Jump to content

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 01/20/17 in all areas

  1. 2 points
    W 2017 roku Tarja wyda nowy album! Plus DVD "Act II" :> http://www.tarja-newalbum.com/?utm_source=WinterStorm&utm_campaign=832f9f0dce-EMAIL_CAMPAIGN_2017_01_20&utm_medium=email&utm_term=0_e554d14ffd-832f9f0dce-40375693&mc_cid=832f9f0dce&mc_eid=357ebd1f31
  2. 2 points
    Mam za sobą nareszcie pierwsze wrażenia z pięknie opakowanym i bogatym zestawem "Vehicle of Spirit". Po całym dniu nauki potrzebowałam przerwy, a pudełko, które dostałam na urodziny złowrogo już na mnie łypało. Wczoraj obejrzałam nagranie koncertu z Wembley i jestem mile zaskoczona. To na pewno lepszy kawałek nagrania niż SS. Doskonale poprawili dźwięk. Nawet oglądając (shame, shame, shame!) na laptopie (ale z niezłymi głośnikami), słyszałam bas! Cudowne! Trochę lepiej mogli, moim zdaniem, wyostrzyć wokal, bo czasami Floor lekko "tonęła" w instrumentach. No i mogę się jeszcze przyczepić do pracy kamery - EOAE była pod tym względem prawdziwym majstersztykiem, a tu trochę kamera drżała i jej praca była mało dynamiczna, ale... ja się chyba lubię czepiać. ;) Poza tymi dwoma mikro wadami koncert wciągnął! :D WYLASR brzmiało świetnie z gitarą Troya, TPATP z wokalem Floor zyskało nową jakość (te partie dziecięcego chóru w części z "turquoise waterfall", które śpiewała były... przejmujące), a 7DTTW, którego nigdy nie lubiłam właśnie zaczęłam lubić! No, ale usłyszeć w całości TGSOE, z tą gitarą Troya zamiast instrumentu smyczkowego (wiolonczela?), subtelnie operową częścią na początku utworu, Dawkinsem na końcu... Słowem... TAKE ME TO FINLAND I HAVE TO HUG ALL OF THEM! Nic jednak nie cieszy mnie tak, jak to, że mam jeszcze cały koncert w Tempere i wielką paczkę dodatków z akustyczną wersją ER jako wisienką na torcie (bardzo chciałam to usłyszeć!). :) Tai jest na tak! P.S. Dodam jeszcze, że Floor roztacza wokół siebie tak szczerze sympatyczną aurę, że nie potrafię jej nie lubić; naprawdę sprawia wrażenie osoby ciepłej i tak normalnej... To miło ociepla serducho. :)
  3. 1 point
    Dziękuję za miłe słowa PaulaEija! Faktycznie, wpis przyziemny. Zauważyłam, że pisanie takich to nieskomplikowanych rzeczy bardzo pomaga na art block'a. Jak nie możesz pisać, to napisz byle co. Dalej samo poleci. :D Ojej, Luciferze! Kompletnie nie spodziewałam się Twojego komentarza. Dziękuję, bardzo mi miło ♥ Wiem dobrze, że linki do piosenek wygasły, sama pousuwałam te filmiki. Nie ma czego żałować. Ostatnio jedyne miejsce gdzie udzielam się wokalnie i można mnie zobaczyć jest tu: http://yle.fi/aihe/artikkeli/2016/09/23/nightwish-music-video NW jest u mnie dużo, bo piszę słuchając Tuomasowych kompozycji. Powoli od tego odchodzę, ale cieszę się, że Ci się spodobało. Wielkie umiejętności pisarskie... No masz. Nie pamiętam kiedy ostatnio spiekłam takiego raka! Nie przesadzajmy, po prostu lubię pisać. Dziękuję raz jeszcze za szczere komentarze. ♥ Dzisiaj wreszcie mam coś nowego. Jeszcze nie opowiadanie, bo nie mogę go dociągnąć do końca. Nachodzą mnie nowe pomysły niemal za każdym razem, gdy siadam do pisania. Jak tak dalej pójdzie, to wyjdzie mi z tego wielotomowa powieść xD Nie no, żartuję. Aż tyle tego nie ma. Jednakowoż miałam go ostatnio trochę dość, więc przeniosłam się na bloga. Prosz.
