-
Content Count
2330 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
69
Content Type
Forums
Gallery
Calendar
Aktualności
Lyrics
Dyskografia
Reviews
Everything posted by PaulaEija
-
Evanescence... Mój początek z ambitniejszą muzyką rockową. Może jestem jakaś dziwna (tzn. jestem), ale moje ulubione płyty to właśnie The Open Door i Evanescence (z wyjątkiem Swimming Home, które jest straaasznie przymulaste). Reszta mi się jakoś przejadła. Jeszcze kawałki z Justice są dobre; Obecnie moim ulubionym utworem jest chyba Lost in Paradise, pewnie dlatego, że mostek jest taki trudny (tzn. cała piosenka jest trudna, ale tylko mostku nie umiem zaśpiewać w miarę czysto i nie - falsetem - na raz). Dużo piosenek z 2011 roku mi się podoba, bo mają wciągające melodie i są dość trudne do zaśpiewania - tzn. wszystko oprócz What You Want jest bardziej niż dość trudne. Evanescence... Mój debiut sceniczny. xD Chwała Bogu, nikt nie nagrał Imaginary w moim wykonaniu... Aczkolwiek podobno nie było aż tak źle.
-
Ostatnio oglądałam film Forrest Gump, i tam była taka bardzo mądra odpowiedź: Jenny: Czy czasami marzysz o tym, kim będziesz? Forrest: Kim będę? Przecież będę sobą.
-
Moja historia z Uriah Heep rozpoczęła się, kiedy tata wyciągnął pewnego dnia ich kompilację Still 'Eavy, Still Proud, same nagrania koncertowe. Za pierwszym razem urzekło mnie słynne Lady in Black, a teraz, gdy do nich wracam, chyba najbardziej trafiają do mnie pod względem muzycznym Blood Red Roses, Gypsy. O July Morning jakoś zapomniałam, może dlatego, że... w sumie, nie wiem, dlaczego. Może dlatego, że za każdym razem, kiedy ich sobie włączałam, miałam ochotę posłuchać czegoś szybkiego. A głos Trevora chyba najbardziej odpowiada mi w Mr Majestic, szczególnie w tym pierwszym refrenie - ...Now I guess what's done is done.
-
[video=youtube] Takie While Your Lips Are Still Red, tylko na odwrót. ;)
-
Śliczne są te Wasze zwierzaczki. :) Jak powszechnie wiadomo, koty lubią kłaść się w różnych dziwnych miejscach, a mój nieżyjący już Puszek (i to nie ja wymyśliłam mu tak nie tfu!rcze imię) najbardziej upodobał sobie torby (i karimaty, ale to już inna historia). Za to niżej, mała Frugo. Teraz ma ponad rok i własne maluszki, przeurocze dwa kociaki. Sama zaś Frugo myśli, że jest gołębiem i uwielbia przechadzać się po sznurach i linkach kilka metrów nad ziemią, z której na nie wskakuje - nie lubi się bawić w jakieś ułatwienia. W wolnych chwilach chodzi po ścianach i przechodzi przez uchylone u góry okna. Zdjęcia dość słabej jakości, ale taki aparat niewydarzony.
-
Tylko, że mnie mama nie będzie chciała puścić tak daleko pewnie (jestem z opolskiego). No i za Poznaniem przemawia do mnie też fakt, że jest, jak dla mnie, ładniejszy niż stolica. A sam fiński jest uroczy. ;) Tylko jak oglądałam Puhdistus nie umiałam ogarnąć, dlaczego mówią po fińsku, a nie - po estońsku. No chyba, że te języki są aż tak do siebie podobne, że mają praktycznie identyczną gramatykę i mnóstwo wspólnych słów.
