i nikogo nie będę sądzić. Dałam jej szansę. Zawsze trochę mnie irytowała (ubiory, słodkości, sposób bycia), ale traktowałam ją z rezerwą i broniłam przed "hejterami". Przywykłam do wokalina DPP, a nawet je zaakceptowałam i prawie polubiłam, a na Imaginaerum pozytywnie mnie zaskoczyła i wzbudziła falę sympatii odnośnie jej postępów. Nie pasowała mi, ale ją szanowałam, a teraz cóż, nie sądzę jej, ale jakoś nie spodobały mi się te "palenia mostów". Trzeba się zdystansować do sytuacji, jak z Tarją - nigdy się prawdy nie dowiemy.
-
No, to mnie Anette teraz do cna zniechęciła do swojej szanownej osoby. Ten zespół dał jej przecież sławę światową, rozgłos - coś czego podejrzewam wcześniej nie miała zbyt wiele. Czy tak trudno jej było napisać, że nie wyraża zgody na wykorzystanie jej wizerunku w sposób obraźliwy? Wtedy uniknęłaby ukazania jej w niekorzystnym świetle, czego zapewne się obawia. Załatwiając to tak, jak załatwiła pokazała, że jest po prostu dumna jak paw i odcina się od zespołu, który przecież wiele jej dał. W ten sposób przeszłości nie wymaże, a ściąga na siebie widmo hipokryzji i nieszczerości, o które jej nie podejrzewałam, aż do tej chwili. Niby mówi, że wszystko ugodowo, że nie ma żalu, że jest ok, a potem udaje, że nie zna, ignoruje, pali za sobą mosty. Nie spodobało mi się to.
-
A ja mam fazę na Nightwisha; dziką, nieokieuznaną fazę na wykonania live. Teraz akurat po raz drugi słucham: [video=youtube] Niby wideo nie zachwyca profesjonałką, ale audio to miód. Uwielbiam Anette w tym utworze i Floor akurat tu nigdy jej nie doścignie, ta piosenka jest tylko Anette - idealna zła wiedźma! Och, i Marco! Najlepszy wodzirej ever! :happy:
-
Tytuł dokumentu to poezja; "Please learn the setlist in 48 hours" :D! Tym razem bez liryzmu w tytułach XD
-
Absolutnie nie zamierzałam cię urazić, Evi, tylko wiele osób pomija Briana (i nie tylko) i ogólnie klub bardzo "zmniejsza", więc pomyślałam, że dobrze by było wspomnieć o Jonesie, bo z kolei on, jak to trafnie ujęłaś, jest bliski mojemu sercu i musiałam go dodać. Aluzja, że wielu go pomija nie była przytykiem, czy ironią wymierzoną w ciebie, ale stwierdzeniem faktu - wielu pamięta Amy, mało osób Briana. :) Mam nadzieję, że nie wzięłaś niczego za bardzo do siebie. :blush:
-
Brak mi tu jeszcze jednego członka klubu, którego niektórzy pomijają absolutnie niesłusznie, a mianowicie: Hołd dla Briana Jonesa jednego z członków pierwotnego składu zespołu The Rolling Stones. Autodestrukcyjnego, ambitnego multiinstrumentalisty, będącego także pierwszym gitarzystą slide w Anglii, po którego śmierci w Stonesach na zawsze zabrakło efektywnego dodatku sitar, marimby i wszelkich tajemniczych ustrojstw barwiących ich muzykę niecodzienną kredką innowacji. To zabawne, że tak niezwykły muzyk bywa pomijany na rzecz Amy (za którą, ku zgrozie tłumów, nie przepadałam).
-
Pokój i hołd, zmarłemu w tym roku Reyowi Manzarkowi z The Doors. Wspaniałemu instrumentaliście, wielkiemu muzykowi, jednemu z ostatnich wielkich muzyków dawnych lat przetrwałych do dziś. Z innej beczki... a może z tej samej? ;) Zatem cześć i chwała Jimowi Morrisonowi - zawodowemu alkoholikowi, awanturniku, amatorowi używek i genialnie finezyjnemu poecie, nowatorskiemu muzykowi i filozofowi. Koniec pieśni. This is The End. My only friend. The End.
-
U mnie "Mistrz" jest obowiązkowy jako, że jestem na rozszerzonym profilu, a słyszałam o nim same pozytywne opinie, o "Dżumie" też całkiem sporo. Lektury szkolne bywają męczące, ale się nie zniechęcam, bo a nuż mi się jakaś spodoba? Bardzo polubiłam "Starego człowieka i morze" i "Zbrodnie i karę" z tego, co czytać musiałam. "Przedwiośnie" jest męczące, ale lepiej strawne niż np. "Jądro ciemności", czy "Ludzie bezdomni".
