Jump to content

Maciek

Moderators
  • Content Count

    1544
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    77

Posts posted by Maciek


  1. Znam ten obrazek od lat i z tego co mi się udało ustalić to:

     

    1 - to ta duża postać łysiejącgo pana

    2- kobieta z dzieckiem

    3 -to dziecko

    4- starzec w kapeluszu

    5,6,7 - po lewej stronie łuku trzy twarze, jedna na wprost i dwie z profilu

    8 - po prawej stronie łuku twarz

    9- prawdopodobnie ręka starca tworzy ostatnią osobę..

    • Like 1

  2. Na załączonym obrazku jest 9 ludzi. Jeśli zauważyłeś 6, masz przeciętne możliwości obserwacyjne. Znalazłeś 7, Twoje możliwości wzrokowe są ponad przeciętną. Zdołałeś zobaczyć 8, jesteś b. dobry, możesz sobie pogratulować! Udało Ci się odnaleźć 9, jesteś ekstremalnie dobry, masz bardzo dużą intuicje i kreatywność. Możesz rywalizować mocami obserwacyjnymi z Sherlockiem Holmesem!

     

    gigante.pl_zludz_1233855348.jpg

    • Like 4

  3. Chyba nie do końca zrozumieliście, o co mi chodzi, a to było przecież bardzo proste zadanie. Utwór, który buduje napięcie, narasta. Są tysiące takich kawałków, nawet wśród bardzo znanych rzeczy. W sumie to się spodziewałem masy "narastających" klasyków typu Shine On You Crazy Diamond, One Metalliki czy Finally Free.

     

     

    Sami - Imć Lucassen niewątpliwie potrafi zbudować napięcie, ale to nie jest mój faworyt w jego twórczości, w ogóle na tej płycie progresywne kobyły są takie sobie, a zachwycają te krótsze utwory: Comatose czy River of Time.

     

    Evi - O dziwo całkiem fajne. Przypomina muzycznie bardziej rozbudowany System z dodatkiem solówki. Nie do końca tego pragnąłem, ale jednak na plus.

     

    Arrow - Bardzo lubię ten numer, ale to wręcz przeciwny biegun w stosunku do tego, o co prosiłem. Kawałek opiera się na hipnotycznej monotonności i powtarzaniu w kółko tego samego motywu.

     

    Freyja - Chyba najbliżej moich wyobrażeń. Zatem piątka za formę, gorzej z treścią. Ot średni gitarowy instrumental. Miło się słuchało, ale bez ciar.

     

    Anulka79 – Bohemian Rhapsody bez dwóch zdań jest takim utworem, jaki chciałem. No ale umówmy się, każdy z nas słyszał ten numer pewnie tysiąc razy, więc nie jest to rzecz, której mógłbym dać palmę pierwszeństwa, no chyba że reszta to byłaby totalna padaka. ;)

     

     

    Wygrywa Evi. :)


  4. Jak ktos przegapił, to Tilo podał jakiś czas temu tytuł, okładkę i tracklistę z długościami utworów.

    d7lp2djmb943_t.jpg

     

    01. „Mondfeuer“ 15:15

    02. „Kaleidoskop“ 06.16

    03. „Unterwelt“ 03.50

    04. „Die unbekannte Farbe“ 05:35

    05. „Der Kelch der Hoffnung“ 03:24

    06. „Thunder and Lightning“ 03:55

    07. „Tränen der Liebe“ 06:39

    08. „Der freie Fall – Apeiron, Part 1“ 06:17

    09. „Keine Schatten kehr“ 02:28

    10. „Apeiron – Der freie Fall, Part 2“ 09:07

     

    Otwieranie albumu kolosem, to rzadkość (nawet jeśli wspomnimy DPP). Zobaczymy na początku listopada, jak się krążek prezentuje nie tylko na papierze. :)


  5. Jestem w trakcie czytania Balzakiany Jacka Dehnela. Dotychczas znałem go (i lubiłem) jako poetę, tymczasem także jako prozaik pisze znakomicie.

    Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, szczególnie po doświadczeniach z innymi, hołubionymi przez "poważną" krytykę, pisarzami współczesnego mainstreamu w Polsce (Masłowska, Witkowski - może i jakaś tam awangarda, ale w gruncie rzeczy to bełkot). Natomiast Dehnel to prawdziwy erudyta z fantastycznym językiem, finezyjną frazą, polotem, dużą wiedzą i przenikliwością.

     

    Jak sam tytuł wskazuje, powieść ta jest próbą przeniesienia na polskie realia sposobu pisania Balzaka, czyli takiej kroniki społeczeństwa i ludzkich zachowań na tle jakiegoś okresu historycznego, w tym wypadku ostatniego półwiecza. Zrobił to w XIX wieku Prus w Lalce, ale Dehnel ma zupełnie inne podejście, gra z czytelnikiem, a i czasy też całkiem inne. Rzadko sięgam po polski nurt główny, ale jeśli kolejne powieści Dehnela będą tak samo dobre i interesujące jak Balzakiana, to dołączy do grona moich ulubionych polskich pisarzy.

     

    p.s Dehnel pierwszą książkę wydał w wieku lat 19...a teraz w wieku, gdzie niektórzy dopiero debiutują, on już jest uznaną postacią.

    • Like 1

  6. Okay. Nie wiem, o co mógłbym poprosić. Trochę to by się chyba mijało z celem, gdybym napisał, że chcę taki czy inny gatunek. Zatem będzie bardziej opisowe życzenie.

     

    Zapodajcie utwór, który buduje napięcie, narasta. Może to być poprzez zrobienie wstępu, rozwinięcia aż po ciarogenną kulminację. Może w inny sposób, na przykład przez przeplot różnych fragmentów. Chodzi generalnie o to, żeby czuć było tę muzyczną opowieść, to umiejętne rozłożenie akcentów i aranży, poprowadzenie muzycznej narracji.

     

    Gatunek dowolny, może być rock, metal, gotyk, prog, alternatywa, elektronika, filmowa itd. A żeby zadanie muzyczne było bardziej jasne, to przykład takiego numeru do odsłuchania w linku poniżej. Nie chodzi o to, że ma być podobne gatunkowo czy brzmieniowo, tylko ma to Wam uwypuklić, czym jest zbudowanie napięcia i poprowadzenie muzycznej narracji. http://theblacknoodleproject.bandcamp.com/track/happy-end


  7. Dokładnie 2 marca 2016 roku wystąpi w Krakowie Brian May (wraz z Kerry Ellis). Biorąc pod uwagę, że Brian ma prawie 70 lat, to jest to może ostatnia okazja, żeby posłuchać legendy. :)

     

    [video=youtube]


  8.  

    Sleepy Hollow, jak zwykle z tymi fantasy, to mam ciężko. No, ale oglądam jednak nowy sezon.

     

    Dopiero teraz zreflektowałem się, że kilka dni temu zaczął się nowy sezon Sleepy Hollow, za dużo tych seriali :P

     

    Ciągle szperam za ciekawym sf. Tak, czy owak masa seriali :D

     

    Moje niedawne odkrycie - Continuum. Znakomity serial SF.


  9. Rotfl... Ten kawałek promocyjny całkiem fajny od strony muzycznej, dopóki nie pojawił się "wokal". Zresztą to chyba nie jest nagrywane, tylko wsadzili fragmenty jego wystąpień do skomponowanej muzyki. O, i ktoś śpiewa też, czyli firmowanie tego jako płyta papieża Franciszka, to w sumie zabieg marketingowy :P


  10. Ostatnio dużo słucham/czytam Kaczmarskiego. Sporo też fajnych materiałów jest na jego stronie, oprócz samego tekstu są przy nim jego wypowiedzi o utworze czy inspiracje.

