Jump to content
Taiteilija

Bazgroły i inne tworki by Taiteilija

Recommended Posts

Te oczy, no te OCZY  :happy:  ♥ Tai, Twoje rysunki są genialne! Barwy, w których utrzymałaś swój art, pasują do siebie, różnią skalą odcieni, ale wszystko jest taki zsynchronizowane, i ładne, i świetnie narysowane, że no naprawdę tylko bić Ci brawo ;)

 

Oczy, jak podpowiada mi artystyczna intuicja, koniecznie muszą się tak PACZEĆ! ::happy: Zdaje mi się, że postęp postępuje i cieszę się jak zawsze, że dobrym ludkom się podoba! Dziękuję wielkie, Law! ;) 

 

Wybrałaś trudne medium, bo myszką nie da się kontrolować poziomu nacisku linii/plamy. Samo sterowanie też nie należy do łatwych rzeczy. Mimo to udaje Ci się osiągnąć płynne przejścia tonalne. :)

Ciekawy kadr, chłodna kolorystyka i ten "hipnotizing look" (może to Maybelline?) - Tajkowy trademark - budują atmosferę niepewności, melancholii i grozy. :)

Myszka to oporne narzędzie, ale chwilowo, jeżeli chodzi o 'komputerowe rysowanie' na więcej mnie nie stać, ale i za jej pośrednictwem, przy odrobinie (no dobra... nie takiej znowu "odrobienie") cierpliwości i ćwiczeń można coś dobrego wycisnąć. Hipnotajzing-mejbeliiiinnn Tom, to doskonała charakterystyka! Dzięki Ci wielki za pozytywny odzew, Adi! ;)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dużo książek Arthura Conan Doyle'a, dużo dedukcji, dużo skrzypiec, dużo "drogi Watsonie!", dużo "mój niezwykły przyjaciel!", dużo ciekawych aspektów wielu, nieskończenie wielu spraw od zaginięcia domowników, po śmiertelną chorobę detektywa... słowem: Sherlock Holmes. 

Tak dawno nie rysowałam, że ledwie łapkę czuję, a tła nie udało mi się dopracować. Cóż, mimo to cieszę się, że jeszcze coś potrafię! Oczekując na tę pocieszną modyfikację-a'la Holmes produkcji BBC (która co prawda niewiele ma wspólnego z książkami, ale mimo to jest genialnym sensacyjnym widowiskiem), oglądam sporo starego serialu z Holmesem i dochodzę wciąż od nowa do wniosku, że nie ma lepszego, bardziej książkowego i ekscentrycznego Holmesa niż Jeremy Brett... cóż, jeżeli ktoś kiedyś będzie szukał wiernych ekranizacji klasycznego Holmesa - seriale i filmy z Brettem to jest to i przynajmniej częściowo, wraz z wersją książkową i wyobrażeniami autorstwa Sidneya Pageta, stanowił on podstawę do rysunku. 

 

"My mind rebels at stagnation"

  • Like 9

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie mam pojęcia dlaczego, ale ostatnia praca nie chce mi się otworzyć.

Ale jeśli chodzi o poprzednie, to jestem pod ogromnym wrażeniem. Te wszystkie szczegóły, szczególiki w Twoich pracach. I emocje. Powalają na kolana.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie mam pojęcia dlaczego, ale ostatnia praca nie chce mi się otworzyć.

Ale jeśli chodzi o poprzednie, to jestem pod ogromnym wrażeniem. Te wszystkie szczegóły, szczególiki w Twoich pracach. I emocje. Powalają na kolana.

 

O, dziękuję bardzo za pozytywny odzew! Jak to się mówi: diabeł tkwi w szczegółach! Co do ostatniego bazgrołka, to stwierdziłam, że muszę tam coś dodać... jakiś skromny napis, czy coś i usunęłam pierwszą wersję... niestety brak wolnego w pracy zabrało mi chwilowo możliwość dopracowania drugiej! Gdy tylko skrobnę trochę czasu (czyt. za sto lat), poprawię i zaktualizuję. ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Eeee tam ;)! Maestro jest idealny! W każdym calu! Twarz ma taki ciekawy klimat, powstała ciekawa "struktura", co wynika pewnie z techniki, której użyłaś. Portret dopracowany, taki "szczegółowy", idealnie uchwyciłaś charakterystyczny dla Tuomasa wyraz twarzy i spojrzenie ;) I jak zawsze jest tu obecna Twoja charakterystyczna maniera twórcy, chociaż tutaj w troszeczkę innej odsłonie. Świetna praca!