-
Sonata Arctica - Wildfire, Pt. 2 & 3 [video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Lz6x6KRm4aE
-
Helenka Bonham Carter, zdecydowanie. Za jej ekscentryczność i kreatywność. ;) I genialne pomysły, jak np. chodzenie w butach nie do pary czy mieszkanie w domu obok Tima (Burtona), bo chrapał i nie chciał dać sobie zoperować przegrody nosowej. Ach, i za to, że wg Tima Burtona marszczy brwi, jak Johnny Depp. Keirę też bardzo lubię, bardzo dobrze gra. Ale czy mogłabym ją równać z Helenką? Nie... ;)
-
Angielskiego się uczę od przedszkola, a tegoroczny test "Miasto X zna angielski" (za X podstawiamy nazwę miasta, które brało udział w tej ogólnopolskiej edycji) wykazał, że jestem na poziomie B2+, czyli ujdzie. Tyle, że to był test zamknięty, więc... Ale pogadać - pogadam spokojnie. Od podstawówki (czyli 9 lat) uczyłam się niemieckiego, a przez ostatnie półtora roku (chociaż raczej to było pół roku i okropnie długie przerwy) - fińskiego. I stwierdzam, że fiński umiem lepiej niż niemiecki, chociaż i tak dość marnie mi idzie. Bo niemieckiego wprost nie cierpię. Na szczęście - od przyszłego roku szkolnego będę mieć francuski i bardzo mnie to cieszy, bo bardzo mi się ten język podoba. (Miałam - a właściwie jeszcze ciągle mam - do wyboru niemiecki, francuski i hiszpański). Planuję też w przyszłości iść na filologię fińską, ale nie wiem, czy Poznań, czy Warszawa. Bo w Warszawie wygodniej, bo siostra tam mieszka, ale strasznie kijowo, bo z tego, co wiem, to przez pierwsze trzy lata trzeba uczyć się też węgierskiego. Ale mam jeszcze całe liceum, coś wymyślę przez ten czas (pewnie koniec końców pójdę do szkoły operowej xD).
-
Póki co "Filary świata" Terry'ego Goodkinda (7. tom cyklu "Miecz Prawdy") i "Finlandia" W. Walczaka (taka tam książka podróżnicza) wpisują się w mój codzienny harmonogram. Ale wkrótce zabieram się za "Dreszcz" J. Ćwieka. Czytał ktoś? ;> Bo mnie ten pan tak urzekł swoją osobą... Siedzimy sobie grzecznie na małej sali gimnastycznej w naszej szkole i wychodzi do nas taki gościu z brzuszkiem piwnym (?) w koszulce z Judas Priest, skórzanej kurtce i glanach, po czym pyta, z jakiej lekcji nas uratował (a my chórem: niemiecki). W ogóle, super gościu, samymi swoimi wypowiedziami i stylem bycia zachęcił mnie do przeczytania jego książek. ;)
-
Moja klasa właśnie skończyła gimnazjum i prezent dla wychowawczyni był dość duży - właśnie bon do jubilera za 200zł, duży bukiet kwiatów i ręcznie robiona kartka z klasowym zdjęciem (wręczone na komersie). Z drugiej strony jednak nam się to zwróciło, bo pani zaprosiła nas jeszcze na lody do najdroższej kawiarni w mieście - mogliśmy sobie wybrać cztery gałki, więc wyszło ją to tak 10-15zł od osoby, zależy od wielkości gałki, bo jest na wagę. W klasie było nas 24, ale w ten dzień (ostatni przed zakończeniem roku) kilku osób nie było, więc w sumie ufundowała takie lody 22 osobom chyba. Czyli raczej zwróciła cały prezent. No i to w końcu była ostatnia klasa - więc wypadało kupić coś większego niż na zwykłe zakończenie roku. Ogółem, jestem przeciwna dawaniu prezentów nauczycielom z każdej okazji, ale jeżeli robimy klasowe składki, to te 5zł raz na jakiś czas można przeżyć. (Pozostali nauczyciele dostali kwiatki po jednym od wszystkich klas razem, to było w kosztach komersu, ale jednej pani - od historii - kupiliśmy dodatkowy bukiet i czekoladki - ona sobie w pewnym sensie zasłużyła, tzn. zawsze zgadzała się na przełożenie jakiegoś sprawdzianu - a i tak od niej też otrzymaliśmy prezent - torebkę różnych cukierków i życzenia).
