Jump to content
beatag60

Jadalnia

Recommended Posts

Ja gotować lubię, ale nie mam ani komu, ani kiedy. :(

Jestem zdecydowanie typem NIEmięsożernym, uznaję tylko drób i ryby, wszystko inne (no z pewnymi wyjątkami) najprościej mówiąc mi "śmierdzi".

Warzywa, owoce, pierś z kurczaka, łosoś, dorsz, ciasto francuskie, koperek i czosnek to stałe elementy mojej kuchni. Uwielbiam też zupy krem, które umiem zrobić z większości warzyw :P

Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez jogurtów/ maślanek/ kefirów/ budyniu/ lodów.

 

No i niestety nie jestem typem wiecznie-na-diecie, lubię zjeść , więc jem.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Diety to ZUO.

Zabawne, ale dzisiaj na lekcji angielskiego z moim "studentem" robiliśmy właśnie tekst o dietach :D

 

Ja tam nie jestem jakoś szczególnie wybredny, choć z trudem przełykam brukselkę ;)

Mięso jak najbardziej lubię, do tego stopnia że nie wiem czy mógłbym zostać wegetarianinem.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Poszedłem na łatwiznę' date=' czytaj "zrobiłem z tytki/paczki". No nijak nie polecam! Jednak domowa kuchnia to domowa...[/quote']

Barszcz z paczki to coś niedopuszczalnego w moim domu :D A tak poważnie, to nie wiem, na czym to polega, bo inne zupy typu gorący kubek czasem zjem, ale barszcz to dla mnie nie barszcz. Głównie chyba chodzi o odpowiednie przyprawienie - zupełnie inny smak. Musi być duuużo buraków, czosnku, sok z cytryny i najlepiej wywar z wędzonej kości jako baza ;) No i uszka też wyłącznie domowej roboty, chociaż ja nie potrafię (albo mi się nie chce raczej :P). Zawsze robi mi mama kilka kg jak się rozpędzi, to sobie mrożę w porcjach i mam na dłuższy czas ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Arcana, piszesz: "Mam kilka swoich "popisowych" dań, za które co niektórzy dają się pokroić"- poproszę o przepisy? i na "pochlopkę" też:)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Też jestem ciekawa!

 

Osobiście preferuję rodzimą kuchnię i ciężko jest mi się przekonać do orientalnych smaków (właściwie to chyba taki cud się jeszcze nie zdarzył...?).

Wczoraj zrobiłam zraziki, czy jak im tam a dziś hipnotyzuje mnie biała kapusta... :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

Będę dodawać stopniowo, bo przepisy mam w większości w głowie, także muszę je trochę ogarnąć ;)

 

Pochlopkę dam później. Zacznę od dania zwanego u nas

MALAPIZZA

 

Składniki:

- 0,5 l mleka

- 0,5 l wody gazowanej

- 0,5 kg mąki tortowej (lub innej wedle uznania)

- 4 jajka

- kapusta pekińska (poszatkowana, około 3 garście)

- 2 pomidory

- 0,5 kg pieczarek (lub grzybów)

- duża cebula

- papryka czerwona (w razie braku można pominąć i dodać więcej papryki mielonej)

- ser żółty potarty (do posypania na wierzch)

- przyprawy: sól, pieprz, papryka mielona

- olej do smażenia

 

Przygotowanie

1. Z mleka, wody gazowanej, mąki i jajek miksujemy ciasto naleśnikowe (proporcje poszczególnych składników można zmienić wedle uznania), odstawiamy w chłodne miejsce, żeby ciasto "związało".

2. Pieczarki obieramy, myjemy, odstawiamy do podeschnięcia. Cebulę obieramy, kroimy drobno. Pieczarki bardzo drobno kroimy lub ścieramy na tarce o grubych oczkach. Podsmażamy razem pieczarki i cebulę na odrobinie tłuszczu. Odstawiamy.

3. Pomidory parzymy, obieramy ze skórki, wyjmujemy pestki, miąższ kroimy bardzo drobno lub trzemy na tarce o grubych oczkach.

4. Paprykę myjemy, przekrawamy na pół i ścieramy na tarce o grubych oczkach od wewnętrznej strony (tak by skórka nam została w ręce, niepotarta).

5.Przygotowane warzywa i pieczarki mieszamy z ciastem, przyprawiamy solą, pieprzem i mieloną papryką. Przypraw nie żałujemy, smak ma być wyrazisty i paprykowy ;)

6. Smażymy placki nieco grubsze niż naleśniki.

7. Każdy placek na ciepło posypujemy starym żółtym serem, podajemy z ketchupem.

 

Smacznego :)

 

Ilości składników podane tutaj są na dużą i głodną rodzinę, oczywiście można je zmniejszyć zachowując proporcje (głównie ciasta, bo warzywa można zmieniać do woli i eksperymentować z innymi ;) ) Placki można odgrzewać czy to w mikrofalówce (pod przykryciem) czy w piekarniku czy też na patelni. Można też przygotowane i przyprawione ciasto zostawić przed smażeniem na kilka godzin, wtedy składniki dokładnie się "przegryzą" i placki są jeszcze pyszniejsze.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Z kuchni to wielbię owoce morza, wielbię ryby oraz nie wyobrażam sobie chwili, że w lodówce nie mam żadnego mięsa.

