Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 02/23/14 in Posts
-
6 pointsa może po prostu lubi się nad sobą uzalać i robić z siebie ofiarę, jak ma coś do zespołu nich im to powie bezpośrednio a nas już nie męczy. :dodgy: zaczyna mnie ona wkurzac, niech się lepiej skupi na muzyce i nie promuje jej cudzym kosztem a te "wielkie żale" niech zostawi dla siebie - to już luty, kiedy ona wreszcie przestanie, a może każdą płytę chce tak promować. mnie to już zmęczyło i znudziło, mam tego dość (dziwne,że ona nie - chyba ją to bawi, a przynajmniej sprawia satysfakcję). chyba nikt jej nie uświadomił, że życie to nie bajka- ludzie mają większe problemy niż ona i się nad sobą nie uzalają, tylko żyją dalej. niech się ona ogarnie wreszcie. (tylko mi humor popsuła :( ) i jeszcze ten tekst o wakacjach- rozmowy prywatne powinny pozostać prywatne, nie wszystko musi trafiać do sieci i być ogłaszane całemu światu- czy ona pracuje dla CIA. :dodgy:
-
5 points
-
5 pointsKurczę, ludzie, może się złożymy na paczkę chusteczek dla biednej-Anettki-oni-mi-slobili-ksyfdę. Ona już mnie nawet nie irytuje, ona mnie śmieszy, bo zachowuje się bardzo żałośnie. Mam nadzieję, że promowanie płyty w taki sposób przyniesie jej same straty, bo jest to bardzo nie fair, niehonorowe i dwulicowe. Zamiast, jak mówiła annaif, wygarnąć im prywatnie, osobiście, prosto w twarz, jak coś do nich jeszcze ma to dąsa się i żali całemu światu. Tarja tak płyt nie promowała, a miałaby do tego znacznie większe prawo, bo ją gorzej potraktowano. Wstyd, żali i porażka, aż ręka sama lgnie do czoła w teatralnym:
-
5 pointsFanklub NW z Chorwacji podesłał wywiad z "hejtowaną" Anette, która coraz dosadniej "hejtuje" swój były zespół. planetmosh.com/anette-olzon-interview-february-2014/ Jaki ma cel w załatwianiu w ten sposób prywatnych konfliktów? A, pardon, zapomniałem... promocja płyty. ;)
-
3 pointszgadzam się. każdy pracuje na swoją opinię swoim zachowaniem i wypowiedziami- i na tej podstawie oceniam Anette (i innych też)nikt nie jest ideałem, jak ktoś zachowuje się źle to wiadomo chwalić go nie będę. są fani i fanatycy, tacy którzy się kogoś czepiają bez powodu i tacy, którzy są bezkrytyczni wobec swoich idoli i nie widzą ich wad, są w nich wpatrzeni jak w słońce ... itp- ja nie należę ani do jednych ani do drugich. jeśli chodzi o porównywanie- Anette i tak go nie uniknie, zawsze będzie z kimś porównywana jeśli nie z Tarją to z inną piosenkarką a jej płyta z innymí płytami -tak już po prostu jest.
-
3 points"Hejtowanie" wzięło swoją nazwę od angielskiego słowa "hate" (nienawiść). Niby oczywista oczywistość, ale zauważyłem, że wiele osób używa tego słowa w kontekście krytycznego mówienia o innych. A przecież uzasadniona krytyka nie jest objawem nienawiści tylko negatywnej oceny postępowania - w tym przypadku Anette. Otóż, nikt nikogo nie "hejtuje". Powyższe posty wyrażają jedynie brak akceptacji do tego, co robi Olzon w mediach. Zespół pożegnał się z nią w elegancki sposób - nie pierze brudów publicznie. Anette zachowuje się bardzo dziecinnie i wylewa swoje żale oczerniając NW. Do tego przytacza prywatne rozmowy w wywiadach. Sama świadomie pracuje na taką opinię.
