Jump to content

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 04/18/14 in all areas

  1. 4 points
    Ja tak nadal robię! Czy to źle?
  2. 3 points
    Moi drodzy! Zdrowych, pogodnych świąt, spędzonych w rodzinnym gronie i, od czasu do czasu, przy dźwiękach Nightwisha. :)
  3. 3 points
    KLIK Serdecznie polecam wam ten wywiad. Tuomas przedstawił w nim m.in. bardzo ciekawą interpretację artu z okładki; otóż Sknerus z okładki albumu, trzyma worek złota i patrzy na księżyc, w którym widzi twarz Złotki O'Glit. Tak intensywnie jest w nią zapatrzony, że nie zauważa złota, wypadającego mu z worka, a to do niego niepodobne. Przyznam, że nie wpadłabym na to. ;)
  4. 3 points
    Czy wiecie, że wielkanocna święconka powinna składać się z 7 elementów? Do koszyczka wkładamy: - jajka będące symbolem odradzającego się życia, zmartwychwstania i zwycięstwa nad śmiercią. Jajka to również oznaka płodności. Wierzono, że dzielenie się jajkiem umacniania więzi rodzinne i korzystnie wpływa na relacje między najbliższymi - chleb, który w tradycji chrześcijańskiej symbolizuje Ciało Chrystusa, a we wszystkich kulturach jest pokarmem niezbędnym do życia. Chleb jest również symbolem godności człowieka. Włożony do koszyczka ma gwarantować dobrobyt i pomyślność - sól, która chroni przed zepsuciem i symbolizuje oczyszczenie i prawdę. Dawniej wierzono, że posiada ona moc odstraszania złych mocy i sił nieczystych. Chrześcijanie natomiast są „solą ziemi” - chrzan symbolizujący siłę fizyczną i witalność. Chrzan to także symbol pokonania goryczy męki Zbawiciela. Umieszczony w koszyczku ma zapewnić zdrowie i sprawność. Ma także wspomagać skuteczność innych święconych pokarmów - wędlinę oznaczającą dobrobyt i zamożność rodziny. Ma ona zagwarantować zdrowie i dostatek całej rodzinie. Do wielkanocnego koszyczka wkłada się głównie wyroby wieprzowe - kawałek szynki lub kiełbasy - wielkanocną babę, która symbolizuje umiejętności, powodzenia i dostatku - baranka, który jest symbolem Chrystusa Zmartwychwstałego. Uosabia triumf życia nad śmiercią, przezwyciężenie zła i odkupienie grzeszników lub zajączka będącego symbolem wiosny i odradzającej się przyrody. Podobno śpi z otwartymi oczami i to on miał pierwszy zobaczyć Zmartwychwstałego Chrystusa.
  5. 2 points
    Pomimo usilnych poszukiwań nie udało mi się znaleźć tematu poświęconego ulubionym albumom, a co za tym idzie pokusiłem się o założenie takowego. 6. Queensrÿche - Operation: Mindcrime Jeden z progresywnych albumów wszech czasów (chociaż w sumie więcej tu heavy niż proga, ale album ten usilnie jest podpinany pod progresywny metal, tak więc niech będzie...). Krążek opowiada historię Nikkiego, którego poznajemy w momencie, gdy ten leży w szpitalu - jak się później dowiadujemy jest on narkomanem, który został poddany praniu mózgu, w wyniku czego staje się marionetką w rękach Doktora X, miejscowego szefa kryminalnego półświatka. Kolejną "bohaterką" jest siostra Mary, niegdyś będąca prostytutką (twenty-five bucks a fuck and John's a happy man), w której Nikki się zakochuje, jednak dostaje rozkaz zabicia jej. Dalej nie będę zdradzał, bo w tą historię warto zagłębić się samemu. Sama historia, mimo że ciekawa jest tylko przystawką do genialnej muzyki - co prawda nie ma tu za wiele technicznych popisów, jednak gdy już się pojawiają wbijają w glebę. Kompozycje też nie są zbytnio rozbudowane, ale niezwykle przebojowe (genialna praca gitar) i przy słuchaniu często można się złapać na tym, że każda akurat "wolna" kończyna wystukuje rytm ;) . Wokalnie również nie można nic temu krążkowi zarzucić, ba, wręcz należałoby go pochwalić, bo to jeden z najsilniejszych punktów tego albumu. Ogólnie, album z gatunku tych, które każdemu kto lubi cięższe brzmienie po prostu musi się spodobać. 