Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 04/13/14 in all areas
-
5 pointsPoczytałam sobie wasze wypowiedzi (które coraz bardziej schodzą na bagno offtopów - ludzi ogarnijcie się, bo zaraz zacznę czystkę) i doszłam do wniosku, że Arcasto prezentuje szerokie grono fanów tzw. "muzykologów", którzy stawiają technikę ponad sercem, a subiektywizm w ocenie uważają za przejaw infantylności i braku wiedzy muzycznej. Nie krytykuję postawy ludzi, lubujących się w dogłębnej analizie brzmienia każdego instrumentu w utworze, techniki wokalnej itd., ale nie uważam, by technika decydowała o doskonałości utworu, gdyż tak naprawdę nie decyduje o tym nic, poza słuchaczami. Próba oduczenia ludzi używania słów "najlepsze" i "ulubione" jest przejawem braku tolerancji dla cudzych opinii oraz stanowi świetny przykład walki z wiatrakami. Nie można zabronić ludziom posiadania własnego zdania, bo każdy ma prawo do subiektywizmu, prawo niezbywalne, wiążące się z prawem do używania w dowolnym natężeniu słowa "najlepsze" oraz "ulubione". Tak, więc, by nie robić offtopów (jeszcze bardziej) posłużę się przykładem z Once: popularną piosenką jest "Nemo", singlową, chwytliwą i łatwą do zapamiętania - nic wielkiego, tak naprawdę, po latach, wcale mnie ten utwór nie rusza (jest płaski, nijaki), ale z repertuaru NW nadal jest to utwór bardzo rozpoznawalny i dalej wielu faworyzuje go mimo jego niezwykłej prostoty. Mają do tego prawo. Choć, ty, panie Arcasto, powiedziałbyś, że to przykład piosenki zwyczajnie beznadziejnej - wyrażając tym opinię, która nawet poparta uczonymi mądrościami i wykresami, dalej pozostaje opinią subiektywną. Nie krytykuj subiektywizmu innych, samemu wyrażając subiektywne opinie. Opinie naukowych mędrców, nie są w niczym gorsze od opinii zwykłych słuchaczy (nie zmieniają tego, że "Nemo" dalej jest bardzo rozpoznawalne i popularne), bo nie one decydują o popularności. Czasem prostota jest o wiele wspanialsza, niż wyszukana technika, bo głębiej zostaje w pamięci, w umyśle prostego człowieka. Przykładem bardzo ciekawym twojej wypowiedzi jest ten fragment: Fragment, sugerujący, że osoba, która nie jest wykształcona muzycznie, nie jest znawcą, nie ma praw się na forum wypowiadać, bo do tego prawo ma tylko nadęty bufon z papierkiem, z wypiętą piersią mówiący o wspaniałym, barokowym złoceniu. Nikogo nie obchodzą, zważ sobie, obiektywne kryteria oceniania, nikogo nie interesuje wiedza, technika i inne frazesy - interesuje nas muzyka i prawo do subiektywnej opinii oraz powiedzenie otwarcie, że "Wish I Had an Angel" ma genialnego kopa i jest NAJLEPSZE, albo, że nie mogę przestać nucić "Nemo", który to utwór jest moim ULUBIONYM. No, i koniec tematu. Za każdy, kolejny post, niezwiązany w żaden sposób z Once, będę bezlitośnie warnować. :devil: PS. Panie Arcasto, ja i inni userzy będziemy bardzo wdzięczni, jeżeli przestaniesz przypominać nam o swojej znakomitej edukacji muzycznej, gdyż jest to nieco niesmaczne i nikomu nie imponuje.
-
5 pointsDałabym plusa, ale druga część wypowiedzi mi się nie zgadza. Też uważam, że te wszystkie peany na cześć Nirvany i Kurta są dalece przesadzone, bo nie widzę w tych muzykach niczego przesadnie dobrego. Grali, bo grali, ale czym się tu zachwycać? Pozwolę sobie na wyrażenie odmiennej opinii odnośnie Emppu - nie jest żadnym wirtuozem, na żywo zawala solówkę z "Slow, Love, Slow", nie ma super poziomu, ale nie nazwałabym go beznadziejnym, bo solówki w muzyce Nightwisha, choć raczej proste, są często ciepłe i chwytliwe. W przeciwieństwie do panów muzykologów o ego wielkości Antarktydy, nie obchodzi mnie technika, bo muzyki słucham (oczywiście w przenośni) duszą i sercem, a nie mózgiem, posługując się zimną kalkulacją. Zatem, solówki Emppu, w większości spełniają moje skromne, muzyczne oczekiwania. Zaznaczam, iż jest to opinia subiektywna i radzę nie rozpoczynać na ten temat długaśnej dyskusji, czyniąc bałagan oraz offtopy.