  4. 1 point
    Twoja twórczość ma charakter mocno baśniowy i emocjonalny. Potrafisz przekazać ogrom uczuć kłębiących się w jednostce. Mógłbym się uczuć od Ciebie konstrukcji zdań i interpunkcji. "Sen na jawie" sprawił, że przeniosłem się do filmu "Imaginaerum" ;) I jest to najbardziej pomysłowa recenzja jaką w życiu widziałem, drugiej takiej chyba nie odnajdę. Dużo tu też refleksji, mott i Nightwisha. Czasami w opowiadaniach, wyczuwałem klimat "Łazikanty" Tolkiena, co jak najbardziej jest zaletą. Zostało mi jeszcze "Przebudzenie" do przeczytania, spodziewaj się następnego komentarza. Nie jest to typ twórczości który trafia w moje gusta i pochłania, mimo to, dzięki wielkim umiejętnościom pisarskim Arabesque, czyta się bardzo miło i z uwagą ;) A ścieżka wiodąca do Nibylandii w głowie zostaje ;) Ogólnie tyle osób zajmuję się pisaniem na Dream Emporium, że powstała by z tego fanfikowa antologia ;)
  5. 1 point
    Czas się wziąć za Twoją twórczość. Przeczytałem owe pierwsze opowiadanie, szkoda, że nie mogę, obejrzeć filmików umiejętności wokalnych, linki wygasły. W tak w sumie krótkim fragmencie, mogę stwierdzić, że bardzo mi się podoba koincydencją między Nightwish a Twoją osobą. "Mówiła o tym, że świat jest niezmierzony i nieogarnięty umysłem. Ludzie dążą do jego poznania, lecz ciągle mylą drogę" - bardzo głębokie. Na razie tyle, ciąg dalszy nastąpi.
  6. 1 point
    Szalałam kiedyś za tym utworem, jak i za całą twórczością tej utalentowanej skrzypaczki (i narciarki alpejskiej, o czym dowiedziałam się dużo później). To był koniec lat 90-tych, a ta kompozycja ma już 22 lata... Strach się bać :P [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=7bDNJAzREQY
  7. 1 point
    Kolejny wpis po dwóch tygodniach! Zaczynam się sama zadziwiać :D Dlaczego komputery stacjonarne są lepsze od laptopów? Można się spodziewać, że w czasach minimalizacji i cyfryzacji wśród zwolenników przyklejonych do biurka komputerów pozostają już tylko niektórzy informatycy i gracze. Tymczasem jeszcze jestem ja.
  8. 1 point
    [video=youtube] Taak, doom/death metal to najlepsze co może być ♥
  9. 1 point
    Aww, dziękuję! ♥ A teraz świeżynka. Coś na kształt kartki z mojego pamiętnika. Potrzebowałam terapii. "Przebudzenie" Przez otwarte szeroko balkonowe drzwi, do sypialni wkradało się światło księżyca. Noc była rześka. Tuż przy oknie klęczała ciemna postać. Za sobą miała porzucony, ciepły sen. Przed nią rozciągał się bezkresny przestwór nieznajomości. U jej boków, niczym dwaj strażnicy, drżały długie firany. Ich lekki ruch na wietrze mógł przywodzić na myśl skrzydła aniołów. Ale aniołów nie było. Już od dawna w nie zwątpiła. Przekonanie o dobrych Stróżach, dbających o to, by pozostała nieskalana, ulatywało stopniowo wraz z kolejnymi nabożeństwami. Mógł jej grozić, mógł krzyczeć, mógł kaleczyć jej duszę, chcąc ją zaprowadzić do świętego budynku. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że nie można wymusić wiary. Stała więc w zimnych przybytkach pełnych pieśni, rozważając ostateczność (nie wiedziała jak długo jeszcze to zniesie). A on stał u jej boku, uśmiechając się pod wąsem. Zadowolony ze swych metod wychowawczych, nie wiedział, że zabił człowieka. Przekonany o tym, że miarą wartości jest regularne pojawianie się na cotygodniowych zgromadzeniach. Zdawał się nie wiedzieć, że dobro leży głębiej. Czekała na wybawienie. A jej serce okalały ciernie. Skryty w ciemności las szumiał cicho. Przycisnęła do piersi stary notatnik. Po raz ostatni miała go przy sobie. Utkwiła diamentowe spojrzenie w zimnym obliczu Selene, nie zauważając jak pamiętnik rozpada się, wypuszczając na wolność zapisane kartki. Pierwsze historie zostały spisane krzywo i niewyraźnie, by z czasem nabrać kształtów i barw. Przez wszystkie z nich przewijał się jednak ten sam motyw. Samotność. Ostatni wpis liczył sobie kilka dni. „Czy to moja wina? Czy to był błąd? Czy zrobiłam źle, budując świat wewnątrz świata? On powstał sam... Niezależnie od mojej woli. Rósł wraz ze mną. Nigdy nie zdołam od niego uciec. To nie powinno być złe. To ja. Kocham tę krainę. Kocham i nienawidzę. Ale to ja. Tego zmienić nie mogę. Chciałabym tyko móc podzielić się z kimś tym skarbem. Sama nie daję rady go nosić. Bądź co bądź, to jednak całe uniwersum, oddzielna dusza. Trudno udźwignąć je samotnie. Naprawdę chciałam kogoś do niego wpuścić. Lecz gdy pokazywałam te sekretne drzwi, wszyscy uciekali. A ja zostawałam sama z kluczem w dłoni. Dlaczego nie chcieliście dać się zabrać w daleką podróż? Dlaczego zamiast ciszy zrozumienia dostawałam tylko suche „zejdź na ziemię”? A czy mogę być jeszcze bardziej na ziemi niż jestem? Tkwię tutaj, żyję obok was. To, że boicie się wypłynąć w rejs, ma czynić mnie gorszą? A w czym ja zawiniłam? Zresztą nieważne. Jednego się nauczyłam. Nie pchaj się człowieku tam, gdzie cię nie chcą. Możecie być spokojni, nie będę. Wiem, że wśród was nie ma miejsca dla kogoś takiego jak ja. Popłynę więc do domu. Tam, gdzie można bez końca śnić. Tam, gdzie powietrze pachnie świeżo skoszoną trawą, a elfy śpiewają swą pieśń. Nikt nie przeszkodzi mi w byciu tym, kim chcę być. Stanę się wolną duszą. O niczym innym tak nie marzę. Zatruliście mnie niepewnością. Tak wiele razy rzekomo mi się udało... Dlaczego więc nie czuję szczęścia? Powinnam się radować, tańczyć i wyśpiewywać na całe gardło hymny chwalące piękno istnienia... Lecz nie mogę. Bo przecież nie osiągnęłam tego, co powinnam była osiągnąć. Słowa? Poezja? Sztuka? „Przecież to takie kompletnie nieprzydatne! Bez przyszłości! Powinnaś zostać przykładnym doktorem, przykładnych nauk i robić to, co my chcemy, byś robiła. A teraz? Jesteś nikim.” Dla was może i tak. Dla siebie byłam oceanem. Nawet siebie mi odebraliście. Nie będę dłużej z wami walczyć. Pora się pożegnać. Idźcie własną drogą. Chociaż powinnam raczej powiedzieć „zostańcie, gdzie siedzicie”. I Ty. Wiem, że i tak tego nie przeczytasz. A nawet jeśli przeczytasz to i tak nie zwrócisz uwagi na treść. Chcę jednak, by ta sprawa była zamknięta przynajmniej z mojej strony. Pamiętaj jedno. Nawet gdy upadam na kolana, nigdy nie odmawiam modlitwy, w którą nie wierzę. Najgorszym złem staje się wiara narzucona innym. Po niebie płynęły czarne obłoki. Światło księżyca powoli gasło, ukryte. Ciemna postać wstała. Z jej rąk wypadły ostatnie kartki. Po kolei porywane przez wiatr, znikały w dali. Nadchodził duch dawno zapomnianego Boreasza. Igrał z jej strojem i plątał długie włosy. Postąpiła o krok naprzód. Nie czuła zimna ani strachu. Zamknęła oczy i zrobiła jeszcze jeden krok, rozkładając ręce, by powitać drogę do domu. - Wracam dziś do domu. Jam twa Orejtyja. Znaleziono ją rankiem. Na jej ustach błąkał się uśmiech. Nikt nie wiedział o tym, że jej dusza otworzyła oczy.
