Alien? :P
A co do matmy... Na studiach każdy profesor, doktor, itd. powie, że w liceum to były "rachunki", a nie żadna matematyka. A potem się trzaska: całeczki podwójne, potrójne, pochodne cząstkowe i moje "ukochane" równania różniczkowe... Po prostu żyć, nie umierać - matma cię wykarmi :huh:
A np. profesor od mechaniki płynów: przecież równanie Clapeyrona to my w podstawówce mieliśmy, a może już w przedszkolu :dodgy: W ogóle to wg. niego my już to powinniśmy byli wyssać z mlekiem matki chyba..
I nie, nie jestem na żadej matemetyce i pochodnych kierunkach. To "tylko" ochrona środowiska, ale że mi się zachciało inzyniera na PW, to mam :huh: