Jump to content

Taiteilija

Moderators
  • Content Count

    1961
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    168

Everything posted by Taiteilija

  1. Och, tyle wywiadów do nadrobienia! Już się za nie zabieram, a co do teledysku... Cóż, już kilkakrotnie zbierałam się w sobie, by wyrazić moją opinię na jego temat, ale, oczywiście, praca, praca, praca odcięła mnie od takowej możliwości. Słowem... Czy wy też dostrzegacie analogię tego teledysku z klipem do Elan? Oba mają tak podobny przekaz, związany niewątpliwie z esencją życia, starzenia się, samego istnienia, oba są nieco patetyczne (ale to typowe dla Tuomasa i na ogół wcale nie negatywne!) i oba, moim zdaniem, roszcząc sobie prawo do autentyczności, jednak nieco tę autentyczność zatracają. Z całym moim szacunkiem, miłością dla muzyki Maestro, to teledyski nigdy nie były mocną stroną ani NW ani Tuomasa jako takiego. Oczywiście, wyjątkiem w tym wypadku jest teledysk do The Islander. Ten jednak jest po prostu nieco komiczny i przerysowany, choć rozumiem zamysł. Zdecydowanie wolę słuchać jego muzyki, bo to ona tworzy w umyśle niezwykłe obrazy, niż oglądać jej wizualizacje tak dalekie zwykle od perfekcji samej muzyki. ;)
  2. Dziś była premiera pierwszego singla z Auri pt. Night 13. Znajdziecie go na Spotify, jeżeli ktoś jeszcze do niego nie dotarł. Przesłuchałam go dziś z cztery miliony razy, a to już powinno zwiastować, jaka będzie moja na jego temat opinia. Słowem: spodziewałam się właśnie tego i na to właśnie czekałam. Spodziewałam się czegoś w stylu albumu The Life and Times of Scrooge McDuck, który do dziś jest jednym z mich ulubionych, i takim chyba będzie także album Auri. Utwór jest eteryczny, ale nie bez typowego, tuomasowego patosu, bębnów, klasycznej gitary i klawiszy. Jest wszystkim tym, czego się spodziewałam, a zatem już zbieram zaskórniaki na 23 marca. To jeszcze tak długo! Rany! :D
  3. 1. Imaginaerum 2. Oceanborn / Wishmaster 3. Endless Forms Most Beautiful Z całym szacunkiem, ale ja nie jestem w stanie wybrać trzech. To byłoby niesprawiedliwe i ogólnie demoniczne! :D Mam ulubione cztery albumy i oto one. OB i WM właściwie postrzegam w tej samej niejako kategorii, mimo że oba albumy mocno się od siebie różnią. Najłatwiej jednak wybrać mi było faworyta. Miejsce pierwsze, czyli IM to absolutny pewnik. Najbardziej, moim zdaniem, magiczny i wręcz fabularnie spójny album NW. Ponadto jest to ciekawy ewenement, jeżeli o mój gust nightwishowy chodzi, bo Anette zdecydowanie nie jest moją ulubioną wokalistką, a jednak mój ulubiony album to ten, na którym śpiewa właśnie ona. Tu dała niezły popis zdolności wokalnych, udowadniając, że nawet dość przeciętny głos może być wieloaspektowy przy odrobinie chęci i kreatywności. ;)
  4. W sumie temat nie ma potencjału, żeby przetrwać dłużej niż do momentu odnalezienia upragnionej tapety, a staramy się generalnie minimalizować ilość "martwych" wątków na forum, więc tenże wątek: Zdjęcia Floor na tapetę złączam z wątkiem Floor. Na przyszłość - dobrze jest takie tematy poruszać tam lub w wątku Zdjęcia zespołu. ;)
  5. Jadę! Jadę! Nadciągam! No i szykuje nam się małe spotkanie tak czy siak w ramach tegoż koncertu, ludzie drodzy! :D Cudnie! Rany, jestem taka zapracowana, net mi zamula, a tu takie info! O, fińska mocy sprawcza! :D TAK!
  6. Nadrabiam zaległości! Wybaczcie. Studia, dojazdy, ale, spokojnie - JESTEM. :D Sia - We Are Born Cóż, tym razem wyjątkowo muszę wypowiedzieć się całkiem krytycznie o płycie, ponieważ zwyczajnie nie są to moje klimaty. Nie zrozumcie mnie źle, nawet lubię pop, pewne jego odmiany, pewne kawałki, w różnych czasach, ale jako zjawisko stałe, całe, współczesne popowe albumy, to coś zupełnie nie dla mnie. Nie wiem nawet, co mogłabym napisać o płycie, bo piosenek takich słyszę kilotony w różnych rozgłośniach radiowych, gdy jestem na zakupach i kompletnie usuwam je ze świadomości. Nie zapadają mi w pamięci i po przesłuchaniu płyty całkiem nie pamiętam nic. :( Caladan Brood - Echoes of Battle To prawie miła odmiana po popwej płycie... Choć wokal skrzeczącego dzika w rui nieco mnie zabolał, to warstwa instrumentalna jest przyjemnie metalowo, symfonicznie z niezbędnym w tego rodzaju muzykowaniu patosem rodem z majestatycznej legendy o wikingu. I byłabym gotowa powracać do tej płyty, gdyby nie wokal. Luc Arbogast - Metamorphosis Bum, bum, bum... nareszcie doczekałam się czegoś, co od razu mnie kupiło w całości, z nosem, uszami i ogonem (gdybym go miała). Uwielbiam męski chór i przepiękny czysty wokal żeński, oszczędność instrumentalną i wyraźnie słyszalne bębny! Ad Mortem Festinamus mnie wciągnęło od razu i nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, by przewinąć cokolwiek czy skrócić jakkolwiek po wyrobieniu sobie opinii i, co najlepsze, następne utwory przesłuchałam także uczciwie i z przyjemnością. Dawno nic tak mnie wciągnęło. Ten folklorystyczny styl przypomina mi Blackomre's Night. O, a Tempus Fugit ma naprawdę pociągające solówkeczki na czymś jak... dudy? I oczywiście męskie chórki! :D Niewątpliwie będę do tego albumu wracała! Muszę posłuchać go jeszcze kilkakrotnie. Pearl Jam - Ten No i na sam koniec coś, czego właściwie nie muszę słuchać, bo bardzo dobrze ten album znam... choć z chęcią posłucham go ten setny pierwszy raz, a co tam! Znam i bardzo lubię, ba!, uwielbiam! W ogóle lubię Pearl Jam, a to jest ich reprezentacyjny krążek i zarazem pierwszy, jaki poznałam. Ta muzyka ma nieziemską zdolność do hipnotyzowania słuchacza. Wciąga niczym spaghetti w wir solówek, bębnów i wokalu Eddie'go Vedera, który w fascynująco idealny sposób panuje nad głosem. Moi zdecydowani faworyci z tejże płytki to: Even Flow (płyyyynęęęęę), Black (pełne odprężenie) i Jeremy (hipnotyczne, nieświadome śpiewanie pod nosem "Jeremy spoke in class today..." przez następny tydzień). :D
  7. Halo, halo, ludkowie, tu moderator! Mam do was prośbę - starajcie się, żeby posty nie zamieniały się w prywatną rozmowę, wymiany kontaktów itd., bo to zamyka innym drogę do dyskutowania i niczego do tematu wątku nie wnosi. Sugeruję raczej pisanie na priv do siebie, przez forumowego PM-a. ;) A tymczasem... rozwijamy temacik! Prawdę mówiąc, w kwestii tego "szału na Tuomasa", to zdaje mi się, że znacznie ucichł w ostatnich latach. Powody zapewne są różnorakie: Tuomcio troszkę nam utył, ożenił się, więc oficjalnie przestał być romantycznie, tragicznie samotny, co też było istotną cechą składową jego wizerunku jako idola. Ponadto sama twórczość zespołu wyewoluowała od pamiętnikowych niemal tekstów, osobistych, miłosnych, podsycających postrzeganie Tuomasa jako smutnego i samotnego, do chwalenia życia i wyrażania nie, jak niegdyś, uczuć "ja", ale uczuć grupy poprzez "my". W tej grupowości, atmosferze miłości do wszystkiego, co żyje, zatopił się tak kuszący fanki, jak mi się zdaje, wizerunek romantycznego poety, samotnika, melancholika, pół-Gota. Owszem, że Tuomas zawsze z całego zespołu będzie dla emocjonalnych fanek najbardziej pociągającym facetem, gdyż w momencie np. szału tuż po koncercie, to Tuomas jest milczącą, cichą wizualizacją piękna usłyszanej muzyki (w końcu to on odpowiada za nią od strony tekstu, kompozycji i całego tego "liderowania"), skromnie skryty i jak zawsze najbardziej nieosiągalny, a zarazem także najbardziej pożądany. Sama miałam kiedyś epizod uwielbiania Tuomasa, gdy zaczęłam słuchać zespołu w wieku lat 12, czyli ponad 10 lat temu... Cóż taki wiek! Ktoś mi się musiał podobać, a lider ukochanego zespołu był idealnym celem. Oczywiście, z takiego ślepego uwielbienia i rozklejania sobie plakatów po domu, zwykle się wyrasta, a może raczej to uwielbienie z czasem przeobraża się w spokojny i pełen wdzięczności za muzykę szacunek do człowieka. :)
  8. Taiteilija

    Seriale

    U mnie serialowo ostatnio baaardzo. Kiedyś za serialami nie przepadałam, a teraz doceniam je bardziej niż filmy i częściej niż filmy je oglądam. Prawdopodobnie dlatego, że seriale dają mi wielodniową perspektywę przygody, zwykle bardziej szczegółowe fabuły, mniej sensacji, więcej rozmów, napięcia, budowy postaci, a filmy pozostawiają mnie szybko i porzucają niemalże natychmiast nienasyconą. Akurat jestem na drugim sezonie Broadchurch i naprawdę cenię sobie brytyjskość serii, jej deszczowość, wolne tempo akcji i pieczołowicie budowane napięcie. Nie wspominając o genialnym aktorstwie (ono zaś jest nie niemożliwe do uniknięcia, gdy mamy do czynienia z Davidem Tennantem i Olivią Colman), cudownych zdjęciach i muzyce. Jestem całkiem dosłownie zahipnotyzowana, gdy to oglądam. Płyyynęęę. :D I właśnie skończyłam oglądać pierwszy sezon serialu Jessica Jones. Zwykle nie pociągają mnie amerykańskie historie o superbohaterach na bazie komiksów Marvela czy DC Comics, bo to zwyczajnie nie moja bajka, ale akurat ten okazał się całkiem ciekawy. Może dlatego, że nikt nie paradował w pelerynie i lateksowych gaciach? Możliwe. Tak długo pływałam z rozmaitych brytyjskich produkcjach, że początkowo odczuwałam pewne ukłucie, słuchając amerykańskiego akcentu, aklimatyzując się w nowojorskim zgiełku i nowojorskich postaciach, ale szybko przeszło. Pomysł na serial o superbohaterce, która zrezygnowała z fachu i stała się prywatnym detektywem był naprawdę niezły. Takie kino noir XXI wieku, jak celnie zauważył Izzy, który dzieli ze mną większość serialowych podróży. Jedyne, co mnie zasmuciło, to to, że seria pierwsza szybko rozładowała napięcie związane z głównym czarnym charakterem, którego mroczna (nie)obecność była dziwnie pociągająca. No, ale niebawem wyjdzie seria druga... Właściwie tak dowiedziałam się o serialu - zobaczyłam zdjęcia z planu drugiej serii i zerknęłam, co to... No i zobaczymy, może nie zabiją stworzonego klimatu nocy, whiskey i poszeptów w ciemnych alejkach. Mam nadzieję. Oba seriale serdecznie polecam. Są bardzo... jesienne. Szczególnie Broadchurch.
  9. Rany glany! Przez ten wyjazd na Copernicon zupełnie wypadło mi z głowy, że miałam brać w tym wesołym cyrku udział! Wybaczcie za spóźnienie. Nadrabiam, już nadrabiam! :D Zatem... najpierw odrobię zaległość... Todesbonden – Sleep Now, Quiet Forest Głos wokalistki bardzo przyjemny. Wysoki, jedwabisty, ale nie zbyt ostry i sympatycznie eteryczny. Byłaby doskonałą wokalistą dla Nightwisha, ale to stanowisko jest już obsadzone przez wystarczająco, wedle mego uznania, kompetentną panią. ;) Jeżeli o muzykę chodzi, to choć definitywnie jest to mój klimat, to nie jest to coś oryginalnego czy też nowatorskiego. Jednak to może być kwestia tylko i wyłącznie moich uszu, które mają tendencję do powolnej akceptacji materiału dźwiękowego i zwykle muszę przesłuchać coś wielokrotnie, by się rozsmakować. Tymczasem na bieżąco komentuję, to, co moje uszy rozumieją, słyszą i interpretują. Bardzo podoba mi się ta folklorystyczna otoczka utworów, ale z kolei ciężka gitara, nieco monotonna i perkusja w typowym dla wielu metalowych lub okołometalowych zespołów stylu jest chyba tym, co czyni ten album pospolitym, a, gdyby ograniczyć ich wpływ lub chociaż go urozmaicić, to mógłby być o wiele lepszy. Wyraźne skrzypce, świetny wokal, pianino... te elementy to niewątpliwy plus. Instrumentalny (nie licząc klimatycznego jęku) kawałek Surya Namaskara mnie ujął. Na utworze Trianon ciąży klątwa metalowej gitary i perkusji, co mnie smuci, bo te momenty wytchnienia: skrzypce i delikatna gitara bardzo mi odpowiadają. Po dzisiejszym dziesieciogodzinnym dniu pracy bardzo uspokoił mnie kawałek Aengus Óg Fiddle i Flow My Tears. Chwytliwe klawisze i skrzypce uczyniły zaś z