Jump to content

Milla

Members
  • Content Count

    3779
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    101

Posts posted by Milla


  1. Jutro jest poniedziałek i muszę wrócić do rzeczywistości i zrobić na jutro zestawik zadań z matmy na ocenę, na wtorek skończyć prezentację na angielski, na środę napisać esej na biologię, i napisać zaległą kartkówkę z funkcji kwadratowych i sprawdzian z dojcza, i z PP też będzie sprawdzian, i z chemusi chyba, i w ogóle. Powiedziała Emi, zacieszując na forum bo koncert, włócząc się po sieci, oglądając zdjęcia i nagrania z koncertu i słuchając piosenek człowieka od koncertu. Jezus Martin. Dlaczeeeegoooo ;-;


  2. Że tak (najtłiszowo) powiem...

    1287635

    1287613

    1287629

    [video=youtube]

    ...WE WERE (T)HERE :happy: Moje prawe ucho mnie nienawidzi (stałam za blisko głośnika, za bardzo z prawej strony... ale za to miałam tam świetny widok na Janine, a Janine na scenie jest życiem ♥) i spędziłam większą część weekendu na tłuczeniu się po kraju w Polskich Busach, w dodatku ten ostatni miał opóźnienie, bo przed nami na trasie zdarzył się jakiś wypadek, ale było warto :happy:

     

     

     

    ...Aha, i kocham moją Evi i moją Miszcz ^^

    • Like 9

  3. [spotify]spotify:track:0WAkoLKlEFRp4V3llA27KF[/spotify]

    Słucham sobie playlisty tygodniowej od Spoti. A ta piosenka utwierdza mnie w przekonaniu, że wiolonczela to jeden z najcudowniejszych instrumentów znanych człowiekom ♥


  4. Dzięki tobie zacząłem słuchać twórczość Mika'i i teraz kolej na przyjrzenie się zespołowi 'Digit all Love'. Chyba' date=' muszę częściej przyglądać się utworom, które wrzucasz na forum (a tak w ogóle, jak masz na imię?) ;)[/quote']

    O tak, trzeba słuchać tego, czego słucham ja :3 Jestem Emi, albo Emilka, ale wolę być Emi.

    Btw, Digit All Love śpiewają też po polsku :)

     

    [video=youtube]

     

    Miło odpowiedziałam prostreetowi, wysłałam fajną piosenkę Werci, to teraz czas na łyżkę dziegciu. Kiedyś, dawno, w marcu 2014, padł z mojej strony taki krótki apel:

    Rany, ludzie, przestańcie pisać "Indici", "Epici" i "Metallici", bo takiego zapisu nie idzie czytać inaczej niż z miękkim polskim "ci" na końcu ;_; IndiKI ;_;

    I ja ten apel, kurka blaszka, ponawiam. Mnie to boli. Oczy bolą. Istnienie, zmysł językowy, wszystko boli. METALLICIA. Przeczytajcie, jak to brzmi. Metalliciastko. Nobłagam ;-;

    • Like 4

  5. Patrzcie, co dziś pokazał mi Filip, bo akurat męczymy IIWŚ na historii:

    847AODT.jpg

    ...Ja serio mam chore poczucie humoru, bo mnie ta heheszkująca armia brytyjska rozwala XD Karuzela śmiechu. Zagłady. Whatever.

    A, i jeszcze mnie rozwalił Człowiek Mateusz i jego "obwieśli" zamiast "obviously", asdfghjkl ♥