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tai padła na twarz, ale skończyła Tuomasa... i oczywiście zepsuła...

 

 

Nie widzę tu niczego zepsutego, praca jest niesamowita! ;)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wow, wow, wow! Wpadłam na chwilę, a finalnie nie mogłam sobie odmówić przejrzenia Twojej galerii od deski do deski (przynajmniej na tyle, ile się orientuję w zawiłościach podfolderów DA, nie pamiętam, kiedy tam byłam ostatnio i przestałam ogarniać ten serwis :P ). Jestem pod ogromnym wrażeniem całej Twojej twórczości, szczególnie podobają mi się arty z mojego ukochanego Pottera (Remus ♥), niektóre z nich wręcz pachną książkowym, klimatycznym stylem. A ten ostatni Tuomas - czapki z głów, szczękę musiałam pozbierać z podłogi.

Z niecierpliwością czekam na więcej!

Jak tak podziwiam i podziwiam, to aż głupio mi się zrobiło, że parę lat temu niemal z dnia na dzień przestałam nagle rysować i wróciłam do tego dopiero niedawno. Teraz dostałam motywacyjnego kopa i dowód, że warto poćwiczyć, żeby kiedyś osiągać takie efekty.

Z ciekawości spytam - częściej zdarza Ci się rysować jedną pracę przez kilka dni, dzielisz cały proces tworzenia na raty, czy wolisz, gdy praca leci "ciurkem" jednodniowo?

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Eeee tam ;)! Maestro jest idealny! W każdym calu! Twarz ma taki ciekawy klimat, powstała ciekawa "struktura", co wynika pewnie z techniki, której użyłaś. Portret dopracowany, taki "szczegółowy", idealnie uchwyciłaś charakterystyczny dla Tuomasa wyraz twarzy i spojrzenie ;) I jak zawsze jest tu obecna Twoja charakterystyczna maniera twórcy, chociaż tutaj w troszeczkę innej odsłonie. Świetna praca!

Miałam i tak większe oczekiwania! Zawsze mam, a po ukończeniu wydaje mi się takie średnie (po kilku dniach zerknę znowu i podoba mi się bardziej)... opatrzyłam się chyba, rysując! Tuomas ma tak charakterystyczną twarz, że nawet z lekkimi niedociągnięciami wcale nie tak trudno oddać jego istotę! ;)

Dziękuję za komentarz, Aniu! 

 

 

Tai padła na twarz, ale skończyła Tuomasa... i oczywiście zepsuła...

 

 

Nie widzę tu niczego zepsutego, praca jest niesamowita! ;)

 

Ha! Zawsze mówię, gdy skończę, że zepsułam (prawie zawsze), bo tak długo patrzę na rysunek, że wydaje mi się gorszy z każdym szlifem... muszę odpocząć od wgapiania się i wtedy moja opinia się często poprawia... No, mimo wszystko coś jednak tym razem całkiem szczerze zepsułam... na oryginalnym szkicu miał jeszcze kapelusz, ale kapelusz przerósł moje talenty... :( 

 

Wow, wow, wow! Wpadłam na chwilę, a finalnie nie mogłam sobie odmówić przejrzenia Twojej galerii od deski do deski (przynajmniej na tyle, ile się orientuję w zawiłościach podfolderów DA, nie pamiętam, kiedy tam byłam ostatnio i przestałam ogarniać ten serwis :P ). Jestem pod ogromnym wrażeniem całej Twojej twórczości, szczególnie podobają mi się arty z mojego ukochanego Pottera (Remus ♥), niektóre z nich wręcz pachną książkowym, klimatycznym stylem. A ten ostatni Tuomas - czapki z głów, szczękę musiałam pozbierać z podłogi.

