Jump to content

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 11/06/16 in all areas

  1. 4 points
    Płyta NW z Biedronki (kto by przypuszczał?)
  2. 3 points
    Witam wszystkich Forumowiczów w moim wątku, w którym będę zamieszczać ciekawostki (głównie muzyczne) ze swojego świata. Z racji tego, że mimo obecności na forum od kilku miesięcy nie zdążyłam się jeszcze należycie przedstawić, zacznę od paru słów na swój temat. Mieszkam pod Wrocławiem. Na co dzień pracuję i uganiam się za dwójką pociech w domu i za trzema kotami na podwórku. Sercem pozostałam Jeleniogórzanką, więc gdy tylko mogę, wracam w rodzinne strony i biegam po okolicznych górach, lasach i łąkach. To mój najlepszy sposób na ładowanie zbyt szybko wyczerpujących się akumulatorów codzienności. Inną równie skuteczną metodą są metalowe koncerty – moja druga pasja, którą najpierw zaraził mnie mój mąż, a teraz ja zarażam jego (metalem symfonicznym i jego pochodnymi). Skutek jest taki, że co roku jesteśmy na kilku tego typu koncertach. Zaczęło się w 2002 roku od Ozzfestu w Spodku (Ozzy, Slayer, Tool) i od tamtego czasu metal w duszy i głowie mi gra. A w moim sercu od ponad 8 lat gra Nightwish, bez którego już nie wyobrażam sobie mojego muzycznego świata. W równym stopniu uwielbiam Tarję, której aktywnie kibicuję niemal od początku jej solowej kariery. Muzyka jest w moim życiu niezwykle istotna, i choć ja sama najlepiej umiem grać na nerwach, to mój mąż od ponad 20 lat gra na gitarze basowej. Niestrudzenie rozwija swoją pasję i umiejętności we własnym, jazzowym zespole, który przedstawię Wam poniżej. Full-X to nietypowy zespół muzyczny, założony przez braci Adama (gitara dwugryfowa) i Tomasza (gitara basowa) Fularów próbujący zdefiniować własne brzmienie, którego na próżno szukać w produkcjach amerykańskich czy brytyjskich. Swój styl opierają głównie na polifonicznych improwizacjach będących próbą połączenia muzyki poważnej z jazzem, oraz innymi gatunkami (d'n'b, funk, rock, ...). Tego typu podejście jest niezwykle rzadkie i wymagające, jeśli dodamy do tego widowiskową, błyskotliwą technikę tappingu połączoną z energetycznymi solowymi partiami gitary basowej - mamy tu do czynienia z prawdziwym nowym stylem gitarowym. Całości dopełniają partie operującego świetną techniką perkusisty Michała Bednarza. Mimo zaawansowania technicznego ów styl nie przytłacza, a klimat utworów nawiązuje nieco do muzyki filmowej i jest strawny nawet dla słuchacza preferującego inne gatunki muzyczne. Muzycy koncertują poza granicami na prestiżowych festiwalach i salach koncertowych, m. in. w USA (m.in. The Great American Music Hall i The Great Guitar Escape), Meksyku, Portugalii, Włoszech, Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemczech, na Słowacji a ostatnio Adam Fulara wystąpił na wspólnych koncertach z Paulem Gilbertem i Andy Timmonsem, co jest precedensem w świecie polskiej gitary. Zespół wydał dwie płyty, z których druga, "An Introduction to Counterpoint", miała premierę w czerwcu 2012 r. i jest ucieleśnieniem wizji nowego stylu. Album cieszy się sporym zainteresowaniem, a jego premiera radiowa miała miejsce w Programie 3 Polskiego Radia. Adam Fulara - leader zespołu jest zwycięzcą Ogólnopolskiego