Jump to content
Piotrek

Co teraz czytamy?

Recommended Posts

Guest Morderczyni

Prostreet, tak zareklamowłeś, że przeczytam. Tylko im większa reklama, tym większe oczekiwania.

Czytam opracowania z psychiatrii o tematyce uzależnień i szukam kolejnych o ZA i autyzmie. Z beletrystyki - kolejny Marquez (cóż za język i styl!). W kolejce mam dwie powieści Remarque'a, które mają mi się spodobać.Zobaczymy, czy tak będzie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jak przeczytasz, daj znać co o niej sądzisz ;) Przyznam się, że jest ona, moją ulubioną książką.

Ja, który zachwycałem się ongiś Robin'em Cook'iem, namiętnie czytając jego powieści, bez przeszkód przyswoiłem świat, stworzony przez Francis'a Mauriac'a, doszczętnie się w nim pochłaniając.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czytam "Ja, inkwizytor. Głód i pragnienie" Piekary. Właściwie (nie licząc książki "Płomień i Krzyż") to już ostatnie dzieło tegoż autora o inkwizytorach, jakie mi pozostało. Czy jakoś szczególnie się do cyklu przywiązałam? Raczej nie. Książki napisane są lekkim językiem, czyta się szybko, przyjemnie a lektura wciągała. Ot, idealna rzecz na czas wolny. Piekara, co prawda, sztuką pisania polskiego, dobrego fantasy nie dorównuje Sapkowskiemu, ale też specjalnie nie zaniża poziomu naszej słowiańskiej fantastyki. Dobrze mi się to czyta i z całą pewnością sięgnę po kolejne książki, jakie ów autor wyda o inkwizytorze.

A po obecnej lekturze zamierzam zabrać się za książkę "Atlas Chmur", o ile będzie dostępna w bibliotece. Czy ktoś to może czytał? Film był ciekawy, ale nieco zbyt efekciarski i, jak to ekranizacja, do pierwowzoru mu pewnie daleko, zatem chciałabym wiedzieć, czy warto się zań brać, czy też nie? :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Prostreet94 czytałeś może " Ojca Goriot". Tak mi się skojarzyło w temacie niewdzięcznych, wrednych, egoistycznych dzieci. Czytałam też kiedyś "Czerwone i czarne" Stendhala i ta książka też wywarła na mnie wrażenie ( o dokonywaniu wyborów w życiu i ich konsekwencjach- to tak w skrócie). Czytałam je dawno temu- w liceum. To dobre książki, podobnie jak "Dżuma" A. Camusa czy "Nędznicy" W. Hugo.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Znam bardzo dobrze twórczość A. Camusa (dopiero teraz zauważyłem podobieństwo pochodzenia Mauriac'a i tego znakomitego pisarza, tworzącego swoje dzieła w Paryżu). Obok "Dżumy", moją uwagę przykuła powieść "Upadek". Natomiast "Ojciec Goriot" to tylko znana mi ze słyszenia powieść obyczajowa. Po ten typ literatury, na pewno sięgnę i bardzo ci dziękuję za polecone książki.

 

_______

Natrafiłem na kolejną książkę Francis'a Mauriac'a - w moje ręce trafiła ona, zupełnie przypadkowo. Publikacja ta zawiera w sobie dwie krótkie powieści: "Młodzieniec z dawnych lat" i "Maltaverne".

 

EDYCJA:

Skończyłem czytać pierwszy rozdział wspomnianych przeze mnie powieści. Bardzo się zawiodłem. O ile, ciekawy styl Mauriac'a góruje nad całą historią, o tyle historia ta jest mało interesująca (przynajmniej jej początek). Nie mam w zwyczaju odkładać, zaczętych już książek; jednak, tym razem muszę zrobić wyjątek.

Francis Mauriac nie wątpliwie przekonał mnie do siebie "Kłębowiskiem żmij". Sprawił, że moje postrzeganie innych uległo zmianie. Bardzo dziękuję mu za tą powieść. Przywrócił we mnie coś, czego przed długi czas nie mogłem zaobserwować w swoim zachowaniu, a co niewątpliwie, kryło się w moim ciele.