5. Savatage - Streets: A Rock Opera Praktycznie pierwsze zdanie mogłoby być tutaj takie samo jak w przypadku albumu powyżej. Pierwsze różnice pojawiają się przy historii, bowiem tutaj mamy opowieść o sławie i w sumie dwóch "upadkach" pewnego muzyka. Każdy chyba zna jeden z kawałków znajdujących się na tym albumie - mówię tu o jednej z najpiękniejszych metalowych ballad jakie kiedykolwiek powstały, czyli o "Believe" (I am the way... I am the light... I am the dark inside the night...). Ciężko mi się zdecydować, co na tym albumie jest najlepsze - czy kapitalny, zróżnicowany i wywołujący dreszcze wokal (Jon Oliva w końcu ;) ), przemyślane kompozycje czy też genialna praca poszczególnych instrumentów. Jedno jest pewne - po połączeniu tych wszystkich elementów powstał album, który stanowi punkt odniesienia dla wszystkich zespołów obracających się w tym gatunku i chcących stworzyć album idealny. 4. Neal Morse - Sola Scriptura Teraz już nie ma wątpliwości - progressive pełną gębą ;) . Jest to album, na którym Neal udanie połączył ze sobą wiele gatunków - od metalu, poprzez rock, a na flamenco kończąc. Mamy tu zaledwie cztery utwory, z czego trzy to bardzo rozbudowane kompozycje, do tego jedną balladę (także świetną zresztą). Pełno tu technicznych popisów, zaskakujących i niebanalnych rozwiązań kompozycyjnych (z czego zresztą Neal słynie). Na tym albumie znajduje się także mój ulubiony utwór (trwający prawie pół godziny The Door, w którym to kawałku, znajduje się jedna z najlepszych solówek gitarowych jakie w życiu słyszałem). Wszystko to okraszone delikatnym wokalem Neala wspomaganego miejscami przez niewielki chórek. Jak to zwykle u Morse'a bywa liryki są mocno religijne i w przypadku tego albumu opowiadają o życiu Marcina Lutra. 3. Running Wild - Black Hand Inn Alfred Hitchcock powiedział niegdyś, że film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie powinno nieprzerwanie rosnąć - nie sądziłem, że tą zasadę można odnieść również do albumu muzycznego aż do momentu, gdy po raz pierwszy przesłuchałem krążek "Black Hand Inn". W czasie słuchania nie ma ani chwili wytchnienia - nasze uszy zostają "zalane" genialnymi utworami z pogranicza heavy i power metalu (łącząc w sobie to, co w obu tych gatunkach najlepsze). Riff goni kolejny riff, w każdym utworze mamy minimum dwie solówki gitarowe (a wszystkie bezbłędne i porywające), perksuja wybija opetańczy rytm, a wszystko to zostaje uzupełnione drapieżnym wokalem Rolfa Kasparka - po prostu album, przy którym trudno wysiedzieć na miejscu. Ponadto ostatni utwór na tym krążku, czyli genialna, ponad dziesięciominutowa kompozycja "Genesis" mogłaby bez żadnych kompleksów wziąć udział w konkursie na heavymetalowy utwór wszechczasów. 2. Dream Theater - Scenes from a Memory Najlepszy album progressive metalowy w historii? - być może, na pewno jeden z najlepszych. Osobiście nie znam drugiego takiego krążka, który by był tak nierozerwalnie związany z lirykami - muzyka zawsze idealnie oddaje moment historii, w którym słuchacz się aktualnie znajduje (samej historii nie będę przybliżał, ale naprawdę warto się z nią zapoznać ), co buduje niesamowity klimat. Często muzykom Dream Theater zarzuca się, że ich utwory to pozbawione duszy techniczne popisy - osoby tak twierdzące chyba nigdy nie słyszały tego albumu (w ostatnim utworze jest taki moment, gdzie stworzone muzyką oraz lirykami napięcie jest tak wielkie, że za każdym razem, gdy go słucham przechodzą mnie dreszcze i robi mi się zimno - jeśli to jest muzyka bez duszy, to ja chce słuchać tylko takiej...). Techniczne popisy oczywiście są (w końcu to Dream Theater ;) ) i to jakie - klimatyczne solówki przeplatają się z niewiarygodnie wręcz szybkimi, na tyle niewiarygodnie szybkimi, że przy oglądaniu zapisu koncertu, gdy Dreami zagrali cały ten album człowiek się zastanawia "no żesz ku*wa, jak oni to robią?" ;) . Mamy tu nawet kilka, rzadko spotykanych w przypadku innych zespołów, solówek na basie i one także robią niesamowite wrażenie. W sumie cały album to jeden, podzielony na akty utwór i został spięty takimi kompozycyjnymi klamrami, że tworzy nierozerwalną całość - to że Dreami potrafią tworzyć rozbudowane kompozycje wiadomo nie od dzisiaj, ale w przypadku tego albumu przeszli samych siebie. Ogólnie krążek wymykający się standardowej dziesięciopunktowej skali ocen ;) . 