Z niecierpliwością czekam na więcej!

Jak tak podziwiam i podziwiam, to aż głupio mi się zrobiło, że parę lat temu niemal z dnia na dzień przestałam nagle rysować i wróciłam do tego dopiero niedawno. Teraz dostałam motywacyjnego kopa i dowód, że warto poćwiczyć, żeby kiedyś osiągać takie efekty.

Z ciekawości spytam - częściej zdarza Ci się rysować jedną pracę przez kilka dni, dzielisz cały proces tworzenia na raty, czy wolisz, gdy praca leci "ciurkem" jednodniowo?

O, dziękuję bardzo! Jaki DŁUGI komentarz! :D

Cieszę się niezmiernie, że podobają Ci się moje prace! Te starsze są wiadomo gorsze... ale powoli, w miarę ćwiczenia, poprawiam styl. To na pewno nie koniec moich rysunków ze świata HP (Lupin to moja zdecydowanie ulubiona postać!) - kwestia czasu, kiedy znowu mnie najdzie wena. Zrobię wtedy coś wymagającego... może nie portret, ale coś bardziej szczegółowego? To dobra myśl... Chwilowo mam tyle prac do skończenia, że lepiej, żebym za nic nowego się nie brała! Ostatnio pochłania mnie z duszą, sercem i wątrobą Sherlock Holmes i mam pełno do skończenia artów, które prezentują perypetie tego pana...

Co do samego rysowania - Cassiopeo wracaj do niego! Nie ważne, że od dawna nie rysujesz, gdy już zaczniesz to po pewnym czasie i standardowej dozie porażek artystycznych zacznie się wyrabiać łapka i na pewno przy odrobinie wyobraźni będziemy mogli podziwiać i Twoje arty! Polecam - ćwicz, a, gdy zwątpisz popatrz na prace innych; motywujące jest patrzenie na twórczość lepszych od siebie (sama tak robię), bo czujesz, że dążysz do czegoś i łapiesz przy tym ciekawostki artystyczne (tu jakieś zagięcie, tam cień, tu światło). 

Na temat tego rysowania, a raczej mojego tempa rysowania można by napisać poemat pod tytułem "KIEDY JA TO SKOŃCZĘ?!". Niemal nigdy nie udaje mi się niczego zrobić w jeden dzień, bo mam po pierwsze bardzo wątłą cierpliwość (gdy coś mi wychodzi, to boję się zepsuć i ciągle łażę naokoło, nucę, patrzę na efekty pod różnym kątem i wzdrygam się przed kontynuowaniem), po drugie zaczynam dziesięć prac naraz, a po tygodniu mam łącznie milion nieskończonych i jestem rozdarta, po trzecie jestem perfekcjonistką i zwykle dłubię nad każdym porem skóry niemal jak górnik! Czasem "na odwal", bez zamiaru stworzenia arcydzieła biorę kartkę i nagle po godzinie mam skończoną genialną pracę rysowaną byle jak, a i tak świetną! Niestety - to zdarza się rzadko... cóż... potrzebuję czasu - mówiąc krótko! :D

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

O, na wielkiego glana! Tonę w niedokończonych pracach! Mam tylko tydzień, nim wybuchnie bomba zwana potocznie studiami, żeby skończyć chociaż kilka tych cyfrowych. Skończyłam krótki komiks na GIMP-ie właśnie. Pokrótce powiem o co tu chodzi: jakoś pod koniec wakacji próbowałam poćwiczyć pisanie, bo dawno tego nie robiłam, ale z braku pomysłów ruszyłam cudzą historię tj. zaczęłam pisać fanfiction. Publikować go nie zamierzam (nawet go jeszcze nie skończyłam i kto wie, czy i kiedy mi się to uda) - to miała być tylko moja prywatna praktyka sprawności literackiej i intelektualnej w ogóle. Fanfiction dotyczyło Holmesa, bo byłam świeżo po książkach, które mnie urzekły. Pomyślałam sobie jak koszmarnie ten fanom się rozrósł i jak daleko odfrunął od korzeni i postanowiłam napisać opowiadanie tak bliskie do tych Doyle'a jak to tylko możliwe i stylistycznie, i tematycznie. Wymyślenie intrygującej zagadki kryminalnej to nie lada wyczyn! Jak już pisałam - nie skończyłam. Ogólnie nie przepadam za fanficami, dlatego też raczej nie opublikuję (większość z nich to forma rozbudowanych literackich coverów, które wypaczają treści oryginalne tak bardzo, że wołają wręcz o pomstę do nieba! Pastisz, pastisz, pastiszem pogania!)... No, ale tak sobie rysowałam na kartkach komiksy, ilustrujące sceny z książek Doyle'a w te wakacje i pomyślałam, że sobie to samo poćwiczę na GIMP-ie (że się przeproszę z tym programem, do którego nie mam cierpliwości) i sobie narysowałam... początek mojego opowiadania. Tego krótkiego komiksu też nie chciałam publikować początkowo (miałam zamiar tylko GIMP-a poćwiczyć), ale jakoś tak ładnie wyszło... :D

