Jump to content

Maciek

Moderators
  • Content Count

    1544
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    77

Posts posted by Maciek


  1. Rock opera nie oznacza, że coś ma być śpiewane operowo, wręcz przeciwnie. To pewna opowieść, historia, zbliżona w konstrukcji i formie do opery, ale z użyciem rockowych środków wyrazu, ewentualnie wzbogaconych o wpływy innych gatunków. The Wall Floydów, The Human Equation Ayreonu czy Scenes From a Memory Dream Theater - to wszystko są rock opery. To nie ma nic wspólnego ze śpiewaniem operą. Jak już to rock - operze jest blisko do musicalu.

    • Like 4

  2. Wreszcie się przekonałem do tegorocznej płyty Halestorm. Poprzednią "The Strange Case Of" uważam za chyba najlepszą płytę hard rockową wydaną po 2000 roku.

     

    [video=youtube]

    • Like 1

  3. AC/DC złamało się w sprawie streamingu. Chyba ostatnia z tych znaczących rockowych grup, której nie było na Spotify.

    www.antyradio.pl/Newsy/Rock-News/21-albumow-ACDC-dostepnych-w-streamingu-3303

     

     

    p.s nie licząc oczywiście King Crimson, ale oni nawet zdjęcia profilowe na laście chcieli usunąć i nie pozwalali robić fotek czy nagrywać czegoś na koncertach czy podczas wywiadów, więc tym bardziej nie udostępnią muzyki w sieci.


  4. Ostatnie dwie płyty In This Moment są naprawde dobre. Odkąd zrobili się bardziej teatralni i zaczęli wplatać w swoją twórczość elementy elektroniczno -industrialne, to utwory brzmią trochę jak "Emilie Autumn w metalowej wersji" :D

     

    [video=youtube]

    • Like 5

  5. Anya to jeden z najbardziej niereprezentatywnych utworów Purpli. :P. Bardziej przypomina późniejsze dokonania Blackmore'a, czy to Rainbow z płyty" Stranger in Us All" (notabene znakomity album) czy choćby St.Teresę Blackmore's Night.


  6. a Floydzi jacy zacni! (Czy mi się wydaje, czy koło 20:00 i dalej słychać motyw z "Upiora w operze"? :D)

    Szanowna Emilio, zaiste się nie mylisz. Na początku też. Oczywiście to jest wcześniejsze, bo z 1971 roku. :D

     

    Zapożyczenie musiał zauważyć także sam Roger Waters, bo tekst utworu It's a Miracle (z jego najlepszej solowej płyty "Amused to Death" z 92 roku) kończy się takim prztyczkiem. :P

     

    It's a miracle

    We cower in our shelters

    With our hands over our ears

    Lloyd-Webber's awful stuff

    Runs for years and years and years

    An earthquake hits the theatre

    But the operetta lingers

    Then the piano lid comes down

    And breaks his fucking fingers

    It's a miracle

    • Like 1

  7. Wkręciła mi się ostatnia płyta Amaranthe, słucham jej b.często. Ciągle nie rozumiem, czemu masa ludzi na laście taguje to jako.. power metal. Perfekcyjne pop songs w modern/melodeath metalowym anturażu, chyba lepiej się tego nie da zrobić.

    [video=youtube]www.youtube.com/watch?v=RdyExxpd3Pg

     

    @Eclipse

    Zero jedynki lubię w połowie, ale znakomite THE to album typu once in a lifetime. Nie krępuj się zatem z odświeżeniem tematu o Arjenie :D

    • Like 2

  8. Ostatni album Nightwish został nominowany do prestiżowej nagrody "Progressive Music Awards" w kategorii - album roku. Głosować można pod tym adresem: www.awards.prog.teamrock.com/

    • Like 1

  9. Nowy wideoklip Arkony

    [video=youtube]

     

    Teledysk klimatyczny, co nie zmienia faktu, że atmosferyczno - progresywno - gaze'owe wcielenie Arkony z ostatniej płyty nie jest łatwe w odbiorze.


  10. Zdecydowanie ostatni album "Massive Addictive" jest najlepszy. Wcześniejsze mnie nie biorą. Ciężko powiedzieć, co obecnie gra Amaranthe, bo na pewno nie power metal czy melodic death metal jakby chciały różne encyklopedie... Moim zdaniem ostatnią płytą porzucili jakieś tam naleciałości melodeathu. Ta część agresywna to już prędzej melodic metalcore/modern metal plus trochę alternative i elektronika, a to wszystko w pop-metalowej stylistyce.

     

     

    Massive Addictive to naprawdę kopalnia hitów. :D

    • Like 2

  11. Szybciej niż myślałem, bo 4 września to za dwa miesiące z kawałkiem. Okładka paskudna :D Ciekawa tracklista, będzie najdłuższy utwór w historii zespołu. Trochę bez sensu, że dwupłytowe wydawnictwo, gdyż takowe zazwyczaj mają sporo niepotrzebnych dłużyzn. Nie znam dwupłytowca, który jest równy przez cały czas trwania. No ale zobaczymy. :)

     

     

    Disc 1

    1. If Eternity Should Fail (Dickinson) 8:28

    2. Speed Of Light (Smith/ Dickinson) 5:01

    3. The Great Unknown (Smith/ Harris) 6:37

    4. The Red And The Black (Harris) 13:33

    5. When The River Runs Deep (Smith/ Harris) 5:52

    6. The Book Of Souls (Gers/ Harris) 10:27

     

    Disc 2

    7. Death Or Glory (Smith/ Dickinson) 5:13

    8. Shadows Of The Valley (Gers/ Harris) 7:32

    9. Tears Of A Clown (Smith/ Harris) 4:59

    10. The Man Of Sorrows (Murray/ Harris) 6:28

    11. Empire Of The Clouds (Dickinson) 18:01


  12. Moje top 10 płyt Maidenów, a także wybrane highlighty.

     

     

    1. Brave New World – łykam od A do Z, znakomita rzecz. Bez dwóch zdań najlepsza płyta zespołu. W zasadzie wszystko jest wyborne. Orientalny The Nomad jest powalający, podobnie Dreams of Mirrors.