  6. Wczoraj zrobiłam jak na razie Najgłupszą Rzecz Anno Domini 2016, to jest postanowiłam pojechać do domu tym wcześniejszym autobusem, co ma krótszą trasę i zatrzymuje się w sąsiedniej wiosce, parę kilometrów przed moim przystankiem, i zrobić sobie fajny, długi spacer – spacer w pięknych, ślicznych, jaskrawożółtych, NIEROZCHODZONYCH martensach. I od początku wiedziałam, że to strasznie debilny pomysł, to znaczy mój głos rozsądku to wiedział i próbował mnie o tym przekonać, ale ja uznałam, że YOLO! i na pewno nie będzie tak źle, i w sumie nie jest w nich tak strasznie, i nareszcie dam moim żółtym martensom chrzest bojowy, i pojadę w nich na koncert i będę fabulous człowiekiem w mhrocznych czarnych ubraniach i oczojebnych martensach... Jeeezu. Kto tu komu dał chrzest. Chyba nigdy tak mocno nie obtarłam nóg. Każdy krok boli. Każde buty bolą. Istnienie boli. Piecze. A w piątek jadę do Warszawy do Fruji, a w sobotę do Evi do Posen, i na koncert, i co ja pocznę, jak się nie zechcą zagoić? No co? Emi, dlaczego ty jesteś taka głupia czasem? Fundujesz sobie godzinny marsz w niewygodnych butach, próbujesz podgrzewać zimne jajko na miękko w mikrofalówce i dziwisz się, że wybuchło (lol, to z kolei jest fantastyczny wyczyn mw. sprzed roku; od tamtej pory Jajko W Mikrofalówce uważam za symbol i sztandarowy przykład mojej niezaradności praktycznej w zwykłym)... Jak cienszko być tobą...

    Dzisiejszy dzień też nie obył się bez przygód. Oto pisany na godzinie wychowawczej list do Mikko, jeszcze bardziej obrazowo ukazujący wymiar mojej osobistej tragedii. Dlaczego mi się w ogóle chce to przepisywać z Zeszytu, i po co, wth... Ale część z Was w sumie lubi czytać to, co piszę, czyli może dlatego mi się chce...

    Harsz lengłydż alert. We względnie małej ilości, prawda, ale mówię Wam o tym, żeby nie było, że łamię regulamin czy coś.

     

    1 marca 2016, s. 200coś (g. wych.)

    Co za poranek. Jezus Martin. Borze Wszechlistny. A nawet ja pierdolę.

    Tak jakby to, że przy każdym kroku cierpię srogo, nie umiem zrobić sobie porządnego opatrunku, opóźniam wyjazd z domu tacie, wpieniam mamę i akurat dzisiaj dostałam okres, nie było wystarczającym nieszczęściem. Nie, musiał jeszcze nawalić akumulator. Bo jak coś ma się schrzanić, to nie połowicznie, ani nawet nie całkiem mocno, ale po całości. Tak działa Wszechświat.

    Chyba właśnie sparafrazowałam któreś z praw Murphy'ego.

    Ciekawe, jak wyglądam. Pewnie dalej straszę ludzi czerwonymi oczami. No co ja poradzę, że jestem osobą wrażliwą, i że moje gruczoły łzowe są hiperaktywne... I mi nie wolno dawać opierdolu, kiedy boli mnie noga, i druga noga, i przez pół ranka bawiłam się z plastrami i bandażoczymś, i nie wolno mi potem mówić, że wykorzystuję tatę i jego anielską cierpliwość, i nie liczę się z innymi, i że jestem niemożliwa, i okropna, i że tak jest co rano, i... ;___;

    Potrułabym komuś dupę. Sami, Miszczowi, no po prostu komuś. Sami jest człowiekiem, którego dobrze się męczy swoim bólem istnienia albo entuzjazmami albo rozgibaniem emocjonalnym, ale zostawiłam telefon w szatni. Could life get any cienszsze today?

    Tak, bo ludzie z pierwszego świata też mają swoje problemy, na przykład czasami chcą się swojej Sami powylewać, a tu Messengera niet. I jak żyć, smutna Beato?

    Mam nadzieję, że to się zagoi do soboty. Bo ja muszę być w stanie skakać, zwłaszcza jako psychofanka z pierwszego rzędu. Wariackie skakanie to psychofański obowiązek. Psychofanowski. Whatever. I będę skakać, nawet jeśli się nie zagoi. Zafunduję sobie radosny koktajl szczęścia i bólu. I Chris też będzie szczęśliwy, jak będzie na nas skaczących patrzył, a moje miejsca nad piętami, te, co są na wysokości kostek i chyba jeszcze nie nazywają się łydkami, będą happily bleeding.