I to miało być niby to "pokrótce"? Brawo Tai. 

To akurat jest ilustracja do samego początku opowiadania: Watson wraca zmęczony z pracy (z Holmesem już nie mieszka, bo go porzucił dla żony) i spotyka Billy'ego Wigginsa (takiego młodzieniaszka, którym czasem Holmes razem wraz z innymi dzieciakami z ulicy się wysługiwał za drobną opłatą; żeby kogoś śledziły itd.), który przekazuje mu list od Holmesa. Watson jest co prawda zmęczony, ale tak dawno nie widział starego przyjaciela, że cieszy się, iż znowu jest mu potrzebny w jakiejś nietypowej sprawie... jak mówi tytuł komiksu: gra się rozpoczyna! :D

 

"The game is afoot"

  • Like 6

Share this post


Link to post
Share on other sites

@"Taiteilija" dzięki Ci wielkie za odpowiedź i za mądre słowo :D Z tym kończeniem prac miałam DOKŁADNIE tak samo. A pytałam dlatego, bo zastanawiałam się, czy tylko aby normalne, że z jednej strony rysuję, bo jestem na artystycznym haju i nie mam ochoty przestać, z drugiej - wkurzam się, że tak wolno to idzie i mam ochotę tym rzucić. Pogodziłam się z tym, że czasem trzeba zrobić przerwę, odejść od rysunku i spojrzeć na niego "świeżym okiem" - dopiero po tym jestem sobie w stanie uświadomić, co w moich wypocinach należy poprawić (a w międzyczasie rzucić go gdzieś, zapomnieć o nim i znaleźć przy wiosennych porządkach). A do tej pory byłam pewna, że wszystkie rysunkowe wspaniałości, które oglądam, powstają za jednym zamachem, a przerwy są dla słabych :P

No, ale koniec o mnie, bo zaglądnęłam tu z nadzieją, że ujrzę coś nowego i nie zawiodłam się - przyznam, że komiks mnie zaintrygował. A jeszcze bardziej mnie ucieszyło, że Szerlokowy :D

Przyzwyczaiłam się do innej formy komiksu, takiej stereotypowej, z tekstem i sporadycznymi dialogami w "dymkach", więc na pierwszy rzut oka zdziwiłam się, widząc same ilustracje.

Dwie ostatnie "klatki" i zawarta na nich zmiana emocji malujących się na twarzy Watsona uświadomiły mnie, że w przypadku tego komiksu słowa są zbędne, wystarczy sam zarys fabuły, a reszta historii "dopowiada się sama" w wyobraźni odbiorcy. To mi się podoba, bo do klasycznego komiksu zazwyczaj nie starcza mi cierpliwości, wszystko jest takie oczywiste, podane na talerzu... A tu jest inaczej. I to jest dobre :D

 

