Jump to content

Taiteilija

Moderators
  • Content Count

    1961
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    168

Everything posted by Taiteilija

  1. Genialna jest ta prowokacyjna recenzja, wręcz wspaniała! Mam wrażenie, że jej autorem jest ten sam mędrzec, który napisał ongi recenzję na temat solowego albumu Tuo, w której krytykował beznadziejny patos i lipne brzmienie (do tego, we wstępie napisał, że nie lubi Nightwisha (!)). Zgadzam się z przedmówczynią: jak można recenzować album zespołu, nie mając pojęcia o jego twórczości?! Autor powinien mieć jakieś kompetencje, skoro przedstawia recenzję. Taak, zrezygnujcie z gitar, z perkusji, wokalu, bas w sumie nie jest potrzebny, a klawiszy i tak nikt nie słyszy, orkiestra lipna, to wywalić, a Troy brzmi zbyt folkowo, więc... w sumie... idźcie obierać buraki na pole, polerować hipopotamy, czy coś, panowie-grajki. ;) Co do recenzji innych, są podzielone, bo i ludzie oczekują różnych rzeczy i w różnych gustują, toteż i opinie nie są jednolite. Zresztą, co im da jeden odsłuch? Z albumem trzeba się osłuchać i wtedy recenzja będzie pełna. Wiesz, nie trzeba znać żadnej z pozostałych płyt zespołu X, żeby mieć swoją opinię na temat jednego. Co to ma do rzeczy? Opinię, oczywiście, może każdy mieć swoją i ją wyrażać, ale jeżeli ktoś jest choć w miarę profesjonalnym recenzentem, a, o ile zrozumiałam, odsłuch albumu odbył się dla wybrańców, głownie z prasy, to wypada pisać recenzję w oparciu o wiedzę o zespole, albo chociaż być znawcą danego gatunku muzyki, bo inaczej recenzja taka jest mało wartościowa dla odbiorców. Może być wartościowa wówczas chyba tylko dla ludzi o tak samo nikłej wiedzy, jak autor.
  2. Zgadzam się z Millą! To co? Jedziemy razem ochrzaniać warchoła? Growl! W tylnej części ciała im się już poprzewracało i co jeszcze? Może disco polo i rap w wykonaniu Emppu z podkładem Skrillexa?! :happy: A szczerze, to nie sądzę, by była cała growlowa piosenka. To nie w stylu NW. Zazwyczaj mocne partie u NW pojawiają się fragmentarycznie tak, jak np. atak wokalu Marco w "The Poet...". Raczej spodziewam się growlu w 1, max 2 piosenkach, a recenzent wspomniał o nim, bo jest czymś nowym jeżeli o NW chodzi i dlatego rzucał się... w uszy. ;)
  3. Trochę smuci mnie mała liczba ballad na płycie, bo jestem wielką fanką wolnych kawałków, a IM miało ich, o ile dobrze kojarzę, aż 4, a tu tylko jedna prawdziwa ballada. Zapewne "Alpenglow". No, ale zobaczymy, mocne kawałki tez lubię, byle były jednocześnie niezbyt heavy-hardcore-zgrzyt-pisk-dysharmonia, ale to u NW jest rzadkie, toteż jestem raczej spokojna. Jeszcze jedno... EDIT: w związku z postem Lucida. "It’s like a heavier and more dynamic version of Imaginaerum" - to mnie cieszy! IM to jedna z moich ulubionych płyt, jeżeli chodzi o klimat przede wszystkim, ale i ogół. IM w wersji dynamicznej z Floor może skopać nam nieźle... tylną część ciała! :D "“Yours Is An Empty Hope” is a brutal and heavy song" - wyczuwam nie moje klimaty, bo wolę ballady, jak wspomniałam i twory pośrednie lub mieszane (między heavy, a balladą, a mid-heavy), ale zobaczymy, bo a nuż to będzie jeden z tych heavy kawałków, które polubię. ;) "“My Walden” is very folky with pipes" - ooo, świetnie! Lubię folkowe wstawki w klimacie Nightwishowym i uwielbiam brzmienie dud. Czuję pieśniałkę o dziczy, lesie i człowieku, żyjącym w zgodzie z naturą. Rokuje nadzieje! “Our Decades in the Sun” - a pomyliłam się! myślałam, że balladą będzie AG. "Floor’s vocal range isn’t used evenly, she sings ‘normally’ most of the time but has powerful moments when they are needed. She has a “hauntingly beautiful” operatic part in the final song." - oj, szkoda! Miałam nadzieję, że będzie większe zróżnicowanie i mniej tego "normalnego" wokalu, ale cóż! Anette też pokazała co potrafi dopiero na drugim krążku z NW. Możliwe, że EFMB będzie rozgrzewką,a prawdziwie Floor zabłyśnie na następnym. No, ale to się jeszcze zobaczy...