piosenki Fading Empire mojego faworyta z tejże płyty. Odnoszę wrażenie, że wrócę jeszcze do tego krążka. Być może nie odkryłam go jeszcze naprawdę i muszę go ponownie posmakować. Ogólnie ocena 7.0 byłaby sprawiedliwa. Dobry album. Co zaś się tyczy pozycji Satu, to przesłucham jej jutro, najdalej pojutrze i wtedy zedytuję ten post, żeby nie mnożyć bytów i w nim także zamieszczę recenzję jej pozycji. :) EDYCJA: Czas na recenzję płytki Satu! :D Emilie Autumn - Enchant Klimat eterycznej wróżki nie jest za bardzo w moim guście. Manipulacje wokalem są interesujące, nawet jeżeli sam wokal jest dość mało wyróżniający się, ale muzyka nie zapada w pamięci. Album nie sprawił bólu moim uszom, ale także nie pozostawił po sobie wiele, bym mogła jakkolwiek rozszerzyć recenzje. Może lecieć w tle, gdy sprzątam w biurku. Na plus: posprzątałam w szufladzie. :D
  10. Oglądałam sobie właśnie kilka kawałków na żywo z EoaE i muszę powiedzieć, że ten koncert się po prostu nie starzeje! Kurczę, mamy rok 2017, minęło ładne 12 lat jakoś od premiery, a nadal jest to najlepszy, moim zdaniem, nagrany koncert Nightwisha. Wszystko działa tam idealnie. Setlista, dźwięk jest doskonale nagrany, praca kamery jest perfekcyjna, bo widzimy po równo każdego członka zespołu, to po pierwsze, po drugie, jest przy tym dynamiczna, dodaje emocji, napięcia i to samo tyczy się montażu i wyboru kadrów, zbliżeń. Jak to jest, że po tylu latach nadal nie mamy koncertu, który dorównałby EoaE pod względem profesjonalizmu? Jakość dźwięku w SS i praca kamery zostawiają wiele do życzenia, ale dobra, to w sumie jest festiwal, wiec wiadomo jak tak bywa, ale VoS... To świetne wydawnictwo, najlepsze od EoaE, ale mimo to dźwięk i tak szwankuje (mam tu na myśli głównie Wembley), a praca kamery jest przeciętna. Nie wiem, jak to jest, że ładnych parę lat temu wyszło lepiej, niż teraz. Niby postęp technologiczny powinien sprawić, że te koncerty wbijałyby nas w fotele, a tak nie jest. Myślę, że NW mogliby wydawać koncerty rzadziej, ale robić to porządniej. To zapewne częściowo wina techników, częściowo przymuszjącej NW do wydawania wytwórni, ale... Jedno porządne koncerciszcze z niebanalną setlistą, idealnym dźwiękiem i montażem byłoby lepsze niż setki pośrednich koncertów.
  11. Dryfuję sobie właśnie na fali przemyśleń i zastanawia mnie kwestia następująca, a dotycząca popularności Nightwisha oraz innych zespołów pokrewnych. Czy to tylko ja zauważyłam, że świat muzyczny, jeżeli o metal symfoniczny chodzi dość mocno ewoluował? Znaczy, wykresów nie czytałam, statystyk nie widziałam, ale... Zaczęłam Nightwisha słuchać tak w okolicach ostatnich lat podstawówki i wtedy, choć popularny jakoś szczególnie zespół to nie był, ale miał fanów i można było zawsze gdzieś przypadkowo trafić na piosenki zespołu na jakichś jarmarkach, festiwalach rycerskich czy też, mniej namacalnie, w rozmaitych filmikach na Youtube. To samo tyczy się tych nieco bardziej gotyckich lat w muzyce Within Temptation i kilku innych zespołów. Często trafiałam na YT na różne fan-filmiki z muzyką w podobnym klimacie, ale, gdy skończyłam gimnazjum, a zaczęłam liceum, jakoś w 2011, to wszystko zaczęło znikać. Rzadziej trafiam na różne lekko gotyckie czy symfoniczne rzeczy w sieci. Nie mówiąc o tym, że jeszcze w tych dziecinnych latach mojego fanowania dużą popularnością w ogóle cieszyli się sami muzycy. Było od groma zwariowanych na ich punkcie fanek, a teraz wszystko jakoś ucichło. Sam metal chyba przechodzi falę wyciszenia, bo też stylistycznie widzę mniej ludzi, których określiłabym mianem fana takiego zespołu, sądząc po ubraniach i dodatkach. Jak myślicie? Czy wy też zauważyliście, że metal symfoniczny, power metal, różne gotyckie mutacje przechodzą... może kryzys... stan wyciszenia?
  12. Taiteilija

