Jump to content
Adrian

Endless Forms Most Beautiful

Recommended Posts

Once to ósmy cud świata, tu się zgodzę, ale ja wlazłam na Once jak już było od jakichś 4 lat wydane i zdążyło się zakurzyć na sklepowych półkach :) Nigdy nie przestanę uważać tego albumu za wierzchołek Nightwishowej paraboli :)

 

Ale takie IM pokochałam od pierwszego przesłuchania. Nie musiało 'się uleżeć w brzuszku", po prostu weszło i już :)

 

Za to do Endless nadal nie mogę się przekonać. :<

 

To wszystko zależy do kogo należy ucho, które danej płyty słucha. Reguły nie ma :D

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dla zainteresowanych kolejny odcinek. :D [video=youtube]

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dla zainteresowanych kolejny odcinek. :D [video=youtube]

 

 

9806919860_takie_nudy_ze_.jpg

 

 

Ja serio mam nadzieję, że oni szykują coś, co mnie zwali z nóg, bo ostatnio to bardzo przeciętnie im idzie. Średnio dobra płyta, potem dwuminutowe trailery.. No proszę państwa, co jest?

Share this post


Link to post
Share on other sites
Ja serio mam nadzieję' date=' że oni szykują coś, co mnie zwali z nóg, bo ostatnio to bardzo przeciętnie im idzie. Średnio dobra płyta, potem dwuminutowe trailery.. No proszę państwa, co jest?[/quote']

Dla mnie EFMB po marnym Imginaerum jest genialne. W końcu zespołowy album niż orkiestra, która tłamsi prace zespołu... Ostatnio przesłuchałem i Im i EFMB i Imaginaerum przy Endlless wypada marnie szczególnie brzmienie gitar, które na Endelss jest melodyjniejsze. Na Endless Nightwish powrócił do genialnego klimatu z Century Child i Once i to mi się bardziej podoba niż jakieś tam Imaginaerum. Ja bym był za zerową obecnością orkiestry a więcej zespołu i tak genialnego głosu przepięknej Floorci.

:)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja serio mam nadzieję' date=' że oni szykują coś, co mnie zwali z nóg, bo ostatnio to bardzo przeciętnie im idzie. Średnio dobra płyta, potem dwuminutowe trailery.. No proszę państwa, co jest?[/quote']

Dla mnie EFMB po marnym Imginaerum jest genialne. W końcu zespołowy album niż orkiestra, która tłamsi prace zespołu... Ostatnio przesłuchałem i Im i EFMB i Imaginaerum przy Endlless wypada marnie szczególnie brzmienie gitar, które na Endelss jest melodyjniejsze. Na Endless Nightwish powrócił do genialnego klimatu z Century Child i Once i to mi się bardziej podoba niż jakieś tam Imaginaerum. Ja bym był za zerową obecnością orkiestry a więcej zespołu i tak genialnego głosu przepięknej Floorci.

:)

 

Do klimatu z CC czy Oceanborn nie powrócą nigdy, a przynajmniej nie dopóki Tuomasz nie powie Floor, żeby śpiewała operą. Co jak co, ale wokal Tarji też miał niemały wpływ na klimat 'starego Nw'.

 

Marnym Imaginaerum? Wg mnie IM było albumem przemyślanym w każdym calu, od początku do końca. Opowiadało historię, której trochę brakuje na Endless. Może znowu odzywa się tu mój wewnętrzny biolog, bo jakoś tematyka naukowa Endless mi nie podchodzi. Zbyt płytko ją wzięli i się na tym wyłożyli. Epica spisała się lepiej na Quantum Enigmie niż NW na Endless.

A poza tym z całego Endless za bardzo dobre uważam tylko ze trzy kompozycje. Reszta jest dobra, bo Tuo nie jest w stanie napisać niczego, co mi się nie będzie podobało (dlatego też siedzę w fandomie tego zespołu już ósmy rok:)).

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Muszę zgodzić się z Sami - IM było przemyślane od początku do końca, wszystko tam do siebie świetnie pasuje. No i do tej pory mi się nie znudziło. A Endless... to imo dobry album, dość spójny, ale są tam utwory, które już po kilku przesłuchaniach zaczęłam pomijać - Edema Ruh, Our Decades (chociaż lubię, ale po prostu mnie już trochę znudził ten kawałek), ostatnio coraz częściej instrumental (choć i tak podoba mi się bardziej niż na początku) i EFMB... Żałuję, że Sagan nie pojawił się na płycie zamiast Edemy - pasował by mi tam bardziej chociażby ze względu na temat przewodni :P

Mam ogromną nadzieję, że nagrają jeszcze jeden klip, ale już taki na wyższym poziomie (marzy mi się Alpenglow, ale My Walden też by mnie zadowolił) i liczę na jakieś DVD, zwłaszcza że dwa nadchodzące koncerty mają być ponoć tak bardzo widowiskowe, no i przecież coś tam nagrywają powoli, prawda?

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Powiem Wam szczerze, że nie słuchałam EFMB od tygodnia..Potrzebuję przerwy. Po długim czasie, kiedy to człowiek się osłuchiwał, odkrywał, trawił utwór po utworze teraz trzeba odpocząć..Żeby się nie "przejadło" i nie znudziło. Co do IM to zgadzam się z dziewczynami. Lubię ten album jako całość. Wracam często do tych utworów i uważam, że to bardzo dobra płyta:)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dziwi mnie zawsze, czemu jest taka opinia, że EFMB to płyta przesiąknięta nauką i ewolucją. Jak się bliżej przyjrzeć, to raptem dwa utwory (EFMB i TGSOE) tego dotyczą. Od biedy jeszcze "otwieracz", ale połowicznie. To daje 2,5 utworu na 11. :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wreszcie po kilku miesiącach naprawdę przekonałem się do EFMB :D Niemniej dalej uważam, że ma trochę "przymulone" brzmienie i na jakim sprżęcie by nie słuchać, to ów fakt się nie zmienia.

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie wiem za bardzo w jaką kategorię to wrzucić więc wrzucam tu

[video=youtube]

Włączcie od 11:45

Floorgasm tak bardzo

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites

Od kilku dni odświeżam "Endless..." i za każdym razem wspominam z rozrzewnieniem minioną wiosnę, gdy album wyszedł, a na dworze zaczęło robić się ciepło, jasno i kolorowo. To, myślę słuchając, była doskonała pora na wydanie płyty będącej afirmacją życia i nauki. To wiosną najlepiej obserwuje się życie i cykl zmian. Oczywiście mam na myśli zmiany na lepsze. Wiosną afirmacja tego rodzaju przychodzi najłatwiej i najnaturalniej. Co to ja miałam... Ach! No jasne - Tai się zagalopowała, a chciałam napisać o wrażeniach odgrzanych po dłuższym nie słuchaniu krążka. :D

Faktycznie - dźwięk jest mało klarowny; ostrość mogłaby istotnie być większa, ale mimo to teraz bardziej niż kiedykolwiek dostrzegam na tym albumie istotę NW i choć tematyka tak się różni od tematyki poprzednich krążków, to jej ujęcie jest typowo "po staremu"; ten ogrzewający serce patos, fikuśne metafory, dzwoneczki... i mimo tego, że wiele osób zarzuca albumowi autoplagiat, to jest to raczej coś na kształt hołdu złożonego swojej własnej muzyce i ma na fanów, wydaje mi się, działać sentymentalnie. Jakbyśmy mieli właśnie usłyszeć te nawiązania i cieszyć się ze wspólnej podróży, która minęła, ale można do niej zawsze wrócić, zawsze ją wspomnieć i się do niej odnieść. Jednocześnie mamy coś nowego, nowy temat, nowy świat, ale zbudowany z cegieł minionego.

 

Zastanawia mnie jak wy odczuwacie album na dzień dzisiejszy? Czy coś się zmieniło w jego postrzeganiu od daty wydania? I czy macie już jakieś nadzieje związane z następnym, podejrzenia jaki być może? Wiem, że na takie pytanie akurat jest grubo za wcześnie, szczególnie, że Tuomas sam jest chwilowo w kropce, ale pobawmy się w jasnowidzów... co może zainspirować Tuo, co byśmy chcieli, żeby go ruszyło? Co możemy przeczuwać?

 

Ze swojej strony myślę o temacie rodziny; choć jest raczej oklepany, ale zważywszy na wiek Tuo i jego pro-familijne podejście do życia - możliwy. Jest to temat bardziej pokrewny ewolucji i jednocześnie zawsze można go zbliżyć do dawnych fantazji dot. bajek z dzieciństwa. Chwilowo nic do głowy innego mi nie przychodzi, a zawsze istnieje ten czynnik nagłej muzy, która trafi w ręce Maestra i przyczyni się do całkiem niespodziewanej inspiracji muzycznej. ;)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Podobne pytania i mnie "nachodzą" od czasu jak gdzieś przeczytałam, że Tuo : nie wie co dalej? W przyszłym roku zespół będzie obchodził 20stą rocznicę swojego istnienia i tak nic, nic? Mam nadzieje, że czymś nas fanów zaskoczą. Co do tematyki ew. kolejnych krążków, to bazując na historii NW i TH strzelam że możliwy jest temat znaczenia rodziny w istnieniu każdego i może pora też na hołd dla zwierząt?

Jak odbieram krążek po kolejnych przerwach w odsłuchach? Powiem tak: przerwy robię sobie przeplatając innymi albumami i artystami. Wracając do swoich ulubionych zawsze towarzyszy mi szybsze bicie serca i coraz mocniejsza świadomość o niesłabnącym geniuszu TH. Zdecydowanie zgadzam się z Tai, że EFMB to kwintesencja NW.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie wiem, czy to tylko moje wrażenie, ale kawałki: Elan i EFMB mają ciut inny miks na singlach, jakby mniej "przymulony".

 

Płytę, jeśli włączam, to wciąż słucham z przyjemnością, szczególnie ze względu na bardziej gitarowe brzmienie i większą rolę samego zespołu w ubieraniu utworu w aranżacyjne szaty.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja ciągle kocham TGSOE i ciągle odgrzewam pojedyncze kawałki, głównie Elan i Shudder. EFMB jest dla mnie krokiem naprzód - tyle że krokiem ku nieznanemu. Naturalną koleją rzeczy byłoby, gdyby Tuomas poszedł teraz w fizykę, zwłaszcza kwantową, czy matematykę - ale pod kontekstem filozoficznym; przecież to by było coś absolutnie wspaniałego... ♥ I idealnie wpasowałoby się w drogę ewolucyjną NW: bajki i fantastyka - szerokie nawiązania literackie - miłość - piękno życia w sensie duchowym - potęga życia jako niekończących się procesów - ... A teraz rozkład życia na czynniki pierwsze: na liczby, atomy, próżnie, czarne dziury... Taka jest moja koncepcja. Aczkolwiek biorąc pod uwagę fakt, że Floor po trasie chce się poważnie zastanowić nad dzieckiem (czy coś w tym stylu), to jest całkiem możliwe, że zespół zrobi sobie dłuższą przerwę - a kto wie, czy nie pojawią się wtedy też małe Tuosie? xD Tematy rodzinne jak najbardziej możliwe... No cóż - zobaczymy. ^^

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ostatnio zrobiłam sobie dłuższą przerwę i nie słuchałam EFMB. Po wielu odsłuchach zaraz po wydaniu albumu, musiałam ochłonąć i odpocząć. To był dobry pomysł. Po pewnym czasie odkryłam utwory na nowo. Usłyszałam te dźwięki, których wcześniej nie dostrzegałam, teraz mam jakby bardziej wyczulone ucho na brzmienie poszczególnych instrumentów, jeszcze bardziej zgłębiłam sens i przesłanie konkretnych tekstów. Może nie mam idealnego słuchu i nie znam się na tym, ale faktycznie, słuchając w głośnikach odnoszę takie wrażenie, że dźwięk jest dziwnie stłumiony, głos Floor momentami "chowa się" i ogólnie wszystko jest jakby wyciszone. I nie pomagają tu żadne regulacje techniczne. Im większe i bardziej akustyczne pomieszczenie, tym gorzej słychać (ostatnio robiłam testy, bo byłam sama w domu, hehehe :P). Dużo lepiej jest w słuchawkach i dlatego w taki sposób najczęściej chłonę muzykę. To co Maciek zauważył w przypadku singli, ja próbowałam odkryć słuchając EFMB Tour Edition z nadzieją, że może w tym wydawnictwie regularny album będzie brzmiał trochę inaczej, mocniej, będzie jakiś "podrasowany"..Ale nic z tego! Brzmi dokładnie identycznie jak ten wydany wiosną. Wciąż uważam jednak, że ta płyta to dzieło idealne! Różne były głosy odnośnie utworów, wokalu Floor, podobieństw do wcześniejszych płyt, pierwszego singla, czy nawet klipów..Dla mnie jest to materiał na bardzo wysokim poziomie! Nightwish potrafi dać z siebie wszystko. I wcale się nie dziwię, że Tuomas jest teraz totalnie "bezpłodny" i czuje się wypalony ;) Jak każdy artysta. Ale myślę, że to tylko kwestia czasu i wkrótce w jego głowie zaczną się rodzić i kiełkować nowe pomysły..Nie mam pojęcia, o czym może traktować następna płyta. Może jakiś wątek filozoficzny, może znowu przyrodniczy? Może coś o miłości i rodzinie w szerokim pojęciu? Któż to wie?

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Odświeżanie to genialna koncepcja:) EFMB na płycie to zupełnie inna bajka jak w realu- jeju! jak prawie wszystko;) Dźwięk "wszystkiego" brzmi w realu/choćby koncerty jak zdrowy organ, tętniący życiem, przekazujący emocje jak nośnik temperatury - ogólnie nie lubię oficjalnych wydań- są bo są, bez uczuć.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ktoś wyciął fragment wokali z Elan, możecie lepiej usłyszeć harmonie Floor oraz chórki Marco i Troya:

 

[video=youtube]

