Ja chętnie opiszę swoje wrażenia. Zacznę od tego, że był to mój pierwszy koncert Within Temptation. Postanowiłam wziąć w nim udział z racji tego, że od wrocławskiej Hali Ludowej dzieli mnie przysłowiowy "rzut beretem". Z drugiej strony grzechem byłoby wspomnianego koncertu nie "zaliczyć" z uwagi na gwiazdy, które występowały. Powiem szczerze: mimo kilku podejść do muzyki WT nigdy nie zostałam ich wielką fanką. Jednak na kilka tygodni przed majówką wróciłam do ich twórczości i wałkowałam dyskografię przez parę tygodni, ponieważ nie lubię chodzić na koncerty nieprzygotowana. I udało mi się to, co nie udało się wcześniej - przekonałam się i polubiłam większość utworów. Miałam swoje typy, jeśli chodzi o wykonania na żywo. Tak cudownie się stało, że większość z nich usłyszałam :)
Jako osoba stojąca nieco na uboczu grupy oddanych fanów, nieznająca na pamięć tekstów piosenek i niewyczekująca początku koncertu przy barierkach, nie miałam pojęcia, jakie show zaprezentuje zespół. Postanowiłam dać się ponieść fali emocji rozentuzjazmowanego tłumu, który sprawiał, że Hala Ludowa drżała w posadach. Nie będę tu opisywać przebiegu całego koncertu, bo nie dałabym rady. Powiem tylko, że moje wrażenia zarówno w trakcie, jak i po zakończeniu koncertu WT, były bardzo pozytywne. Począwszy od strony technicznej (doskonałe nagłośnienie i szybkie usunięcie usterki jednego z głośników), poprzez aranżację sceniczną (telebimy na scenie, podwyższenie, na które od czasu do czasu wskakiwała Sharon, dzięki czemu mogli ją widzieć wszyscy), aż po to, co najważniejsze - muzykę, która oczarowywała selektywnym brzmieniem instrumentów i czystym, dźwięcznym wokalem Sharon. W dwóch słowach mogę powiedzieć: ZNAKOMITE SHOW. Jedyne, czego mi zabrakło, to duet "The Whole World Is Watching" z Piotrem Roguckim. Bardzo na niego liczyłam, ale Piotr niestety nie dojechał i zespół zaprezentował ten utwór w wersji akustycznej. Pięknym akcentem było wykonanie "The Last Dance", na specjalną prośbę polskich fanów :)
Podsumowując - mimo, że stałam dość daleko od sceny i ledwo mogłam się ruszać ze względu na ścisk, bawiłam się świetnie!
Na koniec dodam, że udało mi się spotkać i poznać kilkoro z nas, co było niezwykle miłym i pozytywnym doświadczeniem. Wiem, że było nas we Wrocławiu więcej, ale w takim zgiełku i tłumie trudno było się odnaleźć. Mam nadzieję, że uda się następnym razem :)
Pozdrawiam wszystkich koncertowiczów :)