Jump to content

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 06/25/14 in Posts

  1. 2 points
    Właśnie chciałem to wrzucić. Kto wymyślił ten scenariusz!? W pierwszej chwili pomyślałem o GRRM. Najpierw wywołuje w odbiorcach sympatię do bohatera, potem sprawia, że zaczynamy mu współczuć a następnie... Bam! He's dead! :[ Psyyyyyyychooooooooool! Nie rozumiem przekazu. Miał otworzyć rodzicom oczy na zagrożenia wynikające z przewożenia ich dzieci przestarzałymi autobusami. Ja tymczasem wyciągnąłem wnioski, że nasz świat jest okrutny, znieczulony i obojętny. Poza tym nie wsiądę już do białego autobusu!!!!
  2. 2 points
    Millo, zapomniałaś o tym wątku. :)
  3. 2 points
    Smutna piosenka , choć bardzo piękna . Podmiot liryczny jest zagubiony w swoim życiu, nie wie jaką drogę (ścieżkę życia ) wybrać , nie potrafi znaleźć sensu i czuje , że w jego życiu nie ma już żadnej nadziei na poprawę losu . Bardzo ważny jest fragment : My flower, withered between The pages 2 and 3 The once and forever bloom gone with my sins Myślę , że dotyczy wieku , przejścia między 20 a 30 . Tuomas miał w 2003 r 26 lat i musiał czuć , że zgubił gdzieś sens życia .
  4. 2 points
    W Olsztynie otwarto Fiński Konsulat Honorowy. To już szósty taki konsulat w Polsce i cieszę, że właśnie powstał w Olsztynie. Nareszcie trochę "fińskości" na Warmii i Mazurach. Mam nadzieję, że teraz będzie się tutaj coś dziać: imprezy, wydarzenia związane z Finlandią a może i jakiś kurs fińskiego - wiem rozmarzyłam się :3 http://www.finland.pl/public/default.aspx?contentid=308548&nodeid=40900&culture=fi-FI
  5. 1 point
    Pierwsze co rzuca mi się w tym utworze są nawiązania do mitologii i Biblii : Save yourself a penny for the ferryman , This world ain’t ready for The Ark oraz The 1st rock thrown again . Myślę , że tekst bardzo ściśle nawiązuje do wojny , lecz nie do tych ogólnoświatowych , tylko bardziej do tych osobistych , codziennych . Podmiot jest mocno zaniepokojony , chce wszystko porzucić ( My only wish to leave behind/All the days of the Earth /An everyday hell of my kingdom come ). Podmiot nie ma już prawie nadziei i miłości , nie chce patrzeć na rzeż Ziemi , choć pozostaje bierny . Nakazuje , ostrzega odbiorce , żeby ratował siebie : Save yourself and let them suffer/In hope/In love. Ponieważ sam nie wierzy , żeby świat się polepszył , ponieważ : Mankind works in mysterious ways .
  6. 1 point
    Całkiem lubię Pearl Jam; te wciągające refreny i melodie... Końcówka piosenki "Black" potrafi się naprawdę przyczepić do uszu i potem nuci się tygodniami, tak samo jak refren utworu "Jeremy": Jeremy spoke in class today Jeremy spoke in class today... :-D Nowej płyty, Lightning bolt, jeszcze nie słuchałam; może boję się trochę zepsucia dobrego, pierwszego wrażenia po albumie, który znam najbardziej, czyli Ten. Znam z tej nowej z jeden, czy dwa utwory - najbardziej pamiętam pewną balladę: [video=youtube] Na początku średnio mi się spodobała - wydała mi się zbyt radiowa, ale po kilku przesłuchaniach nawet ją polubiłam. Uspokaja mnie. Tekst jest prosty, ale bardzo prawdziwy; mówi, bodajże, o kruchości i zmienności wszystkiego na świecie. Niby żadna wielka tematyka, ale wieczorem, przy kubku herbaty, dobrze się o tym rozmyśla. PS. Polecam wam serdecznie koncert, który dodał Izzy w poście wyżej: MTV Unplugged. Eddie to wspaniały wokalista; świetnie potrafi operować głosem, a na tym koncercie brzmiał szczególnie niesamowicie; tyle emocji jest w jego wokalu. Bardzo lubię go słuchać. :)
  7. 1 point
    22.01 i 23.01 Epica wystąpi w Polsce. Najpierw w Wrocławice , a dzień później w Warszawie. :undecided:
  8. 1 point
    :happy: Nie wierzę !!! TY ???!!! Fajnie :D Hmm, jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z NIN to najlepiej (w twoim przypadku) będzie chyba zacząć od najbardziej wpadających w ucho propozycji ;) - Hand That Feeds - Wish - The Perfect Drug - Closer - Everyday Is Exactly The Same - Starfuckers, Inc. Ostatnie znasz, jak podejrzewam? Mam nadzieję, że to trafi w twój gust. Bo jeśli nie to, to nie wiem czy cokolwiek innego z twórczości Trenta byłoby w stanie przekonać cię do NINa ;)
  9. 1 point
    Zespół znam z dwóch piosenek: "Jeremy" oraz "Alive". Muszę przyznać, że kiedyś katowałem obie piosenki na zmianę przez długi czas, ale jakoś nigdy nie miałem chęci bardziej się zagłębiać w ich twórczość. Twój wątek będzie takim natchnieniem. Z pewnością przesłucham Twoich propozycji. ;) "Jeremy" jest naprawdę smutną piosenką. Z tego, co pamiętam jest o chłopcu, który popełnił samobójstwo przed swoją klasą - wstrząsająca historia jak i sam tekst piosenki.