Konkursu Improwizacji Gitarowej w Kielcach (2005) i laureatem prestiżowego "Guitar City" - Mistrzowskiego Festiwalu Gitarzystów Jazzowych (2005) i Ogólnopolskiego Festiwalu Jazzowego w Sieradzu (2004). Amerykańska wytwórnia "Guitar 9 Records" nadała mu tytuł The Undiscovered (2006), który otrzymują najbardziej obiecujące zdaniem wytwórni talenty gitarowe. Autor podręcznika "Two-handed tapping. Guitar workshop" (ABsonic 2009). Tomasz Fulara występował na festiwalach z cyklu Bass Days we włoskiej Veronie i niemieckim Viersen, a także podczas targów Musikmesse we Frankfurcie. Prowadził cykl warsztatów basowych w Niemczech i w Polsce. Od 2010 roku cyklicznie publikuje warsztaty w miesięczniku Gitarzysta pod tytułem „Podstawy gry solowej na gitarze basowej”. Współpracował z piosenkarzem Andrzejem Cierniewskim, z którym nagrywał programy dla TVP. Michał Bednarz otrzymał wyróżnienie dla najlepszego perkusisty XVIII Spotkaniu Muzyków Jazzowych w Rudnikach, a także podczas festiwalu Blues nad Bobrem. Oprócz zespołu FULL-X gra na perkusji w grupie Trzynasta w Samo Południe (znana z finałów programu X Factor). Studiuje na Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Jest nauczycielem gry na perkusji w szkole Rock Blues and Heavy i w Ośrodku Kultury w Środzie Śląskiej. Utwór "Colosseum" z płyty "An Introduction To Counterpoint": [video=youtube]http://https://www.youtube.com/watch?v=hHUdnHWMP7c Więcej informacji wkrótce :)
  3. 3 points
    Z opóźnieniem, ale wreszcie udało mi się napisać krótką relację z ostatniego koncertu Delain w Warszawie. Odbył się on 21 października w warszawskiej Progresji. W tym roku Delain obchodzi 10-lecie istnienia, a w trasę wyruszył by promować ostatnie wydawnictwo "Moonbathers". W wywiadzie udzielonym Delain Polska, Martijn i Charlotte powiedzieli, że polska publiczność jest fantastyczna i nie ma znaczenia, czy grają dla 100, czy dla 1000 osób. Wiedzą, że mają tu wiernych fanów z mnóstwem pozytywnej energii i tego potrzebują. Przed występem spotkałam się z zespołem. Były autografy, rozmowy, prezenty. Dałam Charlotte góralską chustę. Od razu ja założyła i przez cały meeting siedziała otulona regionalną tkaniną. Bardzo jej się spodobał upominek. Merel otrzymała mieniącą gitarę na łańcuszku. Ręce mi się trzęsły, gdy zakładałam jej ozdobę na szyję. Występowała w niej potem przez cały wieczór. To było bardzo miłe! Zespół otrzymał jeszcze polskie słodycze, m.in. krówki i ptasie mleczko oraz rodzimy alkohol. Następnie Charlotte w towarzystwie Timo i jego gitary zaśpiewali dla nas dwa utwory: The Hurricane i Fire With Fire. Potem jako pierwsi zajęliśmy idealne miejsca pod barierkami i czekaliśmy na występy. Zaczęło się od suportów. Kobra And The Lotus dali krótki, ale bardzo żywiołowy występ. Zespół z Kanady porwał publiczność, a Kobra Paige wyglądała jak milion dolarów ;). Równie dobrze śpiewała i jej wokal wydał mi się bardzo interesujący. Evergrey ma u nas grono zagorzałych zwolenników. Nic dziwnego, bo szwedzka grupa gra już od 20 lat. Świetny wokal Toma S. Englunda, gitarowe solówki i doskonały kontakt z publicznością to ich znaki rozpoznawcze. Grają kawał dobrego metalu z progresywną nutą. Tego wieczoru dali doskonały koncert! Wreszcie