  10. 1 point
    Macie misiaczki kolejną porcję mnie. Kto nie mógł się doczekać, niech się raduje, a ten, kto nie czekał, wcale tu zaglądać nie musi :) Z cyklu: jesteś przeziębiona Arabeque, ale śpiewaj bo deadline! Trzy dni inhalacji jednak swoje zrobiły i już tak bardzo nie słychać, żem niedoleczona. Co do wyboru utworu: to nie ja! Chcieli się chyba z nas pośmiać, czy coś xD Mam nadzieję, że nie pokaleczyłam tak bardzo tego pięknego języka ♥ [video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=_1NiV2uDZsI PS. A capella, bo tak chcieli. Podkład miałam sama dla siebie w słuchawkach. A tutaj coś dla tych, którzy jednak wolą mnie nie słuchać xD Z racji tego, że tutaj są wszyscy "wtajemniczeni" (hehe) należy się słówko wyjaśnienia. Tak, bezczelnie zerżnęłam wygląd oraz imię postaci od tej prawdziwej pani. Pasowało mi jakoś ;) W wersji wysłanej na konkurs przypisów było ciut więcej, ale powtarzam: tutaj wszyscy wtajemniczeni, więc jak napiszę TGSOE to będziecie wiedzieć, o co mi chodzi, prawda? Dlatego poskracałam przypisy. Kto zgadnie o jakich utworach tu jeszcze wspomniałam? ;) Z pozdrowieniami dla Marji :) W zacienionym zielonymi zasłonkami pokoju, w łóżku, okryta puchową pościelą, leżała starsza, schorowana kobieta. Na imię jej było Marja. Często przymykała oczy i pogrążała się w marzeniach. Na jej ustach malował się wtedy ledwo dostrzegalny uśmiech. Opowieść ta zaczyna się w dniu, w którym zakończyła się (albo może zaczęła?) jej podróż. Był spokojny, słoneczny poranek. Promienie słońca wpadały do pokoju przez szpary między zasłonami i odbijały się od stojącego na stoliku kryształowego wazonu, malując na ścianach przeróżne, połyskujące tęczowo kształty. Marja tuż po przebudzeniu zawołała do siebie swoją córkę, Johannę, która od kilku tygodni mieszkała wraz z nią. - Potrzeba ci czegoś? - do pokoju weszła dość wysoka, szczupła kobieta. Jej ruchy były lekkie i pełne gibkości. Włosy koloru ognia zaplotła w warkocz. Starsza kobieta nie odpowiedziała. Uniosła drżącą dłoń i zdjęła z szyi srebrny łańcuszek. Na jego końcu połyskiwał mały, srebrny kluczyk. Johanna pamiętała, że jej matka nigdy się z nim nie rozstawała. Wiedziała też, co można było za jego pomocą otworzyć. Ukrytą w domu już od wielu lat szkatułkę, której zawartość pozostawała tajemnicą dla wszystkich prócz Marji. Pudełeczko było iście niezwykłe. Wykonane z ciemnego drewna. Bogate zdobienia na początkowo wydawały się być tylko kłębkiem nic nieznaczących zawijasów, ale po bliższych oględzinach można było wychwycić wśród nich pewien porządek. Co wrażliwsza osoba z pewnością złożyłaby z ornamentów jakiś wzór. Dla jednego byłby on kwiatowy, drugi być może odczytałby z niego sentencję, która zmieniłaby jego życie a trzeci pewnie dostrzegłby jeszcze coś innego... Staruszka poprosiła o przyniesienie pudełeczka. Kiedy odebrała je z rąk córki, na jej rzęsach zatańczyły migoczące niczym śnieg kropelki. Wpatrywała się w swój skarb, a w jej oczach można było dostrzec odbicia uczuć głębszych niż ocean. Wiem kochanie, że zawsze byłaś ciekawa co też ukryłam tutaj przed światem. Johanna niepewnie skinęła głową. Nigdy nie widziała matki tak wzruszonej. Nadszedł czas, by mój sekret ujrzał światło dzienne. Usiądź tutaj dziecko. - Marja poklepała brzeg łóżka – Przyglądaj się dokładnie i słuchaj uważnie. Kobieta otworzyła skrzyneczkę. Zamek ustąpił z cichym kliknięciem a od lat zamknięte wieko zaskrzypiało cicho. W środku znajdowały się na pierwszy rzut oka zupełnie bezużyteczne przedmioty: był tam słoiczek z białym wieczkiem wypełniony po brzegi złożonymi karteczkami oraz drugi, z czarnym wieczkiem, w którym samotnie spoczywał tylko jeden liścik. Na twarzy Johanny odmalowało się rozczarowanie. Spodziewała