Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 04/14/15 in all areas
-
7 pointsUff, udało się napisać moją pierwszą recenzję płyty Nightwish! :-D Zarwałam trochę nocy, ale co tam..dam radę! Nie jest to może mistrzostwo, cóż...pisałam to co czuję, od serca, zwyczajnie i prosto..Endless Forms Most Beautiful słucham od pierwszego dnia wydania. Na początku było trochę dziwnie. Wiadomo-NOWE! Mam tak zawsze przy pierwszych odsłuchach. Chwilę trwało uczucie zaskoczenia. Raczej pozytywnego! Potem było tylko: WOW! To jest dobre!!! Kawał świetnej roboty. Nie zawiodłam się.:) 1.Shudder Before Beautiful - Włączam codziennie rano o 7.00 gdy wchodzę do kuchni. Zaczyna się mój dzień. Razem z dźwiękami tego utworu nakręcam się, nabieram takiej pozytywnej energii. Śpiewam i podryguję robiąc kawę i śniadanie. Zawsze lubiłam Dark Chest of Wonders. I Shudder...bardzo mi go przypomina. To mnie kupiło od razu! 2.Weak Fantasy - Bomba! Współpraca wokalna Floor i Marco brzmi znakomicie! Super tekst. Chór i gitary dają też ładne współbrzmienie. 3.Elan - Ciężko z tym było. Wprawdzie urzekł mnie głos Floor. Taki delikatny i miły dla ucha. Troy też fajnie wypadł, ale do końca Elan nie pasował mi jako singiel. Jednak jak zobaczyłam teledysk i jego "sanatoryjny" klimat, wymiatających, czadujących dziadków przekonałam się bardziej do samego utworu. 4.Yours Is An Empty Hope - Lubię śpiewającego Marco. I to w takich mocnych utworach! Growl Floor+delikatne chórki dają fajny kontrast. Dziecięcy chór w drugiej części utworu podobny do Scaretale (uwielbiam!). Emppu - rewelacyjna gitara! 5.Our Decades In The Sun - Piękny tekst, ale Floor śpiewa zbyt delikatnie i melancholijnie momentami. Chyba nie jestem do końca zwolenniczką tej ballady... 6.My Walden - Miła dla ucha, folkowa nuta. Chwytliwy refren powtarza się jak wyliczankę. Zespołowe śpiewy w połączeniu z akompaniamentem instrumentów Troya przekonały mnie i lubię ten utwór tak jak I want My Tears Back. 7.Endless Forms Most Beautiful - Bardzo dobry! Jeden z moich faworytów. Świetne brzmienie instrumentów, fajne przejścia i połączenie zwrotek z melodyjnym refrenem. 8.Edema Ruh - Zwrotki trochę nudne, refren tylko mam w uszach. Tekst w sumie o "niczym"...Taki zwykły "song". Za słodko, za miło. 9.Alpenglow - Bardzo mi się podoba! Świetne, spójne brzmienie. Jest taki power w tym utworze. Wokale, solo gitary i Troya oraz orkiestra brzmią tu idealnie. 10.The Eyes Of Sharbat Gula - Pierwsze wrażenie: trudny, ciężki, przytłaczający i momentami nudny instrumental. Brakuje mu lekkości Arabesque i "feelingu" Last Of The Wilds. Ale nie ma co porównywać. Inny temat i inne inspiracje. Może dłużej posłucham, to się przekonam. 11.The Greatest Show On Earth - Best song ever! Porównuję do Ghost Love Score. Na początek piękny wstęp: pianino i głos Floor. Miałam ciarki i płakałam. Tak się wzruszyłam. Dalej Floor silnie, wręcz recytuje kwestje. Powtarzający się refren robi wrażenie. Odgłosy zwierząt też mi się podobają. Znów power!! Wkracza Marco. Duet z Floor brzmi idealnie..Potem epickie: We were here! - rozwaliło mnie totalnie. Orkiestralny finał i recytacje dopełniają reszty. Całość idealna dla mnie w 100%. 12.Sagan - Niezły tekst, jest pewien klimat, ale znów powiało nudą. Floor na koniec operowo, tak jak lubię. Sagana nie słucham zbyt często. Trochę odstaje od reszty i jest bez wyrazu. W sumie bardzo dobry album! Koncepcja, spójność i równość to jego atuty. Floor i Troy - brawo! Widać zespołowość dzieła. Absolutny piedestał w tym gatunku! Amen;) PS.Chylę czoła przed Maćkiem, autorem naszej forumowej recenzji. Bogata i wyczerpująca, ale bardzo przystępnie napisana. Zdecydowanie pomogła mi w głębszym odbiorze albumu. Dzięki:)
-
4 points
-
3 points
-
2 pointsAres szalejesz :D A co się będzie chłopak, trza się rozwijać we wszelkich gatunkach muzyki, bo to jest super :D A ja się dostrajam do Epica, w sumie nie przeszkadza mi muzyka, a co miałem śmieszną sytuację, pytałem kogoś o to, co to za utwór?, czyj?, odp: "Epica", a no to słucham :) [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=MQMkyWaYwBA Tu mi się podobają skrzypce i Simone, przed refrenem razem z chórem i refren. Tylko nie mam słuchawek dobrych :/ :(
-
