Jump to content

Lawenda

Members
  • Content Count

    648
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    14

Everything posted by Lawenda

  1. Znajdzie się ktoś na czacie? Czekam, a tu nikogo nie ma :(
  2. Lawenda

    Lawenda ;)

    To jest mój Odd Thomas w swoim żywiole, czyli w kuchni. Strasznie delikatnie rysowałam ołówkiem, więc sorry, że tak słabo wszystko widać :undecided: Widać wśród gości Stormy... I paru innych ludzi, wszyscy z pierwszej części serii o Oddzie, autorstwa Deana Koontza. Ale reklamuję te książki :D Mam nadzieję, że wam się spodoba....
  3. Cieszę się, że trafiłam na tak świetny serwis. Uszczęśliwia mnie, że poznałam tylu sympatycznych i wartościowych ludzi, jakich tu można spotkać. Mam nadzieję, że ta strona będzie ze mną przez wiele lat, że będę mogła bardziej uczestniczyć w forumowym życiu, bardziej niż teraz. Wszystko jest naprawdę fajne, życzę najlepszego naszej stronie ;)
  4. Na odwrót. Idzie Ci lepiej, niż myślisz ;)
  5. Dave Mustaine - niektórzy nie lubią jego głosu, podając argumenty: "drze się, nie umie śpiewać, piszczy, itp.", ja jednak uważam, że ma wspaniały głos, i mimo że nie jest zbyt mocny, bardzo go lubię, a także uważam, że potrafi nim świetnie operować. Raz wysokim (w miarę), raz niskim, zawsze jednak mocnym i ostrym ;) Axl Rose - zgadzam się ze wszystkimi, że teraz to jego wokal przypomina coś nieludzkiego, a przynajmniej - nie w stylu Axla. Dawniej jego głos! był mocny, "skrzeczący", niekiedy piękny, a zawsze - niesamowity ;) Ivan Moody - za siłę i barwę tego wokalu. Czasem "ryczący", a bardzo często, gdy Ivan śpiewa swoim normalnym głosem - po prostu siedzieć i słuchać. Piękny, piękny, naprawdę. Philip Anselmo - uwielbiam jego głos. Raz wysoki, raz niski. Czasem śpiewa jak młode chłopię, czasem zaś tak nisko, że naprawdę..! Lubię również Jamesa Hetfielda, oraz paru tam innych. Ale wymieniłam najważniejszych ;)
  6. Właśnie to mi się najbardziej podoba w twojej twórczości :happy: . Patos i dłuuużyzny. Też tak chcę pisać! Tai, jesteś moim wzorem :D Uczę się pisać od Ciebie ;)
  7. Aha, tak poza tym. Dzisiaj przeglądałam sobie twój FanArt i przeglądałam rzeczy, których nigdy nie widziałam/czytałam. Zauważyłam między innymi opowiadanie "Pan Machiner". Jest super! Czytało mi się bardzo dobrze. Pomysł był genialny na treść - naprawdę tylko pogratulować Ci talentu ;)
  8. [video=youtube]https://youtu.be/FoBwIRyySw4
  9. Bardzo fajnie narysowane! Jakby ołówkiem. Takie przejmujące spojrzenie, boleśnie ściągnięte brwi. I rozwichrzone włosy. Bardzo fajny rysunek, pełen emocji ;)
  10. [video=youtube]https://youtu.be/tX7u16555Z8
  11. Lawenda

    Lawenda ;)

    Dzięki! Wiem, wiem, że moje postacie nie są podobne do rzeczywistych. Ja po prostu nie umiem rysować :(. Ale lubię :devil: A chyba najbardziej to Johanna wyszła niepodobnie... Co do Tuomasa - każdy się pyta, widząc ten rysunek "Dlaczego ta kobieta ma wąsy?". ?!? Dziękuję również za pochwałę mojego domku i sama stwierdzam, że korektor jest okropny... Ale i tak cieszę się, że ktoś nareszcie zauważył moje rzeczy :happy:
  12. Lawenda

