Jump to content

Arabesque

Members
  • Content Count

    316
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    48

Posts posted by Arabesque


  1. Kocham moje niespodziewane ataki wyobraźni ♥

    Tuż przed lekcją polskiego:

    A: Przeczytałaś ten wiersz? Podobno będzie pytać.

    Ja: Cooo? Jaki wiersz? Było coś na dzisiaj?

    A: No ten *pokazuje podręcznik*

    Ja: Ożesz... Nie. Pokaż mi to. *czyta... i czyta... i się załamuje* Matko, co to jest? Nic z tego nie rozumiem...

    Na lekcji nagle mnie olśniło. Poleciałam w taką Wielką Improwizację, że sama byłam zdziwiona skąd nagle mam tyle pomysłów. Zgłaszałam jak najęta. Tak mnie poniosło, że dostałam 6 za aktywność ♥ :D

    • Like 3

  2. Miałam kiedyś łapacz snów. O dziwo, działał :D Pewnie dlatego, że bardzo chciałam żeby poskutkował ;)

     

     

    Ostatnio śniło mi się, że pociąg, którym jechałam na koncert NW zamiast na Czad festiwal zawiózł mnie... Do Hogwartu :D

    Byłam tam z Aresem, który oczywiście trafił do Slytherinu a ja, tak jak zawsze (zawsze wiedziałam, że tam pasuję, Pottermore potwierdziło xD) do Hufflepuffu. Razem zakradaliśmy się do kuchni i skrzaty uczyły nas gotować xD

    • Like 2

  3. Masz wielkie zdolności językowe, Arabesque, co zauważyłam nie tylko w tym tekście, a i w innych. Niektóre zdania komponujesz tak, że bezgłośnie biję brawo ;) Dobre opowiadanko, nastrojowe i ciekawe. Czekam na więcej ;)

    Co do piosenki - masz ładny głos i śpiewasz nie fałszując. Twój cover, choć inny od pierwotnej wersji Nightwish, jest bardzo podobny do niego. Floor ma swoją zastępczynię :)

     

    Chciałam napisać, że Twoje słowa mnie ucieszyły. Ale byłoby to ogromne niedopowiedzenie. Nie posiadam się z radości ♥ Za brawa pięknie dziękuję, a co do zastępczyni Floor... Nie przesadzaj xD Floor jest jedyna w swoim rodzaju, gdzie mi tam do niej ♥ Ale i tak wywołałaś banana na mej twarzy ♥

     

    Moja droga! Wybrałaś niełatwy utwór! Sama wiem' date=' że trudno to "wyciągnąć" i momentami jest bardzo wysoko. Moje doświadczenia wokalne to 6 lat w chórku kościelnym w podstawówce, więc żadne, ale odkąd pamiętam całe życie śpiewałam do lusterka, pod prysznicem, w samochodzie, na spacerze, podczas samotnych chwil w domu ( baaaaardzo głośno ;))..I myślę, że wcale nie potrzebujesz mikrofonu, bo w drugiej części utworu brzmisz całkiem głośno jak na takie amatorskie nagranie. Ćwicz, śpiewaj, baw się swoim głosem i wcale się nie wstydź! A opowiadanie jest świetne :)![/quote']

     

    Dziękuję ♥ Mikrofon przydałby się nie tyle dla głośności, co dla jakości nagrań. Telefon czasami dziwnie "spłaszcza" mój głos. Ale trudno, będziecie słuchać amatorskich nagrań. Za bidna jestem na sprzęt xD

     

    Nastąpi chwilowa przerwa w dodawaniu opowiadań. Muszę skupić się na napisaniu kilku nowych historii ;) Potem pewnie co rusz będę publikować coś nowego. Co do śpiewania... Mam już kilka nowych piosenek, może niebawem je tu wrzucę :D

    • Like 1

  4. Cukrzyca postanowiła się na mnie obrazić. Zgrywa zbuntowaną nastolatkę, nad którą nijak nie można zapanować. Raz nisko, raz wysoko, raz nisko, raz wysoko... :/

    Od kilku dni żyję na prawie samej wodzie z cytryną, bo jak coś zjem to później przez pół dnia walczę z cukrem -.-' I nawet pompa ma focha, ciągle mi się coś zatyka :dodgy:

    I jeszcze rozwaliłam telefon.