2 pointsOsłuchałam się już trochę z albumem i mogę coś więcej napisać :) 1. Shudder Before the Beautiful - połączenie DCoW i Storytime :D Świetne połączenie! Bardzo chwytliwy kawałek i idealnie otwiera album. Chór jest cudowny! Wokal Floor świetny! No i już po pierwsym przesłuchaniu nuciłam sobie refreny z Floor :D 9/10 2. Weak Fantasy - Floor pokazuje pazur, perkusja i gitary - ubóstwiam! Jest power :) Tekst też bardzo mi się podoba :) 8.5/10 3. Elan - sporo osób twierdzi, że słabiutki, a ja bardzo go lubię! Jest pozytywny, dobrze wpisuje się w album. Trochę taki uspokajacz pomiędzy dwoma najbardziej agresywnymi kawałkami na krążku. Pozytywny tekst, piękna pochwała życia, folkowe brzmieni (za którym nie przepadam) nawet mi nie przeszkadza. Porównując do innych singli - pomijam Storytime, który jest chyba best ever - to wcale nie wypada tak blado przy choćby BBB czy WIHAA! 6.5/10 4. Yours is an Empty Hope - Floor mogłaby być tu jeszcze troszkę bardziej agresywna, bo potrafi! Ale i tak jest super. Powtórzę (jak przy Weak Fantasy) - perkusja ♥ i gitary też świetne! Marco bardzo dobrze spisał się wokalnie. Tekstowo... No właśnie! Jest fajnie, ale to jedyny utwór z albumu, który tak bardzo odbiega od konceptu! Mimo to... 8/10 5. Our Decades in the Sun - Ten chórek na początku... Mam deja vu - A Lifetime of Adventure!!! Tekst jest bardzo prosty, ale czasami nie potrzeba nic więcej, czasem prostota jest wystarczająca. Na początku ballada była dla mnie jednym ze słabszych utworów, ale to się zmieniło. Dokładnie tak samo było z SLS. 8/10 6. My Walden - kolejny utwór, który początkowo nie zrobił na mnie wrażenia. Teraz bardzo go lubię. Taki wesoły, folkowy (dlatego na początku mnie irytował!) 7,5/10 7. Endless Forms Most Beautiful - nie jest to mój faworyt (a tego bym się spodziewała oceniając po samym tytule), ale jest dobry. Wokal imo troszkę zbyt delikatny, ale muzycznie jest wspaniale. Tekstowo... nieźle :P 7/10 8. Edema Ruh - nie lubię... Nie porwało mnie na początku i dalej nic we mnie nie porusza. Muzyka przesłodzona (gdyby wyciąć gitary mógłby to być hit z MTV), momentami kojarzy mi się z Within Temptation :D 4.5/10 9. Alpenglow - pokochałam od samego początku! Chociaż pierwsze dźwięki przypominały mi BBB... Ale wokal Floor ♥ i ta zmiana w przedostatnim refrenie ♥ ciary!!! 9/10 10. The Eyes of Sharbat Gula - imo jeden ze słabszych instrumentali NW. Może dlatego, że pierwotnie ponoć nie miał to być instrumental? Przez cały czas napięcie rośnie i nie czuję, żeby coś go rozładowało. I tego mi tam brakuje. 7.5/10 11. The Greatest Show on Earth - wielkie WOW! W pierwszej części cudowny wokal Floor, piękna muzyka. Wstęp genialny! Część druga - recytacja na początku - uwielbiam. A później ten HIPNOTYZUJĄCY głos Floor! (enter LUCA ♥ enter life ♥ ). Refreny w tej części też super. Część trzecia - tutaj Marco i Floor i ich świetna współpraca. Wyszło wspaniale! Nie przeszkadzają mi odgłosy zwierzątek, ba! podobają mi się! Uwielbiam moment, który pokazuje ewolucję muzyki ♥ Recytacje są świetne, szum fal wspaniale wycisza na koniec (uwielbia morze!)... A Floor jest tu chyba niemal w każdej swojej odsłonie! Zdecydowanie najlepszy kawałek na płycie. Tekstowo może momentami przekombinowane czy naiwne, ale imo dobre. Mnie się podoba! 10.10 12. Sagan - Dla mnie takie trochę bez wyrazu przy całej reszcie, ale i tak nie jest złe. Nadrabia tekstem ;) 6.5/10 Ogólnie album bardzo równy, Troy fajnie spisał się na wokalu, folkowe wstawki nie drażnią mnie jakoś bardzo (hmm dziwne...) i słychać, że zespół jest dobrze zgrany :) Tylko mam wrażenie, że wokal Floor jest trochę wyciszony. Nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć coś w wersji live! Już niedługo :D Album oceniam na 8.5. Stawiam go na podium obok Once i IM :) Świetna robota, NW!
-
1 point
-
1 point
-
1 pointNajwiększą nagrodą jest to, że w ogóle się tam znalazły. :) Ale mam nauczkę, następnym razem napiszę je wcześniej choćby nie wiem co.
-
1 pointNo widzisz Eclipse, to w nagrodę, że tak ekspresowo w ostatniej chwili wysłałaś swoje podziękowania!:) Dla chcącego nic trudnego, a teraz masz frajdę, bo jesteś twarzą wydarzenia! :-D Super Ci się przytrafiło..Dla mnie to byłby pewien przywilej..Ciesz się:P Jesteś sławna..he,he;)
-
1 point
-
1 pointSprawdzian-wypracowanie z polskiego: temat: Czy postęp służy ludzkości? Tak, poza obowiązkową Lalką Prusa, pisałam o EFTMB. ♥
-
1 pointTak! Lucid zobacz sobie na FB stronę Tuomas Lauri Johannes Holopainen- Nemo fanpage...On tam ma zamieszczone wydarzenie i wczoraj rano wstawił całośc...:)
-
1 pointEvi, Marcin, edukujecie mnie w złym kierunku... xD Zdecydowanie wolę w rapsach randomowe rzucanie ku.wami niż opowiadanie historii w utworze. Po to się tego słucha.... :D
-
1 point
-
1 pointDałaś radę, Eclipse ;) Tylko 2 godziny spóźnienia, ale załapałaś się :P
-
1 pointWczoraj przeczytałam "Małego Księcia". I wiecie, co Wam powiem? Muszę znieść tę czy ową gąsienicę, skoro pragnę ujrzeć motyle :)
-
1 pointSATAN :D Nie mogę doczekać się alternatywnej wersji - te świetnie im wychodzą!
