Jump to content
beatag60

Tuomas Holopainen

Recommended Posts

Już cały album przesłuchany! Nie całkiem legalnie, przyznam, ale zamierzam go prędzej, czy później nabyć, więc Artysta Tuomas nic nie straci! ;)

The Life and Times of Scrooge to była magia. Absolutnie, niewiarygodna magia i dała mi olbrzymiego kopa nadziei, siły oraz prostej radości.

Od czego mam zacząć? Album jest nieliniowy, jest niczym muzyka filmowa, okraszony elfickimi brzmieniami, nagłymi atakami bębnów, chóru oraz cichym nuceniem rodem z kołysanek, które pamiętam z dzieciństwa. Johanna pokazała mi, że jej głos wcale nie jest przeciętny, że potrafi nim operować, czarować i kołysać, płakać... wszystko! Była niesamowita w "To Be Rich"! Nic dziwnego, że Tuomas ją wybrał, bo w takim głosie można się zakochać. Pasuje do klimatu albumu. Alan wspaniale śpiewał w "Go Slowly Now, Sands Of Time", Tony genialnie wypełnił przestrzenie między chórem w "Cold Heart..." (chór też miał cudną moc, nota bene!). Banjo w "Into The West" bardzo mi przypasowało (zaczynam myśleć, że Tuomas mógłby wybrać dowolny instrument i na nim oprzeć arcydzieło). "Duel & Cloudscapes" jest z kolei genialnym połączeniem mrocznych organów oraz zabawnych a'la Scaretale fragmentów komicznych. Jak mówiłam, płacz wokalny, całe to zawodzenie Kurkeli w "To Be Rich" przejęło mnie dreszczem. Ogólnie ta opinia jest strasznie nieskładna, ale ja zwyczajnie dalej pozostaje pod niekłamanym urokiem albumu i nie mogę sklecić składnej wypowiedzi! Jedno wiem, nie da się słuchać pojedynczych utworów... znaczy można, oczywiście, ale to jest całość, uzupełniająca się, niczym film - wcale nie bawi mnie myśl, że to film o kaczkach, wręcz przeciwnie! The Life and Times of Scrooge czynią kaczki bardzo poważnymi istotami, a historię Sknerusa McKwacza bardzo dojrzałą i mądrą. Nie żartuję! O ile, gdy o projekcie usłyszałam, nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić, ani pojąć "jak?", czy "dlaczego?", tak teraz znakomicie rozumiem. Jeżeli tak wspaniały jest soundtrack to, jak wspaniałe muszą być te historie? Koniecznie muszę je poznać! Ten album to owoc prawdziwej pasji i geniuszu, dla mnie, fana muzyki filmowej od czwartego roku życia, w każdym razie, bo nikomu nie odbiorę własnego zdania. No i "Sknerus" dowiódł nam, że należy bezwzględnie realizować swoje marzenia artystyczne, mimo tego, że ktoś uznaje to za komiczne (poważny muzyk metalowy i płyta o KACZKACH?). Dzięki Maestro za niewątpliwie długie dni, które spędzę słuchając Twojego działa! :-D

 

PS. Widzieliście już Tuomasa autorstwa Dona Rosa?

 

:happy:

 

1301175788_beztytuu.JPG.8f5ee038b92f10ea7cf303df561895fd.JPG

 

Proces tworzenia dostępny: KLIK

  • Like 7

Share this post


Link to post
Share on other sites

10255102_527020080740119_5136608379342320485_n.jpg

 

Tuomas i Don Rosa podpisali plakaty i płyty dla prawie 500 osób. :)


Wiem z facebooka Tuo. :)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

10157221_527455437363250_6296116102609258390_n.jpg

 

10001580_527455237363270_8503262880569828049_n.jpg

 

10255504_527455380696589_8251776993629422518_n.jpg

 

1557464_527455350696592_1169485697356915489_n.jpg

 

10003985_527455394029921_3845130052894352628_n.jpg

 

