Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 11/02/14 in all areas
-
9 points
-
3 pointsSkończyło się Halloween, moja kochana sygnaturka z Anette znika. Długo szukałam inspiracji na mój awatar i sygnaturę i finally mam. Na awatarze mam Tuomasa, z jego po prostu boskim spojrzeniem (killer eyes *-*) oraz chłopaków z Apocalyptiki, teledysku Path. Wszystko tak pięknie się układa i współpracuje. :)
-
3 pointsTu powinno się pojawić pytanie: po co w ogóle ten tekst interpretować? Są covery NW, które faktycznie można, a nawet powinno się interpretować w kontekście wpływu, jaki na Tuomasa (bo to zawsze jest Tuomas) wywarły oryginały, ale w tym przypadku jest to zwyczajnie bezcelowe. Chyba każdy fan Nightwisha, a w każdym razie każdy bardziej wdrożony w Nightwishową rzeczywistość fan wie, że zespół nagrał ten cover, aby zadrwić trochę z tych fanów, którzy Nightwish traktowali jako religię, ślepo i fanatycznie chłonąc każdą nutę i każde słowo piosenki zespołu. Tuomas powiedział, w którymś wywiadzie, że uważa takie traktowanie za grubo przesadzone (parafraza). Cover głupawej, popowej piosenki miał otrzeźwić fanatyków i pokazać im, że Nightwish to banda zwykłych ludzi, a nie bóstw. Czy wobec tego temat interpretacji tej piosenki w ogóle ma rację bytu? Co tu interpretować?
-
2 points
-
2 points
-
2 pointsJa mam dzisiaj dzień z Nightwish, bo dawno nie słuchałam. :P Muszę nadrobić. [video=youtube]
-
1 point
-
1 pointNowy album Liv Kristine jest już dostępny. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że to najlepsza jej solowa płyta (o co zresztą nie było trudno). Liv wreszcie nagrała płytę w 100% rockowo-metalową, na albumie nie ma żadnego popowego kawałka (sic!), zatem w stosunku do poprzednich jej wydawnictw nastąpił zwrot o 180 stopni, w ogóle przepaść jaka dzieli ten album od wcześniejszych jest zaskakująca... Niemniej jest to materiał odległy od tego co prezentuje Leaves Eyes. W zasadzie żaden numer z Vervain nie mógłby być kawałkiem LE. Nie uświadczymy tu akustycznych brzmień, folkowych aranży, epickiej symfoniki, chórów itp. Jaka zatem jest solowa płyta Liv? Zdominowana przez gotyk. Balansująca między przebojowym gothic/dark rockiem a gothic metalem (gdzieniegdzie z doomowymi naleciałościami, kilka zagrywek może nawet się kojarzyć z My Dying Bride, choć raczej nie tym bardzo wczesnym). Czuć oczywiście pewne pokrewieństwo z Theatre of Tragedy z okresu Aegis, mimo że płyta zasadniczo ma ciut mocniejsze brzmienie gitar niż wspomniane Aegis, z drugiej strony nie operuje aż takim melancholijnym klimatem, jest bardziej melodyjna i przebojowa (oczywiście w granicach gatunku). Gdyby Teatr dalej kontynuował swój styl z lat 90-tych, zamiast tego co zaprezentowali na Musique i Assembly), to przy usunięciu męskiego wokalu i dodaniu ciutkę przebojowości, tak mogłaby brzmieć hipotetycznie następna płyta Teatru po Aegis. Na płycie są dwa duety singlowe: Love Decay i Stronghold of Angels z Doro Pesch. W pierwszym wokalista End of Green od razu nasuwa skojarzenie z Raymondem na przykład w Lorelei . W drugim duecie, choć głos Doro nadaje klasycznie rockowy posmak, to muzycznie mamy do czynienia z przestrzenną gotycko-metalową balladą. Myślę, że to płyta jakiej brakowało w jej dyskografii, Liv w gotyckim wydaniu już od dawna nie słyszeliśmy, więc ta płyta to swego rodzaju brakujące ogniwo, nawiązujące i podejmujące wątek sprzed lat. Nie wiem, ale pasuje mi tu określenie - "mroczna elegancja" (nawet jesli takie sformułowanie brzmi ciut pretensjonalnie :P). Bardzo ciężko wyróżnić jakiś numer, bo to wydawnictwo bardzo równe i bardzo spójne stylistycznie i gatunkowo. Muzyka, teksty, nawet okładka wszystko układa się w jeden całościowy pakiet. Przez to może brakować większego zróżnicowania, ale jest w tym artystyczna konsekwencja. Na koniec ciekawostka: kompozytorami całego materiału są muzycy z Leaves Eyes (na czele z mężem Liv – Alexandrem Krullem). Mamy więc personalnie do czynienia z kamuflowanym albumem Leaves Eyes, który nie ma muzycznie nic wspólnego z LE. Jak widać muzycy tej formacji mają dość szerokie spektrum możliwości.;)
-
1 pointW sumie mnie nie dziwi, że Emi na Emily na avku :D, a i płyta "Opheliac" bardzo zacna.
