Jump to content

Taiteilija

Moderators
  • Content Count

    1961
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    168

Everything posted by Taiteilija

  1. Jeśli ma się choć trochę talentu to ćwiczenia naprawdę wiele zmieniają. Kiedy nie ćwiczę (nie mam czasu, chęci itd.) moje rysunki zaczynają przypominać rysunki czterolatka z poważną chorobą psychiczną. Jeśli chodzi o proporcje; sama często mam z nimi problemy - szczególnie jeśli rysuję dużą, pełną figurę (z małymi nie mam wielkiego problemu). Najlepiej jest posługiwać się siatką (rysować cienko krzyż i linie pomocnicze dzielące twarz na części), żeby uniknąć utraty proporcji twarzy. Gorzej z ciałem, tu lepiej, albo mieć nieziemskie wyczucie, albo stosować szkielet i na szkielet nakładać ciało (ja rysuję taką marionetkę z kulkami zamiast stawów). Dobrze jest też wiedzieć, że np. dłoń ma długość całej twarzy do granicy włosów itd. Wtedy da się coś tam wymierzyć dokładnie. Ćwicz Milla, ćwicz. Rusz tyłek i poćwicz. :D
  2. Powiem tak, wiersze piszesz bardzo ładne, z mocą metafory, dosyć zgrabne i różnorodne pod względem używanego słownictwa, melodyjne; "Do Nieistniejącego", czy "Na początku było Słowo", świadczą o tym, że masz wyczucie rytmu i smaku. Bez ogródek powiem, że wiersze idą Ci o niebo lepiej, jak do tej pory, niż rysunki - tu wypadałoby Ci jeszcze potrenować. Podobieństwo postaci jest, ale rączka ciut niewprawna. Wracając do poezji; nigdy nie byłam doskonałym poetą, więc moja opinia jest mało szczegółowa (jam mistrz prozy ;)), ale może załóż konto na via-appia to otrzymasz najbardziej rzetelną krytykę, choć ostrzegam, że ci, którzy tam oceniają bywają dosyć surowi i uszczypliwi (takie fińskie słówko; pilkunnussija - czasem idealnie oddaje istotę rzeczy). Cóż, nie mają powodu Ci słodzić, więc obiektywna opinia jest. Dowiesz się, co powinnaś poćwiczyć. :)
  3. Dajże spokój, bo popadnę w nieodwracalny samozachwyt. Widzę autoreklamę. Wpadnę i może nawet dostąpisz łaski mojego komentarza? :D O, a obrazki tworzę, jak następuje; porządny chropowaty blok do szkiców, jak najbardziej klarowny i szczegółowy, ale delikatny szkic miękkim ołówkiem (polecam B6, lub B7) i na przemian kredki i ołówek. Najlepiej najpierw kredki, a potem lekko, coraz mocniej cieniować ołówkiem (kreski poziome i pionowe i malutkie kółeczka). Ale każdy ma swój styl i swoją rękę, więc dobrze jest wypracować swój własny styl; troszkę talentu i dużo ćwiczeń. Banał, ale prawdziwy. Dodałam jakiś coś do mojej galerii na DeviantArt. Nabazgrałam długopisem na lekcji (w zeszycie kochanego Izzy'ego) ogólnikową ideę związaną z jedną z moich miniaturek. "Dziecko, które ukradło balonik"
  4. Szczerze, kto lubi czytać na komputerze. Niestety, pisanie opowiadań w formie cyfrowej to właściwie jedyny sposób na dotarcie do większego kręgu odbiorców bez podejmowania jakichkolwiek większych wysiłków. :) Po raz setny, czy dwusetny, dziękuję Ci za pochwałę.
  5. Ojej, zaskoczyłaś mnie, Milla, nie spodziewałam się, że komuś będzie się chciało w ogóle przez to przebijać. Byłam bardzo dumna z tego opowiadania i uradowana, że wreszcie znalazłam czas, żeby skończyć, a ono zwróciło taką średnią uwagę użytkowników "via". No cóż, bywa i tak. Należą Ci się wielkie gratulacje za przeczytanie tego ciągutka. W końcu, czytanie na komputerze okropnie niszczy wzrok i wielu, w tym i ja, wcale tego nie lubi, a już szczególnie jak coś jest takie długaśne. Ogromne "dziękuję" idzie do Mill. :-D A teraz zmiana tematu. Napisałam coś wczoraj wieczorem (tak, tak wiem, Taiteilija nudzi się w domu i spamuje forum swoimi wypocinami, choć powinna się zabrać za prezentację maturalną!). Siedziałam sobie, ot, z kubkiem herbaty... choć, szczerze mówiąc, wolę kawę, ale piję jej za dużo i... przestań się rozwodzić, skup się, skup! No, siedziałam z tym kubkiem... herbaty (nie waż się wspomnieć o kawie!) i słuchałam "Slow, Love, Slow"; (kojarzycie taki zespół, wcale fajny, Nightwish się nazywa? Ich piosenka, ponoć z albumu Imaginaerum, czy jakoś tak?) i zaczęłam coś pisać przy mdłym świetle małej lampki pokojowej (przy której mama zabrania mi czytać, bo "oczy sobie popsujesz"); klimat, mówię wam - cud, miód i Emppu w słoiku. Te sprawy. Tak oto, powstała miniaturka literacka zainspirowana atmosferą, moim odbiorem i całokształtem doznań zmysłowych podczas słuchania "Slow, Love, Slow"; "Festiwal Nibymglistego Jazzu"
  6. Haha, a wiesz, że użyszkodnik Izzy też tak zrozumiał. :D Muszę konkretyzować wypowiedzi, bo staję się niezrozumiała. Co do opowiadania. To całkiem możliwe. Tyle o tych "Krokach" było i to już jakiś czas temu, to mi już z głowy wylatują szczegóły. Mam nadzieję, że jeszcze napiszę coś, z czego będę równie dumna.
  7. @Milla; miło mi to słyszeć. Wystarczy poszperać na forum via-appia, poobserwować, pokopać i zawsze znajdzie się jakiś mądrala, który tworzy drobne cuda. Nie zawsze jest to jedna i ta sama, czy określona osoba. Czasem jest ich kilka; każda po jednym, dwóch wierszach. Nie przytoczę tu, bo forum jest bardzo obszerne i, teraz, gdy szukam jak na złość nie mogę nic znaleźć. Poezja jest zresztą tak subiektywna, że to, co jedni uznają za piękno, dla innych jest banałem, więc może i lepiej, że nic nie podam konkretnego, bo kto wie, czy przypadłoby Ci do gustu? W każdym razie ciężko się załapać na wiersz miesiąca (lub tekst prozaiczny miesiąca; tylko raz mi się to udało z "Krokami"), więc konkurencja jest naprawdę duża, a ludzie mają na serio nieraz wielki talent. ;)
  8. Dziękuję za opinie. Miłe jest samo to, że ktoś się zainteresował. :blush: @Beatko; dziękuję bardzo. Też mam jakiś sentyment do tego wiersza, choć pewnie wiele mu brak do ideału. @Paula; Tobie dziękuję szczególnie, że zadałaś sobie trud przeczytania i krótkiego skomentowania każdego wiersza. Co do mcdonaldyzacji; obie formy są poprawne - książka od WOS'u, w której pojawiło się to określenie dawno kiedyś, nie może mnie okłamywać. ;) Zresztą sprawdziłam też uprzednio dla pewności pisownię i wychodzi na to, że są dwie formy. Ta nawet lepiej się nadaje, bo podkreśla gólną anglizację i makaronizację naszego języka; coraz więcej cool, OK, sorry i całej bandy makaronizmów w Polskim narzeczu. Pracuję, pracuję. Zawsze, nawet u prawdziwych pisarzy, jest coś co można udoskonalić, poprawić, dopełnić. Poza tym, moje opowiadania są nadal o niebo lepsze, niż wiersze. Wiersz to dalej jest dla mnie swojego rodzaju eksperyment poetycki, a nie rzeczywista poezja. Taka forma ćwiczenia języka, urozmaicania wiedzy o składni i niuansach wymowy literackiej. Nie tracę nadziei, że kiedyś wypracuję coś więcej. Do tej pory moim jedynym lepiej ocenionym wierszykiem był "Szkic". No, w każdym razie, dziękuję jeszcze raz. Kiitos. @annaif; dziękuję, ale zaufaj mi, że na tym forum są poeci, którzy zasługują na to bardziej. Prawdziwi geniusze, którzy, może kiedyś, zostaną znanymi pisarzami. Trzymam kciuki za nich... no i za siebie po części też. :D
  9. [video=youtube] Pytanie nr 1: gdzie jest "Scaretale"? Anette + SLS = tak Anette + CCM = nie Solo Troya przed OTHAFA = tak, tak! :happy:
  10. Porcja, dla odmiany poetycka. Nie jestem zbyt dobrym "masowym" poetą, szczerze mówiąc, bynajmniej nie w mniemaniu ludu, ale, czy to przeszkadza mi pisać? ;) Lubię poezję, a ćwiczenie językowe w postaci pisania wierszy, rozluźnia mnie i pozwala pobawić się słowami. "100 000 000" "Cmentarzysko długopisów" "Automorderstwo"
  11. Ja np. nie słyszę magii w głosie Anette na koncertach z trasy DPP. Lepiej jej szło na IM. Nagrania studyjne z Anette, jednak, i tak zawsze były lepsze niż występy żywo. To moja opinia, moje ucho. Co do Floor, weź poprawkę na to, że ona jest nowa i musiała szybko się aklimatyzować, uczyć, zatem, tak jak Anette na początku, brak jej wprawy, luzu, zdecydowania i własnych, naprawdę "swoich" utworów. Myślę, że jak się już na spokojnie przyzwyczai, jak ochłonie i dostanie własny repertuar, poćwiczy to rezultat może być oszałamiający. Jej głos jest ciężki, ale jest też wielowymiarowy i odrobina ogłady może czynić tu cuda. :-D
  12. Chyba, żeby sobie Anette popatrzyła jak pięknie musieli się przez nią namęczyć montażyści, bo księżniczka strzeliła focha i zabroniła wykorzystywać swojego wizerunku oraz o ile lepiej radzi sobie Floor. A poważnie, to mogła dać spokój z tym wizerunkiem; wystarczyło pismo o "niewykorzystywaniu wizerunku Anette Olzon w sposób niekorzystny, obraźliwy, , lub w inny równie złośliwy" i byłby spokój, a nie hipokryzja. Była w zespole? Była. Więc niech teraz nie udaje, że nie, wymyślając takie rzeczy. Co do wokalu, mój żart szczególnie nie fair, bo niektóre piosenki szły jej lepiej niż Floor; np. "Scaretale", czy "Slow, Love, Slow".
  13. Czy tylko ja uważam, że twórcy trailerów mają niezwykły talent to wycinania/przygłuszania fragmentów, ujawniających wokal Floor, który, jak wiadomo, interesuje fanów najbardziej? :dodgy:
  14. Może masz rację. Twoja opinia wydaje mi się bardzo sensowna, Adrianie, podejrzewam, że po tak filmowym, tak orkiestralnym albumie jakim było IM, Tuo zechce nieco ochłonąć i zaznaczyć pozycję zespołu, który z płyty, na płytę zaczyna nam się wtapiać w tło orkiestralno-chóralne. Nie to, żebym narzekała; jakikolwiek obiorą kierunek, jeśli ich muzyka nadal będzie magiczna, to jestem za. Jednak, jednej, porządnej, długiej kompozycji, w której udział orkiestry będzie prawdopodobnie niezaprzeczalny, możemy się spodziewać i mam nadzieję, że skoro tak wcześnie to ogłosili, to Tuomas nie podzieli jej na dwa człony jak to było w przypadku SOM i IM. Ta zmiana była w sumie pozytywna (choć zdania są różne; że album powinien się kończyć tym zwieńczającym zdaniem, dającym do myślenia, a nie medley'em), bo SOM powinno kończyć się głuchą nutą, a nie symfoniczną eksplozją, ale jednak wolałabym tym razem jedną, wielką symfonię od A do Z. @Beatko; ja też ubóstwiam długie symfonie Nightwisha. Tuomas sam zawsze mówił, że lepiej czuje się w komponowaniu długich utworów, bo dają mu miejsce i pole do popisu. Zgadzam się odnośnie wokalistki; Floor zna zespół od dawna i porusza się w metalowych kręgach, więc śpiewanie w NW przyjdzie jej łatwiej i swobodniej, a i Tuomas pomny tego, co dzieje się z piosenkami, niedostosowanymi do skali głosu i umiejętności wokalistki, będzie przykładał do tego jeszcze większą wagę (wiem, że pisał pod głos Tarji, bo nie miał wtedy jeszcze Anette, żeby pisać pod nią, ale to doświadczenie zmobilizuje go, jak mniemam, do dokładniejszego studiowania głosu wokalistki). Oczywiście ta swoboda spowoduje więcej eksperymentów, wspomnianych przez Ciebie, Beatko, miszmaszów, synkretyzmów muzycznych i całej gamy niespodzianek. Wiem jedno, to nadal będzie magia NW, magia poezji, symfonii i metafory. Po tylu latach, ufam Tuomasowi absolutnie. Wiem, że on nie umie "psuć" dokumentnie całych albumów. Taka jest moja opinia i w muzykach cała nadzieja.
  15. W tym rzecz, że już wiadomo bo zespół się pochwalił tym ostatnio, że będzie najdłuższy kawałek ever :D Uważam, że NW w składzie z Marco jest w stanie się cofnąć do CC maksymalnie, nawet jakby chcieli to nie są w stanie brzmieć jak na OB/WM z Marco. Zupełnie inne ułożenie basu w przestrzeni muzycznej, obniżone strojenie i basu i gitar przede wszystkim. W jakimś sensie Last Ride of The Day, to jest takie nawiązanie do tamtych czasów, a mimo wszystko to brzmi jak NW współczesny, nie da się cofnąć czasu i zmian. Predzej widzę jakieś akustyczne rzeczy. Swoją drogą folk w NW to też (a może nawet głównie) ostatnie lata i płyty, więc niekoniecznie korzenie. A bez orkiestry i chórów utwór może brzmieć jak powiedzmy: Live to Tell The Tale, to jest utwór bez orkiestry, a z dużą ilością "nightwishowych klawiszy". Niemniej ma być orkiestrą, więc z orkiestrą u boku, tak czy siak wątpię żeby cokolwiek, co zrobią kojarzyło się z erą sprzed Once. Nie wiem jak Tuomas rozumie te "korzenie" ;) O, a ja przysnęłam i, albo nie dowiedziałam się, że czeka nas długaśna symfonia, albo wyleciało mi z głowy, podczas czytania milionów różnych wywiadów. Cudnie. Ostatni, najdłuższy miał około 14 minut... zatem, czekam na 20 minut! Symfonia no. 1 by Tuomas Lauri Johannes Holopainen. :-D Odnośnie tego, dokąd zespół jest w stanie muzycznie się cofnąć; mnie bardziej chodziło o klimat OB, lub WM, niż styl muzyczny, strojenia i inne muzyczne terminy. Odbiór albumu, mam nadzieję, będzie zawierał pierwiastek starości rodem z "Fantasmic", "Dead Boy's Poem", czy "Sleeping Sun". Wystarczy nieco ściszyć orkiestrę i chór pokrętłem w kilku utworach i wyostrzyć brzmienie instrumentów głównych. Nie oczekuję, że zespół cofnie się realnie do starych albumów, bo Tuomas, choć mówi o "korzeniach", zawsze chce czegoś nowego i nie wróci do muzycznej kolebki, aż tak namacalnie. Bardziej metaforycznie, eterycznie, niż zauważalnie. Mam nadal nadzieję, że album nie będzie zbyt akustyczny, bo groźba epilogu Nightwisha może wówczas być dosyć realna (liczę jeszcze choćby na 3 albumy i ze dwa porządne koncerty z dokumentem w stylu End Of Innocence). Folk - tak, okazjonalnie, orkiestra - zdecydowanie tak, w większości utworów, chór - tak, ale bez przesady, na Boga, chcę słyszeć zespół, instrumenty główne - tak, tak, tak i akustyczne kawałki - tak, ale nie przeważająco. Skoro będzie długa symfonia, to mam nadzieję, że akustyczne brzmienie całości okaże się jedynie mitem.