przyszedł czas na gwiazdę wieczoru. Charlotte i reszta od pierwszych chwil na scenie dawali z siebie wszystko! Na scenie szybko znalazła się polska flaga z napisem Delain, którą wcześniej zawiesiliśmy ze znajomymi na barierce. Publiczność szalała! Wyczerpująca setlista zadowoliła chyba każdego. Tym razem stałam się jej szczęśliwą posiadaczką ;)Było urodzinowe konfetti, wspólne śpiewanie, skakanie, mnóstwo śmiechu i radości. Miło było spotkać znajomych z forum i grup fb. Dziękuję Wam wszystkim za cudowną zabawę i wspólnie spędzony czas :)! Po koncercie wszyscy członkowie zespołu wyszli do fanów. Można było zrobić sobie zdjęcia i zdobyć autografy. Nawet Charlotte nim weszła do autokaru, ze wszystkimi się pożegnała, wyściskała i podziękowała za ciepłe przyjęcie. Mimo pośpiechu, zespół poświęcił fanom dłuższą chwilę i za to ich cenię. Zaraz potem tourbus wyruszył w dalszą trasę, by zdążyć na czas, na koncert w Czechach. Mam nadzieję, że Delain wróci do nas za rok! Galerii ciąg dalszy..;)
  4. 3 points
    I ja dorzucę swoje trzy grosze ::D Uważam Imaginaerum za twór niemalże doskonały, jeśli o dorobek NW chodzi. Wokal Anette jest idealnie dopasowany do klimatu utworów, a sam motyw ostatniej podróży umierającego poety po zakamarkach jego wyobraźni i skrytych pragnień niezmiennie od lat przyprawia mnie o łzy. Utwory są według mnie doskonałe nie tylko ze względu na cudowne orkiestracje i chóry, ale przede wszystkim teksty Tuomasa. Zawsze w jego "lirykach" było mnóstwo emocji, ale odnoszę wrażenie, że na Imaginaerum włożył w teksty najbardziej intymną część siebie. Czytając je, czujesz jego płacz, jego śmiech, jego strach, jego marzenia. Wszystkie utwory zachwycają mnie po dziś dzień, aczkolwiek faworytami zostali Song of Myself, Rest Calm, Storytime, The Crow The Owl and The Dove oraz Last Ride of the Day :)
  5. 2 points
    Imaginaerum także dla mnie jest najlepszą płytą w ogóle. Jak wspomina przedmówczyni, niesamowity klimat, elementy składowe dopracowane do perfekcji, liryki nadające się na samodzielną powieść. Genialne orkiestracje które sprawdzają się odrębnie jako soudtrack filmowy jak dla mnie Toumas przewyższa Hansa Zimmera), słodki wręcz uwodzący wokal Anette w akompaniamencie instrumentów powszechnie używanych w muzyce metalowej. Cud i miód ;). Mam taką tradycję, że zawsze na urodziny, przy piwku oglądam sobie film Imaginaerum za każdym razem bardziej zakochany i zafascynowany twórczością zespołu ;)
  6. 1 point
    Aniu, czekałam na Twoją relację! Świetnie opisałaś wydarzenie, a galeria jest wspaniała :) Bardzo się cieszę, że niespełna 2 miesiące po Czad Festiwalu udało nam się spotkać ponownie i mam nadzieję, że w przyszłości też będą ku temu okazje :) Ja sama wspominam ten koncert jako pełen pozytywnych wrażeń i niesamowitej energii. Wszystkie zespoły świetnie się zaprezentowały, nagłośnienie dało radę i naprawdę warto było tam być! Jestem szczęśliwa ze spotkania w większym gronie fanów i raz jeszcze dziękuję za wspólną zabawę :D Załączam kilka własnych fotek - a co, też się pochwalę :P
  7. 1 point
    To znów ja. Przynoszę Wam dzisiaj zespół, który w 6 lat zebrał 21 tysięcy wyświetleń na youtube. A brzmi całkiem dobrze. Powiedziałabym, że jak fuzja Avantasii i Hammerfall z małą domieszką Edguy. :D [video=youtube]