Trzymam kciuki za dokończenie przynajmniej części szkiców, a jeśli chociaż niektóre są szerlokowe/potterowe - to trzymam podwójnie! (znaczy, ten, u rąk i nóg trzymam w takim razie! :P)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Cassiopeo, dzięki za miłe słowa i zabieraj się za rysunki - warto. A zapytam z ciekawości, bo sama tonę w Holmesach ostatnio i tych klasycznych i tych mniej; który Holmes jest tym magicznym "Twoim" Holmesem? Zakładam odruchowo "Sherlocka" BBC, bo teraz ten zdaje się jest najbardziej popularnym. Też bardzo go lubię, choć zupełnie oddzielam go od najukochańszego książkowego i równie ukochanego Holmesa z serialu Granady (w tej roli magiczny Jeremy Brett). Wcale zaś nie trafia do mnie Holmes Downeya Juniora - to taki raczej sympatyczny film w stylu wiktoriańskiego Indiany Jonesa na niedzielę, ale absolutnie nie Sherlock Holmes. Cumberbatch chociaż był w swej kreacji oryginalny na swój sposób... nie kojarzy mi się z Holmesem, ale jest świetnym Sherlockiem. ;) Ale jestem ciekawa, jakiego Ty preferujesz i dlaczego? :)

 

Dobra już nie mówię o tym Holmesie, bo mnie mają za wariatkę... obsesyjną wariatkę... kłamałam. 

Ostatnio oddałam hołd Holmesowi Jeremy'ego Bretta (czyt. idealnemu ksiązkowemu Holmesowi)... z opóźnieniem dodaję go i tu:

 

"Sherlock Holmes (Jeremy Brett)"

 

A przed chwilą zaczęłam myśleć o pracy licencjackiej, więc zgadnijcie co? Narysowałam Tuutikki z Muminków (pisownia fińska). Po Włóczykiju, to ją lubię w tych książkach najbardziej.

 

"Tuutikki"

  • Like 7

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tonę w licencjacie, projekcie społecznym, książkach na studia i pracach... na laptopie nie idzie porządnie rysować. Ostatnio bawiłam się trochę GIMP-em. Kilka prac... nic specjalnego, różne style, różne eksperymenty:

 

Tuutikki - pierwsza próba z GIMP-em bez użycia warstw;

A very Holmes issue - czyli pierwsza próba z kolorowaniem i cieniowaniem, używając warstw;

Holmes and Watson - pierwsza próba bardziej złożonej interakcji z kolorowaniem na warstwach;

Snufkin - eksperyment z warstwami, teksturą i pędzlem;

Splendid, my dear Watson! - zmiana kreski i dalej warstwy.

 

Dużo śmiecia... znaczy przeciętnostki, ale to takie małe ćwiczonka przed kolejnymi true-well-done portretami. :)

  • Like 8

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja bym tego "śmieciem" nie nazwała ;)! To są bardzo ładne, kolorowe, gotowe ilustracje do książek! Mówiłam już kiedyś, że wiele Twoich prac idealnie nadaje się do zilustrowania powieści. Bohaterowie przez Cebie zinterpretowani mogą być przedstawieni zarówno w książkach dla najmłodszych, jak i w literaturze dla dorosłych. Rysunki są bardzo uniwersalne pod tym względem. A poza tym warsztat trzeba doskonalić, więc ćwiczenia są niezbędne! Te rysunki troszkę różnią się od poprzednich prac..Ale to wcale nie jest złe! Nie jest powiedziane, że ciągle trzeba posługiwać się tym samym narzędziem, manierą i techniką. Wciąż szukasz i można powiedzieć, że teraz Twoją twórczość cechuje różnorodność! Bardzo ciekawa różnorodność, zawsze patrzę na nią z przyjemnością :)!

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

No, może faktycznie nie całkiem śmieci, ale, powiedziałabym, seria luźnych strzępów, eksperymentów itd. Dziękuję Aniu - ilustrowanie czegoś byłoby wymarzoną pracą! Szkoda tylko, że, poza warsztatem, który niewątpliwie wymaga ciągłego szlifowania, rysowanie idzie mi tak powoli, więc, gdybym miała coś ilustrować, to ktoś (czyt. jakiś edytor, redaktor, ktoś tego rodzaju), by mnie poszatkował. :D

Oby z tej różnorodności wyklarowało się kiedyś coś na prawdę wspaniałego! Dziękuję jeszcze raz za komentarz!

