To ciekawe, że mamy tu temat o Jimie Morrisonie, ale nie mamy tematu o legendzie, na której czele ów muzyk stał.
Twórczość The Doors bardzo mnie fascynuje; jest pełna dysonansów, hipnotycznych akordów, sennych wstawek wokalnych. To jej dziwactwo i zawiły geniusz sprawiły, że zespół urósł do rozmiaru muzycznego mitu, niedoścignionego wzoru dla całych rzeszy późniejszych wykonawców.
Nie zdajemy sobie nawet sprawy ile taki zespół i jemu podobne giganty podarowały nam samym - ile zespołów nigdy by się nie narodziło bez ich subtelnego wkładu.
Zespół The Doors z Jimem Morrisonem na czele bardzo się wyróżniał - wśród ówczesnych wykonawców nie znalazłam dotąd żadnego, którego muzyka choć trochę przypominałaby oryginalny styl TD.
Myślę, że ich utwory należy poczuć, żeby naprawdę je zrozumieć. Poczuć ciałem, nie słuchem, bo w tej kwestii słuch może być zawodny.
Choć The Doors to zespół skrajnie różny od Nightwisha, to jednak liczę, że wśród was też znajdą się jacyś fani.
Temat ten zakładam i poświęcam pamięci jednego z założycieli The Doors; klawiszowca Ray'a Manzarka (z pochodzenia Polaka), który zmarł 20 maja 2013 r.