Jump to content

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 09/20/15 in all areas

  1. 7 points
    Przywiozłam kilka fotek z Krynicy. Trochę na nich mało morza... :D
  2. 3 points
    Doszły moje Wintersunowe i Nightwishowe koszulki i ci od NW dorzucili przypinki gratis :happy:
  3. 2 points
    W zapodaj nutę raczej nie dyskutujemy, więc tu odpiszę. To interesująca kwestia ponieważ black metal (oraz death metal) to jedyne dwa podgatunki metalu, w których wokal jest jednym z czynników determinujących przynależność do danego stylu (we wszystkich innych nie jest). Zatem bardzo prosta zasada: black – skrzek, death – growl. Oczywiście typ riffów, sposób ich grania, brzmienie, a nawet image i otoczka też mają znaczenie przy określaniu gatunku. Jednak w sytuacji, gdy w ostrym black metalowym utworze zaczyna się partia śpiewana, to od razu się mówi, że to black z wpływami czegoś tam (heavy, symphonic, gothic, progressive, folk itp.). I ten brak skrzeczącego wokalu jakby "wyjmuje" od razu utwór z black metalowego stylu, przesuwając go w inną szufladkę. No przyznam się szczerze, ze ciężko mi sobie przypomnieć album, który byłby całkowicie śpiewany i zaliczał się do blacku (albo deathu), choć takich, które mają wokal przeplatany, mieszany, czyli skrzek/ growl plus śpiew, to jest wiele. Natomiast spotkałem się z sytuacją odwrotną, czyli albumem zupełnie bez gitar, a mimo to klasyfikowanym jako black metal. Mowa o polskim Profanum, gdzie na tle perkusji i klawiszy mamy blackowy skrzek i jak widać to wystarczyło, żeby być kapelą black metalową. W wydaniu folkowym jak kapela gra okołoblackowe riffy i jest czysty głos, to się automatycznie robi viking metal. Innymi słowy, "śpiewany black" to oksymoron, coś takiego nie istnieje w praktyce. Oczywiście pierwsza fala black metalu, czyli ta powstała w latach 80-tych (Venom, Bathory, w Polsce – KAT) była częściowo śpiewana. Ale wynika to z faktu, że muzycznie to był bardziej ostry heavy/speed/thrash niż black, tyle że miał taki image i otoczkę i wtedy to nazywano black metalem.
  4. 2 points
    Jakaś dziwna sesja Tuo :D
  5. 2 points
    Noniemogę, jaka Ty jesteś kochana ^^ A to jest takie... tego... kolejne mało ważne coś. Post egocentryczny
  6. 2 points
    Ciekawy duet do odbierania nagród. Coś czuję, że, zgodnie z nightwishową tradycją, zostali wybrani na ochotników przez losowanie. ;)
  7. 2 points
  8. 2 points
    Zawsze mi się wydawało, że duszona, nadziewana papryka to bardzo trudne i czasochłonne danie..Kiedyś tak myślałam, ale zaczęłam ją niedawno robić i zmieniłam zdanie. Sezon paprykowy w pełni i trochę żałuję, bo ostatnio mam bardzo mało czasu na kuchenne eksperymenty..Ale zrobiłam niedawno taką paprykę i postanowiłam, że pokażę Wam rezultaty mojego działania.. Jeśli chodzi o przepis to jest dość prosty: 4-6 szt. papryki 3-4 woreczki ryżu ( ugotowane) mięso mielone - może być wieprzowe lub drobiowe ( ja miałam "indycze gulaszowe") dwie cebule - pokrojone w kostkę i podsmażone na maśle ananas z puszki - pokrojony w kawałki, sos z ananasa użyjemy do potrawy sól, pieprz, ulubione zioła i przyprawy, trochę koncentratu lub przecieru pomidorowego, może być też odrobina ketchupu, łyżka mąki ziemniaczanej do zagęszczenia sosu.. Paprykę czyścimy z białych części i pestek, odcinamy taki "kapelusik z łodyżką" (zdjęcie). Mięso smażymy z przyprawami, dodajemy doń ugotowany ryż, duszoną na maśle cebulę i pokrojonego ananasa..Farsz doprawiamy do smaku. Nakładamy do wydrążonej papryki i nakładamy "kapelusik"..Dusimy pod przykryciem w garnku lub naczyniu żaroodpornym..Papryki podlewam sosem z ananasa z puszki, zmieszanym z przecierem pomidorowym, ew. można podlać niewielką ilością wody..Dusimy aż papryka zmięknie, ale nie może się rozpadać.. Sos z gotowania zagęszczam jeszcze mąką ziemniaczaną, jest wtedy bardziej szklisty. Można dolać do niego wody, dodać więcej przecieru bądź koncentratu, ew. keczupu do smaku, plus przyprawy (sól, pieprz, zioła). "Otwieramy" uduszone papryki i polewamy gorącym sosem ..Smacznego:D!