    Pośmieszkuję troszkę, mimo wszystko.

    Huehue.

     

     

    12074560_969354949790347_2764111508536889648_n.jpg.97f3848c407c0514f3269e40aa8b763f.jpg

    12366246_998165996909242_8323676482752688914_n.jpg.4a4af99b5458f61a9518975aa79eddb5.jpg


  5. Kochana Aniu! Wszystkiego najlepszego! Życzę Ci pełnienia marzeń, samej dobrej muzyki (chciałabym usłyszeć jak śpiewasz ^^) oraz szczęśliwych chwil spędzonych z rodziną i przyjaciółmi. I oczywiście momentów "tylko dla siebie" ;)

    Uśmiechnięta i pozytywna już jesteś... I zawsze taka bądź!

    • Like 1

  6. Wszystkiego najlepszego! Buon compleanno! С днем Рождения! Feliz cumpleaños! Happy Birthday!

    Życzę Ci spełnienia marzeń, jedzenia, długiego adminowania nam tuaj, jedzenia...

    Bądź zawsze szczęśliwy, niech Cię wena nigdy nie opuszcza!

    Sto lat i jeszcze raz zdrowia!

    I jedzenia xD :D ♥

    • Like 1

  7. Gratuluję wytrwałości i dziękuję! Zawsze miałam problem z pewnością siebie -.- Twoje słowa ciutkę mnie zmotywowały :D

    Po dwuletniej przerwie powoli wracam do śpiewania (wcześniej przez 8 lat tułałam się po szkolnych chórkach). I miło wiedzieć, że nie zapomniałam jak się to robi. I bardzo miło wiedzieć, że nie tylko ja tak myślę :D

    • Like 1

  8. Zanim zaczniecie tego czegoś słuchać, należy się kilka słów wyjaśnienia.

    Zmieniłam każde słowo "father" na "mother". Nagrywałam z myślą prezentu dla mamy. Pozwólcie, że pominę kwestię relacji z tatą. Po prostu nie mogłam się przemóc. Musiałam to słowo zamienić.

    Jest to pseudo cover. Dlaczego? Bo ni to a capella ni to z muzyką. Zasadniczo to ja się przymierzałam do czegoś lepszego, od czegoś muszę zacząć (przez ostatnie dwa lata nie otworzyłam mordki i nie wydałam z siebie żadnego śpiewnego dźwięku .-.). Hmm... Chyba nie jest tak źle. Albo nie. Jednak jest. Dobra rzecz jest taka, że wiem, w którym miejscu zawaliłam i wiem co muszę poprawić. Jak poprawię to wstawię xD

    Jakość Nokia Lumia. Czyli do bani. Ach, gdybym ci ja miała mikrofon...

    Koniec tego przynudzania (próbuję się właśnie wytłumaczyć z braku talentu x'D)

    Ale Adrian chciał usłyszeć.

    Jak chciałeś to masz ;_;

    Wiedz, że się wstydzę ;_;

     

    Gdyby kogoś za bardzo uraziło moje wycie, poniżej zamieszczam moje najnowsze opowiadanie.

     

    [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=0cbKWcxMllg

     

     

    O matko.

    Czas na coś, w czym jestem ciut lepsza.

     

    "Klej"

     

    25 grudnia 2015

     

    Wszystko w porządku?

    - Niezbyt. - To było z całą pewnością największe niedopowiedzenie w jej życiu, ale całej prawdy powiedzieć nie mogła. No bo jak by to brzmiało? „Świat mi się wali, po o ja w ogóle istnieję?”. Nie lubiła zachowywać się jak narzekający na wszystko pesymista. Przypominało jej to o brązowookim koszmarze z przeszłości. Poza tym, wszyscy uważali ją za pełną życia... Nie mogła zniszczyć tak dobrej reputacji. - Ale dam radę.

    Tak myślę.

    Dopisała to najszybciej jak tylko mogła. Niech druga strona myśli, że to tylko chwilowe przygnębienie. Ona sama czuła, że tuż za rogiem czai się coś okropnego. Potworna ciemność, której nadejścia nic nie może powstrzymać.

    „... bo twoja rodzina to... ty nigdy... dosyć...” - strzępy krzyków zdołały przebić się przez muzykę.

