Jump to content
Scavenger

Narzekamy

Recommended Posts

Narzekam, że Federer przegrał finał Wimbledonu i że to już nie jest tak cudownie elegancka gra, jaką prezentował kiedyś. Nie te lata, niestety. :<

 

I narzekam na ludzi. Wkurzają mnie ludzie. Niektórzy sami nie wiedzą czego chcą.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie narzekam. Mi jest po prostu smutno.

 

FIK POJECHAŁ NA REKOLEKCJE I WRÓCI 31 LIPCA ;CCC

 

Smutno mi. Bardzo.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie martw się, Invi. Już ja go opierniczę, że Cię tak samą zostawia jak wróci.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Raczyłam zahaczyć lusterkiem słupek na egzaminie. Like a boss, 140zł w plecy.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wróciłam do wspomnianej kilka dni temu w którymś poście stojącej samotnie w kącie gitary i przypomniałam sobie, jak bardzo nienawidzę jej stroić (robiłam to dwa razy w życiu, noale.. XD). Mam wrażenie, że siedzę nad tym już ruski rok. G cały czas brzmi jakoś nie tak. A do tego niechcący, z rozpędu pokręciłam nie tym stroikiem i cała moja ciężka praca nad struną H poszła się kochać, bo wcześniej miałam idealny dźwięk, a teraz jakoś nie mogę w niego trafić. Pewnie to kwestia wprawy, ale mam ochotę rzucić to w cholerę. Moja powalająca wytrwałość ;-; Ale jak przez tyle czasu udaje mi się nastroić raptem dwie struny, a i tak jedną z powrotem rozstrajam, to chyba zrozumiałym jest, że mi się odechciewa ;-;

Uff, dobra, spróbujmy jeszcze raz, na spokojnie. Emi, nie poddawaj się. Dasz radę. A jak nie dasz, to poczekasz, aż mama wróci i ci pomoże. Następnym razem może pójdzie lepiej.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Emi, zainwestuj w stroik, będzie łatwiej. Ja np. jestem za leniwa, żeby stroić bez. I za głucha. ;)

 

Narzekam, bp ten głupi papier nie kręci się tak, jakbym chciała... Przestaję lubić robienie kartek. ;_;

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ale ja to robiłam z jakimś takim filmikiem, w którym były wzorcowe dźwięki dla każdej ze strun. A i tak mi nie idzie ;-;

Share this post


Link to post
Share on other sites

Emi, polecam stroik elektroniczny. Mi kompletnie przysłowiowy słoń na ucho nadepnął i kiedyś próbowałam stroić gitarę 'sposobem', ale oczywiście nie wyszło. Nie ma sensu się niepotrzebnie męczyć :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja też ponarzekam na gitarę. Może nie tyle co na gitarę, ale na strunę, która wczoraj wieczorem pękła. Zamówiłem już nowy komplet, ale minie kilka dni zanim go dostanę.

Share this post


Link to post
Share on other sites

To ja też ponarzekam na gitarę. Leży na szafie i się kurzy bo nie umiem na niej grać. :c

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jest duszno, porno i upalnie. Topię się. A do tego łeb mnie boli.

...Na szczęście mądrzy ludzie wynaleźli rozstawiane baseny i chyba zaraz do takiego wskoczę :3 Tylko muszę powyławiać bździungwy (złooo... no po co te durne robale tam lezą? One się topią, ja muszę się zmagać z ich pływającymi zwłokami, obie strony na tym tracą -_-) i jakieś paprochy.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
Jest duszno' date=' porno i upalnie. Topię się. A do tego łeb mnie boli.[/quote']

Potwierdzam. Czuję się trochę jak bałwan w końcowych scenach filmu Imaginaerum...

