Jump to content
Scavenger

Narzekamy

Recommended Posts

Jak szukałam pracy w Polsce to mówili, że mają stażystów i nie potrzebują nikogo. Trzeba mieć szczęście/znajomości by coś - normalną pracę- znaleźć czy to w Polsce czy za granicą.

 

Za granicą nie miałam większych problemów ze znalezieniem pracy. To mój własny kraj chce mnie wyeliminować ze społeczeństwa.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mam jakiś duszący kaszel i ogólnie nie czuję się najlepiej... Oby tylko nie zapalenie płuc :(

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jutro mam kolokwium, którego prawdopodobnie nie zda nikt z grupy. Jak ja kocham swoje studia.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Były losowania na mikołajki, nie cierpię mikołajek. Każdy wymienia się losami i mówi każdemu kogo się ma, to bezsensu. Tak bardzo już pragnę 17-19 grudnia.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Narzekam na to, że jestem tak strasznie do tyłu z forum. Miałam 84 nieprzeczytane wiadomości. Od trzech dni mnie tu nie było, nie mam pojęcia co się dzieje w obozie NW, nie mam pojęcia o niczym.

Studia mnie niszczą. :<

I nie ma widoków, żeby miało się coś rozluźnić w najbliższej przyszłości. Wręcz przeciwnie, będzie jeszcze gorzej.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Narzekam na to, że jestem tak strasznie do tyłu z forum. Miałam 84 nieprzeczytane wiadomości. Od trzech dni mnie tu nie było, nie mam pojęcia co się dzieje w obozie NW, nie mam pojęcia o niczym.

Studia mnie niszczą. :<

I nie ma widoków, żeby miało się coś rozluźnić w najbliższej przyszłości. Wręcz przeciwnie, będzie jeszcze gorzej.

 

A już myślałam, że tylko ja momentami nie jestem w stanie pogodzić studiów z rozrywką. :dodgy: Witaj w klubie, Sami.

 

Narzekam na traumatyczne doświadczenie z wczoraj; wypiłam trochę likieru (o ile to można w ogóle było nazwać likierem - bardziej przypominało zagęszczoną wódkę smakową) o smaku salmiakki.

Słona lukrecja to ohyda sama w sobie, a w połączeniu z wódką, której mój organizm nie przyswaja za dobrze... Nevermore. Nigdy nie dajcie się namówić.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Co by się nie działo w domu, to winny jest zawsze Marcin...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ponarzekam na pracę. Pracuję na infolinii i niedawno zwiększono nam kompetencje. Wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że cała zmiana była dość nieprzemyślana:

- szkolenie kiepskie, niedające odpowiedniej wiedzy

- brak dostępu do większości programów, których obsługa pozwoliłaby nam podjąć jakieś realne działania

- brak koordynatora, który wiedziałby jak nam w razie czego pomóc, bo nasi obecni koordynatorzy odpowiedniego szkolenia nie przeszli

- linia konsultacyjna na którą mamy dzwonić w razie jakichś problemów jest trudno dostępna

Share this post


Link to post
Share on other sites

Po wizycie u lekarza jestem jeszcze bardziej chora i będę musiała iść tam znowu... Otaczają mnie miliony zużytych chusteczek i kilka różnych leków, które nic nie dają ;/

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dziwi mnie to, że istnieją jeszcze na świecie ludzie, którzy są bardziej życiowo niezaradni ode mnie. Naprawdę, to ciekawy przypadek, czas by opisali to jacyś naukowcy...

Są ludzie, których po prostu trzeba prowadzić za rękę. Nie można im powiedzieć - "Jesteś dorosły/a, wejdź w google i się dowiedz, poszukaj, poszperaj, a jak nie umiesz znaleźć, dopiero leć do mnie z prośbą 'DAJ mi!' ".

 

Narzekam na ludzi, którzy lecą do mnie krzycząc 'DAJ!', a ja zawsze muszę sobie radzić sama, wszystko załatwiać sama, znajdywać sama.... :<

Share this post


Link to post
Share on other sites

1.Śnieg się topi. Zamiast ślicznej, białej warstwy pokrywającej świat, jest biała warstwa przetykana plackami trawy i ziemi. A na szosie powódź i plucha. Błe.

2.Wczoraj wypierdzieliłam się na chodniku, stłukłam kolano, a do tego moja kurtka, ukochana czerwona torba (ta, co ją miałam na zlocie), włosy i legginsy były całe w wodzie z kałuży i piachu. No, na legginsach miałam jeszcze własną krew, żeby było weselej.