-
1 point"Endless Forms Most Beautiful" będzie drugim singlem promującym album. Dostępny w przedsprzedaży za 6,66 eur. Tracklista: 1. Endless Forms Most Beautiful 2. Sagan (Instrumental) 3. Endless Forms Most Beautiful (alternative version) 4.Endless Forms Most Beautiful (radio edit) http://www.nuclearblast.de/en/products/tontraeger/cd/cd-single/nightwish-endless-forms-most-beautiful-single-.html
-
1 pointOczarowało mnie to wykonanie The Islander, w lekko zmienionej aranżacji, z samym Marco przez pierwsze kilka minut. Nareszcie używa drugiego gryfu, choć ma podpięty jakiś efekt, który imituje brzmienie gitary akustycznej. [video=youtube]www.youtube.com/watch?v=LXKvo5A9e8Y
-
1 pointNa świętach postanowiłam coś naskrobać. Mimo, iż nie miałam zbytnio czasu, to i tak postanowiłam coś narysować. Zawsze jak mam jakieś wolne, to każdy da coś do nauki i to wcale nie mało. Może mi ktoś zarzucić, że ten portret nie jest taki jak Gandalf czy Thranduil, ale właśnie tak miało wyglądać. Cienie są mało widoczne na zdjęciu, ale jeśli chodzi o realistyczny widok, to jest ich więcej i bardziej je widać. Co ja się będę rozpisywać, przedstawiam wam moją ulubioną piosenkarkę, panią Lane Del Rey. Może komuś mogą do gustu nie wpaść jej utwory, ale mi naprawdę zakręciła w głowie jej twórczość. Słucham jej gdy mam takie gorsze dni, czy jak mam ochotę odpocząć od metalu. Naprawdę polecam każdemu jej ostatni album. :) Pomyślałam ostatnio, czy by przypadkiem nie narysować coś związanego z ostatnim wydanym albumem NW, może narysować kolejnego członka zespołu. Może ktoś chciałby tu swój własny portret tu ujrzeć? :D Nie wiem jeszcze jaka wena do rysowania mi przyjdzie, "okaże się w praniu".
-
1 point
-
1 pointA mi "Endless Forms Most Beautiful" się niesamowicie podoba dla mnie, to połączenie Nightwisha, którego kocham. Jest tu powrót do "Century Child", odrobina "Oceanborn", "Once" i "Imaginaerum". Dla mnie ten album, to lepsza i mroczniejsza kontynuacja Imaginaerum.. :D Moja ocena poszczególnych piosenek: 1. Shudder Before the Beautiful - Jak dla mnie świetne intro i podobają mi się agresywne riffy gitarowe. Podobają mi się w tej piosence delikatny i anielski głos Floor, niebiański chór przy, którym mi ciary po plecach przechodzą. :D 9/10 2. Weak Fantasy - Miałem nadzieje na agresywną piosenkę w wykonaniu Floor i Marco. I moja nadzieja nie była pusta są dwie i wśród nich jest właśnie ta piosenka. Ta piosenka już od pierwszych sekund chwyciła mnie za serce agresywne brzmienie gitar, chóry wokal Floor z pazurem i świetna partia wokalna Marco. Ta piosenka przyprawia mnie o gęsią skórkę. :-D 9,5/10 3. Élan - Wielu ludzi uważa ta piosenkę za najgorszą w historii zespołu teledysk może tak, ale piosenka nie. Ja uważam, że słusznie został wybrany jako singiel promujący album taki komercyjny, wesoły i chwytliwy utwór nie jest zły. Co mi się w tej piosence podoba folkowe brzmienie grane przez Troya, ciężkie brzmienie gitar, gra Tuomasa i delikatny wokal Floor. Ale nie oszukujmy się to jest najgorsza piosenka w całym albumie. :) 8/10 4. Yours Is an Empty Hope - Jak usłyszałem ten utwór, to kopara mi opadła. Hybryda Master Passion Greed i Dark Chest of Wonder. Jak niektórzy pewnie zauważyli w tym utworze Floor growluje w momencie, kiedy Marco śpiewa. Znowu wspomnę, że podoba mi się agresywne brzmienie gitary Emppu spisał się na medal na nowym albumie. Do tego świetna gra orkiestry i Tuomasa. :happy: 9/10 5. Our Decades in the Sun - Od czasów Sleeping Sun Nightwish nie nagrał tak pięknej ballady. Ta piosenka momentami przypomina Pink Floyd w połączeniu z orkiestrą symfoniczną. Ta piosenka świetnie nadawałaby się do świata elfów i Władcy Pierścieni. Przepiękny wokal Floor, solówki Emppu są świetne z dodatkiem lekkich agresywnych momentów i gra Tuomasa na fortepianie jest świetna i klimatyczna. Dla mnie ta piosenka, to lepsza wersja Slow, Love, Slow. Ale, czy mi tylko początek tej piosenki przypomina mi A Lifetime Of Adventure? :) 10/10 6. My Walden - Normalnie mam deja vu I Want My Tears Back vol.2. Piosenka niczym się nie wyróżnia może tym, że słyszymy wokal Troya i wesołe elementy folkowe. 7,5/10 7. Endless Forms Most Beautiful - W tej piosence jestem ostatnio zakochany do szaleństwa. Co mi się w niej podoba na pewno brzmienie gitarowe, chóry, orkiestra w tle. Jest pewien moment, gdzie jest sama gra gitary i dochodzi do tego chór i to jest w tej piosence epickie(Przypomina mi, to trochę Rammsteina). :happy: 9/10 8. Edema Ruh - Jakoś nie za szczególnie mnie ten utwór nie powalił. 