-
Content Count
411 -
Joined
-
Days Won
64
Content Type
Forums
Gallery
Calendar
Aktualności
Lyrics
Dyskografia
Reviews
Everything posted by LuciferMorningStar
-
Amorphis zwrócił moje uszy ku sobie utworem Four Wise Ones. Ogólnie Under Red Cloud był bardzo udanym albumem, krokiem w obiecującym kierunku (ich wcześniejsze dokonania, kompletnie do gustu mi nie przypadły). Z zainteresowaniem czekałem na singiel The Bee. Lecz dopiero Amongst Stars, zdobyło moje uznanie i bezbrzeżny zachwyt. Przy takim asumpcie zgłębiałem tajniki Queen of Time. Jak pisze Maciek, jedna z najlepszych płyt tego roku. Różnorodna kompozycyjnie, bardzo melodyjna, pomysłem, rozszerzona o elementy symfoniczne (smyczki nagrane na żywo), chórki i orientalizm. Wysokie oceny w recenzjach w pełni zasłużone.
-
Nightwish w Krakowie, Tauron Arena, 17.11.2018 r.
LuciferMorningStar replied to Ada28's topic in Relacje z koncertów
Ada, za nieziemsko pięknie napisane relację, admini powinni podnieść Ci status na VIP-a :)Dziewczyny (Ania, Ada, Tai) piszecie jak doborowe mistrzynie pióra! Relację z koncertu były dla mnie miłym pocieszeniem, albowiem sam na koncercie niestety nie mogłem być. Jeśli chce się leczyć zwierzątka, to tak bywa. Dzięki za substytut niesamowitych emocji w odbyciu podróży koncertowej w imaginacji :) -
Genialny cover, z lekkim powiewem świeżości. [video=youtube]
-
Sorry, że napiszę tutaj ale arcyciekawy, bardzo skrupulatnie przeprowadzony wywiad z Tuomasem. Album muzycznie skończony, liryki do dopisania, aranżację do zagrania. Jeśli chodzi o tematykę, zainteresował mnie Jared Diamond. Longplay być może bardziej się skupi na ludziach i psychologii ewolucyjnej. Choć te nowe nurty są zagadkowe. Jedyne co mnie niepokoi, to, że nadchodzący krążek znowu może być zespołowy. Wolałbym przeplatanie na zmianę, mocno orkiestralno-folkowych jak IM i bandowych jak EFMB
-
Piotrek, masz nietypowy gust. Jakby wyrastający z zainteresowania historią. Kawałek interesujący. U mnie często gości nowy album Sirenii. Uważam, że wydali jeden ze swoich najlepszych krążków. Kompozycję są zróżnicowane, melodyjne i z przytupem. Może skrobnę później minirecenzję. [video=youtube] [video=youtube]
-
Mi, póki co tylko Reckoning się spodobało. Ma power i ciekawie zbilansowane elementy. Raise Your Banner i Fireflight wydaję mi się nijakie.
-
Aniu! Bardzo dziękuję. Aż mi zrobiło ciepło :devil:Powinność edukacyjną wobec nowej generacji spełniłem. Cóż może być lepszego? Aniu, rośnie Ci mały zdolniacha :DCo do ćmy, zgadzam się ;)
-
Zastanawiam się koszulkami, które trafiły do sklepów z okazji Decades. Ciężko wybrać jedną czy dwie. Wziąłbym wszystkie. Mikołaju, Mikołaju..
-
Nie wiedziałem, że z Tuomasa taki zgrywus :P Dołączam do prośby o więcej.