    Zlot 2017

    Czuję, że moja magiczna quasi-obrona, a faktycznie po prostu egzamin licencjacki może wypaść niebawem i to wtedy, gdy myślałam, że będzie po wszystkim i może jakiś zlocik. Wszystko w ogóle mi trudno zgrać w tym miesiącu. Miałam nadzieję do 20 wszystko mieć już ułożone, a wszystko mi się sypie. I jeszcze mam presję pojechania na Kopernikon, a nawet nie wiem, czy to wyjdzie, bo ten piekielny egzamin... Ale październik to tak, zdecydowanie tak. Dwudziesty któryś, piszecie? Na razie planów nie mam. Nie ręczę, że coś się do tego czasu nie wydarzy, ale póki co liczcie mnie, a jak mnie, to pewnie i Izzy'ego. ;)
  13. Taiteilija

    Zlot 2017

    Dobra. Może, zważywszy na to, że czasu jest niewiele, a teraz ludziom trudniej niż kiedykolwiek będzie znaleźć czas, to po prostu rzucimy jakimś dniem, w który kilka osób nawet mogłoby się spotkać gdzieś razem. No nie wiem, 23 września, sobota. Ostatnia sobota września. Przypuśćmy, Warszawa. Dajmy na to... Godzina spotkania: 13 - 15. Hm?
  14. W sumie czemu nie. Może coś sobie nowego do słuchania znajdę. :)
  15. Taiteilija

    Zlot 2017

    Nadal jestem na tak. W obu przypadkach. Tylko co z resztą? Na taki zlot trzeba więcej niż 3 osób. ;) Dreamerzy drodzy, prosimy o odzew! :D
  16. Taiteilija

