-
Content Count
1560 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
77
Content Type
Forums
Gallery
Calendar
Aktualności
Lyrics
Dyskografia
Reviews
Everything posted by Maciek
-
Nowy wideoklip Arkony [video=youtube] Teledysk klimatyczny, co nie zmienia faktu, że atmosferyczno - progresywno - gaze'owe wcielenie Arkony z ostatniej płyty nie jest łatwe w odbiorze.
-
Zdecydowanie ostatni album "Massive Addictive" jest najlepszy. Wcześniejsze mnie nie biorą. Ciężko powiedzieć, co obecnie gra Amaranthe, bo na pewno nie power metal czy melodic death metal jakby chciały różne encyklopedie... Moim zdaniem ostatnią płytą porzucili jakieś tam naleciałości melodeathu. Ta część agresywna to już prędzej melodic metalcore/modern metal plus trochę alternative i elektronika, a to wszystko w pop-metalowej stylistyce. Massive Addictive to naprawdę kopalnia hitów. :D
-
Najlepsze w tym utworze są tekst i szczerość, która z niego bije. Muzycznie średnio mi leży. Czasem mogę posłuchać bluesa, ale generalnie to cytując klasyka "z czarnej muzyki to najbardziej lubię black metal" :D Ma ktoś ochotę podoomać sobie...refren jest mięsisty i nomen omen krwisty. [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=4hhG2iPfBjU
-
Szybciej niż myślałem, bo 4 września to za dwa miesiące z kawałkiem. Okładka paskudna :D Ciekawa tracklista, będzie najdłuższy utwór w historii zespołu. Trochę bez sensu, że dwupłytowe wydawnictwo, gdyż takowe zazwyczaj mają sporo niepotrzebnych dłużyzn. Nie znam dwupłytowca, który jest równy przez cały czas trwania. No ale zobaczymy. :) Disc 1 1. If Eternity Should Fail (Dickinson) 8:28 2. Speed Of Light (Smith/ Dickinson) 5:01 3. The Great Unknown (Smith/ Harris) 6:37 4. The Red And The Black (Harris) 13:33 5. When The River Runs Deep (Smith/ Harris) 5:52 6. The Book Of Souls (Gers/ Harris) 10:27 Disc 2 7. Death Or Glory (Smith/ Dickinson) 5:13 8. Shadows Of The Valley (Gers/ Harris) 7:32 9. Tears Of A Clown (Smith/ Harris) 4:59 10. The Man Of Sorrows (Murray/ Harris) 6:28 11. Empire Of The Clouds (Dickinson) 18:01
-
Moje top 10 płyt Maidenów, a także wybrane highlighty. 1. Brave New World – łykam od A do Z, znakomita rzecz. Bez dwóch zdań najlepsza płyta zespołu. W zasadzie wszystko jest wyborne. Orientalny The Nomad jest powalający, podobnie Dreams of Mirrors. 2. Seventh Son of a Seventh Son – bardzo spójny krążek, druga płyta IM z syntezatorami, ale w miarę dobrze użytymi (jak na 1988 rok). Tytułowy mógłby spokojnie się bić o miano najlepszego utworu Iron Maiden. 3. Dance of Death – nigdy nie rozumiałem, czemu ta płyta jest uważana za słabszą. Znowu fantastyczny numer tytułowy, utrzymany w duchu walczyka. Prawie tak dobre jak BNW. 4. The Number of the Beast – równa płyta i sztandarowy przykład new wave of british heavy metal. Robiona pod Dio pół-ballada Children of the Damned, to mój ulubiony fragment wydawnictwa. 5. Somewhere in Time – po raz kolejny tytułowy :D i zamykający, epicki Alexander the Great. Dużo wspomnień z dawnych lat mam związanych z tym albumem. 6. Piece of Mind – surowy krążek, z wojennym "otwieraczem" i kosmicznym "zamykaczem". Plus The Trooper. 7. No Prayer for the Dying – niedoceniony album, zawierający bardziej bezpośredni materiał. Ponownie kawałek tytułowy (wow) i tak nie lubiana przez fanów - Mother Russia. :P 8. Iron Maiden – Wyróżnia się Phantom of the Opera oraz Strange World, jedna z bardzo niewielu ballad (z prawdziwego zdarzenia) w repertuarze grupy. Sporo naleciałości z hard rocka i punku, ale ten luz brzmieniowy pasuje do głosu Di’Anno. 9. A Matter of Life and Death – dużo dłużyzn, ale takie The Legacy czy The Longest Day to numery pierwsza klasa. 10. Powerslave - uważam, że ten album jest ciut przereklamowany, może przez genialną okładkę ;). Zdecydowanie Rime of the Ancient Mariner przykrywa resztę płyty. (Na 11 byłoby Fear of the Dark – znów tytułowy (hehe) i klimatyczne Afraid to Shoot Strangers to rzeczy, do których lubię wracać).