     

    To na co wcześniej nie zwróciłem uwagi - pewnie przez to, że nie widziałem nigdy tekstów w druku, tylko ze słuchu - to fakt, że większość jego liryków to są wiersze sylabotoniczne (sic!). Jak mnie wzięło, żeby przeliczać sylaby i stopy w wierszu, to naprawdę zacząłem doceniać jego kunszt. To sprawiło, że urósł jeszcze bardziej w moich oczach jako poeta. To jest wyższa szkoła jazdy, szczególnie że lubię klasyczne wzorce i taką poezję, nawet jeśli poezja współczesna jest w 99% wolna, biała i bez dbałości o formę (najczęściej też bez sensu, ale mniejsza z tym :P)

     

     

    Jeden moich ulubionych numerów. Tekst oczywiście po mistrzowsku skonstruowany. :D

    [video=youtube]

    • Like 1

  11. 3. Zostałam przewodniczącą klasy, klucznikiem klasowym i niby mam jeszcze startować w wyborach samorządu szkolnego, czyli matematycznie rzecz biorąc udupienie x 3 = 3 udupienia mnie w tym roku szkolnym

     

    Z tego co się orientuję, to żeby objąć takie funkcje potrzebna jest zgoda danej osoby, nikt Cię nie zmusi na siłę. :)

     

     

    Może (a nawet na pewno) to niepedagogiczne, co teraz powiem, ale jest wrzesień. Uczyć się trzeba, ale bez przesady, szczególnie jeśli czujesz, że nie będziesz miała potem z tym do czynienia w dalszej karierze edukacyjnej. Jak sobie przypomnę, gdy miałem lat naście, to nie było w ogóle takiej sytuacji, że trzeba było się o tej porze cokolwiek uczyć, tyle co przeglądnąć notatki przed lekcją lub chwilę wieczorem. Czyli w zasadzie nic.

    Naprawdę trzeba zachować "złoty środek", uczyć się, ale też mieć młodość, bo potem w dorosłym życiu tego czasu pewnie będzie jeszcze mniej.

    • Like 1

  12.  

     

    Ja zabrałam się wczoraj za Orange is the new black. Zobaczymy, na razie pierwszy odcinek mnie nie przekonuje.

     

    Początek jest dobry, końcówka też, czyli wyrzucamy "ange is the new" i zostaje.... Orphan Black :D

     

    Już kilka osób tutaj to oglądało, zobaczysz jeden odcinek i jesteś ugotowana ;)

    • Like 1

  13. O viking metalu pisałem tylko w kontekście zakorzenionych w blacku grup folkowych. Chyba sobie sama odpowiedziałaś, bo ja pisałem wyłącznie o black metalu, a Ty chyba miałaś na myśli ogólnie coś ciężkiego (i faktycznie doom czy thrash mogą być cięższe od blacku, który jest agresywny, ale ciężarem zazwyczaj nie grzeszy).

     

    Co do gatunków to się średnio znam, ale ostatnio własnie zastanawiałam się czy ktoś robi coś takiego jak ciężka jak sam diabeł muzyka i klasyczny wokal. Teoretycznie mógłby, bo w muzyce dzieje się dosłownie wszystko (metal z operowym wokalem? Why not? :>).

     

    No jasne, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić taką diabelsko ciężką płytę i śpiewać na niej operowym głosem. Tylko że to nie będzie już black metal. Nawet jeśli będzie miał riffy o blackowym wyrazie. Jeśli nie dałoby się tego upchnąć w jakimś konkretnym metalowym podgatunku, to zostałoby coś takiego zaklasyfikowane jako avant-garde metal, ewentualnie z użyciem innego określenia intergatunkowego. Ponieważ określenia: awangardowy, progresywny, eksperymentalny, nie są związane z jakimś konkretnym rodzajem riffów czy poziomem ciężaru, równie dobrze mogą posiadać riffy pochodzące z blacku.

     

    Są w ogóle takie grupy, które mają korzenie w black metalu, nie rezygnując z pewnych elementów muzycznych blacku, zaczynają śpiewać, wtedy wchodzą w inną przegródkę od razu. Zresztą sam śpiew zawsze umelodyjnia trochę muzykę, bo śpiewać trzeba do czegoś, czyli jakoś te linie wokalne trzeba ułożyć, więc to nie może być zupełnie kakofoniczna sieczka.

