Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 03/28/15 in all areas
-
6 pointsTumblr to magia... I różowe jednorożce w polu rzepaku. :D Jakie fajne rzeczy ja tam znajduję..:) Z dzisiejszej signing session The Booze Brothers.
-
5 points
-
4 points@Sami, Tak Tumblr to miejsce po prostu magiczne, wszystko się tam znajdzie. Spokojnie przeglądając internet, jakoś tak 1h temu to zobaczyłam. :D ______________________________________________________________ Nie wiem czy ktoś to widział, czy nie widział. :D
-
4 pointsLucid, ty miałeś niedosyt zanim płyta wyszła -.- A ja może płyty nie zrecenzuje jeszcze, gdyż za krótko ją mam. Pochwale natomiast wydanie, gdyż jest genialne. Świetne ilustracje, styl ilustracji podobny do DPP, jednakże lepiej wykonane. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to brak zdjęć zespołu z podpisami! Chyba pierwsza taka sytuacja w dziejach Nightwish.
-
4 points
-
4 pointsNo, to teraz mogę :) Płytę podstępnie ściągnęłam już wczoraj o północy, a mój egzemplarz przyszedł dzisiaj po południu. No i tak, po parokrotnym przesłuchaniu Endless mogę się w końcu wypowiedzieć ;) 1. Shudder - najlepszy otwieracz od czasów Once. Otwieracz do puszek, tym razem do puszki Pandory, do Dark Chest of many Wonders. Dużo o nim pisać nie będę, bo byłyby to same zachwyty, ochy, achy i w ogóle. :) 2. Weak Fantasy. O, tak. Tak mi grajcie! Jest moc, jest dobry wokal, jest dobry tekst. I jest Nightwish Factor. W sumie ta piosenka to takie trochę pomieszanie z poplątaniem, trochę ostrych gitar, potem folkowe wstawki, delikatny wokal, potem ostry wokal... Podoba mi się to. 3. Elan. '(...) i powitać go jak starego dobrego przyjaciela". No tak. Elan, podobno Tuomas nie chciał go w ogóle na albumie, ale Troy się uparł, więc Elan został. Okej, niech będzie. Pierwszy do przewinięcia, z Elan się już znamy, a była to znajomość burzliwa... :) 4. Yours is an Empty Hope. Cudo nad cudami, nie wiem dlaczego ludziom nie pasuje tu ostry wokal Floor. A ten chór towarzyszący jej na początku... Mogłabym go słuchać godzinami i bez końca. Internet tego utworu nienawidzi, a ja go uwielbiam, nawet po tak niewielu przesłuchaniach. To ze mną jest coś nie tak czy z nimi? :) 5. Our Decades in the Sun Mother of God, co to. Nie, poważnie. Co to jest. Porównywanie tego do Slow Love Slow to ujma dla SLS. Widzę sens tego utworu, czuję przekaz, ale sam w sobie, kawałek jest nudny jak niewiemco. Muzycznie, tekstowo, kompozycyjnie. Ogólnie ballady na tym albumie Tuomaszowi nie wyszły. Wybitnie nie wyszły. Nie jestem w stanie dotrwać do końca tej piosenki. 6. My Walden. Mój Walden, perła od pierwszego przesłuchania, miłość z miejsca, zakochałam się i długo się nie odkocham. Nie znoszę IWMTB i nie uważam, żeby Walden miał z nim wiele wspólnego. Walden jest o wiele lepiej skonstruowany, a capella na początku nie kłuje w uszy, a do tego ma tak chwytliwy refren, że siedzi w głowie i nie chce wyleźć! Jak dla mnie na razie najlepsza piosenka na albumie. Co Polak słyszy w intro do Walden? Tapestry! Bowie! 7. Endless Forms Most Beautiful Utwór, który musi się dobrze przetrawić, żeby był 'zjadliwy'. Po pierwszym przesłuchaniu jest dość ciężki. Nie w sensie muzycznym, tylko w sensie kompozycji. Ale po parokrotnym przesłuchaniu człowiek sam mruczy sobie pod nosem "the Endless Forms Most Beautiful!". 