Jump to content
beatag60

Wyrosłam/łem na metala

Recommended Posts

Duszą jestem metalem a na zewnątrz to już tak nie bardzo widać ale w sercu jest metal! W sumie zaczęło się to tak przez przypadek, jedenastolatka lubiąc taki pop-rock dostaje pierwszą Mp3 i nie umie ściągać plików więc poprosiłam starszego brata by mi pomógł i on pościągał sobie parę piosenek i wrzucił mi przez przypadek na Mp3. Wśród tego znalazł się Nightwish "Ghost Love Score" i "Wishmaster" i to był szok niespotykany w moim życiu porzuciłam stare przyzwyczajenia i zagościły nowe-metalowe. I tak jest dziś , Nightwish został moim życiem , ciągle poznaje nowe zespoły , przechadzam się glanami i a na czarno... raczej nie przesadzam.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest Morderczyni

Nie jestem metalem. Powiedzmy tak: nie znoszę ograniczeń. Ale muzyka to praktycznie tylko metal.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja w sumie kiedyś nie byłam metalem, a teraz coraz bardziej się staję 'mHroczna'. Oczywiście bez przesady, wybieram sobie z 'metalowego' wizerunku to, co mi pasuje - gorsety ♥, długie spódnice, długie włosy (chociaż coraz częściej myślę, żeby je ściąć... :<). I ostatnio kupiłam sobie kostkę. Zarzekałam się całe zycie, że nie kupię sobie kostki, po czym zrobiłam to. Taa... ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nawet nie wiedziałam, że jest taki temat :D Po mnie nie widać, że jestem metalem. Jedyne co noszę to glany, ale i tak dla wszystkich mój kolor włosów jest mylący. Ach, te stereotypy....

Jak miałam 10 lat nałogowo słuchałam gwiazdeczek Disneya. Mam teraz po tym okresie bardzo dużo płyt, do których nie wracam. Leżą i się kurzą. Odzyskałam świadomość kiedy kończyłam szóstą klasę. Wtedy tata kupił płytę Queena. Przez pewien czas podobała mi się ta muzyka, jednak stwierdziłam, że to jest za lekkie dla mnie. Wtedy odnalazłam Evanescence i zakochałam się :D Jednak to było wciąż za mało, jednak znałam już swoje wymagania: wysoki, kobiecy głos i ciężkie brzmienia. Nightwish poszukałam na zapytaj.pl. Serio. Bo ktoś zadał pytanie "Czego aktualnie słuchasz" a pod spodem było napisane "Nightwish Wish I Had An Angel". Włączyłam na yt... i znienawidziłam. Przez parę tygodni nie wracałam do tego, jednak potem pokusa okazała się silniejsza. No i wpadłam :)

Dla mojej klasy jestem satanistką, bo tam wszyscy słuchają rapu. Ale ja dumnie obnoszę się z koszulką Nightwisha i Evanescence i w sumie mogę powiedzieć, że robię się coraz bardziej metalem :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Muszę to pokazać mojej siostrze, moze w końcu zacznie odróżniać podgatunki metalu ; )

 

 

 

U mnie w rodzinie przeważała muzyka rozrywkowa, disco polo, pop, disco lat '80 i '90, więc nie mogę powiedzieć że metal płynie w moich żyłach. Będąc dzieckiem słuchałam tego co leciało akurat w domu czy radio. Będąc 5-atkiem szalałam na punkcie zespołu Aqua (Barbie Girl) ; p. Pamiętam, że kiedyś mając może to 9lat, usłyszałam w tv jakiś mocny, metalowy kawałek (nie pamiętam co to było) ale mocno się zbulwersowałam i powiedziałam że nigdy czegoś takiego nie będę słuchać ; )

W 6 klasie, przyjaciółka zaczęła schodzić na ciemniejszą stronę mocy. Jej wujek podrzucał jej różne płyty, które potem pożyczała mi. Pierwszy był Iron Maiden - za mocne. Green Day - oooo fajne! I płytka z pojedyńczymi kawałkami Nightwisha (Dead to the World, Wishmaster, Stargazers, Bare Grace Misery...) to były moje początki. Oczywiście w NW zakochałam sie już od pierwszych dźwięków. Kiedy rodzice założyli mi radiówkę, na portalu Onet w dziale z teledyskami znalazłam Nemo. Wertowałam to kilka miesięcy, aż w końcu nauczyłam się ściągać pliki i pobrałam prawie całą dyskografię. Między czasie eksperymentowałam: na początku delikatny rock, alternatywa, później punk... w pewnym momencie wszystko wydawało mi sie zbyt lekkie i zaczęłam szperać w necie i szukać czegoś w stylu NW. Przyszła kolej na Xandrie, WT, Sirenie, Delain. Później dojrzałam do Theriona i Haggarda. Jeśli mowa o byciu metalem wizualnie, to w pierwszej klasie technikum, przez 3 lata miałam 'faze' na glany, ćwieki, czarne ciuchy, kostkę itp. W połowie 3 klasy mi przeszło. Uważam że muzykę nosi się w sercu. Ale z koszulki NW i glanów raczej nie zrezygnuję ; )

Share this post


Link to post
Share on other sites

Uwielbiam muzykę metalową.