1. W.A.S.P. - The Crimson Idol Po prostu heavymetalowe dzieło! Album, na którym przejmujące akustyczne fragmenty w sposób idealny koegzystują z ciężkim graniem. Praca gitar przewyższa wszystko, co do tej pory słyszałem, same solówki są po prostu idealne. Jeśli chodzi właśnie o gitary na tym albumie, nie ma ani jednego nietrafionego dźwięku - perfekcja w pełnym wymiarze. Następna sprawa - perkusja! Tak soczystego brzmienia także nigdzie do tej pory nie słyszałem. Ponadto nie uświadczy tutaj ani trochę monotonii - perkusja bez przerwy przyspiesza, zwalnia, wybija odmienny rytm, można powiedzieć, że "żyje własnym życiem", ale przy tym w sposób, którego nie potrafię wytłumaczyć idealnie wpisuje się w kompozycję - jeśli miałbym wskazać album, który stanowiłby ideał tego jak powinny wyglądać partie oraz brzmienie perkusji, bez wahania wskazałbym na "The Crimson Idol". Wokal Blackiego brzmi po prostu niesamowicie - w ciężkich fragmentach ostro i drapieżnie, w akustycznych znowu melodyjnie. Jeśli do tego dodać jeszcze przejmującą historię tu opowiedzianą, a co za tym idzie świetne liryki (The morgue, Charlie said, was the music business where everyone sells out. Where all the artists will eventually whore themselves to commercialism, the place where the music comes to die.) wychodzi arcydzieło i wzór do naśladowania. Miało być 10 pozycji, ale złapałem się na tym, że do miejsc od 7 do 10 miałam około 20 kandydatów (między innymi Once), tak więc sobie darowałem ;) .
  6. 2 points
    Weź pod uwagę, że już jesteś z tym albumem bardzo osłuchany, tak więc nic dziwnego, że nie potrafisz sobie go wyobrazić bez orkiestry ;) . Jakby ktoś Ci puścił jakiś utwór Nightwish, z którego wyciąłby w paru miejscach drobne fragmenty też byś się podczas słuchania krzywił i miał wrażenie, że "kurde, coś tu nie gra" ;) . Ale odbiegam teraz od tematu. Przede wszystkim, ja nigdzie nie napisałem, że obecność orkiestry na tym albumie to jego wada ;) . Prawdę mówiąc, chciałbym usłyszeć wersję tego albumu, gdzie zamiast orkiestry występowałyby partie tylko i wyłącznie jakiegoś utalentowanego klawiszowca, bo uważam, że mogłoby to brzmieć ciekawiej, ale to tylko dywagacje. Mój komentarz odnośnie orkiestry dotyczył wcześniejszej wypowiedzi jednego z użytkowników, który zapytany o to, dlaczego uważa My Winter Storm za album ambitny odparł, między innymi, iż dlatego, bo jest na nim orkiestra. Sądząc jednak po cytowanym przeze mnie teraz fragmencie Twojej wypowiedzi, zgadzamy się co do tego, że samo występowania orkiestry nie jest żadnym atutem ;) . A jak sprawuje się orkiestra na My Winter Storm? Według mnie poprawnie. Ni ziębi, ni grzeje, po prostu jest. Uważam że Tuomas potrafi jednak wykorzystać to narzędzie o wiele lepiej od Tarji, czego dowiódł na wszystkich albumach, poza Dark Passion Play, które jest jedną wielką pomyłką, na których zdecydował się na jego zastosowania. Jak już przy Tuomasie jesteśmy, to ciągłe wyręczanie się orkiestrą bardzo negatywnie wpłynęło na poziom jego gry, o czym sam otwarcie mówi w wywiadach i co słychać już nawet na End of an Era, gdzie w wielu miejscach myli się w swoich partiach. Swoją drogą, od tego czasu minęło 9 dalszych lat wyręczania się orkiestrą ;) . Także uważam, że Tarja dobrze postąpiła obierając własny kierunek muzyczny, gdyż gdyby poszła w styl, w którym obraca się i Nightwish, nigdy nie odcięłaby się od porównań. Niemniej, jak już pisałem wcześniej, jej głos jest według mnie stworzony do metalu i z chęcią usłyszałbym ją kiedyś na albumie Ayreonu - Arjen z pewnością wycisnąłby z Tarji wszystko, co najlepsze ;) . Jednak, moje zarzuty w stosunku do My Winter Storm pozostają takie same - zbyt banalne kompozycje oraz warstwa instrumentalna, która po prostu leży. Co do pozostałych albumów Tarji, to niestety jej pierwszy krążek zniechęcił mnie na tyle, że po kolejne już nie sięgnąłem ;) .
  7. 2 points
    To nie jesteś sam. Ja też tak robię.