się czegoś o wiele bardziej niezwykłego. - Myślałaś, że będą tu skarby, prawda? - Marja posłała córce dobroduszny uśmiech – No cóż, te słoiczki są dla mnie o wiele bardziej drogocenne niż jakiekolwiek diamenty, szafiry czy złoto. Interesuje cię pewnie dlaczego w jednym pojemniczku jest tylko jedna karteczka a w drugim aż kilkadziesiąt? Postaram się wyjaśnić to wszystko jak najjaśniej. Kiedy miałam siedem lat, zaczęłam spisywać swoje marzenia. Wrzucałam je później tutaj – pokazała prawie pusty słoiczek – Kiedy któreś z nich się spełniało, wtedy przerzucałam odpowiednią karteczkę do drugiego słoika. Wśród nich znajdziesz poważne pragnienia jak i malutkie życzenia. Opowiem ci o tych, które znaczą dla mnie najwięcej. Zaczęło się od czegoś trywialnego. Bardzo chciałam mieć lalkę z porcelany. Zgadnij co dostałam na dziesiąte urodziny? - Czy to Lahja?* - Johanna przypomniała sobie o starej lalce, zawsze siedzącej na kominku. Od dawna brakowało jej jednego oczka (stanowiło to dość makabryczny widok), mimo to Marja nigdy nie pozwoliła jej schować. - To właśnie ona. Tym sposobem moje pierwsze marzenie zostało spełnione. Później przyszła kolej na poważniejsze sprawy. Chciałam się zakochać. Moje życzenie zostało stało się prawdą. Co prawda, miało to fatalny skutek, bo kilka pierwszych miłości skończyło się dość... szybko i boleśnie, ale w końcu znalazłam stabilizację. Kolejna karteczka zmieniła miejsce pobytu. W międzyczasie bardzo chciałam też napisać książkę. Nie byle jaką. Miała być taka, jaką sama przeczytałabym z przyjemnością. Magiczna i hipnotyzująca. Jak sama dobrze wiesz, nie napisałam jednej książki. Spod mojego pióra wypłynęło ich więcej niż się spodziewałam. Mam nadzieję, że przyniosły uciechę jeszcze komuś oprócz mnie. Na kolejnej karteczce jesteś ty. Tak, właśnie ty. Moja mała dziewczynka o oczach zielonych jak młoda trawa i włosach gorących jak ognisko. Mój mały elf, mój las, mój świat. Opowieść trwała o wiele dłużej niż Johanna przewidywała. Nie miała pojęcia jak barwne było życie jej matki, a zarazem jak bolesne. Słuchała wszystkiego z zachwytem. Przypominało jej sposób, w jaki zwykła spędzać w dzieciństwie niemal każdy wieczór. Siadała w jednym łóżku z mamą i słuchała jej niesamowitych historii. Tym razem było podobnie. Tak jak zawsze, nie spodziewała się tak prędkiego zakończenia. Najchętniej spędziłaby resztę życia na słuchaniu niezwykłych opowieści. Zdaniem Johanny, Marja skończyła zbyt szybko. - To co wszystko, co chciałam ci powiedzieć. Jeśli jesteś ciekawa pozostałych marzeń, przeczytaj je, śmiało. Chciałabym tylko, żebyś później spaliła je wszystkie. Niech ulecą z wiatrem i błąkają się w obłokach. Może ten pył snów opadnie na kogoś i pomoże mu spełnić, niczym spadająca gwiazda, jego życzenie? Żyłam po to, by snuć opowieść. Właśnie dobiegła końca, pora odpocząć. - Marja odłożyła szkatułkę na stolik stojący obok łóżka i opadła na poduszki. - Znajdziesz mnie po drugiej stronie rzeki, kochanie. Zamknęła oczy i pogrążyła się we śnie, który przeniósł ją do lasu pełnego jagód. - Miłej podróży mamo... - szepnęła Johanna. Sięgnęła po pudełko marzeń, by odczytać jakie było ostatnie życzenie jej matki. Na skrawku papieru widniały słowa: „Powitać ostatnie światło biblioteki”** Po policzku rudowłosej spłynęła łza wzruszenia. Przełożyła ostatnią notatkę na właściwe dla niej od tego momentu miejsce. *Lahja - dar **TGSOE
  11. 1 point