-
2 points
-
2 pointsKurczę, parę miesięcy temu miałam ją za trochę, jakby to nazwać, pocieszną (te jej wdzianka...), ale sympatyczną osóbkę. To jest, takie sprawiała wrażenie. A ona widocznie uparła się, żeby pogorszyć moją opinię o niej, i wciąż konsekwentnie na to pracuje. Mimo, że już jakiś czas temu straciłam resztki sympatii do niej. Nieładnie, Anetko, nieładnie. :c
-
2 pointsRacja. Nie bądźmy bezkrytyczni. Ślepe uwielbienie i bezkrytyczność to pierwsze drogowskazy na drodze do fanatyzmu. Nie czuję "10th Man Down". Nie dlatego, że coś jest mocno nie tak z tekstem, ale ja go nie czuję. Nie jest w moim stylu; te a'la wojenne, bezpośrednie twory o walce. Nie. Nie moja broszka. "Lagoon" - rozumiem, że tutaj wrażenia relaksacyjne mają większą wartość, niż liryki, ale skoro oceniamy liryki to ten tekst jest ubogi. Po prostu ubogi, choć pewnie zamierzenie, ale nic z niego nie da się wyciągnąć. W zestawieniu z piosenką jest dopasowany, ale jako osobny twór jest nijaki (a to potwierdza tezę o trudności oceniania samych tekstów bez muzyki, która je uzupełnia). "Nemo" - takie tam. Brak temu tekstowi czegoś: "This is me for forever One of the lost ones The one without a name Without an honest heart as compass" Nic odkrywczego. Szablonowy tekst do piosenki z gatunku metal symfoniczny/gothic metal, coś koło tego. "Heaven today is but a way To a place I once called home Heart of a child, one final sigh As another love goes cold" ~ For The Heart I Once Had Tu Tuomas się powtarza. Znowu dzieci i śnieg i dom i miłość - nie nadał temu rysu niespodzianki, co jest konieczne, skoro się tak uparł na powtarzanie pewnych zwrotów. Tyle. Ogólnie, mówiąc o wadach tekstów Tuomasa; nieco się opuścił względem pierwszych dwóch albumów. Łatwo to dostrzec, czytając tekst "Astral Romance", czy "Stargazers", a np. "Wishmastera", czy "Wish I Had An Angel". Język staje się prostszy, więcej wykrzyknień i krótkich fraz, mniej długich epitetów, staroangielskich słów i metafor z kosmosu, które przy tłumaczeniu spędzały mi sen z powiek. Tuomas ma swoje ukochane określenia typu Martwy Chłopiec, Upadły Anioł, Śnieg, Dom, Dziecko (wszystko celowo z dużej litery, bo to już nie słowa, a osobiste tuomasizmy) i one świetnie wkomponowują się w styl muzyki, a ich wielokrotne powtarzanie w co drugim tekście nie nuży czytelnika (zazwyczaj), bo Maestro zawsze wplata je w nową, zaskakującą konfigurację. Tuomasizmy nie zużywają się, a jedynie informują czytelnika, o tym, czy jest tekst. Niestety są przypadki, gdy poczciwy Holopainen nie stara się należycie i wplata swoje tuomasizmy w bardzo wytarte i banalne zdania. Dzięki Bogu, to się zdarza tylko niekiedy. Ogólnie podsumowując; teksty z pierwszych dwóch albumów bardziej mnie ujmują, niż z albumów późniejszych (wyjątek stanowi "Dead Boy's Poem" z albumu WM - mój absolutny, osobisty faworyt).
-
2 points
-
2 pointsDobra, nie ma sensu się przekonywać na siłę ;) i tak wiem, że Simo będzie Anetkę lubił i nie powie o niej złego słowa. I okej. Ale tyle zaznaczam: chodzi mi tylko o to w jakim czasie ona o tym wszystkim zaczyna mówić. Dlaczego nie od razu? Tylko teraz, po tak długim czasie?
