Leaves Eyes to ciekawa historia. Jest to przykład zespołu, który się bardzo rozwinął i w tej chwili jest pierwszoligową kapelą :). Pierwsze dwie płyty były przeciętne i nierówne, słodziutki głos Liv też nie pomagał (najlepsze kawałki były zazwyczaj na Ep-kach i singlach), przełom przyszedł wraz z Njord, które jest udanym wydawnictwem. Następna płyta Meredead, zaprezentowała jeszcze większe elementy folkowe (które zawsze były obecne w muzyce zespołu) i przesunęła grupę w znaczym stopniu w kierunku symphonic/ folk metalu, na tej płycie gościnnie wystąpiła też Maite Itoiz (jedna z moich ulubionych wokalistek) i jej mąż John Kelly (z tych Kelly :P)
Ostatnia płyta Symphonies of The Night, to już w ogóle wyśmienita rzecz z zupełnie innym śpiewem Liv. W zeszłym roku dużo tego albumu słuchałem.
Leaves Eyes gra w tej chwili w lidze powiedzmy nowej Xandrii, Edenbridge, Epiki, Lyriel, Diabulus in Musica, Ancient Bards itp, czyli może nie koryfeusze gatunku, ale porządne kapele. Za to elementy folkowe są tym, co wyróżnia LE, zawsze używają żywych instrumentów dodatkowych, a nie programowania.
Lubię też ich akustyczne wersje różnych kawałków, nawet kiedyś koncert akustyczny obejrzałem.