    Powinnam w tym momencie rzucić nawiązaniem ajemeksowym, albo pimpsowym, albo w ogóle jakimś cornerowym, a nie tym plackowym, co nim rzuciłam... Chris' joy is my low? Chociaż, skakanie z niezagojonymi nadpięciami nie byłoby do końca low, tylko tym koktajlem, co już wiesz... Jessu, jak to wszystko masochistycznie-bedeesemowo brzmi, znaczy koktajl... Ojno, to przez Brunona Wegetatywną Ingrediencję Schulza i jego skrzywienia XD

     

    ...Z pozytywów: wyratowała mnie trochę przypadkowa pani, która akurat wyjeżdżała spod domu, i którą tata zaczepił i poprosił, żeby mnie podwiozła, bo nasz samochód postanowił stanąć w połowie drogi. I pani mnie podrzuciła kawałek dalej, a potem podjechałam jeszcze miejskim i jakoś udało mi się dodreptać z przystanku do szkoły. Ludzie są w sumie mili czasami.

    • Like 2

  7. Rany, znowu zadanie z gatunku tych, przy których człowiek spędza dwadzieścia tysięcy lat na przekopywaniu całej tej muzyki, co człowiekowi do łba przyszła, a potem musi mierzyć się z potwornym dylematem, co tu wybrać, no co tu wybrać…

    [video=youtube]

    …To może pójdę jednak w trip hop nasz ojczysty, tak, jak chciałam na samym początku mojego przekopywania? Urozmaicam Ci pulę piosenek, prostreecie. Doceń.


  8. Wskrzesiłam mojego bloga, którego niby tam od czasu do czasu prowadzę, ale wychodzi na to, że jednak nie i tak dalej..

     

    Stwierdziłam, że to będzie blog o życiu i o szyciu, czyli trochę ciuchów, a trochę egzystencjalnego pasztetu, bo tak. :)

    Jeśli jesteś gotów na spotkanie ze strumieniem świadomości, a w dodatku z takim, który jest produktem MOJEJ świadomości, to proszę:

    Dare to enter?

    …Sami. Jesteś życiem.

    Ale naprawdę.

    Znacie to druzgocące uczucie, co się je czuje, gdy dopija się powoli resztkę kakao, a potem spogląda się na ziejące pustkami dno kubka i ma się wrażenie, że właśnie coś się w życiu skończyło? Twój Pasztet uśmierzył ten ból ♥ Kocham Cię ♥

    • Like 2

  9. Mam bilety na Polskie Busy z Białego do Warszawy, z Warszawy do Poznania, z Poznania do Warszawy i z Warszawy do Białego. Wydaję na ten cholerny koncert kupę hajsów, i jeszcze tłukę się po osiem godzin (plus przerwy między kolejnymi autobusami) w tę i z powrotem, ale teraz tak pomyślałam, że to nie jakiś tam byle jaki koncert, tylko TEN koncert, i zaczęłam się jarać, to będzie mega ♥ A potem pojadę z Frują na Castle i z Matem na Kjurów i z Evi i Arrowem i ze wszystkimi na Wooda, i w ogóle wszędzie pojadę, and nothing can stop me ♥

    • Like 5

  10. Ale 7 to nie to samo, co 70 :) U nas te liczby się zaczynają tą samą cyfrą, ale VII cyfrą nie jest i nie działa na takiej zasadzie. Przecież na przykład 16 w tej dacie nie jest zapisane jedynką i szóstką - IVI - tylko XVI, bo X to 10, V - 5, a I - 1. Te literki to są ich cyfry, jak nasze 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9. I nimi się zapisuje liczby. VII znaczy tylko i wyłącznie siedem, siedem piosenek, siedem kresek, siedmiu wspaniałych, siedem czegoś tam. Pakować je w siedemdziesiąt to tak jakby u nas uznać 200 za cyfrę i zapisywać dwieście dwadzieścia pięć jako 20025. If you know what I mean. Mam nadzieję, że nie naplątałam Ci jeszcze bardziej tym dziwnym tłumaczeniem. Starałam się być zrozumiała, tylko nie wiem, czy wyszło.