 

***

 

W ciągu ostatnich kilku dni siedziałam od rana niemal do nocy, żeby skończyć kolejny portret. Miałam nadzieję zdążyć i zdążyłam. Dziś są, a raczej byłby, gdyby wciąż żył, urodziny portretowanego aktora. Niezmiernie zajmujący człowiek, choć nieszczególnie w Polsce znany.

 

"Lord Arthur Goring (Jeremy Brett)"

  • Like 7

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tai, Twoje gimpowe rzeczy jakby odbiegają stylem od tych rysowanych w Muro czy ręcznie - ale są też bardziej wesołe, tak z kształtu, jak i z koloru - i szczerze nie wiem, które mi się bardziej podobają! Wszystkie (nawet jeśli nie tak dopracowane, jak byś chciała) mają swój urok i żadnemu bym nie odmówiła miejsca na ścianie (a że teraz mam ściany - białe, jak wiadomo xD - wysokości prawie czterech metrów, to spokojnie się zmieszczą), ;) Aż jestem ciekawa, co z tego nowego typu Twoich artów wyniknie - ale nie wątpię, że będzie dobre. I ciekawe. Tego jestem zupełnie pewna. ♥

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dziękuję bardzo, Paula! :) Nawet dobrze się bawię, eksperymentując trochę, kolorując, bawiąc się stylami... O dziwo, ostatnio stałam się istną fabryką prac! Ledwie skończyłam jedną, już mam presję, by robić kolejną (na czym cierpią najbardziej studia... i moje oczy). Odkąd narysowałam "Splendid, my dear Watson!" niezwykle spodobała mi się ta szarpana kreska oraz barwiony pergamin w tle i chyba częściej będę (gdy mnie najdzie ochota na proste ilustracje) robiła właśnie takie; są sympatycznie proste, szybkie w tworzeniu i cieszą oko. Właściwie zastanawiam się, czy sobie pracy w takim stylu nie wykorzystać jako nadruk... zamówić jakąś szmacianą torbę, czy koszulkę z czymś w tym stylu? Kuszące. Muszę go rozwijać. No, i rozwijam! W kilka godzin narysowałam właśnie to:

 

"Woland"

 

Pomijając fakt, że "Mistrz i Małgorzata" to moja ulubiona powieść, to ostatnio zdarzył się mały cud. Mama znalazła przypadkiem zapakowane schludnie w siatkę przy koszu na śmieci książki (sic!) i, tak, tak, była tam także powieść Bułhakowa w twardej oprawie, bez śladów używania (oraz "Lot nad kukułczym gniazdem", "Angielski pacjent", "Stowarzyszenie Umarłych Poetów")... jak można było to wyrzucić? Świetnie się jednak składa, bo zawsze chciałam mieć MiM na własność, ale też zawsze staram się nie wydawać mojej biednej studenckiej fortuny na rzeczy mniej użyteczne (powiedziała Tai, gdy dwa tygodnie temu kupiła sobie mangę "Sherlock: studium w różu" w Empiku, choć nie przepada za komiksami... nie wiem dlaczego to zrobiłam, nie wiem!) i jakoś tak powieść MiM nigdy nie trafiła na moją półkę... Teraz już na niej jest i czytam ją po raz setny... nie traci nic ze swojej świeżości! :D

 

EDIT:

 

Gdy pisałam, że ostatnio rysuję taśmowo, to właśnie to miałam na myśli... mam już kolejny rysuneczek. Chyba brakowało mi Sherlocka BBC... chociaż zdecydowanie preferuję kanonicznego Holmesa i serial Granady, to jednak BBC Sherlock to ciekawa twórcza wariacja, oryginalna i wciągająca... sezon 4 nadciąga! :D

 

"Very Sherlock flatmates"

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites

W imię odstresowania rysuję w każdej wolnej chwili, robiąc miłe oku postępy na GIMP-ie. To będzie chyba taki mój nowy i często używany "styl oficjalny" Tai. Seria portretów i rysunki na GIMP-ie zapewne przeważą szalę, do której czasami dołączy jakiś tradycyjny rysunek (których tworzę i posiadam tony, ale ich skany, czy zdjęcia są tak złe, że rzadziej je publikuję), czy jakaś bardziej eksperymentalna ilustracja z aplikacji DA muro, czy GIMP.