    Zwiększyła głośność. Nie lubiła tego zespołu, ale ku jej rozpaczy, to właśnie on najlepiej pasował do takich momentów. Lepsze było słuchanie smutno – wściekłego głosu wokalisty niż kłótni.

    Zabrzęczał telefon. Oczytała dość długą wiadomość. Wiedziała, że powinna odpowiedzieć mądrze, wyrazić swoją opinię... Zdobyła się tylko na krótkie „Ok”. Choćby nawet chciała napisać więcej, nie potrafiłaby znaleźć odpowiednich słów. Jej umysł schował się gdzieś i w głowie ziała pustka.

    Wygrzebała się spod sterty niedbale narzuconych na siebie koców, poduszek i pluszowych misiów. Uznała, że najwyższy czas zebrać się w sobie. Kolorowe światełka choinkowych lampek zatańczyły odbite w jej oczach. Wyglądały jak tysiące barwnych kamyków migoczących w morzu łez. Skierowała spojrzenie w kierunku czerwonej gwiazdy połyskującej na czubku drzewka.

    Gwiazdy wcale nie są takie przyjazne. To gazowe potwory, których nie można dotknąć. A już tym bardziej się nie uśmiechają.

    Zaraz jednak do głowy przyszła jej myśl, że wspaniale byłoby tak unieść się i lecieć ponad chmurami... Wyżej i wyżej... Minąć zorzę polarną, wybić się poza atmosferę i spłonąć w gwiezdnych obłokach, wśród wszechogarniającego blasku. Im uważniej wpatrywała się w choinkową ozdobę tym wyżej zdawała unosić się jej dusza. Rozum krzyczał, że ta podróż nie ma sensu.

    Po co udawać się w dal, skoro i tak prędzej czy później czeka na ciebie zimny pokój, krzyki i łzy? Czy te twoje beznadziejnie głupie sny mają jakiś sens? Kobieto, opamiętaj się. Nie masz dziesięciu lat, żeby wyobrażać sobie krainy pełne przygód, tuląc się do zużytego, różowego misia. Gdzie ty masz mózg? Sprzedałaś go do Nibylandii? Albo może nigdy go nie miałaś? To zresztą prawdopodobne. Gdybyś miała jakiekolwiek szare komórki, wolałabyś wyjść ze znajomymi na fajkę. A tak... Spędzisz każdy wieczór w samotności. A nie, sorry. Z książką. Co to za towarzysz? Czy kiedykolwiek zdołałaś porozmawiać z karkami? Przytuliły cię i powiedziały, że cię lubią? Nie? Cóż za zaskoczenie! Zapytam jeszcze raz. Na co ci te podróże do Śródziemia czy Bóg wie gdzie, skoro i tak tutaj wrócisz i wszystko znów będzie cię denerwować?

    - Och, zamknij się. - warknęło serce (czasami potrafiło być buntownicze).

    Na chwilę wróciła na ziemię, by pobiec do kuchni. Po drodze omal się nie przewróciła. Ciągle zapominała, że przy jej całkowitym braku koordynacji ruchowej (i wdzięku) niebezpiecznie jest biegać po domu w samych skarpetkach.

    Zabrała z miski kilka pierniczków, żeby – w razie gdyby podczas podróży opadła z sił – mieć coś do zjedzenia.

    - Sama je upiekłam to i sama je zjem – mruknęła – Jak tego nie zrobię, to i tak nikt ich nie ruszy i się zmarnują.

    Ach, Święta.

    Zamknęła drzwi do pokoju, usiadła na łóżku i zawinęła się w miękki pluszowy koc. Talerzyk pełen ciastek położyła sobie na kolanach. Zamknęła oczy i odpłynęła. Chciała znaleźć sposób na pozbycie się wielkiej czarnej dziury, która ziała w jej sercu. Wiedziała, że pogrążanie się w rozpaczy to tylko strata czasu, który mogłaby przeznaczyć na mnóstwo innych rzeczy. Zdawała sobie sprawę, że rozwiązania musi poszukać w sobie.

    Bezwiednie przygryzła wargę.

    Zmarszczyła brwi.

    Podróż nie miała należeć do łatwych. Okruchy szczęścia były maleńkie i ulotne. Gdzieś kiedyś czytała, że ludzki mózg jest w stanie pozbyć się złych wspomnień. W jej przypadku to nie działało. Z całego swojego życia pamiętała głównie złe chwile. Gdyby nie one, gdyby nigdy ich nie przeżyła... Ubyłoby jej może z 5 lat.