  8. 2 points
  9. 2 points
    Tak tylko napiszę: nie palę od 1 marca:)
  10. 1 point
    Zmiana Avka. Hail to the King \m/ (Tak jak album mnie zawiódł, tak okładka winyla jest wyborna).
  11. 1 point
    Ja też. Jesteśmy wiecznymi dziećmi :3
  12. 1 point
    Bergersen współpracuje głównie z Merethe Soltvedt. Resztę wokalistów dobiera w zależności od potrzeb danych utworów. Muzyków natomiast ma stałych: Capellen Orchestra prowadzona przez Petra Pololanika. W Sonera słyszymy Colina O’Malley'a i Jenifer Thigpen. Więcej info o wszystkich głosach i inspiracjach do utworów: książeczka do Illusions online Jest jedno nagranie TSFH ze studia: [video=youtube]
  13. 1 point
  14. 1 point
    Ares, ale ja nie palę dużo, może ze dwa, albo trzy razy w roku. Tak okazyjnie, jak mnie ochota najdzie. Ze dwa lata temu paliłem więcej, ale potem ochota na nałogowe jaranie sama odeszła i teraz te trzy razy w roku w zupełności mi wystarczają.
  15. 1 point
    Mój brat przerzucił się na elektroniczne. Ale dalej kaszle. I te e też śmierdzą, tylko inaczej. Te zapachy płynów są takie sztuczne, słodkie, mdlące, fuj. Dają chemią. Za to mama rzuciła jak miałam kilka lat i chyba jest z tego bardzo zadowolona. Kupa forsy na to szła.
  16. 1 point
    Biuletyn informacyjny wójta gminy. Na okładce niezmiernie kiczowaty obrazek z Dżizasem Zmartwychwstałym. Myślałam, że mieszkam w kraju świeckim, ale widać nie do wszystkich to dociera. Niżej drętwe życzenia rodem z tandetnej pocztówki, pozbawione jaj i inwencji twórczej, do tego wyglądające na mocno nieszczere, mamy za to tak piękne sformułowania, jak "otulanie serc Waszych spokojem i miłością" i "nadzieję i radość stukające do Państwa drzwi". No, ale to jeszcze nie śmieszy. Śmieszy to, co jest w środku. :happy: Poniżej macie zabójczy fragment o psach, który wysłaliśmy do Teleexpresu, bo tam pod koniec pokazują różne takie zabawne durnotki. "Postępowanie w stosunku do psów. Istotnym i uciążliwym problemem występującym w naszej Gminie jest temat (problemem jest temat...?) poruszających się samodzielnie (bo inne zwierzaki nosi się w lektykach), stwarzających zagrożenie zwłaszcza dla ludzi bezpańskich (LOOOOOOL), ale nie tylko psów. Wydawać by się mogło, że każdy uczciwy, świadomy i odpowiedzialny człowiek decydując się na posiadanie czworonoga bierze na siebie obowiązek dbałości o psa, a także jego bezpieczne funkcjonowanie dla otoczenia (funkcjonowanie psa O_O pies cyborg O_O). (...) Tak zwane bezpańskie psy kiedyś miały właściciela, ale postanowił on pozbyć się go (no shit, Sherlock -,-) narażając zwierzę na głód, chłód i poniewierkę (och! :c) (...)" Także już wiemy, że jakieś samodzielnie się poruszające stwarzają zagrożenie dla ludzi bezpańskich, ale nie tylko psów. Dowiedzieliśmy się także, co to jest bezpański pies i jakie męki cierpi. Ciekawa jestem, co za przygłup to pisał. I ile dostał za to pieniędzy. Żenada. Ale bawi :D
  17. 1 point
    Sztuczny kurczak - symbol pustki, nowoczesności i GMO :D :D
  18. 1 point
    Gratuluję, Beatko! To super :) Papierosy są obrzydliwe, śmierdzące, drogie i w ogóle fu. A do tego mają kiepski wpływ na zdrowie. Ohyda.
  19. 1 point
    To jest piękne :) A mnie cieszy to ze mam pomysł na biznes. Musze tylko wszystko ogarnąć ;)
  20. 1 point
    Hmm.... W sumie to nie jest bardzo zryte no ale ... ♥ [video=youtube]
  21. 1 point
    Ciąg dalszy dyskusji z wątku o Anette: http://forum.nightwish.pl/watek-anette-olsson?pid=40817#pid40817 Nie wiedziałem o tym, ale ta informacja nie ma dla mnie większego znaczenia. Bardzo lubię słuchać twórczości Tarji, a za muzyką Nelly nie przepadam. ;)
  • Member Statistics

    • Total Members
      1166
    • Most Online
      1079

    Newest Member
    Miltonreinc
    Joined
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.