 

Chwilowo mam to:

 

"Reichenbach" - czyli smutny, kanoniczny Holmes przed swoją smutną, kanoniczną śmiercią.

 

i

 

"My Victorian Gentleself" - jestem dumna z tytułu... lubię takie kiczowate gierki słowne! A poważnie: tak, to jest autoportrecik. Potrzebowałam czegoś jako moją wizytówkę na mojej głównej stronie DeviantArt, czyli czegoś do ID i tak oto... wiktoriańska ja. Mam i tak wrażenie, że wyglądam tu lepiej niż w rzeczywistości, ale mniejsza o to... Teraz niestety mam włosy o wiele krótsze, ale się z nimi nie utożsamiam i, znając ich nadnaturalną niemal zdolność do szybkiego odrastania, do wakacji znów będę miała bujną czuprynę do łopatek. :D

  • Like 8

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tai wyprodukowała więcej rysiołków! :D

Czuję, że ten szał twórczy w końcu upadnie i pogrąży mnie w bezdennym bezweniu.

 

"Moomin"

 

"Little Sherlock Holmes on the scent of Santa Claus"

 

"Klaudia"

 

"Sherry Vernet" 

 

"Off to violin-land"

 

Myślę też, że moja Holmesobsesja mogłaby już przestać tak wyraźnie przebijać się w moich inspiracjach... ale to trudne. ;)

 

EDIT: Patrzę tak na te prace... niemal każda stylistycznie z innej parafii! Mam tu te proste, pocieszne rysunki z pergaminowym, granatowym tłem typu: "Little Sherlock..." i "Off to violin-land", mam ten sam styl + eksperyment ze świecącymi gwiazdkami w postaci Muminka, mam real-life portret mojej przyjaciółki (jakże ja nienawidzę żeńskiej formy słowa "przyjaciel"; kojarzy mi się z ploteczkami przy ciachu w kawiarni po shoppingu... :/), mam też Sherry'ego w formie quasi-malowidła. Tyle różnorodnych dziwactw! Kiedy mój styl się trochę ustabilizuje, ja się pytam? Fajnie byłoby mieć jedną stabilną markę z małymi odskoczniami, a nie wór słodyczy! :D

 

EDIT 2:

 

"November" - chyba znowu coś popełniłam.

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites

Rzeczywiście każdy w innym stylu! I każdy bardzo dobry! Chociaż chyba "Klaudia" podoba mi się najbardziej. Lubię takie realistyczne prace - zwłaszcza z jakimś ciekawym akcentem, jak jeden kolorowy element przy całym czarno-białym arcie. Tylko ten ostatni, "November", sprawia wrażenie, jakby mu czegoś brakowało, jakby jeszcze niedokończony, ale to chyba kwestia tego gradientu w tęczówce oka, która jakoś mi nie pasuje do reszty - chociaż i tak jest bardzo ładny i ciekawy. Tylko pozazdrościć talentu i - zwłaszcza - weny! ♥

Share this post


Link to post
Share on other sites

Justynko ostatnie prace są świetne i może jak komentuje Paula każda w innym stylu a widać że autor jeden:)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Rzeczywiście każdy w innym stylu! I każdy bardzo dobry! Chociaż chyba "Klaudia" podoba mi się najbardziej. Lubię takie realistyczne prace - zwłaszcza z jakimś ciekawym akcentem, jak jeden kolorowy element przy całym czarno-białym arcie. Tylko ten ostatni, "November", sprawia wrażenie, jakby mu czegoś brakowało, jakby jeszcze niedokończony, ale to chyba kwestia tego gradientu w tęczówce oka, która jakoś mi nie pasuje do reszty - chociaż i tak jest bardzo ładny i ciekawy. Tylko pozazdrościć talentu i - zwłaszcza - weny! ♥

 

Paula - Ty to masz oko! Mówię to, bo "November" to taki rysuneczek, który zajął mi mniej niż godzinę i był robiony przed wyjazdem do Gdańska, żeby zabić nudę, a to, co mi się w nim najmniej podobało i nadal mi się nie podoba, to właśnie to oko,, ten kijowy gradiencik, ale, że nie jest to moja ulubiona praca, to tak już zostawiam, niech sobie egzystuje. Myślałam, że tylko mi to oko przeszkadza, bo Izzy nic nie zauważył, ale nie... No, bystry człowiek z Ciebie! :)