7/10 9. Alpenglow - Ta piosenka też nie jest jakaś za szczególna jak Edema Ruh. Ale w niej jest piękna gra orkiestry i znowu się powtórzę gra gitary. Czasem mam wrażenie, że to kontynuacja Ever Dream. ;) 8/10 10. The Eyes of Sharbat Gula - Przepiękny instrumental świetnie pasuje do historii Sharbat Guli. Podobają mi się chóry i folkowe elementy Troya. Przyznam szczerze, że ta melodia pasowałaby mi do soundtracku Titanica. Też macie podobnie? :-D 10/10 11. The Greatest Show on Earth - Ojojojojoj. Ten utwór kipi epickością normalnie najlepsza piosenka z całego albumu. Śmiało dorównuje znanemu i lubianemu Ghost Love Score. Wstęp jet niesamowity i magiczny. Podoba mi się, jak na początku Tuomas gra na fortepianie i przygrywa mu orkiestra w tym moje ukochane wiolonczele. Do tego dochodzi operowa partia Flor co mi przypomniała Tarję i jej recytacja jest epicka. Trochę klimatem mi przypomina Century Child. 8.44 minuta przypomina mi folkowy element wzięty z piosenki The Wayfarer. Rozśmiesza nie w tej piosence jedynie, to odgłosy zwierzaków. Podoba mi się niesamowicie partia wokalna Marco. I znowu muszę pochwalić grę Emppu. :happy: 10/10 Podsumowując album genialny i nie słychać w niej braku Jukki. :) Moja średnia ocena : 8,8/10 :happy:
-
1 pointAlbum wywołał niemałe emocje wśród fanów i recenzentów. Główne zarzuty to odtwórczość i niewykorzystanie w całości potencjału nowej wokalistki. Co do pierwszego to jestem w stanie wskazać utwór z każdej dowolnej płyty (poza AFF, siłą rzeczy), w którym będą elementy z poprzedników. Muzyka NW ewoluuje, niektóre elementy już na stałe wpisują się w "muzykobraz" bandu. Poza kilkoma podobnymi elementami do Once, DPP i Sknerusa, reszta jest nowością i nadal zaskakuje (nie tak mocno jak IM, ale jednak!). Co do wokalistki, spytałem Marco jakie możliwości interpretacyjne mają wokaliści? Czy Tuomas narzuca im jak mają śpiewać? Odpowiedział, że wielu fanów widzi Tuomasa w ten sposób, ale wygląda to inaczej. Tuomas nagrywa tylko na keyboardach linie wokalne a wokaliści mają szeroki wachlarz interpretacji. Oczywiście przed tym dyskutowany jest tekst utworu, ponieważ w "Our Decades in the Sun" nie mogłoby być growlu bo to nie miał być agresywny utwór. Tuomas nie komponuje piosenek po to by popisać się wokalistkami tylko żeby opowiadać historie. To tematy utworów determinują jakie środki powinny zostać wykorzystane. Jeśli nie ma potrzeby ładować wymyślnych partii wokalnych, bo niczemu to nie służy, to jaki w tym sens? Jeśli chodzi zaś o moje faworyty na albumie to z pewnością będzie to Shudder, Weak Fantasy, The Greatest Show, Endless i... uwaga... The Eyes of Sharbat Gula! Wielu uważa go za nudny i sam go za takiego uważałem. Mój pogląd zmienił komentarz Tuomasa o tym, jaki delikatny i smutny temat porusza. Mocno mnie zainspirował i wkrótce ukażą się tego owoce. :) Przypomina mi trochę Oasis Tarji, który jest jednym z moich ulubionych utworów. Niesamowity klimat w obu przypadkach.
-
1 pointSen nr.1 Mi się kiedyś śniło, że Saruman miał brata Pawła. Ja, Frodo, Sam, Gandalf, Aragorn i chyba Boromir siedzieliśmy w norce Froda pod Pagórkiem, zamknięci na klucz, jak gdybyśmy się chowali, czy co. I Paweł skoczył na dach, zaczął z furią wyrywać dachówki (nadal to pamiętam!), a my wybiegliśmy z tej norki i uciekaliśmy, nie wiadomo czemu, przez działkę mojej Babci. Sam, czy Frodo nie mógł nas dogonić. Zamknęła się jakaś furtka, my zostaliśmy po stronie "bezpiecznej", a hobbit po drugiej. Chciałam pomóc mu się wydostać, ale już dopadł go Paweł. Wtedy się obudziłam. *** Aha, czy macie jakieś sposoby na wybudzenie się ze snu? Ja tak - zaciskam z całej siły powieki. Mi to pomaga, szczególnie jak śni mi się koszmar. *** Sen nr.2 Śniło mi się wiele różnych rzeczy, między innymi to, że byłam w Rivendell i byłam krewną Elronda, ale nie byłam elfem. W stajni zamiast świec lub pochodni, lub chociaż lampy naftowej były okrągłe, płaskie, nowoczesne lampy, z ledwo świecącymi żarówkami. Aragorn dał mi miecz. Jego własny był piękny (trochę jak Thorina), ale mój! Ostrze było miękkie! Wyglądało jak pejcz! To było straszne. A później biliśmy się z orkami. W jednym momencie mój miecz stwardniał i prawie zabiłam jednego orka, kiedy on - raniony śmiertelnie - wstał z ziemi i znowu zaczął się bić! Legolasowi jeden ork ukradł łuk. Szukałam go z Legolasem. Potem chciał go orkowi odebrać, ale chyba mu się to nie udało. Oprócz tego w moim śnie był jeszcze Gimli. Na samym końcu dostałam nowy miecz. Był tak mały, że pomyślałam "on byłby dobry dla Froda". I koniec. Obudziłam się. *** Oprócz tego mam o wiele więcej snów, ale te zapamiętałam, bo moim zdaniem są fajne :D :D :D
-