    Skupiła się.

    Poczuła niezwykle delikatny zapach. Słodki i wiosenny. Przypominał jej dzieciństwo. Od zawsze kojarzyła zapachy z kolorami. Ten był fioletowy. Podążyła za nim. Oczyma wyobraźni dostrzegła otwarte drzwi. Biło z nich oślepiające światło. Przeszła przez nie bez wahania. Czy miała inne wyjście?

    Po przekroczeniu progu, jej stopy dotknęły trawy. Rozejrzała się. Stała na łące, tuż pod krzewem bzu. Znała to miejsce bardzo dobrze. Wiele lat temu spędzała tam niemal każdą wolną chwilę. W środku krzewu, wydeptany był pokoik. Postanowiła tam wejść. Usiadła na swojej gałęzi (każdy dzieciak miał w środku „swoją” gałąź, która grała rolę oddzielnego pokoju podczas zabaw). Wdychała słodki zapach kwiatów bzu. We włosy zaplątał jej się samotny liść. Spojrzała na swoje nogi.

    - Ach! Idą wakacje! - roześmiała się.

    Zdarte i posiniaczone kolana zawsze były znakiem zbliżającego się lata. Spróbowała policzyć ranki, ale się poddała. Strup strupa strupem poganiał, co napawało ją jeszcze większą radością.

    Kątem oka dostrzegła leżącą nieopodal czerwoną torbę z wyszytą nazwą piwa. Ucieszyło ją, że wciąż tam była. Od zawsze znajdowała się w tej „tajnej bazie”, chociaż nikt nie pamiętał skąd się tam wzięła. Dziewczynka lubiła sobie wyobrażać, że piraci ukryli w niej mapę prowadzącą do skarbu. Tak naprawdę torba zawsze była pusta.

    Otworzyła ją z ciekawości. Ze środka wypadł tylko suchy liść. W chwili, której przyglądała się torebce, wszystko się rozmyło.

     

    ***

     

    Poczuła, że coś wbija jej się w plecy. Półleżała wsparta o drzewo. Obok siedziała jej koleżanka. Ich włosy powiewały na ciepłym wietrze. Słońce wczesnego popołudnia pierwszy raz w roku świeciło tak mocnym blaskiem. Obie przyjaciółki, na wpół żywe ze zmęczenia, starały się złapać oddech. Ich rowery leżały porzucone w przydrożnym rowie. Były z siebie dumne, że w końcu udało im się bez zatrzymywania wjechać na dość spory pagórek. Przejeżdżający obok ludzie obrzucali je dziwnymi spojrzeniami. Nic sobie z tego jednak nie robiły. Były wolne i radosne. Takie jakie powinny być w swoim wieku. Celem ich wycieczki był sklep w sąsiedniej wsi.

    Dziewczynka o ciemniejszych włosach wystawiła twarz ku słońcu. W ustach wciąż miała smak lodów.

    Przymknęła oczy, a kiedy je otworzyła, znajdowała się w niewielkiej salce lekcyjnej. Była też o kilka lat starsza niż wtedy, na łące czy pod drzewem. Na stoliku przed nią stała filiżanka mocnej, włoskiej kawy, a na tablicy wypisane były różne słowa wyłapane w czytance.

    ora=adesso reale il ducha

    padrino madrina chiedere qc a qu

    - I pamiętaj – powiedziała nauczycielka – Il ducha ma bliżej do króla niż principe, więc lepiej, żebyś powiedział komuś, że jest twoim ducha.

     

    Po skończonej lekcji sceneria znów się zmieniła. Rozbawienie stało się melancholią. Siedziała w swoim pokoju z najbliższą jej sercu osobą. Słuchały muzyki pijąc herbatę (w wyjątkowe okazje zdarzało się, że miały wino). Dyskutowały na temat wykonawcy, którego płyta akurat rozbrzmiewała z głośników. Jeśli coś im się wyjątkowo spodobało, słyszał to cały dom. Rzadko z ich ust padały słowa krytyki. Kupowały albumy takich artystów, którym nie miały nic do zarzucenia.

    Czasami słuchały rock n' rolla, czasami symfonii. Tamtego dnia zdecydowały się na coś zupełnie innego.

     

    My, my, my Delilah... Why, why why Delilah?