-
4 pointsDziś miałam okazje być w Empiku i zerknęłam do magazynu "Metal Hammer". Trafiłam na króciutką recenzję płyty Tuomasa, która bardzo mi się nie spodobała. Autor recenzji już w pierwszych kilku zdaniach dał czytelnikom jasno do zrozumienia, co myśli o muzyce pokroju Nightwisha, zaznaczając ową opinię efektownymi trzema kropkami. Kolejno zrecenzował płytę Tuomasa bez konkretów, czy fachowych nazw, czy nawet tytułów piosenek, wywnioskowałam, że mu do gustu nie przypadła oraz, że znalazł tam pseudo-komizm (dokładnie nie przytoczę, bo wyparowało mi z głowy), a skończył finalną konkluzją, że jakieś to tam jest, ale jakby słuchacz chciał się w tym doszukać czegoś ambitnego to nie ma szans. Czy tylko ja uważam, że osoba, która nie lubi muzyki Nightwisha po prostu nie powinna się zabierać za recenzowanie płyt z Nightwishem związanych? Chyba pisał ją tylko dlatego, że, jak mówił, redagował kiedyś polskiego "Kaczora Donalda". Pytam się, jak taka recenzja w ogóle może być obiektywna, czy choćby konkretna? Znaczy, wiem, że nie ma szans na całkowity obiektywizm (każdy ma swój mózg i słuch), ale osoba, która z góry wie, że za taką muzyką nie przepada jest słabym recenzentem, bo jej opinia odstrasza potencjalnych słuchaczy. Br. :dodgy:
-
3 pointsLudziki kochane, ale czego się spodziewamy? To METAL Hammer. A najnowsze dzieło Tuomka ma z metalem raczej niewiele wspólnego ;) Też uważam, ze jeśli panu już nawet muzyka NW nie podchodzi, to nie powinien się brać za tę recenzję. Ale wiecie, chamstwo, prostactwo i często bezpodstawna krytyka świetnie się ostatnio sprzedają, co widać na przykładzie niektórych SHOW telewizyjnych ;)
-
3 pointsPewnie jakiś tam zobligowany do zadania recenzent, który miał robotę do odfajkowania? Rozumiem, że płytka może mu nie podchodzić, ale jako recenzent powinien zastosować fachowe nazwy i wykazać się choćby nikłą wiedzą o tm co pisze? Mój gust muzyczny uznaje ten krążek jako wybitny i z pewnością należy do czołówki na liście dokonań Holopainena:) Na koniec napiszę Wam, że moimi faworytami są: Dreamtime i Go Slowly Now, Sands Of Time- takie różne mamy gusta:)
-
3 points
-
3 pointszdjęcie powyżej: reakcja Tuo na to co Anette powiedziała o Nightwish ( przed premierą Shine) - tak mi się skojarzyło ;)
-
2 pointsNie powiedziałam, że nie może, ale że nie powinna. Wiadomo, że Tuomas jest mózgiem NW - wszystko co tam słyszymy jest jego dziełem. On to komponuje. Więc, skoro osoba pisząca taką recenzję już od początku jest nastawiona negatywnie do jego twórczości, to łatwo można zgadnąć, że jego solowe dokonanie też mu nie podejdzie. W końcu wychodzi to z tej samej "duszy", prawda? Przynajmniej dla mnie to tak wygląda. To tak jak CDAction (dobra, głupi przykład może, ale to jedyne czasopismo, które kiedyś czytałam co miesiąc od deski do deski). Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś gry przygodowe zazwyczaj recenzowały osoby, które lubują się w takim gatunku (właściwie to najczęściej jedna osoba, swoją drogą lubiłam jego recenzje). I to moim zdaniem było dobre rozwiązanie. Interesują cię gry z takiego gatunku - zobacz co o jednej z najnowszych pisze ktoś, kto ma podobny gust do twojego. A skoro ma podobny gust, to jest większe prawdopodobieństwo, że twoja ocena, po zagraniu, będzie podobna do jego oceny. Nie do mnie to skierowane, ale odnieść się mogę do tego tak, że skoro już piszemy dla czasopisma muzycznego i uważamy się za krytyków (choć nie wiem kto to pisał i za kogo się uważał, mogę tylko przypuszczać), to warto by było jednak zadbać o to, żeby recenzja wyglądała profesjonalnie. Chociaż troszkę.