Właśnie wyszedłem spod lodowatego prysznica, polecam!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Muszę iść jutro na wesele... A ja nienawidzę wesel. ;_; To taka w sumie wiejska impreza, a właściwie normalna, tyle że z zachowaniem niektórych wiejskich tradycji. Już w piątek odbył się polterabend - to takie dziwne cuś, które odbywa się w domu (a właściwie przed) pani młodej i goście przynoszą szkło, tłuką je, różne śmieci - tak, żeby podwórko wyglądało jak po kataklizmie (najlepiej jest, kiedy się powrzuca papier na drzewa i spadnie deszcz - nie sposób tego zdjąć... nawet przez kilka lat; chyba że bardzo komuś zależy), a potem państwo młodzi muszą to sprzątać. Poza tym, to trochę jak na weselu - pije się, je się, tańczy się, z zaznaczeniem tego pierwszego. I to jest super rzecz, dopóki ktoś u ciebie nie robi takiej imprezy. ;)

 

W sumie, może bym lubiła wesela, ale wiecie, moja kostka... Jest beznadziejna (czyt. jak zwykle boli). ;_;

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

A ja jestem na kompletnej wsi, nic nie mam do roboty :c Książka mi się zaraz skończy, ciocia nie ma żadnej poza poradnikami, trochę szyję, trochę gazet, wieczorem rower, a poza tym nic, żeby czas szybciej leciał :C

Share this post


Link to post
Share on other sites

Już w piątek odbył się polterabend - to takie dziwne cuś, które odbywa się w domu (a właściwie przed) pani młodej i goście przynoszą szkło, tłuką je, różne śmieci - tak, żeby podwórko wyglądało jak po kataklizmie (najlepiej jest, kiedy się powrzuca papier na drzewa i spadnie deszcz - nie sposób tego zdjąć... nawet przez kilka lat; chyba że bardzo komuś zależy), a potem państwo młodzi muszą to sprzątać.

Taka symulacja życia domowego, znaczy? :D

 

Ponarzekam że nie mam motywacji do kontynuowania nauki włoskiego, pomimo że materiałów mam w bród i czasu też.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Muszę iść jutro na wesele... A ja nienawidzę wesel. ;_; To taka w sumie wiejska impreza, a właściwie normalna, tyle że z zachowaniem niektórych wiejskich tradycji. Już w piątek odbył się polterabend - to takie dziwne cuś, które odbywa się w domu (a właściwie przed) pani młodej i goście przynoszą szkło, tłuką je, różne śmieci - tak, żeby podwórko wyglądało jak po kataklizmie (najlepiej jest, kiedy się powrzuca papier na drzewa i spadnie deszcz - nie sposób tego zdjąć... nawet przez kilka lat; chyba że bardzo komuś zależy), a potem państwo młodzi muszą to sprzątać. Poza tym, to trochę jak na weselu - pije się, je się, tańczy się, z zaznaczeniem tego pierwszego. I to jest super rzecz, dopóki ktoś u ciebie nie robi takiej imprezy. ;)

 

W sumie, może bym lubiła wesela, ale wiecie, moja kostka... Jest beznadziejna (czyt. jak zwykle boli). ;_;

Nigdy nie słyszałam o takiej tradycji... Dziiiiwne, ja na miejscu panny młodej bym się na to nie zgodziła :P

Pamiętam, że ostatnie wesele, na którym byłam, niespecjalnie mi się podobało. Przez muzykę i zespół ją grający. Ja wiem, bez disco polo się nie obejdzie, ale żeby tak cały czas... Pojechaliśmy jeszcze przed północą. Może trochę szkoda, bo siostra mówiła, że potem zespół się zmęczył i sobie poszedł odpocząć, i leciały jakieś nagrane piosenki, ponoć całkiem przyjemne. Ale już miałam dość siedzenia przy tym stole i słuchania jakiegoś umc-umc-umc... Z tego wesela dobrze wspominam, jak zespół zrobił sobie na chwilę przerwę i puszczono "My Immortal". Wszyscy zeszli z parkietu, a my z Ulą (siostra) dla odmiany wstałyśmy od stołu i zatańczyłyśmy. Przez całą piosenkę śpiewałam z Amy i było fajnie :D I jeszcze podobało mi się, jak jakieś małe dizewczynki zauważyły, że pod życzeniami w księdze gości nabazgrałam patyczakową młodą parę i zaczęły pokrywać całą wspomnianą księgę swoją radosną twórczością. Dzieci... :-D No, a tak poza tym to się wynudziłam.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Już w piątek odbył się polterabend - to takie dziwne cuś, które odbywa się w domu (a właściwie przed) pani młodej i goście przynoszą szkło, tłuką je, różne śmieci - tak, żeby podwórko wyglądało jak po kataklizmie (najlepiej jest, kiedy się powrzuca papier na drzewa i spadnie deszcz - nie sposób tego zdjąć... nawet przez kilka lat; chyba że bardzo komuś zależy), a potem państwo młodzi muszą to sprzątać.