Co do "Klaudii", to oczywiście był wybuch weny i też najwięcej czasu poświęciłam temu portretowi z tych powyższych prac... co widać. Zresztą te realistyczne portrety zabierają najwięcej czasu i zawsze wyróżniają się korzystnie na tle tych moich kolorowanek "na szybko". Lubię oczywiście i te kolorowanki, dają odprężenie, są szybkie, cieszą oko i rozwijają zdolności pracy w programach graficznych, ale te portrety, to coś z czego jestem prawdziwie dumna.

Dziękuję Paula za komentarz i miłe słowo. ♥ :) 

 

 

Justynko ostatnie prace są świetne i może jak komentuje Paula każda w innym stylu a widać że autor jeden:)

Dziękuję pięknie Beatko! Mały artysta Tai cieszy się, że widać w tym duszę Tai nawet, jeżeli style są różne.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Więcej czynionych na szybko prac! Ach, wyspecjalizowałam się w szybkiej obsłudze GIMP-a. :D

Ale mam też coś tradycyjnego, ale nic specjalnego: narysowane na wykładach i do tego źle sfotografowane, ale cóż. Dlatego właśnie tradycyjnych prac mniej publikuję, niż dawniej - to gra nie warta świeczki, bo nigdy nie udaje mi się złapać ich pełnej urody.

Tak oto miks z Holmesa i świata Rowling. ;)

 

"A three pipe problem" - czyli zabawa z poszukiwaniem wiktoriańskich gazet z newsami o zbrodniach! 

 

"Newt Scamander" - czyli troszkę zadowolenia z "Fantastycznych zwierząt" przelanego na... papier, komputer? Licho wie jak to zwać!

 

"Harry" - odświeżyłam sobie "Kamień Filozoficzny" (film) i nadal uważam, że ze wszystkich filmów o HP to właśnie on miał najwięcej uroku, jakiejś takiej tajemnicy... no i niesie ze sobą najwięcej wspomnień, oczywiście! Tu - mały hołd dla wspomnień.

 

"Holmes offers you tea" - zrobione dziś, niemal na kolanie, bo Michał-Izzy przetrzymywał nasz mobilny Internet jako zakładnika... a raczej w celu szukania czegoś do pracy licencjackiej, a ja byłam zbyt leniwa, by czytać swoje pozycje z bibliografii. ;)

 

I dwa obiecane tradycyjne bazgrołki:

 

"Burgling"

 

"A Study in Emerald"

 

Tai-off. ;)

  • Like 8

Share this post


Link to post
Share on other sites

Artopedia się powiększa. Nadal odświeżam sb HP. Nie mam zbyt wiele czasu na rysowanie, więc większość prac jest tworzona wedle tej co ostatnio prostej gimpowej maniery, ale jednego dnia przysiadłam i machnęłam coś lepszego... Nie jakieś arcydzieło, ale lepsze... 

 

"Luna Lovegood" - o z tego prostego rysunku jestem raczej dumna. Niby nic, ale utrzymuje odpowiedni klimat i odzwierciedla Lunę tak, jak ja ją widzę.

 

"Dumbledore" - to wina Evi! ;) W temacie o HP u nas na forum narzekała na niekolorowego Dumbledore'a z filmów, a ja właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że faktycznie on był zdecydowanie bardziej ekstrawagancki, barwny! :D 

 

"Credence Barebone" - miałam ochotę po tych wesołych i prostych rysuneczkach na coś poważniejszego, a w każdym razie mniej bajkowego. Macie Kredensa z Fantastycznych Zwierzów, gdyż trochę mi go szkoda... niech będzie, że więcej niż trochę, żeby siebie samej nie pozbawiać bardziej człowieczych odruchów. Może przestanie mi być go szkoda po sutych pięciu częściach, gdzie z całą pewnością jego temat będzie maltretowany.

  • Like 8

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.