-
2 pointsCzytałam sobie dyskusję i trafiam na ciekawe poglądy odnośnie szacunku. Z poglądami Pauli, mogłabym polemizować. Według mnie zapis w konstytucji mówi bardziej o zakazie jawnego linczu spowodowanego brakiem szacunku do człowieka. Stąd mogę żywić absolutny, pogardliwy brak szacunku, względem kogoś (jego profesja nie ma znaczenia), jeżeli tenże ktoś skrzywdził w taki sposób, jak zostało to opisane na przykładzie biskupów-pedofilów, drugiego człowieka. Mój brak szacunku nie może jednak posuwać się do samosądu, jedynie do wyrażenia chłodnej dezaprobaty, bezsłownej nienawiści (od sądzenia jest nasz kulawy wymiar sprawiedliwości, a nie lincz psychiczny, czy fizyczny). Zapis w prawie jest bardzo nieprecyzyjny, ponieważ nikt nie jest w stanie żywić szacunku, jeżeli druga osoba na szacunek nie zasługuje. To tak, jakby prawo kazało nam kogoś lubić i zabraniało nielubienia. Zresztą wątpię, że byłabyś, droga Paulo, w stanie szanować na przykład takiego biskupa-pedofila, gdyby wyrządził krzywdę tobie, lub twoim bliskim. W takiej sytuacji wszystkie uczone, poprawne politycznie ględzenia o szacunku stają się nieistotne, bo nie wyrażasz już zdania jako przedstawicielka ogółu, ale jako skrzywdzona jednostka, czująca nienawiść i absolutny brak szacunku do krzywdziciela. Taki jest mój pogląd na szacunek. Żeby, nie robić offtopu i nawiązać do powyższej wypowiedzi; sposób działania Kościoła i szukanie szatana we wszystkim (książkach dla dzieci, piosenkach, metaforach...) jest dla mnie bardzo śmieszne, wręcz podchodzi pod średniowieczną ciemnotę. W mojej książce od religii z gimnazjum, pamiętam, było napisane, że The Rolling Stones to sataniści i działacze sekty z San Diego, a to wszystko pewnie za sprawą piosenki 'Symphaty For The Devil', która nawiązywała do książki "Mistrz i Małgorzata", a nie do realnej sympatii, czy współczucia dla diabła. Działanie Kościoła jest nieraz śmieszne, o tak, baaardzo. To satanistyczna muzyka, a to satanistyczny Harry Potter, satanistyczna książka... Jeżeli szatan naprawdę istnieje to pewnie zwija się w piekle ze śmiechu. Żeby jasno określić swoje poglądy religijne i uniknąć niedomówień; jestem agnostykiem (wierzę, że jest coś niesprecyzowanego ponad tym wszystkim i jest wiedza, której zwykły człowiek w normalnych warunkach nie może posiąść, co z kolei każe mi wyrażać zastrzeżenia odnośnie niektórych dogmatów naszej wiary oraz poważne zastrzeżenia względem działalności Kościoła).
-
1 pointPorozmawiajmy o tekstach NW z nieco innej strony - tej bardziej krytycznej. :) Teksty pióra Tuomasa są w większości bardzo osobiste. Zawierają sporo metafor, które interpretować możemy do woli. Niektóre oddziałują na nas silniej, inne mniej lub wcale. Które teksty/fragmenty najmniej Wam się podobają? Dlaczego? Podajemy fragmenty i wyjaśnienie swojego zdania. Posty z tezami bez argumentów wysyłam w kosmos. :cool:
-
1 pointJak pewnie zauważyliście - paski lasta w podpisach nie działają. Adrian znalazł alternatywę, ja uaktualniłam wpis w Portalach Społecznościowych http://forum.nightwish.pl/watek-portale-spolecznosciowe-spis?pid=27165#pid27165 Możecie dalej cieszyć się lastem w sygnaturze ;)
-
1 point
-
1 pointAnetka ma w jednym rację: niektórzy fani NW to fanatycy, a jak wiemy fanatyzm w każdej formie jest zły. Czego teraz opowiada o tym co się stało, tylko ona wie. Zastanawia mnie to zdanie: " they asked my manager if I wanted to pay for this documentary and be in it..." Znaczy że co, że jeśli chciała się pojawić w SS, to musiała za to zapłacić czy pay for znaczy coś innego? Powtórzę raz jeszcze: co zaszło między członkami wiedzą tylko sami zainteresowani. Jeżeli uważają że Anette ich oczernia, sio do sądu!
-
1 pointSimo, nie do końca o to się rozchodzi... Bardziej o to, że zaczęła o tym tyle mówić właśnie teraz, kiedy niedługo wydaje płytę. A wcześniej wszystkie pytania na ten temat zbywała milczeniem lub stwierdzeniem, że "chce już zamknąć ten etap". A teraz na nowo go otwiera. Taki byznes, cóż poradzić. Ja tylko żałuję, że nie zgodziła się na wykorzystanie jej wizerunku w dokumencie do Showtime, Storytime...
-
1 pointNazwijcie mnie ponurakiem, ale nie wiem ile bym musiał wypić, żeby choć jeden kącik moich ust drgnął po przeczytaniu "Złotych ust". ;) To chyba zbyt abstrakcyjny humor, jak dla mnie. :)
-
1 pointto smutne i przykre gdy odchodzi ktoś kogo się kocha, współczuję im, trudno się 'pozbierać' po stracie kogoś bliskiego zwłaszcza żonie i dzieciom (jak powiedzieć dzieciom, że ich ojciec nie żyje- coś okropnego).