  8. 1 point
    Nie pamiętam dokładnie kiedy natknęłam się na Nightwish. Było to w gimnazjum. Szukałam jakiegoś zespołu ze śpiewającą panią, bo jak długo można słuchać w kółko Evanescence? Trafiłam wtedy na Wish I had an angel. I... jakoś szału nie było. Przesłuchałam jeszcze Bye Bye Beautiful, Amaranth oraz Ghost River. Również nie chwyciło. I tak oto na kilka lat kompletnie zapomniałam o Nightwishu. Aż dwa lata temu, pięknego wrześniowego dnia, zupełnie niespodziewanie zaczęłam nucić He will go down he will drown drown, deeper down... Zaczęłam więc desperako przekopywać Internet w poszukiwaniu tajemniczej melodii. No i znalazłam. A moją historię dopełniło autoodtwarzanie na YouTube. Słuchałam muzyki podczas sprzątania, jak to mam w zwyczaju. Do moich uszu dotarło Song of Myself. Zatrzymałam się. Zwróciłam uwagę na tekst. Na tekst! Nie na muzykę. Ona przyszła jakoś tak...bokiem. Pomyślałam sobie "Eej...Heeej... To jest dobre. To jest naprawdę, naprawdę dobre!". Parę tygodni później, w Empiku, w moje łapki wpadło Imaginaerum. Potem już samo poszło. No i jestem tutaj :D
  9. 1 point
    9. Oleica krówka Żyjący u nas (sam go spotkałem na wiosnę) powolny i masywny chrząszcz z rodziny oleicowatych przywodzący na myśl królową Obcych z filmów Ridleya Scotta, równie płodny jak ona ( 10 000 ). Osiąga nawet 3cm długości. Owad ten wydziela cuchnącą oleistą ciecz - kantarydynę, typowy sposób obrony w obrębie tej rodziny. Jest to skomplikowany związek chemiczny w dodatku bardzo toksyczny. Do zabicia człowieka wystarczyłoby 0,02-0,03 g, pojedynczy chrząszcz na nasze szczęście nigdy tyle nie wyprodukuję. Bardzo interesujące jest to, że oleica przechodzi nadprzeobrażenie. Pierwszym stadium larwalnym są trójpazurkowce. Są bardzo mobilne i malutkie. Czekają na kwiatach na pszczoły po czym przyczepiają się do nich i lecą na gapę. Kontroler lotu jest niczego nieświadomy ;) Gdy uda któreś się znaleźć w ulu, zabiera się do pałaszowania jaj gospodarza po czym larwa linieję i zmienia kompletnie swój wygląd. Teraz przypomina masywnego pędraka chrabąszcza łasego na słodycze (pyłek, nektar). Przechodzi na miejscu jeszcze parę linień aby w końcu zmienić się w pseudopoczwarkę. W stadium tym jest nieruchliwa i nie pobiera pokarmu. Z niej wylęga się kolejna larwa! Tyle że nic nie je a tylko porusza szukając dogodne miejsca na ostateczną metamorfozę. Teraz dopiero zmienia się w prawdziwą poczwarkę a następnie w dorosłego chrząszcza. Ta cała hipermetamorfoza to skomplikowana rzecz (po więcej informacji odsyłam do https://swiatmakrodotcom.wordpress.com/). Oleice kombinuję jak Finowe przy swoim języku ;) Bonus: Krzyżówka malachitówka dla fanów malachitu ;) Jest rzadka i niepowtarzalna ćma z rodziny sówkowatych. Lubuję się w piaszczystym środowisku, widnych borach sosnowych i skrajach wrzosowisk (żyją tam rośliny którymi odżywiają się gąsienice). O nocnych motylach już pisałem a poza tym ciężko znaleźć więcej informacji o tym pięknym gatunku. Kto wie może komuś przyleci do światła ;)
  10. 1 point
    Ojej, dziękuję za wyróżnienie :D Chociaż raz mi się udało z zagadką muzyczną :P Gratuluję zwycięzcom i pozostałym wyróżnionym!