  10. 1 point
    Mnie przerażają ludzie, którzy robią tworzą sceny parując Tarję i Tuomasa. :confused: Wiecie ile jest filmików na YT pod tytułem "Tarja & Tuomas big love"? :huh: Same laleczki to ciekawy pomysł, ale... (patrz wyżej)
  11. 1 point
    Nymf przypominasz mi na tym zdjęciu Liv Kristine :D
  12. 1 point
    W sumie... Ta też jest ładna: (No i Joasia też śliczna) ♥
  13. 1 point
    Skończyłam czytać "Amerykańskich bogów" Gaimana, dzięki uprzejmości Izzy'ego, który w ramach promocji w Empiku kupił 3 wspaniałe książki: "Amerykańskich", "Księgę Cmentarną" i "Chłopaków Ananasiego" - a wszystko Gaimana. Inaczej zapewne długo bym jeszcze poczekała, bo z jakiegoś powodu miejska biblioteka nie ma w asortymencie nic tegoż autora. Powieść "Amerykańscy bogowie" była naprawdę świetna; wielowątkowa, symboliczna, ale odniosłam wrażenie, że przekład polski bardzo wiele rzeczy spłycił i wiele może czytelnikowi umknąć, jeśli nie czytał dzieła w oryginale i nie zna się trochę na rzeczy. W ogóle, wyłapałam dość dużo błędów w tłumaczeniu; powtórzeń, dziwnie skonstruowanych zdań - nie sądzę, żeby to była wina autora, ale właśnie wspomnianego przekładu. Czytałam oczywiście nową wersję wydawnictwa Mag. Nie wiem, jak w starszej wersji, ale ta miała to i owo do poprawy. Ale, pomijając już kwestię tłumaczenia i przechodząc do omówienia samej powieści, bardzo podobał mi się sposób przedstawienia historii tak, że wiele rzeczy nie było mówione wprost; czytelnik dysponował zazwyczaj dokładnie taką samą wiedzą, jaką miał na temat danej sytuacji główny bohater, Cień, i to całkiem nieźle trzymało w napięciu. Człowiek cały czas próbował myśleć samodzielnie, kombinować zastanawiać się, co to za burza ma nadejść, albo, co znaczył ten i ów sen? Na uwagę zasługuje postać Pana Wednesdaya, której knowania są tak zawiłe, jak sam pomyślunek bogów. Koncepcja książki; bogowie z innych krajów, przywiezieni podczas migracji i zesłań przez Norwegów, Egipcjan, Irlandczyków itd. do kraju pozbawionego bóstw i usychający w nowożytnej Ameryce z powodu braku wyznawców, to coś całkiem sprytnego i nowatorskiego... w każdym razie dla mnie, bo ja się z czymś podobnym wcześniej się nie spotkałam i nawet nie myślałam o tym - o Ameryce, która jako obecny kraj wielu narodowości nie ma konkretnych korzeni religijnych, konkretnych wierzeń. Żeby nikomu nic nie spoilerować - tu skończę wypowiedź, polecając książkę wszystkim, którzy jeszcze nie mieli przyjemności jej czytać, gdyż naprawdę jest warta uwagi. :)
  14. 1 point
    I w końcu jest po długich miesiącach ,masie przekleństw ,zarwanych nocy w końcu w całości ,model tym razem nie lotniczy ,Karabinu snajperskiego SVD (Snajperskie Vintówka Dragunowa) w skali uwaga 1:1 model zrobiony jest z całym oprzyrządowaniem
  15. 1 point
    Epica opublikowała na swoim Youtube nagrania akustyczne z Pinkpop 2014 [video=youtube] [video=youtube] [video=youtube]
  16. 1 point