-
57. Obunóg i anioł morski Wydawałoby się, że kidnapping jest typową ludzką cechą. Zadziwiające, że wodach Antarktydy praktykują go bezkręgowce. Skorupiak z rzędu obunogów porywa morskiego ślimaka dlatego, że ten produkuję toksyny odstraszające drapieżne ryby. Miniaturowy terrorysta, nosi towarzysza niczym plecak pełen groźnych substancji. Jaka właściwe relacja łączy ten osobliwy tandem? Symbioza odpada. Pteropod (czyli ślimak) wciągany jest na siłę. Pasożytnictwo? Jeśli tak, to bardzo dziwaczne. Ślimak może odnosić korzyści związane z darmowym transportem. Dlatego autorzy odkrycia, słusznie nazwali to kidnappingiem. Ile jeszcze nieznanych związków kryją oceany? 58. Rhinella proboscidea Kermit is back! W najbardziej przerażającym i cudacznym wydaniu. Samce tak kochają samicę, że przez ścisły dotyk (ampleksus), płeć piękna czasami ginie, w ferworze walk godowych. W naturze nic się nie marnuję. Martwe kobietki i tak są zapładniane (moją gotowe oocyty czyli jajeczka do skonsumowania związku), mężczyźni wyduszają co trzeba i gotowe! Ta strategia reprodukcyjna zwana jest funkcjonalną nekrofilią. Natura przeraża od czasu do czasu nawet rogatego diabła 59. Elysia chlorotica Ha! To nie liść! Ten morski ślimak posiadł niezwykłą umiejętność. Z pożywienia czyli glonów absorbuję chloroplasty. Na drodze kleptoplasti (forma symbiozy choć mi bardziej przypomina wyżej wspomniany kidnapping), nasz bohater nie musi nic jeść przez 9 miesięcy. Tak. Pod tym względem przypomina liść. Potrzebne mu tylko światło i CO2. Pomyślcie. Gdyby tak po zjedzeniu kurczaka nabywać wszelkie predyspozycję do latania! Jak Elysii się to udaję? Do końca nie wiadomo. Oprócz stabilnych chloroplastów musi mieć genetyczną aparaturę. Prawdopodobnie na zasadzie endosymbiotycznego transferu genów za pośrednictwem endogennego (wewnętrznego) wirusa cała sztuczka się udaję. Był kidnapping a teraz macie przykład grabieży zmieszanej z napastowaniem i wyssaniem organelli. Tak na marginesie. Czy Wam też głowa ślimaka przypomina moją? A oto drugi gatunek kleptoplastycznego sztukmistrza. Przystojniak To jeszcze nie koniec. Bonus: Ups. Nie to zdjęcie. Uno momento... Oto chrząszcz nazwany na cześć słynnego aktora. Nomenklatura taksonomiczna ostatnio cierpi na brak pomysłów w nazywaniu nowych gatunków. I tak mamy: ćmę Trumpa, drapieżnego dinozaura Thanosa, muchówkę Nocnego Króla czy czapkę Gandalfa (ameba). A i nasz Tuo, ma swój gatunek. Jak myślicie? Kto brzydszy? Trump czy jego ćma?
-
Widzieliście trailer nowej wersji Króla Lwa? Ale się podjarałem :devil: [video=youtube] Rafiki gdzież twój kostur? Mam nadzieję, że na następnym zwiastunie ujrzymy Timona i Pumbę :)
-
Zastąpiłbym następujące utwory: I Wish Had an Angel na Planet Hell :devil: Come Cover Me na Passion and the Opera. Rzadko grana piosenka, niedoceniana i zapomniana. Elan na Sagan. Premiera w Polsce, na żywo! Elvenpath na Bless The Child. Jeden z moich ulubieńców, absolutnie magiczny. The Carpenter oraz Devil and the Deep Dark Ocean na Fantasmic. Za złożoność i rdzennie Nightwishowe brzmienie :) Nemo i Slaying The Dreamer na Poet And The Pendulum. Co do reszty nie mam zarzutu. Gdyby było można wcisnąć jeszcze jedną piosenkę byłoby to Stargazers lub Romanticide (EFMB też chętnie bym usłyszał, ale to nowsza historia).