1 pointNo, to teraz mogę :) Płytę podstępnie ściągnęłam już wczoraj o północy, a mój egzemplarz przyszedł dzisiaj po południu. No i tak, po parokrotnym przesłuchaniu Endless mogę się w końcu wypowiedzieć ;) 1. Shudder - najlepszy otwieracz od czasów Once. Otwieracz do puszek, tym razem do puszki Pandory, do Dark Chest of many Wonders. Dużo o nim pisać nie będę, bo byłyby to same zachwyty, ochy, achy i w ogóle. :) 2. Weak Fantasy. O, tak. Tak mi grajcie! Jest moc, jest dobry wokal, jest dobry tekst. I jest Nightwish Factor. W sumie ta piosenka to takie trochę pomieszanie z poplątaniem, trochę ostrych gitar, potem folkowe wstawki, delikatny wokal, potem ostry wokal... Podoba mi się to. 3. Elan. '(...) i powitać go jak starego dobrego przyjaciela". No tak. Elan, podobno Tuomas nie chciał go w ogóle na albumie, ale Troy się uparł, więc Elan został. Okej, niech będzie. Pierwszy do przewinięcia, z Elan się już znamy, a była to znajomość burzliwa... :) 4. Yours is an Empty Hope. Cudo nad cudami, nie wiem dlaczego ludziom nie pasuje tu ostry wokal Floor. A ten chór towarzyszący jej na początku... Mogłabym go słuchać godzinami i bez końca. Internet tego utworu nienawidzi, a ja go uwielbiam, nawet po tak niewielu przesłuchaniach. To ze mną jest coś nie tak czy z nimi? :) 5. Our Decades in the Sun Mother of God, co to. Nie, poważnie. Co to jest. Porównywanie tego do Slow Love Slow to ujma dla SLS. Widzę sens tego utworu, czuję przekaz, ale sam w sobie, kawałek jest nudny jak niewiemco. Muzycznie, tekstowo, kompozycyjnie. Ogólnie ballady na tym albumie Tuomaszowi nie wyszły. Wybitnie nie wyszły. Nie jestem w stanie dotrwać do końca tej piosenki. 6. My Walden. Mój Walden, perła od pierwszego przesłuchania, miłość z miejsca, zakochałam się i długo się nie odkocham. Nie znoszę IWMTB i nie uważam, żeby Walden miał z nim wiele wspólnego. Walden jest o wiele lepiej skonstruowany, a capella na początku nie kłuje w uszy, a do tego ma tak chwytliwy refren, że siedzi w głowie i nie chce wyleźć! Jak dla mnie na razie najlepsza piosenka na albumie. Co Polak słyszy w intro do Walden? Tapestry! Bowie! 7. Endless Forms Most Beautiful Utwór, który musi się dobrze przetrawić, żeby był 'zjadliwy'. Po pierwszym przesłuchaniu jest dość ciężki. Nie w sensie muzycznym, tylko w sensie kompozycji. Ale po parokrotnym przesłuchaniu człowiek sam mruczy sobie pod nosem "the Endless Forms Most Beautiful!". 8. Edema Ruh Wesoła jak niewiemco, piosenka poprawiacz nastroju ;) Dance to the whistle, to the play, to the story To infinite encores Laugh at the royalty with sad crowns And repeat the chorus once more ♥ Jak tu jej nie kochać... 9. Alpenglow Bardzo przyjemna kompozycja, piosenka całkiem ok. Ale bez fajerwerków ani niczego takiego. Jest po prostu dobra i już. Nie nadzwyczajna, ale dobra. ;) 10. The Eyes of Sharbat Gula Rozczarowanie nr 2. Kolejna ballada, do tego instrumental, flaki z olejem polane olejem, posmarowane nudą. Ja wiem, że miało być tajemniczo i w ogóle, że miało powiać orientem, ale powiało czym innym. Nudą. :< 11. The Greatest Show on Earth. Jezu, tak czytam Wasze opinie na temat jego utworu i potem porównuję z moją, to po prostu boję się cokolwiek na niego napisać. Według mnie Greatest Show to nie Greatest Show, tylko Greatest Fail. Przynajmniej na tym albumie. Rozczarowanie nad rozczarowania, serduszko mi pękło jak tego słuchałam. Możliwe, że miałam po prostu za duże oczekiwania co do tego utworu. Chciałam drugie GLS, albo magiczną suitę w stylu The Beauty of the Beast. Zamiast tego dostałam rozpędzający się w tempie Pink Floyd, zlepek odgłosów natury. Gdybym chciała posłuchać krzyczących małp albo odgłosów burzy, włączyłabym Discovery Channel. Floor operowo brzmi jak Simone Simons. Dziwne wrażenie ;) Jedyny pozytywny kawałek tego utworu? Partia klawiszy w 8:38. Czysta magia. Magia i różowe jednorożce w polu rzepaku. Cudo nad cudami ♥ Studentka biologii mówi temu utworowi stanowcze "Co to?". Z wielu powodów. Powód nr 1 - Nie wszyscy jesteśmy biologami. To oczywiste. Ja też nie, żeby nie było. Ale siedzę w temacie dość głęboko i tekst tego utworu jest taką trochę dziecinną fascynacją biologią. Lekko infantylny - poetyckość tekstów Tuomasa przegrała tu z rzucaniem biologicznymi terminami. A poza tym kwiatki typu: . Węglowa uczta? Wiem co autor miał na myśli, ale wyszedł na tym trochę śmiesznie. . Chemiczny gobelin. Też wiem o co chodziło autorowi (I'm not that dumb, you know.), ale proszę Was... naprawdę? Powód nr 2 - biologia totalnie nie nadaje się do śpiewania o niej. Może dlatego, że mam biologię w całym swoim życiu, to nie chcę jej w mojej muzyce.. No nie wiem... Powód nr 3. - Chrumkające i ciamkające odgłosy natury, szumiące morze i krzyczące małpy. Toż to zoo prawdziwe. Tylko mnie razi ta przerażająca dosłowność tego utworu? Tuomas jest znany z poetyckości swoich tekstów. I chyba wolę, by unosił się w oparach absurdu niż próbował edukować fanów. Czyli ogólnie oczekiwałam opus magnum, a dostałam odgłosy natury. Czytała Krystyna Czubówna. Koniec pieśni. PS. Czekam na hejty ♥
-