  • Like 4

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tam się dużo dzieje w tle wokalnie, w zasadzie to jest nowość, bo jeszcze kilka płyt temu była tylko Tarja i nic. W ogóle zastanawiam się czy poza SBTB jest jakiś utwór, w którym Floor śpiewa samodzielnie. Chórków Marco i Troya jest bardzo dużo. Chętnie bym usłyszał z innych utworów wyodrębnione harmonie wokalne. :)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czy tylko mi się wydaję, że "fani" niesłusznie ostro skrytykowali album? Może się za bardzo nie znam, bo słucham Nightwish od pół roku. Przed moją przygodą z Nightwish uważałem, że metal to gówno. Kolega pokazał mi Elan'a i no spoko spodobało mi się i sluchałem, ale nie wiem dlaczego skusiło mnie, żeby pogrzebać w wikipedi o tym zespole. Znalazłem ten właśnie album i jak usłyszałem Shudder Before The Beautiful to dostałem jak to mówią Floorgasmu tak bardzo mi się spodobał i wysłuchałem cały album i się w nim zakochałem. 

 

Pytanie do was czy  byliście zawiedzeni ich nowym albumem? Wiem, że inni dużo oczekiwali względem niego, ale przez ten album zaczęła się moja przygoda z metalem symfonicznym. Moim zdaniem niesłusznie za bardzo go skrytykowali. Owszem ma może trochę niedociągnięć tak to nazwijmy, ale zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia.

Zapraszam do dyskusji!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Do pierwszego albumu który bardzo się spodobał, zawsze pozostaje sentyment. Ja mam tak z Imaginaerum. EFMB jest dobrym albumem, problem w tym, że pod względem muzycznym absolutnie nie jest progresem w twórczości Finów. Do tego doszła nowa wokalistka, nie dziwi więc krytyka. Inaczej oceniają słuchacze którzy od początku są z zespołem, inaczej "świeżacy". Endless Forms Most Beautiful ponadto cechuję kompletnie inny klimat i warstwa liryczna niż poprzedników. Rozumiem ludzi, którym najnowszy krążek Nightwish się nie podoba. Z drugiej strony miażdżąca krytyka jest nie uzasadniona. Osobiście, bardzo lubię EFMB, choć widzę niedostatki.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja myślę, że następny album będzie lepszy, bo już wiedzą, co skopali w tym i nie powtórzą tych samych błędów. Poniekąd zgadzam się, że The Greatest Show On Earth jest za długi, bo sam przewijam praktycznie cały początek do 6:20.

 

Zgadzam się, że jest nagrana zbyt cicho.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja akurat utwory instrumentalne NW bardzo lubię. Wszystkie. I kompletnie mi one nie przeszkadzają. Może faktycznie trochę źle ustawili to na ostatniej płycie, że po instrumentalu wchodzi najdłuższy kawałek, który otwiera również część instrumentalna. Ja jej nie pomijam, bardzo mi się podoba. Z całego Greatest Show obcięłabym tylko końcówkę.

 

Zgadzam się, że ta płyta to nie do końca wykorzystany potencjał nowej wokalistki, ale mimo to podoba mi się. Przyczepić bym się mogła tylko do dwóch kawałków: Our Decades In the Sun oraz Edema Ruh - zawsze je omijam szerokim łukiem, ale nie ma chyba w dorobku zespołu albumu, na którym nie pomijałabym żadnej piosenki :P

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Minęło już kilka lat od premiery ostatniego albumu zespołu i zastanawia mnie, jak brzmi on teraz w waszych nieco starszych uszach? Co zmieniło się w waszym odbiorze albumu? Albo... co się nie zmieniło?

 

Po tych kilku latach EFMB wciąż jest dla mnie świetnym albumem, słońcem w pochmurny dzień i jesienią w środku każdego listopada. Jest jak eksplozja życia, jak kosmos w butelce, wylewający się przez głośniki i sączący prosto do mojego mózgu. To jakby mariaż wesołego, nieco power metalowego miejscami brzmienia z czasów Oceanborn z dojrzałością Imaginaerum. To forma odczarowania, w każdym razie dla mnie, rzeczywistości, a raczej próba jej ponownego zaczarowania. Muzyka NW zawsze kojarzyła mi się ze światem baśni, czegoś nierealnego, a tymczasem EFMB to jakby triumf rzeczywistości pod fasadą rzeczywistości (aż do jej najmniejszych atomów!), przekuwający to, co pod tą fasadą leży w czystą, radosną magię, równie bajkową, jak bajki z poprzednich albumów. To, co się zmieniło w moim postrzeganiu płyty, to... Teraz lubię ją nawet jeszcze bardziej! Wydaje się... większa w środku (jakby powiedział Doktor(a)... Who)! Poważnie! Jakby głębsza w samej warstwie bogactwa dźwięków, jakby ktoś zamknął w utworach, takich jak SBTB albo TGSOE całe galaktyki, jakieś bezdenne echo. Serdecznie polecam sumienny odsłuch w odosobnieniu. :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.