  16. Zdecydowanie nie zgadzam się z Twoją opinią. Jest taka mądrość ludowa, która głosi że: :"tylko krowa nie zmienia zdania". Są ludzie, którzy nie są pewni swoich przekonań i potrzebują bodźca, żeby je odnaleźć. Czasem takim bodźcem, jest właśnie związek z drugą osobą, której przekonania mogą się u nas przyjąć. Znam osobiście takie przypadki przebiegające w obie strony: osoby, która była katolikiem ale po wejściu w związek z ateistą stwierdziła, że takie poglądy do niej bardziej pasują. Znam również osobę, która była niewierząca, a po wejściu w związek z katolikiem, stwierdziła że takie przekonania jej odpowiadają. Ci ludzie nie są pantoflami, nie zostali zmanipulowani, przez swoje połówki. Powiedziałabym raczej, że zmienili punkt widzenia i nie ma w tym nic złego. Sprawy religijne są tak silnie ugruntowane, że same prośby partnera raczej nie będą skuteczne, taka osoba sama musi chcieć zmiany. Jeśli Master byłby gotowy zmienić się dla swojej dziewczyny, to wnioskuję że wciąż poszukuje swojej drogi. Chociaż, może to być metoda prób i błędów. Masz oczywiście rację, ale ja nie komentowałam ogółu, a odnosiłam się do tej, konkretnej sytuacji, w której nie czuję zmiany duchowej ze względu na ideę, prawdziwej zmiany, ale zmianę "żeby był spokój jestem ewentualnie w stanie odpuścić". Marcin, sformułował wypowiedź właśnie w taki sposób; nie czuć, że zmienia się z wewnętrznej chęci (co nam przypomina, że zawsze należy pisać posty w taki sposób, by nie były dwuznaczne). Zmiany poglądów powinny, według mnie, wynikać z duchowych przemian, świadomych i personalnych, a nie z przymusu dopasowania się do czyiś racji, nawet jeśli jest to osoba nam droga. Jeśli zatem jest nam tak bliska, powinna być w stanie zaakceptować nasze poglądy, które z czasem mogą się zmienić, ale zmiana z dnia na dzień nie brzmi zbyt... wiarygodnie. Takie szybkie zmiany są zazwyczaj pochopne, nieprzemyślane. Pytanie dosyć niedyskretne; czy w razie końca związku, zainteresowany nadal będzie uczęszczał na msze i uczestniczył w życiu Kościoła jako prawdziwy katolik? Poglądy, zatem, zmieniać można, jak najbardziej, ale pod wpływem przemyśleń, analiz i szczerych chęci zmiany, a nie natychmiast, pod wpływem impulsu i dla zaimponowania komukolwiek. Jeśli, przypuśćmy, moja przyjaciółka zainteresuje mnie swoim wyznaniem (mojego nie lubi, nie uznaje) to, po gruntownych przemyśleniach i studiach na temat wyznania, mogę zmienić decyzję i stać się wyznawcą jej religii. Powoli, na próbę, ale dla siebie, nie dla niej. Nagłe decyzje naprawdę rzadko odnoszą pozytywne rezultaty.
  17. Mam nadzieję, że "powrót do korzeni" znaczy tyle, co powrót do Oceanborn, czy Wishmaster, a nie do Angels Fall First (co możemy w sumie wykluczyć, gdyż orkiestra i chór zostaną), bo Tuomas coś mówił, że pierwotny album akustyczny może być ostatnim albumem Nightwisha... a tego nie chcemy! Jestem za lepiej słyszalnymi klawiszami i gitarą, za atmosferą tajemniczej bajkowości (z IM), ale też za odrobiną power metalowych wstawek, folkowych, szybkich i mocarnych oraz za mieszaniem technik wokalnych. Niech Floor pokaże nam skalę swojego głosu, używając różnych technik - czego się spodziewam jako elementu zaskoczenia. Niech i Troy dorzuci swój soft vocal w jednej, choćby piosence od A do Z. Znowu będzie długi utwór, ale nie wiemy, czy dłuższy niż TPATP, bo "Song Of Myself" było nieco krótsze - jestem za mocarną symfonią, istnym majstersztykiem popisowym Tuomasa i długość nie jest ważna, byle coś 10+. Z niespodzianek, jestem pewna nowych instrumentów i stylów, a rozważam możliwość wystąpień na żywo z chórem, lub orkiestrą, bo Tuomas marzy o tym od dawna; podczas IM tego nie mieliśmy ze względu na koszty filmu. Może teraz? Chwilowo innych życzeń brak. A nie, nie! Jeszcze jedno... NIECH SIĘ POŚPIESZĄ, BŁAGAM! :happy:
  18. Oj Marcinie, nie wstyd Ci? ;) Jeżeli "twoja kobieta" nie jest w stanie zaakceptować twojego ateizmu to nie jest zbyt dobrym materiałem na partnerkę. Ponadto, cóż wart jest twój charakter, punkt widzenia i własne racje, skoro tak łatwo jesteś w stanie z nich zrezygnować? Czy chodzenie do "kościółka" dla kogoś uczyni Cię chrześcijaninem? Powiem Ci, że tak, jak stanie w garażu uczyni Cię samochodem. Można wyrzec się czegoś dla związku (alkoholu, kotów (bo partner ma uczulenie), bekania), ale nie duszy. Taka babka, która oczekuje od Ciebie zmiany duszy, wprowadzi w przyszłości straszny totalitaryzm i w mgnieniu oka zostaniesz pantoflarzem. Fight, Marcin, fight! :) A tak wgl. to nie uważam, żeby chodzenie do kościoła, spowiedź, komunia były wyznacznikami wiary. Wiara to cecha duszy, a skoro Bóg jest wszędzie to można z nim rozmawiać tak w kościele, jak na łące. W kościele nie umiem się skupić, a ponoć nieszczera modlitwa to "grzech", zatem chyba sensownie jest modlić się w formie rozmowy, a nie regułek, nie w kościele na siłę, ale w duszy, szczerze. Uważam się za agnostyka. Mam opory przed instytucją Kościoła - zbyt wiele zgrzytnięć, zbyt wiele luk w prawie kościelnym, zbyt wiele naciągnięć i przekłamań. Wierzę w dobro i w Boga po swojemu; myślę, że najważniejsze jest to, aby człowiek był mniej więcej dobry i starał się żyć w zgodzie ze światem, a resztę czas (Bóg?) rozsądzi.