-
Nowy singiel Whyzdom. Jedynego porządnego francuskiego zespołu symphonic metalowego. [video=youtube]www.youtube.com/watch?v=5zkzQ0uurXI
-
Jeśli mówimy o echu (pasuje pod każdym względem), to nie może zabraknąć tej legendarnej kompozycji :D [video=youtube]
-
Ten kawałek nie jest po włosku, tylko po hiszpańsku (a dokładnie w meksykańskiej odmianie języka hiszpańskiego), bo Nostra Morte to grupa z Meksyku. :)
-
Nawet niezły prog – metal, początek mógł zapowiadać klimaty w stylu Bonamassy, ale oczywiście po chwili "czar pryska" i mamy porcję technicznego grania. Czuć w tych nowoczesnych, ciętych riffach wpływy poprzedniej gruoy Loomisa, czyli Nevermore. Dobrze, że jest kobiecy wokal. Przyjemnie spędzone kilka minut, ale też nie kręci mnie specjalnie takie granie ostatnio. A ja zapraszam wszystkich chętnych na wycieczkę z niezmordowanym Ianem Andersonem w roli przewodnika. Co będziemy zwiedzać? Zakamarki Budapesztu. :D [video=youtube]www.youtube.com/watch?v=8iKuHv0imaI
-
Patrząc tylko na okładkę, to się viking metalowo zrobiło :P. Niemniej mam nadzieję, że będzie dużo elementów folkowych, bo to jest coś, co ich wyróżnia z symfometalowej masy. ;)
-
Todesbonden to raczej estetyczny i duchowy spadkobierca, bo jednak klasycyzująco - dead can dance’owe brzmienie Amerykanów jest zupełnie inne od niemal czysto gitarowych Mortali z pierwszej płyty (na tym wydawnictwie prawie nie ma klawiszy). To w ogóle ulubiony album ich wokalistki. Niemniej trzeba powiedziec, że zasadzie tylko Ep-ka Sorrow (też z Kari Rueslatten) zawiera bliżniaczy materiał do Tears Laid in Earth U mnie utwór, od którego Tilo Wolff wziął nazwę dla Lacrimosy, ze względu na wpływy Mozarta w jego muzyce nie bez kozery. :D [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=fHB4HkuSXbo
-
Skoro "Ci" istnieje tylko jako część połączenia z czasownikiem i może być tylko bezpośrednio po nim (daje ci, mówię ci), to w każdej innej sytuacji będzie "Tobie". ;)
-
Over the Hills and Far Away
-
Często ostatnio widzę, szczególnie na fejsie czy youtubie, że masa osób myli Mi i Mnie. A to bardzo prosta zasada jest: na początku zdania zawsze daje się - mnie. Natomiast "mi" łaczy się czasownikiem, więc jest po nim. Mnie się to podoba albo podoba mi się to, nie zaś tak popularne "mi się to podoba". ;)
-
To cała setlista akustycznego setu Marco & Troy: Money (Pink Floyd cover) Wonderful Life (Black cover) Rock Around the Clock (Bill Haley & His Comets cover) Plus Kai: Ace of Spades (Motörhead cover) My Heart Will Go On (Céline Dion cover) Plus Floor: Alone (Heart cover) Edema Ruh The Mug of Brown Ale (Traditional) Mnie się szczególnie Alone i Wonderful Life podobało. W ogóle Troy w większości kawalków gra nie na buzuki czy jakimś instrumencie folkowym, ale na gitarze akustycznej :D. No i oczywiście śpiewa.
-
We’re Motorhead and we play rock’n’roll. Po czym jadą z brudnym, surowym, heavy metalem, w którym czuć opary Whisky, a całość spowija przepity/przepalony głos Lemmy’ego, który na swoim Rickenbackerze dudni akordami (to rzadko spotykane, basista grający także akordami). Dobra klasyka, choć i tak najbardziej lubię ich ballady. :) Ode mnie Mostly Autumn. Tak gdzieś dekadę temu jeden z moich ulubionych zespołów, obecnie (znacznie) mniej, chociaż niektóre numery dalej "ciarogenne”:D [video=youtube]
-
Jakiś fotomontaż, to chyba nawet nie są palce Tuomasa.
-
Bardzo dobre brzmienie ma ten singiel, rzekłbym Sabbathowe. Gorzej z melodią, ale są momenty. Plus fajny mostek i końcówka.
-
Kultowy album :). Jak lubisz wczesne The Third and The Mortal albo nawet jak nie lubisz w całości, bo jest – nie wiem – za surowe, to sprawdź sobie Todesbonden - Sleep Now, Quiet Forest (jest na spotify). Pociągnęli dalej styl z tego albumu, tylko go ulepszyli i wzbogacili brzmieniowo o elementy world music w stylu Dead Can Dance. A u mnie dobry gothic metal jest dobry. :D [video=youtube]
-
Słucham w zasadzie od... zawsze. :D Masa świetnych utworów, znakomite chórki, harmonie wokalne, które są znakiem firmowym zespołu. Praktycznie pierwszy zespół, który w hard'n'heavy zrobił taką "wokalność". Plus kultowe organy hammonda. Grają od 46 lat, organizują kolejne światowe trasy, nagrywają nowe płyty, robią swoje, nie oglądają się na mody. Nie ma ich w mediach, ale fani rocka ich znają. Chciałbym, żeby Nightwish też taką drogą szedł i w takim wieku jeszcze grał i objeżdżał glob. Bernie Shaw, który jest wokalistą Uriah Heep od niemal 30 lat (od 1986 roku), jest szóstym wokalistą grupy, tak szóstym :D. To też przykład na to, że mimo licznych zmian za mikrofonem, zespół gra, ma się dobrze i z tym ostatnim głosem może trwać przez dekady. Chociaż oczywiście są tacy, którzy nie uznają twórczości UH innej niż z Davidem Byronem (piewszym wokalistą, 1969-76, coś jak Tarja w NW) Esencjonalny Heepowy strzał. :) [video=youtube]
-
The Greatest Show On Earth
-
Dziwi mnie zawsze, czemu jest taka opinia, że EFMB to płyta przesiąknięta nauką i ewolucją. Jak się bliżej przyjrzeć, to raptem dwa utwory (EFMB i TGSOE) tego dotyczą. Od biedy jeszcze "otwieracz", ale połowicznie. To daje 2,5 utworu na 11. :D