    Zlot 2017

    @anulka79: Dla mnie świetnie, Aniu. Mogę dojechać z Izzym w okolice Warszawy - a co tam kilka komunikacyjnych komplikacji. Wszystko jest lepsze, niż ta zeszłoroczna czternastogodzinna tułaczka na koncert NW. Po tym to już podróżowanie mi nie straszne. No, a sale w te jakieś dziesięć osób, bo pewnie tyle by wpadło, to lekko opłacimy i wyjdzie taniej niż wynajem czegoś w mieście. Tylko, jeżeli o nas chodzi, mnie i Izzyego, to mamy do dyspozycji ostatnie trzy dni września lub październik w ostateczności, bo cały wrzesień pracujemy, ja muszę obronić licencjat i złożyć na magisterkę, więc jest trochę bałaganu. Jeżeli zaczniemy dyskutować o dogodnych datach, to będzie już łatwiej. :) W ogóle, może tak, kto się pisze na takie rozwiązanie? Bo dobrze byłoby sprawdzić czy to ma szansę wypalić i chętne nie są tylko trzy osoby? Koniec września/początek października, okolice Warszawy, jakaś składka na salę - ilu ewentualnych chętnych, a ilu na stówkę da radę?
  17. Dwa dni wolnego, które minęły? Chyba tak. Najgorsze jest jednak to, że minęły. Ale rozważam wyjazd w sierpniu gdzieś na jakieś krótkie wakacje z Izzym. Mamy ciut dość małego miasta, więc myślimy o kilku dniach w jakimś Poznaniu, ale nic jeszcze nie wiadomo. Hm, słyszałam, że Poznań jest całkiem spoko. :) Ktoś potwierdzi?
  18. Taiteilija

    Seriale

    Nadeszła wesoła Trzynastka. W sumie nie byłam jakoś mocno przekonana do kobiety Doktora zupełnie bez powodu, po prostu nie czułam tego jakoś, ale teraz myślę sobie: właściwie, to czemu nie. Oczywiście, aktualnie jestem na etapie lekkiego zaprzeczenia wewnętrznego, bo nie chcę, żeby Capaldi odchodził i ktokolwiek go zastąpi jest zły, straszny, okropny, gdyż nie jest Capaldim... No, ale to ponoć typowe wśród Whovian: żywić niechęć do każdego nowego Doktora, a po odcinku czy dwóch się przekonać i tuż przed kolejną regeneracją płakać, że się zmieni... i od nowa. Koło. Zresztą miewam dokładnie takie same cykle odkąd Dziewiąty się zregenerował w Dziesiątego... To norma. Nie jestem jednak bardzo negatywnie nastawiona, bo wiem, że chwilowo ona jest dla mnie obcą osobą, nie miałam szansy się z nią zżyć, nie znam jej, jest nijaka, nieznana... ale to się pewnie (jak zawsze) zmieni, gdy nadejdzie jedenasty sezon. Mam nadzieję, że zmiana płci nie wpłynie na kreację Doktora. Znaczy, mam taki problem, że rzadko kiedy lubię żeńskie postaci. Często czegoś im brak, są mało oryginalne, niezbyt ciekawe. Nie przekonała mnie Amy, ani Clara, ani River (Bill, Missy - to chlubne wyjątki, które przekonały mnie niebywale!)... Mam po prostu nadzieję, że Doktor będzie czymś pomiędzy Bill a Missy, a płeć nie stanie się cechą dominującą, nagminnie podkreślaną poprzez zbyt częste odnoszenie się do stereotypów z płcią związanych. Niech to będzie tak, jak z homoseksualizmem Bill, który był elementem, nie najważniejszym w kreacji, a jedynie ją uzupełniającym, naturalnym i, w pewnym sensie, uroczym. Skoro tak bardzo upieramy się teraz przy tym, że zmiana płci niczego nie zmienia, że jest naturalna itd., to niech faktycznie taka będzie - niech ja tylko poczuję, że ona nadal jest Doktorem i będę ją popierać jak każdego wcześniejszego, gdy mi to udowodnił. Na moje przywiązanie Doktor musi sobie zasłużyć. ;) A tak jeszcze dorzucę. Ostatnio, jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu przez BBC, oglądałam sobie wyrywkowo różne odcinki DW i obejrzałam też odcinek "Żona Doktora" Neila Gaimana. Wtedy po raz pierwszy na prawdę pomyślałam, że w sumie Doktor mógłby być kobietą i to byłoby całkiem genialne... gdyby to była Idris-TARDIS. Ta krótka rola tak szalenie mi się podobała! Pomyślałam, że jeżeli już kobieta-Doktor, to ja chcę ją! Takie nierealne marzenie. Wtedy chyba przyszło mi w pełni zaakceptować taki koncept. No, ale mamy Jodie Whitakker, której nie znam. I chyba w takim razie odłożę sobie Broadchurch na kiedy indziej, bo nie chcę jej widzieć w niczym, zanim nie zobaczę jej jako Doktora. Nie chcę definiować jej poprzez inne role. To ma być czysty obraz. Czekamy na grudzień! :D
  19. To są świetne wiadomości! Ostatni Tuomasowy projekt solowy był genialny (jeden z moich ulubionych krążków), wiec wierzę, że projekt realizowany przez trio (które przecież pracowało z nim także przy "Sknerusie") będzie genialny. Spodziewam się czegoś raczej lekkiego; nieco etnicznego, celtycko-fińskiego z typowym dla Maestro patosem w stylu muzyki filmowej do kasowych hitów. Lubię takie połączenia, więc czekam niecierpliwie. Wreszcie coś się zaczyna dziać! Niby nie nowy album NW, ale mi to wystarczy. Zawsze coś. :)
  20. Taiteilija