8. Edema Ruh Wesoła jak niewiemco, piosenka poprawiacz nastroju ;) Dance to the whistle, to the play, to the story To infinite encores Laugh at the royalty with sad crowns And repeat the chorus once more ♥ Jak tu jej nie kochać... 9. Alpenglow Bardzo przyjemna kompozycja, piosenka całkiem ok. Ale bez fajerwerków ani niczego takiego. Jest po prostu dobra i już. Nie nadzwyczajna, ale dobra. ;) 10. The Eyes of Sharbat Gula Rozczarowanie nr 2. Kolejna ballada, do tego instrumental, flaki z olejem polane olejem, posmarowane nudą. Ja wiem, że miało być tajemniczo i w ogóle, że miało powiać orientem, ale powiało czym innym. Nudą. :< 11. The Greatest Show on Earth. Jezu, tak czytam Wasze opinie na temat jego utworu i potem porównuję z moją, to po prostu boję się cokolwiek na niego napisać. Według mnie Greatest Show to nie Greatest Show, tylko Greatest Fail. Przynajmniej na tym albumie. Rozczarowanie nad rozczarowania, serduszko mi pękło jak tego słuchałam. Możliwe, że miałam po prostu za duże oczekiwania co do tego utworu. Chciałam drugie GLS, albo magiczną suitę w stylu The Beauty of the Beast. Zamiast tego dostałam rozpędzający się w tempie Pink Floyd, zlepek odgłosów natury. Gdybym chciała posłuchać krzyczących małp albo odgłosów burzy, włączyłabym Discovery Channel. Floor operowo brzmi jak Simone Simons. Dziwne wrażenie ;) Jedyny pozytywny kawałek tego utworu? Partia klawiszy w 8:38. Czysta magia. Magia i różowe jednorożce w polu rzepaku. Cudo nad cudami ♥ Studentka biologii mówi temu utworowi stanowcze "Co to?". Z wielu powodów. Powód nr 1 - Nie wszyscy jesteśmy biologami. To oczywiste. Ja też nie, żeby nie było. Ale siedzę w temacie dość głęboko i tekst tego utworu jest taką trochę dziecinną fascynacją biologią. Lekko infantylny - poetyckość tekstów Tuomasa przegrała tu z rzucaniem biologicznymi terminami. A poza tym kwiatki typu: . Węglowa uczta? Wiem co autor miał na myśli, ale wyszedł na tym trochę śmiesznie. . Chemiczny gobelin. Też wiem o co chodziło autorowi (I'm not that dumb, you know.), ale proszę Was... naprawdę? Powód nr 2 - biologia totalnie nie nadaje się do śpiewania o niej. Może dlatego, że mam biologię w całym swoim życiu, to nie chcę jej w mojej muzyce.. No nie wiem... Powód nr 3. - Chrumkające i ciamkające odgłosy natury, szumiące morze i krzyczące małpy. Toż to zoo prawdziwe. Tylko mnie razi ta przerażająca dosłowność tego utworu? Tuomas jest znany z poetyckości swoich tekstów. I chyba wolę, by unosił się w oparach absurdu niż próbował edukować fanów. Czyli ogólnie oczekiwałam opus magnum, a dostałam odgłosy natury. Czytała Krystyna Czubówna. Koniec pieśni. PS. Czekam na hejty ♥
-
2 pointsWłaśnie słuchałem sobie instrumentalnej wersji płyty, gdy nagle w ostatnich sekundach TGSOE Dawkins zarzuca tekstem: "It never seems to occur to people that a man might just want to write a piece of music." i takie wtf, co się dzieje?? Sprytny Tuoś :D No ale mega zdziwienie miałem. No a jak juz piszę, to wypowiem się trochę o płycie. Od wczoraj zdążyłem się już w miarę osłuchać z płytą, absolutnie zawiedziony nie jestem, wiadomo, że zawsze mogło być odrobinkę lepiej. Ale i tak jestem oczarowany całością. Do mojego mózgu wdarł się "My Walden" i nie chciał przez cały dzień wyjść. Z kolei TGSOE podoba mi się coraz bardziej, im więcej go słucham. W przeciwieństwie do większości podoba mi się "Our Decades in the Sun", jest taka urocza i piękna, może nie wybitna, ale po prostu ładna. Ogólnie jestem bardzo zadowolony. A Earbook i plakat cudne po prostu! :D