1 pointW końcu mogę się z wami podzielić moimi wrażeniami w sprawie nowego albumu ,a więc jako że miałem do niego dostęp ok 2 tygodnie przed premierą udało mi się go już kilkanaście razy ,a więc pozwoliło mi to w sposób przestrzenny wyciągnąć wioski . Najpierw ogólnie ,do samego albumu podchodziłem sceptycznie ,po dwóch ostatnich na średnim poziomie ,nowy album dał mi drugie tchnienie w NW ,wróciła magia z Once i Ocean Born ,zaimponowała mi Floor swoim vokalem ,który jesr zupełnie inny który znałem a świadczy to o jej wielozadaniowości wokalnej ,chwilami jej śpiew jest bardzo intymny ,nawet bym powiedział uwodzący słuchacza . A teraz po kolei o każdym numerze 1.Shudder Before the Beautiful - Ten numer już opisywałem wcześniej a więc zapraszam do mojej notki 2.Weak Fantasy ,bardzo ciekawy numer ,ciężki riff,podoba mi się 3.Èlan ,tak jak w przypadku nr 1 ,ale pragnę dodać że przyswoiłem go ,i nie gryzie mnie już tak w nogę 4.Yours Is An Empty Hope , ten numer dał mi to wspomniane nowe tchnienie w NW wspaniały vocal Floor 5.Our Decades In the Sun , numer w którym jestem oczarowany ,bardzo mi się podoba ,delikatny vocal Floor trochę mi się kojarzy z WITA 6.My Walden , ten numer to jak dla mnie jeden z słabszych numerów na albumie 7.Endless Forms Most Beautiful , drugi numer który bardzo mi się podoba ,refren bardzo szybko wpadł mi w ucho i bardzo często sobie go nucę ,jak dla mnie miodzio na tym albumie 8.Edema Ruh , kolejny fajny wpadający w ucho numer 9.Alpenglow , do tego numeru nie mam komentarza ,bo jakoś nie zapadł mi w pamięć 10.The eyes of Sharbat Gula , hmm ten instrumental jest od czapy typowa zapchaj dziura ,kojarzy mi się z muzyką do serialu Miasteczko Twim Peaks 11.The Greatest Show On Earth ,wow kolosa się słucha jak dobry Thiller ogląda ,napięcie wzrasta i przeplata się z instrumentaliami oraz z lekkim wokalem Floor ,Suita trawiona w środek tarczy ,superowe zakończenie albumu
-
1 pointPo parokrotnym przesłuchaniu całości moje odczucia (które ewoluowały w miarę kolejnych przesłuchów) są pozytywne. Tego też się spodziewałam i od początku wierzyłam, że zespół mnie nie zawiedzie, a o to, żeby zawiódł raczej trudno. Tuo ma talent do tworzenia piosenek, które bez wzgledu na to, czy ambitne, czy nie, dają zwykle duszy to "coś"; czy to prostą radość, czy odrobinę melancholii i refleksji, czy lawinę emocji, która wręcz przytłacza słuchacza. Co prawda, OB, WM i IM dalej pozostają moimi faworytami, jednak nie sprawia to, że EFMB jest przez to w jakikolwiek sposób pokrzywdzone (nie bardziej w każdym razie niż inne płyty NW, które nie trafiły do mojej Trójcy). O "Shudder", "Elan" i "Sagan" rozpisywać się nie ma co, bo już właściwie te utwory skomentowałam tu wcześniej, więc zabieram się za opisanie pierwszych wrażeń i jako-takie oceny. Choć oceny od 1 d 10 i oceny w ogóle w skali liczbowej są bardzo nie fair, bo nie wiadomo, czy powinniśmy się odnieść do innych albumów, oceniać w kontekście jednego, na tle innych piosenek, czy spontanicznie i indywidualnie każdą piosenkę. Niemniej, przyznam jakieś tam oceny w formie "jak czuję", ale mogą z czasem wzrosnąć w moim mniemaniu, bo spaść na pewno nie spadną. 1. "Shudder Before the Beautiful" - 8/10 2. "Weak Fantasy" - Znów cięższy kawałek. Przez te "IMy i solowe Tuomasy" zapomniałam już, że Nightwish ma coś wspólnego z metalem. Floor posługuje się tu ciekawą manierą, a dużym plusem jest też brzdąkanie słyszalne w tle, które kojarzy mi się trochę z soundtrackiem do filmu "Van Helsing" (szczególnie: "Journey to Transylvania"). Chóry w refrenie dają miłe dekadenckie wrażenie i wzmacniają przekaz piosenki. Utwór naprawdę ma moc! Dużym zaskoczeniem był dla mnie powrót brzdąkania w formie solo w pewnym momencie. - 8/10 3. "Elan" - 6,5/10 i "Elan" (wersja alt.) - 6,7/10 4. "Yours is an Empty Hope" - Świetne intro, głos Floor znów ma tyle mocy, ile trzeba. Brak przesady. Refren to jawne odwołanie do "Master Passion Greed", a jako, że tekst już tłumaczyłam, mogę powiedzieć, że jest prawdopodobnie celowe, bo utwór zdaje się odwoływać do internetowych "hejterów". Wspaniałe są te odległe (hm, jak to nazwać?) chóry, wycia, syreny? w tle w części instrumentalnej - gęsia skórka. Wspaniałe! - 8/10 5. "Our Decades in the Sun" - Doczekałam się ballady i wyciskacza łez zarazem. Piękny jest ten refren, aż serce łamie, szczególnie jak się posiedzi w studenckim mieszkaniu parę tygodni i zaczyna się tęsknić za domem. Szkoda tylko, że refrenu jest tak mało i, że piosenka nie kończy się potężnym refrenem. Chórek na początku to ładna zagrywka, pijąca do "A Lifetime of Adventure" z solowej płytki Tuo. - 8/10 6. "My Walden" - Czytałam opinie ludzi i wielu narzeka na ten utwór, a mnie on się podoba, właśnie dlatego, że przecież nie tylko super ambitne kompozycje tworzą album i nie tylko takie człowiek może polubić. Mózg musi odpocząć, a uszy nasycić się radością w prostej i szczerej formie. Lubię folkowe wstawki u NW i tu, także podobały mi się. Odprężająca i dodająca otuchy piosenka. Gdy usłyszałam wstęp, myślałam, że to nie NW. Troy mnie