  11. Omatko, Chiara Bautista ♥ Powinnaś jej to wysłać, Aniu, ucieszy się :)

    What to do with all this love? :D Piękny.

     

    A z tymi rzymskimi liczbami, straszne, że ja sobie tak nie radzę... 16.01.19_ _. No własnie. Nie wiem, ale to chyba nie moja sprawa ;)

    1979 :) LXX to 50 z dwiema dziesiątkami, a potem jest jeszcze IX, i... właśnie :)

     

    Z tą Chiarą podbijam. Wyślij, ona takie rzeczy wrzuca na fejsbukę, z tego co widziałam. Śliczny tatuaż ^^

    • Like 2

  12. Trzeci post z rzędu, wiem, ale scrollując przez komentarze pod jednym postem na jednym blogu natrafiłam na TO:

    W niebie ogłosili casting na Głos Boga. Lemmy poszedł dla beki, Rickman z obowiązku, a Bowie poszedł zapytać, co to za casting na jego głos.

    A dlaczego w ogóle teraz robili ten casting?

    Bo przed chwilą przyszedł Pratchett i napisał Bogu całą rolę od nowa.

    Chyba mnie nie stać w tej chwili na inteligentny komentarz, więc powiem tylko: XD

    • Like 3

  13. machnęłam Tuomasa w dwie godzinki

    ...No dlaczego ludzie są tacy zdolni i potrafią robić ładne rzeczy i jeszcze robią to szybko, a ja nie ._.

    Mam wrażenie, że Twojemu Holomasowi coś się stało w palce, ale te dwie godzinki usprawiedliwiają każde niedociągnięcie. Serio. Poza tym, może tylko mi się coś wydaje.


  14. Nie wiem, czy teledyski też się zaliczają do „muzycznych nowości”, ale wyszedł klip do „North Star”. Nie obchodzi Was to, wiem. Męczę Was, bo jestem wredna.

    [video=youtube]

    Pan Narożnik tak sparkli, że aż zapragnęłam to spraklenie umieścić w sygnaturce.


  15. ...Przeczytałam!

    Naprawdę dobry wpis. Zwłaszcza podobała mi się część o załamywaniu czasoprzestrzeni, bo ta czasoprzestrzeń, niedobra taka, nawet kiedy się nie siedzi przed komputerem, tylko, na przykład, czyta się jakąś nudną książkę i chociaż ma tylko 50 stron, przeczytanie zajmuje ci dobre kilka godzin, wliczając w to półtoragodzinną drzemkę (ale to jej wina, bo to ona zabiła), albo ogląda ósmy odcinek serialu z rzędu i nagle z 17:31 robi się 22:14... Ciągle nie mogę pojąć, jak to się dzieje. (I weź, nie czepiaj się swoich długich zdań, to jest uzależnienie, które nikomu nie szkodzi, chyba że jesteś Dmowskim i piszesz takimi dążącymi do nieskończoności zdaniami swój manifest polityczny). A, no i zmobilizowałaś mnie swoim tekstem o nieumiejętności zmobilizowania się, do tfu!rczej pracy - może nawet słomiany zapał mnie nie opuści z uruchomieniem WordPressa... ;)

     

    PS No i oczywiście czekam na następne teksty! ♥

    Ha, cieszę się, że moja nieumiejętność zmobilizowania się Cię mobilizuje, chociaż taka z niej korzyść :D Kiitos za miły komentarz ♥ Czekasz, czekasz i właśnie się doczekałaś ♥

    Dziękuję ♥ Za co? Za najlepsze oddanie tego, co się ze mną ostatnio dzieje. Bo się dzieje. Idealnie to opisałaś. Co jest, cholibka, nie tak z tym czasem? No co? Wracam do domu o 15, jem obiad, robię sobie kawę i już jest 20. Jak? No ja się pytam jak?