  9. 2 points
    Metal Hammer Awards w Berlinie..Troy i Kai odebrali nagrodę w plebiscycie za najlepszy "Metal anthem of the year"..Zwyciężył utwór Shudder Before The Beautiful..:)
  10. 2 points
    Dziękuję, Lilijen. :) Dzisiaj trochę mało, ale jakoś przez te ostatnie dni trochę źle mi się pisało i nie mam też trochę czasu. W następnych fragmentach postaram się, żeby było mniej wrzasków Petriego. ;) Jeśli widzicie błędy, to mówcie jakie i gdzie, dobrze? :) "Po jakimś czasie dotarli do celu, którym był odrapany i szary od brudu i wilgoci budynek szkoły. Tuomas wyglądał jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale w końcu zrezygnował i powlókł się w kierunku przeszklonych drzwi. Petri ruszył z kopyta do leżącego nieopodal liceum. Przebiegł na skróty przez park; tu śnieg był jeszcze nieskalany ludzką stopą, a powietrze świeższe. Starając się zapomnieć o wczorajszym dziwnym wieczorze i wkurzającym spacerze z młodszym bratem, poczuł, że poprawia mu się humor. *** *** *** Na dużej przerwie Tuomas poczuł, że jest przeraźliwie zmęczony. Oparł skołowaną głowę na chłodnym parapecie i spojrzał w dal, gdzie pomiędzy gęstymi płatkami śniegu migotały gałęzie brzóz i świerków. Huk i gwar na korytarzu był tak głośny, że nie miał siły nawet skupić się na układaniu rymów do swojej wczoraj wymyślonej piosenki. Och, jakże pragnął wyjść z tego dusznego miejsca!... Przymknął ciężkie jak z ołowiu powieki i przykucnął pod ścianą. Czemu tu jest tak gorąco? Czemu nie można uchylić okna?... Dlaczego wszyscy tak wrzeszczą? Nagle pośród tego ogólnego chaosu rozległ się głośny, szyderczy śmiech i krzyk jakiegoś dziecka. - Zostawcie mnie! - Usłyszał. - Zostawcie to! To moje drugie śniadanie! Proszę!... Nie!... Tuomas podniósł się i otworzył obolałe oczy. Po chwili, gdy przyzwyczaiły się do światła dziennego, dostrzegł jakiegoś małego chłopca leżącego na podłodze i próbującego wyrwać coś starszym chłopakom. Oni zaś śmiali się z niego głośno i rzucali do siebie woreczkiem z jakąś kanapką i butelką z sokiem. Chłopiec nie był w stanie nawet się podnieść, ponieważ ten, który nie trzymał żadnych jego rzeczy przygwoździł go butem do ziemi. Tuomas poczuł, że krew napływa mu do głowy; był tak oburzony. Nigdy nie szedł takim pewnym krokiem jak teraz. - Zostawcie go! - krzyknął. - Oddajcie mu jedzenie! Czemu jesteście tacy wredni?! Przecież macie swoje śniadanie! - Słucham? - powiedział starszy z chłopaków i gwałtownie przewrócił Tuomasa na ziemię. - A co ty masz nam do powiedzenia takiego interesującego, hm? Tuomas nie był w stanie wykrztusić słowa. Drugi z chłopców kopnął go upokarzająco. Zdenerwowany poderwał się z ziemi. - Powiem dyrektorowi, że dokuczacie młodszym! - wypalił. - Achh? - Chłopak który go powalił, zakasał rękawy. - A to ciekawe, prawda? - zwrócił się do reszty swoich kumpli. Tuomas poczuł się jakby ktoś walnął go w żołądek. Wolał nie ryzykować. - Oddajcie mu to, proszę! - zawołał po raz ostatni. Na te słowa jeden z tych starszych chłopaków zaśmiał się nieprzyjemnie i w odpowiedzi otworzywszy okno wyrzucił jedzenie. Tuomas zacisnął pięści, ale oni z kpiącymi uśmiechami patrzyli na niego i mieli wszystko w nosie. Kiedy odchodzili, jeden z nich kopnął jeszcze Tuomasa w kostkę tak, że przewrócił się i uderzył brodą w podłogę. Natychmiast zerwał się z posadzki i podszedł do chłopca, który teraz miał wręcz łzy w oczach. - Nie martw się - próbował