Taka symulacja życia domowego, znaczy? :D

 

W sumie nie wiem, czemu tak, ale tradycja taka jest... Śląsk. Mieszkam tu od urodzenia i dalej nie ogarniam. ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jeżu kolczasty, jak ja NIENAWIDZĘ pająków... Po co one komu... Czemu muszą mnie prześladować... ;________________________;

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pająki są bardzo pożyteczne, w Chinach niedawno doszło do tego, że na uprawy ryżowe wysypywano masę pajęczych jajeczek gdyż zjadają one szkodniki (w sensie pająki, nie jajeczka) ryżu. Wolisz być gryziona przez komary, gzy, meszki ? Ja bym wolał widzieć u siebie w pokoju pająka na ścianie niż jakiekolwiek z tych ww. zwierząt. To samo tyczy się nietoperzy, żab, jeży itp.

Co do tradycji śmiecenia - znam i też praktykuję :P zwyczaj nakazuje też robić z podwórka znajomego miejsce katastrofy w dniu jego 18 urodzin.

 

Ja narzekam na pogodę - musiała się popsuć akurat jak jadę na trening, w sobotę gramy mecz a tu z boiska zrobiło się bagno..

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja narzekam na pogodę - musiała się popsuć akurat jak jadę na trening, w sobotę gramy mecz a tu z boiska zrobiło się bagno..

To chyba jakiś większy kataklizm, bo w Poznaniu też od rana pada. W weekend jadę na Koronację Królewską do Gniezna i mam nadzieję, że do tego czasu pogoda się unormuje, tzn. nie będzie ani zbyt gorąco ani deszczowo :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Narzekam na brak pracy w tym kraju. Czas gdzieś wyjechać, bo w Polsce nie ma żadnej przyszłości...

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ares jeżeli masz znajomości, super pomysł na biznes czy talent i zainteresowanie dziedziną bardzo rzadko spotykaną, a potrzebną, to idzie znaleźć pracę. W innym wypadku ciężko. A do byle jakiej roboty w sklepie wymagają od Ciebie doświadczenia i jeszcze statusu studenta. No kurde, NIBY GDZIE MASZ ZDOBYĆ TO DOŚWIADCZENIE, SKORO WSZĘDZIE CI TAK MÓWIĄ. Wiele osób wyjeżdża za granicę pracować i wcale się im nie dziwię. Co za kraj, to jest śmieszne.

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pająki są bardzo pożyteczne, w Chinach niedawno doszło do tego, że na uprawy ryżowe wysypywano masę pajęczych jajeczek gdyż zjadają one szkodniki (w sensie pająki, nie jajeczka) ryżu. Wolisz być gryziona przez komary, gzy, meszki ? Ja bym wolał widzieć u siebie w pokoju pająka na ścianie niż jakiekolwiek z tych ww. zwierząt. To samo tyczy się nietoperzy, żab, jeży itp.

Oj, wiem, wiem (znaczy, o tym z uprawami ryżu to akurat nie :>). Zdaję sobie z tego sprawę, ale jak widzę jak taki wielki, czarny, spasiony obrzydliwiec popyla po moim dywanie, to argument "przecież on jest pożyteczny" jakoś do mnie nie przemawia. Nie moja wina, że się ich boję ;x

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.