Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam książkę dla siebie... a nie, nie - kłamię, ostatnio zaczęłam "Nigdziebądź" Gaimana, ale humanistyczne studia ściągnęły mnie na ziemię, bo do końca kwietnia muszę oddać pracę z religioznawstwa i w trybie natychmiastowym uzupełniam wiedzę z zakresu, który sobie obrałam... czytam książkę pt. "Choroba psychiczna w literaturze i kulturze rosyjskiej" Brążkiewicza. Na szczęście język, jak na pracę naukową, jest niesamowicie przystępny i szybko chłonę. Jeszcze cztery inne mam do ogarnięcia (a co dopiero mówić o milionie zaległych cotygodniowych tekstów i książek oraz o książkach na egzamin!). Dam radę! Oby... Tai-student znowu w akcji! :D