-
2 pointsJak mi się podoba ten album. Podoba mi się wykorzystanie Floor Jansen w delikatnej wersji. Kobieta znana z ostrego growlu i potężnego sopranu dramatycznego. A w tym albumie jest jak anioł. Tuomasie Holopainenie nigdy mnie pan nie zawiódł i w tym przypadku też mnie pan nie zawiódł. Emppu też na tym albumie dał z siebie wszystko te agresywne riffy i solówki są, po prostu mega. A 24 minutowy kolos "The Greatest Show on Earth" jest po prosu epicki dorównuje "Ghost Love Score". Jedyny minus tego albumu jest taki, że jest mało Marco. :)
-
2 pointsChyba mój ulubiony tekst na albumie. Da się wyczuć taki zachwyt nad całym procesem ewolucji i świadomość różnorodności i ogromu świata (no może bardziej świadomość nieświadomości, bo to jest nie do wyobrażenia). To porównanie muzyki do ewolucji jest świetne. Daje do zrozumienia jaki to nieprzypadkowy i uporządkowany proces. Ta cisza między nutami skojarzyła mi się z długimi okresami przejścia jednego gatunku w drugi, ale też z ogromnymi odległościami w kosmosie. Przy tym to mam ciary. Bardzo fajne to porównanie wszechświata do sztuki aktorskiej i ta mgławica jako kurtyna. Możecie się śmiać, bo to takie bardziej tuomaszkowe niż naukowe, ale mi się podoba. :D
-
2 pointsCzy zauważyliście ( może tylko ja mam te wrażenie), że boimy się tego, czego nie widzimy? Co tylko możemy sobie wyobrażać? Kiedyś uświadomiłam sobie, że jakby stał obok mnie jakiś duch czy potwór, to mniej bym się bała, niż żeby coś postukiwało, pojękiwało w nocy. Ale w książkach właśnie tak jest utrzymany klimat horroru :)
-
2 points
-
2 points
-
2 pointsPo parokrotnym przesłuchaniu całości moje odczucia (które ewoluowały w miarę kolejnych przesłuchów) są pozytywne. Tego też się spodziewałam i od początku wierzyłam, że zespół mnie nie zawiedzie, a o to, żeby zawiódł raczej trudno. Tuo ma talent do tworzenia piosenek, które bez wzgledu na to, czy ambitne, czy nie, dają zwykle duszy to "coś"; czy to prostą radość, czy odrobinę melancholii i refleksji, czy lawinę emocji, która wręcz przytłacza słuchacza. Co prawda, OB, WM i IM dalej pozostają moimi faworytami, jednak nie sprawia to, że EFMB jest przez to w jakikolwiek sposób pokrzywdzone (nie bardziej w każdym razie niż inne płyty NW, które nie trafiły do mojej Trójcy). O "Shudder", "Elan" i "Sagan" rozpisywać się nie ma co, bo już właściwie te utwory skomentowałam tu wcześniej, więc zabieram się za opisanie pierwszych wrażeń i jako-takie oceny. Choć oceny od 1 d 10 i oceny w ogóle w skali liczbowej są bardzo nie fair, bo nie wiadomo, czy powinniśmy się odnieść do innych albumów, oceniać w kontekście jednego, na tle innych piosenek, czy spontanicznie i indywidualnie każdą piosenkę. Niemniej, przyznam jakieś tam oceny w formie "jak czuję", ale mogą z czasem wzrosnąć w moim mniemaniu, bo spaść na pewno nie spadną. 