-
"Przedwiośnie"... nie muszę mówić kogo. Przedzieram się przez nie. Mam nadzieję dobrnąć do "Mistrza i Małgorzaty", albo chociaż "Dżumy", bo te z wymaganych lektur wydają się choć trochę ciekawsze.
-
Znam oryginał od ho-ho i wolę go bardziej niż ten tu remake, za co Tuomas przecież nie może odpowiadać, bo był tylko muzykiem sesyjnym do klawiszków. Kari mnie nie podbiła tą wersją, wolę wersję The 3rd and The Mortal. ;)
-
Dwie pierwsze informacje są pocieszające, trzecia ciekawi... KTO? KTO ŚPIEWA? Hm, Tony Kakko? Jonne Järvelä? Joanna Kurkela? Jonsu? Nic nie przychodzi mi do głowy z tych Fińskich. Marco byłby ciekawym dodatkiem, ale skoro to projekt Nie-Nightwishowy to raczej mało prawdopodobne. Czwarta informacja wywołuje u mnie śmiech... pomyślałam od razu o jakimś takim kwako-syku Kaczora Donalda :happy:, ale pewnie Sknerus będzie miał nieco inny głos.
-
Serdeczne podziękowania za miłe słowa. Dalej nie jest jak trzeba, ale lepiej niż źle i nieznacznie lepiej niż dobrze. A ja zamiast pisać notatki o Trenach Kochanowskiego (których opracowanie jest mordęgą) kilka dni temu napisałam krótki wierszyk przepojony strachem przed ogromem rzeczy, które należy spisać, uporządkować i należycie pojąć przed maturą... Tak właśnie chwilowo jawi mi się moja matura ustna z polskiego; "Człowiek niepewny"
-
O, a więc ktoś też to tu czytał! Bardzo lubię tą książkę (i oczywiście postać Czarnego Anioła, ale i Białego) polemika i koncepcja dualizmu jednego anioła jest genialna. ;) O, tak, Lunę też mogłam dopisać do listy! Jest genialna z całą swoją absurdalnością i upartą wiarą w nieomylność swoją i ojca! ;)
-
Och, jest ich wiele! :D Oto kilku autorów wraz z moimi ulubionymi od nich pozycjami: Neil Gaiman i jego "Dym i Lustra", Edgar Allan Poe i jego "Opowiadania" oraz "Poezje", Andrzej Sapkowski i jego "Wiedźmin", Stephen King i jego "Mroczna Wieża", Tove Jansson i "Muminki", Maja Lidia Kossakowska i "Żarna Niebios", wiersze Jima Morrisona, Kazimierza Wierzyńskiego, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Leopolda Staffa, Adama Asnyka, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego... Cuda na kiju, jednym słowem! :-D
-
Do swojej galerii na DeviantArcie dodałam kolejny tworek, a mianowicie "Upiora Opery" wypoconego ołówkiem. Może nie do końca tak owy twór miał wyglądać, ale lepiej się cieszyć z rezultatu takiego jaki jest niż rozpaczać, bo, znając swoje zdolności do paprania niezgorszych szkiców, mogło być o wiele gorzej ;). "Upiór Opery"
-
Moja mama uwielbia Kitaro, zdawać by się mogło, od zawsze, zatem jest to muzyka, która w jakimś stopniu towarzyszyła mojemu dzieciństwu. Kiedyś było to dla mnie tylko uspokajające, natchnione granie, jakaś "skośnooka" samurajska kołysanka, ale po latach nauczyłam się bardzo doceniać Kitaro. Tą wspaniale emocjonalną, kojącą muzykę, w której cudownie słychać każdy dźwięk, mnogość instrumentów, każdą namacalnie drżącą strunę w idealnej harmonii. To miód po stresującym dniu w szkole, czy pracy i zawsze będę ją serdecznie polecała na uspokojenie. Działa lepiej niż świeżo zaparzone ziółka. ;) [video=youtube] [video=youtube] [video=youtube] [video=youtube]
-