-
1 pointTaiteilija mogę się wypowiadać jedynie jako zaprawiony w boju czytelnik, a nie jako pisarz. Masz ciekawy styl i ćwiczysz go. To bardzo ważne, naprawdę. Jeśli chodzi o krytykę, to powinnaś zwrócić uwagę na to, że Ty podczas czytania swojej Twórczości dokładnie wiesz co chciałaś przekazać, a czytelnik niekoniecznie. Dlatego czasem warto odłożyć twórczość na dno szuflady i pozwolić żeby pokryły ją pajęczyny. Można do niej wrócić po upływie, dajmy na to 6 miesięcy i przekonać się, w jaki sposób tekst jest postrzegany przez odbiorców :)
-
1 point
-
1 point[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=cZwsGGkMT5U Takie tam, epickie ♥.
-
1 point
-
1 pointAle nie wraca. Floor śpiewa lekko operowo tylko GLS, co brzmiałoby dziwnie zaśpiewane normalnie. A resztę leci (nie wiem jak to się nazywa) normalnym głosem z przepony (nie mówię, że opera nie jest z przepony, bo pewnie jest. Paula jako znany wokaloznawca zaraz przyjdzie mnie poprawiać). Ale mniej więcej wiecie o co chodzi, prawda? Bredzisz, wiesz? xD 1. Nie jestem wokalnoznawcą, ale podoba mi się to określenie, moja Tułośko ♥ 2. Operowo = falsetem; normalnie=normalnie A przeponie nic do tego. ;) Każda profesjonalna wokalistka (taaak, nawet Nette) śpiewa przeponą, bo to daje większe możliwości. A co do mojej oceny... Ciężko stwierdzić coś jednoznacznie, bo każde z wykonań ma inne zalety. Wersja Tarji jest bardziej klasyczna... Ale ja nie lubię falsetu. ;) Floor porywa, jest zbliżona do Tarji, a jednak inna (choć może drażnić mocne uderzenie i śpiewanie jakby przez nos w 1. zwrotce). A Nette... Ona śpiewa to całkiem dobrze. Wczuwa się, to trzeba jej przyznać, najbardziej ze wszystkich. Ale nie jest idealnie. A właśnie. To dobry moment, żeby coś nadmienić, skoro jestem (wg Sami) "wokalnoznawcą". Żadna z wokalistek NW nie śpiewała idealnie czysto na jakimkolwiek koncercie (to po prostu fizycznie jest niemożliwe). Czepiamy się Nettan (która nb. często bywała chora i śpiewała z katarem i bolącym gardłem, ale to już tak jest, kiedy się nie jest metalówą i nie wypala każdej choroby wódką codziennie... Nie no, żartuję ;)), uwielbiamy EoaE (no dobra, ja nie). Ale tak naprawdę Tarja wcale nie śpiewała czyściej niż Nette, jak zaczynała te swoje wygibasy w stylu tańca erotycznego (patrz np. WIHAA z EoaE), ba, było gorzej. Uwaga! Floor też zdarza się fałszować (o śpiewaniu przez nos już nie wspominając). Ale to nie jest ważne. Na żywo wokalistki - oprócz śpiewania - mają też za zadanie wczuć się w piosenkę i - przede wszystkim - przekazać ją publiczności tak, aby wszyscy poczuli te emocje, przekaz, etc. I jeszcze - zdaniem Tuo - ma zapełniać scenę. Wyobrażacie sobie to wszystko robić idealnie na raz? Ja nie. Dlatego to piszę, bo każda z wokalistek obrała inny priorytet. U Tarji był to śpiew (i ewentualne dziwne tańce), u Nette - kontakt z publicznością (przynajmniej ja tak to widzę), a Floor - no cóż, póki co, ona traktuje wszystko na równi i jakoś jej to wychodzi, chociaż czasem kosztem interpretacji i wczucia się w utwór. Podsumowując: nie da się zaśpiewać idealnie jakiejkolwiek piosenki na koncercie metalowym, bo zawsze zostanie ci coś, co zrobisz źle. Dziękuję. To koniec nadmienienia. ;)
-