go pocieszyć Tuomas. - Podzielę się z tobą moim śniadaniem. Chłopiec podniósł na niego błyszczące od łez oczy. - Naprawdę?... - wyjąkał i podziękował mu wzruszony. Tuomas skinął głową i wyciągnął z plecaka małe pudełko. Kiedy rozdzielił już między obu kanapki, zapytał jak ma na imię ów chłopiec. - Erno - powiedział pociągnąwszy nosem. - Erno Vuorinen. A ty? - Tuomas. Wtedy pojawiła się niewysoka dziewczynka o długich włosach, grzywce i kraciastej sukience. Tuomas przełknął ślinę. Czy to była ona? - Cześć - powiedziała i rozwinęła z papieru kanapkę z szynką. - Jestem Tarja. Jak się nazywacie? Czy ja widziałam cię gdzieś indziej? - zwróciła się w zastanowieniu do Tuomasa. - Tuomas. Mnie? - zacukał się. - Na ulicy? Ekhm, przepraszam. Może w szkole muzycznej. - Ja jestem Erno - wtrącił nieśmiało Erno. - Kto jest twoim nauczycielem? - spytała. - Plamen Dimov - odparł i otrzepał dłonie z okruszków. - Uczę się gry na pianinie, a ty? - Też, ale pobieram również lekcje śpiewu - odrzekła. - Wiedziałem - szepnął Tuomas w podekscytowaniu. - A ty, Erno? Uczysz się gry na jakimś instrumencie? - Ja-ja-ja - zająknął się Erno. - Na gitarze. - Mój brat ma gitarę! - wykrzyknął Tuomas. - Mam pomysł! Przyjdźcie dziś do mnie po lekcjach! - To mówiąc podał im dokładny adres. *** *** *** Tuomas wszystkie czynności robił w nadzwyczajnym tempie. Podejrzanie szybko zjadł obiad, pierwszy jak nigdy wstał od stołu. Petri spojrzał na niego podejrzliwie. On spokojnie dokończył posiłek i pogwizdując z lekka poszedł do swojego pokoju, gdzie poczytał trochę książki wysłuchawszy jednocześnie jeden album swojego ulubionego zespołu. Kiedy zaczęła dochodzić już siódma, zadzwonił głośno telefon. - Halo? - rzucił do słuchawki. - Tak? No, jasne, już lecę. - Odłożył gwałtownie słuchawkę i zerwał się z łóżka. Miał pójść poćwiczyć z kilkoma osobami z klasy grę na gitarze. Jego wzrok spoczął na miejscu, gdzie powinien był leżeć jego ukochany sprzęt. Ale... - Gdzie jest moja gitara?! - wrzasnął. Nie było jej w pokoju. Wyskoczył na korytarz i od razu napotkał się na swojego brata. - Gitara - powiedział bez ogródek, a jego oczy pałały zimną furią. - Gitara? - powtórzył niewinnie jego braciszek grając na zwłokę. - Eee, pożyczyłem ją mojemu koledze na dosłownie chwilkę, zaraz ci oddam... On chciał tylko... Tylko... Czy wiesz, że w szkole on- - Nic mnie to nie obchodzi! - Petriego nic nie było już w stanie wzruszyć. - Mam mieć tu i teraz moją gitarę! Gdzie oni są?! Coście z nią zrobili! Jeżeli coś popsuli, zapłacisz mi za to! - Z wściekłości aż nie panował nad sobą. - Mów, gdzie oni są!? - Na strychu - powiedział z rezygnacją Tuomas, po czym dorzucił: - Jesteś niesprawiedliwy i okrutny! - Coś ty powiedział!? - wybuchnął Petri i przycisnął go do ściany. - Jeszcze słowo, a moja noga sprawi, że pofruniesz tam, widzisz? - Złapał go za kołnierz i potrząsnął. - Leć tam do nich! I żeby mi zaraz przynieśli mój sprzęt! - warknął. Tuomas obejrzał się na niego po raz ostatni, a w jego oczach widać było pretensję i żal. Cała jego postawa wyrażała niemy wyrzut. Petri chrząknął ze zdenerwowania i oburzenia. Po chwili zaczął przytupywać z niecierpliwości. Co on się tak ślimaczy z tą gitarą? Kiedy po drabince zszedł Tuomas ze skrzywdzoną miną, Petri wyrwał mu niedelikatnie instrument i przeskakując co dwa schodki zbiegł na parter. - Wychodzę! - wrzasnął. Po chwili rozległo się trzaśnięcie drzwiami."