Muzyka komercyjna, czyli taka, której jedynym celem jest się sprzedać i dostarczyć zysków. Nie mówię, że taka muzyka nie może też w swej ubogiej formie przekazywać prostych, ale pożytecznych i pozytywnych wartości dla ludzi mniej wymagających pod względem przekazu, lub po prostu młodszych i mniej doświadczonych, niejednokrotnie dzieci, lub młodszej młodzieży, dla której czarne jest czarne, a białe jest białe. Muzyka komercyjna jest dobra tak długo jak jej ubogość i prostota nie zmieniają się w prostactwo, lub wulgarność i nie stanowią dla ludzi podatnych na wpływy fatalnego wzorca zachowań. Szczerze mówiąc obecnie, w dobie komputerów i szybko rozwijającej się technologii przekazu i odbioru, właściwie każda muzyka jest w jakimś stopniu komercyjna i ma przynosić zyski artyście i wytwórni (i tak było zawsze, ponieważ jest to forma pracy, choć może teraz komercja bardziej rzuca się w oczy, ponieważ istnieje mnogość środków reklamy). Wszystko zależy od tego w jakim stopniu jest komercyjna i czy jest to stopień akceptowalny; bo poza prostym przekazem, nawet nie wulgarnym, co taka zupełnie skomercjalizowana muzyka ma do przekazania? Co tacy do cna skomercjalizowani muzycy, poza sztucznie ładnym wyglądem i prostotą, mogą przekazać młodym ludziom? Przekaz jest prosty; pieniądze są najważniejsze. Wykonawca powinien chcieć coś sobą reprezentować, coś dobrego dać ludziom, robić to, co robi z miłości do muzyki, a nie z miłości do pieniądza. Nie szczekam na gwiazdki w stylu Justina Biebera, czy One Direction (które uważam za dosyć mocno skomercjalizowane), bo nie widzę w tym sensu, byłaby to istna wojna z wiatrakami - przecież każdy ma prawo do własnego gustu, nawet tak prostego i niewymagającego. Powiedzmy, że nie wadzi mi komercja tak długo jak jest w akceptowalnych ramach, bo w końcu wszystko jest, jak pisałam wyżej, choć trochę komercyjne - nawet Nightwish. To w końcu (powtarzam się) praca, coś za co, z definicji, artysta chce otrzymywać i na ogół otrzymuje mniejsze, lub większe pieniądze.
-
Zauważyłam, że często omijam "Ghost River" z jakiegoś powodu... choć refren i dziecięcy chór są chwytliwe i bardzo je lubię, ale jednak... jakoś omijam. Tak naprawdę to nie ma dla mnie piosenek Nightwisha, których naprawdę bym nie tolerowała... wcześniej wypisałam kilka, ale czasem i tak ich posłucham. Nie jest to, widać, ten sam stopień "nie lubienia" co np. w stosunku do różnorakiego nieokreślonego chłamu ze stacji VIVA. I ciężko się dziwić. A pan Seppo mnie przeraża! :happy: "End of All Hope"? "Walking in The Air"? "Wanderlust"? Ależ można mieć rozbieżne gusta, słuchając przecież tej samej muzyki! ;)
-
No dobra. Nie pozostanę bez twarzy. :blush: Ciut zamazane, ale trudno - nie ja byłam fotografem ;). KLIK
-
Och, ależ ja uwielbiam te przedsmaczki newsów, które nie zawierają w sumie nic istotnego, ale człowiek czeka na nie jak na znak z nieba. Tuomas znowu nas terroryzuje pustymi newsami i wzbudza fale rozmyślań, domysłów i nadziei. Przyglądałam się uważnie zdjęciu nr. 1, ale okazało się, że ktoś zmyślny zamazał komputerowo tytuł utworu powyżej nut. :ninja: Solo Tuomasa to na obecną chwilę wielka zagadka, bo w sumie... przecież Nightwish to właściwie jego zespół, mógłby zrobić kaczkowy album Nightwisha, ale wybrał jednak samotny hołd i podkreślił, o ile dobrze kojarzę, odmienność solowego albumu od muzyki NW. Fani ponoć będą zaskoczeni. Ciekawe jak uda mu się zrobić solowy album o Sknerusie McKwaczu i jednocześnie nie sprawić by były to piosenki dla dzieci? :-D Chwilowo nie wyobrażam sobie efektu! :D
-
"Tułacz" Udałem się na pustkowia wraz z Wujkiem Waltem, Odkryłem dzicz, Uczyłem się pochłaniać wszelkie doświadczenia, Widzieć świat zza krat kołyski... Dzicz pobłogosławiła mnie tułaczym umysłem, Wskazując mi drogę ku wiedzy ostatecznej. Przewędrowałem świat cały, poza dzikimi ostępami, Odnajdując dom swój nad brzegiem oceanu. Tułacz, miłośnik pieszej przeprawy! A cóż jeśli pozostała mi już Tylko jedna noc życia? Dom mój tam, gdzie droga ma! Mój szlak jest nieskończonym. Jeszcze jedna podróż czeka mnie... Martwy dla świata, Żyw dla tułaczki...