    Cały tekst utworu jest na tyle prosto i logicznie zbudowany, że aż trudno mi się oprzeć wrażeniu, że cała sytuacja w nim przedstawiona jest jedynie metaforą (i, znając Tuo, pewnie się nie mylę). Pobawmy się więc w przypuszczenia... :) The Siren jest niewątpliwie nawiązaniem do starożytnego mitu o Odyseuszu, właściwie po prostu do Odysei, w której to znajdziemy opis uwodzących śpiewem mężczyzn pięknych pół-kobiet - pół-ryb. Chcą one, wg tegoż mitu, zabić i zjeść uwiedzionego - czy jakoś tak. Skoro więc Tuo opowiada historię uwiedzionego przez syreny, w tak oczywisty sposób, zrozumiały dla każdego, kto ogarnia angielski/lub przeczyta tłumaczenie, to znaczy, że tekst nie jest tylko o syrenach. On by chyba nie przeżył piosenki bez porządnej metafory... Być może. Dochodzimy zatem do wniosku, że The Siren jest opowieścią o kobiecie i mężczyźnie, właściwie - moim zdaniem - nawet bardziej o kobiecie. Kobiecie, która swym "anielskim głosem" uwodzi mężczyznę, ten nie jest w stanie jej się oprzeć, ale wie, że i tak ich miłość skończy się katastrofą dla niego, bo ona go nie kocha, chce się tylko nim zabawić, jego uczuciami. I tu nasuwa się skojarzenie: tekst może dotyczyć Tarji (jeśli Tuo naprawdę ją kochał; a jak było naprawdę, to i tak nigdy się przecież nie przyzna... on się nie potrafi przyznawać do błędów - popatrzmy na Nette ;)), może zupełnie innej kobiety, która wówczas zraniła Tuo, a ten poczuł się jak zabawka. Można zatem interpretować syreni śpiew jako zdolności wokalne Tarji/kogośtam, ale ja raczej skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że po prostu chodzi o kobiecy talent do uwodzenia, kokieterię itd. Albo oba naraz. Znamienny jest też ostatni refren. Oczywiste wydaje się tu właśnie nawiązanie do Odysei, w której to Odys przywiązał się i innych swoich żeglarzy do masztów, żeby nie skoczyli do syren - i stąd można widzieć w tym jakąś przemyślność, właśnie uniknięcie nieszczęśliwej miłości, nieudanego związku. Ale też można to też interpretować w drugą stronę - w końcu mężczyzna przywiązuje się do steru, a nie masztu - i słyszy ów głos, a więc nie zatkał sobie uszu woskiem, jak to uczynił bohater Homerowskiego eposu - zatem może właśnie sam się skazał (nieświadomy, uwiedziony przez "syrenę"; niekontrolowanie) na rejs w kierunku śpiewającej piękności - czyli, mówiąc bardziej dosłownie, mimo wszelkich prób nieplątania się w skazany na porażkę związek, mężczyzna nie jest w stanie się powstrzymać i jego własne starania obracają się przeciwko niemu - tak sprytne przywiązanie do trzonu steru okazuje się bardziej niż szkodliwe. Istotny wydaje mi się także ostatni wers: I tu znów nasuwa mi się skojarzenie z beznadziejną miłością (zwłaszcza Tarja by się dobrze wpasowała w ten schemat): słyszę ją (a kontekście Tarji ewidentnie pasuje, ale dla anonimowej kobiety trzeba wyprowadzić inną interpretację), ale jej nie widzę, bo nie mogę już na nią patrzeć - tak mnie zraniła. Lub też mamy tu inną przenośnię - o ile się nie mylę, Odys zasłonił sobie oczy, żeby nie patrzeć na syreny i w ten sposób nim nie ulec. A więc wciąż jest ślepy (lub już... mógł sobie właśnie wdrapać oczy, żeby jej piękno go nie zwodziło), wciąż walczy, ale się nie poddaje - nie zaczyna beznadziejnego związku. Lub zupełnie odwrotnie: jest tak zraniony, że wciąż docierają do niego piękne, zalotne dźwięki, ale "wydrapał sobie oczy", żeby "nie patrzeć" - wciąż z nią jest, ale powstrzymuje się, kończy związek, by nie cierpieć jeszcze bardziej. W sumie, to nie wiem, czy moja wypowiedź jest logiczna. Po prostu rzuciłam kilka luźnych przemyśleń. :) Trochę się powtarzało "lub", ale "albo" i "lub" to nie to samo, a że u Tuo często dwojaka interpretacja jest poprawna, to postanowiłam to zaznaczyć, używając właśnie "lub" (w sensie: logika matematyczna, alternatywa zdań), żeby p=1. :) Wybaczcie, jeśli nic się z tego nie da zrozumieć, mam dzisiaj nieco zniszczony mózg. ;)
