Będzie długo i nie ma TL;DR. Nie potrafię rysować. Koncepcja trochę uległa zmianie, wielu przeszłościowych koncepcji nie pamiętam.
The Escapist:
Noc, na pierwszym planie przenikają się logo NW i wyłaniające się litery do nazwy utworu,
w trakcie samej symfonii pojawiają się przebłyski skrzypków, którzy z zażartą pasją wydają kolejne nuty.
Wraz ze wzrostem napięcia pojawiają się kolejni muzycy, aż do momentu uderzenie, kiedy to wyłania się zespół z charakterystycznymi ruchami Anette z BBB(zginanie, lekki headbaging itd). Całość odbywa się w zimnym pomieszczeniu, a'la opuszczony szpital psychiatryczny z XIX wieku stylizowanego na gotyk.
W międzyczasie, przed "pierdolnięciem" gitar, widzimy zarysy domu jak w Imaginaerum (oczywiście w klimacie zimy) i sceny jak w "Matthew new it was hopless, nothing mathered anymore...."
Zaczyna się wokal, wchodzimy szybko do pokoju, gdzie bohater śpi, klimat bajkowego zimnego pokoju oświetlonego księżycem.
Lekkie przebudzenie, BH patrzy się w okno, a tam sowa śnieżna i żywy trup, niewyglądający charakterystycznie na zombiaka. Powiedzmy, że chłopiec- na oko 8 lat z zamkniętymi powiekami o sinej fizjonomii pukający w okno z sową na ramieniu. Na niebie pojawia się imię BH z całą armią martwych dzieci ruszającymi ustami do tego imienia z podniesionymi rękoma.
Ponownie rzut okna na zespół, przewijanie kadru przez kolejnych członków z naciskiem na Emppu odgrywającego kolejne akordy.
Wracamy do bohatera. Przebudzony, otwiera powieki i stoi na wejściu do lasu. Za chłopcem stoi Anette śpiewająca kolejne wersy. Chłopiec idzie, w mgnieniu oka śnieg pokrywa cały las, w tym ich stopy. Idą dalej, w kadrach bocznych widzimy odgrywające się scenki z popularnych bajek, np. Śnieżka z krasnoludkami, książę wspinający się po włosach Roszponki. Wten księga przelatuje przed BH, wciąga go i widzimy piekło- lawa, buchające ognie, w przodu biegnie potężna fala zalewająca wszystko do okoła. Zbliżenia na Anette "Come hell", w ich oczach widzimy przerażenie i konsternację. Biegną, szukają wyjścia, przebijają się przez falę. Kadr się ucina i widzimy statek, na nim Tuomasa ze scyzorykiem rzeźbiącego w glinie, nadaje kształt dzieciątka.
Następuje kompletna zmiana kadru.
Refren:
Przejście na zespół w szpitalu (nie bezpośrednio, po prostu taka sceneria mi do głowy wpadła). Pojawia się złota klatka, w niej błękitny słowik wykonujący szybkie ruchy, odrywa się i uderza w pręty chcąc się wydostać. BH podbiega i go uwalnia, SŁ podlatuje do Anette, która wyciąga do niego dłoń, śpiewa do niego. Po zbliżeniu się do oczu słowika widzimy mężczyznę z czarnymi oczami(czarne szkliwo, bez rogówki, źrenicy), biegnie przez labirynt, którego ściany to najmniej ludzkie cechy tego świata. Wojny, głód, cierpienie, śmierć itp. W trakcie biegu przenika się jego serce- fizyczne odwzorowanie serca, łapie się za nie(przez klatkę piersiową), na twarzy widać ból, stan przedzawałowy. Wyciąga rękę, tak jakby widział kogoś w białej poświacie (pomimo panujących ciemności). Wpada na tą postać. Jego oczy poprzez łzy stają się "normalne". Po czym w błysku zmienia się w słowika i odlatuje.
Widzimy zespół odgrywający ponowny refren, z tym że na jego końcu podczas odchylania kadru pojawia się kołyska z dzieciątkiem w środku i tą samą sową uczepioną nad nim.
Teraz zbliżenia na Emppu, Marco z riffami, aż do "Journey, homeward bound..."
W kadrze widzimy długą drogę po środku morza (niczym w historii o Mojżeszu). Biegną po niej kolejno odsłaniani: sowa, chłopiec, mężczyzna. Morze jest bardzo wzburzone, pada deszcz, chłopiec w łzach wyciąga rękę, widzi w tle ciepło rodzinne. Po bokach delfiny, wyciągają nosy i otwierają szczęki.
Chłopiec ociera oczy, łapie się za kości policzkowe. Następuje błysk, ściąga swoją twarz (jako normalna maskę np. karnawałową), zmienia się w słowika. Zatrzymują się ponieważ w mgle zaczęła wyłaniać się latarnia, wokół której krążą duchy członków zespołu.
Zbliżenie kadru na zatrzymanego mężczyznę. Poprzez wejście do jego serca widzimy jego, który będąc dzieckiem próbuje zasnąć na dłoniach matki czytającej mu bajkę. Rzut kadru na księgę (tą samą, która otworzyła wejście do piekła) i widzimy w niej scenę z lasu, z piekła, z falą. Wracamy do akcji na morzu: sztywny kadr na mężczyznę, pojawia się ściana ognia, biegnie do niej, żegnając się z ptakami i tuż przed nią chłopiec-słowik i sowa wchodzą (niczym dusza) w niego, on podskakuje, w zwolnionym tempie wyrastają mi potężne skrzydła i szybko leci w kierunku nieba wykonując ruch obrotowy, by następnie wywołać eksplozję światła przerywającego noc, wzburzone morze i gaszące ogień.
Zespół się się uspakaja. Jukka wraz z orkiestrą wygrywają spokojne nuty. Anette trzymając mikrofon delikatnie do niego podśpiewuje "A nightingale in a golden cage, That's me locked inside reality's maze", potem nawałka.
Powtarza się akcja w labiryntem i kołyską, jednak teraz kilka razy dłużej, kiedy to krzaki rozstępują się tworząc wyjście, mężczyzna mający tym razem normalne oczy przebija się przez to wyjście. Widzimy sielankowy obraz domu, wiosny, jego żeniącego się z ukochaną, oraz słowikami w kościele. Taka super sielanka. Na zespół w szpitalu pada ciepłe światło, otwierają się drzwi, Anette wyciąga swoje górne noty. widzimy kroczącą cień przez "kogoś" rzucającego, kiedy to ostatni rzut kadru na Emppu dla ostatnich kilku riffów i wszyscy się rozpływają, a z dawnego psychiatryka robi się normalny szpital, gdzie w miejscu podestu, gdzie stał zespół pojawia się łóżko, w którym leży inny chłopiec- syn znanego nam mężczyzny i po długiej resuscytacji odzyskuje puls. Przytulają się.
KONIEC
Gdybym umiał rysować, to podzieliłbym się szkicami. Nie jest to jakieś super, mogą być nieścisłości. Tak jak mówiłem, to wszystko jest oparte na tekście. Mało zespołu- to fakt, ale to jest klasyczny przykład opowieści. To tak, jakby w filmach Władcy Pierścieni byśmy widzieli Tolkiena w wannie.