No więc, oto relacja z wycieczki do Finlandii w dniach 22-25 maja 2013 :)
Na początek parę zdjęć (mój aparat jest kiepski, ale chyba przebolejecie tą jakość..):
Środa 22 maja, dzień przyjazdu. Fotki z wyspy Suomenlinna (z j. fińskiego fiński zamek), kiedyś obiektu wojskowego, dziś zabytku. O więcej informacji pytajcie ciocię Wiki :) Zdjęcia takie sobie, bo robione z marszu.
http://img802.imageshack.us/img802/4753/1000772u.jpg
http://img842.imageshack.us/img842/2818/1000784b.jpg
To zdjęcie z czwartku, robione przez okno autobusu. Takie ściany skalne widywałam bardzo często, nawet w mieście czasem się pojawiały. A u nas takich nie ma... :-D
http://img40.imageshack.us/img40/3354/1000790b.jpg
Wciąż czwartek, fotki z parku rozrywki (ludzie na pierwszym zdjęciu są uanonimowieni, bo na tym zdjęciu dobrze ich widać a przecież publikowanie czyichś zdjęć w sieci bez zgody tej osoby jest nielegalne):
http://img163.imageshack.us/img163/5111/1000796sfgsfdgsfgfs.jpg
http://img546.imageshack.us/img546/4927/1000827a.jpg
http://img94.imageshack.us/img94/7549/1000805d.jpg
http://img402.imageshack.us/img402/4995/1000833r.jpg
http://img35.imageshack.us/img35/2922/1000835p.jpg
http://img442.imageshack.us/img442/9531/1000799v.jpg
Kolejka w kształcie "U", masakra :happy::
http://img7.imageshack.us/img7/5232/1000822pj.jpg
Tych zdjęć jest dużo więcej, ale, believe me, są jeszcze gorsze od tych, które tu zamieściłam. Mam też film z delfinarium, ale w pewnym momencie coś się zaczyna chrzanić z dźwiękiem a potem Media Player mi się zawiesza, także go nie wstawiam.
Oprócz zdjęć mam dla was jeszcze "dziennik wyprawy" - krótkie notatki pisane na mojej wodoodpornej Nokii ("My Nokia can swim", jak to powiedziałam fińskiej nauczycielkę która zauważyła że mam tejże marki telefon. Odkryłam, że my Nokia can swim jak mi wpadła do kałuży w Helsinkach.) w wolnych chwilach, specjalnie z myślą o późniejszej "relacji" na forum :)
Środa, 22 maja
Helsinki toną w deszczu. Siedzimy w hotelowej recepcji i czekamy na drugą. Spać.. Recepcjonistka kaleczy anglijski akcent. Spaać...!
***
Nareszcie. Pokój hotelowy. Po 40 minutach czekania ^^ Zaraz wyruszamy do twierdzy na wyspie Suomenlinna :)
***
Wróciłyśmy z wyspy. Deszcz, zimno, deszcz, więcej deszczu.. Brr. Ale za to ludzie, głównie fińscy nauczyciele, ale była też Estonka i czarny facet z Somalii, wydawali się sympatyczni. Jeden koleś, zwał się bodajże Mikko, grał na gitarze i śpiewał (podobno ma zespół), śpiewała i reszta Finów. Brzmiało to, i wyglądało, optymistycznie. Takie wycie razem... Peace, love, unity :D Potem, w supermarkecie, dostałyśmy z Izką dzikiej głupawki od czytania fińskich nazw produktów (salamiaki!! \m/). Wicedyrektorka rzecze, że śmiejąc się (dodam, że jak wariatki, w sumie to określenie i tak do mnie pasuje), przepłoszyłyśmy jakiegoś czarnego pana stojącego za nami w kolejce. Ale ten facet też się śmiał.. :D Reasumując, fajnie było. A jutro jedziemy z fińskimi 6klasistami do parku rozrywki. Będę nucić Last Ride of the Day na rollercoasterze... O ile odważę się wsiąść :D
Czwartek, 23 maja
Szybki raport z deszczowej Suomi: jedziemy autobusem do parku rozrywki. Fińska młodzież jest cichsza, grzeczniejsza niż nasi :D Mam wrażenie, ze wszyscy tu mają IPhone'y o.O Krajobrazy są fajne, aczkolwiek dość monotonne. Trawa, drzewa, drzewa, jeszcze więcej drzew... I szosa. Brakuje mi jakiegoś zadupia z polną drogą i ładnymi widoczkami.
***
Leżę w łóżeczku, podglądaczy brak, także pozwolę sobie coś skrobnąć. No więc: nie śpiewałam LRotDay bo byłam zbyt zajęta dzikim piskiem. Podobno krzyk daje ujście emocjom... W tym wypadku był to strach :D Te pętle... Cały czas miałam wrażenie, że zaraz spadnę. Było super. Poza kolejkami, wielkimi huśtawkami i innymi urządzeniami dla masochistów psychicznych i wariatów było też m.in. delfinarium, przy pokazie z delfinami leciała instrumentalka BBB, a potem jeszcze Planet Hell.. Jakiego ja zacieszu dostałam jak usłyszałam pierwsze najtłiszowe nuty :D Marco, Tarja i delfiny ♥3 Raj *.*
Piątek, 24 maja
Cały dzień łaziłyśmy po mieście. Były sklepy z pamiątkami, muzea, supermarket.. Wydałam prawie wszystko :D A teraz idziemy do wesołego miasteczka.
***
Nogi mi odpadają. Cały dzień łażenia, a nauczycielki jeszcze szlajają się po sklepach ubraniowych. My, oczywiście, z nimi. Niech mnie ktoś zastrzeli.
***
Okej, mam więcej czasu na pisanie. Więc: trochę zaszalałam z kupowaniem. 6 pocztówek, breloczek pluszowy renifer, drewniany breloczek Mała Mi, mięciusi piórnik w kształcie renifera, zeszyt z muminków, torba z muminków, pocztówka z muminków, kubek z tatusiem muminka dla taty... A ze spożywczych: 2 paczki tró marshmallowsów na ognisko, salamiaki (czytaj: żelki) dla klasy (w tym jedna paczka salamiaków marki Angry Birds), ser pleśniowy dla mamy, muminkowa herbata, hm, to chyba tyle. Koszmarnie tu drogo. Ale zostało mi jeszcze z 7 euro na jakieś lody. A teraz część właściwa relacji z dnia 24 maja. Jedyne, co robiłyśmy w wesołym iasteczku, to darmowy wjazd na wieżę "widokową", że tak powiem, darmowa gra na kinekcie i jedzenie fast foodów oraz waty cukrowej. Rollercoastery, diabelskie młyny itp. były za drogie. Ale i tak było fajnie :D
Sobota, 25 maja
Dziś wyjeżdżamy. Pewnego dnia przyjadę tu jeszcze raz, i to ja będę układać plan wycieczki... ^^
I to by było na tyle. Cóż mogę jeszcze rzec? Helsinki to fajne miasto, tu wyprzedaż garażowa, tam jakiś przebieraniec z mieczem świetlnym albo koncert uliczny, wesoło. Finowie są, przynajmniej tak mi się wydaje, mili, widywałam sporo obcokrajowców na ulicach... A co ja wam tu będę przynudzać. Przyjedźcie sami, to zobaczycie :-D
Więcej zdjęć będzie w następnym poście. Limit... -,-