  11. 1 point
    DREAM EMPORIUM, serdecznie dziękuję za fantastyczny konkurs i wyróżnienia, jakie od Was otrzymałam za swój udział w nim. To była inspirująca przygoda, która pokazała, że twórczość Nightwish od lat niezmiennie mnie motywuje i mobilizuje do działania, a jednocześnie wciąż skrywa przede mną tajemnice czekające na odkrycie. Mimo przewertowania całej dyskografii zespołu nie odgadłam zagadki. Zresztą nie tylko mnie pokonała kreatywność jej autora. ;) Riddler, Riddler, you did your job very well! (y) Tym większe brawa dla tych, którym udało się ją rozwikłać! Gratuluję zwycięzcom i wyróżnionym w konkursie oraz wszystkim, którzy wzięli w nim udział. Do następnego razu! :)
  12. 1 point
    Dziękuję bardzo, Paula! :) Nawet dobrze się bawię, eksperymentując trochę, kolorując, bawiąc się stylami... O dziwo, ostatnio stałam się istną fabryką prac! Ledwie skończyłam jedną, już mam presję, by robić kolejną (na czym cierpią najbardziej studia... i moje oczy). Odkąd narysowałam "Splendid, my dear Watson!" niezwykle spodobała mi się ta szarpana kreska oraz barwiony pergamin w tle i chyba częściej będę (gdy mnie najdzie ochota na proste ilustracje) robiła właśnie takie; są sympatycznie proste, szybkie w tworzeniu i cieszą oko. Właściwie zastanawiam się, czy sobie pracy w takim stylu nie wykorzystać jako nadruk... zamówić jakąś szmacianą torbę, czy koszulkę z czymś w tym stylu? Kuszące. Muszę go rozwijać. No, i rozwijam! W kilka godzin narysowałam właśnie to: "Woland" Pomijając fakt, że "Mistrz i Małgorzata" to moja ulubiona powieść, to ostatnio zdarzył się mały cud. Mama znalazła przypadkiem zapakowane schludnie w siatkę przy koszu na śmieci książki (sic!) i, tak, tak, była tam także powieść Bułhakowa w twardej oprawie, bez śladów używania (oraz "Lot nad kukułczym gniazdem", "Angielski pacjent", "Stowarzyszenie Umarłych Poetów")... jak można było to wyrzucić? Świetnie się jednak składa, bo zawsze chciałam mieć MiM na własność, ale też zawsze staram się nie wydawać mojej biednej studenckiej fortuny na rzeczy mniej użyteczne (powiedziała Tai, gdy dwa tygodnie temu kupiła sobie mangę "Sherlock: studium w różu" w Empiku, choć nie przepada za komiksami... nie wiem dlaczego to zrobiłam, nie wiem!) i jakoś tak powieść MiM nigdy nie trafiła na moją półkę... Teraz już na niej jest i czytam ją po raz setny... nie traci nic ze swojej świeżości! :D EDIT: Gdy pisałam, że ostatnio rysuję taśmowo, to właśnie to miałam na myśli... mam już kolejny rysuneczek. Chyba brakowało mi Sherlocka BBC... chociaż zdecydowanie preferuję kanonicznego Holmesa i serial Granady, to jednak BBC Sherlock to ciekawa twórcza wariacja, oryginalna i wciągająca... sezon 4 nadciąga! :D "Very Sherlock flatmates"
  13. 1 point