1 pointZastanawiam się czy sprawiedliwym jest oceniać utwór w oparciu o nagrania, które podrzucił Marcin. Z EoaE ciężko konkurować, bo koncert ten niesie za sobą ogromny ładunek emocjonalny. Pozostałe wykonania pochodzą z festiwali, a tam randomowa publika nie oddziałuje tak mocno na zespół. Utwory są przeważnie po prostu odgrywane żeby zabawić ludzi a nie przekazywać emocje znane fanom. Interpretacja Anette otworzyła jej drzwi do Nightwish, ponieważ to ona zadecydowała o jej wyborze na wokalistkę. Oczywiście mam tutaj na myśli wersję studyjną, którą nagrała, bo ta na żywo... pozostawia wiele do życzenia. Zresztą nie tylko ta, bo śledziłem również inne jej wykonania tego utworu. Zwrotki wykrzykuje z trudem, co psuje klimat Ever Dream. Delikatne intro to chyba jedyny atut jej wykonania, bo w dalszej części jej głos szybko został stłumiony przez gitary i perkusję. Nie jest to żadne "zjawisko hejtu" z mojej strony, tylko subiektywna ocena. Myślę, że Floor nie pokazała nam jeszcze wszystkiego, także powstrzymam się ze szczegółową oceną. ;) Wykonanie jak najbardziej mi się spodobało, ale czekam na prawdziwe uderzenie na nadchodzącej trasie - nabierze pewności siebie i, miejmy nadzieję, zaskoczy nas jeszcze bardziej. ;) Bo choć głosu jej odmówić nie mogę to czuję lekki niedosyt. Anette postarała się o swoją interpretację (a może po prostu dostosowała utwór do swojego głosu?), natomiast Floor bezpiecznie trzymała się oryginału. Podejrzewam, że nie chciała póki co eksperymentować (jak np. ze Storytime) bo ED to Nightwishowy klasyk, a fani dość sceptycznie podchodzą do takich innowacyj. ;) Cóż, wersja Tarji już pewnie zawsze pozostanie moją ulubioną. Podziwiam to, z jaką lekkością wyśpiewuje najwyższe dźwięki. Podobnie jak Sami, uważam, że operowy głos pasuje tutaj najbardziej. Końcówka genialna, zwłaszcza w duecie z Marco. Dodatkowo gestykulacje Turunen i ruch sceniczny pokazują, że wie o czym śpiewa. :) Szkoda, że nie zamierza wykonać tego utworu już nigdy więcej na żywo!
-
1 pointto znowu ja :P i znowu o pracy (to chyba będzie już wszystko w tym temacie ). pracowałam w ogrodnictwie, do pracy przychodziliśmy na 7 rano, szefowa mówiła co kto ma robić i się rozchodzilismy.były 3 przerwy: o 9tej- 15min o 11tej- 30 min o 13.30- 15 min. Tą dłuższą przerwę się odrabia i dlatego kończy się pracę o 15.30- oczywiście my kończyłysmy później-nadgodziny i praca w weekendy:). gdy jest ciepło pracownicy biorą dyżury w weekendy, a gdy jest pakowanie pracuje się codziennie od 7 rano do 20tej, 21, 22ej lub dłużej. wtedy jest dodatkowa przerwa ok. 17tej i obiad (darmowy)-przygotowuje go siostra szefa , która ma firmę cateringową :). pierwszego dnia pracy każdy przynosi cukierki i wszyscy się częstują- cukierki z Polski mają wzięcie -:D zapomniałam napisać, że Finowie (znajomi z pracy) na każdej przerwie grają w karty- nie wiem w jaką grę, ale ten kto ma wszystkie karty przegrywa- i się z niego śmieją, że ma "paskaa housut" czyli obsrane gacie (niektórzy z pracowników nauczyli się paru słów po polsku ;) ) i robią sobie różne żarty. na stałe zatrudnione są 3 osoby i szef a reszta tylko na sezon, co roku są też inni/nowi pracownicy. kiedyś pracowało tam więcej Polaków, Finów i Estonki a także Norweżka. gdy przyjechałam do pracy tylko my trzy byłyśmy spoza Finlandii i ogólnie było mniej osób (tylko na czas pakowania przychodzą dodatkowe osoby- głównie młodzież) - był też Węgier, który od lat mieszka w Finlandii (pracował też jego syn przez jeden sezon). przychodzą też klienci po kwiaty i ci co je zamawiają sprawdzają czy są ładne i czy nie wycofać zamówienia, są też wycieczki że szkół i raz przyjechali Anglicy- oczywiście był z nimi tłumacz. kończę już bo znowu się rozpisałam ;)
-
Member Statistics