     

    Obudziła się.

     

    Jej towarzyszka muzycznych wieczorów i najlepsza przyjaciółka zarazem siedziała w kuchni, smutniejsza od bezpańskiego zwierzaka.

    A ona sama?

    Łzy na jej policzkach już dawno wyschły. Była zbyt zaabsorbowana zbieraniem okruchów siebie, by płakać. Jej jedynym problemem było znalezienie sposobu na sklejenie wspomnień w jedną, szczęśliwą całość. Co innego je pozbierać, a co innego połączyć je tak, by stanowiły źródło siły i natchnienia wystarczające aby przeżyć.

    Rozwiązanie przyszło samo.

    Z przyzwyczajenia zerknęła na telefon. Czekała na nią nieodczytana wiadomość.

    Mam coś dla ciebie.

    Co takiego?

    Daj mi minutkę.

    Przygryzła wargę, niepewna czego się spodziewać.

    - Ok.

    Minutka okazała się trwać pięć razy dłużej niż powinna, jednak było warto chwilę zaczekać. Odebrała wiadomość głosową. Wcisnęła play. Usłyszała cichy dźwięk gitary. Dobrze wiedziała, kto na niej grał.

    Close your eyes and I'll kiss you, tomorrow I'll miss you...

     

    Z jej oczy wypłynął strumień łez. Uderzyło ją tak wielkie szczęście, że nie umiała go zatrzymać.

    Już wiedziała co pomoże jej się pozbierać.

    • Like 5

  9. Nareszcie udało mi się nagrać pseudo - cover Our Decades in the Sun i nie brzmieć przy tym jak zdychająca krowa :') Well... Chyba xD

    Zawsze kiedy mam zaśpiewać coś, co w oryginale wykonuje Floor, mam wrażenie, że wyję jak psy moich sąsiadów.

    Ale chyba wreszcie jako tako mi się udało, i nikt nie umrze od słuchania xD


  10. Wstawiałam to już na grupę na FB, ale wrzucę to jeszcze tu (gdyby ktoś nie widział ;))

    Jedyny "przeciek" z Fellow Imagineers jaki mogę Wam podarować. Mamy swoją małą grupkę przyjaciół, połączyło nas FI :D Postanowiliśmy więc powiedzieć słówko o tym jak Nightwish potrafi łączyć ludzi z całego świata. Nagraliśmy ten filmik na własną rękę, nie było to zadanie odgórne, ale Kaisa i Harto podeszli do niego bardzo entuzjastycznie.

    Inglisze perfekcyjne nie są, ale liczy się przekaz, co nie? :D

    Enjoy!

    [video=youtube]

    • Like 3

  11. Odzywam się dopiero teraz, bo nadrabiałam Twoje wpisy. Uwielbiam Twój styl! ♥ Jest taki... Prosty a jednocześnie magiczny i ulotny i brak mi słów, żeby dobrze oddać to co myślę. Poprę więc to przykładem:

    "błoga puchatość chwil"

    A kilka linijek niżej...

    "żekurwaco"

    Kocham Cię, kobietko ♥

    A ostatni wpis daje do myślenia... I koniec końców, nie sposób się z Tobą nie zgodzić.

    • Like 1

  12. Ojej! Jakie cudeńko! A jak misternie zrobione! Ja się chyba zakochałam w tej pracy, uwielbiam takie wzory ♥ Gratuluję! I zazdroszczę cierpliwości, ja prędzej bym zwariowała niż dokończyła coś takiego xD


  13. Do Anette nigdy nic nie miałam. Lubiłam ją jako wokalistkę NW (pomimo wpadek na żywo). Jej dziecięco brzmiący głos pasował mi zwłaszcza do tematyki Imaginaerum.

    Ale...

    Co. To. Jest.

    Moja początkowa reakcja była podobna do reakcji Sami.

    "No spoko jest, czego się czepiacie?"

    Ale później...

    Pierwsza zwrotka jeszcze w miarę ok, ale im dalej w las tym gorzej. Zaczęłam się zastanawiać, czy ona naprawdę nie słyszy, że fałszuje czy może jednak słyszy, ale ma takie parcie na szkło, że udaje, że nic się nie stało. No bo... Ja po takim występie pewnie spaliłabym się ze wstydu .-. A już na pewno nie biegałabym roześmiana po scenie.