    Zlot 2017

    Zaznaczyłam okolice Warszawy, bo połączenie byłoby najbardziej dogodne z północy, no i jest najbliżej. Ale w ostateczności, o ile termin będzie pasował szefowej (praca, praca, praca), to Poznań mógłby być.
  21. Dziękuję bardzo, Beatko. :) Z twarzami nie mam, ale z ciałami, ubraniami, przedmiotami - tu już mam kłopoty. Rozwiązuję je powoli. Dziękuję, Aniu, za komentarz. :) Dzięki bardzo, Paula. :D No, ale dalej mam dużo do osiągnięcia czy poprawienia. Nawet nie mam Photoshopa. Trzeba to zmienić. GIMP to średni zamiennik i czasem nawala mi z jakością. Z tymi Mistrzami to w ogóle były cyrki! Nie miałam pojęcia jak ich narysować, bo nie miałam odniesienia, zdjęcia całościowego i przyszło mi strasznie eksperymentować. Znalazłam jakieś tam zdjęcie tancerzy i miałam twarze Missy i Mistrza ze zdjęcia promocyjnego. To cud, że nie zawaliłam proporcji, łącząc jak Frankenstein to co widziałam na jednym zdjęciu, z tym co widziałam na drugim. Też mnie ten kołnierz drażni, ale po solidnych kilku dniach skrobania puściłam go w niepamięć... Niech będzie pomnikiem mojej porażki. ;) Dziękuję jeszcze raz: za komentarz i krytykę!
  22. Mam cały tydzień (a nawet trochę więcej) wolnego przed pracą wakacyjną i mogę sobie go wykorzystywać na kreatywne lenienie się. Niedługo skończę portret Tuomasa, a tymczasem dalej rysuję mnóstwo Doktorów - im bliżej finału aktualnego sezonu tym bardziej mam ochotę ich rysować. Wrzucę tu dwie pracę, które były już na FB i jedną, którą właśnie, w związku z finałem Doktora, udało mi się skończyć. "Dwunasty" - to był rysunek robiony całkowicie na kolanie, na szybko, bez detali, tylko dla oczu Capaldiego tak naprawdę, bo jego oczy rysuje się fenomenalnie i muszę koniecznie jeszcze się nad tematem jego oczu w przyszłości pochylić. "The man who lives on a cloud" - już od dawna marzyłam, że, gdy trochę podszkolę swój warsztat, to narysuję ten kadr. Bardzo mi się podobał ten wyraz twarzy Doktora i w końcu uznałam, że umiem wystarczająco dużo, by spróbować go oddać. Nie mogłam się powstrzymać i wzbogaciłam barwy w stosunku do oryginału, zazieleniłam mu porządnie oczy, żeby był żywy, ciepły, wspaniały! :D "Did you Missy me?" - a to mój nowy tworek. Po zobaczeniu zdjęcia promocyjnego i zwiastuna najbliższego odcinka DW nie mogłam się powstrzymać. Dla niezorientowanych - cała magia tego ujęcia polega na tym, że to jedna i ta sama osoba w dwóch różnych ciałach. Zło w wersji podwójnej. Selfizm do kwadratu. Czekam niecierpliwie na premierę. No, a Tuomasa rysuję, rysuję i oby za dzień dwa był gotowy.
  23. Taiteilija