 

Zauważyłem też, że pisarz ogromną wagę przywiązuje do wiary, religii. Pokazuje ją w dwojakim świetle. I tak jak było to w przypadku "Kłębowiska..." , tak, też w "Młodzieńcu..." ukazuje, z jednej strony krytycyzm władz kościoła i ich złudne postępowanie; z drugiej - bezsprzeczne poparcie myśli chrześcijańskiej. Dla niego ważna jest ideologia i własne zdanie; ważne są prawa, podpierające i budujące Kościół, ale nie mało ważniejsze jest postępowanie, zgodne z tymi prawami, a tak rzadko obserwowane wśród tych, którzy uznają się za chrześcijan.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Skończyłam "Morta" i biorę się za "Ziemiomorze". Miało być w odwrotnej kolejności, ale postanowiłam zacząć od krótszej książki :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Skończyłam czytać "Amerykańskich bogów" Gaimana, dzięki uprzejmości Izzy'ego, który w ramach promocji w Empiku kupił 3 wspaniałe książki: "Amerykańskich", "Księgę Cmentarną" i "Chłopaków Ananasiego" - a wszystko Gaimana. Inaczej zapewne długo bym jeszcze poczekała, bo z jakiegoś powodu miejska biblioteka nie ma w asortymencie nic tegoż autora.

Powieść "Amerykańscy bogowie" była naprawdę świetna; wielowątkowa, symboliczna, ale odniosłam wrażenie, że przekład polski bardzo wiele rzeczy spłycił i wiele może czytelnikowi umknąć, jeśli nie czytał dzieła w oryginale i nie zna się trochę na rzeczy.

W ogóle, wyłapałam dość dużo błędów w tłumaczeniu; powtórzeń, dziwnie skonstruowanych zdań - nie sądzę, żeby to była wina autora, ale właśnie wspomnianego przekładu. Czytałam oczywiście nową wersję wydawnictwa Mag. Nie wiem, jak w starszej wersji, ale ta miała to i owo do poprawy.

Ale, pomijając już kwestię tłumaczenia i przechodząc do omówienia samej powieści, bardzo podobał mi się sposób przedstawienia historii tak, że wiele rzeczy nie było mówione wprost; czytelnik dysponował zazwyczaj dokładnie taką samą wiedzą, jaką miał na temat danej sytuacji główny bohater, Cień, i to całkiem nieźle trzymało w napięciu. Człowiek cały czas próbował myśleć samodzielnie, kombinować zastanawiać się, co to za burza ma nadejść, albo, co znaczył ten i ów sen? Na uwagę zasługuje postać Pana Wednesdaya, której knowania są tak zawiłe, jak sam pomyślunek bogów. Koncepcja książki; bogowie z innych krajów, przywiezieni podczas migracji i zesłań przez Norwegów, Egipcjan, Irlandczyków itd. do kraju pozbawionego bóstw i usychający w nowożytnej Ameryce z powodu braku wyznawców, to coś całkiem sprytnego i nowatorskiego... w każdym razie dla mnie, bo ja się z czymś podobnym wcześniej się nie spotkałam i nawet nie myślałam o tym - o Ameryce, która jako obecny kraj wielu narodowości nie ma konkretnych korzeni religijnych, konkretnych wierzeń.

Żeby nikomu nic nie spoilerować - tu skończę wypowiedź, polecając książkę wszystkim, którzy jeszcze nie mieli przyjemności jej czytać, gdyż naprawdę jest warta uwagi. :)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dwa posty pod rząd - co za spam! Właśnie skończyłam czytać "Księgę Cmentarną" Gaimana i jestem pod wrażeniem. Książeczka była cieniutka i o niezbyt podniosłej tematyce; ot bajka o lekko mrocznym zabarwieniu. Jeżeli mam ją porównać do jakiejś innej powieści Gaimana to nieco przypomina poziomem "Ocean na końcu drogi".

Fabuła w skrócie; był sobie pewien tajemniczy morderca, który pewnej nocy wymordował rodzinę... prawie całą. Z masakry uciekł przypadkiem mały, bodajże 2-letni, chłopiec i schronienie znalazł na starym cmentarzu, gdzie duchy podjęły się opieki nad dzieckiem, chrzcząc go imieniem Nikt i wychowując z dala od świata żywych, w którym zagadkowy morderca rodziny wciąż szuka chłopca, wciąż pragnie go zabić.