     

    2. Seventh Son of a Seventh Son – bardzo spójny krążek, druga płyta IM z syntezatorami, ale w miarę dobrze użytymi (jak na 1988 rok). Tytułowy mógłby spokojnie się bić o miano najlepszego utworu Iron Maiden.

     

    3. Dance of Death – nigdy nie rozumiałem, czemu ta płyta jest uważana za słabszą. Znowu fantastyczny numer tytułowy, utrzymany w duchu walczyka. Prawie tak dobre jak BNW.

     

    4. The Number of the Beast – równa płyta i sztandarowy przykład new wave of british heavy metal. Robiona pod Dio pół-ballada Children of the Damned, to mój ulubiony fragment wydawnictwa.

     

    5. Somewhere in Time – po raz kolejny tytułowy :D i zamykający, epicki Alexander the Great. Dużo wspomnień z dawnych lat mam związanych z tym albumem.

     

    6. Piece of Mind – surowy krążek, z wojennym "otwieraczem" i kosmicznym "zamykaczem". Plus The Trooper.

     

    7. No Prayer for the Dying – niedoceniony album, zawierający bardziej bezpośredni materiał. Ponownie kawałek tytułowy (wow) i tak nie lubiana przez fanów - Mother Russia. :P

     

    8. Iron Maiden – Wyróżnia się Phantom of the Opera oraz Strange World, jedna z bardzo niewielu ballad (z prawdziwego zdarzenia) w repertuarze grupy. Sporo naleciałości z hard rocka i punku, ale ten luz brzmieniowy pasuje do głosu Di’Anno.

     

    9. A Matter of Life and Death – dużo dłużyzn, ale takie The Legacy czy The Longest Day to numery pierwsza klasa.

     

    10. Powerslave - uważam, że ten album jest ciut przereklamowany, może przez genialną okładkę ;). Zdecydowanie Rime of the Ancient Mariner przykrywa resztę płyty.

     

     

    (Na 11 byłoby Fear of the Dark – znów tytułowy (hehe) i klimatyczne Afraid to Shoot Strangers to rzeczy, do których lubię wracać).

    • Like 2

  13. Maciek - No no mocne wejście na sam początek piosenka mi przypomniała teraźniejszą twórczość Theriona i świetny włoski język jeszcze nie słyszałem żadnej piosenki metalowej po włosku. Będę z przyjemnością do niej wracał.

     

    Ten kawałek nie jest po włosku, tylko po hiszpańsku (a dokładnie w meksykańskiej odmianie języka hiszpańskiego), bo Nostra Morte to grupa z Meksyku. :)

    • Like 2

  14. Nawet niezły prog – metal, początek mógł zapowiadać klimaty w stylu Bonamassy, ale oczywiście po chwili "czar pryska" i mamy porcję technicznego grania. Czuć w tych nowoczesnych, ciętych riffach wpływy poprzedniej gruoy Loomisa, czyli Nevermore. Dobrze, że jest kobiecy wokal. Przyjemnie spędzone kilka minut, ale też nie kręci mnie specjalnie takie granie ostatnio.

     

     

    A ja zapraszam wszystkich chętnych na wycieczkę z niezmordowanym Ianem Andersonem w roli przewodnika. Co będziemy zwiedzać? Zakamarki Budapesztu. :D

    [video=youtube]www.youtube.com/watch?v=8iKuHv0imaI


  15. Patrząc tylko na okładkę, to się viking metalowo zrobiło :P. Niemniej mam nadzieję, że będzie dużo elementów folkowych, bo to jest coś, co ich wyróżnia z symfometalowej masy. ;)


  16. Dzięki, Maćku :) Przesłuchałam, i jednak "Sleep No, Quiet Forest" nie ma tego klimatu, choć jest całkiem ładne. "Tears Laid On Earth" jest wciągające, ma "to coś". Ale na pewno jeszcze wrócę do Todesbonden i przesłucham na spokojnie.

     

    Todesbonden to raczej estetyczny i duchowy spadkobierca, bo jednak klasycyzująco - dead can dance’owe brzmienie Amerykanów jest zupełnie inne od niemal czysto gitarowych Mortali z pierwszej płyty (na tym wydawnictwie prawie nie ma klawiszy). To w ogóle ulubiony album ich wokalistki. Niemniej trzeba powiedziec, że zasadzie tylko Ep-ka Sorrow (też z Kari Rueslatten) zawiera bliżniaczy materiał do Tears Laid in Earth

     

     

     

    U mnie utwór, od którego Tilo Wolff wziął nazwę dla Lacrimosy, ze względu na wpływy Mozarta w jego muzyce nie bez kozery. :D

    [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=fHB4HkuSXbo

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.