    Ciekawostki

    Haha, widzę cztery od pierwszego rzutu okiem, a następne to... dopiero za pomocą. Jestem słaby doktor Watson :(
  13. Lawenda

    Lawenda ;)

    To moje dwa rysunki... Jeden przedstawia Tuomasa, bawiącego się z Naomi, z siedzącymi tuż obok Marcelem i Tarją. Johanna stoi i jest zazdrosna o Tua, buahaha. Przepraszam za duże zwały korektora - mój rysunek po bardzo krótkim czasie ukończenia został pohańbiony (czyt. zalany atramentem) przez moją małą siostrzyczkę... Drugi zaś przedstawia.... dziwny domek i plątaninę gałęzi różnych drzew. Uprzedzam, że w rzeczywistości to wygląda lepiej ;) Co o tym sądzicie? :cool:
  14. Lawenda

    Lawenda ;)

    Ancient, przeczytaj, co napisałam, bo jeszcze stwierdzisz, że niepotrzebnie posta napisałeś ;) A co do innych stron - do tej mam zaufanie. Jestem z wami już "dosyć długo", a tak poza tym - na innych stronach nie ujawniałam się z moimi literackimi "głupotami". Postaram się wrzucać mniejsze kawałki. I wrzucę jakiś rysunek, jak znajdę czas, bo już wiem, jak to się robi, buahaha ;)
  15. Skoczy ktoś na czata? Bo mi smutno na nim samej siedzieć :-(
  16. Lawenda

    Lawenda ;)

    Dałabym jakiś obrazek, tyle że nie mam jak. Jak raz zrobiłam zdjęcie i wrzuciłam do komputera, to okazało się, że plik za duży jest i nie mogę go wrzucić :( A poza tym dzięki za komentarz. Błąd poprawię ;)
  17. Piąta piosenka "This Love" jest mistrzostwem. Mogę ją słuchać zawsze i wszędzie :rolleyes: [video=youtube]
  18. Lawenda

    Lawenda ;)