zaskoczył! A refren? Gdy słyszę "higher, higher. higher" mam ochotę podskakiwać. Od razu mi się po tej piosence wiosennie zrobiło. Ładnie przypita do IWMTB kompozycyjka. - 8/10 właśnie za brak ambitności! :D 7. "Endless Forms Most Beautiful" - Nie mogłam się przekonać. Po kilku przesłuchaniach refren zaczął mi wchodzić w końcu. Dałam piosence czas i zaczęłam doceniać intro, ogólną pracę orkiestry, czyli znalazłam coś pozytywnego, ale ogólnie piosenka jest dość zwyczajna i niezapadająca zbytnio w pamięć. - 7/10 8. "Edema Ruh" - Intro mnie roztapia. Jest takie dziecinne i ciepłe. Kojarzy mi się z erą OB. W całej rozciągłości piosenka mnie zdobyła. Zwyczajnie była przyjemnie kojąca i dała mi wrażenie wspólnoty z zespołem. Refren szybko się wkręca i bardzo podobał mi się fragment, wktórym Troy śpiewał solo - ma miły dla ucha głos. Cieszę się też, że wreszcie mogę słyszeć gitarę i, choć tak lubiłam te zdominowane przez orkiestrę albumy, to jednak NW zaczęłam słuchać od płyt mniej orkiestralnych i dobrze czuję się, słysząc te nawiązania do dawnych kompozycji. - 8/10 9. "Alpenglow" - Intro skojarzyło mi się z "Ever Dream" z jakiegoś powodu. Do tej piosenki też niełatwo było mi początkowo przywyknąć, bo skręciała mi nagle zwrotkę w jakąś, jak początkowo sądziłam, parodię "Scaretale", ale i tu kilka przesłuchań pomogło. Doceniam. Refren i temat przewodni bardzo ponętny. Nagły zwrot spodobał się szybko, a refren w drugiej części kompozycji, gdzie z miękkiego nagle przechodzi do mocnego bardzo mi się podoba. - 7,9/10 10. "Eyes of Sharbat Gula" - Pierwsze skojarzenie? Tarja Turunen - Oasis. Bardzo podobne klimatycznie, w każdym razie na początku. Do tego utworu trzeba mieć nastrój i cierpliwość - tego nie słucha się w tramwaju, jadąc na zajęcia. To kawałek do refleksji i oczyszczenia duszy przed opus magnum albumu. Nieczęsto zapewne będę do niego wracać, bo też tematyka jego i przekaz jest ciężki. Poza tym dość długo się rozwija i wielu nazywa go "zapychaczem", jednak w kontekście ogółu jest to zręczne uspokojenie słuchacza przed piękną puentą całości. Trzeba zawsze pamiętać, że Tuomas pisze albumy, w każdym razie ostatnio, jakby to były historie, które mają początek, środek i koniec i dlatego tym bardziej krzywdzące jest ocenianie osobynych utworów - one stanowią całość. Tak, czy siak, na potrzeby mojej mini-recenzyjki, oceniam, ale czytając, nie przywiązujcie do tych ocen zbyt dużej wagi. - 7,1/10 10. "Greatest Show on Earth" - Mózg się rozpadł i pokrywa ściany. PERFEKCYJNA. Nieziemska jest ta kompozycja. Wręcz wstrząsająca. Za pierwszym razem tak się wczułam, słuchając na słuchawkach, że gdy otworzyłam oczy (dla lepszego wczucia się zamknęłam oczy) przestraszyłam się swojego odbicia w lustrze, jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało. Barbarzyńśtwem jest słuchanie tego na słabiutkim sprzęcie. Nawet nie wiem jak opisać to wszystko, co czuję w tym utworze. Prawdziwa eksplozja! Po nim czułam się nieco, przyznam, przerażona myślą o tym jaki świat jest wielki, a kosmos? A ewolucja, a te miliardy lat? Niesamowite. Ta piosenka bardziej mnie zafascynowała naukami biologicznymi i ukazała ich sens niż milion książek, czy lekcji w szkole. Wszystko rozwijało się powoli, ale z rozmysłem. To nie jest utwór dla niecierpliwych, czy negatywnie nastawionych. To wykład o ewolucji świata i pięknie tak wielkim, że można przed nim naprawdę ZADRŻEĆ. Szczególnie niepokojące były głosy zwierząt. Moim ulubionm fragmentem jest właśnie ten od odgłosów, po refren numer dwa i demoniczne, szalone dum-dum-dum. Słychać było tam nie tylko ewolucję biologiczną, ale nawet, w pewnym sensie, ewolucję muzyki. W jednym momencie słychać było chór, potem barokowe organy (czy jakkolwiek się to zwie?), a potem dziki atak, kończący się niemal bitami, co było, swoja drogą, arcygenialną zagrywką. Tak. Gdyby tak wyglądała nauka biologii w szkole, to byłabym dziś studentką biologii z całą pewnością. Aż się boję zapytać, co będzie na następnym krążku, skoro tu było TO? Brak słów. Reszta jest ciszą. - 10/10. Bonus: "Sagan" - 6,8. Z tych kwestii, które mogłyby być lepsze: Floor mogła użyć bardziej różnorodnych technik wokalnych (wiem, to teraz nieustający zarzut fanów), ale w końcu wokal ma pasować do historii, a nie być ornamentem, przytałaczającym wszystko inne, Emppu wrócił i dobrze, ale solówek tak dobrych jak te z piosenki "Wishmaster" nie stworzył, możliwe, że powodem był fakt, iż facet już nie ćwiczy (a powinien - fe! Emppu!), lub to, że od dawna nie musiał chwalić się bardziej rozbudowanymi solówkami. Brakuje mi trochę wokalu Marco i większej ilosci ballad (jestem balladolubna) ale poza tym... cóż, te zastrzeżenia to szczegóły, a album całkiem piękny. Dałabym mu 7.5 lub nawet 8/10 (średniej liczyć nie zamierzam). Tyle tytułem pierwszych wrażeń. ;) Malutko, co nie?