-
Jesteśmy tylko tym, kim jesteśmy, nikim więcej i nikim mniej. - Terry Goodkind Każde rozwiązanie każdego problemu jest proste. To w odległości między nimi leży tajemnica. - Derek Landy O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujcie zdefiniować kształt gruszki. - A. Sapkowski (Wiedźmin, Jaskier) To sztuka egzystencji. Która [...] trwa przez całe życie, by być doskonalona przez większość z nas. - Tuomas Holopainen Muzyka jest krajobrazem duszy i emocji. - Johanna Kurkela (panna romanssihuhuja :) )
-
Dochodzę do wniosku, że kompletnie nie umiem się wypowiadać. Chodziło mi o tę panią z coveru, głos Anetki w Storytime mi się bardzo podoba, a to nałożenie się całkiem pasuje. :)
-
Storytime w wykonaniu Anetki ma właśnie taki swój klimat, wg mnie. A ta dziewczyna całkiem ładny cover zrobiła, tylko strasznie jest zmiksowana na refrenie. Jakoś tak... nie wiem, skrzecząco, nie... Jakoś... nie wiem, jak to nazwać, ale, jak dla mnie, ma zniekształcony głos.
-
Film jest cudowny. :) Widziałam go raz, ale to za mało. Bardzo wzruszający, metaforyczny i dający do myślenia. Ale i tak najsłodsze w całym filmie (oprócz podobieństwa Gem do Hanny) były pasiaste legginsy Ann. :) Trochę się zastanawiam, czy to coś w rodzaju akceptacji, na przekór fanom, ukazanie charakteru i stylu bycia Anetki czy wyśmianie tej części garderoby, ale to i tak było pocieszne, moim zdaniem. :)
-
Hm, chyba to zabrzmiało, jakbym kategorycznie Wam zabraniała się namawiać, a tak nie jest. :) Jestem otwarta na propozycje, chętnie posłucham paru jej występów, ale nie sądzę, by to zmieniło mój pogląd na jej stałą obecność w NW. Jak już musi zostać, to niech zostanie; jej głos jest bardzo bliski memu sercu, prawdopodobnie dlatego, że śpiewam w podobny sposób (tj. sposoby), co ona, oczywiście z mniejszą skalą i znaczną nieczystością (o ile dźwięki, jakie z siebie wydaję, można w ogóle nazwać śpiewem). Aczkolwiek i tak, jak dla mnie, jest za twarda, że się tak wyrażę, na wokal NW.
-
Paula, Kosa... Obojętnie. :)
-
Jak dowiedziałam się o rozstaniu z Anette, nie słyszałam wcześniej o Floor i przez pierwszy miesiąc nawet nie chciałam tego zmieniać. W końcu jakoś udało mi się przełamać i obejrzałam GLS z Buenos Aires i od tego czasu bardzo ją lubię, podoba mi się jej glos, klimat. Ale mimo wszystko... Ona mi jakoś nie pasuje na stałe do NW. Jej głos - owszem - ale ona sama... Nie bardzo. Po prostu mi za bardzo odstaje. Już nawet Kurkela by mi bardziej pasowała na wokalistkę - i tu spieszę ze stwierdzeniem, dlaczego. Otóż, jak wyczytałam, Johanka od lat jest wielką fanką Sonaty i wielu innych metalowych zespołów i sądzę, że może mieć całkiem metalowy głos. Może w No Dream Can Heal a Broken Heart i Deathaura tego aż tak nie słychać, ale jej barwa głosu jest czasami rockowa. No i, ma dużą skalę. W ogóle, jej głos pasuje mi do twórczości Tuomasa. Może przede wszystkim dlatego, że ona go doskonale rozumie, bo m.in. kocha naturę czy Disneya tak samo jak on. Nie wiem, czy słyszeliście jak w 2012 na jakimś soundchecku śpiewała fragment Walking in the Air ale ja, kiedy tego słuchałam, pomyślałam, że ta piosenka jest dla niej stworzona. Tak czy inaczej, odbiegłam nieco od tematu, ale to było raczej niezbędne, by wyrazić moje pokrętne zdanie. NW jest fiński i musi mieć tę swoją fińskość na wokalu. Anette jest ze Szwecji, więc