    Następny kawałek. Proszę, jeśli jest to tak złe, że aż nie chce się wam komentować, to powiedzcie, przestanę wrzucać. "Dave siedział obrażony i skulony w fotelu. Nie wiedział, dlaczego cała rodzina go tak dręczy. Przecież zrobił wszystko, co chcieli. I nie wiedział też, dlaczego zespół ma do niego tyle wyrzutów. Próba generalna, która odbyła się w garażu, gdy tylko Ellefsonowi udało się ich rozdzielić, wypadła zupełnie dobrze. Album ma Dave zupełnie zmiksowany i należy go tylko przesłuchać ( żałosne pojękiwania w utworze "Death from Witchin" zostały mechanicznie usunięte), co teraz robiła cała rodzina i zespół. Cała rodzina - bo przyjechała Electra i Justis, a także chłopak Electry - Jeason Keatson, czy jakoś tak. Dave nigdy nie pamiętał, jak on się nazywa - wiedział tylko, że to on - ten chłopak - razem z Electrą zrobili cover "A Tout le Monde", co było wyjątkowo dużą złośliwością. Dave zatrząsł się ze złości, także mu smartphone omal nie wypadł z dłoni. Z goryczą zmierzył Jeasona wzrokiem, nazywając go w myślach "Gruboszyjnym". Kiedyś, gdy to powiedział na głos, Pamela zganiła go za obrażanie innych ludzi, więc teraz Dave był cicho. Jeason siedział obok Electry. Obok! Dave poczuł się tak, jakby ktoś podłożył mu szpilki pod siedzenie. Teraz miękki fotel, z jednej strony osłonięty lampą na stojaku, a z drugiej regałem nie wydawał mu się przyjemnym miejscem do odpoczynku. W centrum salonu na dwóch kanapach rozsiedli się członkowie Megadeth. Przybierając ważne miny słuchali albumu "Dystopia" i mądrze kiwali głową po każdym utworze. Dave poczuł się niedoceniony - to on zmarnował tyle nocy, tyle głosu i gitary dla tego albumu. To on wszystko zrobił! A nikt na to nie zwraca uwagi! Jest niedoceniany i nikt go nie kocha. Zawsze tak było. Dave zwrócił swój rozżalony wzrok ku Electrze. Ta jednak chichotała i gadała Z Gruboszyjnym, który również chichotał. Justis siedział w fotelu i z ponurą miną zawzięcie coś kilkał na laptopie. A Pamela? Dave poczuł coś na kształt nadziei. Może to ona go pocieszy i ukoi jego zszargane nerwy? Nie, skąd. Ona nosi kawę i ciasto, myje talerzyki, gada z Electrą, przytula Justisa, i w ogóle ingeruje się w życie towarzyskie, nie zwracając uwagi na swojego męża, przyczajonego w kącie, z żałosną miną, dużym siniakiem na czole, nie wspominając o wiele zadrapaniach, które zarobił, walcząc o jej honor przecież! Nie, ona siedzi i z tajemniczym uśmieszkiem zagaduje Gruboszyjnego. Dave nie wiedział, że zaraz coś się wydarzy. Kiedy zastanawiał się, czy do Gruboszyjnego bardziej pasowałoby przezwisko Wkurzający i Lalusiowaty Małolat, rozległ się trzask szyby i dziki wrzask. - A! - pisnął Gruboszyjny i wskoczył Electrze w ramiona. Ona przygnieciona jego ciężarem, runęła na stolik kawowy. - Allah Agbar! - ryknął jakiś facet z kominiarką na twarzy, który właśnie wskoczył przez okno do pokoju. Wyrwał nóż zza pasa i rzucił się na Justisa, który odbił cios swoim laptopem. - Dave! - wrzasnęła histerycznie Pamela, po czym rzuciła w bandytę zestawem kryształowych talerzy. Facet runął na ziemię wśród okruchów szkła. - To jest jeden - powiedział Dave powolnym głosem. Zastanawiał się, kto śmiał go zaatakować. Wtem usłyszeli kolejny dziki wrzask i do pokoju wskoczyło paru zamaskowanych mężczyzn. - Ratunku! - wrzasnęła Pamela, złapała Electrę za rękaw i obydwie wczołgały się pod stół. Gruboszyjny wrzasnął tak głośno i piskliwie, ze na chwilę wszyscy zamarli. To jednak dało Mustaine'owi chwilę do chwycenia noża, którym przed chwilą kroiła Pamela ciasto. Wielki napastnik rzucił się na Dave'a, który na oślep wymierzył mu cios. Ku zdziwieniu obydwóch, ramię bandyty pokryło się czerwoną smugą. - Umieram! - ryknął facet i upadł