Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 09/30/17 in all areas
-
3 pointsSądzę, że nowy album nie będzie powtórką debiutanckiego “Henkäys Ikuisuudesta” i wyróżni się czymś więcej niż tylko ciemną chmurą na bożonarodzeniowym niebie. Na oficjalnej stronie Tarji pojawiło się kilka zdjęć promujących nadchodzące wydawnictwo. Artystka ponownie postawiła na kontrast czerni i bieli, czyli pierwiastek dominujący ostatnimi czasy w jej twórczości, podkreślany oryginalnymi kreacjami scenicznymi i odpowiednią kolorystyką mikrofonu. Okładka nasuwa skojarzenia z motywem przewodnim „The Shadow Self”, o którym Tarja powiedziała: „The shadow self is a creative force in all of us. I have started to realize that there is this dark side of me.” Wygląda więc na to, że demon, który na TSS wypełzł z cienia, teraz objawił się w pełnej krasie i zamierza w tym roku zmącić nam nieco świąteczny nastrój, zostawiając swoje brudne ślady w połyskującym śniegu ;) Taka koncepcja jak najbardziej pasuje do Tarji, gdyż w jej twórczości przewijają się zarówno ciężkie, rockowe brzmienia, jak i łagodna, ponadczasowa klasyka. Jak mówi sama artystka, bez żadnego z tych muzycznych światów nie potrafi żyć i z żadnego nie umiałaby zrezygnować na rzecz tego drugiego. Biorąc pod uwagę powyższe, moim zdaniem album „From Spirits and Ghosts. Score for a Dark Christmas”z jednej strony odkryje kolejne ciemne zakamarki Tarjowej duszy („The darkness comes from deep within” – TT), a z drugiej pokaże nam Święta z nieco innej perspektywy: „On this album, I explored the other side of Christmas. The Christmas of the lonely people and the missing ones. The Christmas for those that do not find joy in the blinking lights and the jingle bells.” Przy tych słowach od razu przypomina mi się utwór “Boy and the Ghost” z krążka “My Winter Storm” (2007). “…Big family dinner The untold pain Their eyes are sparkling On his frozen face…” Już w grudniu Tarja zawita ze swoim nowym, świątecznym projektem do Ołomuńca, Pragi i Kijowa. Pojawi się również na czterech koncertach w Finlandii, dołączając na scenie do muzyków zrzeszonych w formacji Raskasta Joulua, w której pierwsze skrzypce gra Marco Hietala. Nie wiem, czy nie oczekuję zbyt wiele, ale po cichu liczę na jakiś czadowy duet tych dwojga :) Tymczasem właśnie poznaliśmy okładkę singla promującego wydawnictwo „from Spirits and Ghosts (score for a dark Christmas)”. Będzie to utwór „O Come, O Come Emmanuel”. Premiera 6 października. Cała tracklista prezentuje się tak: 01. “O Come, O Come, Emmanuel” 02. “Together” 03. “We Three Kings” 04. “Deck The Halls” 05. “Pie Jesu” 06. “Amazing Grace” 07. “O Tannenbaum” 08. “Have Yourself a Merry Little Christmas” 09. “God Rest Ye” 10. “Feliz Navidad” 11. “What Child Is This” 12. “We Wish You a Merry Christmas”
-
1 pointPo pierwszym odsłuchaniu płyty pomyślałam: not my cup of tea. Synthpop do mnie nie przemawia, a chaotyczny, chwilami poszarpany wokal na „Enchant” po prostu drażni. Żaden numer nie zwrócił mojej uwagi, wszystkie tylko „przeleciały” w słuchawkach, zlewając się w jedną męczącą całość. Postanowiłam jednak „pomęczyć się” dalej. Za drugim (i kolejnym) razem wpadł mi w ucho melodyjny prolog „Across The Sky” z delikatnym wokalem Emilie, subtelnie zaśpiewana baśń o Roszpunce („Rapunzel”), nastrojowe „Remember”, skoczny klimat „Juliet” z ładnie wkomponowanymi partiami skrzypiec, a także charakterystyczna linia wokalna w epilogu „What If”. Emilie ma ciekawą barwę - to na plus. Wyczuwam potencjał wokalny, ale nie do końca odpowiada mi specyficzna modulacja i intonacja głosu w niektórych utworach, przez którą niekiedy trudno nadążyć za tekstem. To rozprasza moją uwagę. Podsumowując: Dla mnie muzyczna ciekawostka. Interesujące połączenie stylów, uderzająca różnorodność aranżacji wokalnych. Choć płyta w całości mnie nie przekonała, to kilka wybranych piosenek z pewnością zapamiętam na dłużej.
