Ogromne są! Najlepsze to właśnie takie świeże, od razu zerwane, a nie ze sklepu. Pysznie wyglądają w marynacie - i pewnie tak samo smakują :)
Aha - niedawno upiekłam z Marją i mamą twoją "Tarję". Ciasta było tak dużo, że zrobiliśmy dwie. Jedną z musem jabłkowo-gruszkowym i krateczką, drugą (tu mama pomagała :D) z kruszonką, musem jabłkowo-gruszkowo-brzoskwiniowym, i z odrobiną winogron.
Obydwie były pyszne i zniknęły ze stołu w kilka minut :)