Wszystkie zdjęcia można zobaczyć tutaj. :)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dziś miałam okazje być w Empiku i zerknęłam do magazynu "Metal Hammer". Trafiłam na króciutką recenzję płyty Tuomasa, która bardzo mi się nie spodobała. Autor recenzji już w pierwszych kilku zdaniach dał czytelnikom jasno do zrozumienia, co myśli o muzyce pokroju Nightwisha, zaznaczając ową opinię efektownymi trzema kropkami. Kolejno zrecenzował płytę Tuomasa bez konkretów, czy fachowych nazw, czy nawet tytułów piosenek, wywnioskowałam, że mu do gustu nie przypadła oraz, że znalazł tam pseudo-komizm (dokładnie nie przytoczę, bo wyparowało mi z głowy), a skończył finalną konkluzją, że jakieś to tam jest, ale jakby słuchacz chciał się w tym doszukać czegoś ambitnego to nie ma szans. Czy tylko ja uważam, że osoba, która nie lubi muzyki Nightwisha po prostu nie powinna się zabierać za recenzowanie płyt z Nightwishem związanych? Chyba pisał ją tylko dlatego, że, jak mówił, redagował kiedyś polskiego "Kaczora Donalda".

Pytam się, jak taka recenzja w ogóle może być obiektywna, czy choćby konkretna? Znaczy, wiem, że nie ma szans na całkowity obiektywizm (każdy ma swój mózg i słuch), ale osoba, która z góry wie, że za taką muzyką nie przepada jest słabym recenzentem, bo jej opinia odstrasza potencjalnych słuchaczy. Br. :dodgy:

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niektórzy, po prostu nie rozumieją muzyki Nightwish, bo jest trudna i ambitniejsza od innych zespołów. Nie ma co się dziwić w Metal Hammerze, im więcej darcia się, mroku i śmierci, to dopiero docenią. Nie ma co się przejmować tą gazetą. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pewnie jakiś tam zobligowany do zadania recenzent, który miał robotę do odfajkowania? Rozumiem, że płytka może mu nie podchodzić, ale jako recenzent powinien zastosować fachowe nazwy i wykazać się choćby nikłą wiedzą o tm co pisze?

Mój gust muzyczny uznaje ten krążek jako wybitny i z pewnością należy do czołówki na liście dokonań Holopainena:) Na koniec napiszę Wam, że moimi faworytami są: Dreamtime i Go Slowly Now, Sands Of Time- takie różne mamy gusta:)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Też uważam, że facet nie powinien się za to brać, Beatko, ale cóż... musiałam się wam na niego poskarżyć, bo przesadził. Skoro tak nisko ocenił album Maestro, to jak oceniłby "Pariah's Child" Sonaty? No, w każdym razie mnie się podobała płytka i już trafiła na moją czołówkę! Może jest nieco patetyczna (co jest tak charakterystyczne dla większości wielkich, symfonicznych kawałków NW), ale ja tam ten patos lubię; dodaje mi otuchy i koloru w skrajnie pozbawionym rozmachu życiu. Przypomina mi świat bajek, bohaterów... najlepiej opisują moje odczucia względem tego patosu wersy z "Elvenpath":

"It’s the honesty of these worlds

Ruled by magic and mighty swords

That makes my soul long for the past..."

Co do moich faworytów z "The Life and Times of Scrooge" to zdecydowanie (choć ciężko było wybrać): "Into the West" (kocham to banjo i harmonijkę!), "Duel & Cloudscapes" (mrok i komizm w jednym - cudne kontrasty), "The Last Sled" (ten kawałek naprawdę ma moc) i "Go Slowly Now, Sands of Time" (jedna z najlepszych ballad, jakie kiedykolwiek słyszałam, bez przesady i przekłamań, przy partii piszczałek łezka mi poleciała i dostałam pięknej gęsiej skórki). Na drugie miejsce ląduje "Glasgow 1877" ze swoim elfickim klimatem, a na trzecie "Cold Heart Of Klondike" (Tony i chór!). Amen.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ludziki kochane, ale czego się spodziewamy? To METAL Hammer. A najnowsze dzieło Tuomka ma z metalem raczej niewiele wspólnego ;)