-
1 pointPrzed odsłuchaniem tej płyty z repertuaru Emilie znałem tylko kilka piosenek i choć mnie od nich nie odrzuciło, to jakoś do nich dotychczas nie wróciłem. Do tej płyty na pewno będę wracał, bo choć dopiero dzisiaj usłyszałem ją po raz pierwszy, od razu mi się spodobała. Wybieranie faworytów i szeregowanie ich nie jest moją mocną stroną, więc powiem tylko, że jak na razie podobają mi się m.in Prologue: Across the Sky, Epilogue: What If, a krótko po nich Rose Red, Save You.... właściwie większość płyty mógłbym wymienić :) Połączenie elektroniki i żywych instrumentów podoba mi się, tak samo jak różnorodność stylów- nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Jak zwróciła uwagę HietAla słychać czasami podobieństwa wokalne do Candice co w połączeniu z dźwiękami brzmiącym momentami jak tamburyn, a także momentami archaizującym tekstem (na Rose Red), nasunęło mi skojarzenia z BN. Dzięki za zwrócenie mojej uwagi na tę płytę, Satu :)
-
1 pointMoja "święta trójca" : 1. Floor Jansen - za wszechstronność, mega uniwersalny głos i za super wykonanie "The Evil That Men Do" Iron Maiden 2. Simone Simons - za śliczny sopran, którego mogłaby jej pozazdrościć niejedna piosenkarka pop, nawet Mariah Carey i Beyonce 3. Tarja - no dobra, wiadomo - za skalę, możliwości wokalne i barwę głosu. Jedyna wada to jej angielski akcent, choć tak nie kłuje w uszy bardzo Spoza metalu: 1. Lana Del Rey - za lekko psychodeliczny, rozmarzony głos, za piosenki nawiązujące do kultury lat 50., 60. i 70. 2. Lady Gaga (sic!) - ostatnimi czasy bardzo się rozwinęła artystycznie - już nie śpiewa tylko takiego mainstreamowego popu, ale pokazuje że ma świetny głos do rocka czy do jazzu (czego dowodzi znakomity album "Cheek to Cheek" z Tonym Bennettem) 3. Candice Night - za słodki, przyjemny dla ucha wokal i grę na flecie
-
1 pointRany glany! Przez ten wyjazd na Copernicon zupełnie wypadło mi z głowy, że miałam brać w tym wesołym cyrku udział! Wybaczcie za spóźnienie. Nadrabiam, już nadrabiam! :D Zatem... najpierw odrobię zaległość... Todesbonden – Sleep Now, Quiet Forest Głos wokalistki bardzo przyjemny. Wysoki, jedwabisty, ale nie zbyt ostry i sympatycznie eteryczny. Byłaby doskonałą wokalistą dla Nightwisha, ale to stanowisko jest już obsadzone przez wystarczająco, wedle mego uznania, kompetentną panią. ;) Jeżeli o muzykę chodzi, to choć definitywnie jest to mój klimat, to nie jest to coś oryginalnego czy też nowatorskiego. Jednak to może być kwestia tylko i wyłącznie moich uszu, które mają tendencję do powolnej akceptacji materiału dźwiękowego i zwykle muszę przesłuchać coś wielokrotnie, by się rozsmakować. Tymczasem na bieżąco komentuję, to, co moje uszy rozumieją, słyszą i interpretują. Bardzo podoba mi się ta folklorystyczna otoczka utworów, ale z kolei ciężka gitara, nieco monotonna i perkusja w typowym dla wielu metalowych lub okołometalowych zespołów stylu jest chyba tym, co czyni ten album pospolitym, a, gdyby ograniczyć ich wpływ lub chociaż go urozmaicić, to mógłby być o wiele lepszy. Wyraźne skrzypce, świetny wokal, pianino... te elementy to niewątpliwy plus. Instrumentalny (nie licząc klimatycznego jęku) kawałek Surya Namaskara mnie ujął. Na utworze Trianon ciąży klątwa metalowej gitary i perkusji, co mnie smuci, bo te momenty wytchnienia: skrzypce i delikatna gitara bardzo mi odpowiadają. Po dzisiejszym dziesieciogodzinnym dniu pracy bardzo uspokoił mnie kawałek Aengus Óg Fiddle i Flow My Tears. Chwytliwe klawisze i skrzypce uczyniły zaś z piosenki Fading Empire mojego faworyta z tejże płyty. Odnoszę wrażenie, że wrócę jeszcze do tego krążka. Być może nie odkryłam go jeszcze naprawdę i muszę go ponownie posmakować. Ogólnie ocena 7.0 byłaby sprawiedliwa. Dobry album. Co zaś się tyczy pozycji Satu, to przesłucham jej jutro, najdalej pojutrze i wtedy zedytuję ten post, żeby nie mnożyć bytów i w nim także zamieszczę recenzję jej pozycji. :) EDYCJA: Czas na recenzję płytki Satu! :D Emilie Autumn - Enchant Klimat eterycznej wróżki nie jest za bardzo w moim guście. Manipulacje wokalem są interesujące, nawet jeżeli sam wokal jest dość mało wyróżniający się, ale muzyka nie zapada w pamięci. Album nie sprawił bólu moim uszom, ale także nie pozostawił po sobie wiele, bym mogła jakkolwiek rozszerzyć recenzje. Może lecieć w tle, gdy sprzątam w biurku. Na plus: posprzątałam w szufladzie. :D
-
1 pointCzy macie kwiaty na swoim parapecie a może hodujecie na balkonie? Pochwalcie się swoim :ogrodem"? Moje ukochane bratki:
-
Member Statistics