    Co do końcowych wrzasków - mnie się wydaje, czy brzmią jakby Anette była przeziębiona?

    Jeśli chodzi o szlifowanie zdolności przez Olzon... DPP było średnie, Imaginaerum to zupełnie inna bajka. Tam wyraźnie widać, że się podszkoliła. Mam wrażenie, że gdyby Nettie została w NW, to rozwijałaby się dalej. Ale po swoim odejściu najwyraźniej strzeliła focha i stwierdziła, że nie ma po co się dalej uczyć.

    • Like 3

  14. O matko. Koszula dupy nie dogania. Jestem straaaasznie do tyłu ze wszystkim. I w sumie nie wiem dlaczego. Pogrążyłam się w jakiejś dziwnej stagnacji. Mój vlog cierpi, forum cierpi, kolejka książek do przeczytania stale się powiększa. Mam 535 nieprzeczytanych postów i chwilę mi zajmie zanim je wszystkie ogarnę.

    Jedyna dobra rzecz jest taka, że udało mi się napisać nowe opowiadanie. Opublikuję je w swojej galeryjce, ale najpierw chcę przeczytać Wasze prace, które przegapiłam ;)


  15. Ujrzycie moje nowe dzieło szybciej niż się spodziewałam :D

    Dzisiaj podzielę się z Wami opowiadaniem, które napisałam na forumowy konkurs o Imaginaerum :)

     

    „Sen na jawie”

     

    Pamiętam ten wieczór bardzo dobrze, chociaż zdarzyło się to już ponad rok temu. Pierwszy raz włożyłam „Imaginaerum” do odtwarzacza. Wcisnęłam PLAY na pilocie, a potem... No właśnie, co dalej? Tego jednego momentu nie jestem pewna. Chyba zapadłam w sen. Piękny, głęboki i pełen marzeń. Pierwsze dźwięki utuliły mnie niczym kołysanka.

    A teraz wyobraźcie sobie, że wszystkie emocje i uczucia zamknięte są w płatkach śniegu. Już? Gotowi?

    Nadeszła prawdziwa zamieć.

    O czym to ja nie śniłam? Zdawało mi się, że Ziemia spadła między gwiazdy, słyszałam wyraźnie głosy wołające mnie z Nibylandi... Przygoda dopiero się rozpoczęła. Chciałam przeprawić się przez rzekę, ale wciągnął mnie nurt. Najpierw próbowałam z nim walczyć, ale później poddałam się i pozwoliłam, by poniósł mnie dalej. Nigdy nie spodziewałabym się, że na dnie rzeki ujrzę takie cuda! Malowane twarze to pojawiały się to znikały, rozmywane przez syrenie ogony. Nie zdążyłam się im dobrze przyjrzeć, kiedy zostałam wyrzucona na brzeg.

    Byłam już całkiem sucha. Ku mojemu zdziwieniu zmienił się także mój strój. Wcześniej miałam na sobie moją ulubioną piżamę, teraz zmieniła się ona w elegancką, czarną sukienkę w stylu lat 20. Poczułam, że we włosy mam wpiętą różę.

    Moim oczom ukazał się niewielki klub. Jakaś siła wciągnęła mnie do środka. Ktoś podał mi szklaneczkę whisky. Usiadłam przy jedynym wolnym stoliku i wsłuchałam się w koncert. Muzyka otaczała mnie ze wszystkich stron, tak jak i dym z cygar, ale nie mogłam dojrzeć zespołu.

    Mogłabym przysiąc, że za chwilę do klubu wejdzie Al Capone we własnej osobie.

    Nie zdążyłam jednak upewnić się czy tak rzeczywiście się stanie, bo nagle wszystko zniknęło. Znalazłam się na ogromnej łące, ubrana w zwiewną, białą sukienkę. Nieopodal w blasku księżyca migotało jezioro. Ktoś złapał mnie za rękę i porwał do tańca. Przyjrzałam się moim towarzyszom. Musiały to być elfy! Pomimo radosnej melodii, ze słów ich pieśni bił smutek. Śpiewały, aby przywołać utracone marzenia. Przymknęłam powieki i dałam się prowadzić w tańcu.