  11. 1 point
    Galeria Ani, czyli głównie "coś na ząb", ciekawe zjawiska, przyroda, co mnie zaskoczyło, tzw. "ładne rzeczy" itp., itd...Fotki raczej spontaniczne, bo nie mam profesjonalnego aparatu i wiele z nich powstaje pod wpływem chwili..Mimo to, zapraszam do oglądania:)! Na początek właśnie wyjęta z piecyka "Tarja"z jabłkami! Pablito ma swoje Tarjuszki, a ja piekę Tarję! Od lat mi się tak kojarzy: tarta, tarka, Tarja;)! Sezon jabłkowy w pełni, więc tarta z tymi owocami pewnie zagośći u nas na dłużej.. Jeszcze trochę cukru pudru i można spróbować..Najlepsza na ciepło!
  12. 1 point
    Paszkot, PASZKOT ♥ nie no, jak przeczytałem to nie mogłem przestać się śmiać :D Jakie fajne słowo, nie słyszałem go! You made my evening! :D Wpis jak zwykle suuper, Prawy Glan Bob wymiata!!! Trzymaj tak dalej, Emi! :D
  13. 1 point
    Emi jesteś po prostu niesamowita! Twoja wrażliwość i emocjonalne opcje stoją na nieprawdopodobnym poziomie:) Przepraszam , że tak piszę - nie jestem żadnym ekspertem w tych sprawach:( Twoje refleksje, impulsy i przemyślenia są godne wielkiego(mojego:)) uznania:) Podziwiam i czekam na cd:)
  14. 1 point
    To ja poproszę o jak najcięższy metal, ale z czystym, klasycznym wokalem. Żadnych growli, krzyków i tym podobnych :) Ktoś jeszcze w ogóle gra np. black metal z klasycznym wokalem?
  15. 1 point
    "Reżyser Francis Lawrence (znany m.in. z ekranizacji Igrzysk śmierci) rozpoczyna prace nad serialem opartym na powieści Nigdziebądź autorstwa Neila Gaimana. Póki co nie wiadomo jeszcze, jaka stacja wesprze finansowo projekt." [źdródło: ksiazki.polter.pl] Nie dość, że pracują nad "Amerykańskimi bogami" to wzięli się jeszcze za "Nigdziebądź" :happy: Mam nadzieję, że oba projekty wypalą i powstanie coś fajnego.
  16. 1 point
    Ten Petri to jakiś potwór :D Czyta się bardzo dobrze, jak poprzednio :)
  17. 1 point
    [video=youtube]https://youtu.be/1lUQYnt3EiM No to jedziemy..:D Last Ride Of The Daaaaaay!!!