    Cóż, w istocie tak właśnie jest, że po śmierci stajemy się jednością z naturą. W każdym razie nasza materialna część. :) Faktycznie, po czasie dostrzegam to, co piszesz o szatach. Malowanie draperii jest dość trudne, ale myślę, że z każdą kolejną pracą wychodzi mi to lepiej :) Dzięki za komentarz! Kiitos! Zauważyłem, że stosuję bardzo nasycone barwy. Próbuję rożnych palet ale i tak koniec końców jest jaskrawa. ;) Widocznie ten element wpisał się w mój styl. :) Z każdą kolejną pracą staram się wprowadzać nowe elementy, więcej detali, tekstur, świateł itp. Bardzo lubię malować draperię, jest obecna w wielu moich pracach. :) Mimo, że malowałem ją dość często, nadal jest sporym wyzwaniem. :) Tai, absolutnie się nie obrażam! Ba, nawet jestem bardzo wdzięczny. :) Nie powinniśmy traktować naszych błędów jako porażki, ale jako lekcje. Już chyba o tym pisałem, ale warto przypomnieć: osoby, które zajmują się tworzeniem inaczej patrzą na świat. Pewnie masz tak, że patrząc na jakiś krajobraz analizujesz: ten cień pada tak, światło odbija się tu i tu, barwa w tym miejscu jest taka i taka, i tak dalej. ;) W ten sposób łatwiej nam dostrzegać błędy w cudzych pracach (bo w swoich po godzinach tworzenia przestajemy na nie zwracać uwagę...). Dlatego uważam, że Twoja krytyka jest bardzo cenna i wcale nie musiałaś być tak delikatna i dyplomatyczna :D Tym bardziej, że jest uzasadniona. :) Nie sądzę, żeby brak chropowatości skóry był celowy... Na pewno nieświadomy. To dziwne, ale maluję dużo postaci, ale niespecjalnie zwracałem na to uwagę. No, może w jednej pracy. ;) Mam kolejny cel, nad którym będę pracować. Dzięki za komentarz Tai :)
  14. 1 point
    Dzień dobry, niecały miesiąc przerwy między wpisami to prawie brak przerwy, czyż nie? Suomen musikki, czyli kawałek dobrej fińskojęzycznej muzyki.
  15. 1 point
    Przyłączam się do forumowego grona fanów grupy Rammstein. Ich twórczość towarzyszy mi w życiu już od dawna, czyli końca lat 90-tych. Śledzę ich karierę na bieżąco od czasu wydania albumu „Sehnsucht” w 1997 roku. Kupili mnie tą płytą. Zafascynowała mnie ich odmienność. Magnetyzujący wokal. Industrialne brzmienie, jakiego dotychczas nie znałam. Jako że w tamtym czasie intensywnie poszerzałam swoją wiedzę z języka niemieckiego, Rammstein idealnie wkomponował się w mój muzyczny świat. Był rozrywką i edukacją w jednym. Śpiewałam teksty, zapamiętywałam słowa. W życiu zawodowym wykorzystywałam teksty ich piosenek (te, które się nadają) do nauki innych. Abrakadabra i trudny, nielubiany język niemiecki stawał się nagle prosty i fascynujący. Magia? Miałam okazję być już na dwóch koncertach zespołu (2009 w Katowicach i 2016 we Wrocławiu). Tego pierwszego nie pamiętam, bo pojechałam do katowickiego Spodka chora. Siedziałam na trybunach zziębnięta i półprzytomna. Supporty przespałam, a z występu finałowego pamiętam tylko ostatnią piosenkę i ... Och, nie powiem. Już teraz zapraszam do przeczytania mojej relacji z drugiego koncertu R+, który odbył się nieco ponad 2 tygodnie temu we Wrocku. Wyszalałam się na nim za oba, okrutnie zdarłam gardło i przeżyłam niezapomniane chwile. Relacja pojawi się na dniach w odpowiednim wątku na forum.
  16. 1 point
    Sharon den Adel jako dziecko. :)
  • Member Statistics

    • Total Members
      1166
    • Most Online
      1079

    Newest Member
    Miltonreinc
    Joined
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.