-
2 pointsKolejny! Od samego początku było wiadome, że ten album będzie utrzymany w klimatach Nightwisha, a przynajmniej dla mnie to było oczywiste. Dlaczego? Otóż, przypuśćmy jest malarz, który maluje sobie obrazy i malarz ów, jak każdy artysta ma swój własny styl, a ja, jako, powiedzmy rysownik-amator, mam o tym pewne pojęcie, i tenże artysta dostał zlecenie namalowania czegoś w innym stylu. Efekt? Obraz wyszedł beznadziejnie, albo dokładnie tak samo, jak zawsze! Dlaczego? Bo nie da się zmienić ręki, zmienić tego, co się już umie (bardzo rzadko udaje się stworzyć coś poza stylem, w którym się tworzy zazwyczaj tak, by nie było w tym ostrych naleciałości); jeżeli w jakimś stylu rysujesz to, kiedy zostaniesz poproszony o narysowanie czegoś w innym to, albo wyjdzie dokładnie tak, jak zawsze, albo wyjdzie totalna klapa, bo nie jesteś przyuczony rysować w innym, niż w tym swoim własnym. Tak samo jest z Tuomasem i w ogóle z kompozytorami. Zimmer zawsze brzmi, jak Zimmer, Elfman, jak Elfman, a Williams, jak Williams (rozpoznaję ich z zamkniętymi oczami). Dlaczego projekty solowe innych członków NW nie brzmią, jak NW? Dlatego, że muzykę NW pisze głównie Tuomas i na "Sknerusie" mamy wyraźnie zarysowane to, jak ogromny i absolutny jest jego wkład w brzmienie zespołu - nie ma czegoś takiego, jak styl Nightwisha, to jest styl Tuomasa i tylko jego. Dlatego, mając taką świadomość, nie oczekiwałam niczego innego, bo, albo album brzmiałby jak NW, albo byłby klapa, bo Tuo zmieniłby styl na taki, na którym się nie zna. Jeżeli to nie było dostatecznie jasnym objawem tego, w jakim stylu będzie "Sknerus", to zaangażowanie tej samej orkiestry, Pipa i Troya powinno jasno dać to do zrozumienia każdemu, logicznie myślącemu człowiekowi, orientującemu się w temacie Nightwisha. Na początku posta napisałam "Kolejny!", bo wiele takich opinii obecnie krąży, jakby ludzie nie potrafili dodać 2+2 i nie byli świadomi tego, że tak właśnie będzie, że "The Life..." będzie utrzymane w klimacie Nightwisha, z tą różnicą, że będzie to Nightwish z nowym wokalem i bez Marco, Emppu, Jukki. To, powiedzmy, jest album Nightwisha całkiem symfoniczny i tak brzmiałby kolejny album NW, gdyby Floor, Emppu, Jukka i Marco zarządzili strajk, a Tuomas pisałby sam, z Pipem, Troyem i łapiąc przypadkowych wokalistów. Nie pojmuję zdziwienia w tym temacie. :D PS. A tak w ogóle? To po co narzekać? Mamy, dzięki Tuo, właściwie nowy, jeno symfoniczny album Nightwisha! Wolelibyście totalną klapę, albo coś w stylu, który, by wam nie przypadł do gustu, czy stare, dobre NW? ;)
-
2 pointsAle ja nie mam zamiaru niczego udowadniać. To nie matematyka, żeby dowodzić czegoś. Ty masz swoje zdanie i okej, nie przeszkadza mi to. Ja znawcą muzyki nie jestem, ani się za niego nie uważam. Jestem odbiorcą. I albo mi się coś podoba, albo nie. Krótka piłka. I nie ma co polemizować na ten temat z kimś, kto ma odmienne zdanie i, przede wszystkim, ocenia muzykę w innych kategoriach ;) A tak już bardziej w temacie Anette... Być może. Jeżeli chodzi o mnie, to wypowiedzi pani Olzon na temat NW oraz inne "plotki" nie miały wpływu na moją ocenę. Mnie po prostu nie porwał. Dla mnie nie jest to nic nowego, nie potrafię się przy tym rozmarzyć, nie ma to kopa, nie daje mi energii... Cóż, po prostu leci sobie gdzieś tam w tle, gdzieś obok. Nie trafia do mnie, w żaden sposób. Jak zauważyłaś - jest to forum sympatyków NW. Tarji troszkę bliżej do NW niż Anetce, więc tak, może być to powodem nie do końca ciepłego przyjęcia jej albumu na DE. Ale mimo wszystko... Chyba nikt nie powiedział, że jest ŹLE ?? A to już spory sukces ;)