  18. 1 point
    Ja też lubię cynamon, wiec może być "iver","foriver", "niver enough";)
  19. 1 point
    Kolega z klasy przedstawiający karną prezentację o Niemczech na lekcji niemieckiego: "W Niemczech urlop macierzyński rozpoczyna się cztery tygodnie przed poczęciem dziecka." ♥
  20. 1 point
    Tylko cztery osoby, no okay. Ciężko oceniać, bo prawie same covery, czyli w zasadzie nie powinny tu być, lecz w temacie o coverach. Niestety wszystkie te covery są słabsze od oryginałów. Sami - Jedyny autorski numer i przyznam się szczerze, że całkiem dobry. Mela Koteluk ma intrygującą barwę i w ogóle jest milutka. :D Kawałek ma klimat. Na plus. Milla - To w ogóle jest cover coverów, no może gdyby to był na polski przełożony Brel i tyle, to bym uznał, ale były wcześniej inne (i lepsze) polskie covery, że wspomnę tylko Edytę Geppert i Raz, Dwa, Trzy. Nie przekonuje mnie to. Poprzedni utwór przy takiej stawce byłby poważnym kandydatem do zwycięstwa. :P Izzy - Opania śpiewający Brela. Spoko, ale nie przepadam za tym utworem w oryginale, więc i polska wersja też niezbyt mnie kręci. Arrow - Kolejny cover. To jest bardzo sympatyczny kawałek, ale nie ma w ogóle tego napięcia znanego z wykonania Kaliny Jędrusik. Wychodzi na to, że wygrywa Sami. :)
  21. 1 point
  22. 1 point
    Jeżeli tym cynamonem posypujemy Tarję z jabłkami, to chyba powinno być IIIver forIIIver :)
  23. 1 point
    Wyglądają smakowicie :) Wcześniej podawałaś deser, a te papryki pasują na danie główne :)
  24. 1 point
    Piszesz obłędnie! ♥ Rób to dalej, właśnie zyskałaś stałą czytelniczkę. Tak opisałaś to całe zajście w szkole, że czułam się jakbym tam była. Wzruszyła mnie postawa Tuomasa, a kiedy okazało się, że tym małym chłopcem jest Erno... No nie mogłam. Musiałam się zaśmiać :D Czekam na ciąg dalszy :D Nawet jeśli pojawiły się jakieś błędy, to ja ich nie widzę. Zwykle mam problem z wyłapywaniem usterek jeśli nie są jakieś rażące.
  25. 1 point
    Dostałam 5- z matematyki! Nie pamiętam kiedy to się ostatnio wydarzyło xD No i wreszcie zaczęłam po wakacjach dodatkowe lekcje włoskiego. Zawsze wychodzę z zajęć taka naładowana energią :3
  26. 1 point
    Piszę opowiadanie, jak na razie dobrze mi idzie, wena nie opuszcza, więc mam nadzieję, że napiszę całe :happy:
  27. 1 point
    [align=justify]Może nie do końca w temacie, ale skoro już została poruszona ta kwestia, to warto ją przybliżyć, bo to ciekawe zagadnienie. Ponieważ co do zasady - tak, język angielski zawiera znacznie więcej słów niż język polski, ale znacznie większe możliwości słowotwórcze polszczyzny sprawiają, że choć oficjalnie w słownikach słów jest mniej niż w angielskim, to w praktyce jest ich więcej. ;) Przede wszystkim język polski ma niespotykane możliwości słowotwórcze, tyczy się to szczególnie zdrobnień, tego w ogóle nie ma w angielskim. Można powiedzieć child, a jak chce się zdrobnić, to jest little child i tyle. A po polsku mając dziecko, możemy zdrobnić na: dziecię, dzidzi, dzidziuś, dziecina, dzieciątko, dziecinka, dziecineczka, dzieciaczek, dzieciąteczko itd. To już „zdzięsieciokrotnia” liczbę słów, bo taki zabieg można zrobić z praktycznie każdym wyrazem, nawet jeśli na co dzień mało kto mówi, że jedzie auteńkiem do sklepiczku. Po drugie – gramatyka. Po angielsku można robić różne operacje na czasowniku i jest raptem kilka form . Zaś w języku polskim mamy nie tylko czasy, ale całą koniugację, tryby, imiesłowy czyne i bierne. Oni będą mówić drink i we would drink i w zasadzie używać tego