Nie powinnam dawać książce 9/10, ale ujęła mnie i taką dostała notkę ode mnie na portalu "Lubimy Czytać". Zawsze mam problem oceniając książki - słabsze pozycje dostają takie same noty, jak te lepsze, bo nie zawsze motywuję się samą treścią, ale np. sympatią dla jakiegoś bohatera, czy nastrojem, albo po prostu sentymentem. Tak samo z filmami.

Tak, czy siak (bo odpływam od tematu ;) ) powieść była całkiem przyjazna i na swój sposób oryginalna. Podobał mi się rozdział przedstawiający "danse macabre" i ciekawą wydała mi się postać opiekuna chłopca - Silasa.

Ogólnie, jak zwykle, z czystym sumieniem: polecam. Szczególnie, jeżeli ktoś pałęta się w około burtonowych okolicach. :)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dwa posty pod rząd to nie spam, po prostu temat umarł. :< No wziął i umarł...

 

To ja napiszę co ja czytałam ostatnio.

Jakiś czas temu Traktat o łuskaniu fasoli Myśliwskiego. Ludzie inteligentni mówili i pisali, że to dobra książka, więc postanowiłam sprawdzić. I stwierdzam, że to jest wybitnie ksiązka dla starszych, nie dla ludzi 20+, nawet nie dla 30+ tylko dla tych, dla których PRL był bardziej realny niż np. dla nas, którzy nie do końca tamten świat rozumiemy.

Ale bardzo przyjemnie się czytało, spodziewałam się czegoś innego, czegoś, co mi się bardziej spodoba, ale nie było źle. Styl jest bardzo płynny, miejscami nawet artystycznie barwny. Przeczytam tę ksiązkę raz jeszcze. Bo po jednym przeczytaniu nie da się powiedzieć o niej wszystkiego.

 

Potem czytałam W Drodze Kerouaca, którą to ksiązkę musiałam odłożyć w czasie matur, bo bym się wzięła spakowała i pojechała w świat. Ta książka niesie za sobą tak gigantyczną dawkę pozytywnej energii, że człowiek nagle ma ochotę żyć. A life instead of mere living .

To już kolejna ksiązka poetów beat generation, którą czytałam i każda jest tak samo... pokręcona, pozytywna na swój sposób, a zarazem nie płytka, nie prosta. Co to była za epoka! Co to był za kraj, ta Ameryka! I co się z nią teraz porobiło...

 

I aktualnie jestem w trakcie czytania Pod Mocnym Aniołem Pilcha, na podstawie której chyba był niedawno jakiś film czy coś. Spowiedź praktykującego alkoholika. Temat oklepany jak tyłek striptizerki, ale nie o fabułę w tej książce chodzi. Pilcha czyta się dla stylu. Tego czasem prześmiewczego, czasem niemal delirycznego, kwiecistego, artystycznego stylu, który porywa i nie chce puścić. To jest gośc, który może pisać o dupie marynie, ale to nieważne. Ważne, żeby PISAŁ! Cokolwiek! :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zrobilam glupote - zmarnowalam troche czasu na przeczytanie plytkiej lektury. Siegnelam po Zmierzch z dwoch powodow: nudzilam sie, a wszystkie inne ksiazki ktore mialam ze soba na czytniku przeczytalam wczesniej. Powiem Wam, ze zanudzila mnie ta historia, niewiele sie tam dzialo, a fabula momentami wydawala sie nielogiczna. Dziewczyna, ktora przeprowadza sie do innego miasta zaczyna sie cieszyc ogromnym powodzeniem wsrod mezczyzn, jeden z jej adoratorow jest wampirem (oczywiscie, skoro wczesniej nikt nie zwracal na nia uwagi). Te historie mozna bylo poprowadzic w ciekawy sposob, mozna bylo stworzyc cos oryginalnego, jednak zamiast tego mamy cukerkowa i niezywyke nudna historie o tematyce milosciopodobnej. Moze odnioslam takie wrazenie, bo to powiesc rozrywkowa dla nastolatkow, sama nie wiem. W kazdym razie styl pisania tez do najlepszych nie nalezal.

 

Teraz mam zamiar wrocic do cztania dziel Sapkowskiego, Gaimana lub niezwyklego Dicka, do powiesci na wyzszym poziomie :)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest Morderczyni

I aktualnie jestem w trakcie czytania Pod Mocnym Aniołem Pilcha, na podstawie której chyba był niedawno jakiś film czy coś. Spowiedź praktykującego alkoholika. Temat oklepany jak tyłek striptizerki, ale nie o fabułę w tej książce chodzi. Pilcha czyta się dla stylu. Tego czasem prześmiewczego, czasem niemal delirycznego, kwiecistego, artystycznego stylu, który porywa i nie chce puścić. To jest gośc, który może pisać o dupie marynie, ale to nieważne. Ważne, żeby PISAŁ! Cokolwiek! :)

 

Ten jego styl jest irytujący. Owszemn, zekranizowali Pod Mocnym Aniołem . Przeczytałam dwie książki i jakieś opowiadanie. Jeden z pisarzy albo-albo. Ja go nie lubię.

 

Nightfall - Zmierzch się cudownie krytykuje. Kreacja wampirów jest w tej książce tragiczna. Na słońcu błyszczy (Edward - Pan Żarówka), ma złote oczy, bo nie chce krzywdzić ludzi, więc morduje biedne zwierzątka, a i to tylko tyle, żeby jakoś przetrwać. Ogólem postacie są przejaskrawione i nijakie. W całej serii. Tragicznym aspektem jest to, że inne pisarki zwietrzyły interes i zaczęły naśladować Meyer, niekiedy zamieniając wampiry na wilkołaki, demony, anioły etc., ale bazując na tym samym schemacie.

 

Z cyklu "Brane na ślepo, bo ktoś polecił i chce opinię": Na zachodzie bez zmian i Czarny obelisk Ericha Marii Remarque'a. Bardziej mi się podobała druga z nich; być może z tego powodu, że pierwsza jest protestem antywojennym, a co za tym idzie - akcja dzieje się głównie na froncie, a autor nie posługuje się eufemiznami. Druga też jest antywojenna, ale bardziej skupia się na psychice takiego młodego człowieka, ktory pięć lat po zakończeniu I wojny światowej musi sobie radzić z inflacją w swojej niemieckiej ojczyźnie. Kreacja bohaterów mogłaby być lepsza, aczkolwiek postać Izabelli-Genevieve-Jennie została przedstawiona bardzo ładnie. Symboliczny wymiar powieści też niczego sobie. Nie mam się do czego przyczepić. Trafiły mi się wydania "Czytelnika" z lat osiemdziesiątych - dodatkowy walor językowy (stosowanie reguł obowiązujących przed uproszczeniem mowy polskiej przez RJN - i jak tu nie lubić starych wydań?).

 

Książka populanrnonaukowa, czyli Filozofia od podstaw Nigela Warburtona. Jeśli ktoś choć trochę się orientuje w filozofii, to niech lepiej nie czyta, bo autor praktycznie pominął osiągnięcia myślicieli żyjących przed XVII wiekiem, a poruszane zagadnienia opisał bardzo skrótowo. Dla laików - średnie wprowadzenie (vide: pominięcia) do filozofii - człek miałby kłopot ze zrozumieniem niektórych akapitów, chyba że czytałaby je na przemian ze słownikami. Dużo błędów interpunkcyjnych i językowych. W starciu z Gaardnerem i jego Światem Zofii książka Warburtona nie miałaby szans. Czyli lepiej poszukać sobie czegoś innego, choć ostatni rozdział o filozofii sztuki jest dość interesujący.

 

Folwark zwierzęcy George'a Orwella - o tej książce nie trzeba się rozpisywać.

 

Do poniedziałku przeczytam Szubienicznika Piekary, Diariusz najmniejszy Eco i Rozbity dzban von Kleista. W planie na najbliższy tydzień - kolejny Remarque, wielki powrót do Hemingwaya, Na wschód od Edenu Steinbacka i jakiś zbiór opowiadań, a jeśli nie minie mi szał czytelniczy, to pewnie zabiorę się za którąś Dostojewskiego, ewentualnie przeszukam dział dramaturgii w najbliższej bibliotece.