-
Ulubione teksty piosenek zespołu
LuciferMorningStar replied to Taiteilija's topic in Twórczość zespołu
U mnie ulubiony tekst zależy od aktualnego stanu umysłu. Także, więc lecimy :devil: Storytime Imagined all the world Within a snowflake on his palm Lubię ten tekst ze względu na odbywanie podróży w wyobraźni. Bardzo lubię fantastykę i moment w którym trzymam tomiszcze w dłoni i zastanawiam jaką przygodę przeżyję. I am the journey I am the destination I am the home The tale that reads you Wędrówka stapia się z celem w płatku śniegu. Co było ważniejsze? Przeczytanie książki? Czy to, co z niej wyniosłem? A czemu nie dwa w jednym? Poza tym, dla piszących własne teksty, utwór zyskuję jakby dodatkowy wymiar. Kolejny dualizm. A writer by a fire Imagined all Gaia Światy wyobraźni krążą w umyśle, ścierając się tworzą nową jakość. Triumf kreatywności. Dlatego tak wielbię ten tekst. Wersja soundtrackowa, Orphanage Airlines ciekawie koresponduję z oryginałem w moich imaginacjach. Rest Calm W stanach krytycznych, na kursie kolizyjnym z samym sobą, pełen negatywnych emocji lubię powracać do tej piosenki. I went to die in a seaside hotel Lanes of memory paved by sweet frozen moments Deathbed memories of home Never let me go Czasami chciałbym zabić cześć siebie lub odrzucić zbędny balast. Takie znaczenie ma dla mnie ten utwór. Przy nim wyzbywam się ciemności, odreagowuję aby... Poet And The Pendulum Przejść do kwintesencji Nightwish. Tekst niesłychanie złożony i głęboki (od strony muzycznej również). Aby nie przedłużać, przejdę do najważniejszych wersów. I have but two faces One for the world One for God Save me Chyba każdy tak ma. Jedną twarz dla świata, pełną kompromisów oraz drugą dla samego siebie, autentyczną i esencjonalną. Dla mnie, to fundamentalna prawda o ludzkości. Search for beauty, find your shore Ten wers, stał się swoistym mottem. Pomimo wszelkich trosk, cierpień, szukaj czegoś dla siebie, swojej przystani i subiektywnego piękna. Taką drogę obrałem. Endless Forms Most Beautiful Every endless form most beautiful Alive, aware, in awe Before the grandeur of it all Our floating pale blue ark Fascynacja bioróżnorodnością jest moją najwspanialszą pasją. Nie ma nic lepszego niż, przy dźwiękach muzyki Nightwish, zagłębiać się w świat cudownym istot. Ta opowieść czyta mnie. Mógłbym wspomnieć jeszcze GSOE ale moje odczucia byłby kompatybilne z powyższymi. Lecz drżeniem przed pięknem, nie zakończę wywodu. Ostatnim czasy, powracam do starszej ery. Gethsemane A więc zataczamy krąg i wracamy do cierpienia. Mniemam, że żaden tekst nie oddaje, nawet w przybliżeniu męki piekielnej egzystencji. Forgive me for I don’t know what I gain Alone in this garden of pain Chyba tylko po przejściu palących płomieni można definiować się na nowo. Ostygnąć. Co dotyczy mnie jak i podmiotu lirycznego. Another Beauty Loved by a Beast Mamo! Nikt mnie nie kocha! Łaaaa! Żartuję. Przepraszam, wieczorna głupawka :P Planet Hell :devil: Ten tekst sam napisałem albowiem ekoterrorysta i diabeł. Rzucam sucharami więc kończ waść.. Na serio. Piosenka przypomina mi aby wewnętrznego gniewu i nienawiści nie kierować na inne osoby. Należy przejść katharsis, pomimo złości odczuwanej wobec ludzkiego dzieła zniszczenia (zamachowcy-samobójcy, degradacja środowiska) czy bardziej osobistych zadr. Mother Gaia in slaughter Welcome to paradise, Soldier Nom, jak zwykle post wyszedł przydługi. Wybaczcie :D -