samego słowa, a my pić i pilibyśmy. Nagle się okazuje, że w obrębie jednego czasownika mamy całą masę różnych wyrazów. Trzy – język polski cechuje większa dynamika, plus ciągle coraz większe inkorporowanie dużej ilości słów obcojęzycznych (paradoksalnie w tej chwili głównie z angielskiego). To też występuje angielszczyźnie, ale nie na taką skalę, ze względu na to, że angielski jest językiem dominującym, światowym, szczególnie w świecie komputerów, internetu, muzyki filmu itp. U nas wiele słów typu mejl czy fejsbuk stało się już częścią naszego języka. I często przy tym spolszczaniu zwrotów obcojęzycznych dochodzi do „pączkowania” w różnych kierunkach, i mówi się sorry, ale też sorki, sorka, soreczka, sorson, sorczak, sorencja itd. Oczywiście nikt nie napisze w literackiej polszczyźnie sorczak za coś tam, ale język polski to nie tylko to co jest w słowniku, ale wszystko, co istnieje w praktyce, bo język to żywy organizm. Wychodzi na to, że język polski choć mniejszy to większy, a "bukiet językowy” polszczyzny jest bardzo szeroki. Wiadmo, traduttore traditore (tłumacz-zdrajca) i każdy przekład pozbawia nas czegoś z oryginału. Niemniej zaryzykuję tezę, że przekładając polską literaturę na angielski bardziej zuboża się oryginał niż w odwrotnym kierunku. Różnoraki koloryt naszego języka i ogromne możliwości słowotwórcze polszczyny sprawiają, że po polsku rzecz czasem nabiera wręcz dodatkowego smaku. [/align]
  28. 1 point
    Ostatnio kilka razy z rzędu śniło mi się, że jestem na koncercie Nightwisha. Miałem już wcześniej sny podobne do tych, ale pojawiają się coraz częściej. I zawsze to samo rozczarowanie, jak się budzę :/ Nie bardzo je pamiętam, ale w jednym z nich, Tuomas dał mi swój najlepszy keyboard, grałem z nimi The Heart Asks Pleasure First, a Floor występowała w piżamie :D No i na pewno wszystkie tamte koncerty były w Polsce. Może to jakieś przesłanie, że wkrótce u nas zagrają? Oby tak :) W sumie jeszcze lepiej by było, jakbym rzeczywiście z nimi mógł zagrać, ale to już raczej niemożliwe :(
  29. 1 point
    A propos kursów, znalazłam w Opolu pracownię florystyczną, która przeprowadza kursy. Jednym z wykładowców jest... Fin. ♥ I tak się zastanawiam, czy się nie zapisać, ale maturalna, prawko, trzeba pieniądze odkładać na studia, a nie wydawać (zwłaszcza, że zamiast na lekcje chodzę do Kofy albo na herbatkę...). Ale cieszę się, że jak w końcu dotrę zaliczyć wewnętrzny teoretyczny, to zacznę jazdy. ♥ I pani T. nas nie zostawiła, nawet mamy z nią faki. (Jednak jak się zrobi taki genialny kubek, to nie może zostawić ;)). I mam świetny plan, w poniedziałki kończę o 12:25 i nawet z fakami mam maksymalnie do 15:00 (no, potem mają nam się z matmy wydłużyć te faki, to raz będę miała do 15:50, ale i tak). I w poniedziałki niby na ósmą, ale pierwsza jest przyroda, więc kto by tam na to chodził - prawie się wyspać można. ;) I nawet wyżywam się artystycznie, i jeszcze będziemy mieć świetny filmik studniówkowy, który nawet nie będzie głupi, jak większość studniówkowych filmików. I nawet mam życie towarzyskie, co mi się z moim wrodzonym lenistwem rzadko zdarza - ale za to się nie uczę (no wszystkiego mieć nie można xD) i wydaję za dużo pieniędzy. Ale generalnie wiodę teraz szczęśliwy żywot człowieka, który robi same fajne rzeczy tylko po to, żeby się nie uczyć do matury. ;)
  30. 1 point
  31. 1 point