    Zlot 2017

    I tu zaczyna się mój problem. Czas. Razem z Izzym pracujemy całe wakacje. Oczywiście, możemy wziąć wolne. W zeszłym roku tak właśnie zrobiliśmy, jadąc na koncert NW, ale w tym roku szefowa raczej na koniec sierpnia nie zezwoli, bo w zeszłym roku wszyscy nagle wzięli wolne właśnie wtedy i był dramat, horror vacui na stanowiskach itd. A to niezbyt ciekawie, bo pierwsza wypłata pojawi się pewnie w połowie sierpnia. Więc finansowo druga połowa, ale czasowo pierwsza połowa sierpnia lub końcówka lipca. Finansowo w sumie jakoś to skleję, więc najdogodniejsza dla nas jest ta końcówka lipca lub początek sierpnia. A gdzie? U tego, kto ma pomysł gdzie. Komunikacja wszelka jest? Jest. Byle nie Rzeszów i Kraków. Czternaście godzin jazdy na NW w zeszłym roku w ekonomicznie przestrzennym Polskim Busie z Gdańska do Rzeszowa, potem jeszcze do Dębicy... to był koszmar. Piekło. Ale było warto. Tyle ode mnie, no, od nas (Izzy & Tai team as always!). :)
  24. Nowa trasa, a tu cisza! :D Pobudka! Nowa trasa! "Decades" 2018 (start: 9 marca), czyli trasa, na której na nowo będą grać stare kawałki (głównie z Oceanborn). Startuje w USA, ale pewnie do Europy też trafią.Tylko... kiedy oni nagrają nowy album, skoro teraz im się zebrało na sentymenty? Nie to, że marudzę. Nie marudzę. Jestem w siódmym niebie, bo od lat chciałam posłuchać starych kawałków jak np. "Walking in the air". Założę się jednak, że szansa na to, by trafili do Polski jest relatywnie mała. :( Skoro rzadko trafiają tu ze swoim aktualnym materiałem i to chyba zawsze (?) na jakieś festiwale, a nigdy na własny, indywidualny koncert, to liczenie na to, że wpadną tu z wizytą na taki właśnie, grając swój starszy repertuar (dla mnie to nowy repertuar - nowa wokalistka, dawno lub wcale niegrane na żywo kawałki) jest beznadziejne, obscenicznie wręcz beznadziejne. Mogę jednak pomarzyć, a i materiały ponagrywane i wrzucane na YT przesłucham z chęcią. Sprzęt ludzie mają coraz lepszy i będzie czego słuchać w niezłej jakości, a może nawet na oficjalnie nagrany koncert będzie można liczyć? Na pewno oficjalna strona NW na YT powrzuca jakieś swoje promocyjne kąski. W sumie, niedawno wyszedł piękny pakiet VoS DVD, ale NW ostatnio więcej DVD wydaje niż albumów... Troszkę szkoda. Bardzo, ale cieszmy się, że w ogóle wydają, żyją, grają i są z nami nadal, mimo wielorakich turbulencji w międzyczasie. Pytanie o nowy album pozostawiam otwarte. Pewnie niebawem ktoś z członków (np. Tuomas) udzieli na nie odpowiedzi. http://nightwish.com/en/news/2017/06/170906-decades
  25. Poza rysowaniem jeszcze udaję, że studiuję. Tylko między rysowaniem a studiowaniem zostaje mało czasu na spanie. ;) Dzięki wielkie, Sami, za komentarz! Fioletowa galaktyka wygląda bardziej fantastycznie. Zresztą lubię mieszać kolory na tym banalnym programie, korzystać z wielu soczystych, kiczowatych, miękkich odcieni rozmaitych barw. To daje mi przedziwną satysfakcję. I pewnie będzie tego więcej! Zawsze jest. :D Dziękuję jeszcze raz, Sami.
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.