Też uważam, ze jeśli panu już nawet muzyka NW nie podchodzi, to nie powinien się brać za tę recenzję. Ale wiecie, chamstwo, prostactwo i często bezpodstawna krytyka świetnie się ostatnio sprzedają, co widać na przykładzie niektórych SHOW telewizyjnych ;)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Skoro nowe dzieło Tuomka nie jest związane z metalem/muzyką NW, to czemu za jego ocenę nie może się brać osoba która nie jest fanem twórczości Finów? Z drugiej strony po co jakieś fachowe terminy czy cuda bajery, wszak wiemy obiektywizm w muzyce nie istnieje ;)

 

Wracając do najnowszego dzieła inspirowanego Sknerusem, dla mnie to taki Nightwish bez gitar. Tuomas solowym tworem miał szansę odejść trochę od tego co tworzy w zespole , pokazać coś nowego. Tutaj się zawiodłem, oczekiwałem czegoś nowego, a dostałem to co już słyszałem na ostatnich albumach zespołu. Ładne toto, klimatyczne, ale często nie będę wracał.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tutaj się zawiodłem, oczekiwałem czegoś nowego, a dostałem to co już słyszałem na ostatnich albumach zespołu. Ładne toto, klimatyczne, ale często nie będę wracał.

 

Kolejny! Od samego początku było wiadome, że ten album będzie utrzymany w klimatach Nightwisha, a przynajmniej dla mnie to było oczywiste. Dlaczego? Otóż, przypuśćmy jest malarz, który maluje sobie obrazy i malarz ów, jak każdy artysta ma swój własny styl, a ja, jako, powiedzmy rysownik-amator, mam o tym pewne pojęcie, i tenże artysta dostał zlecenie namalowania czegoś w innym stylu. Efekt? Obraz wyszedł beznadziejnie, albo dokładnie tak samo, jak zawsze! Dlaczego? Bo nie da się zmienić ręki, zmienić tego, co się już umie (bardzo rzadko udaje się stworzyć coś poza stylem, w którym się tworzy zazwyczaj tak, by nie było w tym ostrych naleciałości); jeżeli w jakimś stylu rysujesz to, kiedy zostaniesz poproszony o narysowanie czegoś w innym to, albo wyjdzie dokładnie tak, jak zawsze, albo wyjdzie totalna klapa, bo nie jesteś przyuczony rysować w innym, niż w tym swoim własnym. Tak samo jest z Tuomasem i w ogóle z kompozytorami. Zimmer zawsze brzmi, jak Zimmer, Elfman, jak Elfman, a Williams, jak Williams (rozpoznaję ich z zamkniętymi oczami). Dlaczego projekty solowe innych członków NW nie brzmią, jak NW? Dlatego, że muzykę NW pisze głównie Tuomas i na "Sknerusie" mamy wyraźnie zarysowane to, jak ogromny i absolutny jest jego wkład w brzmienie zespołu - nie ma czegoś takiego, jak styl Nightwisha, to jest styl Tuomasa i tylko jego. Dlatego, mając taką świadomość, nie oczekiwałam niczego innego, bo, albo album brzmiałby jak NW, albo byłby klapa, bo Tuo zmieniłby styl na taki, na którym się nie zna. Jeżeli to nie było dostatecznie jasnym objawem tego, w jakim stylu będzie "Sknerus", to zaangażowanie tej samej orkiestry, Pipa i Troya powinno jasno dać to do zrozumienia każdemu, logicznie myślącemu człowiekowi, orientującemu się w temacie Nightwisha. Na początku posta napisałam "Kolejny!", bo wiele takich opinii obecnie krąży, jakby ludzie nie potrafili dodać 2+2 i nie byli świadomi tego, że tak właśnie będzie, że "The Life..." będzie utrzymane w klimacie Nightwisha, z tą różnicą, że będzie to Nightwish z nowym wokalem i bez Marco, Emppu, Jukki. To, powiedzmy, jest album Nightwisha całkiem symfoniczny i tak brzmiałby kolejny album NW, gdyby Floor, Emppu, Jukka i Marco zarządzili strajk, a Tuomas pisałby sam, z Pipem, Troyem i łapiąc przypadkowych wokalistów. Nie pojmuję zdziwienia w tym temacie. :D