1. "Shudder Before the Beautiful" - 8/10 2. "Weak Fantasy" - Znów cięższy kawałek. Przez te "IMy i solowe Tuomasy" zapomniałam już, że Nightwish ma coś wspólnego z metalem. Floor posługuje się tu ciekawą manierą, a dużym plusem jest też brzdąkanie słyszalne w tle, które kojarzy mi się trochę z soundtrackiem do filmu "Van Helsing" (szczególnie: "Journey to Transylvania"). Chóry w refrenie dają miłe dekadenckie wrażenie i wzmacniają przekaz piosenki. Utwór naprawdę ma moc! Dużym zaskoczeniem był dla mnie powrót brzdąkania w formie solo w pewnym momencie. - 8/10 3. "Elan" - 6,5/10 i "Elan" (wersja alt.) - 6,7/10 4. "Yours is an Empty Hope" - Świetne intro, głos Floor znów ma tyle mocy, ile trzeba. Brak przesady. Refren to jawne odwołanie do "Master Passion Greed", a jako, że tekst już tłumaczyłam, mogę powiedzieć, że jest prawdopodobnie celowe, bo utwór zdaje się odwoływać do internetowych "hejterów". Wspaniałe są te odległe (hm, jak to nazwać?) chóry, wycia, syreny? w tle w części instrumentalnej - gęsia skórka. Wspaniałe! - 8/10 5. "Our Decades in the Sun" - Doczekałam się ballady i wyciskacza łez zarazem. Piękny jest ten refren, aż serce łamie, szczególnie jak się posiedzi w studenckim mieszkaniu parę tygodni i zaczyna się tęsknić za domem. Szkoda tylko, że refrenu jest tak mało i, że piosenka nie kończy się potężnym refrenem. Chórek na początku to ładna zagrywka, pijąca do "A Lifetime of Adventure" z solowej płytki Tuo. - 8/10 6. "My Walden" - Czytałam opinie ludzi i wielu narzeka na ten utwór, a mnie on się podoba, właśnie dlatego, że przecież nie tylko super ambitne kompozycje tworzą album i nie tylko takie człowiek może polubić. Mózg musi odpocząć, a uszy nasycić się radością w prostej i szczerej formie. Lubię folkowe wstawki u NW i tu, także podobały mi się. Odprężająca i dodająca otuchy piosenka. Gdy usłyszałam wstęp, myślałam, że to nie NW. Troy mnie zaskoczył! A refren? Gdy słyszę "higher, higher. higher" mam ochotę podskakiwać. Od razu mi się po tej piosence wiosennie zrobiło. Ładnie przypita do IWMTB kompozycyjka. - 8/10 właśnie za brak ambitności! :D 7. "Endless Forms Most Beautiful" - Nie mogłam się przekonać. Po kilku przesłuchaniach refren zaczął mi wchodzić w końcu. Dałam piosence czas i zaczęłam doceniać intro, ogólną pracę orkiestry, czyli znalazłam coś pozytywnego, ale ogólnie piosenka jest dość zwyczajna i niezapadająca zbytnio w pamięć. - 7/10 8. "Edema Ruh" - Intro mnie roztapia. Jest takie dziecinne i ciepłe. Kojarzy mi się z erą OB. W całej rozciągłości piosenka mnie zdobyła. Zwyczajnie była przyjemnie kojąca i dała mi wrażenie wspólnoty z zespołem. Refren szybko się wkręca i bardzo podobał mi się fragment, wktórym Troy śpiewał solo - ma miły dla ucha głos. Cieszę się też, że wreszcie mogę słyszeć gitarę i, choć tak lubiłam te zdominowane przez orkiestrę albumy, to jednak NW zaczęłam słuchać od płyt mniej orkiestralnych i dobrze czuję się, słysząc te nawiązania do dawnych kompozycji. - 8/10 9. "Alpenglow" - Intro skojarzyło mi się z "Ever Dream" z jakiegoś powodu. Do tej piosenki też niełatwo było mi początkowo przywyknąć, bo skręciała mi nagle zwrotkę w jakąś, jak początkowo sądziłam, parodię "Scaretale", ale i tu kilka przesłuchań pomogło. Doceniam. Refren i temat przewodni bardzo ponętny. Nagły zwrot spodobał się szybko, a refren w drugiej części kompozycji, gdzie z miękkiego nagle przechodzi do mocnego bardzo mi się podoba. - 7,9/10 10. "Eyes of