    Przecież ja to opowiadanie już dawno miałam skończone! Nie potrafię ogarnąć jakim cudem go tutaj nie dodałam. Wybaczcie mi to opóźnienie! :D Miłej lektury :) Zajrzałam niepewnie do środka. Moim oczom ukazał się długi, ciemny korytarz. Jedyne światło dawały w nim porozwieszane gdzieniegdzie lampki oliwne. Nie było to dużo dla oczu, które przywykły do blasku słońca. Echo naszych kroków odbijało się od gładkich ścian. W oddali słychać było kapanie. Poczułam wszechogarniający chłód. Chciałam zawrócić, ale nie dałam tego po sobie poznać. ''Strach istnieje tylko w myślach'' pomyślałam. Na końcu korytarza znajdowała się sala tak wielka, że nie mogłam dojrzeć przeciwległej ściany ani sufitu. Natomiast aż nazbyt dobrze widziałam co się w niej działo. Spociły mi się dłonie. - Ja chyba znam to miejsce. - usłyszałam swój głos. - Każdy z nas tu kiedyś był. Teraz przyszła pora, abyś dowiedziała się co robią ci wszyscy ludzie. - wyjaśniła Wszemiła. - Mów. - przyzwoliłam – Chcę jak najszybciej opuścić to miejsce. Nie potrzebowała dalszej zachęty. - Jak dobrze widzisz, zgromadzone tu osoby są zamknięte w kulach. Zupełnie jak te kulki z bałwankiem w środku, którymi trzeba potrząsnąć żeby padał śnieg. Tutaj sprawa jest o wiele poważniejsza. Ściany ich więzień zostały zrobione ze strachu, ograniczeń, zaślepienia pieniędzmi, a niekiedy także ze złych myśli i życzeń wobec innych. Co gorsza, uwięziony człowiek widzi tylko siebie. Stawia własną osobę w centrum uwagi. Myśli, że jest najważniejszy na świecie, lub wręcz przeciwnie – że jest najgorszy, nic mu się nie udaje i nigdy nie zostanie kimś wielkim. Do środka nie docierają promienie słońca, nie ma tam też dostępu szczęście ani prawdziwa, niezniszczalna i wieczna miłość. Uczucia we wnętrzu tych kul są niestałe. W pewnym momencie życia więźnia w środku rozpoczyna się szalona gonitwa, przyspieszająca z każdą sekundą. Kule toczą się jak lawina, tylko po to, by na końcu się rozbić. - To jak to się stało, że jestem wolna? Podobno też byłam zamknięta... - zmarszczyłam brwi. - Och, wbrew pozorom te kule nie są niezniszczalne. To po prostu bańki mydlane. Aby się uwolnić, wystarczy tylko wyciągnąć rękę i dotykiem sprawić, że bariera pęknie. Musisz jednak wiedzieć, że kiedy jest się w środku, wydaję się to być niewykonalne. Jeśli jednak ma się mężne serce i prawdziwą chęć życia... Dla chcącego nie ma nic trudnego. Widok tylu znajomych twarzy, pozbawionych jakiegokolwiek wyrazu wzbudził we mnie głęboki smutek. Otarłam łzę spływająca mi po policzku. Przewodniczka wyprowadziła mnie z zamku. Wróciłyśmy do jej chatki. Zaparzyła mi ziołowej herbaty, posłodziła ją miodem. - Ukoi nerwy i przywróci sercu spokój. - oznajmiła, podając mi kubek. Siedziałyśmy w milczeniu. Moja towarzyszka zrozumiała, że muszę w spokoju przemyśleć wszystko, czego się dziś dowiedziałam. Minuty mijały, zegar tykał cicho. Po około godzinie, Wszemiła odezwała się cichym głosem: - Pora już się rozstać. - Zaczekaj! - zaprotestowałam – Nadal nie wiem jak mam żyć! - Szukaj własnej drogi, nie daj się przytłoczyć tym, którzy ci złorzeczą. Nigdy się nie poddawaj, odnajdź piękno i staraj się nie szkodzić nikomu. Kochaj, odrzuć strach przed cierpieniem. Niech twoją biblią nie staną się czarne myśli. Żyj w zgodzie z naturą, pamiętaj kim jesteś i skąd pochodzisz. Siła, która rządzi tym światem oraz wszyscy bogowie będą mieć cię w swojej opiece, a ja sama poświęcę ci modlitwę. Poproszę Swaroga, aby już zawsze dla ciebie jaśniał. Uśmiechnęłam się, słysząc imię znanego Boga Słońca. Postanowiłam, że po powrocie do domu zgłębię dokładniej wierzenia słowiańskie... - Do zobaczenia. - Wszemiła ucałowała mnie w czoło. - Kim jesteś? - na usta cisnęło mi się ostatnie pytanie. - Częścią twojej duszy... - zdążyłam usłyszeć odpowiedź, zanim wszystko zbladło. Otworzyłam oczy. Znów byłam w swoim łóżku.
  • Member Statistics

    • Total Members
      1166
    • Most Online
      1079

    Newest Member
    Miltonreinc
    Joined
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.