  19. Też się uwielbiam. Zatem, Paulino, domysły o Tuomasie i Johannie są owszem ciekawe, ale pilnuj, żeby nie przegiąć pały i nie dotrzeć do etapu interpretowania samej Johanny i jej utworów, bo to wątek, dotyczący Nightwisha, a nie tajemnic alkowy poszczególnych członków i ich partnerek. Można pisać o Kurkeli, ale skupmy się głównie na interpretacji bytności owej damy w piosenkach NW, a jej utwory traktujmy bardzo marginalne, o ile nie mają bezpośredniego wpływu na twórczość Tuomasa. Snucie domysłów nad WYLAST to ciekawe pole, ale musisz pamiętać, że utwór był pisany do filmu Lieksa!, a autorem był pospołu Marco, zatem nie szalałabym z zastanowieniami, czy to o niej i do niej. Już bardziej prawdopodobnym jest "Slow, Love, Slow", które jest raczej ogólnikowe niż spersonalizowane. Poza tym, nie wiadomo od kiedy Tuomas jest z Johanną; plotka mówi, że od okolic DPP, ale i są zdania odnośnie Once (dziewczyna Tuomasa towarzyszyła mu podczas chrztu indiańskiego, który zresztą był ponoć stekiem łgarstw, ale o tym innym razem). @Sami; nie wiem kto to może być, może Troy? Ale i on miałby chyba lepszy akcent. Może ktoś od Jukki, lub Emppu? Oni tez musieli pewno kogoś dać do recytacji od siebie. Skoro chwilowo cisza to powiem nieco o wspomnianych łgarstwach indiańskich, choć są osoby, którym się to nie spodoba. Otóż, jakiś czas temu wybuchła kłótnia na oficjalnym forum Tuomasa jakoby John Two-Hawks nie był Indianinem, a język z "Creek's Mary Blood" to stek bzdur. Pewna dziewczyna/kobieta oglądała EOAE z koleżanką na DVD. Koleżanka akurat była biegła w języku Indian Lakota, gdyż miała korzenie indiańskie i strasznie się oburzyła, bo... to nie był język Lakota! Fani zrobili dochodzenie, pisali do organizacji i zrzeszeń i dowiedzieli się od pewnego pana, właściciela takiej organizacyjki, wielkiego autorytetu, zresztą, że zna Two-Hawksa i, że ten człowiek jest stekiem bzdur i przekłamań. Nic się nie zgadza; język, rytuał. Nic. Cóż, mam nadzieję, że nie burzę niczyich idyllicznych wizji. Temat, w którym wybuchł spór został zamknięty. Administrator ujawnił, że "są osoby, które nie chcą, by kontynuować ten temat". Dla mnie to cokolwiek podejrzane i może "te osoby" po prostu nie chcą, żeby Tuomas (świnka skarbonka wytwórni i zespołu) się dowiedział... zdaje się, że polecenie zamknięcia wypłynęło od któregoś z członków zespołu. Link do zamkniętego tematu: KLIK
  20. [video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=yNmtSXM0kMc :-D I od razu przed oczami mam mojego idola - ołowianego żołnierzyka. PS. O taak, Izzy, ukochany! :D
  21. @Paula; tak można snuć domysły o Johannie, ale nie róbcie mi tu tylko opery mydlanej, bo zatłukę was wałkiem do ciasta :D. Matka Tuomasa na pewno, bo poznaje ją po głosie. Widziałam zbyt wiele wywiadów, żeby jej nie poznać. Mówi część "Dear child, stop working, go play...". Tony nie - poznalibyśmy. Może ojciec Tuomasa? On tak rzadko coś mówi, że go nie poznaję. Albo Plamen Dimov? @Sami; Tuomas to być nie może, bo Marco wspomniał kiedyś w wywiadzie, że nikt z zespołu się tam nie udziela, a głos Maestra bym poznała niezawodnie. A o anettowych wybrańcach nie wiedziałam! ;)
  22. Temat, koncentrujący się wokół wyłapywania drobnych smaczków nightwishowej filozofii. Inspiracji, bezpośrednich i pośrednich nawiązań, naszych domysłów i całej gamy spostrzeżeń (choćby i błędnych), skojarzeń... Chodzi mi o rozpętanie intelektualnej dyskusji, zmuszającej do myślenia fanów, a jednocześnie skatalogowanie naszej wiedzy na temat ukrytych skarbów tekstów i muzyki Nightwisha, która może posłużyć później administratorom do poszerzenia tematu ciekawostek na stronie. Wiele wiemy i wydaje nam się, że ta wiedza jest oczywista też dla innych, a tymczasem może się okazać, że wielu ma ubytki w wiedzy. Czas je uzupełnić! Pomysł przyszedł mi do głowy, gdy zdałam sobie sprawę, że nie wiem kto (dokładnie kto, wszystkie osoby) recytują w "Song Of Myself"! Kilka znam, ale nie wszystkie! Czy są jakieś domysły, albo konkretna wiedza na ten temat? Wiem, że recytują: Johanna Kurkela, ojciec Marco i dwóch jego synów, Troy Donockley, Pip Williams i matka Tuomasa. Czy ktoś wie coś więcej? :-D PS. Temat jest odrębny od wątku interpretacji tekstów, bo tu nie będziemy się zagłębiać w analizy całych liryków, tylko będziemy wyłapywać istotne, drobne rzeczy. Bez całościowego rozbierania tekstów na segmenty. Tylko ciekawostki, smaczki.
  23. Właściwie, gdy przeczytałam ten temat, od razu nasunęło mi się z jakiegoś powodu skojarzenie z radiem na oficjalnej stronie Tuomasa, podczas którego, w czasie antenowym, użytkownicy rozmawiają na czacie o utworach, audycji, zamawiają piosenki itd. Tu raczej radio się nie sprawdzi, bo, jak mniemam, brak nam sprzętu i umiejętności (chyba, że ktoś ma, to zachęcam, może rozkręcimy rozgłośnię :D), ale pomysł, żeby robić sesje tematyczne jest niezły. Co jakiś czas ktoś zgłosi temat, datę i przedział godzinowy i będziemy dyskutować wokół tematu; np. Temat: Dyskusje na temat liryków Nightwisha, symboliki tekstów i inspiracji literackich - 10.05.13, godz. 18-22. Kto deklaruje obecność? Oczywiście takie sesje odbywałyby się co jakiś czas, a żeby poprawić frekwencję na czacie, poza "czasem antenowym", wystarczy pisać tu, w temacie kiedy macie czas, kiedy jesteście na czacie i zapraszać innych do dołączenia oraz wspólnej dyskusji. Prosty pomysł. Wystarczy sprawdzić kto jest online, napisać tu post, wleźć na chat i czekać, czy podejmą inicjatywę.
  24. Reklama napisów. Tak, są bardzo dokładne; potknięć wykryłam 2 wczoraj, ale w to raczej bzdury; "ę" zamiast "e" i "bańce", bodajże zamiast "bańki". Nie miejcie mi za złe - nawet pedant czasem czegoś nie dopatrzy. Poza tym są zupełnie dobre. Polecam (autoreklama Taiteiliji :happy: )!
  25. Taiteilija

    Zapodaj nutę

    [video=youtube] Coś, co raz usłyszane potrafi się karygodnie uczepić i nucić się cały dzień. Ratunku! Nie mogę tego wywalić! :happy:
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.