Ach, i jeszcze Blaszany bębenek Grassa, też na przyszły tydzień.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie rozumiem, w jakim celu Wy brniecie przez te "Zmierzchy"... Morderczyni, Ty cały cykl czytałaś, tak? O_O Mi kiedyś bibliotekarka w GCK wcisnęła "Pamiętniki wampirów" i darowałam sobie po jednym rozdziale. Jak coś jest beznadziejne, to po co się przez to przedzierać? :D

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest Morderczyni

Nie rozumiem, w jakim celu Wy brniecie przez te "Zmierzchy"... Morderczyni, Ty cały cykl czytałaś, tak? O_O Mi kiedyś bibliotekarka w GCK wcisnęła "Pamiętniki wampirów" i darowałam sobie po jednym rozdziale. Jak coś jest beznadziejne, to po co się przez to przedzierać? :D

 

Pierwsza część - obiecałam przyjaciółce. Trzy pozostałe - aby mieć coś do krytykowania. Poza tym zwykłam kończyć serie, które zaczęłam. Wyjątek stanowią tasiemce.

"Pamiętniki wampirów" - przeczytałam którąś część; nie miałam co robić, więc koleżanka się podzieliła ze mną książką, którą wcześniej mi zachwalała.

 

Bardzo rzadko nie kończę zaczętych książek. Zazwyczaj po jakimś czasie i tak do nich wracam., chyba że uznam coś za całkowicie nieprzeczytywalne. Z niektórymi książkami jest tak, że mają zły początek, średnie rozwinięcie i wspaniałe zakończenie (z innymi jest odwrotnie). Czasem warto skończyć książkę właśnie dla zakończenia.

 

Emi, na Twoim miejscu omijałabym wszystko, co na podstawie opisu na obwolucie można zakwalifikować do podgatunku paranormal romance.

Share this post


Link to post
Share on other sites

@up: Paranormal romance... Leży u mnie takie kiepsko wyglądające cuś na regale. Tata ostatnio był po książki, babka mu dała na moje konto jakąś "Urodzoną o północy". Z tego, co wyczytałam na opisie z tyłu, główną bohaterka jest, kto by się spodziewał, nastoletnia lalunia, której życie, kto by się spodziewał, wali się w gruzy, bo umiera babcia (och!), rodzice się rozwodzą (ach!) i tak dalej. A do tego, kto by się spodziewał, ma jakieś nadprzyrodzone zdolności (bo przecież każda "zwyczajna nastolatka" jakieś ma) i dwóch nadprzyrodzonych kochasi - oczywiście nie może się zdecydować, kto by się... No, właśnie. Także nie ufam temu czemuś.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Nie rozumiem, w jakim celu Wy brniecie przez te "Zmierzchy"...

Kiedy powieść cieszy sie dużą popularnością, to lubie po nią sięgnąć, żeby mieć temat do dyskusji i żeby nie krytkować bezpodstawnie :D

W tej książe niezwykle fatalnie były stosowane porównania, miałam z tego trochę śmiechu :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zaczęłam właśnie czytać Nad Niemnem... Podeszłam do niej z dystansem, bo słyszałam, że jest potwornie nudna... Ale okazuje się, że Orzeszkowa ma tak świetny warsztat, że akcja, która wolniej mogłaby tylko stać, wcale mi nie przeszkadza. Te opisy... ♥ Możecie się ze mną zgadzać lub nie, ale, dla mnie, są 100 razy lepsze niż Mickiewiczowskie. Mniej patetyczne, bardziej delikatne. Takie, że od razu się widzi to, co się czyta. Cud, miód i orzeszki. ♥

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Emi, na Twoim miejscu omijałabym wszystko, co na podstawie opisu na obwolucie można zakwalifikować do podgatunku paranormal romance.