     

    Reasumując, jeśli płyta jest całkowicie śpiewana, to automatycznie wyklucza to klasyfikowanie albumu jako black metal. Zgadzam się w pełni, że może powstać najcięższa płyta świata, mordercza rzeźnia, która jest śpiewana klasycznie. Tylko że ona nie będzie tagowana jako black metal, będzie po prostu czymś innym. :)

    • Like 3

  14. Ktoś jeszcze w ogóle gra np. black metal z klasycznym wokalem?

     

    W zapodaj nutę raczej nie dyskutujemy, więc tu odpiszę. To interesująca kwestia ponieważ black metal (oraz death metal) to jedyne dwa podgatunki metalu, w których wokal jest jednym z czynników determinujących przynależność do danego stylu (we wszystkich innych nie jest). Zatem bardzo prosta zasada: black – skrzek, death – growl.

     

    Oczywiście typ riffów, sposób ich grania, brzmienie, a nawet image i otoczka też mają znaczenie przy określaniu gatunku. Jednak w sytuacji, gdy w ostrym black metalowym utworze zaczyna się partia śpiewana, to od razu się mówi, że to black z wpływami czegoś tam (heavy, symphonic, gothic, progressive, folk itp.). I ten brak skrzeczącego wokalu jakby "wyjmuje" od razu utwór z black metalowego stylu, przesuwając go w inną szufladkę. No przyznam się szczerze, ze ciężko mi sobie przypomnieć album, który byłby całkowicie śpiewany i zaliczał się do blacku (albo deathu), choć takich, które mają wokal przeplatany, mieszany, czyli skrzek/ growl plus śpiew, to jest wiele.

     

    Natomiast spotkałem się z sytuacją odwrotną, czyli albumem zupełnie bez gitar, a mimo to klasyfikowanym jako black metal. Mowa o polskim Profanum, gdzie na tle perkusji i klawiszy mamy blackowy skrzek i jak widać to wystarczyło, żeby być kapelą black metalową. W wydaniu folkowym jak kapela gra okołoblackowe riffy i jest czysty głos, to się automatycznie robi viking metal. Innymi słowy, "śpiewany black" to oksymoron, coś takiego nie istnieje w praktyce.

     

    Oczywiście pierwsza fala black metalu, czyli ta powstała w latach 80-tych (Venom, Bathory, w Polsce – KAT) była częściowo śpiewana. Ale wynika to z faktu, że muzycznie to był bardziej ostry heavy/speed/thrash niż black, tyle że miał taki image i otoczkę i wtedy to nazywano black metalem.

    • Like 4

  15. Tylko cztery osoby, no okay. Ciężko oceniać, bo prawie same covery, czyli w zasadzie nie powinny tu być, lecz w temacie o coverach. Niestety wszystkie te covery są słabsze od oryginałów.

     

     

    Sami - Jedyny autorski numer i przyznam się szczerze, że całkiem dobry. Mela Koteluk ma intrygującą barwę i w ogóle jest milutka. :D Kawałek ma klimat. Na plus.

     

    Milla - To w ogóle jest cover coverów, no może gdyby to był na polski przełożony Brel i tyle, to bym uznał, ale były wcześniej inne (i lepsze) polskie covery, że wspomnę tylko Edytę Geppert i Raz, Dwa, Trzy. Nie przekonuje mnie to. Poprzedni utwór przy takiej stawce byłby poważnym kandydatem do zwycięstwa. :P

     

    Izzy - Opania śpiewający Brela. Spoko, ale nie przepadam za tym utworem w oryginale, więc i polska wersja też niezbyt mnie kręci.

     

    Arrow - Kolejny cover. To jest bardzo sympatyczny kawałek, ale nie ma w ogóle tego napięcia znanego z wykonania Kaliny Jędrusik.

     

     

    Wychodzi na to, że wygrywa Sami. :)

    • Like 1
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.