    Nagle zrobiło się przeraźliwie zimno. Zbita z tropu, otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Otoczenie znów się zmieniło. Wróciła moja piżama. W dłoni miałam watę cukrową. Czarną. Ja sama znajdowałam się w cyrku. Ale nie byle jakim cyrku! Ponurym i przerażającym do szpiku kości. Na arenie były zebrane wszystkie nocne koszmary. Pająki, węże, zombie... Ujrzałam nawet kilka duchów. Nie mogłam oderwać wzroku pomimo strachu jaki mnie ogarnął. Jeśli chodzi o muzykę, to kojarzyła mi się ona z Bożym Narodzeniem (dość makabrycznym, co prawda). Dlaczego? Do dzisiaj nie znalazłam odpowiedzi.

    Po skończonym przedstawieniu, nogi poniosły mnie do namiotu dla aktorów. Ale zamiast spotkać tam zmęczonych występem ludzi zmywających makijaż, zastałam...

    Pałac. Najprawdziwsze wnętrze arabskiego pałacu. Nie była to jednak sceneria przygotowana dla księżniczki. Czułam, że coś mnie goni. Biegłam przed siebie, a nogi plątały mi się w długą chustę. Zaraz! Czyżbym miała na sobie strój do tańca brzucha?! W momencie, w którym to zauważyłam, spódnica zniknęła, a ja wypadłam przez pałacowe drzwi na... plażę.

    Przy brzegu zacumowana była niewielka łódka. Ktoś siedział w środku. Podeszłam bliżej. Czułam rosnące uczucie do tego człowieka. Wiedziałam, że ta osoba jest dla mnie niezwykle ważna, choć nie mogłam dostrzec jej twarzy. Widziałam, że ma zamiar odpłynąć. Ucałowałam go (wiem, że był to mężczyzna) i uniosłam dłoń w geście pożegnania.

    Kiedy łódź zniknęła za horyzontem, ja udałam się do pobliskiego hotelu. Nagle poczułam się bardzo zmęczona. Zamknęłam drzwi i rozejrzałam się po pokoju. Na każdej ścianie wisiały ramki ze zdjęciami. Podeszłam bliżej. Jakież było moje zdziwienie, kiedy rozpoznałam fotografie z mojego albumu! Usiadłam w fotelu i przyglądałam się im z rozrzewnieniem. Po kilku chwilach mój wzrok zaczął się rozmywać. Ostatnie co zobaczyłam to odbicie siwych włosów w lustrze.

    Kiedy mgła opadła, siedziałam na ławeczce w ogrodzie przed małym, drewnianym domkiem. Obserwowałam ptaki nad moją głową. Zbudziło się we mnie pragnienie życia w prostocie i spokoju. Postanowiłam wybrać się na spacer. Wystawiłam twarz ku słońcu.

    Cały dzień spędziłam na podziwianiu okolicy. Przez chwilę myślałam, że się zgubiłam, ale o zachodzie słońca szczęśliwie znalazłam drogę powrotną. Wróciłam do domu i zapaliłam kilka świec, by odgonić mrok.

    Podeszłam do nieco już zakurzonej półki na książki, by poszukać jakiejś lektury na wieczór. Wybrałam tomik poezji. Niestety, zasnęłam zanim zdążyłam przeczytać „Pieśń o Samym Sobie” do końca. Śniłam we śnie. Przeżywałam raz jeszcze wszystkie przygody, które spotkały mnie w ciągu tego szalonego dnia. Po raz kolejny widziałam syreny, lasy i łąki.

    Zbudziła mnie cisza. Znów byłam w swoim pokoju. W mojej dłoni spoczywał pilot do wieży.

    • Like 6

  16. Przecież ja to opowiadanie już dawno miałam skończone! Nie potrafię ogarnąć jakim cudem go tutaj nie dodałam.

    Wybaczcie mi to opóźnienie! :D

    Miłej lektury :)

     

     

     

     

    Zajrzałam niepewnie do środka. Moim oczom ukazał się długi, ciemny korytarz. Jedyne światło dawały w nim porozwieszane gdzieniegdzie lampki oliwne. Nie było to dużo dla oczu, które przywykły do blasku słońca. Echo naszych kroków odbijało się od gładkich ścian. W oddali słychać było kapanie. Poczułam wszechogarniający chłód. Chciałam zawrócić, ale nie dałam tego po sobie poznać.

    ''Strach istnieje tylko w myślach'' pomyślałam.