 

Paranormal romance ! Jest tylko ich jedna zaleta - świetnie się krytykuje . To chyba jeden z najgorszych podgatunków ,a mimo to te książki cieszą się ogromną popularność - w księgarniach ,bibliotekach z 85% co daje się na półkę Fantasy to właśnie paranoral romance . Ogólnie prawie wszystkie tego typu książki są tak nudne i bezbarwne , że masakra (najgorsze są opisy na obwolutach :D) , dobrze przynajmniej , po okładkach wiemy czego się spodziewamy .

 

Tragicznym aspektem jest to, że inne pisarki zwietrzyły interes i zaczęły naśladować Meyer, niekiedy zamieniając wampiry na wilkołaki, demony, anioły etc., ale bazując na tym samym schemacie.

I jeszcze duchy , wróżki , ostatnio modne jest średniowiecze i rycerskie klimaty :D... (dziwne jeszcze , że nikt nie wziął na główny ogień czarodziejów :P) . Choć w fantastyce przygodowej ostatnio modne są motywy piratów i ... smoków , choć to tylko taki mój wniosek z przeglądanie Bestsellerów na empik.com .

 

Teraz czytam (po raz drugi ) FNN i Teoretycznie Możliwą Katastrofę ♥ i będę brnąć przez trzy ostatnie części Pasa Deltory :P .

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ostatnio "Doktor Sen" Stephena Kinga. Ciekawe i z wieloma nawiązaniami do "Lśnienia", którego zresztą "Doktor" jest kontynuacją. Jak to u Kinga dużo opisów i życiorysów, więc jeśli ktoś nie lubi tego stylu to do tej książki też się nie przekona. Ja na szczęście nic do nie mam, więc czyta mi się to dobrze.

Teraz muszę jeszcze upolować w bibliotece "Joyland" i "Pana Mercedesa".

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ostatnio "Doktor Sen" Stephena Kinga. Ciekawe i z wieloma nawiązaniami do "Lśnienia", którego zresztą "Doktor" jest kontynuacją. Jak to u Kinga dużo opisów i życiorysów, więc jeśli ktoś nie lubi tego stylu to do tej książki też się nie przekona. Ja na szczęście nic do nie mam, więc czyta mi się to dobrze.

Teraz muszę jeszcze upolować w bibliotece "Joyland" i "Pana Mercedesa".

 

Uwielbiam Kinga, ale, choć wiele jego książek już czytałam, dalej nie ruszyłam "Lśnienia", a bez niego nie mogę zabrać się za "Doktor Sen". :undecided: Muszę pamiętać, żeby w końcu wziąć się za to "Lśnienie", bo "Doktor Sen" mnie kusi...

 

No, a ja sobie teraz poczytuję starego, dobrego "Harry'ego Pottera i Insygnia Śmierci" - jedną z moich ulubionych, jak nie ulubioną część serii. Dobrze jest czasem wrócić do tych książek i po raz kolejny dojść do wniosku, że nic nie straciły ze swojego magicznego uroku.

 

Potem, chyba zabiorę się za "Ogniem i Mieczem", jakkolwiek by to nie zabrzmiało, bo film był całkiem ciekawy i po spacerach w zamku wzięło mnie na jakieś epokowe czasy... ;)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czekałam na wakacje żeby spokojnie zabrać się za parę książek... zaczęłam od ''Wilka z Wall Street'', którego poleciła mi moja przyjaciółka, przeczytałam póki co połowę i powiem szczerze, że nigdy nie czytałam czegoś w takim stylu. Jak na razie mogę pochwalić ją za specyficzny, ale ciekawy humor, zobaczymy, co będzie dalej :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Piotrek, ja jedynie grałem w Metro 2033, ale od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zakupem książki. Opinie na temat serii są w większości pozytywne i myślę, że niedługo zabiorę się za czytanie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Morderczyni mialas racje - Zmierzchy cudownie sie krytykuje. Tez lubie skonczyc czytac serie ksiazek, ktora zaczelam, tylko ze ta jest naprawde slaba. Heh niezwykla bohatereczka jest odporna na "specjalne" umiejetnosci wampirow, wiec nie rozumiem jakim cudem Alice widzi ja w swoich wizjach, a ten drugi wampir moze wplywac na jej nastroj. Co autorka sobie myslala kiedy to pisala? Czy w ogole myslala? xD

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.