  17. 1 point
    A teraz ostatni z trzech zapowiadanych Airbusów A310 tym razem jest to A310-300 w malowaniu linii lotniczej Qatar Air lines skala 1:300
  18. 1 point
    Dziś prezentuje drugi z trzech A310 tym razem jest to A310 w malowaniu linii lotniczej Royal Jordanian skala 1:300 ,model jest świeżutki ponieważ skończyłem go wczoraj pózną nocą
  19. 1 point
    Czy to w ogóle należy interpretować? Jako, że to jest cover i jego najdokładniejsza i jedyna interpretacja, dosłowna i jasna, jak budowa ołówka jest zawarta w samym musicalu Webbera "Upiór w Operze", a szczególnie w scenie, gdy Upiór "porywa", dzięki swojemu hipnotyzującemu śpiewowi, młodą chórzystkę, Christine (i kiedy ta piosenka jest odtwarzana). Odsyłam do sceny: [video=youtube] Musical (na podstawie książki, swoją drogą całkiem świetnej, i nieco od niej różny), żeby przybliżyć historię, traktował o pewnym człowieku, który urodził się szpetnym... bardzo, bardzo, diabelnie szpetnym - w każdym razie w zamierzeniu twórców, bo w filmie jego deformacja jest bardzo nieznaczna (ku radości rozanielonych kobiet). Ów człowiek, ocalony przez pewną baletniczkę z cyrku cyganów, gdzie występował, jako "dziecko diabła", zamieszkał w podziemiach paryskiej opery i od dzieciństwa nie wychodził poza lochy, gdzie, nad podziemnym jeziorem, wybudował sobie domostwo. Stał się z biegiem lat geniuszem muzycznym, magikiem, architektem i kompletnym szaleńcem. Wysyłał dyrektorom opery żądania zapłaty, domagał się udostępniania loży piątej do jego dyspozycji, groził, zastraszał oraz doradzał prowadzącym teatr. Mówił im, za pośrednictwem listów, kto śpiewa świetnie, kto do bani i kogo zwolnić należy. Pewnego razu zakochał się w młodej śpiewaczce, naiwniutkiej, pozbawionej ojca, Christine. Udawał ducha jej ojca, uczył ją śpiewu, czyniąc z szarej chórzystki, wielką diwę, a tytułował się Aniołem Muzyki. Przemawiał do ukochanej zza specjalnego lustra i zza ścian, gdzie wybudował labirynt pułapek, tajnych przejść i diabelskich mechanizmów. Niestety, w Christine zakochał się pewien wicehrabia, młody, piękny i inne dyrdymały, Raoul, z którym przyjaźniła się w dzieciństwie. Nie 'zaspoileruję' zakończenia, powiem jedynie, że dla Upiora o imieniu Erik, było ono więcej niż smutne. Dla samego Tuomasa piosenka zapewne nie wiele znaczy; była jedynie próbą czegoś innego, a także świetnie pasowała do duetu Tarja & Marco. Wiele zespołów już coverowało utwór z powodzeniem, a do klimatu zespołu Nightwish "Upiór" pasował, jak ulał. Nie sądzę, by było tam "coś więcej". To wspaniała piosenka z ciekawego musicalu (jednego z dwóch, które lubię. Drugim jest "Hair".), pełnego klimatu, mroku i, nie ukrywajmy, tandetnego romansidła! :happy: Romansidła, które mimo wszystko darzę przedziwną sympatią za muzykę, nastrój, mrok.