na ziemię. Dave rozejrzał się. Justis odpierał właśnie dwóch uzbrojonych facetów za pomocą krzesła. - Nie bój się synku! - chuknął Dave, kopnął jakiegoś faceta (możliwe, że był to Gruboszyjny), który zagradzał mu drogę, chwycił czajnik z wrzątkiem i chlusnął nim w twarz napastnikowi.Wróg wrzasnął dziko i zamachał rozpaczliwie rękoma, wydając głośne dźwięki. Nic nie mówił, ale brzmienie jego głosu mogło nasuwać dziwne refleksje. - Uważaj! - wrzasnął Justis. - Za tobą, tato! Dave miał wspaniały refleks. Odwróciwszy się, zadał na oślep niesamowity cios karate, który ćwiczył już o sześciu lat. Już czterech facetów leżało pokonanych. Dave rozejrzał się jak pantera poszukująca ofiary. Niemal słyszał radosną muzykę, gdy w filmach wkracza dobry bohater do akcji i ratuje świat. Mustaine napędzany radosnym uczuciem, a nie jest takim łamagą, na jakiego wygląda, od razu spostrzegł, w jak niebezpiecznej sytuacji jest Pamela i Electra. Obydwie siedziały pod stołem kuchennym i na oślep zadawały miotłą ciosy wielkiemu, zamaskowanemu mężczyźnie. Był on przybrany w czarną szatę i biały turban. Ciemna kominiarka zsunęła mu się do połowy twarzy. Widać było wielki, czerwony, napuchły nos, któremu miotła musiała zadać cios i wściekłe oczka, niemal całkowicie zasłonięte przez grube, krzaczaste brwi srogo zmarszczone. - Allah Agbar! - wył facet próbując sięgnąć dłonią pod stół, jednak za każdym razem obrywał po gębie. W końcu chwycił blat i odrzucił go na drugi kąt pokoju, rozbijając kredens i ustawioną na nim drogocenną porcelanę. Chris, Kiko i Ellefson patrzyli się na wydarzenia z otwartymi ustami. - Za Pamelę! - wrzasnął Dave i rzucił się na bandziora, zbijając go z nóg i upadając prosto w szczątki mebli i okruchy szkła, oraz tego, co zostało z ciasta. Justis też coś krzyknął, ale jedyne, co zrobił, to, to, że zobaczył kolejnego napastnika, wielkiego faceta, który drobnymi kroczkami zbliżał się ku oknu. Trzymał przewieszony przez ramię jakiś tłumok. - Ilu was jest, do cholery jasnej?! - Justisowi czasem puszczały nerwy i dlatego zaklął. Jednak zobaczył, że facet nie atakuje, tylko wyskakuje z powotem na dwór. Nagle Justisowi zmiękły kolana. Ten tłumok, przewieszony przez ramię bandyty był... Jeasonem! *** - Kto to jest?! - ryknął Marty, wyrywając sobie pofarbowane loczki z głowy. - Kogo wyście tu przytargali, idioci skończeni?! To ma być Justis?! - Jest podobny - wyjąkał Muhammed. - Tak! Jest! - szalał Friedman, miotając się po pokoju. - Ale tylko waszych cholernych łepetynach! Czy on w ogóle wam przypomina Mustaine'a?! To jakis wieśniak! Gruboszyjny podniósł głowę i rozejrzał się omdlewającym spojrzeniem. - Gdzie jestem? - zapytał. Dobrze, że jeszcze nie zatrzepotał rzęsami. - A jak myślisz? - warknął Friedman. Gruboszyjny skulił się, pociągnął kilka razy nosem, a łzy zaczęły mu się wymykać na pucułowate policzki.Włosy miał potargane, ubrania w nieładzie, na czole dużego siniaka. - Proszę, nie róbcie mi krzywdy - załkał, wydymając usta w podkówkę. Spojrzał wielkimi oczami na Marty'ego, w których piętrzyły się wielkie i krystalicznie czyste łzy. Wyjąkał: - Moja mamusia... nie przeżyłaby tego! Friedman chrząknął. Wyraźnie smutek Gruboszyjnego zaczął mu wpływać na sumienie. - No dobrze, dobrze - odchrząknął. - Jak masz na imię, chłopcze? - Jeason - Gruboszyjny otarł oczy i wydmuchał nos w chusteczkę. - Ale Electra mówi do mnie "Jeasy" Friedman'owi zaświeciły się oczka. Wciągnął głośno powietrze przez zaciśnięte zęby. - Electra! - powiedział. - Znasz ją? - Tak, panie - chłopak zarumienił się, wbił zawstydzony wzrok w swoje buty. - Kim ona dla ciebie jest, chłopcze? - Marty przeobraził się ze wściekłego tyrana, w miłego wujka. Gruboszyjny