 

PS. A tak w ogóle? To po co narzekać? Mamy, dzięki Tuo, właściwie nowy, jeno symfoniczny album Nightwisha! Wolelibyście totalną klapę, albo coś w stylu, który, by wam nie przypadł do gustu, czy stare, dobre NW? ;)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Skoro nowe dzieło Tuomka nie jest związane z metalem/muzyką NW, to czemu za jego ocenę nie może się brać osoba która nie jest fanem twórczości Finów?

 

Nie powiedziałam, że nie może, ale że nie powinna. Wiadomo, że Tuomas jest mózgiem NW - wszystko co tam słyszymy jest jego dziełem. On to komponuje. Więc, skoro osoba pisząca taką recenzję już od początku jest nastawiona negatywnie do jego twórczości, to łatwo można zgadnąć, że jego solowe dokonanie też mu nie podejdzie. W końcu wychodzi to z tej samej "duszy", prawda? Przynajmniej dla mnie to tak wygląda.

To tak jak CDAction (dobra, głupi przykład może, ale to jedyne czasopismo, które kiedyś czytałam co miesiąc od deski do deski). Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś gry przygodowe zazwyczaj recenzowały osoby, które lubują się w takim gatunku (właściwie to najczęściej jedna osoba, swoją drogą lubiłam jego recenzje). I to moim zdaniem było dobre rozwiązanie. Interesują cię gry z takiego gatunku - zobacz co o jednej z najnowszych pisze ktoś, kto ma podobny gust do twojego. A skoro ma podobny gust, to jest większe prawdopodobieństwo, że twoja ocena, po zagraniu, będzie podobna do jego oceny.

 

Z drugiej strony po co jakieś fachowe terminy czy cuda bajery, wszak wiemy obiektywizm w muzyce nie istnieje ;)

 

Nie do mnie to skierowane, ale odnieść się mogę do tego tak, że skoro już piszemy dla czasopisma muzycznego i uważamy się za krytyków (choć nie wiem kto to pisał i za kogo się uważał, mogę tylko przypuszczać), to warto by było jednak zadbać o to, żeby recenzja wyglądała profesjonalnie. Chociaż troszkę.

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zgadzam sie z Taiteilija ,Tomas ma swoj styl charakterystyczny i wyrobiony co wiecej swietnie sobie z nim radzi to czemu miałby cos zmieniac ? ;P

Ja go za to nie obwiniam jak brzmi solowa plyta, dla mnie brzmi tak jak ja sobie wyobrazalem ;) CUZ IM HAPPY : D

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wykryłam coś zabawnego w utworze "Dreamtime" kilka dni temu, jestem ciekawa, czy ktoś też wykrył to... otóż, jeżeli się wsłuchacie (polecam na słuchawkach), to w pewnym momencie słychać... śmiech kaczora w "Dreamtime". Coś, jak śmiech Donalda. Znacie ten dźwięk na pewno. A wykryć go można gdzieś w odgłosach skrytych w "buczeniu", między 2/3 minutą utworu (od 2:40 około "buczenie", gdzie nie ma bębnów, ani klawiszowych dzwoneczków - tylko owe "buczenie", urwane dźwięki, jak przebłyski głosu Johanny i... właśnie śmiech!). Ciekawe, czy ktoś to wcześniej słyszał i, czy teraz ktoś to usłyszy. ;)

 

PS. Na marginesie, zaczęłam czytać komiksy "Życie i czasy Sknerusa McKwacza". Jestem akuratnie na drugiej z 12 głównych części i na razie naprawdę dobrze mi się czyta, więc może nawet przeczytam 5 części dodatkowych. Nigdy nie czytałam komiksów i fanem nie zostanę, ale to mi nieco pomoże wczuć się w ten świetny album i może nawet potłumaczyć hobbystycznie teksty? :D

