Nie lubię i nie polubię wykonawców stanowczo zbyt skomercjalizowanych, wprost wyprodukowanych przez wielką maszynę komercji - marionetek wielkich korporacji; One Direction, Justin Bieber i wszelkich podobnych plastikowych laleczek. Muzyka na ogół jest teraz silniej skomercjalizowana niż kiedyś ze względu na mnożenie się środków masowego przekazu, ale są jakieś granice, a niektórzy wykonawcy je przekraczają (często są to młodzi muzycy sterowani przez "siły wyższe"). Nie mam zamiaru tu takich muzyków obrażać, czy zwymyślać za robienie młodzieży wody z mózgu. Prawdziwą nienawiść żywię do ludzi stojących nad nimi i pociągających za sznurki, bo to właśnie bogaci producenci przyczyniają się do tej pstrokatej klęski z plastiku, która stanowi wizerunek wyżej wspomnianych muzyków, a tym samym wzór dla rzeszy młodych ludzi.
:[