Nie pamiętam jak to było dokładnie z początkami, ale wiem tyle, że kuzyn mi puszczał metalowe piosenki (w tym Nightwish, Sabaton) i mi się spodobało. W ogóle kochany człowiek, wiele mu zawdzięczam. Zarówno w muzyce jak i w grach D:

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jak dla mnie hit dnia dzisiejszego;) Mniemam, że o szatanie można wspominać tylko na lekcji religii.. Bo podawany w muzycznych rozmowach z Bogiem - to zuo;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

"Międzynarodowy Dzień Slayera zmienia się w Międzynarodowe Święto Metalu.

 

Organizatorzy Międzynarodowego Dnia Slayera wystąpili z nową inicjatywą. W związku ze śmiercią Jeffa Hannemana uznali, że najlepszą formą uczczenia gitarzysty będzie zmiana charakteru wydarzenia na Międzynarodowe Święto Metalu.

 

Przedstawiciel organizatorów dnia, Jim Tate na oficjalnej stronie internetowej wydarzenia napisał coś w rodzaju odezwy, w której przeczytać można m. in.: „Wzywamy Was, abyście stanęli w imieniu Slayera, w imię metalu i Jeffa Hannemana i przypomnieli reszcie planety, że trwamy i będziemy trwać na straży ich dziedzictwa. Dobra muzyka jest bohaterska i nieśmiertelna – teraz, bardziej niż kiedykolwiek, muzyka Slayera jest właśnie taka. […] Nie możemy pozwolić, by twórczość zespołu odeszła w zapomnienie.” Odezwa kończy się słowami: „Nie idźcie do pracy, słuchajcie Slayera”.

 

Międzynarodowy Dzień Slayera pierwszy raz był obchodzony 6 czerwca 2006 r. (06.06.06). Od tego czasu ustanowiono coroczne obchody, które głównie polegają na głośnym słuchaniu nagrań zespołu gdziekolwiek znajdują się jego fani. Już w czwartek Międzynarodowe Święto Metalu."

 

Mam nadzieje że przyłączycie się do akcji ku pamięci Jeffa,i co rok będziemy obchodzić święto Metalu \m/

  • Like 5

Share this post


Link to post
Share on other sites

mam ochotę powiedzieć tylko: SLAYER KU**A !!! \m/

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest Simo

A ja cholernie chciałbym pojechać na Castle Party, ale:

Uno - jeszcze nie mam skompletowanego stroju, w którym mógłbym pokazać się na takowej imprezie (porządny kosztuje około 2000-3000zł xD)

Dos - nie mam pieniędzy w portfelu, by się tam wybrać (a cholernie bym chciał usłyszeć Lacrimosę :( )

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie "jestę metalę". :D Raczej gustuję w lżejszych brzmieniach, dużo lżejszych xD Gdyby nie Nightwish, na mojej playliście nie byłoby prawdopodobnie żadnego metalu :P

 

Oj ile się od tego czasu zmieniło... :P Teraz głównie metalu słucham :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sahara - wszystko się zmienia. U mnie kiedyś na playliście sam metal gościł, później przechodziłam przez fascynację punk rockiem, a teraz słucham wszystkiego. Dosłownie... Ciekawe co napiszesz za rok? ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mnie miłością do metalu zaraziła moja chrzestna ona słuchała zespoły typu Vader, Behemoth, Cannibal Corpse i Marilyna Mansona. Raz podkradłem jej album Behemotha Satanice i Marilyna Mansona Mechanical Animals i bardzo mi się spodobało. Zacząłem się wgłębiać w muzykę metalowa i coś mnie przyciągało do Finlandii poznałem Nightwish i Lordi, ale to Nightwish wzięło moje serce i słucham ich od 13 roku życia do teraz, kiedy mam 19 lat. I powiem tyle jestem metalem i jestem z tego dumny. ♥ ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

U mnie to było mniej więcej tak, że na koloniach zostałam "zarażona" przez starszych kolegów i koleżanek miłością do metalowego brzmienia, wróciłam z listą zespołów, z którymi powinnam się zaznajomić (był tam, między innymi, Nightwish). Od tego czasu minęły dwa lata i uwielbienie ciężkiego brzmienia zostało, ale słucham w sumie wszystkiego, zaczynając od popu, a kończąc właśnie na thrash czy heavy metalu.