  4. Uważam za istotne wspomnieć o czymś, co mnie teraz trochę sparaliżowało. Otóż, jakiś tydzień temu, stojąc na przystanku rozmyślałam o kształtach i kolorach oczu i nagle przypomniało mi się zdjęcie tej dziewczyny, tej samej z opisu utworu nr 10, które kiedyś widziałam na jakiejś internetowej liście typu "najpiękniejsze oczy na świecie" i rozmyślałam co jest w jej oczach takiego, wspominałam je. Nawet nie wiedziałam kto to jest, ani skąd jest zdjęcie... wcięło mnie, bo tydzień po tych dziwnych rozmyślaniach trafiam na to zdjęcie tutaj. Mam silne déjà vu. O_O Co do samych oczy - po spojrzeniu na zdjęcie w lepszej jakości, tym bardziej rozumiem, czemu ktoś chciałby pisać o jej oczach utwór (oraz, czemu są one uważane za piękne - doczekałam się podsumowania od losu odnośnie moich zeszłotygodniowych refleksji, można powiedzieć :D): Nie powiem, kusi mnie utwór "The Eyes Of Sharbat Gula". Ale interesuje mnie też "Edema Ruh" (trupa artystów koczowniczych brzmi ciekawie! Utwór może być podobny tematycznie do "Nightquest") i ów kolejny patetyczny kolos "The Greatest Show On Earth", bo, jak wiadomo, Tuo mistrzem jest nad mistrze takich kolosalnych symfonii. Ach, ten frustrujący moment, gdy widzisz listę piosenek i tak bardzo chcesz je z czymś kojarzyć, z melodią, z atmosferą, a nie mają jeszcze w Twojej głowie nawiązań muzycznych i czujesz się, jakbyś pił z pustego kubka. Doświadczyłam tego samego, czytając listę IM przed premierą. To jak próba wypatrzenia kształtów w absolutnej ciemności - oczy Ci wypływają, starasz się nie mrugać, a i tak nic nie potrafisz zobaczyć ponad to, co jest: ciemność. Czekam na podniesienie kurtyny z zapartym tchem. Tytuły są więcej niż obiecujące.
  5. Atmosfera tajemniczości to stała domena Tuomasa i rozumiem jej uzasadnienie, zarówno komercyjne, jak i osobiste. Artysta nie chce psuć samemu sobie (bo tu nie całkiem chodzi o fanów!) wielkiego momentu narodzin swojego dzieła, chce pieczołowicie przygotować poród i myślę, że ma prawo, o tyle, o ile, pozwala na to przemysł muzyczny, na dowolną manifestację swojej twórczości. Minimalizm pod względem ilości dostępnych danych jest, przyznaję, frustrujący i może nieco przesadny, ale Holopainen to perfekcjonista i marzy o doskonałej premierze każdego swojego muzycznego berbecia. Nie wiem, czy chodzi tylko o przeświadczenie Tuomasa, że album będzie doskonały, w związku z czym singiel jest zbędny. Raczej jego niechęć wobec wydawania singla motywować należy jego szczerą nienawiścią do wybierania singli. To tak, jakby malarz miał sprzedawać tylko kawałek swojego płótna wybrany przez wyższą instancję, który nijak się ma do pełnego obrazu. Udostępnienie tak małego kawałka nie tylko ujawnia rąbek tajemnicy niezbędnej do prawidłowych narodzin dzieła, ale też wyszarpuje mały fragment dzieła, odcina go i ten kawałek zawsze będzie w jakimś sensie obcy, odizolowany. Ponadto, przecież, jak Tuo mówi, ten singiel nie ujawnia sedna albumu i przez to album może stracić, bo jeżeli komuś nie spodoba się singiel, to z większą niechęcią sięgnie po album, albo odłoży kupno. To chyba normalne, że artysta chce przekazać dzieło fanom, starając się możliwie jak najbardziej zbliżyć ich doznania do własnego, gdy dzieło tworzył. Oczywiście, każdy jest inny, ale po co dawać fanom wybór? Czy niedanie go sprawi, że album będzie się cieszył mniejszą popularnością? Nie sądzę, a może być własnie zupełnie na odwrót! Myślę, że Tuomas ma prawo do wyboru, w jaki chce swoje dzieło pokazać, bo przecież, mimo że zespół utrzymuje się z zainteresowania fanów, każdy artysta tworzy tak naprawdę dla siebie, własnego ukontentowania i ma prawo do własnego wyboru artystycznego onanizmu (przepraszam za wyrażenie! :D), nawet jeżeli rozkosz zapewniają mu fani, ich opinie, a najpełniej - sprzedaż płyt, biletów (pełne sale), gadżetów... W końcu rozkosz nie płynie tylko z pochwał, ale też z własnej próżnej uciechy, jaką daje tworzenie, nie tylko dzieła, ale też momentu jego zaprezentowania (nie ze względu na reakcję odbiorcy, ale ze względu na perfekcjonistyczną myśl typowego pedanta, że wszystko zostało przygotowane i zaprezentowane tak, jak sobie to wyśnił).
  6. Dziękuję za życzenia, Adrian i Dave. :) Mam szczególnie nadzieję na zdanie tej przeklętej sesji i więcej sukcesów artystycznych.
  7. Heart Asks Pleasure First
  8. Dziękuję ogromnie, Sami! :D Nie chwalę się, bo z natury nie jestem chwalipiętą (za bardzo :happy: ), albo uczę się na sesję i dopiero teraz na forum weszłam! Dziękuję bardzo, Milla! :)
  9. Wszyscy się cieszymy, Lars, że posiadasz szeroką wiedzę na temat tajników muzyki, o której wielu z nas mogłoby zaledwie marzyć, ale, czy, ze względu na ignorancję znacznej większosci userów, mogłbyś choć częściowo porzucić fachowy ton na rzecz nieco prostszej terminologii zrozumiałej dla wszystkich? Wiele osób chciałoby brać udział w dyskusji, a mogą zaledwie nieliczne. Posługujmy się w miarę zrozumiałym dla wszystkich narzeczem, a bardziej skomplikowane terminy tłumaczmy reszcie dla pełnego zrozumienia powszechnego i szybkiego rozwoju dyskusji.
  10. Taiteilija

    Narzekamy

    Muszę wracać do Gdańska, a jutro powracają zajęcia na Uniwersytecie. Do tego sesja idzie, a ja tonę w notatkach i absolutnie nie wyrabiam. Kwestionuję po stokroć tezę na temat tego, że mój kierunek jest lekki, łatwy i przyjemny. O ile nie jesteś chodzącą encyklopedią, słownikiem i robotem wielofunkcyjnym, to lekko niestety nie ma. Do tego obudził się we mnie tajony leń i romantyk, który zamiast pracować, woli liczyć gwiazdy, zachwycać się poezją i prowadzić bezproduktywną egzystencję pasożytniczą. Ech... -,-
  11. Taiteilija

    Nasz image

    To zależy od tego, kto je nosi i jaki krój. Akuratnie noszą je modne chłopaczki w buraczanych rurkach i to trochę rujnuje mi postrzeganie, bo za współczesną modą męską kreowaną przez jakieś H&M'y nie przepadam. Sama lubię nosić męskie, za duże koszule, w tym te w kratę (oczywiście nie w każdą kratę - w taką, jaka nie kojarzy mi się zbytnio z: drwalem, prostym chłopem, informatykiem, albo lalusiem) i to, czy podobałyby mi się noszone przez faceta zależy od tego jaki to człowiek (lubię go?), jaki to krój koszuli i wzór kraty.
  12. [video=youtube] Wspaniały jest ten walc! :-D
  13. Notatki na sesję zimową. -,-
  14. Taiteilija

    Filmy

    Wczoraj obejrzałam sobie film pt. "Cyrulik Syberyjski" i powiem wam, że się nieco na nim zawiodłam. Obraz ów na Filmwebie cieszy się znakomitą większością pozytywnych opinii, ocenę ma 7,8, czyli, jak na standardy tejże strony, wysoką, opis niewiele mi powiedział, myślę, obejrzę. Niby wszystko było w porządku, dobra gra aktorska, kostiumy, plenery... Największy problem stanowił schemat fabularny, który był rozlazły, nie miał rdzenia, brakowało mu nieco kręgosłupa. Raz człowiek myślał, że fabuła kręcić się będzie wokół tej osoby, a tymczasem nagle postać stawała się epizodyczną, znikała, żeby potem wrócić w pełnym wymiarze i było w takim nieładzie coś irytującego. Ponadto, często prezentowane było jakieś abstrakcyjne pojęcie i człowiek myślał, że będzie ono istotne, tymczasem, mimo poświęconego mu czasu i pietyzmu, pojęcie okazywało się mało istotne, lub nieistotne. Co jeszcze... A! Film określony był jako melodramat, a tymczasem melodramatyczna była tylko część finałowa (nie zdradzę szczegółów, może ktoś się skusi), bo wcześniej film był komedią, dziwną nieco, ruską i przewrotną. :D Nie tyle mi to przeszkadzało, co wprowadzało w mojej głowie mały zamęt dodatkowy. Ogólnie film nie był najgorszy, ale po takich ocenach spodziewałam się czegoś lepszego. Dałam mu ocenę 7/10, choć może powinna być ciut niższa, no 6,5, ale Filmweb nie dopuszcza połówek, niestety. Opis fabuły: II połowa XIX wieku. Jane Callahan udaje się do carskiej Rosji, gdzie ma pomóc w interesach amerykańskiemu wynalazcy. Link na FW: KLIK Musze go kiedyś obejrzeć jeszcze raz, może wtedy coś, niecoś mi się przejaśni i zrozumiem skąd takie wspaniałe oceny.
  15. Taiteilija