-
1 pointTeraz mogę powiedzieć ze ten album jest wszystkim za co pokochałam Nightwisha ongiś dawno dawno temu na samych początkach jego drogi. Za piosenki. Za urzekające melodie. Czasem za banał. Czasami za kicz. Ale i tak to wszystko ma swoją magię , obraca się w stylistyce zespołu wypracowanej przez lata, trzyma dla mnie poziom, nie musi nikomu nic udowadniać ani tym bardziej z nikim się ścigać. I to jest beauty.A mam wrażenie czytając pewne inne forum i nie tylko że co po niektórzy zatracili się w głębokiej analizie muzyki zespołu rozkładając ją na czynniki pierwsze, czy zgadzają się mostki, długości refrenu, przejścia "ejścia" etc.,czy aby chaos aranżacyjny nie jest zbyt chaotyczny, a chleb nie smakuje poziomkami i ogólnie "gdybym to ja pisał ,skomponowałbym to i zrobiłbym to lepiej". Elan nie był by taki nudny i obciachy itp itd i w ogóle ta płyta byłaby taka ekstra w kosmos... No to kurczę na co czekasz człowieczku schowany za nickiem internetowym, do roboty! Zapominamy że Nightwish to tylko zespół muzyki popularnej czasów obecnych a nie muzyka klasyczna czy operowa spod znaku Bacha czy innego Maestra. Że nie wspomnę że takie gadanie często przypomina syndrom zazdrości domorosłych znawców których ego wykracza poza realne możliwości spełniania się w zawodzie muzyka. Poza tym pamiętajmy te dźwięki świata nie zmienią ,ale za to na koncercie sprawdzą się rewelacyjnie, tworząc show. I dają sporo radości dla kogoś kto już był głodny nowej płyty. Dlatego nie potrzebuję rozkminiania czy Emmpu jest gitarzystą wybitnym czy tylko przeciętnym czy wręcz marnym (nooooo właśnieeeee temat rzeka), czy perkusista jest lepszy niż poprzedni czy tylko wybija prymitywny rytm na dwa (ale w swoim macierzystym zespole to grał tak za****) , i czy solówka klawiszowa zbliża się poziomem artyzmu do Dream Theater. No serio? Potrzebne mi tylko to ze to wszystko zmiksowane w kotle staje się Nightwishem i jego Endless forms...smakuje mi przepysznie kilka razy dziennie i nie mam dosyć. I nie boli mnie że Floor nie daje czadu w każdym kawałku, jej delikatne dziewczęce śpiewanie ma swój niebanalny urok, klimatem pasuje do snutych opowieści i nie przypomina twórczości AF gdzie pozwalała sobie wokalnie poszaleć. Jasne że ta płyta ma WADY. Nie ma we mnie bezkrytyczności, jakieś tam oczekiwania się nie spełniły , sama gdzieś bym coś więcej umieściła "coś inaczej ", ale ostatecznie...słuchawki na uszy i idę w ten ocean z uśmiechem na pysku. Bo tak naprawdę Tuoma i spółka po tylu latach nie muszą niczego udowadniać, ani jakimi są muzykami , ludźmi czy twórcami. Ego Tuomasa też mnie nie interesuje, ani to że nie ma karkołomnych połamańców, ścigania się ze sobą, po co? Są za to melodyje które zostają w łepie , buch orkiestry (Shudder,Weak,Yours), nastrój raz wesołkowaty (Elan,Alpenglow), raz bardziej intymny, wyciszony (Our Decades...), albo melancholijny (prosty jak cep ponoć Edema Ruh). Ja to kupuję. Bo jako całość broni się dla mnie doznaniem muzycznym zespołu który słucham od lat, cenię i zwyczajnie lubię. I to sprawia że przychodzę do pracy i włączam Endless, idę do samochodu i włączam Endless, wracam do domu i włączam Endless, puszczam sobie wieczorem mp3 i robię to samo. I wiem że to jeszcze potrwa jakiś czas. I BTW chcę na koncert! Ta płyta jest dla mnie podsumowaniem tego co do tej pory Nightwish stworzył. Z całą tą powtarzalnością motywów które już kiedyś zagościły w twórczości Tomka i spółki. Nie przeszkadza mi to, przeciwnie, dobrze mieć dziedzictwo na którym można zbudować swoje muzyczne opowieści. Ta płyta jest takim lustrem w którym zespół się przegląda i robi to według mnie bez wstydu i obciachu. I zaznaczę że oczywiście każdy ma prawo do swoich opinii, nawet do tych głębokich analiz i rozkładania płyty na czynniki pierwsze, do krytyki bardziej pod stawnej lub mniej, do zachwytów i mieszania z błotem. To tylko świadczy o tym że osobnicza wrażliwość, odbiór muzyki , świata i poglądów jest tym co nas różni. Ale fajnie żeby przy tym nie dzieliło na tych co to po prostu "lubią sobie "pomalkotencić" i tych wrażliwych.
-
1 pointWłaśnie sobie przypomniałem, że jakieś 1.5 roku temu snił mi się ciekawy sen związany z jednym z moich ulubionych zespołów. Siedzę sobie w domu, nagle mama wchodzi, mówi, że na obiedzie mają być u nas panowie z White Lies. Dobra, spoko, sobie myślę, nic nowego, jak zwykle. Siedzimy sobie przy stole z panami z White Lies, jemy jakąś zupkę, a nagle oni mówią, że chcą nam zagrać koncert w salonie. Potem po obiedzie rozkładają sprzęt, grają jedną z ich piosenek, które mi się nanjbardziej podobały. "Farewell to the fairground" chyba. Zagrali skończyli, składają się, żegnamy się z nimi, pojechali. A ja sobie myśle, że nie wziąłem od ani jednego z nich autografu. I się obudziłem z niedosytem, że jakim cudem przegapiłem taką szansę... Ale okazało się że to tylko sen (:
-
1 pointNapiszę krótko i na temat. Na feriach naskrobałam Gandalfa, 75% mojego wolnego czasu niestety poświęciłam na na pracę z plastyki. Efekty wstawiam poniżej. BARDZO PRZEPRASZAM za moje kolejne zaniedbanie na forum, jest mi ogromnie smutno, że nie jestem z wami na czasie.
-
Member Statistics