Lubię eksperymentować, chociaż jedyne z czym eksperymentuję to kuchnia polska.

Ostatnio na przykład stwierdziłem, że skoro pierogi to 3 składniki to co może pójść nie tak? Odp. wszystko, ale o dziwo wyszły mi nawet smaczne, ciasto się nie rozwaliło w gotowaniu.

Moim najnowszym dziełem są kokosanki z przepisu Ani Stelmach, gdybym miał mikser to wyszłoby 100 razy lepiej, bo ubijanie białek na sztywno ręcznie to masakra, nie wyszła mi idealna sztywna piana, ale nadawała się i kokosanki wyszły przecudne! Przepis banalny, łatwy do znalezienia w googlach.

W najbliższym czasie planuję udoskonalić moje pierogi, spróbować zabrać się za gołąbki i w końcu zjeść prawdziwego "stejka", bo w moim 22 letnim życiu nie miałem okazji ;)

Moimi największymi wrogami są mąka i drożdże, nie potrafię się z nimi polubić, ale o dziwo w kokosankach i pierogach mąka była przyjaznym kompanem XD

A z rzeczy nielubianych- gotowane i smażone warzywa(z wyjątkiem bobu i fasolki szparagowej), zielenina (wyjątek- szczypiorek).

Share this post


Link to post
Share on other sites

motorade, cóż to jest "stejk"?

Tak przy okazji: zbliża się "tłusty czwartek" i tu czekam na Wasze przepisy na ostatkowe łakocie:)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Beato.... "Stejk" to po prostu steak wołowy :) ogromna porcja białka i kreatyny by bajcepsy rosły :)

~Hardcorowy Koksu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zero i się raczej nie zapowiada na nic więcej (chociaż zawsze może ktoś mnie zaskoczyć ;) )

Share this post


Link to post
Share on other sites

Upiekłam wczoraj własne - i już zjadłam 4 oponki pieczone w piekarniku i dwa "normalne"

Share this post


Link to post
Share on other sites

Babcia napiekła, a że jestem szkieletorem i mogę jeść bez konsekwencji... Zjem za Was wszystkich! :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jadę do Ciebie! :D Póki co zjadłem 5, ale więcej raczej nie dam rady :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przypomniały mi się czasy dzieciństwa, kiedy moja Śp. babcia smażyła wielką górę pączków w każdy Tłusty Czwartek, nadziewała je własnej roboty dżemem z truskawek, a do jednego pączka wkładała migdał. Wieczorem zjeżdżała się cała rodzina i wszyscy zajadali pączki. Ten, kto trafił na egzemplarz z migdałem miał mieć wielkie szczęście w niedalekiej przyszłości ;) To były czasy. I te pączusie... Mmmmm

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

A ja tak się nastawiałam na robienie pączków, zawczasu poczyniłam odpowiednie zakupy produktowe typu "wiejskie jajka" i... rano przyjechała teściowa z dwoma kartonami "gotowców" :dodgy:

W takim układzie moje hand-made'y muszą poczekać na Ostatki. Faworki też (albowiem wczoraj nikt by ich już nie wepchnął...)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czego nie zjesz?

Nie jadłam owoców morza i mimo mody i wielu poleceń nie mogę się przekonać. Dla mnie to "robale";)

Nie planuje próbować zupy czerniny ani żadnych płucek.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czernina gości na moim wigilijnym stole od zawsze, ale również nie zamierzam jej tknąć. Od dłuższego czasu nie przepadam za kapuśniakiem czy ogórkową... Do tego nie jadam golonki i galatów (przez niektórych zwany "galartem").

 

Owoce morza? Nie miałem styczności z krewetkami i im podobnym... We Włoszech widziałem w lodówkach zamrożone macki ośmiorniczek... eee... Wyglądały tak apetycznie, że jednak zostanę przy pierogach ruskich. :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Krewetki są spoko, smakują trochę jak ryba, ale są takie hmh... delikatniejsze? Jak ryb nie lubię, tak krewetki zajadam z chęcią ;) Szkoda tylko że nie należą do tych najtańszych rarytasów :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jadam to, co "nasze", preferuję rodzimą kuchnię i to tłumaczy, że zdecydowane nie mówię sushi (i pochodnym), owocom morza, oliwie z oliwek (tak, nawet temu. Choćby nie wiem, jak delikatna "bezzapachowa" etc. dla mnie, no ... nie pachnie atrakcyjnie i powoduje odruch wymiotny, nawet w przypadku próby "przemycenia" w sałatce. Nie.) "Obcych", do których, no dobra, się przekonałam to olej ryżowy, pizza (choć w wariancie rodzimej modyfikacji), makarony i niektóre owoce (co jednak nie zmienia faktu, że najbardziej kocham nasze, rodzime (nie sprowadzane np. z Hiszpanii!!!) jabłka i truskawki).

  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Please sign in to comment

You will be able to leave a comment after signing in



Sign In Now

  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.