Jump to content

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 03/04/16 in Posts

  1. 6 points
    W sensie tragikomiecznym śmieszy mnie bałagan w domu... czy ktoś kiedyś miał ten problem, że w kuchni zabrakło miejsca na brudne kubki i na poważnie rozważał, czy nie warto by przenieść je na podłogę... czy do wanny? ... Nie? Nikt? Ani jeden solidarny głosik nie zapiszczy? Cóż... to chyba znaczy, że wypada coś... POSPRZĄTAĆ! O.o
  2. 6 points
    Macie misiaczki kolejną porcję mnie. Kto nie mógł się doczekać, niech się raduje, a ten, kto nie czekał, wcale tu zaglądać nie musi :) Z cyklu: jesteś przeziębiona Arabeque, ale śpiewaj bo deadline! Trzy dni inhalacji jednak swoje zrobiły i już tak bardzo nie słychać, żem niedoleczona. Co do wyboru utworu: to nie ja! Chcieli się chyba z nas pośmiać, czy coś xD Mam nadzieję, że nie pokaleczyłam tak bardzo tego pięknego języka ♥ [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=_1NiV2uDZsI PS. A capella, bo tak chcieli. Podkład miałam sama dla siebie w słuchawkach. A tutaj coś dla tych, którzy jednak wolą mnie nie słuchać xD Z racji tego, że tutaj są wszyscy "wtajemniczeni" (hehe) należy się słówko wyjaśnienia. Tak, bezczelnie zerżnęłam wygląd oraz imię postaci od tej prawdziwej pani. Pasowało mi jakoś ;) W wersji wysłanej na konkurs przypisów było ciut więcej, ale powtarzam: tutaj wszyscy wtajemniczeni, więc jak napiszę TGSOE to będziecie wiedzieć, o co mi chodzi, prawda? Dlatego poskracałam przypisy. Kto zgadnie o jakich utworach tu jeszcze wspomniałam? ;) Z pozdrowieniami dla Marji :) W zacienionym zielonymi zasłonkami pokoju, w łóżku, okryta puchową pościelą, leżała starsza, schorowana kobieta. Na imię jej było Marja. Często przymykała oczy i pogrążała się w marzeniach. Na jej ustach malował się wtedy ledwo dostrzegalny uśmiech. Opowieść ta zaczyna się w dniu, w którym zakończyła się (albo może zaczęła?) jej podróż. Był spokojny, słoneczny poranek. Promienie słońca wpadały do pokoju przez szpary między zasłonami i odbijały się od stojącego na stoliku kryształowego wazonu, malując na ścianach przeróżne, połyskujące tęczowo kształty. Marja tuż po przebudzeniu zawołała do siebie swoją córkę, Johannę, która od kilku tygodni mieszkała wraz z nią. - Potrzeba ci czegoś? - do pokoju weszła dość wysoka, szczupła kobieta. Jej ruchy były lekkie i pełne gibkości. Włosy koloru ognia zaplotła w warkocz. Starsza kobieta nie odpowiedziała. Uniosła drżącą dłoń i zdjęła z szyi srebrny łańcuszek. Na jego końcu połyskiwał mały, srebrny kluczyk. Johanna pamiętała, że jej matka nigdy się z nim nie rozstawała. Wiedziała też, co można było za jego pomocą otworzyć. Ukrytą w domu już od wielu lat szkatułkę, której zawartość pozostawała tajemnicą dla wszystkich prócz Marji. Pudełeczko było iście niezwykłe. Wykonane z ciemnego drewna. Bogate zdobienia na początkowo wydawały się być tylko kłębkiem nic nieznaczących zawijasów, ale po bliższych oględzinach można było wychwycić wśród nich pewien porządek. Co wrażliwsza osoba z pewnością złożyłaby z ornamentów jakiś wzór. Dla jednego byłby on kwiatowy, drugi być może odczytałby z niego sentencję, która zmieniłaby jego życie a trzeci pewnie dostrzegłby jeszcze coś innego... Staruszka poprosiła o przyniesienie pudełeczka. Kiedy odebrała je z rąk córki, na jej rzęsach zatańczyły migoczące niczym śnieg kropelki. Wpatrywała się w swój skarb, a w jej oczach można było dostrzec odbicia uczuć głębszych niż ocean. Wiem kochanie, że zawsze byłaś ciekawa co też ukryłam tutaj przed światem. Johanna niepewnie skinęła głową. Nigdy nie widziała matki tak wzruszonej. Nadszedł czas, by mój sekret ujrzał światło dzienne. Usiądź tutaj dziecko. - Marja poklepała brzeg łóżka – Przyglądaj się dokładnie i słuchaj uważnie. Kobieta otworzyła skrzyneczkę. Zamek ustąpił z cichym kliknięciem a od lat zamknięte wieko zaskrzypiało cicho. W środku znajdowały się na pierwszy rzut oka zupełnie bezużyteczne przedmioty: był tam słoiczek z białym wieczkiem wypełniony po brzegi złożonymi karteczkami oraz drugi, z czarnym wieczkiem, w którym samotnie spoczywał tylko jeden liścik. Na twarzy Johanny odmalowało