Sesja, panie! Jak żyć, panie?!
Nadchodzi tydzień apokalipsy, a potem nadchodzi egzamin apokalipsy, egzamin z komórki roślinnej, przedmiotu, na który nikt kompletnie nie zwracał uwagi, bo przedmiot jak przedmiot i miło by było gdyby nikt nam nie robił z jego powodów żadnych problemów, ale nie! Nie! Oczywiście trzeba z niego zrobić egzamin, którego nie zdaje 90% roku. Bo w sumie dlaczego nie...
Ja chyba jestem za stara na takie zabawy. Czy prowadzący nie mogliby nas po prostu zostawić w spokoju? Nie tyle, że się wkurzam na sam fakt posiadania egzaminu z czegoś, tylko na fakt, że trzeba z tego robić bógwieco, trzeba się tego bać i trzeba przekształcać się z tego powodu w mała kuleczkę stresu....
I don't need this kind of negativity in my life. Jestem zmęczona :<