Zdziwiło mnie, że na liście jest Izrael a nie Belgia, Szwajcaria czy Polska. Dziwne. Fajnie byłoby usłyszeć Design Your Universe oraz Kingdom of Heaven. Tymczasem, słucham sobie utworów, rzadko przez mnie "odkurzanych" czyli balladek. Jestem pod wielkim wrażeniem umiejętności Simone Simons w piosenkach takich jak Twin Flames, White Waters (oby więcej duetów z czystym męskim wokalem) i szczególnie Tides of Time. Co prawda, na żywo "Rudowłosej" nie zawsze wychodzi sięganie wysokich rejestrów, tym bardziej doceniam ją i ten utwór. Jako ciekawostkę wrzucę Tides of Time, śpiewane przez Marcele Bovio. [video=youtube]
-
Nightwish z perspektywy (naszego) czasu
LuciferMorningStar replied to Taiteilija's topic in O zespole
Tu i ówdzie pisałem o mojej przygodzie z Nightwish. Może czas skondensować wrażenia w ramach, jakżeby inaczej, biologicznej metafory :devil: . Faza bezbronnego jajeczka ;) The first sunrise Poznałem zespół w najtrudniejszym momencie swego dość młodego żywota. Zamknięty w szklanej kuli (jak wyjść z tej osłonki), wypełnionej grami RPG i książkami, bezbronny i osaczony (nie jedzcie mnie!) doświadczyłem mocy metalowego riffu. Choć System of a Down, nie zagościł na długo w głośnikach, ukierunkował mnie na zagłębienie się w świat metalu ( a to, tyci i podstępny morfogen!). Tak usłyszałem utwór Amaranth. Wrażenie? Nijakie. Phantom of the Opera (poznany dzięki Iron Maiden), był pierwszym promieniem Słońca. To nieziemskie, synergiczne połączanie elementów muzyki filmowej, opery i ciężkich riffów było piorunująco impresyjne. Wokal przyprawiający o przyjemny ból uszu. Ściana dźwięku, skomplikowanej muzycznej aranżacji. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że fiński zespół, w pewien sposób uratował mi życie (tak, nie zjedli mnie). Ja urodziłem się 24 grudnia, Tuomas 25. Podejrzane? A może znaczące. Tak sobie koncypowałem.. Faza żarłocznej larwy Bedding the tree of a biological holy Zdumieniu nie było granic. Pożerałem piosenki Nightwish w zawrotnym tempie. 10th Man Down, Kinslayer, Bye Bye Beautiful, Poet and the Pendulum, Angel Fall First, Bare Grace Misery, pomieszanie z poplątaniem, zero porządku. Oby więcej i więcej euforii i ekscytacji. Choć słuchałem innych zespołów (nie byłem monofagiem), ekipa Holopainena była moim ulubionym pokarmem. Te śliczne, złożone i różnorodne kompozycję (mniam), magiczne orkiestracja i mrok metalu (z perspektywy tamtych czasów). Do zakochania (i napęcznienia) jeden krok. Imaginaerum, krążek i film były dla mnie przełomowe. Zaczęły się glany, czarne zbroje (chitynowy oskórek?) i całe te metalowe szaleństwo. Gdy nabrałem co nieco rozumu (w wieku 18 lat, to nie takie proste), zaczęło się podskubywanie Wikipedii i Tekstowo. Nie spowszedniałem się takich tekstów, poetyckich i głębokich (teraz wiem, że Tekstowo, wiarygodną stronką nie jest, cóż naiwność). Wokalistki były mi obojętne. Poznałem dwie na raz. Lecz to Anette była mi bliższa poprzez zasłuchiwanie w utworach takich jak: Storytime (wielbię fantastyczne opowieści), Rest Calm (ta piosenka zawsze kojarzyła mi się z prozą Stephena Kinga) i Scaretale (to ten moment gdzie cyrk staję się przerażający). Przy końcówce wersji live Poet and the Pendulum (bodajże z Sydney), zawsze miałem łzy w oczach. Przy takiej strawie przychodzi moment na metamorfozę (wszystko mnie uwiera, garnitur za ciasny, duszę się !) Faza poczwarki (tudzież gotującej się zupy) Deep silence between the notes Olzon odeszła. Przez moją miniaturowa Wyspę Wszechświata przeszły burze. Występ zespoły w Wacken dał nową nadzieję. Zaczęło się oczekiwanie na nowy album. Emocję sięgały zenitu (albo i alpejskiej zorzy), człowiek siedzi w fotelu przed ekranem a w środku się gotuję (znowu ta nieszczęsna zupa tkankowa) i... Faza imago (czyli tożsamość związana z zespołem) The wonder of (re)birth Of every form most beautiful Słuchając Nightwish obecnie, czuję się pełni sobą. Taki zintegrowany. Tematyka ewolucyjna EFMB bardzo mi się spodobała i utwierdziła w przekonaniu, że to czym od dziecka się interesuję ma sens (i wiecie dlaczego post tak wygląda). Jeśli ukochany band o tym śpiewa, to jak myśleć inaczej? Miłość do obu była jak feeria barw. Oba czynniki dopełniały się wzajemnie i wzmacniały. Pełna homeostaza. W sieci naoglądałem występów live (przekonując się do Floor) i zamarzyłem aby pojechać na koncert. Jako, że sytuacja finansowa się ustabilizowała, należało zrealizować choć to jedno marzenie. Oczywiście wróciłem wniebowzięty. Teraz jako dorosły (świetlik), mogę świecić ludziom w umysłach Nightwishem (a, co ty kurna? Prometeusz ;)). Często w pracy z pielęgniarkami rozmawiam na ten temat. Boli mnie nieprzychylna opinia na temat muzyki metalowej w całości (a jest to chyba najbardziej różnorodny gatunek muzyczny). Jedyne czego mi zawsze brakowały to porozmawiać z kimś o fińskich wirtuozach symfonicznego metalu. Przy okazji wspomnianego Czad Festiwalu natknąłem się na Dream Emporium i integracja, pasja i miłość trwają. Nightwish forever. -
Głównie zastanawia mnie ta inaczej użyta orkiestra. Jeśli podobnie jak projekcie Auri, to mam nadzieję, że dynamiczniej. W sumie można by liczyć na bardziej klimatyczny krążek na miarę IM. Na EFMB zabrakło różnorodności, nightwishowej magii. Płyta nie była krokiem w tył, raczej alternatywnym wątkiem w dyskograficznym gobelinie (Decades można widzieć jako klamrę spinającą całokształt). Myślę, że nadszedł czas nowej ery (Reedycja End of Era też jakoś niedługo wychodzi). Wszystkie warstwy skompilowane, pora przełożyć je na nową jakość. Moim jedynym oczekiwaniem, jest to, że nadchodzący longplay przebiję, uświęcone dla mnie IM.
-
Ostatnio zastanawiałem się nad zakupem książki dr Shepherda. pt. Niewyjaśnione okoliczności. Z blurba wynika, że jest autobiografia praktyka medycyny sądowej. Oprócz arcyciekawych przypadków zgonów, jest to tytuł wnikający w ten niezwykły zawód. I tu rodzi się moje pytanie (być może wcześniej gdzieś się pojawiło). Jak w szerszym kontekście, taka praca wpływa na psychikę człowieka. Co myśli sobie adept a co doświadczony, styrany pracownik? Ewentualnie, Pablitowi przyjdzie inspiracja na inny temat ;)
-
Nowa wersja Beyond The Matrix, wywołała u mnie prawdziwa konfuzję. Nie ciarki czy opadł szczęki a totalne oszołomienie (i po co komu alkohol :devil: ). Szczególnie growl połączony z jazzem. Dla przeciętnego słuchacza paradoks. Jednak w jakiś pokrętny, synergiczny sposób, te elementy ciekawie się łączą. Najdziwniejsze utwór w ich dyskografii i być może najbardziej eksperymentalna piosenka w symfonicznym metalu. Po paru odsłuchach naprawdę mi się spodobała, chociaż wolę oryginał. Moim zdaniem Epika zmarnowała potencjał Metropole Orkest. Z drugiej strony, jak mówi Adrian, taki projekt nie ujrzałby rynku muzycznego. Holendrzy ostatnio dużo eksperymentują. Interesujące jest, jak to przełoży się na nadchodzący album. Zespół twierdzi, że do studia wejdą pod koniec 2019 roku. Nie śpieszą się, dają sobie czas przemyślne aranżację. Póki co zapowiedzieli garstkę koncertów (które ominą nasz kraj) z okazji 10-lecia wydania, cenionej płyty Design Your Universe
-
Różnorodność samolotów nie zna granic :) Nowozelandzki Boeing ma bardzo interesujące ubarwienie, jakby maoryskie. Czy ten dysk jest radiolokacyjny?