się rozczarowanie. Spodziewała się czegoś o wiele bardziej niezwykłego. - Myślałaś, że będą tu skarby, prawda? - Marja posłała córce dobroduszny uśmiech – No cóż, te słoiczki są dla mnie o wiele bardziej drogocenne niż jakiekolwiek diamenty, szafiry czy złoto. Interesuje cię pewnie dlaczego w jednym pojemniczku jest tylko jedna karteczka a w drugim aż kilkadziesiąt? Postaram się wyjaśnić to wszystko jak najjaśniej. Kiedy miałam siedem lat, zaczęłam spisywać swoje marzenia. Wrzucałam je później tutaj – pokazała prawie pusty słoiczek – Kiedy któreś z nich się spełniało, wtedy przerzucałam odpowiednią karteczkę do drugiego słoika. Wśród nich znajdziesz poważne pragnienia jak i malutkie życzenia. Opowiem ci o tych, które znaczą dla mnie najwięcej. Zaczęło się od czegoś trywialnego. Bardzo chciałam mieć lalkę z porcelany. Zgadnij co dostałam na dziesiąte urodziny? - Czy to Lahja?* - Johanna przypomniała sobie o starej lalce, zawsze siedzącej na kominku. Od dawna brakowało jej jednego oczka (stanowiło to dość makabryczny widok), mimo to Marja nigdy nie pozwoliła jej schować. - To właśnie ona. Tym sposobem moje pierwsze marzenie zostało spełnione. Później przyszła kolej na poważniejsze sprawy. Chciałam się zakochać. Moje życzenie zostało stało się prawdą. Co prawda, miało to fatalny skutek, bo kilka pierwszych miłości skończyło się dość... szybko i boleśnie, ale w końcu znalazłam stabilizację. Kolejna karteczka zmieniła miejsce pobytu. W międzyczasie bardzo chciałam też napisać książkę. Nie byle jaką. Miała być taka, jaką sama przeczytałabym z przyjemnością. Magiczna i hipnotyzująca. Jak sama dobrze wiesz, nie napisałam jednej książki. Spod mojego pióra wypłynęło ich więcej niż się spodziewałam. Mam nadzieję, że przyniosły uciechę jeszcze komuś oprócz mnie. Na kolejnej karteczce jesteś ty. Tak, właśnie ty. Moja mała dziewczynka o oczach zielonych jak młoda trawa i włosach gorących jak ognisko. Mój mały elf, mój las, mój świat. Opowieść trwała o wiele dłużej niż Johanna przewidywała. Nie miała pojęcia jak barwne było życie jej matki, a zarazem jak bolesne. Słuchała wszystkiego z zachwytem. Przypominało jej sposób, w jaki zwykła spędzać w dzieciństwie niemal każdy wieczór. Siadała w jednym łóżku z mamą i słuchała jej niesamowitych historii. Tym razem było podobnie. Tak jak zawsze, nie spodziewała się tak prędkiego zakończenia. Najchętniej spędziłaby resztę życia na słuchaniu niezwykłych opowieści. Zdaniem Johanny, Marja skończyła zbyt szybko. - To co wszystko, co chciałam ci powiedzieć. Jeśli jesteś ciekawa pozostałych marzeń, przeczytaj je, śmiało. Chciałabym tylko, żebyś później spaliła je wszystkie. Niech ulecą z wiatrem i błąkają się w obłokach. Może ten pył snów opadnie na kogoś i pomoże mu spełnić, niczym spadająca gwiazda, jego życzenie? Żyłam po to, by snuć opowieść. Właśnie dobiegła końca, pora odpocząć. - Marja odłożyła szkatułkę na stolik stojący obok łóżka i opadła na poduszki. - Znajdziesz mnie po drugiej stronie rzeki, kochanie. Zamknęła oczy i pogrążyła się we śnie, który przeniósł ją do lasu pełnego jagód. - Miłej podróży mamo... - szepnęła Johanna. Sięgnęła po pudełko marzeń, by odczytać jakie było ostatnie życzenie jej matki. Na skrawku papieru widniały słowa: „Powitać ostatnie światło biblioteki”** Po policzku rudowłosej spłynęła łza wzruszenia. Przełożyła ostatnią notatkę na właściwe dla niej od tego momentu miejsce. *Lahja - dar **TGSOE
  3. 3 points
    A ja zupełnie zapomniałam, że zmieniłam avatar! Taka jestem ogarnięta ostatnio! :happy: A zmieniłam, bo postęp artystyczny należy uwiecznić, a jednak wiele się zmieniło w moim rysowaniu od czasów starego avka, więc jest zupełnie nowy, a raczej nowa. C'est moi. ;)
  4. 3 points
    Dziś śniło mi się, że Adrian miął przyjechać do mojego domu. Mama zrobiła wielki obiad, jakbyś Adrian był jakimś prezydentem :P. Przyjechał Adrian i Izzy, który ściął włosy na bardzo krótko i wtedy okazało się, że są blond. Gdy Izzy zaczął żądać szarlotki z szynką, obudziłam się ;) A, Izzy, czasem są takie sny z niejasnym poczuciem zagrożenia. Nie lubię takich :undecided: Zawsze wyczuwa się niebezpieczeństwo.