3.Również wczoraj w naszej budzie odbyły się pierwsze zajęcia "klubu młodego poety i prozaika" (jest u nas taki projekt z funduszy unijnych, finansują nam różne koła zainteresowań typu "dyskusyjny klub filmowy", "koło kultury", "doradztwo zawodowe" itp.). Miałam nadzieję, że będzie fajnie, ale okazało się, że babka, która to prowadzi (jakaś nauczycielka z zewnątrz, nie z naszej szkoły), jest... no... jakby to rzec... Ech, nie podoba mi się. Lubię wesołych i pozytywnych ludzi, ale ona sprawiała wrażenie, jakby się czegoś nawdychała, naprawdę. I ma taki irytujący sposób mówienia, ton głosu... Strasznie często używa słowa "tak", tak jak niektórzy co chwila mówią "prawda", "tak naprawdę" albo "k****". Tylko że to nie jest zwykłe "tak", to jest długie, dziwne "Taaaaaak?" połączone z takim jakimś wyczekującym gapieniem się na nas. "Duńczyyyyyyk! Anderseeeeeen! Taaaaaaaak???" (Przypominaliśmy sobie gatunki literackie, w tym baśnie :>). I jako jedyna śmieje się ze swoich żartów, i... Nie wiem, czy iść na kolejne zajęcia.

4.A z klubem dziennikarskim są problemy natury biurwokratycznej. Nie będę Wam opowiadać szczegółów, powiem tylko tyle, że przez głupi błąd w nazwie zajęć ich start się opóźnia, bo koordynator mówi, że to błąd, ktoś tam mówi inaczej, trzeba organizować nowy przetarg na nauczyciela prowadzącego, wójt zajęty, bo druga tura wyborów, itedeitepe. I moja ukochana polonistka, którą tak lubię i która będzie to prowadzić, nie może nic z tym zrobić, chociaż latała do urzędu gminy w tej sprawie... Czemu u nas to wszystko musi być takie pokomplikowane ;-;

5.Wczoraj po jakichś trzech tygodniach niegrania wróciłam sobie do simsów trójki. I znowu mi się zawiesiły, tym razem nie przy zapisywaniu, a przy wczytywaniu edytora miasta. A że nie zapisałam, to po raz kolejny cały progres poszedł się kochać.

6.Głowa mnie boli.

 

Taaaak... To się wynarzekałam. :>

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ech mam dość mojej klasy, szkoły. Każdy ode mnie wszystko ściąga, zadanie, sprawdzian, kartkówkę. Czuję, że za niedługo mi będą do biustonosza zaglądać. Nauki mam tak dużo, ze te 36 h tygodniowo wykańcza mnie psychicznie, jak i fizycznie. Miałam odpocząć w te święta, a nie odpocznę. Ksiądz kazał nam się nauczyć wszystkich modlitw z "żółtej książeczki" (katechizm bierzmowanych) i po świętach będzie pytał, mamy w grupie zrobić dwa doświadczenia fizyczne z fizyki i w styczniu je prezentować. Co tydzień jakaś kartkówka lub też jakiś sprawdzian. Jeszcze taki bonus: Cały tydzień kończę 14.10

Dajcie mi już święta. ;_;

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bolą mnie palce. ;_; Pokłułam je przy szyciu powstańczych opasek. Tak. Nie macie omamów wzrokowych. Żeby nie mieć lekcji, nasz nauczyciel (pan B.) postanowił, że pójdziemy na konferencję o powstaniu warszawskim, pod warunkiem, że przebierzemy się za powstańców. Także ten... Niech Opole się boi. xDD

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bolą mnie palce. ;_; Pokłułam je przy szyciu powstańczych opasek. Tak. Nie macie omamów wzrokowych. Żeby nie mieć lekcji, nasz nauczyciel (pan B.) postanowił, że pójdziemy na konferencję o powstaniu warszawskim, pod warunkiem, że przebierzemy się za powstańców. Także ten... Niech Opole się boi. xDD

 

Myślałam, że tylko Wicu wymyśla takie rzeczy... ♥ trolling uczniów lvl over 9000 xD

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

W sumie to był pomysł takiej Hani, a on tylko podłapał... Ale przebraliśmy się i był z nas dumny. xD

 

A propos Wica... Zrobił wczoraj olimpiadę Solidarności. Przez niego musiałam wstać o 6.00 a i tak nie przeszłam... ;_; Nie żebym się przejmowała, w końcu w ogóle się na to nie uczyłam.

 

No i się wkurzam na S.:

- Proszę pana, bo ja nie pisałam tego ostatniego sprawdzianu, to kiedy mam go pisać?

- Na następnej lekcji.

- Ale nie dzisiaj?

- Nie, nie. Jutro.

No kurczę. Dobrze, że mam czas się nauczyć (tak teoretycznie, bo i tak już to umiem...)?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Paula, mam dla ciebie jedną radę. Dość ważną w perspektywie przyszłości.

- Nie narzekaj na LO. Bo potem pójdziesz na studia i będzie tak samo jak w LO, tylko dezorganizacja jeszcze większa.

 

UWr stworzył nowy lvl dezorganizacji. Just sayin.

 

I mam chemiczny dzień. Chemiczny tydzień... Chemiczny miesiąc, chemiczne życie.