Sharbat Gula" - Pierwsze skojarzenie? Tarja Turunen - Oasis. Bardzo podobne klimatycznie, w każdym razie na początku. Do tego utworu trzeba mieć nastrój i cierpliwość - tego nie słucha się w tramwaju, jadąc na zajęcia. To kawałek do refleksji i oczyszczenia duszy przed opus magnum albumu. Nieczęsto zapewne będę do niego wracać, bo też tematyka jego i przekaz jest ciężki. Poza tym dość długo się rozwija i wielu nazywa go "zapychaczem", jednak w kontekście ogółu jest to zręczne uspokojenie słuchacza przed piękną puentą całości. Trzeba zawsze pamiętać, że Tuomas pisze albumy, w każdym razie ostatnio, jakby to były historie, które mają początek, środek i koniec i dlatego tym bardziej krzywdzące jest ocenianie osobynych utworów - one stanowią całość. Tak, czy siak, na potrzeby mojej mini-recenzyjki, oceniam, ale czytając, nie przywiązujcie do tych ocen zbyt dużej wagi. - 7,1/10 10. "Greatest Show on Earth" - Mózg się rozpadł i pokrywa ściany. PERFEKCYJNA. Nieziemska jest ta kompozycja. Wręcz wstrząsająca. Za pierwszym razem tak się wczułam, słuchając na słuchawkach, że gdy otworzyłam oczy (dla lepszego wczucia się zamknęłam oczy) przestraszyłam się swojego odbicia w lustrze, jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało. Barbarzyńśtwem jest słuchanie tego na słabiutkim sprzęcie. Nawet nie wiem jak opisać to wszystko, co czuję w tym utworze. Prawdziwa eksplozja! Po nim czułam się nieco, przyznam, przerażona myślą o tym jaki świat jest wielki, a kosmos? A ewolucja, a te miliardy lat? Niesamowite. Ta piosenka bardziej mnie zafascynowała naukami biologicznymi i ukazała ich sens niż milion książek, czy lekcji w szkole. Wszystko rozwijało się powoli, ale z rozmysłem. To nie jest utwór dla niecierpliwych, czy negatywnie nastawionych. To wykład o ewolucji świata i pięknie tak wielkim, że można przed nim naprawdę ZADRŻEĆ. Szczególnie niepokojące były głosy zwierząt. Moim ulubionm fragmentem jest właśnie ten od odgłosów, po refren numer dwa i demoniczne, szalone dum-dum-dum. Słychać było tam nie tylko ewolucję biologiczną, ale nawet, w pewnym sensie, ewolucję muzyki. W jednym momencie słychać było chór, potem barokowe organy (czy jakkolwiek się to zwie?), a potem dziki atak, kończący się niemal bitami, co było, swoja drogą, arcygenialną zagrywką. Tak. Gdyby tak wyglądała nauka biologii w szkole, to byłabym dziś studentką biologii z całą pewnością. Aż się boję zapytać, co będzie na następnym krążku, skoro tu było TO? Brak słów. Reszta jest ciszą. - 10/10. Bonus: "Sagan" - 6,8. Z tych kwestii, które mogłyby być lepsze: Floor mogła użyć bardziej różnorodnych technik wokalnych (wiem, to teraz nieustający zarzut fanów), ale w końcu wokal ma pasować do historii, a nie być ornamentem, przytałaczającym wszystko inne, Emppu wrócił i dobrze, ale solówek tak dobrych jak te z piosenki "Wishmaster" nie stworzył, możliwe, że powodem był fakt, iż facet już nie ćwiczy (a powinien - fe! Emppu!), lub to, że od dawna nie musiał chwalić się bardziej rozbudowanymi solówkami. Brakuje mi trochę wokalu Marco i większej ilosci ballad (jestem balladolubna) ale poza tym... cóż, te zastrzeżenia to szczegóły, a album całkiem piękny. Dałabym mu 7.5 lub nawet 8/10 (średniej liczyć nie zamierzam). Tyle tytułem pierwszych wrażeń. ;) Malutko, co nie?