-
2 pointsNiektórzy mogą uważać, że prosty głos, nie koniecznie z najlepszymi umiejętnościami wokalnymi jest dobry i brzmi dobrze. Niekiedy prymitywne brzmienie jest o wiele lepsze od "zaawansowania technicznego gry wszystkich członków". Według mnie nie można jasno określić wartości "kultury". Pojawiające się "wyroby kultury", różnią się od siebie. Ale nie możemy określić, który z nich jest najlepszy. To tak jak stwierdzić, że obraz "Słoneczniki" Vincenta van Gogha, jest gorszy od obrazów Jana Matejki, ponieważ ten drugi posługuje się pędzlem dokładniej i zwraca większą uwagę na detale. Bzdura. Póki kultura skierowana jest do odbiorców, to oni będą decydować o tym, czy coś im się podoba czy nie.
-
2 pointsCzysto obiektywnie nigdy nie wiadomo ale są elementy o których merytoryczniejszą pokusić się można jak umiejętności wokalne, stopień zaawansowania technicznego gry wszystkich członków zespołu, wykorzystywanie różnych technik gry (double bass drumming, tapping, sweep picking), szybkość utworów, trudność riffowania, solówki, złożone melodie, zastosowane tonacje w utworach, czy też produkcję danej płyty, zastosowane brzmienia: czy jest ono "gładkie i wypolerowane" czy surowe, ciężkie, agresywne. I choćby nie wiem jak wspaniałe techniki zostały zastosowane, a umiejętności wokalne były tak wspaniałe, że można by o nich pisać wiersze pochwalne - to wszystko razem może po prostu nie brzmieć dobrze. Więc nie czyni to od razu albumu "obiektywnie najlepszym". Bo co z tego, że wszystko takie super i zaawansowane, skoro razem niekoniecznie brzmi dobrze? Z kolei coś co "surowe" czy proste - może być przedstawione w tak dobry sposób i tak wspaniale zgrane, że po prostu urzeka od pierwszego odsłuchu. I moim zdaniem właśnie to czyni muzykę "dobrą".
-
2 pointsPopieram w 100%. Dla nas jest oczywistym fakt, że każdy pisze w swoim imieniu i wyraża swoją subiektywną opinię. Po to powstało forum. :) Czysto-obiektywne uznanie jakiegokolwiek albumu (lub zupy...) za najlepszy jest niemożliwe. Bo niby na jakiej podstawie? O wiele bardziej interesuje nas opinia fana niż chłodne stwierdzenie najbardziej obiektywnego i najmądrzejszego muzykologa. Cytując klasyka: Czucie i wiara silniej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko.
-
2 pointsTo może pora przestać walczyć? To jaka jest najlepsza zupa? Bo widzisz, ja to widzę tak, że najlepsza zupa dla każdego jest inna. Bo dla każdego najlepszą będzie jego ulubiona. I tak samo z muzyką. Postrzegamy zmysłami (w przypadku zupy i muzyki), więc ciężko tu o obiektywną ocenę. Każda ocena jest subiektywna.
-
2 pointsTo również nie jest żadnym wyznacznikiem poziomu albumu. Według ciebie może być słaby. Dla mnie to dobry krążek. I ja również uważam, że jest lepszy od Shine. Może "lepszy" to nie jest dobre słowo, ale dla mnie jest bardziej interesujący. Do niego wracam. Shine przesłuchałam raz. I wątpię, żebym to powtórzyła.