westchnął. - Bardzo ją kocham - powiedział. - Ale nie wiem, co ona do mnie czuje. - Po prostu ci się podoba, tak? - zapytał Marty bezpośrednio. - Chcę, by była moją żoną - powiedział Jeason z godnością i spojrzał z góry na Friedmana. Marty chrząknął. - To... chwalebne - wykrztusił. Gruboszyjny skinął głową, wyraźnie dumny, ze swego światopoglądu. Nagle oklapł. - Tylko nigdy nie mam okazji jej się oświadczyć - szepnął. Arabusy patrzyli na niego z obrzydzeniem pomieszanym ze strachem, a Marty wyglądał, jakby ktoś mu zapalił w głowie żarówkę. - Chyba wiem, jak ci pomóc, chłopcze - powiedział szeptem. - Pomoże mi pan? - oczy Jeasona wzniosły się do góry i spojrzały na Friedmana z wdzięcznością. - Oczywiście - Marty ujął go za ramię i powiedział poufnym szeptem: - Najpierw musisz napisać list.... *** Electro! Spokojnie, jestem zdrowy i żyję. Ważne powody sprawiły, że nie mogę się wam pokazać. Nie bój się, że coś mi Arabowie zrobili. Elecro! Chcę Ci zadać ważne pytanie. Czy będziemy mogli spotkać się dziś o północy w Twoim ogrodzie? Pamiętaj, nikomu o tym nie mów. Proszę, zgódź się, a uszczęśliwisz mnie. Jeasy Electra otarła łzy, które pojawiły się w jej oczach od przeczytania liścika, który ktoś wrzucił jej przez okno. Jakie ważne pytanie? Electra przycisnęła sobie dłonie do szybko bijącego serca. Jakie? Electra zaczęła coś podejrzewać. Może... Nie, nie. Niech o tym nie myśli. Pewnie się zawiedzie... Jeason chyba nigdy by jej nie poprosił o rękę. Dla niego jest przyjaciółką... Nawet nazwanie się jego dziewczyną jest wyolbrzymione. Electra przycisnęła mocniej dłonie do piersi. Westchnęła głośno i spojrzała na zachód słońca. Dziś... Więc ma kilka godzin na wybranie ubrań i uczesanie się. Electra otworzyła szafę i zaczęła w niej gwałtownie grzebać. Biała sukienka z błękitnym pasem i złotą przepaską? Nie... Jeasy nie lubił białego koloru... Może różowa tunika z turkusowe jeansy? Hm... Może tak. A biżuteria? Złote paciorki czy perły? Lepiej się poradzić mamy. Electra na wszelki wypadek przebrała się w wybrane ciuchy, ujęła w dłonie naszyjniki i zbiegła po schodach na dół. *** Pamela skończyła odkurzać. Przez chwile jeszcze szkło gruchotało w rurze odkurzacza, ale można było stwierdzić, że po gwałtownej wizycie Arabów zapanował względny porządek. Względny - bo przed kanapą nie było stolika, regały były poniszczone i w miejscach, gdzie wcześniej stały, ziały puste dziury. Pamela westchnęła. Zawsze lubiła być estetyczna. Usłyszała lekki stukot kroków po schodach. "Electra" pomyślała Pamela, wyłączyła odkurzacz, odstawiła go pod ścianę i usiadła w fotelu. Odruchowo spojrzała na dywan, gdzie majaczyła czerwona plama. To była krew tego Araba - którego Dave zranił, chcąc ją, Pamelę, uratować. Teraz Arabów nie było, bo ich policja zgarnęła do więzienia, ale samo wspomnienie bohaterskiego Dave'a przynosiło przyjemność."
  19. Sorry, że po raz drugi to wrzucam, ale naprawdę Pantera jest genialna.. ♥... [video=youtube]
  20. [video=youtube]https://youtu.be/3O3n0TJRLio Eh, wracam do Megadeth ;)
  21. Lawenda

    Co nas śmieszy?

    [video=youtube] Wstrząsające, jak ktoś może się nabijać z Megadeth :happy:. Ale to naprawdę jest śmieszne, buahaha
  22. Lawenda

    Lawenda ;)

    Dzięki, Lilijen, za swój komentarz. Nie myślałam, że komuś innemu, niż Tobie się to spodoba... Mój FanArt jest jednym z najmniej uczęszczanym wątkiem na forum i nie twierdzę, żeby mi się jakoś od tego wesoło robiło :undecided: Za kilka dni wrzucę kolejny kawałek, choć wątpię, by trafił mi się jakiś inny czytelnik, niż ty, Lilijen. Aha, poprawiłam ten fragment z psem ;)
  23. [video=youtube]https://youtu.be/oKiNIPfgkDk
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.