-
1 pointTumblr, tłiter co jeszcze :D Albo Marco - Jestem władcą bananów one są moje buahahha :P Rozwałka :D Tuo zaniepokojony - ej widzieliście kupiłem sobie trzy banany? Trio Floor, Tuo i Troy Troy zadowolony - No to dobra no to opijamy, jak trzeba to trzeba, to jest ważne aby docenić tak nietuzinkowe osiągnięcie, no to do dna Tuo z więlką powagą - dobre, dobre Floor tak samo - gdzie zdobyłeś takie wino, Tuo - Z winnicy mojego dziadka Floor - i tak powinno się tworzyć wino, a nie z jakiegoś podrzędnego sklepu Troy - No :) Tuo, długopis i Troy Troy w myślach: Tak ja się ciesze, a zaraz będzie po tobie buahaha :) Tuo w myślach: znów muszę się ustawiać do tych fotek, gość już starczy, o jeny.
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 pointMyślę, że Tiktaalikowi zrobiłoby się przykro gdyby się dowiedział, że uważasz go za brzydkiego. xD Co do tego prawdziwego ducha Nightwisha to mi się tam podobają te teksty o ewolucji. Zawsze coś nowego.
-
1 pointSzkoda, że ta piosenka nie znalazła się na albumie. Pasuje do całości i jej tekst bardzo mi się spodobał. To mi się bardzo kojarzy z moją fazą na czytanie o astronomii. Fakty astronomiczne jakie dziś znamy wydają się tak nieprawdopodobne, że z pewnością skłaniają do przemyśleń i sprawiają, że czujemy się po prostu mali. To jest takie "vast unthinkable". ;) Poza tym to, że w astronomii tyle rzeczy jest niepewnych i nieodkrytych sprawia, że chce się wiedzieć więcej. Takie wezwanie do patrzenia dalej niż na własne podwórko. :D Podoba mi się "Woe to all who stop at the horizon". Jak można zatrzymać się na horyzoncie? :D Fajny tekst oddający fascynację. Jestem w stanie nawet wybaczyć ten okropny rym Sagan z Sagan. :D
-
1 pointW końcu mogę się z wami podzielić moimi wrażeniami w sprawie nowego albumu ,a więc jako że miałem do niego dostęp ok 2 tygodnie przed premierą udało mi się go już kilkanaście razy ,a więc pozwoliło mi to w sposób przestrzenny wyciągnąć wioski . Najpierw ogólnie ,do samego albumu podchodziłem sceptycznie ,po dwóch ostatnich na średnim poziomie ,nowy album dał mi drugie tchnienie w NW ,wróciła magia z Once i Ocean Born ,zaimponowała mi Floor swoim vokalem ,który jesr zupełnie inny który znałem a świadczy to o jej wielozadaniowości wokalnej ,chwilami jej śpiew jest bardzo intymny ,nawet bym powiedział uwodzący słuchacza . A teraz po kolei o każdym numerze 1.Shudder Before the Beautiful - Ten numer już opisywałem wcześniej a więc zapraszam do mojej notki 2.Weak Fantasy ,bardzo ciekawy numer ,ciężki riff,podoba mi się 3.