-
2 points
-
2 pointsChciałam dać "Eine Kleine Nachtmusik" Mozarta, ale że ów kompozytor już się tu pojawił, to łap Griega: [video=youtube] Kocham to ♥
-
1 pointA ja lubię Nirvanę ♥ W sumie to czego ja nie lubię? Wspominałam już o Rihannie. I w sumie poza nią nic innego mi jakoś specjalnie nie przeszkadza... Przez co nie mogę wypowiadać się za wiele w tym wątku... Mogłabym wymienić tu pewnie OD czy Biebera... Ale w sumie to nie wiem, bo nawet ich nie słucham, nawet nie kojarzę. Gęby kojarzę, bo są wszędzie, ale muzyki nie bardzo. W ogóle nie przepadam za boy/girlsbandami... I Nicki Minaj (tak się ją zapisuje?). O po prostu nie cierpię. Patrzeć zwłaszcza na nią nie mogę, odpycha mnie. Bo muzycznie niby też nie specjalnie, ale już mniej mi przeszkadza jak ją słyszę, niż jak ją widzę xD
-
1 point[video=youtube] Jest moc! :happy: To jeden z tych kawałków, które tak cudnie dają pozytywnego kopa i sprawiają, że noga sama zaczyna ci latać tudzież podrygiwać radośnie :3
-
1 pointUtwór wolny, nagrany w Anglii, w 1973 roku. Początkowo chciałem wstawić Wild Horses, ale Taiteilija była szybsza :D
-
1 pointTo również nie jest żadnym wyznacznikiem poziomu albumu. Ależ jest. Zatrudnienie muzyka, która nigdy wcześniej nie miał styczności z ciężkim graniem i obracał się w zupełnie innych stylach jest zupełnym nieporozumieniem. Decyzja ta miała, jak już wspomniałem, pozwolić Tarji odciąć się od stylu Nightwish, ale niestety wyszła z tego klapa. Według ciebie może być słaby. Dla mnie to dobry krążek. Napisz mi proszę na jakiej podstawie tak twierdzisz. Od razu zastrzegam, że sam fakt, iż My Winter Storm Ci się podoba to żaden argument w dyskusji na temat tego czy to dobry album czy nie. Zawsze jestem chętny do merytorycznej dyskusji na temat muzyki, nie mam problemu do przyznania się do błędu jeśli ktoś mi udowodni, że się mylę, jednak już parę lat w temacie muzyki siedzę i przeważnie wiem o czym piszę ;) . Już wszyscy wiemy, że masz niesamowitą i ogromną wiedzę o muzyce (grałeś ty w ogóle na jakimś instrumencie, czy posiadasz tylko wiedzę teoretyczną?), ale chłopie przestań się tym popisywać, bo nikomu to nie imponuje.
-
1 pointNie znam się na malarstwie, więc się nie wypowiem w tym temacie, ale przecież istnieją znawcy sztuki, którzy potrafią odróżnić ziarna od plew, a robią to wykorzystując obiektywne kryteria oceniania. Sytuacja adekwatna do muzyki. To że Ty nie potrafisz określić, który z pojawiających się, jak to nazwałeś, wyrobów muzycznych jest najlepszy, wcale nie oznacza, iż jest to niemożliwe. Jest, tylko trzeba się na tym znać. Nie można przy tym całkowicie wykluczyć subiektywnego elementu oceniania, ale im większą wiedzę ktoś posiada w temacie muzyki, tym bardziej może ograniczyć jego wpływ na końcową ocenę. Z jednym się zgodzę, a mianowicie faktycznie dopóki muzyka będzie skierowana do odbiorców to tylko oni będą decydować, co im się podoba. Spójrz przy tym na obecną sytuację na rynku muzycznym, gdzie totalny kicz i banał (wystarczy posłuchać Radia ESKA, żeby wiedzieć o czym piszę) zepchnął praktycznie do podziemia muzykę ambitną, którą tworzy co raz mniej zespołów, bo zwyczajnie nie ma na nią popytu. Odpowiada Ci taka sytuacja? Bo mi nie.
-
1 pointZgadzam sie z powyzszym komentarzem ;) Ja z reszta nigdy sie nie sugeruje czyimi,w kazdej z tych trzech wokalistek odnajmuje dobra strone ;) Tuomas to Maestro-perfekcjonista i wie jak dobrac wokale do swych piosenek choc piosenkarki rowniez przedstawiaja swoje interpretacje jemu i kompromis zawsze sie znajdzie ;)
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 pointMiało nie być zbytnich oczywistości, ale jak mówimy o tego rodzaju muzyce - to absolutnie kocham ten właśnie fragment. Uwielbiam. Brak mi słów dla geniuszu twórcy :P Beethoven:
-
Member Statistics