Nie, nie uważam się za metala, mimo, że chodzę w glanach i z kostką, a także zdarza mi się bywać na koncertach. Po prostu nie ograniczam się do jednego gatunku, mimo, że uwielbiam rockowo-metalowe granie ;).

Share this post


Link to post
Share on other sites

U mnie zaczęło się od Rammsteina, siostra przyniosła kiedyś do domu ich kasetę i zakochałam się w ich muzyce. Później był Manson, Korn, System of a Down... W końcu dotarłam do Cradle of Filth i Slayera :)

Następnie była faza na Włochatego i Dezertera. I wszystko inne co ma coś wspólnego z punkiem.

Później poznałam mojego ukochanego NINa ♥

 

Zawsze słuchałam też ONA, Hey i Kazika. Te brzmienia towarzyszyły mi chyba najdłużej i pozostają ze mną nadal.

 

Kiedyś byłam metalem, uważałam się za metala. Później mi przeszło. Teraz jestem po prostu sobą :)

 

A Nightwish? Był gdzieś pomiędzy tym wszystkim. "Odziedziczyłam" go również po siostrze, razem z Moonspell i Tool ;) Po ukazaniu się Once zaczęłam ich słuchać trochę bardziej "nałogowo". Ale nie na długo. Bo następnie ukazało się DPP. I aż do Imaginaerum zapomniałam totalnie o Najtłiszu ;)

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

U mnie zaczęło się pod koniec gimnazjum. Wcześniej nie słuchałem praktycznie żadnej muzyki. Jedynie na początku 1 klasy gimnazjum koledzy podesłali mi Nightwisha i słuchałem paru kawałków :D Potem, właśnie pod koniec gimnazjum, kolega podesłał mi te wszystkie tzw. "początkowe" zespoły typu Sabaton, Metallica. Potem ruszyło wszystko jak lawina dzięki lastfm, ale sentyment do Nightwisha miałem zawsze, nawet jak miałem fazę na black/death metalowe kapele :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

U mnie iskierką inicjującą to wszystko był Rammstein. Kiedyś kumpel zgrywał mojemu bratu różne utwory na CD (to były czasy kiedy nie mieliśmy internetów) i pomiędzy hitami z tamtych lat znalazło się "Keine Lust". W moim 8-letnim świecie było to coś nowego i bardzo fajnego. Utwór spodobał mi się do takiego stopnia, że podczas przerw w podstawówce chodziliśmy z kolegą w kółko po dziedzińcu i symulowaliśmy metodą oralną (jakkolwiek to brzmi :D), że gramy na gitarze wykonując główny riff (ja nuciłem gitarowe "tydydydydydy", a kolega industrialne "ąąąłłł" i tak kilka razy, a następnie razem "tyryyy"). 3-4 lata później poznałem grę Painkiller, w której muzyką bitewną był mega soundtrack w stylu hard rock/heavy metal wykonany przez kapelę "Mech" - było to decydujące pchnięcie mnie w kierunku metalu.

 

Jeżeli chodzi o Nightwish - kapelę tę poznałem za czasów, gdy modna była karcianka i anime "Duel Masters". Miałem taką fazę zarówno na bajkę jak i na granie w karty, że całe dnie spędzałem na oglądaniu różnych filmików. Los tak chciał, że w jednym z nich podkładem muzycznym było "End of All Hope". Teraz jestem tutaj ;)

 

Czy jestem metalem? Tak. Subkultura ta bardzo do mnie pasuje. Można powiedzieć, że jestem metalem z przyzwyczajenia. Kiedyś byłem bardziej zaangażowany w ubiór - teraz stałym elementem są z reguły czarne bojówki, łańcuch, pas z ćwiekami i czarna koszulka (z reguły z jakąś kapelą). Muzycznie zaliczam się do trÓ i kvlt metala, bo 95% muzyki jakiej słucham to właśnie metal, rock i ich pokrewne. Być może kiedyś z tego "wyrosnę" (nie chodzi mi o muzykę, bo to już zostanie we mnie do końca życia, może tylko dojść coś innego niż rock/metal - chodzi mi konkretnie o ubiór), jednak na chwilę obecną tego nie czuję - jest mi w tym dobrze i komfortowo ;)

  • Like 2

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zastanawiałem się, czy obecnie mogę rzec, że jestem metalem. Hmm biorąc pod uwagę, że wśród moich ulubionych artystów pewnie około połowa może zostać zaliczona do metalu, to w jakims stopniu tak. Jak popatrzyłem na swój last fm to nawet więcej niż połowa :D. Niemniej zawsze postrzegałem siebie przede wszystkim jako po prostu fana muzyki rockowej i to twierdzenie będzie najbliższe prawdy. :)

Nawet jeśli słucham też czasem innych rzeczy typu: darkwave, folk, pop, klasyka, to ten rockowy rodzaj ekspresji, ta estetyka, są mi najbliższe (a że często gości ona w moich głośnikach w mocniejszej metalowej formie, to nie zmienia faktu, że pozostajemy w świecie rocka).