Èlan ,tak jak w przypadku nr 1 ,ale pragnę dodać że przyswoiłem go ,i nie gryzie mnie już tak w nogę 4.Yours Is An Empty Hope , ten numer dał mi to wspomniane nowe tchnienie w NW wspaniały vocal Floor 5.Our Decades In the Sun , numer w którym jestem oczarowany ,bardzo mi się podoba ,delikatny vocal Floor trochę mi się kojarzy z WITA 6.My Walden , ten numer to jak dla mnie jeden z słabszych numerów na albumie 7.Endless Forms Most Beautiful , drugi numer który bardzo mi się podoba ,refren bardzo szybko wpadł mi w ucho i bardzo często sobie go nucę ,jak dla mnie miodzio na tym albumie 8.Edema Ruh , kolejny fajny wpadający w ucho numer 9.Alpenglow , do tego numeru nie mam komentarza ,bo jakoś nie zapadł mi w pamięć 10.The eyes of Sharbat Gula , hmm ten instrumental jest od czapy typowa zapchaj dziura ,kojarzy mi się z muzyką do serialu Miasteczko Twim Peaks 11.The Greatest Show On Earth ,wow kolosa się słucha jak dobry Thiller ogląda ,napięcie wzrasta i przeplata się z instrumentaliami oraz z lekkim wokalem Floor ,Suita trawiona w środek tarczy ,superowe zakończenie albumu
-
1 pointWarto było czekać na ten album. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem. Każdy utwór w sobie coś ma takiego, że wciąga i nawet nie da się z niego wydostać. Jest delikatnie, intymnie, ciężko, z pazurem. Jest delikatne, troszeczkę smutniejsze Our Decades In the Sun (podobne do Slow Love Slow z IM) i wesołe, przyjemne My Walden (podobne do I want my tears back). Jeśli chodzi o sam The Greatest Show On The Earth, to szybciej przejdę 2,5 km zanim ten utwór się skończy. *joke* Utwór jest po prostu genialny, jest w nim coś takiego, że nawet nie czuć tych 24 minutowych. Tego nie da się opisać jednym słowem, zdaniem. Po prostu ten utwór jest nieskończenie piękny. Wiedziałam, że Tuomas odwali dobry kawał roboty, jak przy każdym albumie. Maestro to geniusz i nie wiem czy umie rozczarować fanów. Czy ten album uplasował się na wysokiej pozycji? Według mnie tak, choć to nie jest OB czy WM, ale według mnie remisuje z IM. (bez hejtu). Album jest świetny, daję 8,5/10 Jakby to mój kochany braciszek w pozytywnej wersji internetu powiedział:"No takie mocne 2/10, 1/5 bo się skraca."
-
1 point
-
1 point
-
1 pointNo tak, mam nad czym jeszcze pracować, ale o to chodzi, o to chodzi ! :D Dziękuję Wam za te komentarze, nawet nie wiecie, jak mnie motywujecie ! Kolejny kawałek już w przygotowaniu, zdradzę tylko, że będzie to Ed Sheeran i to nie w ponurym repertuarze :D ! No a gitarzysta to oczywiście tata, musiałam się pochwalić, bo jestem z niego dumna i oboje mamy nadzieję, że Was nie zawiedziemy następną piosenką :)
-
1 pointDzięki graniu na gitarze w parku zarobiłem na płytę Lady Pank. Niedawno wróciłem z Empika i teraz sobie słucham mojej płyty.
-
1 pointSkończyłam mój esej ♥ Pisałam go z gorączką, głowa mnie napieprza, jakbym zaraz miała urodzić Atenę przez czaszkę, ale skończyłam ♥ Teraz pójdę uwalić się na łóżko i mieć wszystko gdzieś ♥
-
1 pointSezon się zaczał, wreszcie wf na dworze, można haratać w gałe. Chociaż to, co ostatnio mnie uszczesliwilo na wf, to to że graliśmy w ręczną, czego cała grupa nie mogła sie dawno doczekac (: Po szkole gra z kolegami w piłkę, niedługo zawody na trawie, a w maju szykuje sie wycieczka ze szkoły na dłużej. (:
-
Member Statistics