  20. 1 point
    Jak, stwierdził przedmówca, jest to rzeczywiście jeden z najbardziej osobistych utworów Tuomasa. Jest to rzecz prywatna do tego stopnia, że Maestro powiedział nawet, iż nigdy nie zagra utworu na żywo. Po głębszym zastanowieniu i przejrzeniu tekstu oraz niejakiej wiedzy na temat pana H., mogę powiedzieć, że tekst ma wymiar podwójny, jak wszystko, albo niemal wszystko, co ów autor kiedykolwiek napisał. Z jednej strony mamy pierwotną miłość i tęsknotę za oceanem, za jego niezwykłą, melancholijną i przepełnioną emocjami głębią, ale tą właśnie tęsknotę potęguje coś konkretnego, w danym momencie, w czasie trwania, powiedzmy, "akcji" utworu. Tuomas kocha ocean, fakt niezaprzeczalny, ale o tej miłości, w każdym razie, w czasie, gdy pisze tekst, przypomina sobie dotkliwie nie z powodu radości, wiążącej się z miłością do owego zbiornika wodnego, ale z powodu jakiś konkretnych cierpień duchowych; kogoś zawiódł, ma niskie poczucie własnej wartości, ktoś go zranił - Bóg raczy wiedzieć! Tak, czy siak, duchowe cierpienie pobudza w nim myśl o zjednoczeniu się z naturą, z oceanem, który uśmierzy ból, zabierze go i uczyni częścią siebie. Kochał ocean, także, gdy był szczęśliwy, ale teraz, gdy cierpi, chętniej powitałby jego objęcia, nie tęskniąc (tak myśli) za życiem i utrapieniem z jakim wiąże się życie. "Ocean Soul" został napisany w trudnym dla Tuomasa okresie (wiemy, że miał pewne problemy z weną podczas pisania utworów na album Century Child) - podejrzewam, że głównym motorem, albo jednym z motorów napisania piosenki, była niechęć Tuomasa do samego siebie. On wtedy naprawdę miał koszmarne kompleksy. Pamiętam pewien cytat z "End of Innocence" i, gdy pan H. wypowiadał te słowa, nie wyglądał zbyt pewnie, śmiało, czy radośnie: "What I really miss is a right kind of ballance in everything I do. A balance for my whole life... What I definitely want is that I wouldn't be so stressed up all the time. I miss the feeling of hapiness.The feeling of being proud of yourself... The feeling of being able to forgive yourself. I'd want to find a balance, not a routine, definitely not. The right kind of ballance in everything I do..." Myślę, że podczas pisania OS nie miał tego właśnie życiowego balansu, nie mógł sobie czegoś darować i nie był w stanie zaakceptować samego siebie. Czego pragnie? : "I only wished to become something beautiful Through my music, through my silent devotion" Te słowa mógłby wyrzec, gdyby faktycznie rzucił się w fale oceanu; że chciał tego (chciał - czas przeszły), ale tego nie dostał, nie stał się piękny dzięki muzyce i modlitwie, więc zjednoczył się z oceanem. Rzucenie się "do wody" nie jest niczym innym, jak odcięciem się od trosk, a dosłownie jest też samobójstwem dla życia takiego, jakim my je rozumiemy. Śmierć fizyczna, początkiem końca cierpień życia oraz początkiem życia samej duszy, jako cząstki wszechoceanu. To, zaś: "Crying for me was never worth a tear My lonely soul is only filled with fear" ...dowodzi po raz kolejny niskiej samooceny autora oraz tego, że czuje się w cierpieniu osamotniony, ale, choć chce się złączyć z oceanem, boi się, nie może się na to zdobyć. Jest jeszcze to wymaga jakiegoś wyjasnienia: "Walking the tideline I hear your name Is angels wispering Something so beautiful it hurts" Ciężko, rzec, czy podmiot liryczny zwraca się do osoby, czy do oceanu - skłaniałabym się ku obu opcjom, które wcale się wzajemnie nie wykluczają (dwie warstwy znaczeniowe). Wyjaśnienie znaczenia tytułu? Dusza Oceanu to zwyczajnie ocean ze swoimi wszystkimi przymiotami, ale też jego "duch", jego sedno i całkowite piękno oddane w dwóch słowach. Jest to, także podmiot liryczny, który uważa się za cząstkę oceanu, za złomek jego duszy, ta cząstka cierpi, żyjąc na lądzie, z dala od źródła i marzy tylko o tym, by dołączyć do oceanu i stać się wreszcie całością, jednością z oceanem, bo, żyjąc na lądzie cierpi. Wracamy zatem do finalnej konkluzji, że podmiot liryczny nie może się znieść i czuje się uwięziony we własnym ciele, pragnie uwolnienia oraz oczyszczenia. Tuomas nie chce tej piosenki grać, bo ona rozdrapuje dawne rany, które pewnie nigdy się nie zagoją do końca, budzi wspomnienia cierpień i niepewności, przypomina mu, można powiedzieć, o samym sobie oraz o istnieniu samooceny, która jest całkiem wysoka tak długo, jak się nad nią zbytnio nie zastanawia. ;) To moje pomysły odnośnie interpretacji.
  • Member Statistics

    • Total Members
      1166
    • Most Online
      1079

    Newest Member
    Miltonreinc
    Joined
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.