-
Kurczę też chciałem Króla Lwa. Alternatywą będzie Dzwonnik z Notre Dam. [video=youtube] Dlaczego Quasimodo? Od zawsze bliscy mojemu sercu są przeróżni dziwacy, odrzutki, odludki, eskapiście, ludzie zniszczeni przez życie (wady genetyczne, negatywny wpływ środowiska). I kto się dziwi, że pracuję w psychiatryku ;)Taka miłość jak w bajce, raczej się nie zdarza, dlatego tak fajnie jest marzyć i mimo porażek się nie poddawać, iść z podniesioną głową. Sama piosenka zawiera elementy które wielbię. Klimatyczny chórek i bajeczne instrumentarium.
-
Zachwycam się nową płytą MaYan. [video=youtube] Laura Macri na nieziemski sopran, za orkiestrację odpowiadają Mark Jansen i Joost van den Broek, co pociąga za sobą jakość (smyczki i dęciaki nagrano na żywo, razem nie oddzielnie, jak w przypadku Holographic Principle). Utwory takie jak Tornado of Thoughts i Power Process, brzmią jak Epica przesunięta w stronę death metalu, czyli np. Tear Down Your Walls. Może mi się wydaję ale orkiestrację wydają bardziej rozbudowane niż na THP. Z całego metalowego serca, polecam ;)
-
Nie otrułem się. Szczerze, takiej Sirenii oczekiwałem, mocniejszej, o bardziej złożonej kompozycji (na uwagę zasługuję riffy i trzy wokale), z nośnym refrenkiem. Utwór co nieco mi przypomina Once My Light, co bardzo na plus. Następny singiel 12 pażdziernika. Mam nadzieję, że pojawi się więcej orkiestracji, pewnie skrzypek. Oby nie zaczynały i kończyły piosenki jak Fifth Column czy Treasure n' Treason.
-
Po kilkudziesięciu (może przesadzam) odsłuchach Victims of Contigency, zdałem sobie sprawę, że są tam dęciaki. Sekcja smyczkowa nagrana na żywo niezbyt się komponuje z samplami sekcji dętej. Dużo ostatnio myślę o następnej płycie Holendrów, zastanawiając się jak mogą wskoczyć jeszcze poziom wyżej. Wiolonczela dość rzadko pojawiała się pierwszoplanowo np. początek Deconstruct, uwypuklenie roli tego instrumentu zamiast dominujących skrzypek i altówek, w niektórych piosenkach brzmiało by ciekawie. Zastanawia mnie też czy można wprowadzić trzecią sekcję np. folkową (tak by nie brzmiała jak Nightwish czy Eluveitie. Raczej mało prawdopodobna wersja wydarzeń) albo orientalną (zamiast bliskowschodniego instrumentarium bardziej dalekowschodnie) i nie przekombinować? Co sądzicie?
-
Też liczyłem na starszy utwór, w szczególności kolosa. Trzymałem kciuki za Divine Conspiracy, tam orkiestra ma miejsce na wybrzmienie solo (swoją drogą liczę, że zespół taki kierunek obierze na oczekiwanym longplayu), poza tym brzmi jak z sampli, nie tak pięknie jak Holographic Principle.
-
Chwilowo, nie będę streszczał ostatnio przeczytanych pozycji, za to podzielę się nowiną. Długo oczekiwana w Polsce, Opowieść przodka Dawkinsa, ujrzy światła księgarni 19 września ;) Ja, już nie mogę się doczekać, wspomnę jeszcze, że tomiszcze liczy prawie 900 stron! Prawie jak Biologia Campbella ;)