    Chyba wydrukuję sobie ten wpis i powieszę na ścianie jako naganiacz do działania. Obudziłaś we mnie takie wyrzuty sumienia, że kreatywność śpiąca gdzieś w odmętach mojego umysłu nagle odżyła.

    Uwielbiam Twój styl. Mogłabyś napisać zdanie długości całego posta, a i tak zaczytałabym się z przyjemnością.

    …Rany, ludzie, co ze mną jest nie tak, że Was potrafię skłaniać do robienia rzeczy skuteczniej, niż siebie samą ;_; Dziękuję Ci, Aniu, bardzo bardzo mocno. Wpis byłby zaszczycony zawiśnięciem w tak honorowym miejscu, i to z tak ważną funkcją do spełniania :D

    Baj de łej: czyżby w przypadku moich pisadeł działała zasada „the more personal you make something, the more universal it becomes”? Bo przecież piszę o bardzo swoich, bardzo własnych odczuciach, przeżyciach i tak dalej, prawie wszystkie posty otagowałam etykietą „egocentrycznie”, bo są strasznie na mnie skupione, według mojej mamy nawet zbyt osobiste, a patrzę, że Wy się z tymi pisadłami w jakimś stopniu utożsamiacie. Ot, taka luźna myśl mnie naszła.

     

     

    Ten wpis jest niewielki objętościowo i, biorąc pod uwagę moje zwykłe ślimacze tempo pracy (wiecie, tyle razy opowiadałam Wam o tym, jak to potrafię spędzić tysiąc lat na poszukiwaniu Tego Właściwego Słowa, nie mówiąc już o budowaniu całego zdania z Tych Właściwych Słów tak, żeby brzmiało ładnie, zgrabnie i idealnie), stworzony zaskakująco szybko. Całość zajęła mi jakieś dwie godziny, może nawet niecałe, czyli niesamowicie, cholernie mało. Co nie znaczy, że robiłam to na odpierdziel. Po prostu tak jakoś dziwnie sprawnie mi poszło. No, i tym razem od początku wiedziałam, że nie napiszę mamuta, a niewielkie, krótkie mamuciątko.

    Chociaż to mamuciątko i tak przekroczyłoby limit słów, gdyby było jakąkolwiek ajbiowską pracą pisemną. Ale nieważne. Indżojcie.

    Krótka rozprawa o poważaniu


  16. Trzecie. Kolejny konkurs. Praca ma nawiązywać do tradycji i mitologii słowiańskiej. Wreszcie coś, co uwielbiam i na czym się znam. Ale... Limit 3 stron. TRZECH STRON. Jak ja mam tam wszystko opisać? Jak mnie znowu wena poniesie, to nie ma szans, żebym upchnęła moje pomysły na trzech stronach :(

    Ojeeej, I feel you, Arabesko ._. Ja i limity długościowe bardzo się nie lubimy 3 Pamiętam, jak w zeszłym roku pisałam ten mój esej na konkurs Senatu RP o szkole marzeń i objętościowo wypchałam go do tego stopnia, że musiałam zmienić "skromność" w nawiasie na "hehe", żeby nie wyjechać poza te wymagane trzy strony, bo ze "skromnością" już mi zaczynało nową linijkę tekstu. Co prawda trzy strony to niby nie tak mało na esej, ale tam jeszcze w wymaganiach była czcionka taka-to-a-taka czternastka czy piętnastka i konkretnego rozmiaru (czyt.: wielgachne) marginesy i odstępy. I weź tu te wszystkie swoje thoughts and thoughtsies skompresuj, kiedy masz ich tyle w głowie, a miejsca tak mało. Masakra. Ale i tak dostałam za tę pracę wyróżnienie, albowiem jestem wspaniała :>

    ...Właśnie, może mogłabyś pokombinować coś z rozmiarem czcionki, jeżeli nie ma co do tego jakichś wytycznych od organizatorów konkursu? Pisz maczkiem i niech się męczą :>

    • Like 2
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.