Czy to w ogóle należy interpretować? Jako, że to jest cover i jego najdokładniejsza i jedyna interpretacja, dosłowna i jasna, jak budowa ołówka jest zawarta w samym musicalu Webbera "Upiór w Operze", a szczególnie w scenie, gdy Upiór "porywa", dzięki swojemu hipnotyzującemu śpiewowi, młodą chórzystkę, Christine (i kiedy ta piosenka jest odtwarzana). Odsyłam do sceny:
[video=youtube]
Musical (na podstawie książki, swoją drogą całkiem świetnej, i nieco od niej różny), żeby przybliżyć historię, traktował o pewnym człowieku, który urodził się szpetnym... bardzo, bardzo, diabelnie szpetnym - w każdym razie w zamierzeniu twórców, bo w filmie jego deformacja jest bardzo nieznaczna (ku radości rozanielonych kobiet). Ów człowiek, ocalony przez pewną baletniczkę z cyrku cyganów, gdzie występował, jako "dziecko diabła", zamieszkał w podziemiach paryskiej opery i od dzieciństwa nie wychodził poza lochy, gdzie, nad podziemnym jeziorem, wybudował sobie domostwo. Stał się z biegiem lat geniuszem muzycznym, magikiem, architektem i kompletnym szaleńcem. Wysyłał dyrektorom opery żądania zapłaty, domagał się udostępniania loży piątej do jego dyspozycji, groził, zastraszał oraz doradzał prowadzącym teatr. Mówił im, za pośrednictwem listów, kto śpiewa świetnie, kto do bani i kogo zwolnić należy. Pewnego razu zakochał się w młodej śpiewaczce, naiwniutkiej, pozbawionej ojca, Christine. Udawał ducha jej ojca, uczył ją śpiewu, czyniąc z szarej chórzystki, wielką diwę, a tytułował się Aniołem Muzyki. Przemawiał do ukochanej zza specjalnego lustra i zza ścian, gdzie wybudował labirynt pułapek, tajnych przejść i diabelskich mechanizmów.
Niestety, w Christine zakochał się pewien wicehrabia, młody, piękny i inne dyrdymały, Raoul, z którym przyjaźniła się w dzieciństwie. Nie 'zaspoileruję' zakończenia, powiem jedynie, że dla Upiora o imieniu Erik, było ono więcej niż smutne.
Dla samego Tuomasa piosenka zapewne nie wiele znaczy; była jedynie próbą czegoś innego, a także świetnie pasowała do duetu Tarja & Marco. Wiele zespołów już coverowało utwór z powodzeniem, a do klimatu zespołu Nightwish "Upiór" pasował, jak ulał.
Nie sądzę, by było tam "coś więcej". To wspaniała piosenka z ciekawego musicalu (jednego z dwóch, które lubię. Drugim jest "Hair".), pełnego klimatu, mroku i, nie ukrywajmy, tandetnego romansidła! :happy: Romansidła, które mimo wszystko darzę przedziwną sympatią za muzykę, nastrój, mrok.