 

Natomiast jak już mówimy o samym metalu, to pewno jako słuchaczowi obca jest mi metalowa ortodoksja, że nie można czegoś łączyć, że nie wypada, że coś nie jest dość true albo miesza się z innym (pod) gatunkiem. Z metalem jest trochę jak z koktajlem Martini i proporcjami ginu z wermutem. Typowa proporcja to jeden do trzech, choć niektórzy mieszają jeden do sześciu. Za to Hemingway preferował jeden do jednego albo i mniej i cały czas to wszystko zwało się Martini. ;)

Podobnie jest z metalem. Dzisiejsza szeroko pojęta ciężka muza jest tak zróżnicowana wewnętrznie, powstało tyle styli, podgatunków, a nawet wykonawców, którzy nie są metalowi, ale mają jakieś elementy metalu, że każdy znajdzie coś dla siebie.

  • Like 3

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie nazywam siebie metalem, w gimnazjum utożsamiałam się z tą nazwą i faktycznie, wtedy słuchałam prawie każdego cięższego grania, które mi się nawinęło. Wszystko zaczęło się o ile dobrze pamiętam, jak chodziłam do 5 klasy podstawówki. Od Evanescence przeszłam do Within Temptation i zaczęłam się rozglądać za czymś nowym w tym stylu. Przy okazji dowiedziałam się, że słucham metalu :D I tak to się zaczęło. W liceum na jakieś 2 lata ograniczyłam metal (kompletnie nie pamiętam, czego ja wtedy słuchałam...), ale ogarnęłam się i utwierdziłam w tym, że jednak metal to jest to.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przed Nightwish nie słuchałam nic. Kiedy byłam na początku podstawówki, to jakaś muzyka z lat 80 w Polsce - Bajm, Banda i Wanda, Urszula itp. Nie twierdzę, że to była zła muzyka, ale takiego czegoś nie mogłabym teraz słuchać ;)

Tata pokazał mi kilka utworów Nightwish - "Nemo", "The Islander" i "Sleeping Sun". W 5-6 klasie zaczęłam słuchać właśnie Nightwish. Przez kilka miesięcy byłam jego zażartą fanką. Potem jakoś mi odpuściło, a kiedy tata właczył mi kilka utworów Megadeth, pokochałam ten zespół. Wielbiłam go przez pół roku (w sumie cały czas wielbię), ale potem pojawiła się Metallica, Guns N'Roses i zaczęłam pochłaniać ich muzykę. Teraz powróciłam jednak do Megadeth. I cały czas jestem jego wierną fanką. Oprócz muzyki metalowej i rocku, i "może jakiegoś popu z lat 80" nic dla mnie nie istnieje.

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Hmm, czy ja jestem metalem? Nie powiedziałabym. Oczywiście słucham metalu, ale nie mam nawet glanów i pieszczochy (wiem, że nie trzeba tego mieć, by być metalem, ale gdybym miała, to może bym się bardziej czuła jak prawdziwy metal).

Jeśli chodzi o moje początki, zaczynałam od popu (wstyd się przyznać, ale kiedyś moim ulubionym zespołem było One Direction - proszę, nie śmiejcie się). Wszystko się zmieniło pod koniec piątej klasy, gdy w jakimś programie muzycznym usłyszałam Guns N' Roses. Potem już poszło z górki - Gunsi, Aerosmith, The Doors, Van Halen, Scorpions, Def Leppard, Bon Jovi, Europe, Whitesnake itp. To wszystko mieszałam z popem z lat 80. (Michael Jackson, Modern Talking, Kim Wilde, Samantha Fox). W szóstej klasie moja koleżanka poleciła mi Iron Maiden. Od tego zespołu zaczęła się moja przygoda z metalem. Później do Ironów dołączyli Judas Priest, Metallica, a ostatnio również Megadeth. Cięższego metalu nie słucham. Nightwish poznałam na początku 1 klasy gimnazjum, chyba w wakacje po 6 klasie podstawówki. Teraz to mój ukochany zespół.

Niezła ewolucja, prawda? Od Directionerki do Nightwish Girl ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.