  5. 3 points
    Wczoraj jeszcze troszeczkę zdjęć zrobiłem. :P Oto kilka z nich:
  6. 1 point
    Świetne opowiadanie, Arabesque! :) Cieszę się, że jedną z bohaterek nazwałaś imieniem Marja, miło mi z tego powodu. :happy: A Taikatalvi zaśpiewałaś naprawdę super! :)
  7. 1 point
    The Siren w nowym aranżu. Z Troyem grającym liczne solówki gitarowe. Wymiennie z Tuomasem, jak również w klimatycznej końcówce. [video=youtube]http://www.youtub.e.com/watch?v=EvQznPZufl8&
  8. 1 point
  9. 1 point
    Cóż, mam nadzieje, że to był tylko sen, a nie zwiastun czekających mnie katastof : ). No i widzę, że Tobie śnią się o wiele bardziej przerażające rzeczy, skoro miałaś to nieszczęście, żeby oglądać mnie jako krótkowłosego blondyna, żądającego szarlotki z szynką :)
  10. 1 point
    Ależ mi się ten Ville w Marjowej sygnaturce podoba :rolleyes:
  11. 1 point
    Dzięki za miłe komentarze. :) Na następnym zdjęciu, które bym tu kiedyś wrzucała, postaram się być uśmiechnięta i mieć widoczną całą twarz. ;)
  12. 1 point
    Ostatnio śniło mi się, że znalazłem się w jakiejś wsi położonej w lesie. Wieś składała się z dwóch domów, zbudowanych po przeciwnych stronach drogi. Kilkadziesiąt metrów ode mnie stał ubrany na czarno facet. Miał sporych rozmiarów czarną brodę i głowę wygoloną na łyso. Stał i patrzył się na mnie. Przeszedłem na drugą stronę ulicy z zamiarem skrycia się w wielkim, drewnianym domu. Wbiegłem na schody, które do niego prowadziły i z jakiegoś powodu nie mogłem ruszyć się dalej. Czarnobrody jegomość stał kilka kroków bliżej niż wcześniej i nadal mi się przyglądał, podczas, gdy na dworze robiło się coraz ciemnej. Potem się obudziłem. Na szczęście.
  13. 1 point
    Encyklopedia utworów jest cały czas w trakcie tworzenia. Zajmuje się nią nasz forumowy mentor - Maciek, więc możecie mieć pewność, że będzie rzetelnie przygotowana. :) Czytając fragmenty byłem zaskoczony niektórymi nawiązaniami i opisami... Miejmy nadzieję, że wkrótce uda nam się wszystko skończyć. Myślę, że warto poczekać. :)
  14. 1 point
    Moje zdjęcie, zrobione gdzieś w połowie lutego. ;)
  15. 1 point
    "Nie widzę przed sobą przyszłości! Jestem w proszku! W rozsypce! Wypalony! Rozmontowany! Śmiertelnie zmęczony, chociaż niczego w życiu nie dokonałem! Muszę przystanąć w biegu, chociaż nigdzie nie dobiegłem. I odpocząć! Odpocząć za wszelką cenę!" Od jakiegoś czasu tak właśnie się czuję. Depresja mnie chyba próbuje złapać w swoje szpony i jak dotąd nieźle jej idzie.
  16. 1 point
    Dobre Miasto prawie jak Finlandia. :D
  • Member Statistics

    • Total Members
      1166
    • Most Online
      1079

    Newest Member
    Miltonreinc
    Joined
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.