Ja na książkę Anette nie czekam, ponieważ byłaby to tylko subiektywna prawda i to z punktu widzenia tylko jednej ze stron, bo od Tuomasa i reszty się wiele nie dowiemy. Zatem taka książka mogłaby pokazywać Nightwish w negatywnym świetle, które nastawiłoby wrogo fanów, a niekoniecznie byłoby zupełnie słuszne. Anette robi straszne zamieszanie; najpierw ucina temat, potem go drąży, nie panuje nad emocjami (raz napisała agresywny komentarz do podłego fana, a później kolejny już bardziej opanowany)... ona chyba bardzo boi się, że straci sporą część fanów skoro w NW już nie śpiewa. W końcu to ten zespół ją rozsławił "światowo", a ona zapewne polubiła to zainteresowanie, bo jest osobą, co wiadome, bardzo towarzyską i chętną do kontaktów z fanami. Świadczą o tym te codzienne niemal zdjęcia (dla mnie trochę nie mądre, łagodnie mówiąc) codziennych strojów, każdej błahej rzeczy - dosłownie wszystkiego.
Do tego faktycznie; jak mogła o dokumencie nie wiedzieć skoro była filmowana? Przecież na dokument nie składają się same wywiady, ale też cała reszta materiału poza kulisowego, zatem myślę, że raczej wiedziała. Dziwne to wszystko i bardzo mydlane. Zraża mnie do Anette. Nie zrozumcie mnie źle - nie wybielam Tuomasa i reszty, bo nie wiem jak sprawy miały się od wewnątrz i nie zamierzam uchodzić za eksperta, ale o tyle o ile Tuomas i reszta nie wydziwiają, o tyle Anette ciągle miesza fanom w głowach.