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przesłuchałam nowy krążek Tuomasa. I powiem szczerze, że jestem trochę rozczarowana. Wszak płyta jest dość ciekawa, ale jak dla mnie za mało Sknerusa w Sknerusie, a za dużo Nocnego Życzenia. "Music Inspired....." to taki słodki i lajtowy Nightwish bez gitar. Jednak po wywiadach z Tuomasem spodziewałam się czegoś innego, totalnego zaskoczenia. Dla mnie pierwsza część płyty nudna i jakoś tak przelatująca. Dopiero od Cold Heart Of Klondike się robi naprawdę ładnie. W tym miejscu warto zaznaczyć, że jest to świeża opinia. Dopiero po pół roku czy roku jakoś się wiarygodnie ukształtuje. Na razie "Cold Heart Of Klondike" rządzi.

Share this post


Link to post
Share on other sites

KLIK

 

Serdecznie polecam wam ten wywiad. Tuomas przedstawił w nim m.in. bardzo ciekawą interpretację artu z okładki; otóż Sknerus z okładki albumu, trzyma worek złota i patrzy na księżyc, w którym widzi twarz Złotki O'Glit. Tak intensywnie jest w nią zapatrzony, że nie zauważa złota, wypadającego mu z worka, a to do niego niepodobne. Przyznam, że nie wpadłabym na to. ;)

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niezbyt często czytam wywiady, bo nie bardzo lubię, ale ładnie go zareklamowałaś, Taitei :)

 

Pierwsze, co zauważyłam, to to, że Tuo mówi o Kurkeli 'my wife'. Więc wyczuwam silny fandom ze strony Pauli.

 

Ale muszę pogratulować Kurkeli (jednak), za partie w Glasgow i The last sled. Nie poznaję jeszcze utworów po melodii (jeszcze :)) i pomyliło mi się Into the west z Glasgow. Iivanainen ma piękny, głęboki głos, ale to Kurkela spisuje się tutaj lepiej. Uwielbiam jej partie po gaelicku i kawałek z The Last Sled, wszyscy wiedzą jaki. To piękne symfoniczne uderzenie.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak:) Te uderzenie w The Last Sled kojarzy mi sie ze zjadem saniami ze stoku;)


Koncowka w Glasgow 1877,pianino ,,spada'' niczym kojacy deszcz,bardzo magiczny moment :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jaram się, znowu, ale już jestem prawie spokojna. Sami odebrała pierwszą falę fandomu, już jest ok. XD Kurczaki, ciągle nie przesłuchałam tego krążka, czeka na mnie w empiku do wtorku... nie zdążyłam odebrać w tym tygodniu. To smutne... cierpię. No dobra, już idę, nie będę was męczyć. ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites
Kurczaki' date=' ciągle nie przesłuchałam tego krążka, czeka na mnie w empiku do wtorku...[/quote']

nie przesłuchałam tego krążka

nie przesłuchałam

nie

 

27403393.876dc2c3.560.jpg?r2

 

Paula, wygrywasz Nobla za cierpliwość. Ja jak się dosiadłem to leciało z odtwarzacza jak z karabinu.

  • Like 8

Share this post


Link to post
Share on other sites

To nie moja wina... Miałam odebrać płytę w środę, ale moi rodzice się strasznie wlekli, więc nie zdążyliśmy. A w Opolu będę dopiero we wtorek - no do środy już nie wytrzymam. ;)

Aww, wygrałam Nobla. ♥

Share this post


Link to post
Share on other sites

Paula będzie jak Internet Explorer. Wszyscy już dawno przezyli pierwszą falę entuzjazmu, pozachwycali się i poszli słuchać dalej w spokoju, bujając się w fotelu i głaszcząc kota. I wtedy Paula wejdzie w ten temat i zacznie pisać o płycie. Przypuszczam, że raczej dobre rzeczy, bo Johanna dała z siebie tyle ile mogła :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.