jeszcze jako-tako to nie raziło (u niej raziło co innego :) - ale ja i tak ją zawsze kochałam, chociaż to może dlatego, że poznałam NW za czasów DPP i zaczynałam od Evy i Amaranth), ale Floor jest właśnie taka silna, twarda. To w ogóle mi nie pasuje do muzyki Nightwish. Dlatego bym wcisnęła tam Hannę. Ona to czuje. Ona się podporządkuje, ale i jak byłoby trzeba, myślę, sprowadziłaby go na ziemię. No i wszyscy się tak zawsze czepiacie, że Tuomas wywiera taki wpływ na resztę, ale w sumie to poniekąd dobrze - to dzięki temu ten charakterystyczny klimat NW się utrzymał. Chociaż, nie wyobrażam sobie Hanny śpiewającej Slow, Love, Slow. Kompletnie. Nawet nie chodzi o wokal, tylko tekst... Który jest bardzo wieloznaczny, ale mniejsza. Podsumowując : Floor na trasie - OK. Floor gościnnie na czymkolwiek - OK. Floor na stałe - NEVER. Możecie mnie próbować przekonać, ale to nie będzie miało większego sensu. Ona ma świetny wokal, lubię w niej bardzo wiele rzeczy, ale nie widzę jej na stałe w NW i koniec. W każdym innym zespole - owszem. Mogę ten zespół zacząć uwielbiać prawie tak samo, jak NW. Ale nie zdzierżę jej na wokalu NW i już. ;)
-
Dzięki za tak serdeczne powitanie. :) Cóż mnie natchnęło...? Czy słowo "Tuomas" jest dobrą odpowiedzią? ;) Czy się podzielę... Nie, lepiej nie. Mam traumę. A, i proszę, nie piszcie do mnie "Paulina", nie cierpię go. Wydaje mi się takie... kiczowate.
-
Dzięki za tak szybką reakcję. :) Przyznaję się szczerze, że na innych forach, na których mam konta, niechętnie udzielam się w tego typu tematach, dlatego szczególnie mnie to cieszy. :) Co do Ev, to też od nich zaczynałam, ale pod wpływem pewnych osób i TR się wkurzyłam na Amy i jej twórczość. Ale teraz znowu ją lubię. Takie ze mnie niezdecydowane dziecko już jest.
-
Wracając do Sknerusa, ja bym jednak stawiała na Kurkelę. Jej głos jest stworzony do folku, tak myślę. Jonsu też mogłaby, ale... to, wg mnie, mniej prawdopodobne. A na męski wokal... Myślę, że ani Tony, ani Marco. Ich głosy by mi tam nie pasowały (przynajmniej z tego, czego się spodziewam). Już bardziej Jarkko Ahola, chociaż też nie. Nie wiem. (I raczej się nie pokłócili - Tuomas i Johanna - bo ona chyba jest w ciąży - a przynajmniej tak wygląda).
-
Bry. :) Nie wiem, co napisać o swej osobie, więc pewnie będzie nieskładnie. Mam na imię Paulina, ale zasadniczo jestem nazywana Kosą. Mam 15 lat, kończę gimnazjum... Lubię czytać książki fantasy (LOTR, Wiedźmin, Miecz Prawdy etc.), chociaż nie pogardzę też dobrą książką w innym gatunku (pod warunkiem że nie jest to romansidło i raczej nie sf, ale zależy). Muzyki słucham głównie rockowej i metalowej, poza NW są to np.: Sonata Arctica, Apocalyptica, Scorpions, czasem (raczej rzadko) Slash, Indica (tak, lubię głos Jonsu), Evanescence (tak, wiem, niby emo-kinder-metal, ale w sumie przeszło mi takie myślenie, kiedy usłyszałam ich najnowszy album, który jest naprawdę bardzo dobrze zrobiony i klimatyczny)... Przepadam za dobrym filmem, ostatnio widziałam i polecam, przykładowo, Puhdistus i Fala. W wolnym czasie rysuję, piszę... Ale o tym drugim lepiej nie wspominać, bo to porażka. Swego czasu bywałam na OS, więc może ktoś kojarzy (ten sam nick), ale, że jestem dzieckiem z natury leniwym, przestałam się pojawiać. W sumie, to nie wiem, cóż jeszcze mogłabym napisać, więc uznam swą wypowiedź za zakończoną.