Nigdy już nie wygrzebię się z tej chemii. Robię jak mały motorek, a na koniec semestru i tak czeka na mnie wielki, tłusty, piękny warun z chemii. 3

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Narzekam na szkołę, jestem przez nią zmęczona, mam dość już. Dzisiaj aż kawę sobie musiałam kupić, bo myślałam, że padnę. Ten dzień jakiś też dziwny. Widzę, że WT, BLS będzie na Woodstocku, ale raczej nie pojadę. Wolałabym sama, ale nie będę mogła, a zresztą w te wakacje chcę sobie odpocząć, nie chce mi się ruszać moich czterech liter. Cieszy mnie fakt, że w Październiku Apocalyptica.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Paula, mam dla ciebie jedną radę. Dość ważną w perspektywie przyszłości.

- Nie narzekaj na LO. Bo potem pójdziesz na studia i będzie tak samo jak w LO, tylko dezorganizacja jeszcze większa.

 

UWr stworzył nowy lvl dezorganizacji. Just sayin.

Ale ja nie narzekam na LO, tylko niektórych nauczycieli. Uwaga, hit dnia S.:

- My mieliśmy dzisiaj pisać ten zaległy sprawdzian...

- Naprawdę?

[Wychodzi. Wraca 5 minut później i zaczyna sprawdzać obecność]

- Proszę pana, a co z tym sprawdzianem?

- A. To napiszecie to na następnej lekcji.

 

;__________;

 

 

A tak poza tym, to jestem zadowolona z dzisiejszego dnia. Matma z panią T. ♥

Share this post


Link to post
Share on other sites

Paula, za moich czasów przełożenie sprawdzianu to był największy dar z niebios. :) Każdy miał złudne nadzieje, że na nowy termin się nauczy. :D

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Paula, jesteś jedyną znaną mi osobą, która narzeka na przełożenie sprawdzianu :D

A też sobie ponarzekam. Na poniedziałek muszę przeczytać 300 stron jakiejś tam książki, napisać do niej komentarz, zabrać się za referat i zrobić masę innych rzeczy.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

To ja ponarzekam na odwołane kolokwium z fonetyki :P Poświęciłam trochę czasu na naukę i chciałam napisać, żeby mieć już z głowy, to akurat musieli przełożyć...

I narzekam na siebie, bo zajmuję się ciągle tym, co nie trzeba, osiągam najwyższy level nieróbstwa.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ale to nie jest przełożenie... To drugi termin. I gdyby to nie był WOS, to pewnie bym się cieszyła... A w tej sytuacji, nie wiem, kiedy mam się uczyć na sprawdzian, a kiedy na lekcję. Bo to taki facet, że może na następnej lekcji też go nie zrobić, tylko wtedy kiedy mu się akurat uwidzi. Bo jestem jedyną osobą, która ma pisać, oprócz takiego jednego gościa, którego on nie cierpi... Czyli ten. Przerąbane. Bo że się na niego zaweźmie to dawno wiadomo, tylko ja nie chcę być też ofiarą. ;_;

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ale to nie jest przełożenie... To drugi termin. I gdyby to nie był WOS, to pewnie bym się cieszyła... A w tej sytuacji, nie wiem, kiedy mam się uczyć na sprawdzian, a kiedy na lekcję. Bo to taki facet, że może na następnej lekcji też go nie zrobić, tylko wtedy kiedy mu się akurat uwidzi. Bo jestem jedyną osobą, która ma pisać, oprócz takiego jednego gościa, którego on nie cierpi... Czyli ten. Przerąbane. Bo że się na niego zaweźmie to dawno wiadomo, tylko ja nie chcę być też ofiarą. ;_;

 

Za te kilka lat, jak będziesz na studiach takie posty wydadzą Ci się śmieszne. Nie przez zawiść, czy zarozumiałość, ale dlatego, że z naszej, sudenckiej perspektywy rzeczywiście problemy jakie my sami jeszcze niedawno mieliśmy wydają się dość banalne.

Na uczelniach zwykle ze względu na masowość tej instytucji, na te tłumy i ilość kierunków, budynków i specjalizacji oraz niedopracowany system komputerowy zamieszanie jest więcej niż wielkie i tyczy się więcej niż tylko jednego wielokroć przekładanego sprawdzianu. W sumie, rozumiem problemy licealne, bo jeszcze niedawno sama pewnie narzekałam na podobne sprawy, toteż nie wyśmiewam, nie czepiam się, nie zapominam "jak wół cielęciem był" (jak zwykła mówić moja mama). Tylko trochę Ci tych problemów zazdroszczę.

Na tym pierwszym roku jest strasznie, a wolę nie myśleć jak będzie za rok, czy dwa? Albo gdy znajdę sobie pracę i będę jednocześnie studiować? Scary.

 

Narzekam, zaś na to, że zabrakło mi 0,5 punkta do zdania kolokwium (pociesza mnie, że zdały pojedyncze jednostki i to też za sprawą punkta, czy dwóch) i w związku z tym na sesji będę zdawała kolokwium podsumowujące semestr i poprawkę naraz. Grejt.

A z jeden, dwa dni temu okazało się, że mam na ten pon. przeczytać trzystustronicową książkę. Mam z dwa dni, ale... normalnie miałabym aż sześć. :dodgy: Do tego referat, pracę o maskach w kulturze dawnych Słowian, notatki i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze. Ja tego pierwszego roku zwyczajnie nie przeżyję.

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.