    Narzekamy

    Nie martw się. Mam 161/2 cm i 20 lat niebawem, więc i ja, idąc tym tropem, jestem hobbitem. Bucik mam rozmiaru 36 i glanów w tym rozmiarze jak na lekarstwo toteż noszę 38. Witaj w klubie hobbitów, Lucyfretko! :D
  16. Taiteilija

    Święta 2014

    Nie lubię Sylwestra, nie lubię tłumu ludzi, imprez, nie lubię pierwszego dnia nowego roku (jak po apokalipsie zombie), a najbardziej nie lubię... alkoholu. -,- Abstynencja na czas nieokreślony - mode on.
  17. Taiteilija

    Narzekamy

    Z chęcią bym przyjęła! :D Mojej mamie też możesz użyczyć (widziała komentarz kątem oka). Sami chudzi ludzie w moim domu, ale ja to już grubo przesadziłam i, szczerze mówiąc, czuję się już nieco słabo. Cholerna anemia wraca, ręce mi drżą, łeee. :undecided: Do tego w Sylwestra też wypiłam za dużo i mnie przeczyściło z witamin. Osioł-ja.
  18. Mam nadzieję, że nie złamią obietnicy i pokładanych w nich nadziei. Szczególnie zależy mi na skończeniu Tuomasa i kobiety z drzewem. Ta ostatnia praca to, jak do tej pory, mój nieprzejednany faworyt i to o tej mówiłam ostatnio, ciesząc się, że w końcu robię coś, co mnie satysfakcjonuje w pełni nieomal, a to rzadka rzecz. To eksperyment z czarnym długopisem, a to trochę stresująca zabawa, bo jedna zła kreska i koniec, nie zmażę tego gumką i praca zdechnie. Za sto lat skończę... w takim tempie w jakim się za nią zabieram. Ech. Beksiński mówisz? Nie strasz! Jak byłam mała widziałam jego prace w jednej z książeczek z malarstwem, należącej do mojej mamy i do dziś skóra mi cierpnie na to wspomnienie. Br! Chociaż, mimo przerażenia, prace tegoż pana robią wrażenie i talentu odmówić mu nie lza! Burton też swój chłop - znamy się z jego stylem nie od dziś! Uznam oba porównania za miły komplement. :) Dzięki za komentarz!
  19. Taiteilija

    Narzekamy

    Mogłaś mi nie przypominaaaać! :undecided: Nie lubię Sylwestra, to raz, a drugi, wczoraj stanęłam na wadze i okazało się, że pobiłam wszelkie rekordy swojej niedowagi - 42,8 kg. W gimnazjum ważyłam 46. Nie wiem jak to się dzieje, nigdy się nie odchudzałam, a jem raczej normalnie. Body what are you doing? BODY. STOP! :confused:
  20. Kolekcja nieskończonych rysunków mijającego roku by Taiteilija. Pobijam rekordy napoczętych prac. :huh:
  21. Z tegoż zwiastuna dowiedziałam się, jeżeli o istotne rzeczy idzie, tylko tego co nadmienił wyżej Lucid... czyli niewiele, oczywiście. Powinnam być przyzwyczajona do tego nieustannego czekania na byle kroplę, jak samotny wędrowiec na Saharze, ale jakoś wciąż nie jestem i wciąż mam nadzieję, gdy kolejny trailer wychodzi, że będzie jakiś BIG BANG, jakiś wielki przełom, króciutki fragmencik utworu i zawsze spotyka mnie... sromotne rozczarowanie. Dostanę amoku chyba, gdy faktycznie nastąpi przełom. ;)
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.