-
1 pointManiek, człowieku, zaczynam się o Ciebie martwić. Przerażasz mnie. Ona zresztą też. [video=youtube] Tego sobie posłuchaj. To jest lepsiejsze :P
-
1 pointA ja słucham czegoś, co mi się właśnie przypomniało, że kiedyś słuchałam i niesamowicie mi się podobał tekst... Nadal mi się podoba. [video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=9zACEJdFOpA
-
1 pointAres... Mam wołać kogoś, żeby wypędził tego rapującego demona? :) [video=youtube]
-
1 pointCoś się ze mną dzieje niedobrego... Często gęsto sięgam po muzykę tej pani... [video=youtube]
-
1 pointKwestia gustu. Głosowałam na WBTN w pierwszej turze, ale coś mi się pokręciło (niechybnie ze zmęczenia tymi piekielnymi wykładami na studiach i pracą na obcym laptopie) i wydawało mi się, że WBTN odpadło, więc zaczęłam głosować na inne kawałki. Oprzytomniałam z opóźnieniem i wróciłam do wywalania WBTN, które uważam za najgorszy utwór z DPP - "Amaranth" i BBB są chociaż melodyjne, chwytliwe i odmóżdżające, a WBTN ani nie zapadało mi w duszy, ani nie odprężyło, ani nie było chwytliwe, ani zbyt wybitne i złożone. Za to bardzo męczyło; ten komputerowy wokal był koszmarnie płytki i przesadnie elektroniczny. Ta dziwna manipulacja elektroniczna pogłębiła tylko, moim zdaniem, nijakość i brak jakiejkolwiek głębi głosu Anette. Ponadto, zwrotka WBTN miała monotonny, dobijający rytm. Kojarzyła mi się z człowiekiem, który z wielkim wysiłkiem krzesał z siebie siłę, żeby biegać od ściany do ściany. Na serio.
-
1 point
-
1 pointTak jak mówiłam, obiecałam i jest :) Jestem alternatywną wersją królewny śnieżki z Imaginaerum. :D Tak bardzo Scaretale ♥
-
1 pointZgodzę się z przedmówcą (przedmówczynią?) - raczej mierny temat do interpretacji. Natomiast ja podejdę do tematu troszkę inaczej - bardziej w kierunku interpretacji wokalne dokonanej przez Tarję i Marca - moim zdaniem tam w ogóle nie ma uczuć! Tę piosenkę, przynajmniej moim zdaniem, trzeba wykonywać z takim pewnym rozmarzeniem. Niektórzy mogą mi teraz zarzucić przenoszenie musicalu na każdą scenę, ale zobaczcie - Upiór był zakochany w Christine, a ona też w pewnym stopniu odwzajemniała jego uczucie, więc żeby ten utwór dobrze zinterpretować w kwestii wykonania, to trzeba przynajmniej wejść w rolę. Bynajmniej nie mam nic do kwestii technicznej - unieśli to celująco, ale brakuje uczuć...
-
Member Statistics