    [video=youtube] Teraz moja babcia też może słuchać Tarji :D Ale poważnie - brzmi świetnie. Tarja nie musi śpiewać metalu, żeby brzmieć dobrze. Fail jej kilku poprzednich płyt polegał na słabych kompozycjach. A nie na tym, że Tarja nagle straciła umiejętność śpiewania. :)
  32. 1 point
    Byłam w weekend na pierwszych zajęciach mojego kursu krawieckiego i jaram się jak pochodnia :D W sobotę było tak sobie, bo nie wzięłam jedzenia i chciałam jak najszybciej stamtąd sobie pójść, bo z zapowiadanych 1,5h zrobiło się nagle 4h, a brzuszek pusty. ;< Ale w niedzielę było już lepiej, wzięłam tonę żarcia. Te panie tam są takie... no pozytywne bardzo, co jedna, to lepsza historia, jaka tam na tym kursie jest zbieranina, to się w głowie nie mieści. Są nawet dwie panie muzułmanki, które chodzą w chustach na głowach i na początku musiałam się mocno powstrzymywać, żeby się im nie przyglądać, bo wyszłoby, że się gapię... Taka tam ja, mały zaściankowy polak cebulka 3 Ale są bardzo, ale to bardzo miłe i towarzyskie :) Jak usłyszałam co będziemy robić dalej, to aż mi się oczy zaświeciły. Takie przedmioty jak rysunek, konstrukcja, obsługa maszyn, modelowanie... Żyć nie umierać! ♥
  33. 1 point
    Oto parę zdjęć młodego Marco. :)
  34. 1 point
    Cieszę się, że rysunki tak dobrze idą i, że w końcu zabrałam się za samodzielną naukę jakiegoś języka (padło na rosyjski) i nawet szybko mi idzie, jak na kogoś kto nigdy nie miał żadnej bliższej styczności z tymże (wybrałam rosyjski, bo uznałam, że fiński jest dla mnie za trudny ... muszę sobie znaleźć od fińskiego jakiegoś nauczyciela, jak będę przy kasie). Szkoda tylko, że nie zabrałam się za to wcześniej, mając całe wakacje wolałam się obijać... ale mimo to - idzie mi sprawnie. W dwa dni opanowałam praktycznie cały alfabet zarówno pisany, jak i drukowany. :D
  35. 1 point
    :D :D :) ;) :) Jaki Emppu jest niski! :D :D :D ;) Troy w natchnieniu. :D :) :D ;) Po raz kolejny Troy w ekstazie. ;)
  36. 1 point
    Teraz pozostaje trenować głosy i nagrywać EFMB - Tribute Album po polsku :) Dziękuję wszystkim za wsparcie i ciepłe słowa na oficjalnym forum i na privie. Nadaliście poczucie sensu temu, co robię :). Pierwsze wersy chcę zostawić w oryginale, bo nadaje to nastrój pewnej tajemniczości i zagadkowości MY WALDEN Sain y niwl, Gaunt y goydwig fwsog, Gwenithfaen, cen y coed, a’r lleuad, Un gway f’adenydd I dapestri bywyd Wokół złotych miast uniósł się jasny blask, W drodze ptasi śpiew, z czekoladą sklep, Żonglerów, grajków, karczmarzy przymilny głos, I dźwięki mgły, pachną lasu mchy… Splatam swe skrzydła z przędzy wielu barw, Lecę wyżej, wyżej, wyżej, Gdzie dziczy zew! Splatam swój świat, arras życia rodzi się. To złoty płomień W moim Walden! Zakosztuję manny ze wszystkich drzew, Z wzgórz odległych miód spiję i wino też... Poranny koncert zielony las gra... Wita Walden mój wiecznym głosem tak... Splatam swe skrzydła z przędzy wielu barw, Lecę wyżej, wyżej, wyżej, Gdzie dziczy zew! Splatam swój świat, arras życia rodzi się, To złoty płomień W moim Walden! Splatam swe skrzydła z przędzy wielu barw, Lecę wyżej, wyżej, wyżej, Gdzie dziczy zew! Splatam swój świat, arras życia rodzi się, To złoty płomień W moim Walden! Splatam swe skrzydła z przędzy wielu barw, Lecę wyżej, wyżej, wyżej... Nie chcę ze świata wymknąć się, Lecz wiecznie swój własny tworzyć chcę... Na wieki świat mój… Na wieki dom mój!
  37. 1 point
    Kot właśnie przyniósł... nietoperza.
  • Member Statistics

    • Total Members
      1166
    • Most Online
      1079

    Newest Member
    Miltonreinc
    Joined
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.