    Na końcu korytarza znajdowała się sala tak wielka, że nie mogłam dojrzeć przeciwległej ściany ani sufitu. Natomiast aż nazbyt dobrze widziałam co się w niej działo. Spociły mi się dłonie.

    - Ja chyba znam to miejsce. - usłyszałam swój głos.

    - Każdy z nas tu kiedyś był. Teraz przyszła pora, abyś dowiedziała się co robią ci wszyscy ludzie. - wyjaśniła Wszemiła.

    - Mów. - przyzwoliłam – Chcę jak najszybciej opuścić to miejsce.

    Nie potrzebowała dalszej zachęty.

    - Jak dobrze widzisz, zgromadzone tu osoby są zamknięte w kulach. Zupełnie jak te kulki z bałwankiem w środku, którymi trzeba potrząsnąć żeby padał śnieg. Tutaj sprawa jest o wiele poważniejsza. Ściany ich więzień zostały zrobione ze strachu, ograniczeń, zaślepienia pieniędzmi, a niekiedy także ze złych myśli i życzeń wobec innych. Co gorsza, uwięziony człowiek widzi tylko siebie. Stawia własną osobę w centrum uwagi. Myśli, że jest najważniejszy na świecie, lub wręcz przeciwnie – że jest najgorszy, nic mu się nie udaje i nigdy nie zostanie kimś wielkim. Do środka nie docierają promienie słońca, nie ma tam też dostępu szczęście ani prawdziwa, niezniszczalna i wieczna miłość. Uczucia we wnętrzu tych kul są niestałe. W pewnym momencie życia więźnia w środku rozpoczyna się szalona gonitwa, przyspieszająca z każdą sekundą. Kule toczą się jak lawina, tylko po to, by na końcu się rozbić.

    - To jak to się stało, że jestem wolna? Podobno też byłam zamknięta... - zmarszczyłam brwi.

    - Och, wbrew pozorom te kule nie są niezniszczalne. To po prostu bańki mydlane. Aby się uwolnić, wystarczy tylko wyciągnąć rękę i dotykiem sprawić, że bariera pęknie. Musisz jednak wiedzieć, że kiedy jest się w środku, wydaję się to być niewykonalne. Jeśli jednak ma się mężne serce i prawdziwą chęć życia... Dla chcącego nie ma nic trudnego.

    Widok tylu znajomych twarzy, pozbawionych jakiegokolwiek wyrazu wzbudził we mnie głęboki smutek. Otarłam łzę spływająca mi po policzku. Przewodniczka wyprowadziła mnie z zamku. Wróciłyśmy do jej chatki. Zaparzyła mi ziołowej herbaty, posłodziła ją miodem.

    - Ukoi nerwy i przywróci sercu spokój. - oznajmiła, podając mi kubek.

    Siedziałyśmy w milczeniu. Moja towarzyszka zrozumiała, że muszę w spokoju przemyśleć wszystko, czego się dziś dowiedziałam. Minuty mijały, zegar tykał cicho. Po około godzinie, Wszemiła odezwała się cichym głosem:

    - Pora już się rozstać.

    - Zaczekaj! - zaprotestowałam – Nadal nie wiem jak mam żyć!

    - Szukaj własnej drogi, nie daj się przytłoczyć tym, którzy ci złorzeczą. Nigdy się nie poddawaj, odnajdź piękno i staraj się nie szkodzić nikomu. Kochaj, odrzuć strach przed cierpieniem. Niech twoją biblią nie staną się czarne myśli. Żyj w zgodzie z naturą, pamiętaj kim jesteś i skąd pochodzisz. Siła, która rządzi tym światem oraz wszyscy bogowie będą mieć cię w swojej opiece, a ja sama poświęcę ci modlitwę. Poproszę Swaroga, aby już zawsze dla ciebie jaśniał.

    Uśmiechnęłam się, słysząc imię znanego Boga Słońca. Postanowiłam, że po powrocie do domu zgłębię dokładniej wierzenia słowiańskie...

    - Do zobaczenia. - Wszemiła ucałowała mnie w czoło.

    - Kim jesteś? - na usta cisnęło mi się ostatnie pytanie.

    - Częścią twojej duszy... - zdążyłam usłyszeć odpowiedź, zanim wszystko zbladło.

    Otworzyłam oczy. Znów byłam w swoim łóżku.

    • Like 5
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.